Polskie banki cierpią na nadmiar naszych pieniędzy, więc płacą za nie mniej, niż by mogły. I dzięki temu wyciskają z nas rekordowe zyski. Dlatego każdy posiadacz oszczędności powinien dać na tacę w intencji boomu kredytowego albo… wzrostu konkurencji na rynku depozytów. Tę mogłyby zapewnić zagraniczne banki. Być może z pomocą pośredników takich jak Raisin, który niedawno wszedł na polski rynek. Wpłaciłem pieniądze do szwedzkiego banku
Jest kilka pomysłów na to, żeby banki zaczęły płacić więcej za depozyty. Wszystkie sprowadzają się do tego, że powinny tych pieniędzy mieć mniej, niż potrzebują. A dziś mają więcej, bo Polacy nie widzą poza bankami alternatywy. Zapewne byłoby inaczej, gdybyśmy mieli w Polsce rozwinięty rynek funduszy pieniężnych, tak bezpiecznych, że mogłyby stanowić alternatywę dla depozytów.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Przydałby się też rynek pożyczek społecznościowych. Kiedyś inwestowałem część oszczędności w taki sposób, że za pomocą platformy pożyczałem je 100 ludziom w bardzo małych porcjach. Platforma robiła elementarny scoring i wystawiała rating tym ludziom i ustalała oprocentowanie. Po jednej stronie było 100 ludzi mających kapitał do wypożyczenia, a po drugiej – 100 osób potrzebujących finansowania. Zarządzanie ryzykiem mikropożyczek oczywiście jest trudne, ale alternatywa dla pośrednictwa banków dość fajna. W krajach anglosaskich to działa. U nas zostało zabronione.
Przydałby się w Polsce porządny rynek lokalnych spółdzielni pożyczkowych. Taką rolę miały pełnić SKOK-i, do których mogłoby się zapisać pół osiedla i jedni wpłacaliby tam swoje oszczędności, a inni – zasysaliby potrzebne finansowanie. Ponieważ w takiej lokalnej społeczności wszyscy się znają, nie byłoby wysokich strat na złych kredytach, a wielka sieć placówek nie „zjadałaby” zysków, które można by wypłacać członkom spółdzielni w odsetkach od depozytów albo w dywidendzie od zysków kasy.
No i wreszcie przydałby się konkurencyjny, ogólnoeuropejski rynek banków, a więc sytuacja, w której polski klient mógłby zdeponować pieniądze w dowolnym banku na kontynencie. Niestety nie jest to dziś możliwe, bo system bankowy po pierwsze walczy z fraudami (i nie chce obsługiwać nierezydentów, z których trudno by było ściągać pieniądze w razie potrzeby), a po drugie – z praniem pieniędzy (i nie chce obsługiwać nierezydentów, których trudno byłoby ścigać, gdyby okazali się złymi ludźmi).
Na szczęście pojawiło się kilka aplikacji (np. bank w aplikacji N26) i platform inwestycyjnych, które nieźle płacą za pieniądze leżące na rachunkach (polecam sprawdzić XTB jako miejsce na przechowanie dolarów czy euro), szerzej wszedł na nasz rynek Saxobank, który jest bankiem inwestycyjnym, ale daje też dobre oprocentowanie dla pieniędzy „niepracujących”. Powiewem dobrej zmiany może być też platforma Raisin, która od kilku miesięcy zbiera pieniądze od polskich klientów, którzy chcieliby je ulokować w zagranicznych bankach.
Raisin miałem na oku już od kilku lat, gdy działał głównie w Niemczech. Próbowałem założyć tam konto, ale okazało się, że Polaków z Polski (ale nie ze względu na narodowość, lecz miejsce rezydencji podatkowej) nie przyjmuje. Teraz się to zmieniło – działa polska wersja platformy, więc każdy z Was może spróbować tam wejść i złożyć pieniądze w banku, który nie działa w Polsce, ale chętnie przyjmuje pieniądze polskich klientów.
Raisin w tym przypadku jest pośrednikiem, który zbiera od klienta wszystkie potrzebne informacje (bez których zagraniczny bank nie chciałby go obsłużyć) i pomaga zawrzeć umowę między klientem a bankiem. Główną zaletą Raisina jest to, że zakładam w nim konto tylko raz, a potem za jego pośrednictwem mogę właściwie bezproblemowo zakładać depozyty w bankach z różnych krajów bez poważniejszych formalności.
To zakładanie konta w Raisinie co prawda jest zdalne i oparte na nowych technologiach, ale nieco skomplikowane. Ja przeszedłem przez tę procedurę, podając sporo informacji o sobie w formularzu internetowym, weryfikując się SMS-em oraz e-mailowo, a potem zamawiając rozmowę weryfikacyjną w aplikacji mobilnej.
Zadzwoniła do mnie pracownica niemieckiej firmy, w której Raisin outsourcuje potwierdzanie tożsamości. Musiałem pokazać dowód osobisty, wykonywać dziwne ruchy (może dlatego, że światło w pomieszczeniu było niewystarczająco dobre) i robić różne miny. Pani robiła zdjęcia i czasem wyrażała zniecierpliwienie, że pacjent jest niewystarczająco kumaty. Było to wszystko lekko upierdliwe, ale przynajmniej pani mówiła po polsku, a na koniec dostałem z Raisina informację, że moje konto jest gotowe.
Potem trzeba było się na nie zalogować i wypełnić wniosek o lokatę, przelać pieniądze i czekać na ich zaksięgowanie. Dokumentacja dotycząca depozytu składała się z umowy (po polsku i po angielsku) oraz informacji dotyczącej produktu. Drugą stroną umowy jest bank – nie pośrednik – a depozytowi towarzyszy państwowa gwarancja w koronach. Od momentu otrzymania dokumentów i wypełnienia zlecenia założenia depozytu i wpłacenia nań pieniędzy upłynęły chyba dwa dni. Pieniądze przelałem do polskiego banku, który przekazał je do Szwecji.
Wygląda to wszystko dość sensownie. Raisin to niemiecki fintech współpracujący z Raisin Bankiem z Frankfurtu, na stronie internetowej firma chwali się, że pozyskała dla europejskich banków już 50 mld euro depozytów. Aplikacja mobilna jest estetyczna i porządnie urzeźbiona, aczkolwiek nie ma to większego znaczenia, bo – umówmy się – na konto depozytowe nie zagląda się codziennie.
Na razie w polskim Raisinie nie ma zbyt dużo ofert. Ja znalazłem cztery lokaty w szwedzkim HoistSpar. Założyłem trzymiesięczną z oprocentowaniem 6,7% w skali roku (nie ma żadnych obostrzeń typu: „na nowe środki”, „lokata powitalna dla nowego klienta’, czy „tylko z kontem osobistym”). Jeśli tych propozycji będzie więcej, to to może być świetna opcja dla klientów polskich banków, by się zdywersyfikować geograficznie. Marzę o tym, żeby w Raisin można było wziąć depozyt z Commerzbanku, HSBC czy Barclaysa. Może kiedyś…
Z lokatami zakładanymi za pomocą Raisin jest też trochę więcej pracy niż z lokatami w polskich bankach. Chodzi o podatek od zysku – w przypadku zagranicznego banku trzeba go samodzielnie naliczyć po wypłacie odsetek i zakończeniu depozytu oraz zapłacić za pomocą rocznego PIT-u. W polskim banku podatek od zysku jest odprowadzany automatycznie.
Jedna weryfikacja, możliwość zakładania depozytów w różnych europejskich bankach, oprocentowanie wyższe niż w większości polskich banków – jeśli to się rozpędzi, to może polskie banki wezmą tę konkurencję z Niemiec pod uwagę przy ustalaniu stawek depozytowych.
Czytaj też o wynikach finansowych Banku Millennium za 2023 r. Na jakim etapie „sprzątania” po aferze frankowej jest Bank Millennium?
Czytaj też o wynikach finansowych ING Banku za 2023 r. W tym banku lepiej nie mieć depozytu, tylko… Nie wierzcie, gdy jakiś bankowiec powie Wam, że to niewdzięczna i nierentowna robota
Co słychać w mBanku? Oto jego wyniki finansowe: Najlepszy rok w historii polskiej bankowości, ale nie w mBanku. To maszynka do robienia pieniędzy, ale na razie „do szuflady”. Gdzie jest klucz do szuflady?
Posłuchaj też podcastu. Gościem Macieja Samcika jest Marcin Ciechoński z Saxo Banku. Typowy polski inwestor zawsze był mocno przywiązany do inwestycji oferowanych przez polski rynek. Ale ten obraz przestaje być aktualny. Coraz więcej polskich inwestorów szuka inwestycyjnych okazji za granicą. Jak rozsądnie wyjść z inwestycjami poza Polskę, jak może w tym pomóc bank i jak rozliczyć podatki z inwestycji zagranicznych? Przewodnikiem po tym temacie i gościem 196. odcinka „Finansowych Sensacji Tygodnia” jest Marcin Ciechoński z Saxo Banku. Do posłuchania zaprasza Maciek Samcik
Czytaj też: Średnie oprocentowanie lokat w bankowych ofertach szybko spada. Tutaj więcej szczegółów o tym, które banki najbardziej ścięły procenty). Ale o tym, czy te depozyty ochronią realną wartość pieniądza zdecyduje inflacja za rok. A ona prawdopodobnie będzie wyższa niż obecna.
Czytaj też: Lutowa oferta obligacji skarbowych wciąż gwarantuje ponad 6% rocznych odsetek. Warto skorzystać?
————
MYŚLISZ O WŁASNYM MIESZKANIU? MACIEJ SAMCIK POLECA:
>>> Oszczędzaj na wkład własny na mieszkanie w funduszach TFI UNIQA. W ramach programu „Tanie oszczędzanie” można kupić fundusze inwestujące na całym świecie bez opłat dystrybucyjnych. Opłata za zarządzanie wynosi – dla niektórych funduszy w ramach „Taniego oszczędzania” – 0,5% w skali roku. Żeby założyć konto „Tanie oszczędzanie” i zacząć inwestować pieniądze – np. na wkład własny do własnego mieszkania – przez internet, kliknij ten link i wpisz kod promocyjny „MSAMCIK2023”.
>>> Kredyt na mieszkanie o stałym oprocentowaniu przez 10 lat sprawdź w BNP PARIBAS. To bank oferujący pieniądze na nieruchomości w sposób wygodny, bezpieczny i odpowiedzialny. „Subiektywnie o Finansach” wspólnie z nim edukuje Was jak pożyczać pieniądze na mieszkanie tak, by były inwestycją. Szczegóły bezpiecznego kredytu o stałym oprocentowaniu nawet przez 10 lat w BNP PARIBAS BANK POLSKA sprawdź tutaj.
————
RANKING LOKAT – GDZIE DOSTANIESZ NAJLEPSZY PROCENT?
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” na stronie głównej www.subiektywnieofinansach.pl. Zacznij zarabiać w bankach!:
>>> Tutaj ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Tutaj ranking najlepszych kont oszczędnościowych
>>> Tutaj ranking najlepszych kart kredytowych dla konsumentów
>>> Tutaj ranking najlepszych bankowych kont osobistych
>>> Tutaj ranking najlepszych kont dla małej firmy
————
zdjęcie tytułowe: Maciek Bednarek/Pixabay