7 września 2020

Urzędniczy WestWorld, czyli dwa lata czekania na prostą decyzję oraz na zwrot pieniędzy. Co jeszcze może pójść nie tak? I czy jak się zwolni część urzędników, to będzie lepiej?

Urzędniczy WestWorld, czyli dwa lata czekania na prostą decyzję oraz na zwrot pieniędzy. Co jeszcze może pójść nie tak? I czy jak się zwolni część urzędników, to będzie lepiej?
Współautor: Marcin Jurka
9

Premier zapowiedział cięcia etatów urzędników. Ale czy nie powinien najpierw sprawdzić, ile obywatele czekają na załatwienie prostej sprawy w urzędzie? Przygoda, którą dziś chcemy opisać, trwa już od prawie dwóch lat. Urząd w głębokiej konspiracji, chaos prawny, niemoc komunikacyjna i decyzyjna. Czy po cięciach może być lepiej, czy może… gorzej?

Ostatnio wiele się mówi o konieczności zwolnienia części urzędników, bo dzięki temu państwo w kryzysie będzie tańsze i będzie dawało przykład jak zaciskać pasa. Co prawda niektórzy komentatorzy wyrażają obawy, że najpierw trzeba by było uprościć prawo, zmniejszyć liczbę procedur i przenieść większą ich część do internetu, a dopiero potem zacząć zwalniać pracowników urzędów, zajmujących się przybijaniem pieczątek i wystawianiem dokumentów, ale na razie nikt ich nie słucha.

Zobacz również:

Może kogoś przekona ta historia, która jest przykładem niewydolności urzędów spowodowanej zapewne niekoniecznie złą wolą pracujących tam ludzi, lecz po prostu brakiem pracowników. Ponieważ państwo jest analogowe, a spraw do ogarnięcia jest sporo (trzeba wystawić mnóstwo papierków, wypełnić furę tabelek i uzupełnić sporo ewidencji), to załatwianie spraw idzie jak krew z nosa.

Bohater tej historii znalazł się w oku cyklonu zwanego przekształceniem użytkowania wieczystego gruntów w prawo własności. Przekształcenie generalnie nastąpiło z mocy prawa na początku 2019 r., ale rozliczenia finansowe z tym związane niestety nie działają automatycznie. W opisywanym przypadku historia trwa już ponad półtora roku. W tym czasie urzędnicy nie oddają ludziom należnych im pieniędzy tłumacząc się tym, że jest dużo wniosków i że obowiązuje kolejka.

Przekształcenie użytkowania w własność: co to jest i po co?

Temat dotyczy nieruchomości, które stoją na gruntach państwowych (odpowiedzialny za nie organ to Zarząd Mienia Skarbu Państwa) lub na gruntach samorządowych (odpowiedzialny za nie jest Urząd Miasta lub Urząd Gminy). Na etapie przygotowania ustawy ogólną liczbę nieruchomości, których dotyczy przekształcenie, określono na 2,5 mln, z czego 80% to grunty samorządowe.

Po co to przekształcenie z użytkowania wieczystego we własność? Własność jest największym prawem, na podstawie którego można dysponować nieruchomością. Użytkowanie wieczyste z kolei pozwala korzystać z gruntu w podobnym zakresie i nim rozporządzać, np. sprzedać, jednak posiada trzy zasadnicze ograniczenia.

Po pierwsze, jest ograniczone czasowo (przyznawane na określony czas). Po drugie ustanawia się je dla określonego celu, który uprawniony użytkownik wieczysty musi zrealizować (np. cele mieszkaniowe). Nie można użytkować wieczyście nieruchomości w całkiem dowolny sposób.

Ostatnią, ale nie najmniej ważną cechą, jest fakt, że organ uprawniony do nadzorowania „użytkowników wieczystych” (Zarząd Mienia Skarbu Państwa lub Urząd Miasta, czy Urząd Gminy) pobiera za użytkowanie wieczyste coroczną i to niemałą opłatę. W tym konkretnym przypadku, o którym zaraz powiemy (mieszkanie w Warszawie o powierzchni 86 m2 plus dwa miejsca garażowe) wynosiła ona w zeszłym roku 522 zł, czyli drugie tyle, co podatek od nieruchomości odprowadzany do Urzędu Miasta (542 zł).

A gdy zaczęło się mówić o projekcie przekształcenia użytkowania we własność, to organy „nadzorujące” – czując że „dojenie” Kowalskiego się kończy – wypowiedziały dotychczasowe stawki opłat rocznych części nieruchomości nie przeznaczonych na cele mieszkaniowe (np. miejsc garażowych) i wprowadziły nowe, trzykrotnie wyższe (potem się z tego wycofywały, bo zrobił się szum w mediach).

Czytaj też: Profil zaufany – co można dzięki niemu załatwić w urzędzie na odległość

Tajemnicze zaświadczenie. Kto je wydaje? Tajne łamane przez poufne

W 2019 r. ustawa wreszcie weszła w życie. Ciemiężeni corocznymi opłatami użytkownicy z radością udali się do organów „nadzorujących” nieruchomości, żeby uregulować tę kwestię i uwolnić się od opłat. Oczywiście zostali odesłani z kwitkiem, bo co z tego, że jest ustawa, skoro nie ma aktów wykonawczych, czyli rozporządzeń mówiących urzędnikom jak mają wykonać ustawę?

Opłata za użytkowanie wieczyste według ustawy została zastąpiona 20-letnią opłatą przekształceniową. Nowe prawo ustaliło, że zapłacić ją można jednorazowo, z przyznaną przez urzędników bonifikatą lub 20 rocznych ratach (w tym drugim wariancie raty byłyby takie same, jaka byłaby wysokość opłaty za użytkowanie na 1 stycznia 2019 r.)

Ludzie zaczęli się dopytywać o finalizację prawa do przekształcenia użytkowania wieczystego we własność, ale ponieważ nieznana była wysokość bonifikaty, to użytkownik wieczysty nie wiedział, ile będzie musiał zapłacić. Ludzie byli wysyłani na przysłowiowe drzewo mniej więcej przez trzy miesiące od momentu, gdy ustawa weszła w życie.

A potem też nie było jasności, ale wtedy urzędnicy wymyślili trik – powiedzieli petentom chcącym sfinalizować przekształcenie, że mogą zapłacić tyle, ile wyniosłaby opłata za użytkowanie wieczyste za 2019 r. w pełnej kwocie z dopiskiem, że jest to zaliczka na poczet opłaty przekształceniowej.

Później wysokość bonifikaty w przypadku gruntów należących do Skarbu Państwa została ustalona na 60%, a mazowiecki wojewoda podwyższył ją do 98%. Każda gmina miała zaś indywidualnie zdecydować, jakiej wysokości obniżkę zastosuje i jak długo będzie ona ważna (w Warszawie bonifikata została uchwalona na podobnym poziomie, jak „rządowa”).

Od tej pory wydawałoby się, że wszystko powinno pójść już gładko. Ale nie poszło – w każdym razie nie w przypadku bohatera tej historii, pana Marcina, bo „taki mamy klimat” w urzędach. A może po prostu są one zbyt analogowe, zbyt przeciążone wypełnianiem papierków, zbyt słabo połączone informatycznie, zbyt słabo zautomatyzowane?

Czytaj też: Próbowałem przeżyć kilka dni bez plastikowego dowodu osobistego, tylko z takim w aplikacji. I co?

WestWorld, czyli urzędowy labirynt

Problemem w przypadku pana Marcina – ale nie tylko jego problem dotyczy -jest niejasna forma prawna niektórych gruntów w Warszawie i kwestie właścicielskie. Urzędnicy zabrali się do pracy i do wyjaśniania zawiłej sytuacji. Na pierwszym froncie stanęło Biuro Mienia Miasta i Skarbu Państwa w Warszawie, które ma potwierdzać gotowość nieruchomości do przekształcenia wydając specjalne zaświadczenia.

Na jego podstawie można wnioskować do Zarządu Mienia Skarbu Państwa o przyznanie 98-procentowej bonifikaty i rozliczenie kwoty wpłaconej za 2019 r. jako zaliczki (po odliczeniu bonifikaty petent powinien dostać zwrot większości tamtej wpłaty).

Problem polega na tym, że powyższe dwie instytucje o łudząco podobnych nazwach – Biuro Mienia i Zarząd Mienia – nie współpracują ze sobą i nie wymieniają informacji. Kolokwialnie można powiedzieć, że lewa ręka nie wie, co robi prawa. Zarząd Mienia Skarbu Państwa odsyła petentów z kwitkiem twierdząc, że to nie on zajmuje się wystawianiem zaświadczeń. Ale nie informuje kto się tym zajmuje. Klienci dowiadują się, że jego od tego jakiś „inny urząd” (nie informują jaki). Zatem nie można nigdzie pójść i o zaświadczenie poprosić.

Bez zaświadczenia nie można wnioskować o bonifikatę i nie można rozliczyć nadpłaty. Jedyny sposób to czekać na list polecony z zaświadczeniem, które kiedyś pewnie w końcu zostanie wystawione przez tajemniczy urząd, o którego istnieniu zainteresowani nie powinni się dowiedzieć.

A co jeśli do tego wszystkiego zawiedzie poczta? W opisywanym przypadku zaświadczenie w końcu zostało wystawione, ale poczta go… nie dostarczyła. Pan Marcin twierdzi, że w skrzynce listonosz nie pozostawił nawet awizo. A może nie zgadzał się adres? Tego nie wiemy, z jakichś przyczyn nie udało się przekazać listu adresatowi. Pismo, po odleżeniu ustawowego okresu na poczcie, wróciło do nadawcy, czyli Biura Mienia Miasta i Skarbu Państwa, które odnotowało że pismo nie zostało przyjęte.

Biuro nie wpadło na genialny pomysł, by wysłać pismo ponownie, albo próbować skontaktować się z odbiorcą w inny sposób, np. namierzyć go przez internet i wysłać e-maila, albo spróbować uzyskać numer jego telefonu (no dobra, to już może oczekiwania nieco na wyrost, ale w czasie pandemii zdarzyło nam się, że potrzebujący uzupełnienia dokumentów urzędnik odnalazł w jakichś papierach numer telefonu petenta i zadzwonił. Cuda, jak widać, się zdarzają.

Urząd: „Pieniądze będą wtedy, kiedy będą, bo nie mamy mocy przerobowych”

W ten sposób pan Marcin stracił kolejne pół roku. W połowie 2020 r. zaczął się namolnie dopytywać się w Zarządzie Mienia Skarbu Państwa co z jego sprawą. Trafił w końcu na życzliwą osobę (wcześniej nie miał tyle szczęścia), która uświadomiła mu, że istnieje głęboko zakonspirowane Biuro Miasta i Mienia Skarbu Państwa (nie mylić z Zarządem) i że powinien się tam udać osobiście, żeby pobrać zaświadczenie o przekształceniu i przyspieszyć procedurę.

Wszystkie stosowne zaświadczenia, z błagalnym pismem o zastosowanie bonifikaty włącznie, zostały w końcu złożone do Zarządu Mienia Skarbu Państwa. Ba, bohater tej historii otrzymał już nawet informację, że będzie przysługiwał mu zwrot w kwocie 491 zł. Co z tego, skoro pieniędzy do września 2020 r. nie ma na koncie?

„Proces zwrotu nadpłat przebiega sukcesywnie. Zarząd Mienia Skarbu Państwa w swojej ewidencji posiada ok. 150 000 nieruchomości, dlatego jest to procedura czasochłonna”

– dowiedział się petent, gdy zaczął dopytywać się, kiedy dostanie do ręki pieniądze. Ale jest jeszcze wisienka na torcie. Wszystkie opisane powyżej problemy dotyczą tylko lokalu mieszkalnego. Nasz bohater będzie musiał przejść też przez tę samą ścieżkę w celu uzyskania pełnej własności… garaży podziemnych przypisanych do mieszkania.

Już słyszymy chichot Syzyfa toczącego głaz pod górę. Widać niby światełko w tunelu, ale nie wiadomo czy to światełko nie okaże się pociągiem (urzędniczym), który rozjedzie swą ofiarę po raz drugi. Takich przygód zapewne będziemy opisywali więcej, gdy urzędy zostaną odchudzone o zapowiadane 10% urzędników, zaś ich obowiązki nie zostaną ani zmniejszone, ani zautomatyzowane, ani scyfryzowane.

_________________POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”

W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o zdziwieniu klientów tym, jak bardzo banki zakręciły kurek z kredytami (jak to jest, że klient, który miał jeszcze pół roku temu możliwość wzięcia 100.000 zł, dziś nie może pożyczyć nawet 1.000 zł) i jak się w takiej sytuacji zachować. Sprawdzamy czy da się jeszcze sensownie zarobić na lokacie bankowej, zastanawiamy się co ukrywają przed nami telekomy oraz dlaczego bankomaty wypłacają nam coraz częściej wyłącznie „grube” banknoty. No i martwimy się losem największej polskiej sieci restauracji, która z powodu pandemii jest zagrożona bankructwem. Zapraszamy do posłuchania!

Rozpiska tematów:

01:02 – Dlaczego banki zakręciły kurek z kredytami i dlaczego nie mówią nam, dlaczego odprawiły nas z kwitkiem?
12:41 – Czy da się jeszcze sensownie zarobić na lokacie?
20:38 – Kto zjadł gigabajty danych i dlaczego telekom w tej sprawie chowa głowę w piasek?
25:41 – Już raz prawie zbankrutowali. Czy to może się powtórzyć? Jaka przyszłość stoi przed siecią restauracji Sphinx?
36:12 – Dlaczego bankomaty wydają tylko banknoty o wysokich nominałach?

Aby odsłuchać podcast kliknij tutaj, albo na baner poniżej:

 

Subscribe
Powiadom o
9 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
krzysztof
4 lat temu

prawda jest tak,ze niezaleznie czy sie 10% urzednikow zwolni, czy o 10% zwiekszy ich ilosc sytuacja bedzie analogiczna…niedasizm urzedniczy jest znany od zawsze i zawsze wygrywa.Co do opisanej sytuacji to widac,ze nie chodzi wcale o brak urzednikow, ale o to,ze jednemu urzedowi nie chce sie przekazac info o drugim.W przeciwnym przypadku sprawa zalatwiona bylaby od reki

Pan Krzysztof
4 lat temu

Polskojęzyczna władzuchna będzie odchudzać po złości. Zamiast zlikwidować niepotrzebne przepisy i za tym niepotrzebne urzędy, to zmniejszą moce przerobowe. Na koniec powiedzą, że przecież sami tego chcieliście. Będzie też okazja do czarnego pijaru w stronę środowisk wolnościowych, które od lat postulują odchudzanie państwa.

Michał
4 lat temu

Standardowe, a zwłaszcza tam gdzie siedzi ktoś zakompleksiony, niereformowalny, bo po co sobie ułatwić i wydrukować, nie, trzeba ręcznie pisać, bo tak, albo będzie trzeba robić ewidencję każdej kartki i tłumaczyć na co tą 1 kartkę się wydrukowało, a pani księgowa zrobiła środek trwały na każdą kartkę i zanim się odda poza firmę, to trzeba przeprowadzić likwidację, a jak chcemy złączyć 2 kartki zszywką, to trzeba łączyć 2 środki trwałe i oczywiście określać właściciela i lokalizację, a wisienką jest, że spróbuj zagiąć róg kartki, to pani Krysia będzie krzyczeć! Dajcie żyć…

Jacek
4 lat temu

Problem nie leży w wakatach urzędniczych tylko na przestarzałym modelu biurokracji… której komputer jest potrzebny jak dziura w moście.

Jacek
4 lat temu

(…)Problemem w przypadku pana Marcina – ale nie tylko jego problem dotyczy -jest niejasna forma prawna niektórych gruntów w Warszawie i kwestie właścicielskie.(…)
Bo to inne miasta nie są obłożone roszczeniami reprywatyzacyjnymi…

Sosna
4 lat temu
Reply to  Jacek

Słowo-klucz: Dekret Bieruta.

Jacek
4 lat temu
Reply to  Sosna

Dekret był tylko w Warszawie, więc już takiej willi Chimera już nie objął… https://wiadomosci.wp.pl/klatwa-wisi-nad-willa-chimera-w-milanowku-od-trzynastu-lat-6383396244313729a
Milanówek to mała mieścina, ale jak widać swoją Brzeską też ma.

BdB
4 lat temu

Zmiana panelu komentarzy i brak kapczy – na plus! Proszę jeszcze o dymki z linkami do komentarzy także w wąskim widoku głównej strony.

Jacek
4 lat temu
Reply to  BdB

Jak już poruszasz temat komentatorni to przydałoby się też zmienić trochę maile… warto dodać informację, że komentarz jest odpowiedzią na komentarz użytkownika i tu nick, a ileś początkowych znaków z komentarza, na który ten odpowiada też by nie zawadziło.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu