Ani gigantyczny pod względem wartości debiut Żabki, ani ewentualne wejście na warszawską giełdę kilku innych firm podobnej wielkości nie zmienią faktu, że warszawski parkiet jest w europejskiej drugiej lidze. By nasza giełda awansowała do ekstraklasy, musiałby na niej zaistnieć – lub rozwinąć się dzięki pozyskiwanym na giełdzie pieniądzom – koncern o międzynarodowym znaczeniu. Taki, jakim był Inditex dla hiszpańskiej giełdy.
Po latach marazmu na warszawskiej giełdzie pojawiło się ożywienie. W końcu pojawił się spory debiutant, jakim bez wątpienia jest sieć sklepów Żabka. Zarówno wartość sprzedanych akcji – 6,45 mld zł – jak i wycena na poziomie 20 mld złotych budzą szacunek. Zwłaszcza że jest to, według danych Bloomberga, trzecie co do wielkości IPO w Europie w tym roku.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Właściciel Żabki, fundusz CVC, zainkasował sporą gotówkę (obietnica debiutu Żabki była zapewne jednym z motywów przewodnich jego własnego IPO), inwestorzy instytucjonalni szukający ekspozycji na polskiego konsumenta mogli – zobaczymy, czy korzystnie – ulokować swoje środki, a inwestorzy indywidualni tłumnie ruszyli po akcje płaza w nadziei na szybkie zyski, co spowodowało 90-procentową redukcję zapisów.
Niestety dla pozycji warszawskiej giełdy w świecie europejskich finansów to wiele nie zmieni. Kapitalizacja warszawskiej giełdy to około 220 mld dolarów. Dodanie podmiotu o wartości rynkowej 20 mld zł, a więc ok. 5 mld dolarów, będzie więc miało marginalne znaczenie. Choć dla inwestorów oczywiście pojawienie się jeszcze jednej atrakcyjnej spółki o znanej wszystkim marce jest świetną wiadomością.
Wiedeń już wyprzedziliśmy. Teraz będzie trudniej
Możemy się pocieszać porównując Giełdę Papierów Wartościowych do Wiener Boerse, ale Austria to jednak relatywnie niewielki kraj (około 9 mln ludzi) i na dodatek dość tradycyjna gospodarka – spośród pięciu największych podmiotów na wiedeńskiej giełdzie mamy dwa banki i po jednej firmie energetycznej, paliwowej i przemysłowej. Gałęzie, które rzadko rozwijają się dynamicznie.
Lepszym, a na pewno ambitniejszym celem, byłoby osiągnięcie poziomu rozwoju runku finansowego, jaki mają rozwinięte gospodarki porównywalnej wielkości. Na przykład Holandia czy Hiszpania.
Porównania z Holandią, choć jej gospodarka jest nieco tylko większa od polskiej, są utrudnione. Kilka spółek na amsterdamskiej giełdzie to konglomeraty brytyjsko-holenderskie takie jak Shell czy Unilever z podwójnymi notowaniami w Holandii i Zjednoczonym Królestwie, co utrudnia precyzyjne określenie kapitalizacji giełdy w Amsterdamie. Dodatkowo jest ona częścią Euronext i choć ma osobne indeksy giełdowe, to nie jest samodzielnym podmiotem.
Gospodarka Hiszpanii jest już niemal dwukrotnie większa od polskiej, ale między oboma krajami występują istotne podobieństwa. Oba kraje są podobnej wielkości, oba są trochę na uboczu Unii Europejskiej i oba nie należały do ścisłego rdzenia państw-założycieli unii.
I jak wypada porównanie polskiego rynku akcji z hiszpańskim? Niestety niezbyt dobrze. Kapitalizacja rynkowa hiszpańskich akcji to około 50% hiszpańskiego PKB, w Polsce jest to raptem 27%. Najbardziej cenna hiszpańska spółka, Inditex, ma wartość rynkową na poziomie prawie 170 mld euro, a więc niemal dziesięciokrotnie większą niż najcenniejszy w Polsce bank PKO BP. Dziesięć największych hiszpańskich spółek jest wartych w sumie 550 mld euro, polskich niecałe 100 mld.
Jak gonić Hiszpanię? Żabim skokiem?
Pojawia się pytanie, jak gonić Hiszpanię. Może nie tyle w nadziei, że warszawska giełda przegoni madrycką, ale chociaż tak, by proporcje giełd odpowiadały proporcjom gospodarek. Niby trywialne – hiszpański IBEX 35 w ostatnich latach nie zachowywał się nadzwyczajnie, znacznie odstając od wskaźników giełd we Frankfurcie, Paryżu czy Amsterdamie. Niestety z WIG20 było podobnie…
Więc może jakąś opcją byłoby przejęcie parkietów z naszego regionu? Giełda w Pradze należy do Austriaków, a budapesztańska została przejęta przez tamtejszy bank centralny od Austriaków i raczej nie będzie na sprzedaż. Zostają… giełdy w Bukareszcie, Sofii, Zagrzebiu i Ljubljanie. W sumie poniżej 100 mld dolarów kapitalizacji. Bylibyśmy bliżej Madrytu, ale wciąż niezbyt blisko. No i nie ma pewności, czy GPW chciałaby te giełdy kupić i czy ich właściciele chcieliby je sprzedać.
Na co możemy więc liczyć? Naszą szansą jest pojawienie się firmy, która – jak niegdyś Inditex, właściciel Zary – podbije globalne rynki swoimi produktami i osiągnie wycenę idącą w setki miliardów dolarów. Podobnie było z holenderskim ASML Holding, producentem maszynerii niezbędnej w produkcji półprzewodników, którego wycena wystrzeliła do góry w związku z boomem na AI i zapotrzebowaniem na procesory pod AI. Obecnie jest warta przeszło 260 mld dolarów, czyli więcej niż cała polska giełda.
Czy choćby jak stary dobry SAP, gigant informatyczny, obecnie wyceniany wyżej niż łącznie są warte cztery ikony niemieckiego przemysłu – koncerny motoryzacyjne.
Niestety takich kandydatów wśród polskich spółek brak. Polskie banki przy obecnym wysyceniu rynku w Polsce i znikomych wysiłkach w stronę ekspansji zagranicznej raczej nie będą demonami wzrostu. Orlen, druga co do wielkości polska spółka pod względem kapitalizacji, w dużej mierze operuje w biznesie schyłkowym.
Polski odpowiednik Inditeksu, czyli LPP, był, jak się wydaje, częściowo wzorowany na hiszpańskiej spółce i jego szansę na stanie się poważną konkurencją dla pierwowzoru nie wydają się wielkie. Druga z naszych sporych spółek modowych, CCC, przeinwestowała i musiała przycinać swoje ambitne plany. W rozwoju też trzeba mieć umiar.
Z polskich spółek technologicznych jest Asseco – z kapitalizacją około 1,5 mld euro jest poza indeksem WIG20. SAP, dla porównania, ma kapitalizację 245 mld euro. Allegro ciągle nie może odzyskać blasku z okresu IPO. Nadzieją na więcej był kiedyś CD Projekt, ale kłopoty Cyberpunka sprawiły, że przez długi czas zajmował się naprawianiem nadszarpniętej reputacji bardziej niż planami rozwojowymi.
Jednym z naszych towarów eksportowych są Paczkomaty InPost, jednak spółka zajmująca się ich ekspansją na europejskich rynkach, Integer, jest notowana na giełdzie w Holandii. I też – nawet po ewentualnej repatriacji – nie dałaby nam wejścia do giełdowej ekstraklasy europejskiej – wartość rynkowa Integera to dziś nieco ponad 4 mld euro.
Żabka nie wystarczy. Potrzebujemy światowego gracza. Lub dekad budowy kapitału
Czy game changerem może być Żabka? Niewiele na to wskazuje. Wycena spółki jest, jak pisał o tym Marcin Kuchciak, dość wymagająca, więc i potencjał wzrostu kapitalizacji spółki jest zapewne, przynajmniej w średnim terminie, niewielki. Rynek, zwłaszcza w większych miastach, już się Żabkami w dużej mierze wysycił, a pojawiające się tu i tam w mediach narzekania leasingobiorców z mniejszych ośrodków wskazują, że nie jest to format na każdą miejscowość.
Ekspansja w Rumunii, jeśli się uda, bardziej potwierdzi słuszność wyżyłowanej wyceny, niż do niej coś szczególnie doda. Sam format, wzorowany na amerykańskim 7 Eleven, nie jest jakoś szczególnie innowacyjny. Nawet jeśli jest uzupełniany o interesujące lokalne wynalazki w postaci choćby Żabki Nano.
W niedawnym raporcie o konkurencyjności Europy Mario Draghi narzekał na słabość europejskich rynków finansowych, którą przypisywał między innymi brakowi funduszy emerytalnych. My swoje OFE z powodów fiskalnych zwinęliśmy, a PPK tylko z wolna zajmują ich miejsce. Polski kapitał jest wciąż relatywnie słaby, a w obrotach na warszawskiej giełdzie wciąż dominuje kapryśny i ulotny kapitał zagraniczny.
Dodatkowo polska gospodarka, podobnie jak wspomniana wcześniej austriacka, jest dość tradycyjna, z silnym komponentem wytwórczym, ale niezbyt innowacyjna. W takich warunkach trudno jest liczyć, że pojawi się firma czy firmy, których wyceny urosną tak szybko, by przenieść cały rynek na wyższy poziom. Chyba na razie pozostaniemy w drugiej lidze. Aż stanie się cud (i wykwitnie w Polsce koncern wspaniały w skali globalnej) lub zbudujemy wystarczająco dużo kapitału, by przejść do pierwszej.
zdjęcie tytułowe: Pixabay/Żabka