Nieuchronnie kończy się mrożenie cen energii. Minister energii zapowiedział tuż przed weekendem, że w przyszłym roku wrócimy do płacenia za energię według taryf narzucanych przez firmy energetyczne. Koncerny energetyczne ruszyły z zachęcaniem nas do długoterminowych umów z gwarantowaną ceną prądu przez kilka lat. Przed szczególnym dylematem staną mieszkańcy Warszawy
Do końca września korzystamy z zamrożonych cen prądu. Rząd ustawowo zablokował je na poziomie 0,5 zł netto za kWh, a po doliczeniu podatku VAT i akcyzy – 0,62 zł brutto. Do tego dochodzą opłaty dystrybucyjne, więc ostateczny koszt wynosi jakieś 1,1 zł za kWh (a przeciętna rodzina zużywa 2000 kWh prądu rocznie). Co prawda zamrożenie cen energii kończy się we wrześniu, ale prawdopodobnie rząd i prezydent przedłużą ten termin.
- Masz psa albo kota? Ten bank ma dla Ciebie specjalną kartę. 400 zł na zachętę, darmowe wizyty u weterynarza, zniżki na zakupy karmy. Co Burek na to? [POWERED BY BNP PARIBAS BANK POLSKA]
- Wealth management: czerwony dywan i złote spinki czy ostatni bastion tradycyjnej bankowości? Znajdź siedem różnic [POWERED BY CITIBANK HANDLOWY]
- W którym polskim mieście żyje się najwygodniej, najbardziej komfortowo, najzdrowiej i najbezpieczniej? I czy mieszkania są tam droższe? [POWERED BY PZU]
Ale to będzie tylko kilka dodatkowych miesięcy zamrożonych cen. W przyszłym roku, jak zapowiedział przed weekendem minister energii Miłosz Motyka, zamrożenia cen prądu już nie będzie. Ile wtedy będziemy płacili? To zależy od tego, jakie ceny podyktują koncerny energetyczne. Dobra – dla konsumentów – wiadomość jest taka, że największe firmy muszą mieć w ofercie taryfę zatwierdzoną przez państwowy Urząd Regulacji Energetyki (URE).
Nie wiemy więc jeszcze, na jaki poziom cen prądu zgodzi się państwowy nadzorca rynku. Aktualne (zatwierdzone przez URE wcześniej) taryfy są nieco wyższe od zamrożonej ceny prądu – wynoszą dla największych firm energetycznych 0,77 zł brutto za kWh energii. Gdyby na 2025 r. zatwierdzone zostały takie same cenniki, podwyżka byłaby rzędu 0,15 zł za kWh. Ale patrząc na dość niskie ceny energii na giełdzie (ostatnio za 1 kWh płaci się w okolicach 0,40 zł bez VAT), jest szansa na to, że przyszłoroczne taryfy będą zbliżone do tegorocznych albo niższe.
Natomiast poza „państwową” (czyli zatwierdzoną przez URE) taryfą firmy energetyczne mogą oferować także inne, wiążące się z jednej strony z dodatkowymi usługami (np. assistance), a z drugiej gwarantujące stałą cenę na znacznie dłuższy czas. Najdłuższą gwarancję ceny, aż na dziewięć lat, oferuje obecnie Tauron.
Koniec mrożenia cen energii blisko. Ile zapłacimy za prąd?
A więc klienci, którym od kilku lat rząd zdjął z głowy problem zajmowania się cenami energii dla domu, znów będą mieli dylemat: brać gwarantowane ceny na długo (z karami za zerwanie kontraktu) czy pozostać przy taryfie zatwierdzanej przez URE, która będzie obowiązywała tylko przez rok lub krócej.
Z decyzją – o ile ktoś już nie przeniósł się z taryfy „państwowej” na jakiś inny pakiet – pewnie warto poczekać do końca roku, gdy znane będą ceny taryf zatwierdzanych przez URE. To będzie pewien punkt odniesienia (choć oczywiście z ograniczonym „terminem przydatności”).
Tauron w swojej propozycji stałych cen energii aż na dziewięć lat (to najdłuższa oferta gwarantująca stabilną cenę na rynku) pokazuje cenę 0,74 zł za 1 kWh całodobowo lub np. od 0,61 zł do 1,12 zł w taryfach ze zmiennymi cenami. Te 0,74 zł to o kilka groszy mniej, niż wynosi obecna taryfa Tauronu zaakceptowana przez URE (jest de facto „martwa”, bo ceny są zamrożone). Ta przyszłoroczna nie będzie zapewne dużo wyższa, a może nawet ciut niższa. Pozornie cena atrakcyjna.
Głównym problemem z promocyjnymi taryfami, oferującymi gwarancję stałej ceny energii na lata, jest opłata handlowa, która jest zakazana w taryfach akceptowanych przez URE. Firmy pokazują atrakcyjną cenę za kilowatogodzinę, ale doliczają opłatę, która w skali roku znacznie podnosi koszt klientowi. Np. w przypadku wspomnianej wyżej oferty Tauronu „Nowa Energia na lata” ta opłata handlowa wynosi aż 31,5 zł miesięcznie. A więc 378 zł w skali roku.
Jeśli rozbijemy tę kwotę na 2000 kWh (czyli standardową „porcję” energii zużywaną przez polskie rodziny), to mówimy o dodatkowych 0,19 zł przypadających na każdą kilowatogodzinę. De facto więc Tauron chce nam sprzedawać energię nie po 0,74 zł za 1 kWh, lecz za 0,93 zł. A to już jest dużo więcej zarówno od obecnej ceny rynkowej prądu na giełdzie energii (ok. 0,40 zł za kWh bez VAT, czyli 0,52 zł brutto), jak i od ceny zamrożonej przez rząd (0,62 zł brutto za kWh).
Warszawiacy przed dylematem: czekać czy uciekać?
W szczególnej sytuacji są mieszkańcy Warszawy, którzy korzystają w większości z usług niemieckiej firmy energetycznej E.ON. Ona, w odróżnieniu od największych państwowych koncernów takich jak Tauron, Enea, PGE czy Energa, nie musi zatwierdzać taryfy w URE. A więc jej klienci od października (gdyby zamrożenie cen nie zostało jakimś cudem przedłużone do końca roku) lub od stycznia przyszłego roku mogą być zdani na podyktowane przez tę firmę nowe ceny.
Jakie one będą, nie wiadomo. Na razie na stronie internetowej E.ON są „powieszone” taryfy z 2022 r., iście kosmiczne – z ceną prądu na poziomie 1,78 zł brutto za 1 kWh (czyli mniej więcej trzy razy wyższą niż cena „z zamrażarki”, gwarantowana ustawą przez rząd). Zapewne E.ON opublikuje niższe ceny, dopasowane do tych, które konkurentom z państwowych koncernów energetycznych „przyklepie” państwowy URE (gdyby podyktowała dużo wyższe, może stracić na ich rzecz klientów).
Tym niemniej mieszkańcy Warszawy, którzy nie przenieśli się do innego dostawcy prądu (pamiętajmy: energię możemy kupować w dowolnej firmie, mamy jedynie obowiązek korzystać z wyznaczonego na naszym terenie dystrybutora, czyli właściciela „drutów”, którymi prąd płynie nam do domu) muszą uważać na to, co zrobi E.ON. Dziś jednak E.ON ma dla Warszawiaków inną propozycję – możliwość przejścia na taryfę „Pewna cena z gwarancją”, w której przez cały przyszły rok będzie obowiązywała taka sama cena jak ta „zamrożona” przez rząd, czyli 0,62 zł za 1 kWh. A przez kolejne dwa lata wzrośnie ona do 0,69 zł. To też na pierwszy rzut oka wygląda na atrakcyjną propozycję.
Niestety także w tym przypadku trzeba mocno przyglądać się opłatom dodatkowym – opłacie handlowej 19,3 zł miesięcznie oraz opłacie za dostęp do obowiązkowych usług assistance 4,99 zł. W sumie mówimy o dopłacie rzędu 291 zł, co po przeliczeniu na każdą kilowatogodzinę (przy założeniu, że klient zużyje ich 2000 w skali roku) będzie dawało dodatkowe 0,15 zł. Zatem realnie cena prądu w latach 2027–2028 wyniesie dla takiego klienta 0,84 zł.
Koniec mrożenia cen – czy prąd będzie szybko drożał?
Czy „to” (czyli podpisanie umowy z ceną znaną na kilka lat z góry) się może opłacić? Cóż, patrząc na obecne ceny rynkowe energii (jakieś 0,53 zł za 1 kWh), na ceny z „zamrażalnika” rządowego (0,63 zł za 1 kWh) czy nawet na ceny z obecnie obowiązujących taryf zatwierdzonych firmom energetycznym przez URE (w okolicach 0,77 zł za 1 kWh) gwarancja stałej ceny sięgającej aż 0,84–0,93 zł za 1 kWh) nie wydaje się być szczególną atrakcją. Przynajmniej w perspektywie dwóch, trzech lat.
Oczywiście nie możemy mieć żadnej pewności, że ceny energii mocno nie pójdą w górę w kolejnych latach. Koncerny energetyczne będą musiały z czegoś finansować gigantyczne inwestycje w nowe źródła energii (dziś 70% prądu w skali roku powstaje z węgla). Z drugiej strony jesteśmy tak mocno przyzwyczajeni do tego, że energia jest tania, że trudno nam sobie wyobrazić, iż będziemy rynkowo za dwa, trzy lata płacili np. 0,9 zł za sam prąd plus 0,4–0,5 zł opłat dystrybucyjnych w przeliczeniu na każdą kilowatogodzinę. A więc łącznie 1,3–1,4 zł, o 30% więcej niż dziś.
Gdyby do tego doszło (przypominam, że dziś cena energii plus opłaty dystrybucyjne i podatki nie przekracza 1,1 zł za kilowatogodzinę), to oferty z gwarantowaną ceną energii mogłyby się opłacić, pomimo dodatkowych kosztów. Ale czy ceny prądu będą rosły aż w takim tempie? Nie dam sobie za to ręki uciąć (choć nie mogę tego wykluczyć). Poniżej wykresy cen energii na giełdzie TGE w ostatnich pięciu latach.

Sądzę, że z roku na rok ceny energii w Polsce będą wyższe o 5–7%. To będzie kwestia wpisania przez firmy energetyczne w nasze rachunki ich inwestycji w zmianę źródeł energii: zamiast elektrowni węglowych mają to być wiatraki na morzu, wiatraki na lądzie, wielkie farmy fotowoltaiczne, elektrownie na gaz i spalające odpady, do tego wielkie magazyny energii, a w dalszej przyszłości elektrownie atomowe. To wszystko nie są tanie rzeczy.
W tańszy prąd ze źródeł odnawialnych też nie do końca wierzę– owszem, jak już wiatraki na morzu się zbuduje, to pracują „za darmo”. Ale koszt ich zbudowania jest ogromny. Energia nuklearna też nie będzie tania. Inwestujemy w to wszystko, bo nie mamy innego wyjścia (nasz węgiel jest drogi w wydobyciu, a jego spalanie czyni z Polski kraj o najgorszym powietrzu w Europie), a nie dlatego, żeby było taniej.
Czekamy więc na wieści z Urzędu Regulacji Energetyki (w sprawie akceptacji „obowiązkowych” taryf dotyczących przyszłego roku), a Warszawiacy czekają z zapartym tchem na ogłoszenie nowych taryf E.ON, żeby móc je porównać z tymi „państwowymi” zatwierdzonymi przez URE dla konkurencji oraz z ofertą „Pewna cena z gwarancją”.
Jeśli firmy energetyczne będą Wam oferowały taryfy z gwarancją stałej ceny na jakiś czas, to oczywiście bierzcie je pod uwagę, ale jeśli (po doliczeniu opłat handlowych i innych „abonamentów”) to będą oferty z cenami o 20–30% wyższymi, niż dziś, to przynajmniej w perspektywie najbliższych dwóch, trzech lat nie jest to szczególna atrakcja. Atrakcją byłaby gwarantowana na kilka lat z góry cena najwyżej o 10% wyższa niż obecna. Dajcie znać, gdybyście takie ceny znaleźli w jakiejś ofercie na dwa, trzy lata z góry. Brałbym i szarpał jak Burek szynkę.
Z całą pewnością kończy się błogi czas, w którym cenami prądu się nie przejmowaliśmy, bo przejmował się nimi w naszym imieniu rząd. Najpewniej od stycznia będzie trzeba przyjrzeć się cenom prądu w naszych papierach i spróbować się jakoś w tym odnaleźć. Na szczęście (patrząc na ceny rynkowe) jest nadzieja, że przynajmniej taryfy zatwierdzane przez URE nie będą wystrzelone w kosmos.
No i zachęcam, żebyście porównywali ceny oferowane przez Waszych „bazowych” dostawców prądu (czyli Tauron, Enea, Energa, PGE, E.ON) z ofertami alternatywnych producentów i sprzedawców energii, takich jak Polenergia czy Respect Energy. Ta ostatnia firma oferowała ostatnio umowę „abonamentową” bez zobowiązań, a jednocześnie z gwarancją ceny takiej jak u najtańszego z największych sprzedawców na rynku. Myślę, że dla firm konkurujących z państwowymi gigantami wraz z końcem mrożenia cen energii wreszcie zaświeci słońce.
——————————-
CZYTAJ WIĘCEJ O PRZYSZŁOŚCI ENERGII:
———————————-
ZOBACZ EXPRESS FINANSOWY I CIEKAWE ROZMOWY:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Rozmowy z ciekawymi ludźmi o Waszych (i ich) pieniądzach, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone finansom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube
———————————-
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTERY
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————–
ZAPLANUJ ZAMOŻNOŚĆ Z SAMCIKIEM
Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej. Polecam też trzy inne e-booki: o tym, jak zrobić porządek w domowym budżecie i raz na zawsze wyjść z długów, jak bez podejmowania ryzyka wycisnąć więcej z poduszki finansowej i jak oszczędzać na przyszłość dzieci.
——————————
SPRAWDŹ KTÓRY BANK NAJWIĘCEJ PŁACI:
Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? W którym banku jest najwyższe oprocentowanie pieniędzy na długo, a w którym na krótko? Który najlepiej zapłaci za nowe środki, a który „w standardzie”? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” w „Subiektywnie o Finansach”.
——————————
ZNAJDŹ SUBIEKTYWNOŚĆ W SOCIAL MEDIACH
Jesteśmy nie tylko w „Subiektywnie o Finansach”, gdzie czyta nas ok. pół miliona realnych odbiorców miesięcznie, ale też w mediach socjalnych, zwanych też społecznościowymi. Tam krótkie spostrzeżenia o newsach dotyczących Twoich pieniędzy. Śledź, followuj, bądź fanem, klikaj, podawaj dalej. Twórzmy razem społeczność ludzi troszczących się o swoje pieniądze i ich przyszłość.
>>> Nasz profil na Facebooku śledzi ok. 100 000 ludzi, dołącz do nich tutaj
>>> Samcikowy profil w portalu X śledzi 26 000 osób, dołącz do nich tutaj
>>> Nasz profil w Instagramie ma prawie 11 000 followersów, dołącz do nich tutaj
>>> Połącz się z Samcikiem w Linkedin jak 26 000 ludzi. Dołącz tutaj
>>> Nasz profil w YouTube subskrybuje 12 000 widzów. Dołącz do nich tutaj
>>> „Subiektywnie o Finansach” jest już w BlueSky. Dołącz i obserwuj!
——————————
CZYTAJ W HOMODIGITAL, CZYLI SUBIEKTYWNIE O TECHNOLOGII:
——————————
POSŁUCHAJ „FINANSOWYCH SENSACJI TYGODNIA”:
Zapraszam do podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”, w którym opowiadamy o sprawach wokół Waszych portfeli, które nas poruszyły, wkurzyły albo zmierzwiły. Albo rozmawiamy z ekspertami o ważnych sprawach dla naszych portfeli. Podcast do słuchania na Spofity, w Apple Podcast, Google Podcast i na kilku innych platformach z podcastami. A ostatnio w „Finansowych Sensacjach Tygodnia” było o…

——————————
zdjęcie tytułowe: Pixabay/Alexas_Fotos, Canva






















