Pan Jarosław był rasowym „karciarzem” i za bilety lotnicze chciał zapłacić plastikiem. Ale transakcja nie przechodziła, więc przesiadł się na BLIK. 600 zł opuściło konto czytelnika, ale nie wiadomo, gdzie wylądowało. Wizzair stwierdził, że żadnych pieniędzy nie dostał. Kto odleciał i kogo trzeba sprowadzić na ziemię? Bardzo tajemnicza historia
Na lotniskach ruch coraz większy. Choć do liczby podróży sprzed pandemii brakuje jeszcze połowa, to z całą odpowiedzialnością można stwierdzić, że koronawirus nie oduczył ani nie zniechęcił nas do latania. W ciągu roku z polskich lotnisk startowało 13 mln pasażerów – najprawdopodobniej najczęściej kupowali bilety online i płacili przez internet. Przy takiej liczbie transakcji zawsze coś może pójść nie tak, ale nasz czytelnik poczuł się jak bohater filmu „Pechowiec” – w jego przypadku źle poszło wszystko, co tylko mogło. Niezły odlot.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Płatność za bilety Wizzair: karta? BLIK? Bez różnicy. Jak nie idzie, to nie idzie
BLIK, czyli polski wynalazek „zamiast karty”, jest coraz popularniejszym sposobem płatności. Choć ma dopiero 7 lat, to zdominował płatności internetowe – w IV kwartale 2021 r. użytkownicy BLIKa zrealizowali aż 240 mln transakcji o wartości 32,6 mld zł. Oczywiście w zakupach „naziemnych” wciąż rządzą gotówka i karty płatnicze. Według danych NBP za pomocą „plastików” dokonaliśmy w IV kwartale aż 1,9 mld transakcji o łącznej wartości 137 mld zł.
Nie zmienia to faktu, że na koniec roku z BLIKa aktywnie korzystało 10 mln osób. Dla porównania: w portfelach mamy 43 mln kart (nieco mniej niż przed rokiem) i 21,6 mln aplikacji BLIK (jedna osoba może mieć kilka aplikacji). BLIK wypiera karty z e-commerce. Według szacunków Polskiego Standardu Płatności udział BLIKa we wszystkich płatnościach e-commerce na polskim rynku przekracza już 70%.
Ale karty i BLIK to systemy płatności wzajemnie się uzupełniające – BLIKa nie „weźmiemy” za granicę, BLIK nie jest wielowalutowy,, no i nie ma chargebacku. Za to kartę możemy sobie przypiąć do smartfonowego systemu płatności Google Pay czy Apple Pay. Na co dzień nie dostrzegamy tych różnic, ale gdy coś zaczyna zgrzytać, różnica robi się fundamentalna. Przekonał się o tym nasz czytelnik pan Jarosław, który kupował bilety na stronie Wizzair.
Na początek pan Jarosław chciał zapłacić za bilety zwykłą kredytówką. To rozsądne – kto wie, czy znowu nie ogłoszą jakiegoś lockdownu i nie zamkną nieba. Przyda się wtedy opcja chargeback. Ale – jak na złość – transakcja nie przechodziła. Najpierw jedna, potem druga i trzecia. Czytelnik nie zamierzał kopać się z koniem, więc „odpalił” BLIK. Klik-BLIK i… na pierwszy rzut oka transakcja przeszła.
Przelew startuje, ale zalicza twarde lądowanie. W dodatku nie wiadomo gdzie
Pan Jarosław odetchnął z ulgą i czekał na potwierdzenie rezerwacji. Ale to było czekanie na Godota – żaden mail nie nadszedł. Pan Jarosław wszczął śledztwo – zadzwonił do Wizzaira z zapytaniem, czy linia lotnicza dostała – czy nie – jego pieniądze (czasami druga strona „widzi” przelew przychodzący, ale nie jest on jeszcze zaksięgowany). Ale odpowiedź brzmiała: „nic nie dostaliśmy”.
Nasz czytelnik sprawdził stan swojego konta i upewnił się, że pieniędzy przeznaczonych na bilety nie ma – wyszły w świat, a właściwie na konto Wizzaira. Znowu kontaktuje się z Wizzairem i znowu to samo – „nie mamy pana pieniędzy”. Ponieważ linia lotnicza nie odnotowała zaksięgowania wpłaty, anulowała rezerwację, a pan Jarosław został bez biletu i bez pieniędzy. Kto zawinił?
Czytelnik po nitce do kłębka zaczął odtwarzać drogę swoich pieniędzy. Wyglądała ona następująco: pieniądze wychodzą z konta mBanku do pośrednika/operatora płatności Przelewy24. Ta firma procesuje płatność i wysyła ją… kolejnemu pośrednikowi, tym razem holenderskiej firmie Adyen. Dopiero stamtąd kasa leci na konto Wizzaira.
To bardzo długi łańcuszek, aż trzy możliwości, by coś mogło pójść nie tak. Żeby wyjaśnić tę zagadkę, czytelnik napisał reklamację kolejno do wszystkich instytucji. Odpowiedzi? mBank: „pieniądze wyszły”. Przelewy24: „podaliśmy dalej”. Adyen: „poprawnie przekazaliśmy na konto Wizzaira”. Wizzair: „nie mamy pieniędzy”. To kto ma?
Gdzie jest 600 zł pana Jarosława? Nikt nic nie wie
Zacząłem gnębić wszystkie zainteresowane strony. Co mi się udało ustalić? Adyen sugeruje kontakt z serwisem wsparcia, ale twierdzi, że może rozmawiać tylko z poszkodowanym (czytelnik już jest po tym etapie – Adyen twierdzi, że to nie on zgubił kwotę). Przelewy24 zamknęły się w sobie i milczą. A co ma do powiedzenia sam Wizzair? Linia lotnicza dostała moje pytanie, ale też od dobrych kilku dni nie dostałem żadnej odpowiedzi.
To jednak rzadki przypadek, by przelewy ginęły bez wieści – a jednak pan Jarosław stracił swoje pieniądze. W korespondencji ze mną twierdzi, że nie o kwotę tu chodzi, ale o zasady. Próbował jeszcze interweniować w Europejskim Centrum Konsumenckim, które pomaga konsumentom w sporach „transgranicznych” (więcej na ten temat w tym artykule). Ale ECK odpisało, że z Węgrami nie sposób się dogadać.
„Węgierskie ECK poinformowało nas o problemach z nawiązaniem efektywnego kontaktu z liniami lotniczymi Wizzair w ostatnim czasie. Z tego powodu węgierskie ECK nie może prowadzić postępowań, dopóki ten problem z komunikacją nie zostanie rozwiązany”
Co to znaczy? Nie wiem, ale postaram się dowiedzieć. Jeśli będzie trzeba, skończy się to drobiazgowym śledztwem opartym na dokumentach. Każde przekazanie pieniędzy z konta na konto musi być przecież jakoś udokumentowane. Spróbujemy – wspólnie z klientem – nie tylko prześledzić drogę pieniędzy (to już z grubsza zrobiliśmy), ale zebrać dokumenty potwierdzające fizyczne wytransferowanie lub przyjęcie pieniędzy.
Mamy też dwa inne pomysły. Pierwszy to wiercenie dziury w brzuchu mBankowi – to w nim mój czytelnik zlecił przelew i to bank powinien czuć się odpowiedzialny za niesympatyczną sytuację, w której pieniądze znikają. I to nawet wtedy, gdy to nie on je zgubił. Być może pomóc powinien Polski Standard Płatności, operator systemu BLIK? Może zaginięcie pieniędzy ma coś wspólnego z tym, że nie była to klasyczna płatność kartą ani klasyczny przelew, tylko przelew z użyciem systemu płatności mobilnych, gdzie numer rachunku przenika się z numerem telefonu jako podstawowym identyfikatorem?
Na „Subiektywnie o Finansach” nie lubimy publikować spraw, których nie doprowadziliśmy do końca. Ale tym razem musimy zrobić wyjątek. Po pierwsze dlatego, żeby wywrzeć presję na instytucje, które powinny sprawę rozwikłać, a tego nie zrobiły. mBank, Przelewy24, Ayden, Wizzair – weźcie się do roboty i pomóżcie ustalić, co tu się wyrabia, bo będziemy musieli zaostrzyć ton. Drugą przyczyną publikacji jest nadzieja, że wśród setek tysięcy czytelników „Subiektywnie o Finansach” znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie pomóc. Poradzić, załatwić, popchnąć.
A niezależnie od dalszego ciągu: jaki z tego morał? Pan Jarosław żałuje, że z jakiś technicznych powodów nie mógł zapłacić kartą. Wtedy mógłby skutecznie reklamować transakcję w ramach procedury chargeback.
——————
Posłuchaj podcastu: czy pracownicy budżetówki powinni dostać podwyżki?
W 99. odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” sprawdzamy, jakie podwyżki powinni dostać urzędnicy budżetówki (lider opozycji obiecuje 20%, jeśli wygra wybory, ale minister edukacji przebija i mówi – 30%), a także chłodno myślimy o innych podwyżkach. Rozważamy, do czego doprowadzą nas podwyżki stóp procentowych i wzrost raty kredytu (czy z ich powodu znów grozi nam, że będziemy „mieszkać u Niemca” i czy to aby na pewno jest źle). Zastanawiamy się też nad tym, czy lepszą lokatą kapitału od depozytu w banku może być… używane auto. A na koniec przedstawiamy trzy dobre wiadomości na wyjątkowo złe czasy. Do wysłuchania podcastu – aby to uczynić należy kliknąć ten link – zapraszają Maciek Bednarek, Irek Sudak, Maciek Samcik oraz nowy członek teamu „Subiektywnie o Finansach” – Maciek Jaszczuk. Bo liczba Maćków na metr kwadratowy subiektywności musi się zgadzać :-).
źródło zdjęcia: PixaBay