Różnica między wynagrodzeniami pięćdziesięciolatków a trzydziestolatków, czyli wiekowa luka płacowa, w ostatnich czterech dekadach znacząco wzrosła. Przynajmniej w krajach bogatego Zachodu, np. we Włoszech. W Polsce też wiele mówi się o tym, by dać szanse na rozwój młodym pracownikom. Ale czy w naszym kraju także to pokolenie X i boomersi spijają śmietankę na rynku pracy? A może… jest dokładnie odwrotnie? Sprawdziłem dane i mam dość sensacyjne ustalenia
Mamy w publicznej dyskusji (czy też raczej w publicznym sporze) dwie przeciwstawne opinie. Część ludzi (raczej ta młodsza część) uważa, że starsze pokolenie przejęło najlepsze posady, wyzyskuje osoby wchodzące na rynek pracy i odbiera im szanse na rozwój i awans. Po drugiej stronie są ci, którzy twierdzą, że młodzi ludzie nie mają ambicji, etosu pracy, są roszczeniowi i nielojalni wobec pracodawców. A przez to sami odbierają sobie szansę na wyższe pensje i stanowiska.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Badanie, które przeprowadzili włoscy naukowcy Nicola Bianchi i Matteo Paradisi, tego dylematu jednoznacznie nie rozstrzyga. Potwierdza jednak diagnozę. Jest prawdą, że – przynajmniej we Włoszech, ale i w innych krajach bogatego Zachodu – nierówności płacowe między starszymi a młodszymi pracownikami rosną.
To jest kraj dla starych ludzi. Wiekowa luka płacowa na wypasie
Dwaj włoscy ekonomiści przeanalizowali dane milionów zatrudnionych w firmach z Włoch i Niemiec w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, czy obecność starszych pracowników w przedsiębiorstwie ma negatywny wpływ na kariery młodszych pracowników.
Od 1985 r. tempo wzrostu płac młodych pracowników spowolniło. Tych starszych – już niekoniecznie. Co więcej, młodym ludziom (czyli takim do 35. roku życia) dużo trudniej awansować. Dane pokazują, że w 2019 r. tylko 3% stanowisk kierowniczych we Włoszech było zajmowanych przez osoby młode. W 1985 r. było to 8%. Starsi pracownicy stanowią zaś 28% kadry zarządczej, a cztery dekady wcześniej – 12%.
Badacze zauważyli, że zjawisko to nie dotyczyło w równym stopniu wszystkich firm. Okazało się, że dużo trudniej jest przebić szklany sufit młodym pracownikom w firmach o większym zatrudnieniu. I w tych, które mają wyższe wynagrodzenia. W skrócie: im większa firma i im lepiej płaci, tym niższe stawki dostaje osoba młoda na wejście i tym wolniej będą one rosły.
I co ciekawe – zależność ta dotyczy wieku, a nie stażu pracy. Osoby nieco starsze w takiej samej sytuacji mogą liczyć w dużych włoskich firmach na szybszą ścieżkę awansu.
Częściowym wyjaśnieniem tego fenomenu może być demografia. Społeczeństwa się starzeją, zmienia się więc struktura wiekowa społeczeństwa. Osób po czterdziestce i pięćdziesiątce jest po prostu relatywnie więcej w stosunku do tych młodszych, niż to było 40 lat temu. A skoro tak, to zmienia się także struktura wiekowa korporacji. Jednak to nie jest jedyny czynnik.
Badacze odnotowali jeszcze jedną istotną kwestię. Duże włoskie firmy, które są tak niesprzyjające młodszym pracownikom, mają dodatkową cechę. Notują niski wzrost liczby tworzonych miejsc pracy. Mówiąc krótko: nie rosną.
Czy polski rynek pracy sprzyja(ł) młodym?
Nie jestem, co oczywiste, w stanie zreplikować tego badania dla naszego krajowego rynku pracy. Postanowiłem jednak sięgnąć do szczegółowych danych, które publikuje GUS, by sprawdzić, czy można podobne tendencje odnotować też w Polsce.
Pomaganie młodym ludziom we wchodzeniu na rynek pracy mają w programach pewnie wszystkie partie polityczne. Jedni chcą to realizować przez liberalizację prawa pracy (żeby pracodawcy chętniej ich zatrudniali), inni wręcz przeciwnie – przez likwidowanie luk, które pozwalały na obchodzenie prawa pracy, chcą wzmocnić pozycję młodych pracowników w negocjacjach z pracodawcą.
Co mówią dane? Raporty GUS na temat szczegółowej struktury wynagrodzeń publikowane są raz na dwa lata. W tym ujęciu pracownicy podzieleni są na 7 kategorii wiekowych: do 24 lat (będę ich dalej nazywał „dwudziestolatkami”), 25-34 lata („trzydziestolatkowie”), 35-44 lata („czterdziestolatkowie”), 45-54 lata („pięćdziesięciolatkowie”), 55-59 lat („przed sześćdziesiątką”), 60-65 lat („sześćdziesięciolatkowie”) oraz ponad 65 lat („w wieku emerytalnym”). Trochę uwag metodycznych jest na początek potrzebnych, żeby potem nie pogubić się w terminologii.
W 2004 r. (najstarszy raport o strukturze wynagrodzeń GUS) osoby w wieku do 24 lat zarabiały w sektorze prywatnym przeciętnie 1391 zł. Podawanie kwot nie ma jednak wielkiego sensu na przestrzeni dekad, skupię się na pensji w relacji do średniego krajowego wynagrodzenia.
A zatem – dwudziestolatkowie mogli liczyć na 62% średniego wynagrodzenia. Trzydziesto-, czterdziesto- i pięćdziesięciolatkowie zarabiali mniej więcej przeciętną pensję (plus minus 5%). Lepiej żyło się osobom przed sześćdziesiątką, którzy inkasowali 132% średniej. Przed emeryturą zaś – nawet 150%.
Najmłodsza grupa pracowników (urodzona w latach 80. XX wieku) zarabiała mniej niż połowę tego, co ich rodzice – pokolenie lat 50. i wczesnych 60. Wiekowa luka płacowa między dwudziestolatkami a osobami przed sześćdziesiątką wynosiła wówczas 803 zł, czyli prawie 60% średniego wynagrodzenia.
Gdy Polska była zieloną wyspą… co z tą luką?
Minęło 10 lat, w międzyczasie wybuchł wielki kryzys finansowy, a europejskimi gospodarkami zachwiał kryzys wspólnej waluty. Odpowiedzią rządów były wielkie programy oszczędności, z którymi wiązało się także spowolnienie gospodarcze, tendencje deflacyjne i wzrost bezrobocia.
W 2012 r. trzydziestolatkowie zarabiali tyle co średnia krajowa – czyli mogli uznać, że ich kariery idą tak, jak sobie to mogli wyobrażać, gdy wchodzili na rynek pracy. Czterdziestolatkowie relatywnie nawet poprawili swoją sytuację. Teraz przeciętne wynagrodzenie w tej grupie to 114% średniej.
Coś jednak stało się ze starszymi kohortami. W 2004 r. czterdziestolatkowie mogli liczyć na 105% średniej krajowej. W 2012 r. pięćdziesięciolatkowie zarabiali 98%, podobnie jak osoby przed sześćdziesiątką. Pracownicy w wieku przedemerytalnym „wyciągali” 114% średniej krajowej, ale dziesięć lat wcześniej ta sama grupa dostawała 150%.
Załamał się system, w którym pracownik mógł liczyć, że wraz z wiekiem jego standard życia będzie się poprawiał. Działo się to w warunkach wysokiego bezrobocia, kiedy firmy nie tworzyły nowych miejsc pracy. Jest to ciekawe, ponieważ podobna sytuacja we Włoszech – stagnacji gospodarczej – prowadziła do odwrotnych rezultatów.
W Polsce wiekowa luka płacowa w 2012 r. praktycznie zniknęła. Osoby przed sześćdziesiątką zarabiały średnio ok. 50 zł więcej niż trzydziestolatkowie. To 1% średniej krajowej. A cztery lata później stało się coś niespotykanego.
Przeczytaj też: Za pięć lat dogonimy dochodami Brytyjczyków, a za 10 lat Francuzów. Realna szansa czy mrzonki? Analitycy wskazują kluczowy problem
Koniec ery stabilności i… ujemna wiekowa luka płacowa!
Kolejne 10 lat w polskiej gospodarce to również okres wielkich zmian. Przeżyliśmy lata „cudu gospodarczego” 2015-2019, gdy niska inflacja, stabilna polityka pieniężna i wysoki wzrost gospodarczy przyniósł znaczącą poprawę realnych dochodów w naszym kraju. Jednocześnie rządzący PiS realizował politykę zdecydowanie bardziej socjalną niż poprzedni rząd PO-PSL. Pojawiły się wielkie transfery do rodzin z dziećmi oraz działania zmierzające ku ograniczaniu atrakcyjności cywilnoprawnych zamienników umów o pracę. Istotnie rosła także płaca minimalna.
Potem przyszła pandemia, lockdowny i kolejne gigantyczne transfery, ale tym razem do firm. Wprowadzono także przepisy pozwalające na czasowe obniżanie wynagrodzeń, co miało uchronić miejsca pracy. Wygląda na to, że pod tym względem się udało, ponieważ bezrobocie mamy konsekwentnie jedno z najniższych w Europie, i to mimo zasilenia naszego rynku pracy przez imigrantów i uchodźców z Ukrainy.
Kolejne lata to rekordowo niskie stopy procentowe i eksplozja inflacji, ale także reformy, które zwiększyły progresywność podatków: podniesiono kwotę wolną i próg dochodowy, jednocześnie obniżając podstawową stawkę PIT. Szczegółowych danych za 2024 r. GUS jeszcze nie podał, ostatnie dostępne dotyczą 2022 r. Co wiemy o rynku pracy w tym czasie?
Poprawiła się sytuacja osób wchodzących na rynek pracy. Dwudziestolatkowie zarabiają prawie 71% średniej krajowej – to o 6 pkt proc. więcej niż 10 lat temu! Trzydziestolatkowie nadal otrzymują przeciętnie 96,8% benchmarku, co jest niesamowicie stabilnym wskaźnikiem na przestrzeni dwóch dekad. 10 lat temu było to bowiem 96,9%, a 18 lat temu – 96,6%!
Struktura wynagrodzeń uległa jednak dalszemu spłaszczeniu. Czterdziestolatkowie mogą liczyć na 110% średniej, a pięćdziesięciolatkowie już tylko 104%. Pracownicy między 55 a 65 rokiem życia muszą pogodzić się z tym, że ich płace będą o 10% niższe niż średnia krajowa. Wiekowa luka płacowa w 2022 r. wyniosła 485 zł na korzyść trzydziestolatków. To blisko 7% średniej krajowej.
Dlaczego w Polsce 50-latek w pracy już nie jest na wagę złota?
Trzydziestolatek w 2004 r. zarabiali przeciętnie, a nawet nie za dobrze. Patrzył na swoich starszych o 20 lat kolegów z pracy, na kierowników, specjalistów czy dyrektorów, którzy dostawali pensje o 30% wyższe od niego. Pięćdziesięcioletni dziś pracownicy z tego pokolenia mogą się tylko dziwić. Tego świata już nie ma. Co poszło nie tak? Dlaczego młodzian zarabia więcej, chociaż ma mniejsze doświadczenie i często też umiejętności?
Nie jest przecież możliwe, że wszyscy urodzeni w latach 60. i 70. XX wieku są tak bardzo nieefektywni czy niekompetentni. Czy pracownicy, którzy rozpoczynali kariery w czasie transformacji ustrojowej, nie dostali swoich szans? A może ich nie wykorzystali?
Żeby odpowiedzieć na te pytania, trzeba mocniej wgryźć się w temat. Czy wiekowa luka płacowa wynika z tego, że starsi pracują na innych stanowiskach niż młodzi? Jak na swoją przyszłość mają zapatrywać się obecni dwudziesto-, trzydziesto- i czterdziestolatkowie. Co ma ich motywować do ciężkiej pracy, skoro widzą, że w skali całego społeczeństwa wcale im się nie poprawi? A może po prostu dynamiczny wzrost płac w całej gospodarce sprawił, że wszystkim nam żyje się z roku na rok lepiej i żadna grupa nie jest już tak uprzywilejowana, jak to było na początku XXI wieku?
Ten artykuł będzie miał ciąg dalszy. Zanim jednak pokażę, co jeszcze ciekawego na temat wpływu wieku, stażu pracy i stanowiska wynika z danych, mam do Was, Czytelnicy, prośbę. Negocjacje płacowe i w ujęciu indywidualnym, i zbiorowym są bardzo złożonym procesem. Jeśli chcielibyście się podzielić swoimi doświadczeniami, zostawcie je w komentarzach.
Przeczytaj też: Skrócić tydzień pracy do 4 dni? A może… zrobić 6-dniowy tydzień pracy? Więcej zarabiać i zalepić dziury na rynku pracy? Testują to w Grecji
Źródło zdjęcia: Daniel Páscoa/Unsplash