Miłośnicy inwestycji kryptowalutowych stawiają właśnie czoła największej od dwóch lat przecenie bitcoina. Najpopularniejsza z cyfrowych monet w ciągu zaledwie miesiąca straciła niemal jedną czwartą swej wartości. Przyczyny, które do tego doprowadziły, pokazują jak na dłoni różnicę między lokowaniem w kryptowaluty, a inwestowaniem w tradycyjne aktywa. Pytanie co z tą wiedzą zrobią ci, którzy pojawili się na rynku bitcoina niedawno, za pośrednictwem ETF-ów, nie posiadając dużej wiedzy o wahliwości cyfrowych aktywów. Kiedy bitcoin jest tani?
Choć rynek wszystkich istniejących kryptowalut jest dziś wart raptem 1,7 bln dolarów – czyli mniej, niż wynosi wartość rynkowa jednej z kilku największych spółek świata – dla milionów ludzi jest to ważny „temat inwestycyjny”. Posiadanie kryptowalut w różnych badaniach deklaruje mniej więcej 10% Polaków. A z niedawnych badań przeprowadzonych na zlecenie Accenture wynika, że mniej więcej co czwarty posiadacz rachunku maklerskiego inwestuje w kryptowaluty.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jedna czwarta wartości bitcoinów „wyparowała” w miesiąc
Dla większości analityków kryptowaluty są „nieinwestowalne” ze względu na brak tzw. wartości wewnętrznej (czyli przychodów, zysków, wypłacanej dywidendy). Ale część inwestorów traktuje je jak alternatywną walutę, zabezpieczenie na wypadek światowego kryzysu, resetu albo utraty wartości przez tradycyjne waluty. Coś a la „cyfrowe złoto” (choć znacznie bardziej wahliwe i zupełnie inaczej reagujące w sytuacjach globalnego wzrostu awersji do ryzyka).
Ostatnie dwa lata były dla fanów kryptowalut bardzo pomyślne. Cena bitcoina z poziomu 20 000 dolarów wyskoczyła do ponad 70 000 dolarów i w tym czasie niewiele było sposobów lokowania pieniędzy, które dawałyby wyższe zyski. Bitcoinowi sprzyjała perspektywa halvingu (czyli zmniejszenia tempa „produkcji” nowych monet) oraz dopuszczenie do obrotu ETF-ów, które inwestują bezpośrednio w bitcoina. A do tego technologiczna hossa na giełdach (kryptowaluty są dość silnie powiązane z koniunkturą na rynku akcji, zwłaszcza spółek technologicznych).
To też ciekawe, przeczytaj: „Cyfrowe złoto” wchodzi na salony? Ruszyła dyskusja, czy jeden z najzamożniejszych krajów będzie trzymał część rezerw walutowych w… bitcoinie. Czy powinien?
Ale od miesiąca coś się zmieniło. Na rynku kryptoaktywów trwa wyprzedaż, której tempo przyspiesza. Z poziomu ponad 71 000 dolarów przed miesiącem bitcoin w ostatnich godzinach spadł już poniżej 54 000 dolarów. To oznacza, że od historycznych szczytów (ponad 73 000 dolarów za 1 BTC) stracił na wartości już jedną czwartą. Na rynku akcji przecena w takiej skali się oczywiście też zdarza, ale muszą być po temu poważne powody leżące po stronie biznesu – duży spadek wiary inwestorów w zdolność spółki do generowania pieniędzy.
ektórzy analitycy – trochę na siłę – szukają wytłumaczenia w postaci wolniejszego niż oczekiwano spadku stóp procentowych w USA (im dłużej obligacje dają dobry procent, tym bardziej tracą na atrakcyjności inne aktywa). Osobiście nie wierzę, żeby spadek oprocentowania obligacji np. z 5% do 4% spowodował, że inwestorzy masowo sprzedadzą obligacje i kupią kryptowaluty. To się raczej nie zdarzy.
Czytaj więcej o tym: Czy bitcoin jest… antyinflacyjny? Tak uważają jego zwolennicy, ale czy mają wystarczająco mocne argumenty? A może po prostu liczy się wiara?
Fala bitcoinów trafi na rynek? Może tak, może nie. Ale strach jest
Bardziej racjonalnym wytłumaczeniem jest spodziewany wzrost podaży bitcoinów ze strony syndyka masy upadłościowej zlikwidowanej 10 lat temu giełdy Mt.GoX. Giełda została zhakowana, bitcoiny ukradzione, ale potem udało się je częściowo odzyskać. I w lipcu zaczną być zwracane prawowitym właścicielom (lub ich „spadkobiercom”, bo część ofiar sprzedała prawo do ewentualnych odzyskanych coinów funduszom wysokiego ryzyka za niewielki procent „prawdziwej” wartości).
Skradzionych zostało 740 000 bitcoinów, ale odzyskanych została tylko część z nich. W portalu CoinDesk przeczytałem, że wartość tych, które mogą zostać przekazane inwestorom wynosi 8 mld dolarów. I oczywiście jest obawa, że po tej refundacji inwestorzy, którzy otrzymali z powrotem swoje coiny, będą chcieli zamienić je na gotówkę. Już sama obawa przed tym spowodowała przecenę bitcoina o 10% w ciągu ostatniego tygodnia.
Poza tym na rynek nadeszła wiadomość, że agencja należąca do niemieckiego rządu też zamierza sprzedawać bitcoiny. Portfel powiązany z niemieckim Federalnym Urzędem Policji Kryminalnej od połowy czerwca przeniósł na giełdy kryptowalut bitcoiny o wartości 175 mln dolarów na giełdy kryptowalut. Handlowcy na rynku kryptowalutowym twierdzą, że ruchy te sugerują zamiar sprzedaży aktywów, które zostały skonfiskowane w 2013 r. od piratów.
Co prawda mowa o niewielkich pieniądzach, ale niemiecki rząd posiada skonfiskowane bitcoiny o wartości 2,3 mld dolarów i niewykluczone, że wszystkie je rzuci na rynek. Na fali tych wieści analitycy „przypomnieli sobie”, że przecież amerykański rząd ma bitcoiny o wartości 12 mld dolarów. I też mógłby je sprzedać, choćby po to, by zalepić kawałek deficytu budżetowego.
Zerknąłem na dzienne obroty na rynku bitcoina i wychodzi mi, że wynoszą od 10 mld dolarów do 50 mld dolarów, momentami nawet sięgają 100 mld dolarów. Na tym tle przesunięcie przez syndyka Mt.Gox na giełdy 74 000 bitcoinów (o wartości 2,3 mld dolarów) celem ich transferu nie wygląda jak zapowiedź katastrofy. Fani kryptowalut prześcigają się w spekulacjach o tym jaka część inwestorów, do których wrócą ich skradzione 10 lat temu bitcoiny, rzuci je na rynek.
Pojawiają się też szacunki poziomów, do których może spaść bitcoin na fali tych strachów. Najczęściej pada wartość 50 000 dolarów, co oznaczałoby utratę jednej trzeciej wartości kryptowaluty od szczytu. Poprzednie duże korekty „niszczyły” znacznie więcej – co najmniej połowę – wartości bitcoina. Gdyby i tym razem tak miało być, to bitcoin mógłby spaść do ok. 40 000 dolarów.
———
ZAPROSZENIE:
Jeśli myślisz o lokowaniu części pieniędzy na rynku kryptowalut, ale nie wiesz, jak się za to zabrać i gdzie kupić swoją pierwszą kryptowalutę, to możesz skorzystać z usług sieci kantorów Quark. To najstarsza sieć tego typu w kraju – w bezpieczny, wiarygodny sposób kupisz tam kryptowalutę i uzyskasz pomoc dotyczącą jej przechowywania. Zapraszam, sam korzystałem z usług sieci Quark i kupiłem odrobinę bitcoina z natychmiastową „dostawą” do aplikacji kryptowalutowej, z której korzystam. Więcej szczegółów na stronie Quark.
———
Kiedy bitcoin jest tani?
Co pokazuje ta sytuacja? Moim zdaniem jak w soczewce widzimy różnicę między inwestowaniem w tradycyjne aktywa i w kryptowaluty. W przypadku kryptowalut jedynym czynnikiem jest relacja popytu i podaży. Ponieważ nie ma tutaj czynników, które decydują o wartości spółek (prognozy przychodów i zysków), liczą się tylko próby przewidzenia ilu posiadaczy bitcoinów będzie chciało się ich pozbyć, a ilu – kupić.
Dlatego analitycy z lubością analizowali przypływy i odpływy pieniędzy w ramach funduszy ETF inwestujących w bitoina po ich dopuszczeniu do obrotu. Biorąc pod uwagę, że po halvingu dziennie „wydobywanych” jest 900 bitcoinów o wartości zaledwie 50 mln dolarów, o wszystkim decydują nastroje tych, którzy posiadają bitcoiny i tych, którzy ewentualnie chcieliby je posiadać. Wystarczy, że realna podaż bitcoinów ze strony tych, którym je zwrócono, będzie mniejsza niż się spodziewano, a sytuacja na rynku odmieni się o 180 stopni.
Czysta psychologia. Pewna nowość dla tych, którzy zainwestowali w bitcoiny niedawno, za pomocą ETF-ów, być może nie spodziewając się, że ten rynek różni się od rynku tradycyjnych aktywów. W ETF-ach bitcoinowych jest dziś ponad 300 mld dolarów, co oznacza, że nastroje tych inwestorów mają dziś dużo większe znaczenie dla wyceny bitcoina niż podaż ze strony syndyka Mt.Gox czy rządów państw.
Na razie nie widać, by posiadacze ETF-ów bitcoinowych wpadli w panikę, ale być może to kwestia czasu, by stracili cierpliwość. Straty rzędu 20-25% w ciągu miesiąca to rzecz, która nieczęsto się zdarza w tradycyjnych inwestycjach. Jeśli podaż „instytucjonalna” uruchomi strach wśród posiadaczy bitcoinowych ETF-ów, to korekta może się jeszcze rozpędzić. Spodziewając się tego scenariusza trudno powiedzieć, że bitcoin jest już tani.
Dla tych, którzy chcą mieć kawałek bitcoina jako uzupełnienie tradycyjnych inwestycji, albo sposób na przechowywanie wartości (z możliwością jej nieskrępowanego przesuwania niezależnie od banków), czy zabezpieczenie na wypadek „światowego resetu” – może to być ciekawy moment. Wiadomo, że lepiej kupować tanio, niż drogo, na „wyprzedaży”. Ale czy bitcoin jest już tani? W przypadku bitcoina jeszcze trudniej na to odpowiedzieć, niż w przypadku tradycyjnych aktywów.
Czytaj więcej o tym: Jak przechowywać oszczędności, by mieć do nich stały dostęp i żeby to było bezpieczne? „W pamięci” – przekonują zwolennicy kryptowalut. Czyli jak? Pytam
Zobacz też zapis webinaru, który był rozmową sceptyka i entuzjasty świata kryptowalut:
zdjęcie tytułowe do artykułu: Copilot