Jak lokować oszczędności w bankach, by wycisnąć z tych pieniędzy najwięcej odsetek? Zakładanie lokat jest proste, ale… nie do końca. Wybór strategii oszczędzania może mieć niemały wpływ na ostateczny zarobek. Jakie mamy możliwości manewrowania pieniędzmi w bankach, żeby zoptymalizować wyniki?
Lokaty bankowe to popularny wśród Polaków sposób na pomnażanie oszczędności. Większość czytelników „Subiektywnie o Finansach” wykorzystuje bankowe depozyty jako element szerszych strategii inwestycyjnych (np. promowanej przeze mniej strategii czterech ćwiartek), ale patrząc na statystyki ogólnonarodowe – mniej więcej 80% naszych oszczędności przechowujemy w bankach.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Wybór strategii oszczędzania. Jakie ma znaczenie?
Duża część posiadaczy oszczędności uważa, że nie ma sensu szukać na rynku najwyższego procentu, bo różnice między wysokością uzyskanych odsetek w różnych bankach będą niewielkie. Dlatego ponad połowa wszystkich oszczędności Polaków jest przechowywana w skarbcach pięciu-sześciu największych banków. Przeważnie są to jednocześnie banki, które płacą za pieniądze stosunkowo niewysokie stawki (im większy bank, tym bardziej może sobie pozwolić na niższe oprocentowanie oszczędności klientów).
Dlaczego nie szukamy alternatywy? Wielu posiadaczy oszczędności mówi: „szkoda czasu”. Rzeczywiście, przy niewielkich kwotach (kilka tysięcy złotych) różnice między uzyskaną z depozytu kwotą mogą wynieść – w zależności od tego, który bank wybierzemy – kilkanaście, kilkadziesiąt złotych. To wartość pomijalna (aczkolwiek po każdy pieniądz warto się schylić). Ale często również posiadacze większych oszczędności, np. kilkudziesięciu tysięcy złotych, potrafią „siedzieć” ze wszystkimi pieniędzmi w banku, który nie płaci dobrze za depozyty.
Jeśli mam 50 000 zł oszczędności, to każdy punkt procentowy wyższego zysku w skali roku oznacza – już po potrąceniu podatku Belki – 400 zł wyższego albo mniejszego zarobku. A przecież różnice między najlepszymi, a najgorszymi depozytami na rynku bywają większe niż punkt procentowy. To oznacza, że optymalna strategia lokowania pieniędzy może przynieść nawet kilka tysięcy złotych dodatkowego zarobku.
Wielu się zdziwi: strategia? Przy zwykłych depozytach bankowych? Jaka tu może być strategia? W przypadku inwestowania w akcje można stawiać na poszczególne branże, rynki (Ameryka, Europa, Azja…) albo narzędzia do inwestowania (bezpośredni zakup akcji, korzystanie z funduszy inwestycyjnych lub ETF-ów). Ale czy w przypadku depozytów jest potrzebna jakakolwiek strategia?
Owszem, nawet przy lokowaniu w banku dobra strategia się przyda. Wybór odpowiedniej strategii lokowania pieniędzy może wpłynąć na osiągane zyski w ujęciu realnym (nie tylko z powodu różnic w oprocentowaniu). Strategie „lokatowe” nie są szczególnie wymyślne, ale założę się, że większość z Was ich nie stosuje.
Zakładając lokatę nigdy nie wiesz, jaki osiągniesz realny zysk. Nawet jeśli oprocentowanie wydaje się atrakcyjne, inflacja może zredukować realną wartość oszczędności, zaś w czasie trwania depozytu (i blokady pieniędzy) na rynku mogą pojawić się inne okazje. To, czy zyskasz czy stracisz, okaże się dopiero w momencie, gdy depozyt zakończy swoje „życie” i dostaniesz do ręki odsetki, które będziesz mógł porównać z inflacją ogłoszoną w tym czasie.
Znamy to doskonale z kilku ostatnich lat – rok temu inflacja wynosiła 18%, a najlepsze depozyty „płaciły” 8%. Mało? Beznadziejnie mało, ale… jeśli ktoś się zdecydował na taki depozyt i dziś właśnie odebrał te 8%, to nie może narzekać – z ostatnich danych wynika, że inflacja w ostatnim roku wyniosła zaledwie 2%. Posiadacz takiego depozytu zanotował całkiem porządny realny zysk, choć w momencie zakładania lokaty się go nie spodziewał.
Możliwa jest też druga sytuacja. Jeśli dziś założymy depozyt z oprocentowaniem 4%, to wcale nie musi to być świetny interes, mimo że takie oprocentowanie jest dwa razy wyższe niż obecna inflacja. To, czy lokata wypracuje realny zysk okaże się dopiero po pewnym czasie. Jeśli inflacja wzrośnie za rok do 4-5% (co jest możliwe), to dziś trzeba by założyć depozyt z oprocentowaniem 6%, by obronić wartość pieniądza.
Popularne strategie depozytowe
Strategie depozytowe polegają na tym, że „manewrujemy” tzw. duration portfela pieniędzy, którym dysponujemy. Czyli tak kształtujemy okres zapadalności depozytów, które posiadamy, żeby dał możliwie najwyższe średnie oprocentowanie. Ale nie tylko oprocentowanie się liczy.
Są dwie klasyczne strategie, które stosują (czasem wręcz nieświadomie – czyli nie wiedzą, że to jest jakaś „strategia”) posiadacze depozytów.
>>> Krótkoterminowe rolowanie depozytów. W tej strategii regularnie przeglądamy oferty banków i przenosimy nasze środki na lokaty krótkoterminowe o najwyższym oprocentowaniu. To pozwala reagować na bieżące zmiany stóp procentowych. Jest to korzystne w okresach rosnących stóp procentowych i rosnącej inflacji.
>>> Długoterminowy depozyt o stałym oprocentowaniu. W tym przypadku wybieramy lokatę na dłuższy okres (np. kilka lat) z relatywnie wysokim oprocentowaniem. To zabezpiecza nas przed spadkiem stóp procentowych i zapewnia określony z góry dochód. Ta strategia sprawdza się przy spadających stopach i spadającej inflacji.
Jest też trzecia strategia, którą nazwałbym automatycznym podążaniem za ceną pieniądza. To wygodna koncepcja polegająca na inwestowaniu zmiennoprocentowym – w produktach, których oprocentowanie się zmienia w trakcie trwania depozytu. Niestety, niewiele ofert lokatowych w polskich bankach opiera się na wskaźniku WIBOR (znam jedną) lub stopie NBP (tu mógłbym polecić roczne lub dwuletnie obligacje oszczędnościowe Skarbu Państwa).
Rozsądną strategią jest posiadanie depozytów o różnym okresie zapadalności. A więc podzielenie pieniędzy na kilka depozytów o różnym czasie trwania. Np. jedna trzecia pieniędzy jest na depozycie 3-miesięcznym (i się roluje na bieżąco), druga część na depozycie półrocznym, a trzecia – na depozycie rocznym lub dwuletnim. Na poniższym wykresie widać jak poszczególne „transze” pieniędzy uwalniają się co kilka miesięcy, dając stałą płynność.
Oto zalety takiego podejścia:
>>> Przygotowanie na każdy scenariusz: zawsze któryś z depozytów będzie “wygrywający”, czyli da oprocentowanie przynajmniej zbliżone do poziomu inflacji. Albo ten krótki, albo ten długi.
>>> Cash-flow: pieniądze uwalniają się stopniowo, nie ma więc ryzyka konieczności zerwania depozytu i utraty odsetek w przypadku nagłej potrzeby. Kasa pracuje (nie tracimy odsetek trzymając je na nieoprocentowanym koncie osobistym), ale w stosunkowo krótkim czasie do części tych pieniędzy możemy mieć dostęp.
>>> Elastyczność: w razie okazji inwestycyjnej mamy od razu – albo w krótkim czasie możemy mieć – pulę pieniędzy do dyspozycji. Jaka to może być okazja? Inwestycyjna albo konsumpcyjna – nieważne. Chodzi o to, że zwykle takie okazje „wygrywają” inwestorzy posiadający płynność finansową, czyli „siedzący na gotówce”.
Jaka strategia na dziś?
Dziś trzeba wziąć pod uwagę prawdopodobny wzrost inflacji (nie wiemy czy jest już w pełni uwzględniony w obecnych ofertach depozytowych banków i nie wiemy jaka będzie skala tego wzrostu – więc nie wiemy czy opłaca się włożyć całe pieniądze na oferowany dziś stały procent na rok). Mogę sobie wyobrazić, że w takiej sytuacji połączeniem wysokiego oprocentowania i wysokiej płynności z użyciem wyłącznie depozytów bankowych (bez uwzględnienia obligacji, które też można włączyć) byłby miks złożony z trzech rodzajów depozytów o różnym tzw. duration.
Jedna trzecia pieniędzy ulokowana na trzy miesiące z oprocentowaniem 6,7% (takie oferuje dziś pośrednik Raisin), jedna trzecia na koncie oszczędnościowym z oprocentowaniem takim, jak stawka WIBOR (5,85%, dostęp do pieniędzy w każdej chwili, ale ze zmiennym oprocentowaniem) oraz jedna trzecia na lokacie rocznej z oprocentowaniem 5,5% w skali roku (takie dziś są najlepsze oferty na rynku). Zagregowany zysk z takiego miksu powinien wynieść prawie 6% brutto z możliwością ewentualnej reakcji (np. przełożenia pieniędzy na dłuższy depozyt w przypadku wzrostu inflacji i oprocentowania).
Jeśli oprocentowanie depozytów pójdzie w górę – część pieniędzy będzie można rolować na coraz lepszych warunkach. Jeśli pójdzie w dół (bo np. koniunktura w gospodarce siądzie i inflacja spadnie, a wraz z nią stopy procentowe) – mamy zabezpieczenie w postaci jednej trzeciej pieniędzy na długim depozycie – którego oprocentowanie 5,5% dziś nie wygląda najlepiej, ale za rok może będzie dobrym wynikiem.
Reasumując: warto rozważyć podzielenie naszych oszczędności na różne terminy i ulokowanie ich w różnych bankach. To minimalizuje ryzyko. Dodatkowo, warto rozważyć lokowanie środków w różnych obszarach geograficznych. Nawet jeśli finalnie pieniądze z lokaty w zagranicznym banku (po jej zakończeniu) są przekazywane do banku w Polsce, to zwykle mamy możliwość zdefiniowania też automatycznego rolowania i – w sytuacji kryzysowej – pozostawienia za granicą w „stanie pracującym” na dłużej.
Wybór strategii lokatowej (podział pieniędzy na różne okresy zapadalności) zależy od naszych indywidualnych potrzeb, ale warto taką strategię mieć i świadomie ją stosować. No i nie zapominajcie, że dywersyfikacja – na każdym polu – jest kluczem do bezpiecznego lokowania oszczędności.
————————–
ZAPROSZENIE
materiał promocyjny Raisin
Przetestuj, jak działa geograficzna dywersyfikacja oszczędności za pomocą platformy Raisin, która łączy polskich oszczędzających z instytucjami finansowymi z innych krajów. A więc wypełnia lukę pomiędzy Polakami a całą siecią europejskich banków. Platforma pozwala klientom na deponowanie środków w oferowanych produktach bez konieczności ponownego potwierdzania tożsamości czy też uzyskiwania dostępu do oddzielnej platformy dla każdego banku, tym samym usprawniając cały proces oszczędzania.
Połącz wybór strategii oszczędzania z dywersyfikacją geograficzną oszczędności. Raisin jest fintechem działającym m.in. w Niemczech, Francji, Hiszpanii, Holandii, Wielkiej Brytanii oraz USA, pomógł ulokować do tej pory 55 mld euro i współpracuje z Raisin Bank z siedzibą we Frankfurcie. HoistSpar – instytucja, która jako pierwsza dołączyła do polskiej platformy Raisin – oferuje bezpieczne konta depozytowe w Szwecji, Niemczech, Polsce i Wielkiej Brytanii. HoistSpar jest częścią Hoist Finance AB, giełdowej spółki finansowej z siedzibą w Sztokholmie
Depozyty powierzone HoistSpar, w tym przychody z odsetek, są prawnie chronione przez szwedzki Bankowy Fundusz Gwarancyjny do kwoty 1 050 000 koron szwedzkich (SEK) na klienta i na bank (równowartość ok. 400 000 zł). Do tego poziomu depozytów w jednym banku dywersyfikacja oszczędności jest właściwie pozbawiona ryzyka (rating kredytowy Szwecji to AAA).
Załóż bezpłatne konto w Raisin tutaj, a potem złóż zlecenie utworzenia lokaty, przelej pieniądze i przetestuj nową platformę do europejskiego oszczędzania dostępną w Polsce. Dywersyfikacja oszczędności jest dla każdego.
————————–
Niniejszy artykuł jest częścią cyklu edukacyjnego dotyczącego zarządzania oszczędnościami, którego Partnerem komercyjnym jest niemiecki fintech Raisin oferujący w Polsce depozyty w zagranicznych bankach.