Banki generalnie już bez większych awantur akceptują częściowy zwrot składki ubezpieczeniowej i prowizji w przypadku wcześniejszej spłaty kredytu przez klienta. W szczególności dotyczy to składek na ubezpieczenia oraz prowizji bankowej. Wynika to wprost z art. 49 ustawy o kredycie konsumenckim. Jednak zgłosiła się do nas czytelniczka, która zwrotu nie dostała. Wszystko przez jeden niepozorny check-box. Uważajcie na takie pułapki, bank nie przepuści okazji, żeby z nich skorzystać!
Zwróciła się do nas pani Roma. Uzyskała kredyt, spłaciła go wcześniej, niż przewidywał harmonogram i poprosiła bank o rozliczenie kosztów prowizji i składki ubezpieczeniowej tak, jak precyzuje to ustawa – czyli bank powinien zwrócić nadpłatę. Nie było problemu ze zwrotem części prowizji, natomiast bank nie chciał zwrócić „niewykorzystanej” składki ubezpieczeniowej. Bankowcy uznali (podobno, nie mamy tego na piśmie), że klientka z ochrony ubezpieczeniowej korzystała do końca trwania polisy. I dlatego zwrot zwyczajnie się klientce nie należy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Częściowy zwrot składki ubezpieczeniowej? „Nie należy się, bo…”
W takiej sytuacji najlepiej sięgnąć do dokumentów źródłowych czyli m.in. umowy kredytu i regulaminu ubezpieczenia (czasem też promocji, jeżeli klient z niej korzystał). Tym właśnie tropem poszedłem, próbując rozwikłać problem czytelniczki. Z treści regulaminu wynikało, że kredytobiorca miał wybór: w przypadku szybszej spłaty kredytu mógł wypowiedzieć umowę ubezpieczenia (i otrzymać zwrot części składki) lub kontynuować ochronę ubezpieczeniową nadal, niezależnie od zamkniętego zobowiązania kredytowego.
Na egzemplarzu umowy p. Romy nie został zaznaczony żaden kwadrat, co oznacza, że nie dokonano wyboru. Co było na egzemplarzu, który jest w posiadaniu banku, nie wiemy i pewnie już się nigdy nie dowiemy. Zapewne (to tylko przypuszczenie) dla banku było lepiej, aby polisa trwała nadal.
Wskazuje na to również treść odpowiedzi udzielonej przez bank. „Nie należy się zwrot, gdyż polisa trwała nadal i świadczona była ochrona ubezpieczeniowa”. Bank zatem twardo trzymał się tego, że klientka wybrała opcję kontynuację polisy nawet po zamknięciu zobowiązania. Klientka zaś prawdopodobnie nie zaznaczyła właściwego pola przez nieuwagę, nie zwrócił jej też na to uwagi pracownik banku.
Jaki z tego morał? Uważajcie na check-boksy!
Dokumenty bankowe należy przeczytać, zrozumieć i dopiero wtedy podpisać. Wiem, że to niepopularne i „komu się będzie chciało” – to przecież trudny język, „oni sami dla siebie to przecież piszą”. Słyszałem takie teksty wielokrotnie. Tłumaczenia (dlaczego się kredytobiorcy nie chce czytać) są mniej lub bardziej głupie. Takie właśnie, nazywajmy fakty po imieniu.
Jednak nie! Jako kredytobiorca powinieneś się z tymi dokumentami zapoznać. To jest twoje prawo i korzystaj z niego. Poproś o przesłanie kompletu dokumentów (bo to nie jest tylko sama umowa, są też załączniki, regulaminy itp…) chociaż na jeden dzień przed terminem podpisania umowy kredytowej. Poświęć na to trochę czasu, a fragmenty, których nie rozumiesz lub masz wątpliwości, omów jeszcze ze swoim ekspertem lub/i z pracownikiem przy podpisaniu dokumentów. Nie może powiedzieć, że nie ma czasu, ma inne zadania lub jest kolejka. Pomoc znajdziesz również w internecie. Możesz m.in. napisać do nas – pomożemy.
Kredytobiorca płaci bankowi wynagrodzenie za pożyczony kapitał oraz również za poświęcony przez pracowników (doradca, analityk) czas. A zatem korzystaj z tego, za co tak naprawdę płacisz. Poza tym oczywiście parafuj i podpisuj wszystkie strony (również na swoich egzemplarzach) oraz koniecznie dokonuj wyboru, widząc wszelkie „check-boksy”. Nie tylko te marketingowe.
Jeśli tego nie zrobisz, to bank sam zaznaczy takie okienko, jak mu wygodnie. Albo to, które bardziej mu się opłaca. Jak znajdziesz się w takiej sytuacji jak p. Roma, to niestety okaże się, że z wyliczonego zwrotu otrzymasz jedynie jakieś drobne (ułamek spodziewanej kwoty). Niestety, w tym przypadku klientka straciła szansę na zwrot części składki na własne życzenie. Albo raczej przez własną nieuwagę przy wydatnej „pomocy” pracownika banku.
W bankach o tym zwykle nie mówią, ale potencjalny zwrot prowizji i składek ubezpieczeniowych po wcześniejszej spłacie kredytu można wyliczyć samemu. Wystarczy skorzystać z narzędzia zamieszczonego na stronie UOKiK.
A tutaj: garść podpowiedzi o tym, jak napisać reklamację lub pozew przeciwko bankowi o zwrot części prowizji
zdjęcie tytułowe: Craig Whitehead/Unsplash