28 lipca 2020

Czy banki mogą wykorzystywać obniżki stóp procentowych do niesprawiedliwego powiększania marż kredytowych? Pierwsi klienci idą do sądu

Czy banki mogą wykorzystywać obniżki stóp procentowych do niesprawiedliwego powiększania marż kredytowych? Pierwsi klienci idą do sądu

Czy banki mogą wykorzystywać obniżkę stóp procentowych do niesprawiedliwego zwiększania swojej marży kredytowej? Kilka dni temu w sądzie został złożony pierwszy pozew klienta Banku Millennium, który domaga się wyrzucenia ze swojej umowy klauzuli, która ustanawia  minimalne oprocentowanie kredytu

O tym, że frankowicze walczą w sądach o unieważnienie swoich umów – bo to dziś najpopularniejsze roszczenie, te mniej radykalne, takie jak odfrankowienie i anulowanie spreadów, poszły w odstawkę – wie każde dziecko. Większość kończących się teraz procesów kredytobiorcy wygrywają, choć chyba nie można jeszcze powiedzieć, że w sądach panuje jednolita linia orzecznicza (nowa prezes Sądu Najwyższego chce w tej sprawie coś zrobić).

Zobacz również:

Bankowcy wciąż przekonują, że u podstaw roszczeń frankowiczów tkwi „przegrany zakład” o kurs franka. „Gdyby frank szwajcarski był teraz po 2 zł, to nikt nie kwestionowałby żadnych zapisów w umowie, tylko grzecznie spłacał raty”. I dodają, że na tej samej zasadzie kiedyś do sądów mogą pójść kredytobiorcy złotowi. Oni mogliby stwierdzić, że nie wiedzieli, że ich raty mogą pójść w górę po podwyżce stóp procentowych.

Jakkolwiek jest w tym stwierdzeniu trochę przesady – w przypadku kredytów frankowych mówimy o przerzuceniu na klientów kilku ryzyk, które nie są charakterystyczne dla produktów o nazwie „kredyt” (np. ryzyko zmiany kwoty zadłużenia) – to jest faktem, że złotowi kredytobiorcy też już zaczynają się burzyć.

Minimalne oprocentowanie kredytu: pierwszy klient idzie do sądu

Kilka dni temu w sądzie został złożony pierwszy pozew klienta Banku Millennium, który domaga się wyrzucenia ze swojej umowy klauzuli minimalnego oprocentowania kredytu.

O co chodzi? Klasycznie kredyty bankowe są oprocentowane według zmiennej stopy, która powstaje z połączenia ceny pieniądza na rynku międzybankowym (najczęściej WIBOR) oraz marży, czyli wynagrodzenia banku. Ale w Banku Millennium niektórzy kredytobiorcy mają dodatkową klauzulę, która blokuje minimalną stopę oprocentowania na poziomie 3%, nawet jeśli z „algorytmu” wynika, że oprocentowanie powinno być niższe.

Taką sytuację mamy teraz, gdy oficjalne stopy procentowe spadły niemal do zera, zaś wskaźnik WIBOR 3M nie przekracza poziomu 0,25%. Jeśli jakiś klient ma w umowie marżę banku na poziomie 1,5%, to jego kredyt powinien mieć oprocentowanie 1,75%. Ale realnie oprocentowanie wynosi 3%, bo to jest w umowie poziom minimalny.

Bank, który umówił się z kredytobiorcą, że będzie na nim zarabiał 1,5%, osiąga dodatkowy dochód z podwyższonej marży – zarabia 2,75%. Czy to sprawiedliwe? Czy istnieje jakiekolwiek uzasadnienie takiej sytuacji?

Oczywiście: klienci taką umowę podpisali – a działo się to przeważnie w latach, gdy oprocentowanie kredytów złotowych wynosiło najmarniej 5-6% w skali roku i nikomu się nie śniło, że mogłoby wynosić np. 1,75% – i protestów nie wnosili. Ale teraz już wnoszą.

Bank czuje pismo nosem, bo jakiś czas temu zaczął proponować klientom aneksy do umów kredytowych obniżające minimalny próg oprocentowania.

„Wysłałem do Banku Millennium pytanie dotyczące zablokowanego oprocentowania na poziomie 3%. Zawarłem w treści pytania informację, że zamierzam poinformować o sprawie UOKiK. Pomogło: już jest aneks do umowy ustalający minimalne oprocentowanie na 2%”

– donosi jeden z czytelników. Nie wiem jaka jest marża w jego umowie kredytowej, ale najwyraźniej taka, że po obniżce oprocentowanie „z blokadą” nie jest już znacząco wyższe od tego, które mogłoby wynikać z zastosowania wprost zmiennej stawki WIBOR plus marża.

„Potwierdzam, że Bank Millenium realizuje reklamację odnośnie minimalnego oprocentowania kredytu. Złożyłem reklamację za pomocą aplikacji, zaś po kilku dniach otrzymałem telefon z pytaniem w której placówce chciałbym podpisać aneks (minimalne oprocentowanie kredytu spada z 3% na 2%)”

Banki rzadko godzą się na takie ograniczenie ich zysków, więc widać gołym okiem, że Bank Millennium nie chce otwierać nowej Puszki Pandory i liczy na ograniczenie do minimum liczby osób, którym opłaciłoby się iść na udry.

Czytaj więcej: Stopy procentowe poszły w dół, a bank zwleka z obniżką oprocentowania kredytu. Co się dzieje? Wyjaśniamy!

Bank „zablokował” oprocentowanie. Ile można ugrać w sądzie?

Tym niemniej w internecie coraz częściej można znaleźć interpretacje stanu prawnego, które zakładają możliwość uznania klauzuli minimalnego oprocentowania za nieuczciwą. To by oznaczało, że nie wiąże ona klientów i to z mocą wsteczną – już od momentu podpisania umowy.

Oczywiście: tutaj potencjalne korzyści dla kredytobiorcy są mniejsze, niż w przypadku unieważnienia klauzuli przeliczeniowej w kredycie frankowym. Stopy procentowe spadły do niemal zera dopiero niedawno, więc w większości przypadków klienci płacą zawyżone raty od kilku, kilkunastu miesięcy. Trudno więc przypuszczać, by wybuchła z tego taka afera, jak w przypadku franków.

Ale chętni do walki z bankiem są. Świadczy o tym pierwszy pozew, o którym informowało ostatnio stowarzyszenie „Stop Bankowemu Bezprawiu”.

Niektórzy prawnicy snują odważne teorie, że unieważniając w sądzie klauzulę minimalnego oprocentowania, dałoby się obalić całą umowę, a więc ją unieważnić. Albo uczynić „bezprocentową”, czyli kredytem darmowym dla klienta.

Czy takie pretensje mają rację bytu w sytuacji, gdy klient podpisał bez szemrania umowę zawierającą klauzulę minimalnego oprocentowania? Niektórzy prawnicy uważają, że tak. I powołują się na orzecznictwo europejskiego sądu TSUE, w którym temat klauzuli minimalnego oprocentowania się pojawia.

TSUE grozi bankowcom palcem

Mówią przykładowo o wyroku TSUE w sprawach C‑154/15,C‑307/15 oraz C‑308/15. Te sprawy również dotyczyły sytuacji, w której bank wpisał do umowy minimalne oprocentowanie kredytu (rzeczy działy się w Hiszpanii, bo w strefie euro stopy procentowe stały się okołozerowe już kilka lat temu).

Wyrok, o którym wyżej wspominam, dotyczy co prawda głównie odpowiedzi na pytanie o to, od którego momentu bank ma refundować klientowi straty wynikające z zastosowania tego niefajnego ograniczenia. Ale pojawiają się w nim takie passusy:

„Tribunal Supremo (hiszpański sąd najwyższy), w celu uzasadnienia kontroli nieuczciwego charakteru rozpatrywanych klauzul „dolnego progu” (…) zinterpretował wymóg przejrzystości przewidziany w art. 4 ust. 2 dyrektywy jako nieograniczający się do przestrzegania formalnej przejrzystości warunków umownych związanej z jasnym i zrozumiałych charakterem ich sformułowania, ale również jako rozciągający się na przestrzeganie przejrzystości materialnej związanej z wystarczającym charakterem informacji dostarczanych konsumentowi w odniesieniu do zarówno prawnego, jak i gospodarczego zakresu jego zobowiązania umownego”

Czyli: nawet jeśli zapis w umowie jest klarowny, to bank powinien klientowi wyjaśnić co wiąże się z tego rodzaju klauzulą – jakie mogą być konsekwencje jej zastosowania.

„W tym zakresie Trybunał orzekł już, że przed zawarciem umowy informacja o warunkach umownych i skutkach owego zawarcia ma fundamentalne znaczenie dla konsumenta. To w szczególności na podstawie tej informacji konsument podejmuje decyzję, czy zamierza związać się warunkami sformułowanymi uprzednio przez przedsiębiorcę (…) W przypadku, gdy konsument nie posiadał przed zawarciem umowy koniecznych informacji co do warunków umownych i skutków jej zawarcia, jest objęta co do zasady zakresem zastosowania dyrektywy”

Z kolei w sprawie C-452/18 unijny trybunał TSUE wskazał, że wymogi stawiane bankom przez prawo europejskie w związku z zawieranymi umowami kredytów hipotecznych o zmiennej stopie oprocentowania, zawierającymi warunek dolnego progu, nakazują poinformowanie konsumenta o konsekwencjach ekonomicznych, jakie wynikają dla niego z mechanizmu będącego rezultatem zastosowania warunku dolnego progu, w szczególności poprzez udostępnienie informacji o kształtowaniu się w przeszłości wskaźnika, na podstawie którego obliczana jest stopa oprocentowania.

Wygląda więc na to, że otwiera się nowe pole bitwy klientów z bankami. Była już niewąska afera z kredytami, których oprocentowanie było ustalane decyzją zarządu banku, a teraz może wybuchnąć sprawa, której przedmiotem będą kredyty zawierające klauzulę minimalnego oprocentowania. Wydaje się, że nie da się jej uzasadnić, a prawo unijne już się nią zajęło, więc banki mogą znaleźć się w defensywie.

KOMENTARZ BANKU MILLENNIUM:

Bank Millennium informuje Klienta o stosowanej metodzie wyliczania oprocentowania kredytu w jasny i zrozumiały sposób na wszystkich etapach wnioskowania o kredyt. Informacje te znajdują się również na stronie internetowej Banku oraz są dostępne w placówkach Banku. Klient przed zawarciem umowy kredytowej otrzymuje precyzyjną i w pełni transparentną informację dotyczącą stosowanej metody wyliczania oprocentowania kredytu w sposób pozwalający mu ocenić konsekwencje ekonomiczne wynikające dla niego z tak określonej formuły oprocentowania i podjęcie świadomej decyzji o wyborze oferty Banku. W ocenie Banku wszystkie postanowienia umowy kredytowej są skuteczne i prawnie wiążące.

Subscribe
Powiadom o
12 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Janusz
4 lat temu

Nie na temat. W ostatnich miesiącach w zagranicznym internecie pojawił się wysyp artykułów w mediach ekonomicznych na temat obligacji indeksowanych do PKB (GDP linked bonds). Nawet Włochy zrobiły pierwszą emisję obligacji detalicznych luźno nawiązującą do tej idei. Może w przyszłości mógłby Pan napisać artykuł na ten temat by przybliżyć go polskiemu czytelnikowi. Może Ministerstwo Finansów by się przy okazji wypowiedziało co o tym myśli. Sama idea jest bardzo atrakcyjna tzn. kupujemy obligacje, które rosną w tempie wzrostu ekonomii. To chyba byłaby jedna z najbardziej sprawiedliwych form uczestniczenia obywateli we wzroście gospodarczym. A zalet jest więcej. Na początek warto przeczytać całkiem… Czytaj więcej »

TomTom
4 lat temu

Moim zdaniem to bardzo niepokojące, że taki zapis może być zakwestionowany. Coś jest wpisane do umowy w sposób bardzo jasny i nadal jest kwestionowane. I co to za argumentacja ze powinno być dodatkowe wyjaśnienie? Wprowadzamy w ten sposób dodatkowy byt który opisuje to samo – teraz jest umowa i jest wyjaśnienie do umowy jako element niezbędny. Może niedługo będą potrzebne jeszcze wyjaśnienia do tych wyjaśnień, bo czemu nie.. Trudno prowadzić biznes w sytuacji gdy każde z dozwolonych postanowień umownych może być w dowolnej chwili zakwestionowane i uznane za niebyłe z mocą wsteczną, tym bardziej że ocena jest wg bardzo niejasnych… Czytaj więcej »

Daniel
4 lat temu
Reply to  TomTom

„Nie tak” z tym zapisem jest przede wszystkim to, że postanowienie przerzuca całe ryzyko związane ze zmianą oprocentowania na kredytobiorcę-konsumenta, podczas gdy bank nie uczestniczy w tym ryzyku w stopniu chociażby minimalnym (brak odpowiedniego ograniczenia oprocentowania w górę). Ponadto, takie postanowienia umowne są prezentowane jako nienegocjowalne.

bez emocji
4 lat temu
Reply to  Daniel

Bank to nie jest instytucja charytatywna tylko firma ktora ma przynosic zyski a nie straty. Nie podoba sie umowa nie kupuj towaru. Sklep tez nie dyskutuje o cenach przy codziennych zakupach. Jak powiedzial TomTom sa rzeczy ktore sa zawile dla szarego obywatela ale jak ktos nie rozumie podstaw to raczej powinien unikac takich dlugoterminowych zobowiazan. Ten pozew wyglada na kpine z podstawowych zasad wspolzycia niestety

TomTom
4 lat temu
Reply to  Daniel

No i w ogóle czemu bank chce pobierać odsetki i prowizje, których o zgrozo, również nie można negocjować. Straszne i nieludzkie.. Please.. To jest masowy wzorzec umowny, oczywiście że nie można go negocjować. Jak kupujesz abonament telefoniczny to negocjujesz warunki? Jak podpisujesz umowę na dostawę prądu to negocjujesz? Wmuszasz bankowi podejście którego nawet w osiedlowym spożywczym byś nie zastosował, kupując jogurt. Przedsiębiorca musi wszystko, klient nie musi nic. Na takiej zasadzie można każdą bzdurę uzasadnić. Na przykład, ktoś rok temu wziął kredyt konsumpcyjny o stałej stopie procentowej. Wtedy wszystkim się wydawało ze stopy będą szły w górę a teraz zobacz,… Czytaj więcej »

Krzysiek
4 lat temu
Reply to  TomTom

Tak, negocjuję. Tauron chciał mi wcisnąć bardzo niekorzystną umowę na dostawę prądu z gwarancją jakiegoś groszowego rabatu, za którą miałbym płacić niemałą opłatę handlową. Oczywiście tłumaczyli że nie ma innych umów. Po ciężkich bojach okazało się że jednak są umowy bez tych „bonusów” tylko ukryte dla normalnego klienta. W przypadku podpisywania umowy na abonament telefoniczny też niemal zawsze negocjuję i niemal zawsze uda się uzyskać lepsze warunki. Tyle tylko że to są w sumie drobiazgi. Bo niekorzystny zapis w umowie opiewającej na kilkadziesiąt złotych miesięcznie i trwającej max. 2 lata to nie są jakieś wielkie straty. Ale w przypadku umowy… Czytaj więcej »

Radek
4 lat temu
Reply to  TomTom

Problem polega na tym, że w umowie nie ma zapisu o maksymalnym oprocentowaniu, jak wibor rośnie to oprocentowanie może być nawet i 100% rocznie. Z drugiej strony umowy nie można negocjować i dostaje się ją do podpisania po 2-3 miesiącach czekania na decyzję

Pan Krzysztof
4 lat temu

Państwo opiekuńcze powinno takich Januszy ubezwłasnowolnić dla ich dobra, bo jeszcze sobie krzywdę zrobią. Za kilka lat będziemy wzorem Ameryki czytać o wyrokach sądowych, że ktoś skończył na bańkę do klozetu, bo nie wiedział, że tak nie można. Albo że poparzył się herbatą, bo nie wiedział, że nie pije się wrzątku

Adam
4 lat temu

W tekście jest kłamstwo bo klient który brał kredyt XX lat temu i ma marże na poziomie 1.5 nie miał zapisów o minimalnym oprocentowaniu. Te zapisy są od niedawna i przy znacznie wyższych marżach możliwych do otrzymania. Reszta się zgadza bo takie zapisy widnieją ale jak już piszemy artykuł w który uwierzą osoby nie znające tematu to prośba o pisanie prawdy

Sebastian
4 lat temu
Reply to  Adam

Panie Adamie -nie uważam by było tam kłamstwo. Z ciekawości zerknąłem do swojej umowy KH z Millenium zawartej wiosną 2013 roku. Co widzę – omawianą w artykule „blokadę” na 3% oraz marża 1,99 obniżona do 1,49 przy zachowaniu pewnych warunków.

Krzysiek
4 lat temu

Dla mnie niepokojące jest to, że takie zapisy się pojawiają. @TomTom piszesz, że jest to wszystko jasno i klarownie napisane. Jasne, tylko trzeba wgryźć się w temat, żeby zrozumieć logikę tego i na ile zapisy z danej umowy są popularną praktyką, a na ile próbą wyłudzenia przez bank dodatkowej kasy. Przeciętny szary człowiek, czytając te umowy i porównując ze sobą (również przy pomocy doradcy kredytowego) jest zalewany różnego rodzaju zapisami i danymi, które w mojej opinii nie są czytelne. Reguły powinny być jasne, a to jest jak dla mnie cwaniactwo. To jest umowa o kredyt hipoteczny. Coś co dotyczy większości osób… Czytaj więcej »

Marcin
4 lat temu

Według mnie zapis nie jest sprawiedliwy, bo czemu jest minimum a nie ma maksimum? W tej sytuacji nie ma równości stron. Bank zadbał tylko o swój interes i wykorzystuje swoją pozycję w negocjacjach.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu