Nie tylko klienci biur podróży mają kłopoty z odzyskaniem kasy za wycieczki, które nie doszły do skutku. Zdarzają się też problemy z odzyskaniem pieniędzy za bilety lotnicze. Dotyczy to często klientów tanich linii, takich jak Ryanair. Przewoźnicy nie chcą rozstawać się z gotówką, bo i tak ponoszą horrendalne straty z powodu uziemionych samolotów. Ale czy to jest jakieś wytłumaczenie?
Nie ma wątpliwości, że linie lotnicze należą do najbardziej dotkniętych epidemią koronawirusa. Nie jest to biznes oparty na wysokich marżach, więc nawet 10% nieczynnych samolotów mogłoby wpędzić w kłopoty niejedną linię. A co dopiero uziemienie całej floty. I to nie na dzień, ani tydzień, tylko na długie miesiące.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
A perspektywy też nie rysują się zbyt różowo. Jest niemal pewne, że nawet gdy niebo zostanie otwarte, samoloty będą mogły przewozić znacznie mniej pasażerów. Minimum to pozostawienie wolnego środkowego miejsca w każdym rzędzie (tam, gdzie rzędy są trzymiejscowe) lub połowy miejsc (tam, gdzie są po dwa miejsca obok siebie).
Michael O’Leary, ekscentryczny prezes Ryanaira, już się oburzył, że on nie uruchomi swoich samolotów, dopóki rządy mu nie pokryją strat z powodu tych wolnych miejsc. „Nie ma szans, żeby samolot obłożony w 66% mógł zarabiać”.
No, pewnie przy cenach sprzed koronawirusa nie, ale przecież istnieje jakaś cena, przy której nawet takie latanie się opłaca. Oczywiście, nie jest ona niska. Znajomy leciał ostatnio samolotem pomiędzy krajami afrykańskimi i mówił, że za bilet, który zwykle kosztował równowartość 200 zł, teraz zapłacił 2000 zł. Tak może wyglądać „tanie latanie” w erze koronawirusa (a przynajmniej do czasu wynalezienia szczepionki).
Linie lotnicze nie zawsze mają też ochotę rozliczać się z klientami, którzy za bilety zapłacili, ale podróż została skasowana przez zamknięcie granic.
——————————————————–
POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”:
>>> czy wybory w Polsce mogłyby się odbyć przez… głosowanie przelewem? (01:10)
>>> kto zbiera dane naszych dzieci, gdy chodzą do e-szkoły (10:00)
>>> co to za dziwaczny pomysł z tym e-poleconym? (15:55)
>>> czy nasze pieniądze są bezpieczne, gdy NBP włączył drukarki? (19:48)
>>> do czego doprowadzi wielka kłótnia branży turystycznej z ministrem zdrowia, co z tanim lataniem oraz o nowych ofertach biur podróży (27:40)
>>> czy będziemy płacili więcej za wodę z powodu suszy stulecia? (41:54)
Aby posłuchać kliknij baner lub wejdź w ten link
——————————————————–
Część przewoźników wpadła na pomysł, by oferować klientom voucher na kolejny lot zamiast zwrotu pieniędzy. Szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Powietrznego (IATA) powiedział otwartym tekstem, że linie lotnicze celowo wydają vouchery zamiast zwracać pieniądze – po prostu nie stać ich na inne rozwiązanie, bo gotówka już się rozeszła i musiałyby zaciągać kredyty (a niekoniecznie by dostały, bo przecież samoloty już są przedmiotem leasingu).
Prawo mówi, że linia lotnicza, owszem, może zaproponować voucher, ale klient nie musi się godzić na takie rozwiązanie. Tyle, że czasem nie ma wyjścia.
„Wypełniałem już trzy razy ich formularz online. Wysłali maila, że przepraszają za opóźnienie, że sprawę rozpatrzą, ale nie wiadomo kiedy. A dzisiaj wysłali mi bezczelnego maila zawierającego linki, które nie działają i przekierowują na nieistniejące strony. Zero kasy, zero obsługi klienta, zero czegokolwiek. Tylko maile wysyłane korespondencją seryjną. I możliwość porozmawiania z botem na ich stronie internetowej. Zero możliwości rozmowy z żywym człowiekiem. Chcę kasę i kropka”
– piekli się pan Paweł, ale niewiele poza piekleniem się mu zostało, bo przecież nie poleci do Irlandii sądzić się z Ryanairem.
„Z przykrością informujemy, że rządowe ograniczenia podróży zmusiły nas do odwołania Twojego lotu Ryanair. Poniżej znajdują się szczegółowe informacje o kuponie podróżnym na kwotę 362,88 zł, czyli pełną wartość Twojej niewykorzystanej rezerwacji. Kwotę tą możesz wykorzystać na zakup lotów Ryanair oraz innych naszych usług w dowolnym momencie w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Korzystanie z tego kuponu jest możliwe przy dokonywaniu rezerwacji na stronie internetowej oraz aplikacji Ryanair. Jeśli nie zdecydujesz się na zaakceptowanie naszego kuponu i będziesz wolał przełożyć lot na inny termin lub ubiegać się o zwrot pieniędzy, skontaktuj się z nami pod adresem [link do niedziałającej strony]”
– pisze Ryanair do pana Pawła i zapewne także do innych zniecierpliwionych klientów. Niemożność zrealizowania przelewów tłumaczy względami bezpieczeństwa.
„Proszę pamiętać, że ponieważ nasi pracownicy obsługi klienta są zobowiązani do pracy z domu w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa COVID-19, ograniczenia bezpieczeństwa płatności uniemożliwiają nam przetwarzanie zwrotów tak szybko, jakbyśmy tego pragnęli. Bardzo zachęcamy do skorzystania z naszego kuponu w celu zarezerwowania Twojej następnej podróży i z niecierpliwością czekamy na nasze ponowne spotkanie na pokładzie Ryanair w najbliższej przyszłości”
– piszą w liściku miłosnym do pasażerów ludzie z obsługi klienta linii lotniczej. Kawałek o tym, że pragnęliby oddawać pieniądze szybciej, jest na swój sposób wzruszający. Najwyraźniej jest to gra na czas i na zmęczenie „przeciwnika”, który nie bardzo ma instrumenty do działania. Bo przecież Ryanair nie odrzucił roszczeń. On bardzo chce i bardzo się stara, tylko okoliczności mu nie sprzyjają.
Czytaj też: Ryanair i drobny druczek. Miał być bonus, ale w druczku był kruczek
Przetrzymywanie gotówki, wymuszanie przyjmowania voucherów lub zgody na jedynie częściowy zwrot kasy to niestety dość częste przypadki traktowania klientów przez firmy działające w branżach przewozowej, turystycznej i eventowej. Gdy walczy się o życie, kończą się skrupuły.
Czytaj też: Czy polscy uczestnicy programu Miles and More są dyskryminowani? Dlaczego Niemcowi wolno więcej? Sprawdzam!
Czytaj więcej: Postępowanie Ryanaira wydaje się być problemem systemowym, problemy mają klienci z różnych krajów
zdjęcie tytułowe: Pixabay