Od 1 lipca można składać przez internet wniosek o świadczenie 500 zł na dziecko w nowej edycji. Świadczenie, niezależnie od dochodów rodziny, będzie tym razem przysługiwać na wszystkie dzieci do 18. roku życia, czyli także na pierwsze dziecko (do tej pory pierwsze dzieci były wyjęte spod tego prawa, z wyjątkiem rodzin o najniższych dochodach).
Z programu „Rodzina 500+” w nowej wersji skorzysta ok. 6,8 mln osób. To prawie dwa razy więcej, niż do tej pory. Od tego roku rodzice nie muszą już dokumentować swojej sytuacji finansowej. Dzięki temu – jak zapewnia Ministerstwo Rodziny (i innych spraw też, ale dziś nas to nie interesuje ;-)) – internetowy formularz jest prostszy i krótszy (kto nie chce korzystać z elektronicznej ścieżki, od 1 sierpnia będzie mógł składać papiery tradycyjną drogą).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jak wypełnić wniosek o świadczenie „Rodzina 500+”? Najlepiej w banku internetowym
E-formularz trzeba wypełnić do 30 września, czasu jest więc sporo (później też można, ale przepadają pieniądze sprzed złożenia wniosku). Kasa popłynie do naszych portfeli w październiku, tuż przed wyborami (żeby Suweren pamiętał przy urnie, która ręka go karmi).
Najprostszym sposobem będzie skorzystanie ze serwisu transakcyjnego banku, w którym macie konto (dwa inne sposoby to skorzystanie z rządowego serwisu Empatia oraz z elektronicznej platformy ZUS). Większość banków oferuje możliwość przyjęcia wniosku elektronicznego i przekazania go gdzie trzeba (zatwierdzamy go tak jak przelew – SMS-em autoryzacyjnym albo za pomocą mobilnej autoryzacji, o ile bank ją oferuje, a Wy z niej korzystacie). Dostaniecie na e-mail potwierdzenie, że wniosek o kasę został w Waszym imieniu złożony.
Zakładka, która umożliwia elektroniczne aplikowanie o 500+ nazywa się w bankach najczęściej „e-urząd” albo podobnie. Sprawdźcie przy najbliższym logowaniu do banku. Przy okazji możecie też złożyć wniosek o świadczenie na wyprawkę szkolną (procedura jest analogiczna, jak przy wniosku o 500+).
Niektóre banki mają nawet promocje, dzięki którym można dostać dodatkową premię finansową za złożenie wniosku za ich pośrednictwem. Jeśli założycie konto w Banku Millennium, z jego pomocą złożycie wniosek o 500+, a potem będziecie go aktywnie używać, to zapłacą Wam za to 200 zł. A jak założycie konto dziecku – to jeszcze dorzucą stówę. W BOŚ można „pod” te pieniądze otworzyć specjalne konto oszczędnościowe z oprocentowaniem do 2,2%.
Złodzieje też przygotowani na 500+
Niestety, wszystko wskazuje na to, że na przyjmowanie wniosków o 500+ szykują się też złodzieje naszych pieniędzy. Będą nas kierować na fałszywe strony, gdzie pod pozorem „wypełniania wniosków” będziemy podawali wrażliwe dane (potrzebne do kradzieży tożsamości i wzięcia pożyczek na nasze nazwisko) lub loginy i hasła pozwalające zalogować się na nasze konto bankowe. A także nasze numery telefonów, na które będą potem przesyłane wirusy wykradające SMS-y autoryzacyjne.
Ministerialni urzędnicy uczulają zwłaszcza na wyszukiwarki. Złodzieje będą się starali, by jak najwyżej w wynikach wyszukiwania np. w Google pojawił się link do ich strony. Dlatego nie wolno elektronicznego wypełniania wniosku o 500 zł na dziecko zaczynać od wyszukiwania w Google np. frazy „500+ wniosek”. Link, który klikniemy, może być fałszywy. Lepiej samemu wpisać w oknie wyszukiwarki adres swojego banku i po zalogowaniu wypełnić wniosek.
Na nasze skrzynki e-mail mogą trafić wiadomości, które obiecują „pomoc w wypełnieniu wniosku” albo nagrody za natychmiastowe ich wypełnienie na wskazanej stronie. To prosta droga, by stracić tożsamość lub pieniądze na koncie. Albo jedno i drugie. Nie odpowiadamy na żadne zaproszenia wysyłane e-mailem. Nieważne jak kusząca jest propozycja.
„Aktywowano serwis erotyczny za 30,75 zł dziennie”. Panika? Nie, zwykłe oszustwo
Nota bene przestępcy wyłudzający nasze dane są coraz bardziej zuchwali. I wysyłają już nie tylko e-maile z podejrzanymi linkami. Ostatnio mój czytelnik dostał SMS-a, z którego wynika, że „aktywowano serwis Eroza” i że koszt wynosi ponad 30 zł dziennie. I że można z tego zrezygnować klikając we wskazany link.
Oczywiście domyślacie się, że link kieruje do strony z wirusem, a czytelnik nie ma żadnej subskrypcji. Chodziło o to, żeby się wystraszył i kliknął link. Korzystając z podobnego schematu złodzieje danych podszywają się pod firmy kurierskie („to ostatnia szansa na przekierowanie twojej paczki”), a nawet pod skarbówkę (trik na „dopłatę podatku” albo „kontrolę skarbową”).
W XXI wieku do każdej informacji – a zwłaszcza do każdego linku lub załącznika w e-mailu lub SMS-ie trzeba niestety podchodzić podejrzliwie. Nawet jeśli koleżanka przez Facebooka prosi nas o przesłanie jej 5 zł na kawę, bo jej zabrakło – trzeba pozostać podejrzliwym. Konto koleżanki może być przejęte przez złodziei, którzy chcą nas nakłonić do podania danych umożliwiających dostęp do naszych pieniędzy.