Francuska AXA, do niedawna największa na świecie firma ubezpieczeniowa, wycofuje się z Polski. Mimo szeroko zakrojonej ofensywy i przejęć mniejszych konkurentów nie udało jej się podbić polskiego rynku. Właśnie ogłoszono, że za miliard euro oddziały AXA w Polsce, Czechach i na Słowacji przejmuje austriacka UNIQA. Dzięki temu Austriacy zajmą pozycję piątej największej grupy ubezpieczeniowej w Polsce. Co to oznacza dla klientów? I czy PZU, dotychczasowy hegemon, ma się czego bać?
O tym, że AXA rozważa sprzedaż swoich środkowoeuropejskich aktywów, mówiło się na rynku ubezpieczeniowym już od jesieni zeszłego roku. Choć AXA jest obecna w Polsce już od 15 lat, zaś w ciągu kilku ostatnich lat podwoiła udział w rynku ubezpieczeń majątkowych do 5-6%, to ambicje właściciela były znacznie większe.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
AXA woli Azję, niż Polskę. Bo zupa była za słona, czyli sukces nie za duży?
AXA to przecież do niedawna największa na świecie firma ubezpieczeniowa, ma 107 mln klientów, działa w ponad 60 krajach i rocznie osiąga 100 mld euro przychodów. O globalną palmę pierwszeństwa rywalizuje chyba tylko z niemieckim Allianzem, mającym 80 mln klientów w 70 krajach i 135 mld euro przychodów oraz z chińskimi ubezpieczalniami – np. China Life (100 mld dolarów przypisu składki rocznie, ponoć 500 mln klientów). No i może jeszcze z amerykańskimi gigantami (np. United Health, czy AIG). Tutaj więcej o chińskich ubezpieczycielach.
Tacy giganci mogą wybierać sobie rynki, na których chcą działać. I choć AXA systematycznie powiększała swoją pozycję na polskim rynku – m.in. przejmując mniejszych konkurentów, BRE Ubezpieczenia i Liberty – to centrala postanowiła postawić na rozwój w Azji, nie czekając, aż jej francuskie aktywa w Polsce zajmą w excelu korporacyjnym zauważalne miejsce.
Może by do tego nie doszło, gdyby polska AXA nie została ciężko ranna w swoją „życiową” nogę. Po załamaniu rynku ubezpieczeń inwestycyjnych na życie (tzw. UFK) francuski ubezpieczyciel spadł z czwartego-piątego na dziewiąte miejsce w ubezpieczeniach życiowych i w zasadzie stracił szansę, by na nim cokolwiek wskórać. Zostały mu tylko ubezpieczenia majątkowe (mieszkaniowe, samochodowe) i emerytalne. A to – jak widać – okazało się za mało.
Tak wyglądał rynek ubezpieczeń majątkowych na koniec 2016 r….
…a tak wygląda dzisiaj (w podziale na ubezpieczenia samochodowe – to ten drugi wykres poniżej – oraz pozostałe majątkowe):
Cyferki zassałem z niezawodnych pod tym względem sprawozdań finansowych PZU. Jak widzicie lata płyną, a na rynku panuje status quo. Paradoksalnie jedyną firmą, która potrafiła cokolwiek namieszać, była właśnie AXA, która przebiła się do grupy średniaków rynkowych, choć pewnie robiła to w niewystarczającym tempie – przynajmniej patrząc na sprawy z wysokości paryskiego biurowca centrali koncernu.
Francuzi zarobią na tej transakcji niemałe pieniądze. Za polską działalność AXA (prawie 600 mln euro przychodów rocznie) oraz na dokładkę oddziały w Czechach i na Słowacji (170 mln euro łącznie) zainkasują okrągłą sumkę miliarda euro. To sporo, bo jeszcze kilka miesięcy temu wyceniano te aktywa na 400-700 mln euro.
Czytaj też: Miliardy mogą zarobić ubezpieczyciele na polisach dla klientów e-skuterów i hulajnóg
Czytaj też: Opaska na ręce, ubezpieczeniowy dron nad domem. Tak nas będą ubezpieczać?
To była UNIQAlna okazja, żeby… przeżyć
Francuzi byli w niezłej pozycji negocjacyjnej, bo polski rynek ubezpieczeniowy jest w podobnym stanie, jak bankowy. Jeśli chodzi o ubezpieczenia majątkowe, to jest tylko kilku dużych graczy, których pozycja wydaje się niezagrożona. To PZU, Talanx (działający pod markami Warta i Europa), Ergo Hestia oraz Vienna Insurance Group (m.in. Compensa). Za tą czwórką jest kilka firm, które nie „złapały skali”, czyli tych kilkunastu procent udziałów w rynku, które są niezbędne, żeby w Polsce spokojnie przeżyć w tej branży.
Do tej ostatniej grupy zaliczają się takie firmy, jak włoskie Generali, Allianz, UNIQA i AXA, z których każda ma po kilka procent rynku. Licytację o zakup AXA wygrali Austriacy z grupy UNIQA, którzy dzięki tej transakcji dostaną trochę tlenu i szansę, by odegrać poważną rolę na polskim rynku.
UNIQA działa głównie w Austrii i Europie Środkowej (ale chyba nie tylko, firma podaje, że jest obecna w 18 krajach) i ma mniej więcej 10 mln klientów (11 razy mniej, niż globalnie obsługuje AXA). Na polskim rynku ostatnio miała 2-3% udziałów w sprzedaży ubezpieczeń majątkowych i samochodowych i raportowała 1,2 mld zł zebranej składki rocznie. Dla porównania: AXA w 2018 r. ogłosiła 2,7 mld zł zebranej składki.
Umówmy się – ani jedna, ani druga kwota nie porażają. Zwłaszcza jeśli zauważymy, że rynkowy lider PZU w każdym kwartale zbiera 6 mld zł składek (z ubezpieczeń majątkowych i na życie). Ale po przejęciu polskich aktywów AXA wyników finansowych i sprzedażowych UNIQA nie będzie już trzeba oglądać pod lupą.
To będzie jakieś 8% rynku w ubezpieczeniach majątkowych i komunikacyjnych. Austriacy w dalszym ciągu nie mają co marzyć o ściganiu się z PZU, Talanxem, czy Ergo Hestią, ale pozycja numer cztery – zajmowana dziś przez Vienna Insurance Group – jest w zasięgu.
UNIQA przejmie 2 mld zł aktywów AXA TFI (w dużej części długoterminowych, emerytalnych) i solidne portfolio nowoczesnych produków inwestycyjnych, łącznie z platformą do ich sprzedaży online (AXA ma jedną z najbardziej przyjaznych ofert dla oszczędzających) oraz poważny udział w rynku PPK („francuskie” TFI jest czwartą-piąta pod względem wielkości firmą zarządzającą pracowniczymi programami).
Jeśli Austriacy będą potrafili rozwinąć przejętą od Francuzów nogę „emerytalną” (do tej pory znani są w Polsce głównie jako ubezpieczyciel nieruchomości, a zwłaszcza spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych) – to może być dla nich duża korzyść z całej transakcji.
Aczkolwiek oszczędzający, którzy trzymają swoje pieniądze w funduszach AXA, pewnie będą się teraz zastanawiali czy zmiana właściciela nie wpłynie na jakość zarządzania tą kasą. AXA to jedna z najbardziej doświadczonych w długoterminowym lokowaniu oszczędności firm na świecie, a po sprzedaży polskie TFI przestanie korzystać z tych dobrodziejstw.
AXA ma w Polsce 3,2 mln klientów (w Czechach i na Słowacji – 1,6 mln), co oznacza, że również pod tym względem Austriacy mocno urosną w Europie Środkowej.
Czego powinni spodziewać się klienci AXA w Polsce? Cóż, oczywiście – jak zwykle w przypadku tego typu operacji – wszystkie dotychczas podpisane umowy ubezpieczenia pozostają w mocy i nic się nie zmienia. Poza tym na razie jedynie ogłoszono podpisanie umowy, zaś faktyczne przeniesienie własności majątku zarządzanego przez AXA nastąpi najwcześniej za kilka miesięcy.
A co potem? Wiele zależy od tego, czy znacznie mniejszy ubezpieczyciel z Austrii zacznie wprowadzać swoje porządki, czy też z respektem podejdzie do osiągnięć i portfolio produktowego francuskiej firmy, której udało się wypracować w Polsce znacznie większy udział w rynku. Z tego punktu widzenia w polskim oddziale AXA zapewne odetchnęli z ulgą, bo gdyby nabywcą miał być PZU, to z dotychczasowego sposobu działalności firmy mógłby nie pozostać kamień na kamieniu.
Kiepska wiadomość jest taka, że UNIQA nie wyróżnia się na polskim rynku specjalnie wysoką jakością obsługi klientów (ma dość wysoki współczynnik skarg klientów w przeliczeniu na posiadane udziały rynkowe, niższe wskaźniki miał w 2018 r. chyba tylko Link4, należący do PZU).
AXA pod tym względem jest co najwyżej rynkowym średniakiem. Ale kto miał w przeszłości wybór między francuskimi, a austriackimi procedurami w likwidacji szkód – wie, że Francuzi są bardziej klientocentryczni (z natury). Inna sprawa, że Austriak Austriakowi nierówny – znam takich, którzy są całkiem mało „austriaccy” i bardzo dobrze im to robi ;-)).
Kto następny na sprzedaż? PZU ostrzy sobie zęby?
Wyjście francuskiego giganta z Polski nie spowoduje ani rewolucji, ani rewelacji ;-)). Na rynku ubezpieczeń majątkowych i komunikacyjnych nadal jedną trzecią tortu (36%) będzie miało PZU razem z Link4, zaś drugie tyle – łącznie – firmy z niemieckimi właścicielami, czyli Ergo Hestia (należy do giganta reasekuracji Munich Re) oraz Talanx (czyli m.in. marki Warta i Europa, przypominam raz jeszcze).
Na zapleczu zapowiada się pasjonująca rywalizacja austriackich firm – VIG i UNIQA – o czwarte miejsce. Zaś Allianz i Generali będą miały nową zgryzotę, bo taka konsolidacja w ich „lidze” oznacza jeszcze trudniejsze warunki gry. Kto wie, czy to te dwie firmy nie będą kolejnymi obiektami przejęć w polskiej branży ubezpieczeń majątkowych. Po trzech kwartałach 2019 r. wszyscy ubezpieczyciele w Polsce (majątkowi i życiowi) zarobili na czysto niecałe 5 mld zł, z czego 2,5 mld zł zgarnął PZU. Miejsca dla „kilkuprocentowych” graczy raczej na tym rynku nie ma.
Czytaj więcej: Tak wygląda kondycja branży ubezpieczeniowej według Polskiej Izby Ubezpieczeń
Dalsza konsolidacja jest więc niewyklczona, a jej wpływ na ceny – jak to zwykle bywa, gdy graczy na rynku ubywa – raczej nie będzie korzystny dla klientów. Szczególnie niekorzystnym wariantem wydarzeń z punktu widzenia konkurencji i interesu klientów byłoby połykanie kolejnych firm przez państwowe PZU, które już dziś dość mocno decyduje o obrazie rynku.