19 sierpnia 2024

„Nic na siłę”. Donald Tusk nie będzie umierał za program tanich kredytów? Trzy słowa premiera mogą oznaczać trzy nowe rzeczy w nieruchomościach

„Nic na siłę”. Donald Tusk nie będzie umierał za program tanich kredytów? Trzy słowa premiera mogą oznaczać trzy nowe rzeczy w nieruchomościach

Czy pod koniec zeszłego tygodnia premier Donald Tusk słowami „nic na siłę” ostatecznie pożegnał nas z pomysłem nowego programu tanich kredytów sprzedawanego publiczności pod hasłem #naStart? Jakie konsekwencje może to dla nas zwiastować, gdy już rynek nieruchomości się z tą bolesną prawdą oswoi? Jak może zmienić rzeczywistość? Zapewne rozpoczną się (lub wzmocnią) trzy trendy u deweloperów, inwestorów i… posiadaczy nieruchomości

„Nic na siłę” – powiedział Donald Tusk kilka dni temu, komentując sprzeciw koalicjantów dotyczący programu tanich kredytów #naStart. Wiadomo, że nie chce go poprzeć ani Polska 2050, ani Lewica. Nie ma też co liczyć na pomoc posłów Konfederacji, którzy mają radykalnie inny pogląd na rozwiązanie problemu wysokich cen mieszkań. Tak naprawdę program #naStart ma poparcie tylko Koalicji Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. To może nie wystarczyć, by przepchnąć pomysł przez parlament, nie mówiąc już o nakłonieniu prezydenta, by go podpisał.

Zobacz również:

„Nic na siłę” premiera Donalda Tuska może oznaczać, że Koalicja Obywatelska nie będzie za wszelką cenę dążyć do realizacji tego postulatu ze swojej listy „100 Konkretów”. A więc oznaczałoby – i to byłaby rzeczywiście przełomowa wiadomość – że przez co najmniej rok, a może i kilka lat, nie będzie szans na preferencyjne albo tanie kredyty na mieszkania (bo stopy procentowe też magicznie nie spadną). Być może będą inne ułatwienia do kupowania mieszkań, ale nie będą nimi tanie kredyty.

Co to oznacza dla cen mieszkań? Rocznie w Polsce – według danych GUS – zmienia właściciela ćwierć miliona mieszkań, w 2023 r. te transakcje miały wartość niecałe 110 mld zł. Mniej więcej połowę z nich finansują banki (udzielają od 120 000 kredytów w czasach kiepskiej koniunktury do 250 000 kredytów rocznie przy dobrej). I mniej więcej połowę tej sprzedaży stanowią nowe mieszkania wybudowane przez deweloperów (stawiają od 75 000 mieszkań do 125 000 mieszkań rocznie).

„Nic na siłę”? Wojna nerwów na rynku wtórnym. Kto górą?

Sprawa jest więc prosta: jeśli nie ma tanich kredytów, to trwale „wyparowuje” jakieś 30% popytu na kredyt (bo mniej ludzi stać na zakup mieszkania za pieniądze pożyczone z banku). I proporcjonalnie spada „kredytowa” część popytu na mieszkania na całym rynku nieruchomości. To już widzimy od co najmniej dwóch kwartałów i to wystarcza do ustabilizowania cen mieszkań. Teraz rodzi się pytanie, jak to wpłynie na tych, którzy kupili mieszkania jako inwestycję po tym, jak zobaczą, że ta inwestycja nie przynosi kokosów.

Na rynku nieruchomości, tak jak na giełdzie, rządzą emocje. Albo lepsze karty mają kupujący, albo sprzedający. Gdy na horyzoncie majaczy program tanich kredytów, sprzedający wystawiają wyższe ceny i ostrzej licytują (bo wiedzą, że wkrótce liczba chętnych na mieszkania wzrośnie). Albo wręcz wycofują oferty, bo za kilka miesięcy to samo mieszkanie będą mogli wystawić znacznie drożej. Są panami sytuacji.

Do tego momentu silniejsze karty mieli posiadacze nieruchomości, ale jeśli wskutek tuskowego „nic na siłę” okaże się, że nie ma szans na program tanich kredytów, to przewaga psychologiczna przejdzie na potencjalnych kupujących. Mieszkanie sprzedać będzie trudniej, więc ci sprzedający, którym zależy na czasie, będą obniżali ceny. To się już zaczęło, na razie jeszcze w stosunkowo niewielkim zakresie, o czym pisałem tutaj. Od czego zależy ewentualne „roznamiętnienie” tego trendu?

Jeśli ktoś kupił mieszkanie jako lokatę kapitału (nośnik wartości) albo jako element polityki sukcesyjnej (żeby przekazać dzieciom), nie sprzeda go tylko dlatego, że potaniało. Jeśli ktoś kupił mieszkanie w celach spekulacyjnych (flipping) albo inwestycyjnych (pod najem), będzie liczył ratę spłacanego kredytu (jeśli się lewarował pieniędzmi banku) i patrzył na sytuację na rynku najmu.

Jeśli więc do końca tego roku raty kredytów nie spadną, a najem nie będzie przynosił kokosów (w sensie: nadal będzie można bez ryzyka wyciskać 6-7% z obligacji skarbowych, a stawki czynszów nie będą powalały na kolana, jak jest ostatnio), to jakaś część mieszkań kupionych w celach inwestycyjnych lub spekulacyjnych może zostać wystawiona na sprzedaż. Ale jak duża? Obawiam się, że nie tak wielka (na razie).

Kluczowa wiara w „model biznesowy”

Nie widziałem żadnych rzetelnych badań (może poza szacunkami NBP dotyczącymi celu zakupu mieszkań), które dawałyby jasną odpowiedź na pytanie, jaka to może być część kupionych w ostatnich latach mieszkań. Ale z ankiet NBP wynika, że mniej więcej 40% popytu na mieszkania ma charakter spekulacyjny lub inwestycyjny (lub przynajmniej częściowo inwestycyjny). Co wcale nie musi oznaczać, że spadek „rentowności” tych mieszkań natychmiast spowoduje reakcję posiadaczy i chęć ich sprzedaży.

Cel zakupu nieruchomości według ankiet NBP. "Nic na siłę" czyli mniej zakupów inwestycyjnych i spekulacyjnych?
Cel zakupu nieruchomości według ankiet NBP. „Nic na siłę” czyli mniej zakupów inwestycyjnych i spekulacyjnych?

Z innych danych NBP wynika bowiem, że stosunkowo mała część kupujących mieszkania pod kątem zysków z najmu posiłkuje się na dużą skalę kredytem. Znaczenie dla tej grupy inwestorów będzie miała więc nie tyle cena pieniądza, ile długoterminowe rokowania dla najmu jako „modelu biznesowego”. A te musiałyby zostać podważone przez jakieś zmiany w opodatkowaniu najmu, zmiany tektoniczne na tym rynku (odważniejsze wejście „hurtowników”), czy wprowadzenie podatku katastralnego. Albo musiałaby nastąpić trwająca dłużej niż kilka miesięcy erozja realnych dochodów z najmu.

Skąd środki na zakup mieszkania w zależności od celu. Ankiety NBP
Skąd środki na zakup mieszkania w zależności od celu. Ankiety NBP

Pewnie nieco szybciej wystraszą się flipperzy, czyli ludzie żyjący z zakupu mieszkań, dzielenia ich na mniejsze lub „upgrade’owania” i sprzedaży drożej. Ten „model biznesowy” traci na atrakcyjności niemal natychmiast po tym, jak przestają szybko rosnąć ceny. Ale flipping jest głośnym, lecz stosunkowo wąskim trendem – nawet jeśli część flipperów przejdzie w stan uśpienia, to ich popyt na mieszkania nie jest kluczowy.

Znaczący wzrost podaży mieszkań na rynku wtórnym – sprowokowany przez „inwestorów” – będzie więc wymagał czasu i utrzymania obecnej sytuacji jeszcze co najmniej przez kilka kwartałów oraz nowych bodźców zabierającej wiarę w zarabianie kokosów na najmie. Flipperzy zareagują szybciej, ale to nie oni decydują na dłuższą metę o cenach.

A czy brak programu #naStart mógłby zmniejszyć popyt na zakup nieruchomości? Kto kupuje po to, żeby mieszkać, i tak mieszkanie kupi, zwłaszcza że zdolność kredytowa jednak rośnie wskutek wyższych płac (a to jednak większość łącznego popytu na nieruchomości, jakieś 60%). Kto kupuje mieszkanie, żeby poprawić swoje warunki lokalowe, może się dłużej zastanowi, bo trudniej będzie upłynnić dotychczasowe mieszkanie po dobrej cenie.

Kupujący w celach inwestycyjnych będą blokowani jeszcze przez jakiś czas wysoką ceną kredytu (w mniejszej części) oraz atrakcyjnością innych form generowania odsetek (obligacje skarbowe). Ci zaś, którzy kupują mieszkanie jako środek tezauryzacji lub element planu sukcesji w rodzinie, prawdopodobnie każde wypłaszczenie cen uznają za okazję do zakupu, więc też nie cofną popytu. Popyt może więc spadnie, ale nie we wszystkich grupach klientów.

Co zrobią firmy deweloperskie? To, co zawsze

Bardzo ciekawe zagadnienie: jaka będzie reakcja firm deweloperskich na brak programu tanich kredytów i na premierowskie „nic na siłę”? Mniejszy popyt na nieruchomości (początkowo wywołany przez zbyt drogi kredyt, a później przez schłodzenie popytu inwestycyjnego, który zobaczy, że na nieruchomościach nie zarabia się już szybko i dużo) deweloperzy zawsze czytają tak samo: jako zagrożenie dla swojej rentowności.

Bo deweloperka to w sumie czytelny biznes: na trzyletnim projekcie musisz zarobić tyle, żeby zapłacić za zakup ziemi, za zbudowanie mieszkań oraz sfinansować odsetki od długu, który zaciągnąłeś, żeby cały interes nakręcić. Marże brutto deweloperów to dziś 40-45%, koszty finansowania zwykle nie przekraczają 10-11% rocznie, a mieszkania się sprzedają, więc branża żyje dostatnio i spokojnie.

Tyle że, jeśli ceny mieszkań staną lub zaczną spadać, to deweloperzy będą mieli „gwarantowaną” niższą marżę, bo za te same pieniądze będą musieli sprzedać mieszkania, których wybudowanie jest o 10-15% droższe (wzrost kosztów pracy postępuje, materiały budowlane już szczęśliwie nie drożeją). Koszt finansowania jeśli spadnie, to nieznacznie, więc trudniej będzie spiąć interes. Deweloperzy pewnie więc się „zdelewarują”, czyli po prostu zmniejszą liczbę realizowanych projektów.

Będzie się budowało głównie to, co drogie, ekskluzywne i z popytem niezależnym od koniunktury na rynku. Rzeczy mniej „pewne”, z ryzykiem zostania na lodzie z niesprzedanymi mieszkaniami, będą pewnie wstrzymywane.

Czytaj więcej o kondycji deweloperów: Gigantyczne zyski deweloperów. Ich akcje mocno podrożały dzięki hossie nieruchomościowej. Ale czy nadal warto je kupować?

To jest zresztą główny argument zwolenników dopłacania do kredytów. Mówią tak: skoro popyt na mieszkania jest uzależniony od ceny pieniądza, to trzeba wypłaszczyć zmiany tej ceny, żeby nie wprowadzać branży deweloperskiej w rozdygotanie. Bo zatrzymanej „produkcji” mieszkań tak łatwo nie da się ponownie wprowadzić w ruch. A jak jest mniejszy popyt i mniej mieszkań w ofercie, to ceny nieruchomości może i nie rosną, ale też potrzeby mieszkaniowe nie są zaspokajane.

Z punktu widzenia osób, które myślą o zakupie mieszkania, oznacza to tylko tyle, że – przy założeniu, że będziemy mieli nowy, kilkuletni trend – pewnie z czasem oferta nieruchomości od deweloperów (dziś relatywnie bogata) będzie się zawężać, więc warto dostosować do tej prognozy swoje poczynania.

Obligacje firm deweloperskich: czy mogą się stać pułapką?

Brak programu #naStart będzie pewnie miał jakiś wpływ na inwestorów, którzy kupili – albo samodzielnie, albo za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych – obligacje firm działających na rynku deweloperskim. Na rynku Catalyst notowane są obligacje kilkunastu firm deweloperskich, z reguły średnich i dużych, w tym prawdziwych gigantów (jak Dom Development, Robyg, Develia, Victoria Dom, czy Echo Investment). Ich wartość to kilkanaście miliardów złotych, kwartalnie deweloperzy rolują 1-1,5 mld zł z tego długu. 

Większość deweloperów ma zgromadzony duży kapitał z zysków z poprzednich lat, do tego dochodzą potężne banki ziemi, więc nawet gdyby skala ich działalności się zmniejszała albo rentowność topniała, to w zdecydowanej większości przypadków nie powinno być problemu z wykupem zaciągniętego długu. Jak policzył niedawno Emil Szweda z serwisu Obligacje.pl średnia wskaźników zadłużenia mniejszych deweloperów obecnych na Catalyst spadła w 2023 r. w porównaniu z 2022 r., a średnie wskaźniki płynności gotówkowej tych deweloperów wzrosły.

Słowem: nie spodziewam się, żeby posiadacze obligacji deweloperów zaliczyli jakieś spektakularne defaulty, choć oczywiście mogą się zdarzyć przykre wyjątki (HREIT nie bez powodu już teraz się przewrócił). Tym niemniej rynek obligacji deweloperów będzie – w przypadku braku kredytów #naStart – bardziej emocjonujący niż do tej pory i bardziej wymagający dla deweloperów. Już nie będzie sprzedawał się każdy „papier” i to w nieograniczonej ilości. Być może inwestorzy będą mniej chętnie kupowali obligacje deweloperów lub będą żądali wyższych odsetek.

„Nic na siłę” zadziała, ale nie od razu

Czy kilka najbliższych lat przyniesie takie właśnie nowe trendy na rynku mieszkaniowym? To oczywiście zależy po pierwsze od tego, czy tuskowe „nic na siłę” było komunikatem strategicznym czy tylko chwilowym kaprysem premiera zniecierpliwionego tym, że mu fikają „przystawki”. W tej pierwszej opcji zmiany tektoniczne będą wymagały czasu – trendy na rynku nieruchomości są długie, ostatnia bessa trwała sześć lat (2009-2015).

No i będą zależały nie tylko od tanich kredytów oraz ceny pieniądza, lecz ogólnie od atrakcyjności „modeli biznesowych” opartych na lokowaniu w nieruchomości (podatki, popyt, konkurencja).

zdjęcie tytułowe: Archicom/Youtube

Subscribe
Powiadom o
103 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Oskar
3 miesięcy temu

Praktycznie jedyną sensowną możliwością wpłynięcia na rynek mieszkaniowy jest budowanie przez państwa mieszkań. Po prostu potrzebny jest gracz, który będzie działał wbrew rynkowi. Najlepiej do momentu, w którym mieszkania wypadną z obrotu jako towary inwestycyjne albo „nośniki wartości” – zawsze się można przerzucić na inne instrumenty jak obligacje, giełda lub złoto. Oczywiście budowa mieszkań będzie się wiązała z kosztami ale jakoś na inne rzeczy pieniędzy nie szkoda… Ponadto należałoby podwyższyć podatek od najmu nieruchomości – obecne 8,5% oraz 12,5% to jakiś śmiech.

Last edited 3 miesięcy temu by Oskar
Sławek
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Deweloperzy też nie zdali egzaminu z budownictwa. Z ich ostatnich wypowiedzi wynika, że bez dotacji państwa nie opłaca im się budować. Na szczęście w naszym kraju przeważa budowa domów jednorodzinnych przez prywatne osoby.

Sławek
3 miesięcy temu
Reply to  Oskar

Chyba we Włocławku wzięli się ostatnio za budownictwo socjalne. Koszt 1m kwadratowego podobno wyniósł ich 7000zł. Niestety nie znam szczegółów tej inwestycji.

Artur
3 miesięcy temu
Reply to  Oskar

TBS istnieją prawie 30 lat i ile zbudowały 2 – 3% powierzchni mieszkaniowych przez ten czas. Gminy nigdy już nie będą w stanie zbudować tyle co deweloper a poza tym często budowa w gminnych zasobach wychodzi drożej niż od dewelopera nawet posiadając swój grunt.

Danniello
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie znam się, więc się wypowiem. Państwo budujące za dewelopera? Bez wprowadzenia jakichś drakońskich podatków/ograniczeń na deweloperów – nie ma szans, żeby to zadziałało. Żeby coś zbudować – trzeba się na tym znać, mieć wysokiej klasy specjalistów – od projektu po wykonawców. Skoro tak, w jaki magiczny sposób państwo miałoby wybudować coś taniej od dewelopera? To deweloper ma zyski, to tutaj są niebotyczne zarobki, itd. OK, bywają specjaliści, którzy „za miskę ryżu” pracują dla państwa ale ich jest garstka. Większość specjalistów będzie wolało robić karierę w prywatnych przedsiębiorstwach. W państwowych pozostaną jedynie „specjaliści” od robienia tak, żeby przeżyć i się… Czytaj więcej »

Hmmm
3 miesięcy temu
Reply to  Oskar

8,5proc plci sie od przychodu a nie zysku i polski lad zlikwidowal mozliwosc rozliczania wg zasad ogolnych i nir mozna tez wrzucc w koszty koszty remontu czy amortyzacji mieszkan

qtaster
3 miesięcy temu
Reply to  Oskar

nie uwierzę, że ktoś będzie dbał o mieszkanie które nigdy jego własnością nie będzie. bloki socjalne czy komunalne to byłoby siedlisko patologii. wystarczy spojrzeć co się dzieje z takimi blokami w krajach typu Australia, Dania, po kilkunastu latach żeby je wyremontować trzeba by przesiedlać tysiące ludzi a koszty?
Pomysł, że w każdym z z nowo wybudowanych bloków załóżmy 10% mieszkań by była komunalna, ma więcej sensu, ale oczywiście przerzuca koszty na pozostałych nabywców, a wiele problemów pozostaje.

Alex
3 miesięcy temu
Reply to  qtaster

I wydam setki tysięcy złotych a ktoś dostanie lokal za darmo i do tego nie będzie dbał o „cudze”.
Dofinansowanie państwa powinno być ukierunkowane na remont starych zasobów i ich zasiedlanie…a nie na budowanie nowych lokali na obrzeżach miast,gdzie brak jest podstawowej infrastruktury. W tej chwili dużym problemem są stare zasoby które nie mają uregulowanego statusu prawnego,a ich stan techniczny jest katastrofalny.

Marco
3 miesięcy temu
Reply to  qtaster

Ale o co chudzi z tą Austrią, Danią czy nawet Niemcami? Mieszkałem w takim bloku i było spoko. Jedynie strach było klatką awaryjną iść. O część wspólną dbała adm, a o lokale dbali najemcy (nikt [zdecydowana większość] nie chciał mieszkać w syfie i dbał). W tych mieszkaniach ludzie żyją naprawdę jak na swoim. Stabilność gwarantuje, że inwestujesz w mieszkanie i nie boisz się, że za 6 m-c właściciel powie ci spadaj. Może trudne do uwierzenia patrząc przez polski pryzmat „wspólne to niczyje”, ale to działa i widziałem na własne oczy.

Ralf
3 miesięcy temu
Reply to  qtaster

„Pomysł, że w każdym z z nowo wybudowanych bloków załóżmy 10% mieszkań by była komunalna, ma więcej sensu, ale oczywiście przerzuca koszty na pozostałych nabywców, a wiele problemów pozostaje.” Ten eksperyment społeczny nie powiódł się ani w Polsce, ani w Europie. W Polsce swego czasu św. Paweł z Gdańska, wymyślił, że dokwateruje do komercyjnego bloku, powódzian, jak rubasznie ich nazwało trójmiejskie społeczeństwo. I w ten sposób kilkanaście procent populacji zatruło życie, na kilkanaście lat, populacji kilkudziesięcioprocentowej. A osiedle nazywało się pięknie – «Moje marzenie”. Słowacy w Koszycach postanowili dokwaterować w blokach urzędniczo-policyjnych, Cyganów, sorki Romów. Jak ten eksperyment się zakończył… Czytaj więcej »

TomR
3 miesięcy temu
Reply to  qtaster

Jak by rząd był rozsądny, to by budował tanio (np. po kosztach) za metr duże mieszkania dla dobrych podatników na raty, żeby zostali (w kraju, w danym miejście itp.), z zastrzeżeniem że cena jest promocyjna jak zostaną i będą mieszkać, a jak wyjadą, to domiar do ceny rynkowej.

Gregory
3 miesięcy temu
Reply to  Oskar

Rząd ma budować mieszkania? Tak, to musi udać się, jak każda rządowa inwestycja 😀 Będzie tanio i dobrze… dla swoich.

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Oskar

Już malo brakuje do takiej sytuacji. Tzn wynajem= zysk z obligacji, a jeśli rynek uzna że ceny mieszkań nie będą rosnąć to się przeżuci na inne inwestycje.

JJF
3 miesięcy temu
Reply to  Oskar

Jak władza ma takich doradców to jak Pan Oskar to ” ratuj się ktoś może „. Państwo wybuduje? Taniej i lepiej? Z narzutem aparatu urzędniczego kilka razy większym od marży flippera czy dewelopera.. i będziemy dopłacać z naszych podatków.. także z tych od najmu, dla których Pan Oskar nie odróżnia podatku od przychodu od podatku od dochodu. Nowe ministry też tak mają. Do gabinetu go! Naprawdę to już nie jest śmieszne ale straszne. Sam artykuł Panie autorze też mnie wystraszył. Analizujemy każde słowo wielkiego wodza.. Korea Nord czy wraca CCCP?

Marcin
3 miesięcy temu

Dobrze by było gdyby państwo doprowadziło do budowania społecznego, spółdzielczego, socjalnego. Model brytyjski, czyli w pełni wolny rynek nieruchomości i gigantyczne dopłacanie jest bez sensu. Pora by rządzący zrozumieli jaka jest rola państwa, zapewnić obywatelom dach nad głową a nie dyrdymały w stylu organizacja igrzysk.

ksystof
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

O właśnie. Może cos o igrzyskach zamiast elektrowni atomowej?

Gregory
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

40 lat, Panie Redaktorze. 20 lat przed i 20 lat po…

Marcin Kuchciak
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A może nawet krócej, bo pewnie sprawa się rozstrzygnie w okolicach 2030-2034 roku. Zresztą dziś opublikowałem materiał na ten temat – link: https://isbiznes.pl/2024/08/19/czy-igrzyska-w-polsce-beda-pocalunkiem-smierci/ Na igrzyskach bardzo trudno zarobić, a wydać miliardy dolarów i nie mieć pomysłu, co zrobić z infrastrukturą po imprezie, to proszenie się o kłopoty. Organizatorzy igrzysk Montreal 1976 przez 30 lat spłacali kredyty. Tamtejszy stadion olimpijski Big Owe po raz trzeci ma mieć wymieniany dach za drobne 870 mln dol., a krytycy zachęcają do jego rozbiórki. Ateny 2004 przyczyniły się do zapaści finansów publicznych Grecji w latach następnych, a państwo było wyciągane za uszy z bagna przez… Czytaj więcej »

Sławomir
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

W starożytności też jak cesarz źle rządził i nie miał żadnego pomysłu na poprawę stanu rzeczy to urządzał igrzyska i ludzie się cieszyli , nie mieli co jeść ale mieli igrzyska😉Lepiej niech się nasz cesarzyk opamięta…

qtaster
3 miesięcy temu
Reply to  Marcin

ciekawe kto by decydował kto może dostać taki socjalny lokal, to by powodowało tylko powstawanie machiny urzędniczej i korupcji. Nawet gdyby urzędnika zastąpić pozornie obiektywnym algorytmem na pewno cwaniacy by go obchodzili

Adam G
3 miesięcy temu

Jeśli ktoś kupił mieszkanie jako lokatę kapitału (nośnik wartości) albo jako element polityki sukcesyjnej (żeby przekazać dzieciom) – nie sprzeda go tylko dlatego, że potaniało

Jeśli ktoś kupił mieszkanie jako lokatę kapitału ( x lat temu) i zrobił na nim xyz % – to może je sprzedać dlatego, że mieszkania tanieją i bardziej opłaca się sprzedać teraz niż za pół roku, czy rok. A to, że pół roku temu mógł sprzedać drożej? Trudno, łapanie górki jest bardzo ciężkie, szczególnie gdy górka zależy od rządu.

Adzik
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Wtedy to byłby krach. Wystarczy że koszty (np. podatek katastralny) lub alternatywna strata (np. większe % na lokatach/obligacjach) zniechęcą do inwestowania w mieszkania. I tutaj państwo ma narzędzia by coś zmienić.

Artur
3 miesięcy temu
Reply to  Adam G

Tego nikt nie wie jaka będzie cena za pół roku czy później. Byłem kiedyś na szkoleniu z ubezpieczeń i na pytanie ile nieruchomość traci rocznie na wartości według ubezpieczycieli dostałem odpowiedź 1%. Czyli dzisiejsza 50 letnia wielka płyta powinna kosztować 50% nowego mieszkania w tej samej lokalizacji.

Artur
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Lokalizacja jak najbliżej lekarza i cmentarza to jest rozwiązanie dla mnie na starość.

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Artur

A ja wartość płyty zawsze liczę inaczej. Wartość nowego stanu deweloperskiego +1000 zl/m2 wykończenia. Jeśli jest ruina to cena m2 deweloperskiego -remont.

Krzychu
3 miesięcy temu
Reply to  Adam G

Ludzie którzy kupują mieszkania jako lokatę kapitału nie działają tak impulsywnie. Kalkulują raczej długofalowo i jeżeli w jakimś okresie porównanie rentowności wypada na korzyść innych aktywów to nie rzucają się do panicznej wyprzedaży. Ani nie rzucaja sie tez do realizacji zyskow bo nie potrzebuja tych pieniedzy na konsumpcje i biezace zycie. Mam znajomego który miał farta i kupił w 2018 kilka kawalerek na których sprzedazy mialby teraz spokojnie 100% zysku. Pytałem czy nie kusi zeby to sprzedać, a on na to: „I co potem zrobię z tymi pieniędzmi?”. Kiedy człowiek ma gdzie mieszkać, ma czym jezdzic, ma za co żyć,… Czytaj więcej »

Tomek
3 miesięcy temu

Oprócz wycofania się ze szkodliwych pomysłów (kredyt 0,2,3…%) potrzebna jest również edukacja finansowa, która u nas nie istnieje. Bez tego ludzie dalej będą wychodzili z założenia, że nie należy oszczędzać, finansować zakupy kredytami, korzystać z kart kredytowych, nie mieć poduszki finansowej czy jakąkolwiek nadwyżkę pieniędzy skonsumować przy pierwszej lepszej okazji. I przez te złe nawyki są w praktyce skazani na kredyt hipoteczny, który tylko i wyłącznie winduje ceny do granic absurdu. I rezygnacja z pomysłu taniego kredytu niewiele zmieni, bo mentalnie dalej będziemy jako społeczeństwo finansowymi nieukami, którzy sami będą nakręcać wzrost cen.

Dawid
3 miesięcy temu
Reply to  Tomek

Hmmm… rozpatrzmy twoje rady, które nie są głupie ale masz wnioski na poziomie – bo mój wnuk kupił netflixa i gamę passa płaci za to 49 zł miesiecznie i dlatego nie umie oszczędzać i dlatego ja w jego wieku miałam dom, a on nie ma (i to wszystko wypowiedziane przez kobietę która wtedy paliła 6 paczek dziennie bo wtedy się nie wydawało kasy na głupoty). No to lecimy z analizą: „Bez tego ludzie dalej będą wychodzili z założenia, że nie należy oszczędzać” Oszczędzałem skutecznie od początku kariery zawodowej. Więc czuje się adresatem tego punktu i oczekuje być beneficjentem korzyści jakie… Czytaj więcej »

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Dawid

To samo chciałem napisać. Na mieszkanie nie należało oszczędzać tylko jak najszybciej brać kredyt choćby na 90% wartości. Jak ktoś kupił kawalerkę w 2017 roku za 200 000, za 180 000 kredytu, to ma dziś mieszkanie warte 420 000 a kredytu coś koło 150 000.

Druga osoba oszczędzała i dziś ma 100 000, ale kredytu na mieszkanie musi brać 320 000

Tomek
3 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Właśnie wymieniłeś wszystkie działania, które prowadzą do zwiększenia inflacji i cen nieruchomości w nieskończoność. Jak coś kupujesz na kredyt, to kupujesz coś, na co Cię nie stać. Kto Ci kazał kupować mieszkanie za 400 tys. zł w wieku 27 lat? Po prostu chciałeś żyć ponad stan.

Dawid
3 miesięcy temu
Reply to  Tomek

Szanowny panie Tomeczku którego nikt nie szanuje. „Właśnie wymieniłeś wszystkie działania, które prowadzą do zwiększenia inflacji i cen nieruchomości w nieskończoność” A jakbym kupił za gotówkę tatusia to już by było ok, bo kupuję coś na co mnie stać? I ceny by nie wzrosły? „Właśnie wymieniłeś wszystkie działania, które prowadzą do zwiększenia inflacji i cen nieruchomości w nieskończoność” Gdybym ja nie kupił to kupiłby inwestor za gotówkę lub na kredyt i mi wynajął i inflacja wzrosłaby jeszcze bardziej bo o te 400 tyś i o to że inwestor pasłby się jak świnia na moich pieniądzach które bym mu musiał płacić… Czytaj więcej »

Patryk
3 miesięcy temu
Reply to  Dawid

Analiza wsteczna zawsze skuteczna. Łatwo się Wam mówi, że należało brać kredyt kiedy braliście go wczasach niskich stóp procentowych, ceny mieszkań były o połowę tańsze, a rata kredytu była mniejsza lub równa od ceny wynajmu.

Opisujesz sytuację sprzed co najmniej 11 latu. Weź sobie teraz kredyt w wieku 27 lat na prawie milion złotych, a nie jakieś 100tys. czy ile tam wtedy te mieszkania kosztowały…

Dawid
3 miesięcy temu
Reply to  Patryk

„Analiza wsteczna zawsze skuteczna.” Dziś też bralbym kredyt średnia cześć odsetkowa jest niższa niż rata za najem, co jest dla mnie triggerem że wolę płacić mniej za kredyt niż więcej za najem. Ja mam analizę wsteczną, a ty nie masz nic na poparcie swoich tez, tylko mówisz, a teraz zdarzy się coś co się nie zdarzyło. „Weź sobie teraz kredyt w wieku 27 lat na prawie milion złotych, a nie jakieś 100tys. czy ile tam wtedy te mieszkania kosztowały…” Ci których stać i są rozsądni biorą Ci których nie stać mieszkają u rodziców i ciułają. A ci których nie stać… Czytaj więcej »

Zdzisław
3 miesięcy temu

Z tymi oczekiwaniami na spadki to bym się za bardzo nie rozpędzał. Zwłaszcza jeżeli ktoś kupił w celu zaparkowania kasy. Sam mieszkam w bloku wybudowanym w 2011 w którym 5 mieszkań stoi cały czas pusta. Wygląda na to, że tylko śmierć właściciela będzie w stanie wrzucić je na rynek.

Krzychu
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ja tam nie wiem ale gdyby po wzrostach o 80% coś mi spadło o 20% to zakładałbym ze dokonała się wlasnie korekta i sprzedaż teraz byłaby najgorszym pomysłem. Ale może za dużo w giełdzie siedziałem i stąd takie nawyki 🙂

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Krzychu

Albo zyskałem 80% , wystawiłem na sprzedaż i opuszczę 10% żeby jak najszybciej sprzedać zanim zrobią to inni.

Franek
3 miesięcy temu
Reply to  Krzychu

miałem kumpla który kupił JSW w IPO. Po czym został inwestorem długoterminowym 🙂 mało ludzi potrafi skutecznie ciąć straty. za to nieruchomości mają jedną właściwość – trzeba je utrzymywać. Nie da się nawet działki tak trzymać bo trzeba trawę kosić. To jest ból.

Adam
3 miesięcy temu
Reply to  Franek

Deweloperzy koszą trawę w swoich bankach ziemi?

Dawid
3 miesięcy temu
Reply to  Krzychu

Patrząc na to co się działo z aktywami wielu funduszy jak ruskie zaczęły swoją zbrodnicza napaść i rzeczy poleciały na łeb o 20%-40% to jednak większość osób nie podziela pana spokoju, że dokonała się korekta, tylko obawę, że właśnie wszystko zaczyna lecieć w dół i jak dziś nie stracę 40% to jutro stracę 80% więc lepiej od razu sprzedam za 50%.

Sławek
3 miesięcy temu

Teraz jeszcze tylko powinna być zapowiedź budowy mieszkań komunalnych i wprowadzenia podatku od flipingu i pustostanów. I za rok nikt nie będzie potrzebował żadnych programów wspierających zakup mieszkania.

James
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Co rozumiemy od pojęciem pustostan. Jeżeli moja mama od roku nie mieszka w swoim mieszkaniu ponieważ opiekuje się swoją mamą to również powinna być obciążona ekstra podatkiem. Bo ktoś uważa, że to poprawi dostępność mieszkań i zmniejszy ich cenę.
Jeżeli tak to dodatkową daninę powinny płacić osoby które kupują tzw.wielosztuki na promocjach w sklepach. Przecież wiadomo, że nie skonsumują od razu całości tylko będzie to rozłożone w czasie lub też nawet część produktów zostanie zutylizowana.

Konrad
3 miesięcy temu
Reply to  James

Tylko kupując wielosztukę szamponu do włosów nie odbierasz możliwości umycia głowy innym osobą tylko optymalizujesz sklepowi koszty transportu i składowania. Twój problem by rozwiązało jakby twoja mama i jej mama nie miały mieszkania w ogóle, wtedy nikt by się nie zastanawiał czy opiekować się chorą tylko jedno i drugie by musiało za…lać dla wynajmo-lorda który konsumuje 70% pensji. Więc tak specjalnie dla Ciebie powiem, że jak leniwej księżniczce się nie chce mieszkać w swoim miekszkaniu bo jej ziarnko grochu przeszkadza to niech płaci podatki skoro są inni którym ukradła możliwość skorzystania z dachu nad głową. Chorzy ludzie kończą na ulicach,… Czytaj więcej »

TomR
3 miesięcy temu
Reply to  Konrad

„są inni którym ukradła możliwość skorzystania z dachu nad głową” – mieszkamy w kraju, w którym zasoby ziemi są, około 8,4 tysiąca metrów kwadratowych na osobę. To nie jest Singapur, czy Holandia. Jakaś babcia nie odpowiada osobiście za sytuację, w której w kraju z 8,4 tysiąca metrów kwadratowych ziemi na osobę jest deficyt przestrzeni mieszkalnej.

Konrad
3 miesięcy temu
Reply to  TomR

To sobie babę przeprowadź na jej 8,4 tysiąca metrów w środku niczego którego nikt nie chce i nie będziesz się musiał martwić żadnymi podatkami, bo nawet wtedy od prawie zerowej wartości będą zerowe, a nie pitolisz.
Nie odpowiada osobiście za sytuację ale w związku z tą sytuacją niech płaci osobiście.

Basia
3 miesięcy temu

Wystarczy, że fliperzy przestaną zarabiać, podatek od więcej niż dwóch mieszkan i będzie pełno mieszkan w sprzedaży. Ceny też się unormują i dostęp bedzie miał ktoś kto szuka własnego M, a nie źródła biznesu.

Adzik
3 miesięcy temu
Reply to  Basia

ten podatek od 2 mieszkania jest tak prosty, że … nie przejdzie, bo posłowie sami mają za dużo mieszkań. I nic nie zrobią dla normalizacji cen i ich dostępności

Hmmm
3 miesięcy temu
Reply to  Basia

Dlaczego karac tylko posiadaczy malych kawalerek i uzalezniac podatek od liczby a nie wartosci nieruchomosci? We francji podatek jest niezalezny od ilosci mieszkan tylko od lacznej wartosci powyzej 2mln eur. Bo 10 kawalerek na wsi jest mniej warta niz 1 kamienica w centrum warszawy (ktora moge sobie nieformalnie podzielic na kilka mieszkan na wynajem )

Konrad
3 miesięcy temu
Reply to  Hmmm

Bo nie chcemy mieć tanich mieszkań o wartości 2 miliony.

Obywatel
3 miesięcy temu

Rudy szwab zrobił flagę japoni na gaciach nie będzie pieniążków od deweloperów do kieszonki hahaha

Danek
3 miesięcy temu

Czytając opinie pod każdym artykułem o nieruchomościach, zastanawia mnie mnogość opinii jak to państwo powinno podnieść podatki nakładane na nieruchomości (katastralny, od drugiego mieszkania, od najmu, od pustostanów, od flipperów). Skąd u nas taki dziwne przekonanie, że dodatkowy podatek spowoduje, że ceny spadną Dlaczego tak niewiele osób zauważa, że te podatki koniec końców zostaną przerzucone na kupujących czy najemców. A dodatkowo, jak to jest. że w Polakach wykiełkowała myśl, że Państwo/rząd nagle zrobi coś lepiej i taniej niż wolny rynek (w tym wypadku deweloper lub inwestor indywidualny). Czy polacy na prawdę nie widzą, jak się u nas pewne rzeczy buduje… Czytaj więcej »

Konrad
3 miesięcy temu
Reply to  Danek

„Dlaczego tak niewiele osób zauważa, że te podatki koniec końców zostaną przerzucone na kupujących czy najemców.” A to plakurat proste. Ceny najmu mają sufit – bo alternatywą jest pójście po kredyt. Dodatkowo w prasie ciągle się porównuje wartości typu: – najem kosztuje 3500 zł – kredyt kosztuje 4000 zł (z czego średnio miesięcznie 2400 zł to odsetki) I zamiast powiedzieć – strata na najmie to 3,5 tys, a strata na kredycie to 2,4 tys bo tracisz odsetki reszta kapitału idzie w mury (dobrze że nie porównują 10 letniego okresu kredytowania bo wtedy rata by wyniosła 7200 zł z czego odsetki… Czytaj więcej »

TomR
3 miesięcy temu
Reply to  Danek

1.Podatki typu katastralny spowodują, że dużo domów zostanie zburzonych – na wsiach czy w małych miasteczkach nie leżących obok dużych aglomeracji i nie będących turystycznie atrakcyjnymi. Zburzonych, żeby nie płacić od nich takich podatków, gdy obecnie mieszkające tam starsze osoby umrą, a dziedziczący młodzi nie będą zainteresowani mieszkaniem tam, ew. tylko potencjalnie zostaną działki. Burzenie będzie przyśpieszane przez przepisy ekologiczne UE wymagające remontów. 2. Państwo może teoretycznie budować tanio, bo ma możliwość manipupacji cenami terenów, dzięki możliwościom tworzenia prawa. Np. odlesienie terenu leśnego będącego własnością państwa, zbudowanie tam bloków, w zamian za to, żeby ekologia nie straciła – zalesienie terenów… Czytaj więcej »

Hmmm
3 miesięcy temu

Ceny wszystkich nieruchomosci beda rosnac w takim tempie w jakim rosnie zalewanie rynku pieniadzem. Wystarczy spojrzec na wykres podazy pieniadza M3 by zrozumiec ze inflacja dobr inwestycyjnych jest nieunikniona. Nieruchomosci sa takim wentylem i pochodna tego ile jest w godpodarce pieniadza. Jak chcecie spadku cen to popriscie banki by zaprzestaly tworztc pieniadz z powietrzacw postaci udzielania kredytow, a najlepsze ze ludzie mysla ze kredyty bank udziela z lokat/depozytow

Jaca
3 miesięcy temu

Wcale tego nie zamierzał robić, a znalazł frajerów, na których może wszystko zrzucić.

qtaster
3 miesięcy temu

Program który pozwala kupić mieszkanie osobie, która nie mogłaby tego zrobić bez niego, miałby sens gdyby: 1. nie ma i nie miała nieruchomości 2. zarabia załóżmy pomiędzy minimalną a przeciętnym wynagrodzeniem +/- 20%-30% 3. nieruchomość kosztuje załóżmy tyle za metr co w 2020 + 10% (to może być jakiś wzór, który obniżyłby ceny do tych sprzed szaleństwa) 4. jeśli sprzeda te mieszkanie szybciej niż po 5 latach od zakończenia dopłat to zwraca dopłaty (lub inny antyspekulacyjny sposób, ale zmiana na większe mieszkanie byłaby wyjątkiem). Dlaczego? 1. bo bogatych będzie stać na te mieszkania i tak, będą ich kupować więcej, a… Czytaj więcej »

Adzik
3 miesięcy temu
Reply to  qtaster

Wszystko się zgadza prócz tego, że bogaci i tak będą kupować mieszkania. Bogaci kupią to co będzie przynosić pewny zysk albo olbrzymi zysk przy sporym ryzyku albo wersja minimum: zachowa realną wartość. Jeśli żadnego z tych warunków mieszkania nie spełnią to bogaci nawet na nie nie spluną 😉

Krzychu
3 miesięcy temu

Ciekawy tekst, ale troche prześlizguje się po dwóch kluczowych zmiennych. Spadki czynszów najmu nie wzięły się z powietrza tylko z tego, że rząd podpompowal zdolność 80 tys ludzi, ktorzy poszli „na swoje”. Dlatego spadł popyt na najem, czynsze i rentowność. Przy podejściu „nic na siłę” wahadło wychyli się w drugą stronę bo wiecej ludzi utkwi na najmie. Więc zaczną znowu rosnąć czynsze i rentowność co ponownie zacheci inwestorów. Druga sprawa jest powiązana z pierwsza – dlugofalowe oczekiwania cenowe wobec rynku. Jeżeli chwilowo inwestor moze mieć 5 proc. z wynajmu zamiast 6-7 proc. na lokacie lub obligacjach ale oczekuje, że w… Czytaj więcej »

Radek
3 miesięcy temu
Reply to  Krzychu

„wiecej ludzi utkwi na najmie. Więc zaczną znowu rosnąć czynsze i rentowność co ponownie zacheci inwestorów.”

które więcej ludzi? piszesz że 80k ludzi poszło na swoje i stąd spadek popytu na wynajem. Tylko żeby to odwrócić by czynsze zaczęły rosnąć musiałbyś wziąć kolejne 80k ludzi by tę lukę załatać. Skąd? z młodszych, mniej licznych pokoleń? Wątpliwe. A w między czasie będą wchodzić na rynek mieszkania dziedziczone, więc kolejna grupa najemców odpadnie.

Maciej
3 miesięcy temu

Co zrobić aby trwale i skokowo spadły ceny mieszkań, zwłaszcza w miastach wojewódzkich?

Wystarczy wyjazd 1.5 – 2 milionów Ukraińców oraz innych imigrantów z Polski.

Rozmarzyłem się. 🙂

Maciej
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ceny spadną, bo będzie mniej konsumentów. W Kijowie ciągłe promocje w sklepach i wyprzedaże. W Polsce będzie tak samo, bo Polska jest obecnie przeludniona.

Po wyjeździe Ukraińców wystarczy wprowadzić solidny podatek od pustostanów oraz od nadmiarowej ilości metrów kwadratowych w obrębie rodziny plus restrykcyjna polityka anty migracyjna aby trwale zdusić ceny.

Lepiej wynająć niż trzymać puste. Jeśli trudno o najemcę, to warto sprzedać po cenie, którą zaakceptuje kupujący, bo inaczej podatek do zapłaty, którego nie da się przerzucić.

Inwestowanie powinno wiązać się z ryzykiem, a państwo nie jest od dawania kół ratunkowych inwestorom.

Koła ratunkowe są dla pracowników.

Last edited 3 miesięcy temu by Maciej
Maciej
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Inwestorów, którzy tworzą wartość dodaną i zatrudniają setki, tysiące ludzi. Nie pasożytów, którzy wykupują dobra bo cena rośnie.

Heronim
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej

Z ciekawosci, ile to jest nadmiarowa ilosc metrow kwadratowych w obrebie rodziny? Dlaczego socjalisci zawsze mysla ze podatkami, normami, zakazami itp zbawia swiat?

A moze by tak uzaleznic kwote wolna od podatku zalezna od ilosci dzieci, naprawic spodzielcza polityke spodzielcza na wzor np Niemiec, Austrii itp.

Mysle ze najwiekszym problemem jest nasz narodowy mental, nie umiemy grac do tej samej bramki, nie umiemy dostrzegac korzysci spolecznych. Powinismy analizowac sytuacje i szukac rozwiazan, a nie winnych.

Pozdrawiam.

Maciej
3 miesięcy temu
Reply to  Heronim

Wykupywanie dziesięciu mieszkań z rynku, to nie jest gra do wspólnej bramki tylko gra pod siebie kosztem innych czyli osłabianie gospodarki. Jesteś zbyt mało rozgarnięty i nie wiesz co zrobić z pieniędzmi? Kup obligacje państwowe lub prywatne.

Radek
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej

Przecież to państwo napędziło inflację powyżej stóp procentowych tworząc ryzyko dla inwestorów i ciułaczy, którzy – nic zaskakującego – rzucili się na rynek nieruchomości napędzając bańkę.

I to państwo stworzyło BK2% napędzając kolejny wzrost cen, a zwiększając dostępność do mieszkań tylko dla wybranych.

To są te koła ratunkowe rzucone pracownikom. Chcesz więcej? To pójdziesz na dno, bo one są niestety betonowe i zamiast pomóc to ciągną w otchłań.

Maciej
3 miesięcy temu
Reply to  Radek

BK2% to najgłupszy program na świecie tak samo jak 13 i 14 emerytura oraz 500+ i 800+.

Potrzebne są zmiany aby państwo napędzało deflację a nie inflację plus likwidacja podatku dochodowego oraz obciążenie daninami właścicieli nieruchomości oraz wyrzucenie imigrantów aby była mniejsza konkurencja o pracę.

Państwo powinno wspierać jak największą konkurencję między firmami i rozbijać monopole oraz oligopole zwłaszcza wśród deweloperów, banków, mediów, sektorze medycznym itd.

Last edited 3 miesięcy temu by Maciej
Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Albo najgorsze działalności się zamknął.

Mike
3 miesięcy temu

Mi się to nie klei. Demografia zrobi swoje, w dużych miastach zainteresowanie wynajmem przez studentów spadło o około 10%, Ukraińcy przestali też przyjeżdżać a w sumie to raczej wyjeżdżają. Egzotyczni przybysze ciągle wybierają zachód i raczej się to nie zmieni. . Z drugiej strony milenialsi w większości to mieszkanie mają, a zetki za kredyt na klitę nie będą się zarzynać. Po babciach też po mału mieszkania wpadają. Co do deweloperów myśle ze masz rację. Myślę że po prostu jesteśmy na etapie manii i brak kredytu na start po prostu tą manie zacznie wyciszać. Kto kupi na przechowanie wartości, jak nie… Czytaj więcej »

pracuję w bankowości od ponad 30 lat
3 miesięcy temu

A jest takie proste rozwiązanie !!!
Można mieć DOM/MIESZKANIE… ZA DARMO !!!
Wielu moich znajomych wzięło kredyty walutowe na dom/mieszkanie w walucie CHF…
Mieli kredyty we frankach szwajcarskich.
Dzisiaj mieszkają w dużych domach/mieszkaniach, które Bank im sfinansował w 100%.
Można ?
MOŻNA !!!
Tylko trzeba chcieć !!!

Franek
3 miesięcy temu

jeżeli program kredyt na start spali na panewce to no pewno będzie to impuls do spadku cen. Gdy ceny zaczną spadać – zależy też jak je liczyć, moim zdaniem nie ma pewnego źródła aktualnych cen – to gdy już zaczną spadać to za temat wezmą się dziennikarze. Do tzw. ulicy dotrze że to nie jest sposób na ustawienie się. Inwestowanie w mieszkania stanie się passe. osoby które odziedziczyły mieszkanie będą je chciały szybko sprzedać – tanio przyszło tanio pójdzie. lawina ruszy. jak na giełdzie. trzeba ciąć straty. a niektórzy zostaną z betonem na lata. Przed pandemia mieszkania leżały i nikt… Czytaj więcej »

Dawid
3 miesięcy temu

Czy może mi ktoś wyjaśnić dlaczego nasz rząd, lub samorządy nie mogą stać się inwestorem jakich wielu, który na własnym gruncie rękami generalnego wykonawcy zbuduje 1, 5, 10, 100 blok?

Jeśli się taki biznes kalkuluje wielu mniejszym deweloperom, którzy w grupie nie mają spółek celowych, stritcte firm budowlanych to dlaczego tego nie może zrobić rząd lub samorząd? O ile się nie mylę w podobny sposób budowane są drogi ekspresowe i autostrady

Monika
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Aha, jak trzeba wybudować mieszkanie to urzędnik nie umie liczyć, ale gdy trzeba wybudować drogę, szkołę, urząd, stadion to już umie? Robi się przetarg i wyłania wykonawcę. I nie ma różnicy co to za nieruchomość. Czym się różni wybudowanie biurowca od bloku mieszkalnego?

Monika
3 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Nawiasem mówiąc wybudowanie bloku mieszkalnego jest niczym w porównaniu do budowy terminalu lotniczego, elektrowni, oczyszczalni ścieków itp ważnych inwestycji, których inwestorem jest państwo lub samorząd.

Lubię golonkę z chrzanem
3 miesięcy temu

Po czym można rozpoznać słoika w warszawie i czy ten pan słoik ma się wstydzić, że kupił mieszkanie i mieszka obok tzw. miejscowego któremu za komuny udało się wyrwać kwadrat ??

Gear
3 miesięcy temu

W polsce ceny mieszkań i domów są całkowicie oderwane od rzeczywistości! Szczególnie teraz gdy ceny wszystkiego powoli wracają do normalności(chiny tanieją brak zbytu dla surowców to i u nas tanieje) w tym artykułów budowlanych czy narzędzi a i majstry sie powinni liczyć zeby zejść na ziemie. Jak developerzy przestaną budować to pracy dla nich nima. Autor zapomniał dodać to że za chwile może się wojna na Ukrainie skończyć i mamy piękną panikę na rynku najmu. Bo kumu będą wynajmować jak kilka tyś. przybyszy ze wschodu bedzie chciało wrócić do domu? Panika na rynku najmu to panika fliperów a to razem… Czytaj więcej »

Stef
3 miesięcy temu
Reply to  Gear

A będą chcieli wyjechać. Obracam się wśród młodych Ukraincow I żaden nie chce wracać, większość pracuje tu od 2 lat , mówią że mają tu lepiej niż przed wojną u siebie

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu