19 czerwca 2024

Co mówi nam ukraiński rynek nowych mieszkań? Gigantyczna oferta deweloperów, niskie marże, a ceny… Wieści dla tych, którzy mają złe przeczucia

Co mówi nam ukraiński rynek nowych mieszkań? Gigantyczna oferta deweloperów, niskie marże, a ceny… Wieści dla tych, którzy mają złe przeczucia

Co mówi nam ukraiński rynek nowych mieszkań? W kraju wojna, ale deweloperzy już w kilka miesięcy po kolejnym najeździe Rosji na Ukrainę wrócili do normalnego biznesu – i budują mieszkania w Kijowie, Odessie (ostrzeliwanej przecież nierzadko) czy we Lwowie. Ile trzeba zapłacić za nowe mieszkanie w ogarniętej wojną Ukrainie? Warto się tego dowiedzieć, zwłaszcza jeśli ktoś inwestuje w nieruchomości w Polsce i… ma złe przeczucia

O ile ceny ukraińskich mieszkań na rynku wtórnym są śmiesznie niskie, o tyle na rynku pierwotnym, czyli w tzw. „nowostrojach”, własne lokum o porównywalnej powierzchni jest dużo droższe, mimo że to zazwyczaj standard deweloperski. Jak na warunki ukraińskie ceny mogą być zaporowe. Na tanie – czy jakiekolwiek – kredyty nie ma co liczyć. Ale za to oferta nowych mieszkań jest bardzo duża. Jak ten rynek wygląda w stolicy, Odessie i we Lwowie? I czy to ceny porównywalne z polskimi?

Zobacz również:

Na rynku pierwotnym mieszkania są z reguły dwukrotnie droższe niż porównywalne nieruchomości na rynku wtórnym. Nabywca dostaje standard deweloperski, czyli gołe ściany do samodzielnego wykończenia. Ale za to nowe mieszkania cieszą się dużo większym prestiżem, bo to jednak nie lokum w rozpadającej się „chruszczowce”, gdzie z klatek schodowych wieje smrodem, albo w skleconym byle jak „żyłkoopie”, bo to przecież życie w „europejskim” bloku.

Za taki luksus trzeba jednak zapłacić. Dla przeciętnego Ukraińca to wydatek bardzo duży, W porównaniu z obecnymi polskim cenami to jednak dużo mniej. I czy to może być wskazówka dotycząca możliwych zmian w cenach nieruchomości, gdyby kiedyś wojna dotarła do naszych granic?

Opisując sytuację na nieruchomościowym rynku pierwotnym w Ukrainie, pomijam luksusowe apartamentowce. Te wybudowane bez oglądania się na zakazy planistyczne, w strefach chronionych, wśród zabytków starego Kijowa, na zboczach skarpy Dniepru czy nad brzegiem morza w Odessie zarezerwowane są dla ukraińskiej wierchuszki i zwykły śmiertelnik nie ma szans w nich zamieszkać.

Apartamenty w takich wyjątkowych lokalizacjach najczęściej albo wręczane są w charakterze łapówki, albo sprzedawane uprzywilejowanym za całe kartony dolarów pochodzących z korupcji. W takiej sytuacji oczywiście trudno mówić o realnej „rynkowej” cenie.

Co deweloperzy oferują przeciętnemu Ukraińcowi?

Co mają do wzięcia kupujący w ukraińskiej stolicy? Tym, co od razu uderza, jest gigantyczny wręcz wybór. Internetowy agregator deweloperów wyrzuca 1125 inwestycji mieszkaniowych w Kijowie i w odległości 10 km od granicy miasta. Jak to możliwe?

Otóż w przeciwieństwie do polskiego rynku, o którym często media piszą, że jest opanowany przez niewielką grupę firm ustawiających sobie rynek, jak im się podoba (bo dysponujących dużymi bankami ziemi i manipulujących ofertą „dziur w ziemi”), ukraińska branża deweloperska aż kipi od setek, jeśli nie tysięcy mniejszych i większych firm chcących urwać coś dla siebie z atrakcyjnego tortu. O próbach zmowy czy ustawianiu rynku nie ma mowy, więc trzeba bić się o klientów ceną, zniżając do minimum marże.

Jeśli dodamy do tego, że ukraińskie samorządy raczej skłonne są wyrzucać za pół darmo posiadane przez siebie grunty inwestycyjne zamiast – jak polscy posiadacze lub administratorzy gruntów – żyłować ich ceny.

Oczywiście, trzeba pamiętać, że paradoksalnie na Ukrainie pozytywną rolę odegrała wszechobecna korupcja – wszystkie firmy budujące mieszkania są bardziej lub mniej ściśle powiązane z politykami i urzędnikami, dzielą się z nimi zyskami i korzystają z ich przychylności i „kryszy”. Im więcej firm budujących domy, tym więcej „kormuszek”, na których urzędnicy mogą się pożywić.

Ale tak się składa, że finalnie zyskują na tym układzie także nabywcy mieszkań. Nie ma tu też polskiej składowej spekulacyjnej – nikt nie skupuje wielkich ilości zwykłych mieszkań, bo po prostu mija się to z celem. Ukraińska skorumpowana wierchuszka i owszem, lokuje swoje brudne pieniądze w nieruchomościach, tyle że są to luksusowe apartamenty, które i tak na rynek mieszkaniowy dla „śmiertelników” nie mają żadnego wpływu.

Ukraiński rynek nowych mieszkań. Budują dużo i sprzedają tanio

Warto zauważyć, że ukraińscy deweloperzy budują domy już we współczesnych zachodnich technologiach i z materiałów albo produkowanych przez międzynarodowe koncerny na miejscu albo sprowadzanych z zagranicy, a więc z tych samych, z jakich budują deweloperzy w Polsce. Koszty pracy robotników na budowach od czasu, kiedy zaczął się masowy odpływ do Polski i trzeba było go przerwać, oferując większe pieniądze, są też zbliżone do naszych.

Jednak brak nad Dnieprem trzech składowych, które w Polsce skutecznie drenują portfele i sprawiają, że własny dach nad głową wciąż jest dla wielu ludzi nieosiągalnym luksusem – kwestii kartelowej, spekulacyjnej i bankowej. Na pewno znaczenie ma też mniejszy popyt w czasach wojennych.

Jak się okazuje, nie potrzeba szumnych rządowych programów, miliardów wyrzucanych z budżetu państwa na dopłaty do kredytów. W Polsce rosną marże i raty bankowych kredytów zaciąganych jak pętla na szyi na kilkadziesiąt lat. A wszyscy zastanawiają się, dlaczego wciąż rosną ceny i dlaczego polskie małżeństwa nie chcą mieć dzieci, nie mogąc zapewnić sobie i im przyzwoitych warunków do życia. I jak tu ratować kraj przed katastrofą demograficzną?

Może wystarczy, by budowało wielu i by budowali dużo. By nie brakowało im ziemi i by nie było gigantycznego popytu spekulacyjnego. Prędzej czy później deweloperzy będą musieli budować i sprzedawać tanio.

Czytaj też: Mamy najdroższe kredyty hipoteczne w Europie. Czy przyjęcie euro obniżyłoby ich oprocentowanie? Zaskakujące wnioski z danych EBC

Czytaj też: Czy program tanich kredytów hipotecznych #naStart może nie wejść w życie? To już zmienia sytuację na rynku. A może ją przewrócić do góry nogami

Jakie ceny na kijowskich osiedlach?

Na początek przyjrzyjmy się czemuś w rodzaju osiedli na warszawskich Kabatach, czyli kompleksowi mieszkalnemu w kijowskiej dzielnicy Hołosiejewo. Tuż obok ogromny porównywalny z Lasem Kabackim kompleks leśny, podobnie jak w Warszawie w sąsiedztwie końcowa stacja metra. Najmniejsza kawalerka-studio o powierzchni 26 m2 kosztuje tu 32 000 dolarów (odpowiednik 4600 zł za metr).

Za mieszkanie 39 m2 składające się z pokoju, przestronnej widnej kuchni z balkonem i łazienki zapłacimy 45 000 dolarów (niecałe 200 000 zł). Najdroższe, dwupoziomowe mieszkanie o powierzchni 132 m2 na 25. piętrze tego kompleksu deweloper oferuje za 120 000 dolarów (prawie pół miliona złotych – w Warszawie za te pieniądze kupić można kawalerkę, a nie 130-metrowy penthouse na najwyższym piętrze). W tej cenie mamy cztery sypialnie, salon gościnny, kuchnię z balkonem i dwie łazienki.

Na lewym brzegu Dniepru – to odpowiednik warszawskiej Pragi Południe i tamtejszego Gocławia – jednopokojowe mieszkanie o powierzchni 32 m2 w 24-piętrowej wieży deweloper oferuje za 40 000 dolarów (160 000 zł). Trzypokojowe 66 m2 kosztuje 69 000 dolarów (300 000 zł). Do najbliższej stacji metra czeka nabywcę jednak mały spacer.

Znacznie taniej jest na kijowskich przedmieściach. Niektóre z nazw miejscowości znamy z mrożących krew w żyłach wojennych relacji. W Hostomelu ostatnie niesprzedane mieszkanie – jednopokojowe 40 m2 – deweloper wystawił za jedyne 14 000 dolarów (60 000 zł).

W Irpieniu jednopokojowe 41 m2 kupimy za… 1000 dolarów za m2 (w przeliczeniu na „nasze” – 4000 zł), dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 72,5 m2 kosztuje tu 69 000 dolarów. W Buczy jednopokojowe 52 m2 dostać można już za 32 000 dolarów, 61 m2 w tym samym bloku – dwa pokoje i widna kuchnia z tarasem – kosztuje 37 500 dolarów. Mówimy więc o cenie 2500 zł za metr.

W Swiatopetriwskim dwa pokoje z aneksem kuchennym – 30 m2 – kupić można za 15 600 dolarów, dwupokojowe 37 m2 kosztuje tu 21 000 dolarów. W Wyżhorodzie jednopokojowe 36 m2 kosztuje 25 000 dolarów, na dwupoziomowe 5 pokoi z dwiema łazienkami 128 m2 w tej samej lokalizacji wystarczy niecałe 50 000 dolarów (200 000 zł).

W Kriukiwszczynie – lokalizacji podobnej do podwarszawskiego Raszyna, niedaleko lotniska Kijów-Żuliany, powstaje kompleks segmentów. Za dwupoziomowe 56 m2 zapłacić trzeba 50 000 dolarów, dwukrotnie większy czteropokojowy segment o powierzchni 119 m2 wyceniono na 82 000 dolarów, do każdego z segmentów przypisany jest niewielki ogródek. Samodzielny domek jednorodzinny o powierzchni 91 m2 w tej samej lokalizacji ten sam deweloper oferuje za 98 000 dolarów, 135 m2 to wydatek 132 000 dolarów. Łatwo przeliczyć: 4000 zł za metr.

Z trudem, bo z trudem, ale jednak udało mi się znaleźć i w Kijowie odpowiednik wynalazku polskich patodeweloperów, czyli „mikroapartament”. Tyle że tu dla takiej betonowej nory nazwanej dla nadania zachodniego szyku „smart kwartirą” zarówno lokalizację, jak i cenę zaoferowano odpowiednią. Kilkunastometrowa betonowa klatka bez jakiegokolwiek wykończenia w trzypiętrowym bloku w okolicach kijowskiej oczyszczalni ścieków kosztuje 7500 dolarów.

Poza Kijowem ceny niższe. Odessa kusi

Nad morzem wybór jest zdecydowanie mniejszy, ale i tak bije na głowę to, co mają do wyboru Polacy poszukujący lokum nad Bałtykiem. W Odessie – morskiej stolicy Ukrainy – aktualnie dostępnych jest tu 201 „nowostrojów”. Ceny oczywiście zdecydowanie niższe niż w Kijowie.

Najtańsza oferta dewelopera, jaką znalazłem na pofabrycznym terenie daleko od historycznego centrum miasta w bloku bardziej przypominającym koszary niż współczesny budynek mieszkalny, to jednopokojowe mieszkanie o powierzchni 29 m2 za 13 000 dolarów (raptem 50 000 zł!).

Im bliżej centrum, tym ceny oczywiście wyższe. W nowym kompleksie wpasowanym w sowieckie blokowisko kilkanaście minut jazdy tramwajem do serca Odessy – rynku Priwoz – jednopokojowe 41 m2 kosztuje 23 000 dolarów, a za największe trzypokojowe o powierzchni 102 m2 trzeba dać 58 000 dolarów.

Na Mołdowance, do której od Priwozu i starego centrum Odessy mamy krótki spacer, za 24 000 dolarów można kupić jednopokojowe mieszkanie o powierzchni 41 m2, zaś za cztery pokoje o powierzchni 75 m2 trzeba zapłacić tam 44 000 dolarów. Znacznie więcej niż zapewnienie dachu nad głową kosztuje tam dach nad samochodem – miejsce w podziemnym garażu kosztuje aż 11 000 dolarów.

Żeby zamieszkać w potężnej wieży wybudowanej niedaleko od plaży, za najmniejszą kawalerkę o powierzchni 27 m2 trzeba zapłacić 27 000 dolarów, na trzypokojowe 87 m2 trzeba wyłożyć 87 000 dolarów (czyli dokładnie 4000 zł za m2), a najdroższe lokum w tym budynku – penthouse liczący 99 m2 – kosztuje 149 000 dolarów. Zatem za 600 000 zł można mieć piękny i luksusowy apartament. Nad Bałtykiem taki kosztuje 2,5 mln zł. Od czasu do czasu niestety może niedaleko przelecieć rakieta.

Dla nielubiących blokowisk ukraiński rynek nowych mieszkań też ma ofertę. Na obrzeżach miasta przy drodze prowadzącej do pododeskiego uzdrowiska Kujalnyk można kupić segmenty: dwupiętrowy o powierzchni 89 m2 kosztuje 57 000 dolarów, 96 m2 to wydatek 62 000, a na największy 135 m2 trzeba wysupłać 82 000 dolarów.

Ukraiński rynek nowych mieszkań – we Lwowie najdrożej

We Lwowie ceny zdecydowanie są najwyższe. Wywindowali je po 2014 r. uciekinierzy z opanowanego przez prorosyjskich separatystów Donbasu, którzy nie liczyli się z pieniędzmi i wykupywali na pniu, jak leci, wszystko, co było dostępne na rynku.

Swoje dołożyła fala uchodźców z 2022 r., którzy przenosili się tu, licząc, że będą bezpieczniejsi niż we wschodnich rejonach kraju czy Kijowie. Za jednopokojowe mieszkanie o powierzchni 48 m2 trzeba tu więc dziś zapłacić 83 000 dolarów, najtańsze dwupokojowe 63 m2 kosztuje 108 000 dolarów, a za trzypokojowe lokum o metrażu 91 m2 deweloper żąda 147 000 dolarów. We Lwowie metr nowego mieszkania kosztuje więc już nawet 8000 zł za m2. „Tylko” dwa razy mniej niż w Warszawie (w cenach transakcyjnych).

Jak widać, wojna wpływa na ceny nowych mieszkań (im dalej od linii frontu, tym drożej), ale jeszcze bardziej wpływa na nie… konkurencja na rynku i brak administracyjnych barier. Skoro we Lwowie metr mieszkania kosztuje połowę tego, co w Warszawie, to znaczy, że nawet w kraju, w którym panuje wojna, nieruchomości mają wartość. Ukraiński rynek nowych mieszkań nie jest na pewno ruiną.

Być może ceny we Lwowie to wskazówka, co by się mogło dziać z wartością nieruchomości w największych miastach Polski, gdyby prawdopodobieństwo wojny w naszym kraju stało się wysokie.

Czytaj też: Odbudowa Ukrainy ze zniszczeń wojennych już się rozpoczęła, ale cieniem kładą się korupcja i malwersacje. „Potrzebujemy dronów, a nie remontów osiedlowych ulic”

Czytaj też: Czy polski rynek pracy może się załamać, gdy nastąpi zawieszenie wojny? Czy grozi nam masowy odpływ Ukraińców wracających odbudowywać swój kraj?

Żródło zdjęcia: Oleksandr Brovko/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
64 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Lproj
5 miesięcy temu

Wyższe ceny na zachodzie Ukrainy to nie tylko kwestia zagrożenia, ale praktyczna. Bliżej do bogatszej UE, dobrej komunikacji, to czynniki sprawiające, że te regiony będą szybciej się rozwijać. Zachwalane są ukraińskie koleje jako punktualne, ale każdy pomija fakt z jak niskimi prędkościami jest osiągana ta punktualność. Drogi są w podobnie słabym stanie. Im bliżej więc do Polski i naszej infrastruktury tym lepiej dla biznesu, a tym samym rozwoju.

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Lproj

Słuszna uwaga, im bliżej Polski, tym lepsza infrastruktura

Ewa
2 miesięcy temu
Reply to  Lproj

Tu jednak będę protestować bo często korzystam z kolei ukraińskich, jeżdżę często szybkimi pociągami z Lwowa do Kijowa gdzie 570 km pociąg przejeżdża w 5h56minut. A był czas kiedy robił to w niecałe 5 godzin jechał wtedy bez zatrzymywania się na stacjach. Pociągi nocne jeżdżą dłużej ze względu na stan taboru, ale infrastruktura kolejowa jest. No i rzeczywiście zegarki można regulować na podstawie godzin przyjazdu… nawet w wojnie. Drogi są w znacznie gorszym stanie i tutaj różnicy nie ma czy wschód czy centrum czy zachód. Droga z Korczowej do Lwowa to przygoda z dziurami i zwiększa awaryjność tirów prawie dwukrotnie… Czytaj więcej »

Wojtek
5 miesięcy temu

Tak, sprawdza się zatem stara maksyma że im większy „zaścianek ” tym tak samo drogo jak normalnie

Michał
5 miesięcy temu

Super artykuł. Brakuje takich w Polsce

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Michał

W imieniu Autora dziękuję za dobre słowo!

Rafik
5 miesięcy temu

Jak kupić takie mieszkanie?

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Rafik

Gotóweczka pod pachę i w drogę 😉

Niko
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Zakupił Pan coś :)? Serio pytanie.

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Niko

Nie kupiłem. Przepadło 😉

Ppp
5 miesięcy temu

Należy pamiętać, że Ukraina jest kilkukrotnie większa od Polski i ma aktualnie wyraźnie mniej ludności – ziemi dużo, tania, a popyt najwyżej taki sobie.
Pozdrawiam.

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Też prawda

Zbigniew
5 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Pewnie pomyliłeś Ukrainę z jakimś Kazachstanem. Jest mniej niż 2 x większa, i to razem terenami utraconymi – Krymem i Donbasem.

Stef
5 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Do tego czeka ich większy kryzys demograficzny niż nas. 3 mln wyjechało, Jeszce z 1 mln wyjedzie.

Sosna
5 miesięcy temu

A OWU ubezpieczenia nieruchomości typu All Risk obejmuje zniszczenia wynikające z działań wojennych? A jeśli tak, to jakie wysokości jest składka?

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Sosna

All risk moim zdaniem niekoniecznie obejmuje wojnę, ale musiałbym sprawdzić kilka polis tego typu

Ewa
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Obecnie nie ma ubezpieczenia tego typu. Ale rząd ukraiński pracuje nad tym. Chcą stworzyć państwowe towarzystwo ubezpieczeniowe na czas wojny, które będzie ubezpieczało nieruchomości i wypłacało odszkodowanie w przypadku zniszczenia wskutek działań wojennych. Jeszcze wymyślają jak to będzie finansowane, a pomysły są różne coraz częściej przebija się nowy podatek od wszystkich 1% na rzecz tego towarzystwa. Wydaje mi się, że to ruszy pod koniec tego roku. Bo autor nie napisał jeszcze o jednym, prawie wszystkie transakcje są gotówkowe, kredytów pod zastaw nieruchomości praktycznie się nie wydaje. W 2019 roku wydawano rocznie na około 45 mld uah hipotek, w 2023 nie… Czytaj więcej »

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Ewa

Pani Ewo, dzięki za ciekawy update!

Alex
5 miesięcy temu
Reply to  Sosna

Każde owu wylacza odp.za szkody powstałe w wyniku działań wojennych czy rozruchów. Mogą być objęte skutki działań terrorystycznych ale to na dłuższy wykład.

Sosna
5 miesięcy temu
Reply to  Alex

To było pytanie retoryczne, z polskiej perspektywy. Dlatego nie lokowałabym w ukraińskim budownictwie więcej, niż 10% majątku, nie jestem ryzykantem.
Choć może oferta ubezpieczycieli w UA jest inna?

Mike
5 miesięcy temu

We Lwowie jest po prostu kumulacja kapitału w miarę zamożnej części społeczeństwa. Jest to mimo wszystko najbezpieczniejsze z dużych miast, gdzie front raczej nie dotrze, do którego migrują osoby nie chcące opuszczać Ukrainy ale też część biznesu chcącego działać w stabilniejszym miejscu. Do tego jest miastem po prostu przyjemniejszym i w bliskiej odległości do granicy Unii. Patrząc chłodno pod względem rozdań, które nadejdą w przyszłości, jedynie wariant podbicia całej Ukrainy przez Rosję stawia Lwów na gorszej pozycji. W każdym innym przypadku będzie to miasto uznane za najlepsze – do życia i do prowadzenia biznesu. Nawet hipotetyczny rozpad Ukrainy mógłby doprowadzić… Czytaj więcej »

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Mike

Zgadza się, ale to jest wskazówka dla nas – popyt będzie się skupiał na enklawach w metropoliach

Stef
5 miesięcy temu

Przy wielkości Ukrainy to ciężko mówię o ich rynku nieruchomości.
Drobna różnica Lwów a Odessa Dniepro.

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Stef

Ale w Polsce też nie ma jednego rynku nieruchomości, wszystkie rankingi są bez sensu, bo wyciągają średnią z zupełnie różnych rynków lokalnych

Stef
5 miesięcy temu

Fajny artykuł pozwala spojrzeć z innej perspektywy na Polski rynek.
Dziwi mnie dlaczego w Polsce jest tak drogo? Brak konkurencji?
Ps
Jeśli wwe Lwowie jest tanio to co powiecie o Malcie?

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Stef

Mało gruntów

Artur
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Na Malcie część hoteli ma baseny na dachu a chodnik prawie wchodzi w morze. Mało gruntów to mało powiedziane.

Mike
5 miesięcy temu
Reply to  Stef

Malta jest beznadziejnym miejscem do życia. *

*nie dotyczy osób którym nie przeszkadza stanie całymi dniami w korkach i bylejakość

Stef
5 miesięcy temu
Reply to  Mike

Albo takich które nie potrzebują auta do życia. Wystarczy wyjechać z miasta i jest to całkiem fajne miejsce.

Mike
5 miesięcy temu
Reply to  Stef

Oho, na Malcie to dopiero w komunikacji miejskiej postoisz! Rowerem poruszać się nie da (infrastruktura i pogoda). Nie mam pojęcia jak sobie to wyobrażasz -drogie mieszkania i słaba infrastruktura. Każda europejską śródziemnomorska opcja – nawet Albania – jest lepsza na dzień dobry.

Szukasz wyspy? Masz tego ogrom – Majorka, Minorka, Sardynia, Korsyka, Kreta, Cypr. Masz Korfu i inne greckie. Nawet niech będzie Sycylię. Wszystkie lepiej ogarnięte i fajniejsze. Dlaczego ciasna i bylejaka Malta ?! Toż to masochizm!

robert
5 miesięcy temu
Reply to  Stef

oczywiście że brak konkurencji.

Paweł
5 miesięcy temu

Dlaczego na podstawie cen w Ukrainie stwierdzamy, że w Polsce jest drogo? Brak nawet porównania, ile za „średnią” w danej miejscowości można kupić m2 (np. Warszawa vs Łódź, a Kijów vs Swiatopetriwsk) . Chyba okaże się, że w Ukrainie jednak drogo, a na dodatek trwa wojna i nie wiadomo czy Rosja orzejmie… twu… Ceny w Polsce niestety są adekwatne do rynku w całej UE w przeliczeniu na wynagrodzenie.

Kacper
5 miesięcy temu
Reply to  Paweł

Ale nie są adekwatne jeśli chodzi o koszt kredytu hipotecznego, co sprawia że młodzi ludzie liczący na swoje własne mieszkanie są w d… 🙂 Nie trzeba po raz setny powtarzać jak przekłada się to na naszą demografię.

Paweł
5 miesięcy temu
Reply to  Kacper

Zgadza się. Jest u nas bardzo drogo, ale nie dlatego, że na Ukrainie jest 4000 zł/m2. Ile zarabia Ukrainiec i ile m2 może za to kupić? To tak samo jakby Szwajcar stwierdzał, że jest u nich drogo, bo u nas tylko 10000 zł/m2 i u nich też tyle powinno być.

Kacper
5 miesięcy temu
Reply to  Paweł

Ceny na Ukrainie traktuję jako ciekawostkę akurat i niezbyt mnie one obchodzą, dla mnie dla przyszłości tego kraju liczy się to, żeby stworzyć młodym ludziom takie warunki, żeby mieli motywację ciągnąć dalej rozwój gospodarczy PL o który tak walczyliśmy od początku III RP. A tak, mamy perspektywę załamania tego rozwoju, bo wszyscy musimy lokować inwestycyjnie kasę w jedno z podstawowych dóbr. Problem jest oczywiście bardziej złożony, ale to jest jego duża część.

Ralf
5 miesięcy temu

Biorąc pod uwagę fakt, że to kraj ogarnięty wojną, której na pewno nie wygra, to ceny przedstawione w artykule są absurdalne.

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Ralf

Dzisiaj nikt nie zakłada, że Rosjanie wejdą np. do Lwowa, więc nie byłbym tak stanowczy

Stef
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Żeby wygrać Rosjanie nie muszą zająć Lwowa czy Kijowa. Wystarcza i narazie tereny do Dniepru.

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Stef

Tak, ale dla nas to bez znaczenia. Ważne, że nie dojdą do polskiej granicy

Ralf
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Nikt, czyli kto? Duda, Tusk, czy fachowcy od armii pokroju Maciarenki, czy Kosiniaka? Gdyby to powiedział Bajden, mając w kieszeni kolejną kadencję, to jeszcze bym był w stanie uwierzyć. Kacapy wykończą ukrów jeżeli nie militarnie, to ekonomicznie, względnie populacyjnie, bo tam już nikt nie chce walczyć za cwaniaków, którzy zbudowali swoje fortuny na złodziejstwie i wyzysku, a teraz wypoczywają na swoich jachtach u wybrzeży Sardynii. Zresztą państwo polskie ze swoim niedouczonym kierownictwem silnie pracuje na identyczne postawy społeczne. Nikt, kogo znam, a kto otarł się o armię, a piszę to jako były oficer WP, nie zamierza walczyć o tą glinianą… Czytaj więcej »

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Ralf

Na razie Rosja przez dwa lata była w stanie zająć 20% terytorium i nie sądzę, żeby miała siłę na więcej, chociaż oczywiście podzielam opinię, że Ukraińcy mogą mieć coraz mniejszą chęć ginąć za swoją Ojczyznę

Grzesio
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Bandera w grobie będzie się przewracał jeśli Ukraińcy będą mieć coraz mniejszą chęć ginąć za swoją ojczyznę…

Pawceluto
5 miesięcy temu
Reply to  Ralf

To zależy z której strony patrzeć: gdyby działo się to w Polsce to sądzę, że faktycznie deweloperzy robiliby wyprzedaż za wszelką cenę i zwijali swoje interesy w obawie przed zniszczeniem czy chociażby nacjonalizacją już po wojnie. Tam może być jednak tak, że wiele z tych firm albo wywodzi się wprost od rosyjskich oligarchów, albo ma jakieś dojścia i dla nich zmiana flagi wcale nie musi oznaczać końca działalności. Zresztą gdzieś ci wszyscy ludzie którzy nie wyjechali, a których budynki zostały zniszczone musza przecież mieszkać więc zaraz się może okazać, że pieniądze z USA czy UE będą wprost wydatkowane na mieszkalnictwo,… Czytaj więcej »

Artur
5 miesięcy temu
Reply to  Ralf

Na wojnie też jest popyt na nieruchy, gorzej w razie co z ubezpieczeniem no i krechy żaden bank nie da zapewne.

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Artur

No, wojsko też musi gdzieś mieszkać 😉

Artur
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

No i burdel też potrzebny.

mmm777
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Spadkobiercy żołnierza też: Krewni każdego żołnierza, który zginął w wojnie na Ukrainie, mogą otrzymać od państwa jednorazowe odszkodowanie w wysokości aż 15 mln hrywien ( około 1,5 mln złotych) lub pomoc pieniężną w związku ze śmiercią wojskowego w wysokości 750-krotności minimum egzystencji. Na wysokość pomocy mają wpływ okoliczności śmierci żołnierza. Jeśli zginął w walce na froncie, jego krewni mają prawo do wypłaty 15 milionów hrywien. To 3 razy więcej niż śmierć żołnierza US Army, gdzie odszkodowanie wynosi 100 000 USD! W Rosji za śmierć żołnierza płacą około 5 mln rubli, a zatem około 230 tys. złotych, plus dodatkowo renta i… Czytaj więcej »

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  mmm777

Ciekawe liczby. A skąd Pan je uzyskał?

Ralf
5 miesięcy temu
Reply to  mmm777

A do akcji może jeszcze wkroczyć Prokuratoria Generalna, która na wniosek MON, może próbować dowieść, że śmierć lub kalectwo nastąpiły wskutek uchybienia regulaminów, tudzież szukać uchybień proceduralnych.
Jako naród, mamy taką dziwną przypadłość, że w świetle reflektorów próbujemy zgnoić tych, którzy jeszcze niedawno byli obrońcami ojczyzny. I niejeden prokurator zdobył na tym gwiazdki. To jest fenomen.
Całkiem inaczej niż na przykład wielki brat, który za wszelką cenę broni swoich żołnierzy (inna sprawa, to jak potem są traktowani weterani) – patrz akcja z zerwaniem lin kolejki w Alpach, w której zginęła również Polka z synem.

Artur
5 miesięcy temu

Panie ceny marzenie każdego Polaka.

Stef
5 miesięcy temu
Reply to  Artur

Albo polskie ceny z przed 7 lat. 2027 g Warszawa ceny już od 7500, dziś ceny już od 13 800, kolejny etap dużej inwestycji.

Artur
5 miesięcy temu
Reply to  Stef

Bardziej z lat 2015 – 2016. Ochota była po 8000 jeśli dobrze pamiętam.

Michał
5 miesięcy temu

Przypomniało mi się jak w czasie gdy wchodziliśmy do UE w Warszawie 1m2 mieszkania nowego kosztował 4000 zł (koło toru wyścigów konnych na Służewcu). Z tego co sprawdziłem były to dwie średnie pensje. Teraz zakładając, że średnia pensja to 8000 zł wychodzi, że 1m2 powinien kosztować około 16 000 zł. Co by się z grubsza zgadzało.

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Michał

No tak, w Polsce z grubsza za pensję można kupić pół metra mieszkania i wokół tego kręci się średnia. Jak wyskakuje w górę lub w dół o więcej niż 0,25 m2, to znaczy, że jest bańka lub okazja. Inna sprawa, że średnia pensja mocno się rozwarstwia, czyli jest coraz mniej referentna

Artur
5 miesięcy temu

To jakie marże Panie redaktorze mają ukraińscy deweloperzy bo tego nie widzę w tekście? Jeśli są niższe niż u nas to zachłanność naszych deweloperów jest zbyt duża skoro stopy procentowej w UA przecież są wyższe.

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Artur

Nie wiem, dopytam autora

Artur
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

I co na to autor bo się niecierpliwie?

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Artur

Cierpliwość jest wielką cnotą

Artur
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

No i jak bo nie wytrzymię.

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Artur

Proszę o spokój. Bombardowanie jest.

Darek
5 miesięcy temu

A może by tak autor przedstawił ramy prawne kupna nieruchomości, czyli istnienie ksiąg wieczystych , prawa własności nieruchomości w konstytucji Ukrainy , może by przedstawił wartość nieruchomości w powiązaniu z prawem własności. Wiele nieruchomości na terenie Ukrainy zostało po prostu ukradzionych naszym Dziadkom . A wielu z nich zostało nie tylko okradzionych ale też zabitych przez Czerwoną Armię. Warto przedstawić historię prawa własności w Europie Wschodniej w porównaniu do systemu anglosaskiego Jeżeli dobrze rozejrzeć się po świecie to nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Można porównać ceny nieruchomości w Angoli lub Egipcie czy Turcji . Wartość nieruchomości nie wynika tylko… Czytaj więcej »

robert
5 miesięcy temu

Jak jest z czymś problem, to należy tam wpuścić konkurencję. Polska jest we władzy deweloperów. Należałoby im wpuścić porządną konkurencję. Np. jeżeli jako osoba prywatna zbudujesz bloczek na minimum 5 mieszkań (tu określić minimalny standard) to koszta odliczasz sobie od podatków. Ciekawe jakby to wpłynęło na rynek?

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  robert

Przecież u nas nie ma problemu z konkurencją, jest mnóstwo małych deweloperów. Brakuje raczej ziemi. Duże firmy mają bank ziemi i są w stanie kupować ją drogo, to ogranicza ruchy mniejszym

Artur
5 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Koszt budowy to około 5 tysięcy / m2 bez gruntu do stanu deweloperskiego a średnio 2 m2 gruntu wchodzą w 1 m2 mieszkania więc jeżeli znamy koszty gruntu to wychodzi cena mniej więcej + – 500 złotych.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu