Od czwartku 100 000 klientów Cinkciarz.pl czekają kolejne komplikacje – w związku z decyzją Komisji Nadzoru Finansowego przestaną działać ich karty wielowalutowe. Klienci nie będą też mogli zlecać przelewów zagranicznych z przewalutowaniem. Do klientów Cinkciarza wciąż trafiają – choć z tygodniowym opóźnieniem – pieniądze ze zleconych transakcji, lecz nie wiadomo czy i kiedy wszyscy odzyskają pieniądze. Nie wiadomo też jak będzie w przyszłości działała usługa kantorowa Cinkciarza (którą firma nadal może świadczyć). Banki bowiem nie zamierzają ułatwiać jej realizowania przez fintech
Dramat znanego fintechu Cinkciarz.pl zaczął się 2 października, gdy Komisja Nadzoru Finansowego ogłosiła, że nakłada na spółkę Conotoxia (z tej samej grupy finansowej) najsurowszą możliwą karę – odebranie licencji na usługi płatnicze. Z tej właśnie licencji korzystał do tej pory Cinkciarz.pl oferując klientom karty wielowalutowe z kontami rozliczeniowymi oraz możliwość błyskawicznego przelewania pieniędzy do różnych krajów z przewalutowaniem.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Cinkciarz.pl już kilkanaście tygodni wcześniej zaczął mieć problemy z terminowym realizowaniem transakcji wymiany walut (podobno były to tylko „problemy techniczne”), doczekał się (chyba jednak nie z tego powodu) kontroli Komisji Nadzoru Finansowego. Ta z kolei dopatrzyła się nieprawidłowości, ale nie w działalności kantorowej, lecz w przechowywaniu pieniędzy klientów. Z jakichś powodów nie skończyło się na naganie z wpisem do akt, tylko na odebraniu istotnej dla działania spółki licencji (sprawą zajęła się też prokuratura).
Czytaj więcej o tym: Duży polski fintech w tarapatach. Cinkciarz.pl stracił możliwość korzystania z licencji instytucji płatniczej. Co to oznacza dla klientów? Co z pieniędzmi?
Cinkciarz wziął dwa tygodnie „czasu dla drużyny”. Wielowalutowe karty przestają działać
Nie wiemy co przeskrobała Conotoxia, ale z komunikatów Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że było to coś „grubego”, związanego z niewłaściwym zabezpieczeniem pieniędzy klientów. Na pewno chodziło o ustawę o usługach płatniczych. Wysoce prawdopodobne, że pieniądze klientów nie były odseparowane prawidłowo od pieniędzy własnych fintechu. Dla fanów szczegóły naświetlił kilka dni temu Jacek Uryniuk.
Wyłączenie usług płatniczych świadczonych przez Cinkciarz.pl miało nastąpić natychmiast po doręczeniu decyzji KNF, ale Conotoxia zastosowała wybieg polegający na nieodebraniu korespondencji elektronicznej od nadzoru. Korespondencję tego typu automatycznie uznaje się za doręczoną dopiero po 14 dniach.
I właśnie w czwartek ten termin mija, co oznacza, że karty wielowalutowe (których Cinkciarz.pl włożył klientom do kieszeni ponad 100 000) przestaną działać. Potwierdza to zresztą sam Cinkciarz.pl, ostrzegając przed kłopotami tych klientów, którzy z konta rozliczeniowego (powiązanego z kartą) płacą raty kredytów walutowych, albo są za granicą (w pracy lub na wakacjach). Kłopoty mogą mieć też przedsiębiorcy, którzy wykupili dla swoich e-sklepów usługę pośrednictwa w płatnościach. Bramki płatnicze oferowane przez Cinkciarz.pl też przestaną działać.
„Decyzja KNF uniemożliwi klientom wykonywanie przekazów pieniężnych, płatności ekspresowych, przestaną działać zlecenia stałe, co może spowodować duże straty po stronie klientów. Nasi klienci często i chętnie korzystają z tych usług, przekazując środki bliskim. Od 17 października klienci nie będą mieli takiej możliwości, ustanowione zlecenia stałe nie będą realizowane”
– podkreślił fintech w adresowanym do klientów komunikacie. Trudno oszacować jakiej grupy klientów mogą dotknąć kłopoty. Cinkciarz.pl podaje, że ma ich milion, ale zapewne większość to nie są aktywni klienci wykonujący mnóstwo płatności, lecz osoby, które raz w roku w aplikacji Cinkciarz.pl wymieniały waluty przed zagranicznym urlopem.
Co dalej z usługami oferowanymi przez Cinkciarz.pl? W dalszym ciągu klienci mogą korzystać z platformy Invest&Forex, za pośrednictwem której można spekulować walutami i kontraktami terminowymi na różne aktywa. Normalnie mogą też działać pożyczki w obcych walutach, przy których udzielaniu pośredniczy Cinkciarz.pl. Skasowanie licencji nie wpływa też na działalność polegającą na wymienianiu klientom walut (wysyłam do Cinkciarz.pl pieniądze z mojego banku, a on mi odsyła inną walutę ze swojego konta w tym samym banku).
KNF podkreśla, że Cinkciarz.pl „może nadal świadczyć usługi w zakresie wymiany walut, co jest głównym obszarem działalności tej spółki”. Natomiast nie będzie miał już możliwości oferowania usług do odbiorców innych niż klient kantoru. Czyli pieniądze będą mogły wędrować tylko po jednej ścieżce: klient Cinkciarz.pl – Cinkciarz.pl – klient Cinkciarz.pl. Przynajmniej do czasu, gdy Cinkciarz.pl nie dogada się z jakimś posiadaczem licencji na działalność płatniczą i na korzystanie z jego „infrastruktury”.
Cinkciarz – po informacji, że jego polskiej spółce Conotoxia odebrano licencję instytucji płatniczej – najpierw przez kilka dni szokująco milczał, ale jak już się odezwał, to zasypał nas oświadczeniami. Głównie takimi, w których oskarża banki o to, że rzucają mu kłody pod nogi i że uprawiają nieuczciwą konkurencję. Cinkciarz.pl żąda od nich horrendalnych odszkodowań. W sumie naliczyłem już zapowiedzi pozwów o łącznej wartości 6,5 mld zł.
Wysokie kwoty potencjalnie żądanych odszkodowań (bo są to zapowiedzi, a nie realnie złożone pozwy) zapewne mają zwrócić uwagę klientów i obserwatorów sytuacji Cinkciarza na to, że dzieje się jakaś wielka niesprawiedliwość. I być może na niektórych to działa. Ale to broń obosieczna, bo seryjne rzucanie oskarżeń i randomowych kwot wziętych z sufitu może też świadczyć o tym, że to tylko paplanina nie mająca podstaw w żadnych wyliczeniach.
Czy banki chcą pomóc „skasować” Cinkciarza?
No dobrze, spójrzmy na to z dystansu. Czy są jakiekolwiek przesłanki, że banki komercyjne – korzystając z kłopotów nie lubianego rywala – próbują pozbyć się platformy Cinkciarz.pl z rynku kantorowego? Cinkciarz.pl oskarża konkretne banki o to, że uniemożliwiają mu korzystanie z ich wewnętrznych kantorów do wymiany walut. I przez to Cinkciarz.pl miałby mieć kłopoty z terminowym realizowaniem transakcji? Banki oskarżeń oficjalnie nie komentują, a nieoficjalnie mówią: „Cinkciarz chce odwrócić uwagę”.
Cinkciarz oskarża banki o różne (czasem dziwne) rzeczy: że nie chcą mu udzielać gwarancji bankowych (a niby dlaczego by miały chcieć ich udzielać w takiej sytuacji?), że nie chcą mu udzielić kredytu inwestycyjnego (na Boga, dlaczego by miały chcieć?), że przetrzymują przelewy, które powinny trafić do klientów (banki nie zaprzeczają, że to się może zdarzać, ale tłumaczą, że to kwestia AML, czyli zapobiegania praniu pieniędzy), albo że blokują konta inwestycyjne klientów Forex&Invest.
Cinkciarz napisał, że sześć banków odmówiło mu dostępu do swoich platform walutowych. Konkretnie chodzi o Bank BPS, BOŚ Bank, ING Bank, Bank Millennium, Getin Bank oraz Credit Agricole. Z kolei Citibank Handlowy miał odmówić mu otwarcia walutowych rachunków bankowych. „To rażące ograniczanie dostępu do rynku poprzez naruszenie zasad równego traktowania przedsiębiorstw”. Zdaniem Cinkciarza banki robią mu pod górkę, żeby utrudnić wymianę walut (czyli realizację zleceń klientów) i de facto „wyciąć” go z rynku.
Dlaczego banki miałyby odciąć Cinkciarzowi dostęp do wymiany walut w ich wewnętrznych „kantorkach”? To usługa, która jest już niemal rynkowym standardem, zwłaszcza w bankowości firmowej i korporacyjnej. Jeśli chcesz wymienić złote na euro, to wchodzisz do sekcji „waluty” w bankowości elektronicznej, wpisujesz ile euro chcesz kupić, klikasz „kup” i za kilka sekund waluta jest na Twoim rachunku prowadzonym przez bank w tej walucie. Każdy legalny posiadacz rachunku bankowego (także Cinkciarz) może z niej korzystać. W przypadku dużych klientach można negocjować kursy i się grubo targować z dealerem banku.
Czytaj więcej o tym: Cinkciarz przeszedł do kontrataku i oskarżył banki o zmowę, ale… czy przy okazji sam się nie podłożył? Układam cinkciarskie puzzle
Nie wiemy czy rzeczywiście nastąpiło odcięcie Cinkciarza od platformy walutowej choćby jednego banku. Żadna z oskarżonych instytucji nie oświadczyła, że to nieprawda. Banki konsekwentnie nabierają wody w usta i nie komentują sytuacji. Nieoficjalnie słyszę, że Cinkciarz po prostu odwraca uwagę od swoich kłopotów i żadna poważna instytucja finansowa nie będzie się z nim wdawała w pyskówki.
Z punktu widzenia banków wymiana walut – jako usługa świadczona przez Cinkciarz.pl – to zwykłe przelewy przychodzące na rachunki Cinkciarza.pl w różnych bankach i wychodzące z nich, tyle że już w innych walutach. W tych „cinkciarzowych” oskarżeniach mogłoby być sporo prawdy, gdyby droga pieniędzy powierzonych Cinkciarzowi była inna, niż optymalnie być powinna, gdyby kantor pozabankowy chciał rzeczywiście pokonać polskie banki w walce globalnej. Posłuchajcie jak Cinkciarz opisuje istotę problemu, który napotkał we współpracy z bankami w ostatnich dniach:
„Uniemożliwianie spółce Cinkciarz.pl zawierania transakcji wymiany walut wpływa bezpośrednio na czas realizacji transakcji (Cinkciarz.pl musi przelewać waluty do innych banków, w których ma możliwość wymiany walut, a następnie odsyła walutę do klienta banku będącego uczestnikiem zmowy), oraz na koszty działalności kantoru (prowadząc do nieadekwatnego zwiększania tych kosztów w związku z wysokimi prowizjami za przelewy walutowe)”
Jeśli Cinkciarz opisuje precyzyjnie utrudnienia w realizacji swojej usługi, to wynika z tego, że może ona działać inaczej, niż powinna, gdyby miała być optymalnym rywalem dla banków. Wydawałoby się, że Cinkciarz powinien być dealerem na rynku forex i codziennie wysyłać duże pakiety walut w świat, umawiając się z globalnymi instytucjami finansowymi w transakcjach pozagiełdowych (czyli na tzw. rynku OTC) na możliwie jak najlepsze kursy wymiany – lepsze niż te, które oferują polskie banki swoim klientom. Na tym polegałby sens istnienia kantoru, który chciałby pokonać banki.
Jak sprzedać klientowi walutę taniej niż bank? Trudne zadanie
Z tego, co pisze Cinkciarz może wynikać, że wymieniał waluty nie na rynku globalnym, lecz na platformach polskich banków. A jaka to różnica? Jeśli np. posiadacz konta w XYZ Banku chce wymienić złote na euro, to zamiast zrobić to w kantorze XYZ Banku, wysyła pieniądze na konto Cinkciarza. I oczekuje, że Cinkciarz kupi mu to euro od jakiegoś globalnego banku na rynku forex po świetnym kursie, a potem odeśle euro.
Jeśli Cinkciarz.pl nie szedł na rynek globalny, tylko na platformę walutową jednego z polskich banków i tam wymieniał waluty, próbować coś „uszczknąć” na marży, to ugranie dla klienta znacznie lepszego kursu niż ten, który klient sam mógłby dostać wymieniając walutę w kantorze online swojego banku, czasem może wymagać pewnych fikołków. To by mogło tłumaczyć opóźnienia w transakcjach – poszukanie okazji do tańszej wymiany walut jest trudniejsze, gdy trzeba korzystać z lokalnych platform, czyli de facto kupować waluty „z drugiej ręki”.
Jeśli spojrzymy na listę dealerów rynku forex, to znajdziemy tam cypryjską spółkę Conotoxia z tej samej grupy kapitałowej, co Cinkciarz.pl. Co prawda jest ona dealerem typu STP (a więc z nieco gorszym dostępem do rynku, niż np. brokerzy typu ECN), ale powinna zapewniać klientom kantoru Cinkciarz.pl możliwości uzyskiwania lepszych kursów, niż w kantorach polskich banków. Zapytałem o to samego Cinkciarza. Oto jego odpowiedź:
„Usługi wymiany walut świadczone przez Cinkciarz.pl sp. z o.o oraz usługi inwestycyjne świadczone przez Conotoxia Ltd. to dwie odrębne kwestie. Dostęp Cinkciarz.pl do spotowych platform walutowych w bankach działających na terytorium Polski ma na celu zapewnienie szybkiej obsługi klienta. Chodzi o to, by Cinkciarz.pl nie musiał realizować przelewów walutowych między różnymi bankami, co oznaczałoby wydłużenie czasu na fizyczną dostawę waluty. Gdy Cinkciarz.pl ma konto w różnych walutach w banku X i ma dostęp do spotowej platformy walutowej w tym samym banku, to może świadczyć usługi bez konieczności przesyłania jednej waluty z banku X do banku Y (w którym też ma dostęp do platformy walutowej) oraz odsyłać wymienioną już walutę na konto klienta w banku X”
– odpowiedział mi Cinkciarz.pl. Wiadomo: każde dodatkowe ogniwo w łańcuchu wymiany powoduje wydłużenie czasu realizacji całej transakcji. Banki widzą jakie obroty generują klienci Cinkciarz.pl i widzą, że przemyka im między palcami procent od tych pieniędzy.
„Jako Cinkciarz.pl nie mamy alternatywy do przesyłania pieniędzy niż poprzez sieć banków, dlatego ważne jest, aby branża bankowa nie naruszała zasad uczciwej konkurencji, jeśli widzi, że klient realizuje regularne transakcje z Cinkciarz.pl. Ograniczenie dla Cinkciarz.pl dostępu do polskich banków powoduje konieczność realizacji transakcji poza Polską, co dodatkowo wydłuża te terminy”
– tłumaczy Cinkciarz. A co z możliwością wykorzystania licencji na bezpośredni dostęp do rynku forex? Cinkciarz twierdzi, że cypryjska spółka Conotoxia Ltd., zgodnie z posiadaną cypryjską licencją CySEC, może wymieniać waluty jedynie na potrzeby związane z określonymi transakcjami na rachunku maklerskim, a nie na potrzeby fizycznej dostawy waluty.
„Na przykład, gdy klient posiadający rachunek maklerski w PLN chce zawrzeć transakcje CFD na EUR/USD, to taka wymiana waluty na potrzeby tej transakcji jest możliwa, ale i tak po rozliczeniu transakcji CFD zysk/strata z tej transakcji wyrażona w PLN wraca na jego rachunek maklerski prowadzony w PLN. Zatem nie dotyczy to transakcji, w której klient ma rachunek w PLN, a chce dostać fizycznie USD na swoje konto bankowe, gdyż to jest transakcja zarezerwowana dla działalności kantorowej. Conotoxia Ltd. nie jest kantorem”
– odpowiada Cinkciarz.pl. Cokolwiek się nie wydarzyło, wynikało z faktu, że polskie banki uruchomiły własne kantory internetowe i drastycznie zmniejszyły takim firmom, jak Cinkciarz, pole do zarabiania pieniędzy. Czy wywołało to jakieś procesy, których skutkiem stało się najpierw opóźnianie transakcji wymiany walut, potem kontrola KNF, a na koniec wielkie „sprawdzam”, które powiedzieli Cinkciarzowi jego klienci? Na to wygląda. Wciąż czekamy na odpowiedź na pytanie: czy to „coś” tylko naruszyło reputację Cinkciarza, czy też również pieniądze niektórych jego klientów?
KNF w zmowie z bankami? Zapewne nie, ale…
Conotoxia oskarża nie tylko banki o zmowę, ale i KNF o złamanie prawa. Skarży się, że na ostatnim etapie postępowania nie otrzymała wglądu do akt sprawy i że nadzór miał do wyboru sześć kar, które mógł stosować kaskadowo, a nie od razu odbierać licencję firmie, która do tej pory nie była karana.
„KNF nie dał nam możliwości obrony stanowiska w sprawie. O decyzji KNF dowiedzieliśmy się – tak jak i inni – z internetu. Zgodnie z przepisami KNF był zobligowany do poinformowania nas o zakończeniu postępowania. Spółka powinna mieć również możliwość zgłoszenia ostatnich wniosków dowodowych. Nic z tego nie miało miejsca”
Cinkciarz.pl oskarżył też KNF o to, że sposób ujawnienia informacji spowodował panikę klientów i „inkwizycyjny sąd nad całą grupą kapitałową”. Cinkciarz sugeruje, że sprawa ma związek z „bankowymi” aspiracjami holdingu, który miał planować przekształcenie się w bank, o czym miał też być informowany nadzór. Ale KNF oświadczył, że żaden wniosek w tej sprawie od spółek z grupy Cinkciarz.pl nie wpłynął.
Cinkciarz zapowiada walkę o odwrócenie decyzji KNF, ale stan prawny jest taki, że nie wstrzymuje to wykonania decyzji nadzoru. Gdyby po odwołaniu w sądzie administracyjnym się okazało, że Cinkciarz ma rację, może co najwyżej walczyć o odszkodowanie. Na sali sądowej zostaną też zweryfikowane wszystkie zarzuty Cinkciarza wobec nadzorcy, że nie pozwolił spółce się bronić, utrudniał dostęp do dokumentów.
„Będziemy postulować o zmianę przepisów w zakresie nadzoru nad usługami płatniczymi – aktualnie cofnięcie zezwolenia na świadczenie usług płatniczych ma skutek natychmiastowy po doręczeniu decyzji, co faktycznie niszczy natychmiast dany biznes, a możliwości odwołania są już tylko działaniami po fakcie, niedającymi rzeczywistej ochrony przed wadliwą decyzją KNF”
KNF stwierdziła, że zidentyfikowano w działalności Conotoxia „rażące nieprawidłowości”, których spółka pomimo zaleceń nie usunęła. Miało to wpłynąć na zastosowanie najsurowszego środka nadzorczego. Postępowanie wykazać miało, że firma „nie wypełnia ustawowych obowiązków związanych z ochroną środków pieniężnych przyjętych od użytkowników. Przekładało się to na realne zagrożenie dla interesów klientów” – odbija piłeczkę KNF.
Nie da się ukryć, że podstawowa usługa Cinkciarz.pl od kilku tygodni nie działała prawidłowo i spółka w żaden sposób nie tłumaczyła przyczyn tej sytuacji. Nie da się też ukryć, że w historii bywał to już sygnał ostrzegający przez możliwą upadłością tego typu spółek. Z całą pewnością polska spółka Conotoxia dopuściła się jakichś nieprawidłowości dotyczących opieką nad pieniędzmi klientów – nawet sama grupa Cinkciarz temu nie zaprzecza.
Jest też dość dziwne, że Cinkciarz.pl nie jest w stanie realizować na bieżąco zleceń klientów, które nastąpiły po decyzji z KNF – z jednej strony można zrozumieć, że „run” klientów mógł być trudny do obsłużenia przez pracowników, ale z drugiej strony to jednak jest „tylko” kantor – pieniądze nie powinny ginąć w „czarnej dziurze”. A w każdym razie nie na tydzień.
Nie zdziwiłbym się, gdyby za jakiś czas okazało się, że banki rzeczywiście utrudniały Cinkciarzowi „manewry” z pieniędzmi, uznając pozabankowy kantor internetowy, korzystający przecież z infrastruktury bankowej – czyli z oferowanego firmom dostępu do platform walutowych – za zbędną „narośl”. Niewykluczone, że ta sytuacja będzie miała negatywny wpływ na nasze możliwości wymieniania pieniędzy i oferowane na rynku kursy.
Niezależnie od tego co przeskrobał Cinkciarz (szczegółów wciąż nie znamy), jego kłopoty są dobrą wiadomością dla banków. A jeśli są dobrą wiadomością dla banków, to raczej nie są nią dla klientów, bo banki właśnie zaczynają znów testować możliwości zarabiania w różnych miejscach na spreadach walutowych.
——————-
ZAPLANUJ ZAMOŻNOŚĆ Z SAMCIKIEM:
Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej. Polecam też trzy inne e-booki: o tym, jak zrobić porządek w domowym budżecie i raz na zawsze wyjść z długów, jak bez podejmowania ryzyka wycisnąć więcej z poduszki finansowej i jak oszczędzać na przyszłość dzieci.
—————————–
ZOBACZ NASZE NAJNOWSZE WIDEO:
—————————————
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW
>>> W 231. odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” gościem Macieja Samcika był prof. Adam Mariański, szef i twórca Mariański Group. To kancelaria zajmująca się doradztwem podatkowym i strategicznym, pomocą w zarządzaniu majątkiem zamożnych Polaków oraz doradztwem w tworzeniu fundacji rodzinnych. I właśnie od fundacji rodzinnych zaczęliśmy naszą rozmowę. Ministerstwo Finansów uważa, że duża część z nich powstała tylko po to, żeby optymalizować podatki. I chce ograniczyć ich przywileje. Czy to dobry pomysł? Drugim tematem naszej rozmowy są podatki. Jak należałoby zmienić system podatkowy w Polsce, żeby było sprawiedliwie? I jak zreformować PIT – najbardziej „nierówny” podatek?
>>> W 229. odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” wszystko stanęło na głowie. Zamiast Samcik rozmawiać, z Samcikiem rozmawiają. A konkretnie Natalia Tur, edukatorka i mediatorka rodzinna rozmawia z Maciejem Samcikiem o… pieniądzach. Bo nie tylko pieniądze w rodzinie są ważne, ale też rozmawianie o pieniądzach. Bez tego nie nauczymy naszych dzieci oszczędności i oszczędzania. A jak nasze dzieci nie nauczą się oszczędzania za młodu, to będą musiały się uczyć za dorosłości. Czyli wtedy, kiedy my się uczyliśmy, co – jak wiemy – jest bolesne. Jak ograniczyć ból? Zapraszamy do posłuchania!
Wszystkie podcasty znajdziesz w Spotify oraz na siedmiu innych platformach podcastowych, szukaj pod hasłem „Finansowe Sensacje Tygodnia”. W każdą środę nowy podcast!
——————————-
zdjęcie tytułowe: Copilot Designer