Skąd wziąć w Polsce kapitał na inwestycje? Czy należałoby jednak złagodzić podatek Belki i niektóre regulacje, by móc wykorzystać pieniądze, które mamy w funduszach inwestycyjnych do finansowania start-upów? Polska stoi przed wielką szansą, a niewystarczająca mobilizacja kapitału może być jednym z problemów z wykorzystaniem tej szansy – mówi mi Piotr Mietkowski, jeden z najbardziej doświadczonych polskich bankierów inwestycyjnych
Polska w najbliższym czasie będzie potrzebowała bilionów złotych na inwestycje. Z jednej strony będą to inwestycje w bezpieczeństwo (czyli po prostu zakup sprzętu wojskowego), z drugiej strony inwestycje w energetykę (by zwiększyć produkcję energii ze źródeł odnawialnych i z atomu), a z trzeciej strony inwestycje w infrastrukturę, a więc np. koleje szybkich prędkości czy megalotnisko.
- Jak zacząć inwestować? Jak kupić swój pierwszy ETF? Gdzie go znaleźć i na co uważać? Przewodnik krok po kroku dla debiutantów [POWERED BY XTB]
- Prawdziwym królestwem gotówki nie są Niemcy. Jest nim dalekowschodni gigant znany z nowych technologii. Ludzie wolą tam banknoty. Dlaczego? [POWERED BY EURONET]
- Ile kosztuje nas drogowa brawura? Podliczyli koszty zbyt szybkiej jazdy w skali kraju. Jak „zaoszczędzić” życie i pieniądze? Technologia na pomoc [POWERED BY PZU]
Do tego dochodzą inwestycje w robotyzację, sztuczną inteligencję – jeśli uda nam się włączyć do globalnego wyścigu, to musimy mieć świadomość, że jest on bardzo kosztowny. W skali roku największe amerykańskie firmy technologiczne inwestują po kilkaset miliardów dolarów w rozwój sztucznej inteligencji i produktów, które ją wykorzystują.
W Polsce nie ma wystarczającego kapitału, który mógłby sfinansować te gigantyczne inwestycje. Polska branża bankowa jest jedną z najmniejszych w Europie w proporcji do wielkości gospodarki. Stopa oszczędności w Polsce należy do najniższych w Europie. A posiadający kapitał krajowi inwestorzy boją się ryzyka jak ognia. Aż 70% obrotów na warszawskiej giełdzie generują inwestorzy zagraniczni. To głównie oni są beneficjentami wzrostu wartości polskich firm – nie Polacy!
Jednocześnie polskie firmy inwestują mało, a start-upy narzekają na brak możliwości pozyskania finansowania. W USA jest mnóstwo funduszy inwestycyjnych wspomagających kapitałem firmy w różnych stadiach rozwoju. U nas większość inwestycji firm finansują banki kredytami.
Czy coś jest z nami nie tak? Dlaczego 1,3 biliona złotych, które trzymamy w bankach, nie może posłużyć do rozwoju polskich firm? Dlaczego 350 mld zł, które mamy zainwestowane w funduszach inwestycyjnych, nie może iść do polskich start-upów? Dlaczego każda firma, która osiągnie sukces, w drugiej, trzeciej rundzie finansowania musi szukać inwestorów w Londynie albo w Nowym Jorku?
Sprawa jest istotna nie tylko dlatego, że tracimy potencjał przyszłych przychodów (jeśli polskie firmy pozyskują kapitał za granicą, to niestety udziałowcy lub wierzyciele z tamtych krajów będą otrzymywać w przyszłości dywidendy i odsetki, gdy firma osiągnie sukces). Jak ostatnio przeczytałem w analizie Banku Pekao, Polska zaczyna borykać się z deficytem kapitału. A więc musimy „importować” pieniądze na finansowanie potrzeb kraju z zagranicy.

Analitycy zauważają, że na przestrzeni ostatnich dwóch lat polski bilans płatniczy przesunął się od solidnych nadwyżek (1,8% PKB) do zauważalnych deficytów (0,6% PKB). „To duża zmiana w porównaniu do wcześniejszych dekad, kiedy to Polska standardowo funkcjonowała z deficytem płatniczym” – piszą analitycy „Żubra” (czyli więcej rzeczy i pieniędzy eksportowaliśmy, niż ściągaliśmy do kraju). Ostatnio wzrósł popyt w Polsce, umocnił się złoty (co obniża wartość eksportu).
Jest jeszcze jeden parametr: potrzeby państwa, które potrzebuje pożyczyć mnóstwo pieniędzy, by finansować dziurę budżetową. Obecnie to rząd jest głównym pożyczkobiorcą w kraju („zasysa” pieniądze o wartości 7% PKB), a z drugiej strony skurczyła się nadwyżka oszczędności nad inwestycjami przedsiębiorstw (z 8% do 4% PKB). Oszczędności gospodarstw domowych, które mają nadwyżkę oszczędności nad inwestycjami (w wysokości 3% PKB), tylko częściowo zasypują tę lukę.
W konsekwencji Polska musi obecnie importować kapitał (oszczędności inwestorów z zagranicy). I ten import kapitału z zagranicy to właśnie deficyt w bilansie płatniczym. Czyli ściągamy z Zachodu pieniądze i zamiast sami zarabiać na odsetkach i dywidendach, zapraszamy zagranicznych inwestorów, żeby to robili zamiast nas.
Rząd – zapewne również w odpowiedzi na to zjawisko – ogłosił ostatnio pomysł na ulgę w podatku Belki (konto OKI), która ma motywować Polaków do inwestowania pieniędzy, a nie tylko do przechowywania ich w bankach. Czy to sprowadzi na rynek kapitałowy lawinę pieniędzy zwykłych Polaków? Jednocześnie rząd ogłosił, że podatek Belki nie zostanie ani zlikwidowany, ani obniżony.
O tym, jak i co możemy zmienić, żeby nie musieć importować kapitału, a zamiast tego zarabiać na bogaceniu się polskich firm, rozmawiałem z Piotrem Mietkowskim, jednym z najbardziej doświadczonych polskich bankierów inwestycyjnych, przez którego ręce przechodzą transakcje warte dziesiątki milionów euro. Piotr Mietkowski jest dyrektorem zarządzającym pionu bankowości inwestycyjnej na dużą część Europy w BNP Paribas, a także członkiem rady nadzorczej polskiego banku francuskiej grupy – BNP Paribas Bank Polska.
Maciej Samcik: Jesteśmy dwudziestą gospodarką świata i piątą w Unii Europejskiej, a patrząc na aktywa finansowe przypadające na obywatela, wciąż jesteśmy biedakami. W USA czy Szwajcarii to jest ćwierć miliona euro na gospodarstwo domowe (a mówimy o aktywach finansowych, bez nieruchomości). W Holandii czy Francji – jakieś 100 000 euro. W Niemczech i Włoszech – 60 000 euro. W Hiszpanii – 40 000 euro. W Polsce na gospodarstwo domowe przypada 12 000 euro oszczędności finansowych. Dlaczego tak mało?
Piotr Mietkowski: Polska jest na pewno krajem, który kapitał buduje od niedawna, jeśli porównujemy się z tzw. „starą” Europą. Realnie akumulujemy bogactwo raptem od 25–30 lat. W Europie Zachodniej kapitał budował się w niektórych wypadkach przez setki lat. I to ma znaczenie, bo o ile w Polsce większość nowych pieniędzy to są te pochodzące z rozwoju firm czy z pracy, o tyle na Zachodzie duża część kapitału to po prostu zyski generowane przez „stary” pieniądz. Odsetki od odsetek, procenty liczone od gigantycznej bazy już zgromadzonych oszczędności. Pieniądz robi pieniądz.
No właśnie, pieniądz robi pieniądz. Co możemy zrobić, żeby tych oszczędności było więcej? Polacy trzymają pieniądze głównie w bankach, to nie jest najbardziej wydajny sposób pomnażania pieniędzy. Nie umiemy inwestować czy też nie zostały zbudowane mechanizmy, wehikuły, które by nam to ułatwiły?
Nie jest tak źle. Nawet jeśli Polacy trzymają pieniądze w bankach, to te pieniądze też są inwestowane. To nie jest tak, że się z nimi nic nie dzieje. Nawet jeśli banki lokują je w obligacje skarbowe, to ten kapitał w jakiś sposób „pracuje”.
Oczywiście duży deficyt państwowego budżetu i wysoki dług sprawiają, że państwo w jakimś sensie „wypycha” kapitał prywatny z rynku kapitałowego i wykorzystuje go na swoje potrzeby. Ale to też ma dobre strony, bo gdyby nie ten kapitał, to musielibyśmy pożyczać więcej pieniędzy na finansowanie deficytu budżetowego za granicą, być może w obcych walutach, co byłoby bardziej ryzykowne.
Nie zmienia to faktu, że ewidentnie w Polsce brakuje kapitału, zwłaszcza w tym segmencie, który finansuje początkowe etapy życia przedsiębiorstwa, czyli kapitału venture capital. Bankom jest bardzo łatwo sfinansować firmę, która ma już pozytywny cash-flow, istnieje, działa, ma przychody. Natomiast jeśli mówimy o tworzeniu firm, o przekształcaniu pomysłów w rozwijający się biznes, to tu jest potrzebny kapitał u inwestorów innego typu. Tzw. anioł biznesu, fundusze venture capital. Tego w Polsce jest ciągle za mało. Kapitał tego rodzaju dostarczają przede wszystkim fundusze z USA, Kanady.
Czyli nie mamy zakumulowanych oszczędności, które byśmy mogli przeznaczyć na finansowanie ryzykownych z natury przedsięwzięć w początkowym stadium rozwoju? Ale przecież w funduszach inwestycyjnych są setki miliardów złotych naszych oszczędności. Dlaczego te pieniądze nie mogą iść na finansowanie start-upów?
W większości przypadków fundusze inwestycyjne mają obowiązek inwestować wyłącznie na rynku publicznym, a więc w spółki giełdowe. Natomiast nie ma takich funduszy, które byłyby dostępne dla drobnego inwestora i mogłyby niewielką część pieniędzy inwestować na rynku venture capital czy private equity. Przepisy i wymagania regulatora nie pozwalają na tworzenie takich funduszy.
A ja uważam, że ich potrzebujemy. Wkładając małą część środków powierzonych przez oszczędzających wybranym funduszom akcji do kilku funduszy private equity w sposób bezpieczny, zdywersyfikowany, zgodny ze sztuką, uzyskalibyśmy kapitał na finansowanie polskich start-upów i jednocześnie dostarczylibyśmy wyższe stopy zwrotu oszczędzającym. Historycznie, jeśli patrzymy na dochodowość inwestycji, to w tym sektorze długoterminowe stopy zwrotu były statystycznie najwyższe.
To jest to, co może rozwijać polską bazę kapitału. Tak naprawdę dzisiaj w Polsce mamy tylko dwóch dużych inwestorów instytucjonalnych, którzy inwestują w fundusze private equity. To jest Polski Fundusz Rozwoju i ubezpieczeniowa grupa PZU. Pierwszy z nich to jest zresztą państwowy fundusz, który właściwie do tego został w dużej części powołany.
Mamy w Polsce sporo inwestorów długoterminowych: są fundusze emerytalne, są fundusze PPK, które mają obowiązek zainwestowania dużej części pieniędzy na warszawskiej giełdzie. Chodzi o to, żeby regulacyjnie stworzyć w ich portfelach miejsce, które pozwoli inwestować w polskie przedsiębiorstwa w początkowym stadium rozwoju. Gdyby regulator powiedział, że fundusze PPK mają obowiązek – nie opcję! – inwestowania np. 5% nowych wpłat w fundusze finansujące start-upy, bardzo szybko powstałby kapitał, który jest potrzebny firmom będącym w początkowym stadium rozwoju.
Kiedy rozmawiam czasami z przedstawicielami polskiej branży, czy to bankowej, czy to z urzędnikami, to oni mówią: „ale my jesteśmy po to, żeby bronić ludzi przed ryzykiem”. A sposób inwestowania, który Pan proponuje, wiąże się z ryzykiem. Na tym można nie zarobić, a co gorsza można stracić. W Ameryce takie fundusze są i nikt się nie boi, że może stracić?
Odnosimy się do rynku, który ma najbardziej rozwiniętą kulturę finansową na świecie. Obawiam się, że Polska jest niestety na drugim końcu tego spektrum. Ale musimy próbować to zmieniać, bo polska innowacyjna gospodarka potrzebuje kapitału. Mam nadzieję, że masz coraz więcej widzów, słuchaczy i czytelników, którzy chcą rozwijać swoją kulturę finansową, know-how finansowy.
Ja nie mówię, że znakomita większość środków funduszy inwestycyjnych czy emerytalnych ma być inwestowana w polskie start-upy. Mówię o tym, że warto byłoby pozwolić wybranym kategoriom funduszy na inwestowanie w ten sposób kilku procent aktywów. Powinien to być taki sam procent we wszystkich funduszach danej kategorii po to, aby niwelować ryzyko, że one zaczną się z tego powodu bardzo różnić wynikami.
To, co mówisz, oznacza, że nie chodzi o to, żeby dać funduszom taką możliwość, tylko żeby to był obowiązek dla funduszy – zainwestować niewielki procent aktywów w zdywersyfikowane portfolio funduszy venture capital i private equity lokujących w polskie start-upy i firmy na wczesnym etapie rozwoju.
Tak. Zmienność, która będzie występowała po uwzględnieniu takiej kategorii inwestycji, nie będzie bardzo różnicować wyników funduszy. Natomiast pozwoli na budowę polskiego kapitału. Przecież dziś znakomita większość pieniędzy funduszy infrastrukturalnych inwestujących w Europie pochodzi od funduszy emerytalnych amerykańskich, australijskich, kanadyjskich. Czyli jednak są ludzie na świecie, którzy sądzą, że można pogodzić oszczędności emerytalne z inwestycjami w vanture capital, a nie tylko w obligacje.
Jaka powinna być rola państwa w „rozbujaniu” polskiego kapitału, który mógłby być inwestowany w polskie firmy – albo te na wczesnym etapie rozwoju, albo te bardziej już rozwinięte? Myślę tutaj o roli Polskiego Funduszu Rozwoju. On dziś występuje jako koinwestor w funduszach venture capital czy private equity. W pewnym sensie żyruje, zwiększa bezpieczeństwo inwestora prywatnego, który z nim wchodzi w jakąś kooperację. I razem inwestują w mniejsze lub większe przedsięwzięcia. Czy ten „model biznesowy” z Twojego punktu widzenia jest dobry, czy należy to rozwijać?
Ja bym widział rolę PFR jako jednego z inwestorów w fundusze. A jaka powinna być rola państwa? Myślę, że głównie powinna polegać na stworzeniu stabilnego systemu budowania oszczędności. Na wspieraniu zaufania do tego procesu. Mieliśmy w Polsce parę przykładów działań, które zmieniały system oszczędności emerytalnych i to nam się do dzisiaj odbija czkawką.
Czy Twoim zdaniem dobrym sposobem na budowanie oszczędności jest zmniejszenie albo zlikwidowanie podatku od dochodów kapitałowych? Jedni mówią, że to dobry pomysł, bo ci, którzy mają już oszczędności, będą zmotywowani, żeby mieć ich jeszcze więcej. Drudzy mówią, że to zły pomysł, bo to będzie powiększać nierówności, a poza tym jednak w tak zwanej cywilizowanej Europie zyski kapitałowe są opodatkowane, czasem dość wysoko. Jakie jest Twoje zdanie?
Europa Zachodnia ma za sobą dziesiątki, setki lat budowania kapitału. Tam jest troszkę prościej mówić, że nie należy podatkowo preferować oszczędności kapitałowych. My jesteśmy w kraju, gdzie ta akumulacja kapitału dopiero się zaczęła i musi jak najszybciej postępować. Moim zdaniem wszystko, co będzie ją wspierało – a ulga podatkowa na oszczędzanie lub zniesienie podatku Belki takim elementem by było – jest dobrym pomysłem. Oczywiście to powinno się dziać w systemie gospodarczym, który nie będzie wspierał zwiększania nierówności.
Musimy się zgodzić na to, że w akumulacji kapitału w Polsce będzie brało udział 30–40% ludzi. Na pewno nie wszyscy, bo nie wszyscy mają ten kapitał. Godzimy się na to, robimy pewne ukłony i ulgi w kierunku tej mniejszości, która ten kapitał będzie budowała, ale z drugiej strony myślimy o tym, jak zabezpieczyć kraj przed rosnącymi nierównościami.
Jestem wielkim zwolennikiem rozwoju kultury ekonomicznej społeczeństwa i tego, żeby wszyscy rozumieli, po co ten kapitał jest i że na koniec dnia wszyscy będziemy w mniejszym lub większym stopniu jego beneficjentami. Ten kapitał będzie rozwijał miejsca pracy. Ten kapitał będzie przekształcał się w inwestycje w firmach, będzie pomagał zwiększać zatrudnienie.
Dalsza część rozmowy z Piotrem Mietkowskim – o tym, jak się skończy deglobalizacja, jak zagraniczny kapitał widzi polskie firmy, czy Polska może wziąć udział w odbudowie Ukrainy oraz jaka może być rola polskiej gospodarki w Europie – w wersji wideo do obejrzenia poniżej, zapraszam!
PRZECZYTAJ TEŻ W NASZYM CYKLU:
—————————————
SŁUCHAJ PODCASTÓW „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
>>> CYBERNIEBEZPIECZEŃSTWA NA WAKACJACH: Wakacje to czas, w którym czyhają na nas specyficzne cyberniebezpieczeństwa. Jak kupować bilety na pociąg, samolot lub za hotel, żeby nie dać się okraść? Jakie niebezpieczeństwa czyhają na nas w hotelowych i publicznych sieciach wi-fi? Jak bezpiecznie korzystać z internetu na wakacjach? Te pytania zadaję gościniom kolejnego podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” – a są nimi Julia Lisowska-Wenta (senior security analyst z zespołu ds. przeciwdziałania przestępczości) oraz Karolina Czwarno-Kos (leading security officer pionu bezpieczeństwa) z BNP Paribas Bank Polska. Zapraszam do posłuchania
>>> SZTUCZNA INTELIGENCJA W OBSŁUDZE KLIENTÓW BANKÓW: O rosnącej roli sztucznej inteligencji w obsłudze klientów banków oraz o rozbieżnościach pomiędzy bankowcami, która się powoli zaczyna rysować co do sposobu wykorzystania AI, mieliśmy w „Subiektywnie o Finansach” rozmowę z Anną Stepanów, Product Ownerką ds. Sztucznej Inteligencji i Analityki w BNP Paribas Bank Polska oraz Jarosławem Łachem, Tribe Liderem analityki danych w tym samym banku. Zapraszam do wysłuchania podcastu!
>>> JAKA KARTA NAJLEPSZA NA WAKACJE: Jan Szcząchor, chapter leader kart debetowych i rozwoju sprzedaży w BNP Paribas Bank Polska opowiada, czym różnią się między sobą karty debetowe, gdy używamy ich za granicą oraz jakie mogą mieć „przypięte” usługi dodatkowe, o których istnieniu czasem nawet nie wiemy. Jakie pułapki mogą nas spotkać, gdy płacimy rachunki za granicą oraz jak ich uniknąć? Przed jakimi pułapkami może nas uchronić nasz bank? Zapraszam do słuchania!
>>> KARTA PŁATNICZA DLA FANÓW TENISA I KINA: Gościem Ojca Redaktora „Subiektywnie o Finansach” była Izabela Bagłaj, starsza menedżerka ds. produktu bankowości detalicznej w BNP Paribas Bank Polska, która przeprowadziła nas przez tajniki tematycznych kart płatniczych. Całości rozmowy możesz posłuchać w podkaście „Finansowe Sensacje Tygodnia”.
>>> POLAK BOGATY JAK BRYTYJCZYK JUŻ ZA DEKADĘ?: Spojrzenie na stan i perspektywy rozwoju polskiej gospodarki. Jakie są szanse na to, że za kilka lat pod względem zamożności Polacy dogonią Brytyjczyków, Francuzów czy Niemców? Co w najbliższym czasie napędzać będzie polską gospodarkę: inwestycje czy konsumpcja? I jaka będzie w tym rola miliardów euro z KPO? O bliższą i dalszą przyszłość naszej gospodarki pytałem Michała Dybułę, głównego ekonomistę Banku BNP Paribas. Zapraszam do posłuchania.
>>> TRANSFORMACJA ENERGETYCZNA W FIRMIE Z POMOCĄ BANKU: Zmiany klimatyczne sprawiają, że proces przechodzenia z czarnej do zielonej energii staje się koniecznością. Ale czy w ostatnim czasie transformacja energetyczna nie wrzuciła wstecznego biegu? W jaki sposób przedsiębiorcy mogą wziąć udział w zielonej rewolucji i jak mogą im w tym pomóc banki? Co mogą zrobić politycy, by transformacja energetyczna nie stała się jedynie pustym hasłem? Przewodnikami po zielonych zmianach w podkaście „Finansowe Sensacje Tygodnia” byli Adam Hirny, dyrektor departamentu wsparcia transformacji energetycznej i Marta Jedlińska, dyrektorka departamentu CSR i zrównoważonych finansów w Banku BNP Paribas. Zapraszam do posłuchania!
Artykuły w ramach cyklu „Odpowiedzialne Finanse” znajdziesz na tej stronie.
—————————–
Niniejszy artykuł jest częścią cyklu edukacyjnego „Odpowiedzialne finanse”, który „Subiektywnie o Finansach” realizuje wspólnie z bankiem

zdjęcie tytułowe:



