30 października 2024

Rząd zwiększył dziurę budżetową. Będzie awantura o wydatki socjalne: to one „załatwiły” nam gigantyczny deficyt w kasie państwa? A może być muszą?

Rząd zwiększył dziurę budżetową. Będzie awantura o wydatki socjalne: to one „załatwiły” nam gigantyczny deficyt w kasie państwa? A może być muszą?

„Polska zafundowała sobie skandynawski socjal, choć tak naprawdę nas na to nie stać” – mówią jedni. „Owszem, wydajemy dużo na świadczenia i zasiłki, ale inni wydają jeszcze więcej i włos im z głowy nie spada” – odpowiadają inni. Koniec końców mamy gigantyczną dziurę w budżecie państwa. Rząd właśnie powiększył tegoroczny maksymalny deficyt do 240 mld zł. Ten przyszłoroczny ma wynieść 289 mld zł. Czy to wina okoliczności (musimy się zbroić i reformować energetykę) czy rozrzutności? Czy państwowa kasa byłaby dziś w dużo lepszej sytuacji, gdyby nie rozbuchane wydatki socjalne z ostatnich ośmiu lat? Kto jest winny kryzysowi budżetu?

Państwowa kasa jest w niezbyt dobrej kondycji. Rząd właśnie ogłosił, że tegoroczny deficyt w kasie państwa nie wyniesie ani 165 mld zł (jak zaplanował poprzedni premier Mateusz Morawiecki), ani 184 mld zł (jak planował do tej pory premier Donald Tusk), lecz maksymalnie nawet… 240,3 mld zł. Premier argumentuje, że nie ma innego wyjścia, bo w tym roku wpływy podatkowe będą o 40 mld zł mniejsze niż planowano (ze względu na niższą inflację, czyli – wolniej „kręcącą się” gospodarkę).

Zobacz również:

Z drugiej strony rząd nie chce rezygnować z żadnych transferów socjalnych. Ani z tych, które wprowadził poprzedni rząd PiS („nic co dane nie będzie zabrane”) ani z realizacji tej części własnych obietnic, które udało się „popchnąć” przez pierwszy rok rządów. Nowe „dzieła” socjalne rządu Donalda Tuska to: 8,4 mld zł na babciowe, 7,1 mld zł na świadczenia dla osób z niepełnosprawościami oraz 3,2 mld zł na rentę wdowią i jakieś drobne na in vitro – w sumie kolejne 19 mld zł.

W przyszłym roku rząd zaplanował 289 mld zł dziury budżetowej, najwięcej w historii. Unia Europejska nałożyła na Polskę procedurę nadmiernego deficytu, co oznacza, że przez najbliższych kilka lat będziemy musieli pracować nad zmniejszeniem dziury między dochodami a wydatkami. Rząd zaproponował rozwiązanie – zamrozi progi podatkowe, nie będzie waloryzował świadczeń (ze sztandarowym 800+ na czele), „zapomni” o obietnicach zmniejszających podatki (np. wyższa kwota wolna od PIT). Wszystkie plany rządu na zmniejszenie deficytu budżetowego tutaj.

Z drugiej strony rządzący chcą za wszelką cenę przekierować więcej pieniędzy z podatków do samorządów, by miały z czego finansować wkład własny do inwestycji z Krajowego Planu Odbudowy oraz z pieniędzy przypadających nam w ramach „normalnego” budżetu Unii Europejskiej. To ogromne pieniądze, które trzeba umieć wykorzystać, o czym przeczytacie w tym wywiadzie.

Więcej o kondycji polskiej gospodarki i stanie budżetu państwa w rozmowach w ramach podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”:

>>> z Michałem Dybułą, głównym ekonomistą BNP Paribas Bank Polska

>>> z Jarosławem Janeckim z Towarzystwa Ekonomistów Polskich i Szkoły Głównej Handlowej

>>> z Piotrem Arakiem, głównym ekonomistą VeloBanku, a wcześniej szefem Polskiego Instytutu Ekonomicznego

>>> z Ludwikiem Koteckim, członkiem Rady Polityki Pieniężnej, wcześniej wiceministrem finansów.

Kto jest winien temu, że w dwa lata mamy mieć ponad 500 mld zł dziury w kasie państwa (realnie 420 mld zł, bo część to przeksięgowanie długu z PFR i BGK do państwowego budżetu)? Przez kilka ostatnich lat słyszeliśmy z ust niektórych ekonomistów, że gdyby nie wydatki socjalne, mocno zwiększone w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy, to sytuacja budżetu państwa byłaby zdecydowanie lepsza i dziś nie musielibyśmy się martwić wielkim deficytem w państwowej kasie. Z drugiej strony większe wydatki publiczne to impuls gospodarczy zwiększający konsumpcję prywatną. A więc zwiększanie wydatków publicznych mogło nam się „zwracać” w zwiększeniu wpływów z podatków. Kto ma rację?

Wydatków socjalnych tradycyjnie nie lubią liberałowie, którzy – w skrajnej postaci poglądów liberalnych – uważają, że każdy z nas powinien potrafić zarobić sam na siebie. Owszem, dopuszczają tzw. socjal, ale tylko dla tej kategorii obywateli, którzy nie są zdolni do pracy. Pewnie w tym duchu prof. Andrzej Rzońca, były członek Rady Polityki Pieniężnej, pisał niedawno o tym, że naszym obecnym kłopotom winne są m.in. wydatki społeczne, a nie np. zwiększone wydatki na zbrojenia.

Świadczenie 800+ to pieniądze wyrzucone w błoto?

Flagowy program rządu Zjednoczonej Prawicy z 2015 r. to oczywiście świadczenie 500+. Minęło osiem lat jego funkcjonowania i wciąż ekonomiści nie mogą ustalić, czy ma on pozytywny czy negatywny wpływ na państwową kasę oraz na usuwanie nierówności społecznych (bo to, że wpływ na dzietność jest dziś już niewielki, jest oczywiste). Co jakiś czas ten spór się wzmaga, ostatnio nastąpiło to po październikowej publikacji bardzo złych danych o ubóstwie Polaków za 2023 r. autorstwa organizacji Poverty Watch.

Raport pokazuje, że w społeczeństwie – mimo bardzo rozbudowanych wydatków socjalnych – wciąż zwiększa się udział Polaków żyjących w skrajnej biedzie i doświadczających wykluczenia finansowego. Pogarsza się również sytuacja dzieci. A przecież program 500+ był m.in. skrojony pod likwidację obszarów ubóstwa wśród rodzin z dziećmi. Co się dzieje? Wydajemy setki miliardów złotych, budżet państwa jest w coraz gorszym stanie, a z biedą i tak nie wygrywamy?

Główne tezy raportu Poverty Watch są mocne. „Polska jest na krawędzi kryzysu społecznego. Nastąpił dramatyczny skok ubóstwa skrajnego do 6,6% populacji. Obejmuje on obecnie 2,5 mln Polaków. Mamy drastyczny wzrost ubóstwa skrajnego wśród dzieci, wzrósł on z 5,7% do 7,6%”. Dane do badań nad ubóstwem zbiera też Główny Urząd Statystyczny, który co roku publikuje specjalny raport na ten temat. Opisywałem jeden z takich raportów niedawno tu. Ostatni raport z czerwca tego roku za 2023 r. można przeczytać tu.

Można oczywiście zapytać, dlaczego poziom ubóstwa w naszym społeczeństwie – w tym ubóstwa wśród rodzin z dziećmi – nie spada w rytm powiększania się zakresu świadczeń socjalnych? Przez wiele ostatnich lat on spadał lub był stabilny. Drastyczną zmianę ubóstwa skrajnego przyniósł rok 2023. Prawdopodobnie to efekt gigantycznego wzrostu inflacji. Przy tak znaczącym wzroście inflacji, jaki mieliśmy wiosną 2023 r., poziom świadczeń typu 500+ powinien natychmiast wzrosnąć, a wzrósł dopiero od 1 stycznia 2024 r. Efekty widzimy w poziomie ubóstwa.

Kolejnym punktem zapalnym są dane o poziomie dzietności i wskaźniku urodzeń. Wskaźnik dzietności spada od ćwierć wieku. O ile poprawił się on przez krótki czas po wprowadzeniu 500+, o tyle po dwóch latach powrócił trend spadkowy i obecnie doszliśmy do jednego z najgorszych poziomów w Europie, ale i wśród krajów rozwiniętych. Wskaźnik dzietności w Polsce to obecnie 1,158, podczas gdy do utrzymania demografii na stałym poziomie potrzeba 2,1%.

Program 500+ nie pomógł więc demografii. A może pomógł, ale jeszcze tego nie wiemy? Mechanizmy demograficzne charakteryzują się taką bezwładnością, że właściwie nie można ich zmienić w ciągu kilku lat, tutaj trendy trwają po kilkadziesiąt lat, a obecny zjazd dzietności w Polsce rozpoczął się w latach 80. XX w. A więc już czterdzieści lat temu…

Sytuacja demograficzna jest tak alarmująca, że Polski Instytut Ekonomiczny prognozuje załamanie naszego rynku pracy już w perspektywie kilkunastu lat. Do roku 2035 liczba pracowników może spaść o 2,1 mln osób, głównie w edukacji, zdrowiu, przemyśle. To uderzy w PKB. Brak rąk do pracy oznacza, że wartość tego, co wspólnie wypracowujemy, zmniejszy się o 6-8% rocznie. Ostry zjazd przyrostu naturalnego i urodzeń dzieci w naszym kraju pokazuje bardzo wyraźnie wykres GUS:

 

Jeśli 800+ nie pomaga, to… po co przepłacać?

Flagowy program koalicji PiS-Solidarna Polska dostał silne wzmocnienie w czasach koalicji PO-PSL-Trzeciej Drogi-Nowej Lewicy (podwyższenie kwoty świadczenia do 800 zł), a nowy rząd dorzucił kolejne świadczenia, m.in. babciowe, w ramach swojego flagowego programu „Aktywny Rodzic”. Jednak ostatnio, na fali dyskusji o problemach budżetu, jakby głośniej o tym, że program 800+ należałoby nieco ograniczyć. Jeśli ma promować dzietność, to może powinien być kierowany głównie do rodzin, które decydują się na większą liczbę dzieci? Jeśli miałby likwidować ubóstwo wśród rodzin z dziećmi, to może powinien być kierowany do biedniejszej części społeczeństwa, a nie do wszystkich?

Tak w skrócie można streścić ewentualne kierunki działań. Czy wnioski zostaną wykorzystane przez rząd? Akurat ten program ma wśród polityków opinię trudnego do zamknięcia ze względu na jego ważną rolę w społeczeństwie. I to jest ciekawe – program krytykowany za nieskuteczność, ale niemożliwy do wycofania. Nawet argumenty o potencjalnych oszczędnościach nie pomagają. Premier powiedział, że nie zamierza przejść do historii jako ten, który zabrał 800+. Pewnie lepiej modyfikować niż zamykać, a przy okazji modyfikacji, co nie jest bez znaczenia w obecnej sytuacji budżetu, rząd mógłby trochę pieniędzy zaoszczędzić. Program bowiem jest kosztowny.

Ile na niego wydaliśmy przez ostatnie lata? Sporo. W 2023 r. przedstawiciele rządu informowali, że roczne koszty programu, wtedy jeszcze 500+, to ok. 40,2 mld zł. Miały one spadać w związku z sytuacją demograficzną i zmniejszającą się liczbą dzieci do ok. 38,5 mld zł w 2026 r. Z programu w ub. roku korzystało ok. 6,5 mln dzieci i młodzieży. A w sumie od początku, czyli przez siedem lat trwania programu (ruszył 1 kwietnia 2016 r.), podatnicy wydali na niego 223 mld zł.

Do tego należy dodać koszty programu 800+ w 2024 r. Od 1 stycznia 2024 r. świadczenie w nowej wysokości 800 zł pochłonie dodatkowe 20 mld zł, które trzeba dodać do kosztów już ponoszonych corocznie przez budżet. Pod koniec tego roku ogólne koszty programu zbliżą się więc prawie do 300 mld zł. Czy to dużo? Wystarczy spojrzeć na różnice między dochodami a wydatkami w projekcie budżetu na 2025 r.

W projekcie złożonym do Sejmu rząd założył, że dochody budżetu wyniosą prawie 633 mld zł, a wydatki sięgną ok. 922 mld zł. Deficyt finansów publicznych w przyszłorocznym budżecie założony na 289 mld zł to niemal dokładnie skumulowana kwota wydana przez wszystkich podatników na świadczenie 500+ i 800+ od 2016 r. W budżecie na 2025 r. będzie to najpoważniejsza pozycja wydatkowa sięgająca 62,8 mld zł. W relacji do PKB będzie to ok. 1,6%. Minister finansów Andrzej Domański zadeklarował niedawno: „Ten program wpisał się w budżety polskich gospodarstw domowych i nie ma żadnych planów, żeby od niego odchodzić” – deklaruje minister finansów.

Co najbardziej zaważyło na problemach budżetu – wydatki socjalne czy zbrojenia?

I tak oto – po wydaniu 300 mld zł na świadczenia na dzieci – dochodzimy do obecnego stanu budżetu państwa. Oprócz wydatków na programy socjalne największą pozycję w tegorocznym i przyszłorocznym budżecie stanowią wydatki na obronność, które mają sięgnąć w 2025 r. aż 3,2% polskiego PKB, czyli poziomu dużo wyższego, niż zaleca swoim członkom NATO. Tak jak w transferach socjalnych, tak i w wydatkach na obronność widać duże zmiany w ostatniej dekadzie. Jednak zdaniem ekonomistów Forum Odpowiedzialnego Rozwoju to nie wydatki na obronność, a nawet nie wydatki socjalne najbardziej skomplikowały sytuację polskich finansów publicznych.

Źródłem głębokiej nierównowagi fiskalnej jest wymknięcie się całości wydatków publicznych spod kontroli. Nastąpiło ono po odkryciu przez rządzących przed wyborami w 2019 r., że wydatki można swobodnie zwiększać ponad limit wynikający ze stabilizującej reguły wydatkowej, jeśli tylko wypchnie się je z budżetu do podmiotów, których istnienia nie przewidziano, kiedy wprowadzano regułę do Ustawy o finansach publicznych” – napisał w swojej opinii opublikowanej na portalu Money.pl Andrzej Rzońca. Ma on na myśli umieszczenie ogromnych wydatków w funduszach celowych, głównie w Banku Gospodarstwa Krajowego. O tym pisaliśmy wcześniej m.in. tu. Co pisze dalej Rzońca?

W następstwie tego procederu wydatki publiczne wzrosły z 41% PKB w 2018 r. do ponad 49% PKB w 2024 r. Są one u nas nie tylko najwyższe w regionie, ale i wyższe niż w Danii czy Szwecji. Gdyby w 2019 r. i latach kolejnych wydatki publiczne inne niż zbrojeniowe zwiększano w tempie wzrostu gospodarki, to ich relacja do PKB w przyszłym roku byłaby o blisko 6% PKB niższa od zaplanowanej w budżecie.

Zamiast deficytu w finansach publicznych występowałaby niewielka nadwyżka, pomimo wzrostu wydatków zbrojeniowych. Mielibyśmy duże pole manewru na wypadek wstrząsów. Dla przykładu, w razie potrzeby moglibyśmy podwoić przyszłoroczne rekordowe wydatki na zbrojenia i wciąż mieć mniejszy deficyt, niż mamy”.

I na koniec: „Trzeba przy tym podkreślić, że skala wzrostu wydatków publicznych innych niż zbrojeniowe w latach 2018-2024, przy zwiększaniu ich w tempie wzrostu gospodarki, wciąż należałaby do największych w Unii Europejskiej. […] Nie wymagałaby żadnego zaciskania pasa, a jedynie popuszczania go w zgodzie z elementarną dyscypliną” – napisał Andrzej Rzońca. Jego zdaniem, kluczem do lepszej sytuacji budżetu było więc powiększanie wydatków na określone, nadzwyczajne cele – jak wydatki na obronność, „w tempie wzrostu gospodarki”.

Wzrost gospodarczy to w sumie najprostszy, a zarazem niezawodny czynnik, który zapewnia wzrost dochodów budżetowych oraz bogacenie się obywateli i rozwój firm. Ten ekonomiczny czynnik był wskazywany przez rząd Zjednoczonej Prawicy w 2016 r. w momencie wprowadzania programu 500+. Wydatki socjalne nie były wówczas jeszcze nadmiernie napompowane.

Program 500+ kosztował wtedy w ciągu roku 22 mld zł i nie miał być wydatkiem ekstra, tylko wynikiem poprawy ściągalności VAT i akcyzy, czyli najważniejszego podatku w polskim budżecie. Przy czym wzrost gospodarczy w tym okresie był wyższy niż obecnie, bo w 2015 r. wyniósł 3,6% PKB. Rząd liczył jednocześnie, że tak poważny impuls stworzy przestrzeń do wyższego wzrostu gospodarczego.

Otwarcie mówili o tym przedstawiciele rządu. Do dwóch pierwotnych założeń programu 500+ – zwiększenie dzietności i likwidacja ubóstwa rodzin z dziećmi – dodawali więc niemal od razu czysto ekonomiczny czynnik silnego wsparcia dla konsumpcji prywatnej, która tradycyjnie w Polsce jest jednym z najważniejszych czynników wzrostu. Już wtedy jednak wielu ekonomistów podkreślało, że koncentracja rządu głównie na konsumpcji prywatnej nie zapewni długotrwałego stabilnego polepszenia koniunktury, a zwiększone mocno transfery socjalne mogą być problemem w okresie dekoniunktury.

Według szacunków za 2015 r. tylko ok. 15% beneficjentów programu oszczędzało otrzymane pieniądze. Większość rodzin przeznaczała je na bieżące wydatki. „Można szacować, że w skali całego roku program „Rodzina 500+” dokłada do wyników PKB ok. 0,3-0,4 pkt proc.” – pisał w połowie 2017 r. Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Bank Polska. Rząd chwalił się, że dzięki programowi 500+ wzrost gospodarczy może wynieść nawet ok. 4%, a nie ok. 3% jak wcześniej.

„Gdy sytuacja gospodarcza w Polsce jest bardzo dobra, rząd nie będzie miał problemów ze znalezieniem ponad 20 mld zł rocznie na 500+. Problem pojawi się, gdy dynamika wzrostu PKB spowolni, a to prędzej czy później nastąpi. Istnieje ryzyko, że wówczas sytuacja fiskalna ulegnie znacznemu pogorszeniu i deficyt gwałtownie podskoczy” – mówił również w połowie 2017 r. Piotr Bielski, główny ekonomista BZ WBK.

Parę lat to trwało, ale historia przyznała mu rację. Dziś program 800+ pożera znacznie większe pieniądze, a wzrost gospodarczy jest znacznie mniejszy, niż był przed kryzysem covidowym. I mamy problem.

Gdyby nie wydatki socjalne, nie byłoby tyle pieniędzy z podatków?

Gdyby przyjąć tylko interpretację rachunkową Andrzeja Rzońcy, należałoby już w 2015 r. zahamować nie tylko program 500+, ale też inne rodzaje transferów socjalnych, bo zwiększały one ogólny poziom wydatków publicznych w naszej gospodarce. Gdybyśmy zwiększali transfery społeczne tylko w takim tempie, by odzwierciedlać wzrost gospodarki, to mogłyby rosnąć tylko o ok. 3% rocznie. A – jak wiemy – rosły znacznie szybciej.

Jak to wygląda na tle Europy? Udział wydatków socjalnych w 2016 r. sięgał w krajach Unii Europejskiej średnio 16,6% PKB oraz tyle samo dla Polski. W obu przypadkach stanowiło to ok. 40% wszystkich wydatków sektora finansów publicznych. Ale nie chodzi wyłącznie o świadczenia i transfery dla rodzin. Największy udział w tych wydatkach socjalnych miały świadczenia dla osób starszych stanowiące ponad 50% całego socjalu zarówno w Polsce, jak i w Unii Europejskiej.

Dekadę później, w budżecie na 2025 r., udział wydatków socjalnych jest w Polsce dużo wyższy. Łącznie ta część budżetu to będzie w sumie aż 48,9% przyszłorocznych wydatków publicznych. Największy udział mają w tym koszyku świadczenia na rzecz rodzin i dodatkowe emerytury w części wypłacanej z budżetu. W sumie transfery socjalne to już obecnie ok. 17-18% całego PKB. Czyli niemal co piąta złotówka wypracowana w polskiej gospodarce przeznaczana jest na te cele. To – łącznie z wydatkami z ZUS – ok. pół biliona złotych rocznie.

I właśnie ten wskaźnik – wzrost świadczeń społecznych z 16,6% polskiego PKB do nawet 18% – świadczy o tym, iż wydajemy na socjal więcej, niż wynikałoby to z możliwości, jakie daje wzrost gospodarczy (przekładający się z kolei na wpływy podatkowe). Mamy strukturalnie nadwyżkę wydatków nad przychodami.

Czy Polska w tym szaleńczym pędzie ku socjalowi przebija inne kraje naszego regionu? Nie, wciąż jesteśmy średniakami, a nasze wydatki na programy socjalne to często odbicie tego, co dzieje się w innych krajach Unii Europejskiej. Podążamy za Unią Europejską, gdzie kolejne rządy starają się myśleć o dobrostanie społecznym, a nie tylko wzroście gospodarczym i bezdusznych wskaźnikach. Ale są skutki uboczne: podobnie jak wiele innych krajów europejskich strasznie się już zadłużyliśmy, a ten proces niestety się łatwo nie skończy.

Duża część wydatków socjalnych ma charakter sztywny, trzeba je waloryzować i ponosić ich koszty przez kolejne lata, a nie ma szans na ich zamknięcie. Wśród tych wydatków są oczywiście niezbędne wydatki na takie świadczenia jak emerytury i renty, ale polityka rodzinna stanowi coraz większy udział. Na wykresie poniżej zaznaczona żółtym kolorem. Jak to wygląda w UE według ostatnich dostępnych danych Eurostatu za 2022 r.?:

Tradycyjnie krajem o bardzo wysokim udziale wydatków socjalnych w wydatkach publicznych i w PKB jest Francja. Szczyciła się ona zawsze również swoimi programami wspierającymi rodziny i dzietność. Swoją drogą nasz program 500+/800+ został skrojony trochę na wzór francuskiego programu „allocations familiales”, jednak również we Francji, mimo ogromnych pieniędzy przeznaczanych na ten zakres polityki społecznej państwa, demografia jest w zapaści, nieco tylko ratowana przez urodzenia dzieci w rodzinach imigrantów.

Dla polepszenia naszych nastrojów można dodać, że wzrost wydatków na politykę rodzinną został we Francji zauważony, a nawet przyjęty z uznaniem, jako przejaw troski o ważne kwestie demograficzne, o czym pisałem tu. Nasze wydatki na politykę prorodzinną okazały się nawet wyższe w relacji do PKB niż wydatki francuskie, a właściwie nasz kraj okazał się w 2022 r. liderem tego typu wydatków, przebijając m.in. takiego potentata socjalnego jak Szwecja:

Jest jednak druga strona tak wysokiego udziału transferów socjalnych w wydatkach publicznych i w PKB. To mocne wsparcie dla konsumpcji prywatnej, czyli jednego z trzech najważniejszych filarów wzrostu gospodarki. O ile w ostatnim okresie osłabł mocno eksport, również z powodu kłopotów naszych głównych partnerów w strefie euro, głównie Niemiec, bardzo słabo wyglądają też inwestycje publiczne i firm prywatnych, o tyle konsumpcja prywatna wciąż dosyć dobrze wspierała PKB.

Ostatnie dane o załamaniu sprzedaży detalicznej we wrześniu trochę zaburzają ten obraz, ale może być związane ze wzrostem opłat za mieszkanie i kosztów energii i tendencjami do większych oszczędności w związku z odczuwaną społecznie większą niepewnością nastrojów konsumenckich.

Wydatki socjalne rosną, a bieda… też rośnie

Z całą pewnością warto zapamiętać dwie liczby: wydatki socjalne wzrosły w Polsce z 40% do 49% wszystkich wydatków publicznych (czyli tych, którymi zarządza państwowy budżet oraz samorządy). Wzrosły też w proporcji do wielkości gospodarki z 16,5% do 18% PKB (a warto pamiętać, że 1% PKB to 40 mld zł rocznie). Warto też pamiętać dwie inne liczby – że pod względem wydatków socjalnych w proporcji do wielkości gospodarki prześcignęliśmy nawet tak prosocjalne kraje jak Szwecja czy Francja.

Gdyby wydatki socjalne rosły w tempie, w jakim rośnie gospodarka, to zadłużenie Polski przez dziesięć ostatnich lat wzrosłoby w niewielkim stopniu, bo wszystkie wydatki publiczne w relacji do PKB (nie licząc wojskowych) poszłyby w górę z 41% do 43% PKB. Zatem to zwiększone transfery socjalne odpowiadają w największej części za wzrost zadłużenia Polski. A efekt tych wydatków – poza narastającym długiem i dziurą w państwowym budżecie – jest taki, że skrajna bieda w Polsce rośnie, zamiast znikać. Czy Wam też się to nie składa?

Czytaj też: Dziura, że aż strach, czyli tak ma wyglądać budżet państwa na 2025 r. Siedem rzeczy, które musisz wiedzieć o pierwszym budżecie nowej koalicji

Źródło zdjęcia: Kenny Eliason/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
90 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Rafał
1 miesiąc temu

Wskaźnik dzietności w Polsce to obecnie 1,158, podczas gdy do utrzymania demografii na stałym poziomie potrzeba 2,1%

Tego „%” nie powinno tam być.

Jednak ostatnio, na fali dyskusji o problemach budżetu, jakby głośniej o tym, że program 800+ należałoby nieco ograniczyć.

Donald jednak powiedział wczoraj „800 plus będzie wypłacane na każde dziecko tak długo, jak ja będę odpowiadał za prace tego rządu. Nie będzie kryteriów, nie będzie ograniczeń (…).”, więc milionerzy z jednym dzieckiem dalej będą mogli dostawać 800 plus.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Donald Tusk powiedział to przed przeczytaniem tego tekstu.
Oczywiście, bez procentu, dzięki za zwrócenie uwagi

Rafał
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Może nie wchodzi tu codziennie jak ja.

Hieronim
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Redaktorze, nieodmiennie chciałbym przeczytać pana opinię po przyjęciu nominacji na MF – na ile zmieniłaby się Pana optyka 😆

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Hieronim

Panie Hieronimie, widzę, że źle mi Pan życzy 😉

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

[CENZURA=red]

Państwo opiekuńcze, ale... naród samodzielny
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Co racja, to racja, ale… Dzieci urodzone pod koniec lat 80. XX w. oraz w 90. dorastały w zasadzie bez pomocy socjalnej, poza ulgą w PIT, symboliczną zresztą. Nie licząc zapomóg i zasiłków socjalnych dla bezrobotnych wówczas rodziców. Dziś wielu tego nie zrozumie lub nie pamięta, ale klimat okresu po transformacji był naprawdę nieciekawy, zwłaszcza jeśli dodać 15-20% bezrobocia, miejscami nawet 30%. Do tego sama praca to było często grubo ponad 8 godzin na dobę w warunkach przypominających trzeci świat. Jeśli ktoś zapomniał, to niech sprawdzi w Google, co działo się w latach 90. i 00 w takich ośrodkach jak… Czytaj więcej »

Admin
1 miesiąc temu

Ciekawe pomysły!

Tom
1 miesiąc temu

Niestety, ale wiele wydatków socjalnych, w tym ten najbardziej medialny, popularny i konkretny (czyli 800+) to nonsens. 800+ dyskryminuje ludzi, którzy nie mają dzieci (a nawet tych, którzy bardzo by chcieli, ale nie mogą), nie przyczynia się do wzrostu dzietności i jest niesprawiedliwe. Jeśli już chcemy bawić się w takie socjale (jestem sceptyczny), to zdecydowanie bardziej sprawiedliwym programem byłby bezwarunkowy dochód gwarantowany, czyli 200/300 złotych (czy ile by tam była możliwość) na każdego dorosłego obywatela. Tu też sens byłby dyskusyjny, ale przynajmniej nie byłoby dyskryminacji jak obecnie.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Tom

Ogólnie wyższe podatki dla bezdzietnych (albo niższe dla dzieciatych) nie są niesprawiedliwe. Dzieci to ogromny koszt, a dzięki nim będą składki emerytalne także na emerytury bezdzietnych. Czyli bezdzietny przykłada się do kapitału emerytalnego kraju w znacznie mniejszym stopniu niż dzieciaty

Jacek
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Niekoniecznie – nikt nie zatrzyma dzieci, które wykształcą się w Polsce na koszt tutejszych podatników i zechcą swą karierę zawodową uskuteczniać na emigracji.

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Jacek

Co to za argument? Do tej pory ludzie też mogli emigrować. Teraz nagle zaczną bo się obraża że mieli 500+? Czy świadomość że rząd ich wesprze jak będą chcieli założyć rodzinę wypchnie ich za granicę?
To właśnie brak wsparcia będzir wypychał dzisiejszych 20-30 latków za granicę, bo skoro i tak nie mogę tu założyć rodziny, a jak to zrobią to będą mieli życie dużo gorsze od singla który musi zarobić mniej w efekcie zapłacić mniej podatków itd.
Wprowadźmy płatna edukację to na pewno wzrośnie liczba dobrze wykształconych dzieci…

stef
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Co za bzdura, przecież teoretycznie każdy pracujący odkłada składki za siebie na indywidualnym, co prawda wirtualnym, rachunku ZUS. Ja juz na swoją emeryturę zarobiłem, do tego zarabiam, na emeryturę rodziców którzy dostawali 30 usd wynagrodzenia, składek zero, a teraz dostają po 800 USD emerytury,

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  stef

Nie chcę psuć nastroju, ale obawiam się, że tych Pana pieniędzy (co je Pan podobno „zarobił”) na tym koncie w ZUS już nie ma, bo – jak Pan słusznie zauważył – konto jest „wirtualne” 😉

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Już to wielokrotnie tłumaczyłem. Jak biorę pożyczkę, to nie mogę bankowi powiedzieć, że przecież wydałem te pieniądze, więc ich nie ma więc nie będę teraz oddawał jakiemuś bankowi żebrakowi który chce ode mnie coś czego nie mam. Jak kupuje AC u ubezpieczyciela, to jak zgłoszę szkodę, to on nie może wysłać mi listu: „Pieniądze z Pana polisy zostały akurat wydane na wakacje na Teneryfie dla agentów naszej sprzedaży, wobec czego pieniędzy nie ma i nie wypłacimy świadczenia”. Działamy na podstawie umowy, państwo zmusza mnie do płacenia składek, zobowiązuje się do spełnienia swiadczen. Państwo może każda moja składkę odłożyć na koncie… Czytaj więcej »

Ralf
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Są w ch… niesprawiedliwe. Przede wszystkim dlatego, że utylizacja zasobów wspólnych, przez rodzinę z dziećmi jest większa, niż przez rodzinę bez dzieci. Płaci więcej (co w sumie też nie jest takie oczywiste, bo badań na ten temat brak), przede wszystkim w podatkach pośrednich, ale również korzysta więcej. Dlaczego więc miałby płacić mniej, za więcej. Co do emerutur, bo to jeden z moich ulubionych, zj… argumentów „moje dzieci będą pracowały na Twoją emeryturę”. G… będą pracowały – moja emerytura jest wypadkową mojej pracowitości, intelektu i szczęścia, a opiera się na narzuconej umowie społecznej. RP może mnie z niej zwolnić, nie pobierać… Czytaj więcej »

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Ralf

Niestety, polski system emerytalny jest tak urzeźbiony, że to czyjeś dzieci będą pracowały na Pana emeryturę, więc ma Pan płacić podatki na utrzymanie tych dzieci. Niedługo będzie w „Subiektywnie o Finansach” tekst o tym, że rodzice wydają na utrzymanie dzieci kilka razy więcej niż dostają refundacji od państwa. Bezdzietni wydają te pieniądze wyłącznie na siebie, do czego oczywiście maja prawo, ale system podatkowy powinien to uwzględniać

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

„Niestety, polski system emerytalny jest tak urzeźbiony, że to czyjeś dzieci będą pracowały na Pana emeryturę”
Nieprawda. Rząd może odłożyć każdą moją składkę na specjalnym koncie i potem mi ją wypłacać. Nic nie zabrania takiego zachowania w ustawie, a że rząd uznaje że korzystniej dla budżetu będzie działać w inny sposób to sprawa rządu, skoro będzie korzystniej to znaczy że podatków powinno być mniej bo rząd odniósł korzyść dzięki moim pieniądza, a nie więcej bo rząd roztrwonił. Jak trwoni to niech sam płaci.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Norbert

Nie, rząd nie może nic odłożyć, bo nie miałby z czego wypłacać emerytur

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Oczywiście że może, nie chce i tyle. W ustawie nie jest napisane, że jak palących emeryturę zabraknie to rząd może przestać spełniać świadczenia emerytalne.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Norbert

Zapraszam do przeanalizowania budżetu państwa, nie będzie Pan kompromitował się pisząc takie farmazony.

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Ja piszę farmazony? Proszę patrzeć co Pan napisał:
Nie, rząd nie może nic odłożyć, bo nie miałby z czego wypłacać emerytur”
Acha czyli jak zaraz liczba pracujących się znowu zmniejszy, a emerytów znowu wzrośnie to oramy ZUS bo nie ma z czego wypłacić emerytur? Ale kłamstwo.

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Ok źle że zaprosiłeś bo się skompromitowałes, albo zaraz powiesz, że polska agencja prasowa kłamie. wydolność funduszu, czyli stopień pokrycia wydatków ze składek, spadnie z 71 proc. w 2023 r. do 65 proc. w latach 2026–2029 Czyli miałem rację, ZUS już dziś nie stać na pokrycie wszystkich świadczeń, a więc lukę dosypuje państwo. Czyli to jest prywatna decyzja rządzących żeby ten stan utrzymywać i dosypywać absolutne minimum. Spokojnie mogliby zaplanować finanse tak żeby zacząć zasypywać więcej, aż dojdzie do sytuacji gdzie ZUS będzie pobierał bieżące składki, inwestował na przyszłość i z wyników inwestycji będą finansowane emerytury. Czyli mam rację, że… Czytaj więcej »

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Norbert

ZUS nie ma wystarczających pieniędzy, by wypłacić emerytury OBECNYM emerytom (dowiedział się tego, bo przeczytał papier, który mu kazałem przeczytać), a ten nadal uważa, że ma jakieś pieniądze w ZUS. Większego frajera nie widziałem ;-).
Zamykam dyskusję.

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Zamykam dyskusję.

I co teraz będziesz blokował komentarze bo przegrałeś dyskusję i nie dałeś rady obronić swojego błędnego stanowiska?

[CENZURA-red, zamknięta dyskusja]

Jestem Frajer bo redaktor się nie zna
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

[CENZURA-red, zamknięta dyskusja]

Jestem Frajer bo redaktor się nie zna
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

[CENZURA-red, zamknięta dyskusja]

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Norbert

Super, że dla swojej wygody odniosłeś się do tej części komentarza: Ok źle że zaprosiłeś bo się skompromitowałes, albo zaraz powiesz, że polska agencja prasowa kłamie.„wydolność funduszu, czyli stopień pokrycia wydatków ze składek, spadnie z 71 proc. w 2023 r. do 65 proc. w latach 2026–2029” Która nie była dla mnie, nie byłą niczym nowym, tylko zamieściłem to żeby inni czytelnicy wiedzieli na co się powołuje w dalszej części komentarza. I to odniosłeś się zupełnie błędnie zakładając, że to dla mnie jest jakaś nowa wiedza, co w kontekście tego fragmentu komentarza: W każdym z tych przypadków miałem rację pisząc że… Czytaj więcej »

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

„Zapraszam do przeanalizowania budżetu państwa” Proszę przeanalizowałem budżety państwa od wielu lat. Wniosek jest prosty politykom wygodniej było przepalać kasę z ZUS jak było tam więcej składek niż emerytur i jak nastąpiło przegięcie to dalej uznali że wolą dopłacać do tego systemu trochę niż go wyleczyć ze swoich błędów przeszłości i kazać działać na normalnych zasadach. Wygodniej było zamiast zapłacić policjantom rynkową pensje to zapłacić im za mało ale obiecać emeryturę na koszt podatnika kiedyś (zamiast wyższej pensji na koszt podatnika dziś). Żadna z tych rzeczy nie jest moja wina. I ja dalej twierdzę że od pierwazej składki emerytalnej jaka… Czytaj więcej »

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Norbert

Pana wina, bo Pan wybierał tych polityków. I teraz Pan za to zapłaci rachunek. Pana pieniędzy już nie ma i tyle w temacie. A moje dzieci nie zamierzają płacić podatków na Pana emeryturę. W związku z tym podwyższy się Panu wiek emerytalny do 85 lat. I tyle w temacie. Zamykam dyskusję 😉

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

1. Nie moja wina, nitk mnie nie pytał o zdanie. 2. W pełni się zgadzam, że ja będę za to płacił rachunek, za wszystko ja płacę to trudno żebym za to też nie płacił. Płace też rachunek w podatkach za to, że kierowcy niszczą chodniki jeżdżąc po nich bezprawnie, ale w tym wypadku również nie ponoszę za to odpowiedzialności. 3. „Pana pieniędzy już nie ma i tyle w temacie.” Co nie ma żadnego znaczenia jeżeli chodzi o moją odpowiedzialność za przyszłość systemu emerytalnego. Moje pieniądze mogłyby tam być, ale rząd uznał że inaczej będzie lepiej i je wykorzystał na inny… Czytaj więcej »

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Ralf

„utylizacja zasobów wspólnych, przez rodzinę z dziećmi jest większa, niż przez rodzinę bez dzieci.” Podaj przykład bo to nieprawda. „przede wszystkim w podatkach pośrednich, ale również korzysta więcej.” Z czego korzystam więcej? „Dlaczego więc miałby płacić mniej, za więcej.” Dlatego że państwo potrzebuje dzieci, a ludzie nie chcą mieć dzieci bo to bardzo dużo kosztuje i widząc jak bardzo łatwiejsze i wygodniejsze życie mają bezdzietni coraz więcej ludzie wybiera ten wygodny dla nich tryb życia, który jest jednocześnie bardzo szkodliwy dla ekonomii. „Co do emerutur, bo to jeden z moich ulubionych, zj… argumentów „moje dzieci będą pracowały na Twoją emeryturę”.”… Czytaj więcej »

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Zacznijmy od tego, że w krajach w których za jakiś czas nie będzie dzieci bardziej zaradni emeryci już planują, że emeryturę spędzą poza granicami gdzie będą ludzie w wieku produkcyjnym chętni pracować za ich pieniądze. Ich zaradne dzieci nie będą uwiązane tym, że mają starszych rodziców w kraju, więc też będą mogły polecieć na zagraniczną karierę. W efekcie w kraju zostaną niezaradni emeryci których trzeba utrzymywać i parę osób w wieku produkcyjnym którzy muszą na to zarabiać bo reszta zwyczajnie ucieknie, bo i co ich będzie trzymało: – świadomość że państwo im nic nie dało, mimo iż ich rodzice wydawali… Czytaj więcej »

Rafał
1 miesiąc temu
Reply to  Tom

Wg mnie socjal powinien być celowany w tych, co go potrzebują, a nie rozdawany tym, których sytuacji finansowej to nie zmieni.

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Rafał

Biedak zagląda innym do kieszeni i tłumaczy ile potrzebują. Zazdrościsz 500+ to urodz albo adptuj dziecko i też będziesz mógł się cieszyć. Tylko żeby było jasne to disclaimer od razu, te 800 zł które wpłynie w około drugim tygodniu miesiąca zdążysz już na dziecko wydać zanim wpłynie, a resztę miesiąca utrzymujesz je za swoje podczas gdy single kupują sobie topowe telefonu i laptopy za te pieniądze które ty będziesz trafił w ten sposób.

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Tom

800+ dyskryminuje ludzi, którzy nie mają dzieci (a nawet tych, którzy bardzo by chcieli, ale nie mogą), nie przyczynia się do wzrostu dzietności i jest niesprawiedliwe. Straszne bzdury. 1. 800+ nie dyskryminuje, skąd Ci to przyszło do głowy? Jeszcze napisz, że przez 800+ krowy się nie cielą i dają kwaśne mleko [cenzura – red.] Zaraz dojdziesz do tego, że moja pensja cię dyskryminuje. Dziecka nie trzeba urodzić żeby mieć skoro się tak przejmujesz osobami bezpłodnymi. 2. Skąd wiesz, że nie przyczynia się do wzrostu dzietności? Nie odwinął trendu ale nie wiesz czy bez 500+ dzisiejsza dzietność nie spadła by np.… Czytaj więcej »

Redrum
1 miesiąc temu

A może rzucić to wszystko w cholerę i przepisać działki na żonę?

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Redrum

Przede wszystkim dobrze mieć działki do przepisania 😉

Tom
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Albo żonę. Bo jak się nie ma żony, to nic jej nie można przepisać.

Łukasz
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

I żonę godną zaufania 😛

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Łukasz

Też 😉

Ryszard_2050
1 miesiąc temu

Czy w związku z zadłużeniem państwa możecie rozszerzyć analizę wydatków o porównanie wysokości składki zdrowotnej jaką płaci kasjerka na etacie w sklepie, dobrze opłacany ekspert (prawnik, stomatolog, informatyk) na etacie i ten sam ekspert ale na b2b?

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Ryszard_2050

Składkę zdrowotną też weźmiemy na warsztat. Natomiast analiza efektów 800+ jest dość porażająca

Hieronim
1 miesiąc temu

> Wydatki socjalne rosną, a bieda… też rośnie
To akurat nikogo nie powinno dziwić – koszty pracy coraz wyższy, zakaz zarabiania w wyznaczone przez rząd dni tygodnia itd. Socjalizm jest jak haszysz, upaja, uzależnia, degeneruje.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Hieronim

Bo żeby wydatki socjalne mogły rosnąć, to państwo musi skądś brać pieniądze. Bierze je od tych, którym udało się odbić trochę od gleby. Państwo ich do gleby z powrotem przyciska

Jacus
1 miesiąc temu

Covid złamał pewien status – prawdziwe Słowa Vincenta – kasy nie ma i nie będzie. Zawsze się zadłużaliśmy ale za covida rządzący zobaczyli że można to robic na znacznie większą skalę przy paru mykach formalnych. Potem że można wykorzystać fundusz covidowy na szereg innych pozabudżetowych wydatków. Potem że można jak na allegro kupić sobie 500 czołgów patrząc tylko kto co ma z szybką dostawą na jutro. I wszystko za darmo. To znaczy na krechę której i tak się nie spłaca, tylko roluje odsetki. I jak nie ma kasy i nie będzie? I potem mamy, że roczne odsetki kosztujące nas 3… Czytaj więcej »

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Jacus

Ale żeby deficyt liczyć w kghm-ach to to już jest perwersja 😉

Tom
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

1kghm to 0.5 orlenu.

stef
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

lepiej niż w Sasinach.

Jacus
1 miesiąc temu

Mniejsze wpływy ze względu na inflację, wytłumaczone jako „wolniej kręcącą się gospodarkę”. A ja się zastanawiam na marginesie czy czasem wyższa inflacja nie jest rządzącym na rękę. Oprocz tez dewaluacji długu. Oczywiście w długim terminie to zło, które widzimy w kolejnych latach przy próbach sklecenia budżetu. Ale tak doraźnie, jaka akcyza, VAT, CIT itd wpływa do kasy państwa przy cenie paliwa 6, a 8 brutto? Dzisiaj wplywa.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Jacus

Oczywiście, że tak. Dla rządu inflacja jest co do zasady dobra (większe wpływy z podatków minus część wydatków waloryzowana), aż do momentu, w którym z powodu wysokiej inflacji gospodarka zaczyna zwalniać albo aż do momentu, w którym inflacja wyrywa się spod kontroli (spirala cenowo-płacowa). Rząd najbardziej lubi możliwie wysoką inflację, ale bez tych dwóch ryzyk, o których wyżej napisałem

Sławek
1 miesiąc temu

„A efekt tych wydatków – poza narastającym długiem i dziurą w państwowym budżecie – jest taki, że skrajna bieda w Polsce rośnie, zamiast znikać. Czy Wam też się to nie składa?”

Bardzo się nie składa. Dodatkowo dzietność spada lawinowo. Powinno nastąpić ostre cięcie- 800+ STOP! Później powinno to samo spotkać 13 i 14 emeryturę. Tylko który polityk dobrowolnie położy swoją głowę pod tę gilotynę?

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Sławek

Tak, niestety wygląda na to, że wydaliśmy 300 mld zł na to, żeby bieda wzrosła i żeby nie mieć dzieci. Uzyskiem są tylko podatki od wyższej konsumpcji i może wyższy poziom życia części rodzin.

Jacuś
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

I sztucznym utrzymaniem wzrostu PKB i niskiego bezrobocia (kosztem wzrostu długu). Za wzrost długu nie przegrywa się wyborów, a za bezrobocia i owszem.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Jacuś

To prawda, przynajmniej w Polsce

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

„Tak, niestety wygląda na to, że wydaliśmy 300 mld zł na to, żeby bieda wzrosła i żeby nie mieć dzieci.” skad pewność że bez 800+ bieda nie urosłaby tak samo? Wszystkie osoby które utrzymują się z zapewniania usług dzieciom (nauczyciele, zajęcia dodatkowe, ubrania itd.) straciliby pracę więc albo ciągnęliby na bezrobociu albo poszli do gorszej pracy i byli biedni bardziej. Ja mógłbym spokojnie zarabiać 3000 zł mniej bo gdzieś tyle mojej pensji netto wydaje na moje dzieci. Czyli do państwa wpłynie mniej podatków płaconych w 32% progu. Korzystał bym z mniejszej ilości usługi bo dziś pracując na etacie + dodatkowe… Czytaj więcej »

Radek
1 miesiąc temu
Reply to  Sławek

Dlaczego gilotyna?

Myślę, że to jest do zrobienia tylko trzeba coś zaproponować, coś więcej niż zwijanie Polski.

czyli:

  • likwidujemy 800+ i ulgę na dzieci

dajemy:

  • PIT rodzinny
  • darmowe miejsce w przedszkolu (coś jak aktywny rodzic)
  • możliwość odliczenia rat kredytu hipotecznego od podatku lub preferencje w programie mieszkaniowym
  • wsparcie przy zakupie auta (tak jak wyższe dofinansowanie w programie Mój Elektryk) bo do małego hatchbacka rodziny nie zmieścisz
  • gwarancja terminu 60 dni do lekarza specjalisty lub pokrycie kosztów lekarza na wolnym rynku
  • rozwinięcie systemu zniżek dla posiadaczy KDR
  • itp itd
Marcin
1 miesiąc temu
Reply to  Sławek

Zgadzam się, ale oprócz cięcia 13 i 14 emerytury, a to z jednego powodu. Jeśli ktoś ma 80 lat i niewielką emeryturę, 13 i 14 emerytura niejako podreperowuje mu budżet. Jak mocno 13 i 14 emerytura zwiększa inflację, tego nikt nie wyliczył. Chyba, że zrezygnować z 13 i 14 emerytury, ale nie zapomnieć o osobach, które mają naprawdę niewielkie dochody na emeryturze i już nie dorobią sobie (bo z powodu wieku nie mają sily) i jakoś te osoby wspierać (np. bonami żywnościowymi, energetycznymi bądź inna forma wsparcia). To dlaczego ktoś ma w wieku starczym niską emeryturę to natomiast temat na… Czytaj więcej »

marcin
1 miesiąc temu

Piszecie, że skurczy się liczba pracowników. Proszę bardzo mam 50 lat, jestem wysoko wykwalifikowanym specjalistą. I nie mogę dostać pracy, bo są już młodsi, dla których moje umiejętności to zagrożenie. Co robię. Pracuje dorywczo na umowę o dzieło 2-3 dni w miesiącu, które pokrywają minimum codziennych wydatków nie odprowadzam żadnych składek. Dodatkowo wynajmuje dwa mieszkania, które kupiłem w czasach dobrych zarobków. De facto jestem w wieku 50 lat na emeryturze i korzystam na maksa z NFZ. Jaki to sens pozwalać by tacy ludzie jak ja zostali wypchnięci z rynku pracy w wieku 50 lat. Wydaje bardzo mało, nie korzystam z… Czytaj więcej »

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  marcin

Bardzo ciekawe spostrzeżenie. Panie Marcinie, a może mi Pan na priv 9maciej.samcik@subiektywnieofinansach.pl) napisać w jakim zawodzie się Pan specjalizuje i do jakich firm Pan aplikował? Chciałbym się zbliżyć do zdiagnozowania problemu

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Przecież on troluje;) pracuje z 50 latkami i starszymi i młodszymi. Ich umiejętności nie są zagrożeniem. Problem jest taki, że on myśli że mam umiejętności, a młodsza załoga widzi braki, wie że to samo można zrobić taniej i szybciej korzystając z nowszej technologii i nie chce mieć dziadka z syndromem narcyza na pokładzie. I tyle. Jakby był dobry to by miał pracę.

Zbyszek
1 miesiąc temu

„Nic co dane nie będzie zabrane”. Cała wiarygodność koalicji na tym stoi – po co więc stawiać pytania w kierunku obcinania socjalu? Z punktu widzenia polityki i tego co jest na stole (wybory prezydenckie) – tak, takie wydatki socjalne być muszą. Wygranie wyborów prezydenckich i tym samym otwarcie sobie możliwości wprowadzania swoich autorskich reform jest kluczowe. Absolutnie nikt nie podejdzie do tematu obniżek transferów socjalnych. Powiem nawet więcej, nikt nie będzie ruszał przykładowo nierentownych kopalń. Już dzisiaj dopłacamy do górnictwa 19 milionów złotych dziennie. Znacznie taniej byłoby dla nas dać każdemu górnikowi w Polsce po milionie złotych i zamknąć ten… Czytaj więcej »

Last edited 1 miesiąc temu by Zbyszek
Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Zbyszek

Pytania warto stawiać, bo niedługo może nie być innego wyjścia. Widział Pan dzisiejszą rentowność polskich obligacji 10-letnich? Inwestorzy żądają takiej ceny, która daje oprocentowanie prawie 5,9% przez kolejnych 10 lat. Jeśli będą żądali więcej, to będzie trzeba im coś pokazać. Albo cięcia, albo szybko rosnące dochody podatkowe. Gospodarka nie chce się rozpędzić, więc o to drugie może być trudno bez podnoszenia podatków

Zbyszek
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Pytać oczywiście można, jednakowoż trzeba mieć świadomość iż przed 2026 rokiem absolutnie nic się nie zmieni.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Zbyszek

Chyba, że świat wymusi zmiany

Zbyszek
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Świat będzie musiał poczekać, bo nie po to po 8 latach oderwano populistów od koryta aby po jednym roku ciąć socjale dając tym samym populistom w prezencie autostradę do powrotu do władzy.

Hieronim
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

(…)  więc o to drugie może być trudno bez podnoszenia podatków

A potem płacz i zgrzytanie zębów po ogłoszeniu wyniku wyborów…

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Gospodarka nie chce się rozpędzić, więc o to drugie może być trudno bez podnoszenia podatków

Czym ma się rozpędzić jak singiel jest w stanie sobie żyć równie wygodnie, pracując mniej jednocześnie, z pensji minimalnej niż rodzic że średniej krajowej?

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Norbert

Zgadza się, to jest problem. Podobnie jak problemem jest dostęp do mieszkań. Jego brak bardzo źle robi młodym ludziom na zdolności konsumpcji. Ich pieniądze są akumulowane w „betonowym złocie”

Pawceluto
1 miesiąc temu
Reply to  Zbyszek

Jasne, jasne, a jak za kilka lat wybuchnie kolejna wojna i nagle statki z tej Kolumbii czy Australii przestaną płynąć to pierwszy się zgłosisz żeby wozić to kajakiem czy skuterem wodnym? Bo żeby zabrakło gazu to jest bardzo prosta sprawa co widać chociażby po NS, ale jak do tego nie będziemy mieć dostaw węgla to przy świeczce będziesz wypatrywał wojsk nieprzyjaciela ubrany w wełnianą czapeczkę zrobioną na drutach. Polakom 30 lat temu wmówiono, że „biznesy” muszą się im kapitalizować, a jak nie to trzeba je zamykać. Tymczasem w największej gospodarce Europy Niemcy regularnie pakują środki publiczne w banki i przemysł,… Czytaj więcej »

Zbyszek
1 miesiąc temu
Reply to  Pawceluto

pomijając, że nasz węgiel jest niewkładalny do nowoczesnych instalacji ze względu na zasiarczenie – to masz rację. Można by wyłączyć te gejowskie instalacje odsiarczające i pozwolić ludziom w pełni oddychać biało-czerwonym zasiarczonym powietrzem 😉

Konrad S.
1 miesiąc temu
Reply to  Zbyszek

Własne źródło surowca energetycznego to kwestia fundamentalna. Nigdy nie powinno się ich zamykać. Należy przeprowadzić restrukturyzację, żeby ograniczyć przepalanie pieniędzy. Nie chciałby się Pan znaleźć w sytuacji gdy z uwagi na wojnę nie ma węgla w PL. Kurek z gazem zamyka się od ręki, a zapasy baryłek w PKN Orlen (o ile nie stanie się celem intencjonalnego działania wykluczającego obiekt z funkcjonowania) skurczą się w trymiga.

Łukasz
1 miesiąc temu
Reply to  Konrad S.

A nie wystarczy sprowadzać węgla po atrakcyjnych cenach i jakoś go składować na gorsze czasy? Pytam jako laik w temacie, żeby nie było.

Zbyszek
1 miesiąc temu
Reply to  Konrad S.

Ma Pan świadomość, że nasz węgiel jest niewkładalny do nowoczesnych kotłów w energetyce? Pokazało to dobitnie Jaworzno, gdzie stosowoano PiS engineering. Mianowicie sobie wesoło wkładali do kotła węgiel biało-czerwony nie spełniający parametrów wejściowych a potem byli zaskoczeni że cała linia się zatrzymuje, kotły i aparatura doznaje awarii, aż w końcu doprowadzili, poprez kary i przymusowe naprawy, do bankructwa jedynej firmy produkującej nowoczesne kotły w Polsce Rafako (i abstrahuje przy tym od tego że Rafako kupiło po drodze Rydzykowi fortepian koncertowy za milion, bo to fistaszki). Więc jesteśmy w sytuacji, gdzie stara energetyka się rozpada, i właśnie zbankrutowaliśmy firmę która mogłaby… Czytaj więcej »

Zbigniew
1 miesiąc temu

Mi to się składa. Ta nadmiernie nakręcona konsumpcja i zrzucanie kasy z helikoptera tym co potrzebują i nie generuje inflację. Do tego dochodzi „zdolność kredytowa” dokładająca swoje. Konsekwencją jest to, że biedniejsi przestają za inflacją nadążać.
Nihil novi.

Arek
1 miesiąc temu

Zamiast rozdawać pieniądze na 800 plus,gdzie rodzice biorą topowe smartfony i komputery na raty a dzieci nic nie dostają warto było te pieniądze inwestować w alternatywne źródła energii i inwestować w rozwój kraju.Nie, lepiej rozdawać kasę i mamy najdroższy prąd w Europie i idiotyczne obietnice wyborcze, a te dzieci z 800 plus wyjadą na które wszyscy płacimy, wyjadą z tego kraju bo nikt tych długów spłacać nie będzie

Łukasz
1 miesiąc temu
Reply to  Arek

A propos wydawania 800+ przez rodziców, to ja zrobiłem ostatnio duże oczy jak zobaczyłem, jakie zaległości w opłacaniu Rady Szkoły (z której są opłacane różne nagrody dla dzieci, itp.) ma większość rodziców. Jakieś 5-7% rodziców opłaca tylko w naszej szkole Radę Szkoły. A to są kwoty rzędu 100-200 zł rocznie.

Weź się do roboty bezdzietny leniu
1 miesiąc temu
Reply to  Arek

„gdzie rodzice biorą topowe smartfony i komputery na raty a dzieci nic nie dostają warto było te pieniądze”
Co za bzdura która tylko osoba bezdzietna mogłaby napisać. Na trójkę moich dzieci wydaje około 6000 zł miesięcznie (szkoły, zajęcia dodatkowe, opieka, transport) z 800+ dostaje 2400. Rozumiem, że jak widzisz mnie w sklepie z elektroniką jak kupuje Samsunga Galaxy s24+ to też dospiewaleś sobie że to jest z 500+, co nie? Bo rodzic to musi każdy grosz wydać na dziecko i jeszcze się cieszyć że wydał, a mercedesy i bmw są tylko dla singli, co nie?
[CENZURA-red]

Norbert
1 miesiąc temu

Zazdrośnicy dają minusy bo zobaczyli prawdę. W pełni sympatyzuje z twoją wypowiedzią która objawiła kłamstwa Areczka. Do dnia w miesiącu kiedy 800+ wpływa na moje konto zazwyczaj już wydałem więcej niż 800 zł na moje dziecko, resztę miesiąca finansuje je z moich własnych środków które otrzymuje pracując, a leniwy singiel może sobie pójść do pracy na 3/4 etatu (jeżeli pełny etat daje średnia krajową) i mieć dokładnie tyle samo do wydania na siebie co rodzic, który dostaje 800+ i płaci za utrzymanie dzieci. Podatki place takie jak bezdzietni tylko skoro muszę zarobić więcej od nich żeby mieć taką samą kwotę… Czytaj więcej »

Jurek
1 miesiąc temu

Jeżeli chodzi o poziom ubóstwa to ja mam jedną obserwację. Kilka dni temu po raz pierwszy od lat przyszedł człowiek proszący o jedzenie. Tego nie pamiętam od lat.

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Jurek

A ja pamiętam. Niezła próba, nie wyszło.

Jurek
1 miesiąc temu

Musimy pamiętać że w przypadku dzietności największa ilość urodzeń była w roku 1983 i teraz ci ludzie mają 41 lat. Każde następne było mniej liczne i matematycznie ciężko oczekiwać, że mniej liczne pokolenie będzie mieć więcej dzieci …

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Jurek

Ale nie mówimy o tym że pokolenie ma dać więcej dzieci tylko że wskaźnik dzietności (czyli ile jest dzieci w przeliczeniu na osobę) spada. Czyli pokolenia nie tylko są mniej liczne ale kreują jeszcze nieproporcjonalnie mniej dzieci.

Stoczniowiec
1 miesiąc temu

Po likwidować dodatki na dzieci, 13 ,14 dla emerytów, dodatki dla niepełnosprawnych, a zwiększyć pensje w ministerstwach bo nowy rząd dał tyło 15 procent, i premie w ministerstwach bo 51 miljonów w ciągu 9 miesięcy to pestka co najmniej 5 razy tyle i kasę dla zwalnianych ludzi przy likwidacji zakładów

Janko_Ryzykant
1 miesiąc temu

Metaforyczny obraz naszej gospodarki. Polskie państwo jest jak rak gospodarki, który zżera swojego żywiciela czyli te elementy organizmu gospodarczego, które jeszcze cokolwiek produkują, i co przynosi wartość dodaną – czyli mięśnie. A mięśnie to zdrowe firmy. Zdrowe = prywatne. Cała reszta: emeryci, urzędnicy, firmy państwowe to jak tłuszcz. Balast. A PFR, BGK, agencje rządowe typu ARP, NFOŚ czy PAIH są jak przerzuty, bo robią to samo co państwo – niszczą cały organizm. PKB jest utożsamiane z wagą pacjenta. Im wyższa waga – tym lepiej. Tylko, że dzięki działaniom nowotworu i przerzutów – waga gospodarki rośnie ale w ten sposób, że… Czytaj więcej »

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Janko_Ryzykant

Bardzo ciekawa metafora, gratuluję kreatywności!

stef
1 miesiąc temu

Fajnie zamiast na inwestycje przejadamy pieniądze na socjal.

Weź się do roboty bezdzietny leniu
1 miesiąc temu
Reply to  stef

[CENZURA-red]

Jacek
1 miesiąc temu

Co tu się dziwić, że dzietność kona, gdy młodych i naiwnych urabia się w ten sposób, że zaczynają wierzyć, iż mniej ludzi to mniejsza emisja dwutlenku węgla i zarazem zbawienie dla udręczonej Ziemi? Nie ma co liczyć na emigrację jako źródło poprawy tego stanu – w większości do relatywnie bogatych krajów Europy pchają się roszczeniowcy, za którymi macierzyste kraje wcale nie będą tęsknić. JKM stwierdził już nie raz, że to przejęcie przez państwo finansowego zabezpieczenia osób już nieaktywnych zawodowo stłumiło w nich zawczasu refleksję nad własną przyszłością i wbiło w przekonanie, że nie muszą mieć dzieci, które by ich utrzymywały… Czytaj więcej »

Norbert
1 miesiąc temu
Reply to  Jacek

„młodych i naiwnych urabia się w ten sposób, że zaczynają wierzyć, iż mniej ludzi to mniejsza emisja dwutlenku węgla i zarazem zbawienie dla udręczonej Ziemi?” Z kilkudziesięciu osób które znam w wieku od dwudziestu do około trzydziestu lat, tylko jedna ma taki pogląd. „w większości do relatywnie bogatych krajów Europy pchają się roszczeniowcy, za którymi macierzyste kraje wcale nie będą tęsknić” O dobre czyli jak ktoś rzuca argument że 500+ nie warto dawać bo dzieci się wykształcą i uciekną, to należy mu odpisać że to nie problem bo uciekną „roszczeniowy za którymi nie będziemy tęsknić” dzięki za amunicję do zwalczania… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu