Będzie kolejny gorący spór między bankami, a konsumentami? Wiceprezes Związku Banków Polskich twierdzi, że „możliwe jest w Polsce zastosowanie ujemnego oprocentowania depozytów”. I że jest już to stosowane w Unii Europejskiej. Prawnicy nie są jednak tego tacy pewni. A klienci przypominają, że przy ujemnym LIBOR CHF ci sami bankowcy twierdzili, że „kredyt jest umową odpłatną”. A depozyt to już nie? Jest jeden problem. Banki mogą uderzyć z flanki i wprowadzić ujemne oprocentowanie oszczędności w inny sposób. Jaki?
Co i rusz wraca temat ujemnego oprocentowania depozytów. Co prawda żaden bank go na razie nie wprowadził dla osób indywidualnych, ale kilka tygodni temu prezes mBanku Cezary Stypułkowski zapowiedział, że nie będzie miał innego wyjścia, biorąc pod uwagę, że nie potrzebuje tylu pieniędzy, ile klienci mu przynoszą.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Mógłby przetworzyć je na kredyty i zarabiać na marży odsetkowej, ale popyt na kredyty jest taki sobie, a rządowe limity antylichwiarskie skutecznie ograniczają możliwość zarabiania na udzielaniu kredytów. Poza ustawą antylichwiarską jest jeszcze podatek bankowy, który banki płacą od każdego udzielonego kredytu (jest najwyższy na świecie).
Wiceprezes Związku Banków Polskich: „Ujemne oprocentowanie oszczędności? Nie widzę problemu”
Wcześniej „Parkiet” pisał, że „jeden z dużych banków” szykuje się do testowania jak klienci przyjmą ujemne oprocentowanie oszczędności złożonych przez osoby fizyczne. Uważałem wówczas, że jest to balon próbny, wypuszczony przez bankowców, żeby wysondować możliwość obniżenia podatku bankowego.
Teraz bankowcy wypuszczają kolejną sondę. Dla „Business Insidera” wypowiedział się wiceprezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek. Zastrzegając, że „każdy z banków będzie podejmował decyzje indywidualnie” zadeklarował jednocześnie, że…
„W naszej ocenie podobnie jak kiedyś UOKiK oczekiwał wobec banków stosowania ujemnego oprocentowania kredytów, tak samo jest możliwe stosowanie ujemnego oprocentowania depozytów, które – jak wynika z naszych danych – jest już stosowane w praktyce co najmniej w kilkunastu państwach członkowskich, w tym wobec depozytów klientów indywidualnych np. w co najmniej 100 niemieckich bankach. (…) Według prawideł rynku, ujemne oprocentowanie depozytów ma prawo zaistnieć i żadne przepisy prawa tego nie zabraniają. Na szczęście nie mamy już urzędowych regulacji cen z poprzedniego systemu”
Grubo, nieprawdaż? To już wygląda na potężne przygotowanie artyleryjskie pod realne decyzje banków dotyczące pieniędzy klientów. Czy rzeczywiście grozi nam ujemne oprocentowanie oszczędności?
Oczywiście, wiceprezes ZBP ma rację, że w wielu bankach za granicą oprocentowanie pieniędzy klientów (najczęściej takich, którzy złożyli depozyt powyżej 100.000 euro) jest ujemne. Bank pobiera od klienta opłatę za to, że przechowuje bezpiecznie jego grube oszczędności, a klient się z tym godzi, bo woli trzymać kasę w banku, niż w domowym sejfie albo w bieliźniarce.
Bankowa moralność Kalego znów powraca?
Na naszym podwórku byłoby to ciut trudniejsze do wytłumaczenia, bo kiedy jakiś czas temu stopa LIBOR CHF, na której jest oparte oprocentowanie kredytów frankowych, spadła poniżej zera i stało się całkiem realne, że oprocentowanie niektórych „promocyjnych” kredytów będzie ujemne (bo mają malutką marżunię), to bankowcy podnieśli lament, że „umowa kredytu jest umową odpłatną” i że nie ma mowy o tym, żeby to bank płacił klientowi za to, że ten ma u niego kredyt.
No i kicha, bo teraz te same banki chcą nam powiedzieć, że nie ma najmniejszego problemu, by to klient płacił bankowi za to, że ten przechowuje jego pieniądze. Kali ukraść krowę – dobrze. Kalemu ukraść krowę – niedobrze.
W Polsce też próby stosowania ujemnego oprocentowania depozytów się zdarzały. Do tego tematu podchodził nie tak dawno Bank Pocztowy, ale się szybko zniechęcił. Ciekawe dlaczego? W przypadku firm kilka banków już ten krok zrobiło i świat się nie skończył. Jeśli firma trzyma w banku kilka milionów złotych, a bank tych jej milionów wcale nie potrzebuje, to sprawa jest jasna.
Na kanwie wypowiedzi wiceprezesa Związku Banków Polskich rodzą się trzy pytania. Po pierwsze: czy ujemne oprocentowanie pieniędzy klienta indywidualnego w banku byłoby prawnie możliwe i nie rodziłoby komplikacji. Po drugie: czy banki są w ogóle zainteresowane takim rozwiązaniem, czy też tylko tak ściemniają. Po trzecie: czy – nawet jeśli chciałyby „karać” ludzi za trzymanie w nich pieniędzy, to czy muszą stosować ujemne oprocentowanie?
Ujemne oprocentowanie oszczędności: czy to w ogóle legalne? Prawnicy: „niekoniecznie”
Odpowiedź na pierwsze pytanie nie jest jednoznaczna. Prezes UOKiK Tomasz Chróstny niedawno powiedział, że jego zdaniem ujemne oprocentowanie pieniędzy konsumenta byłoby niezgodne z prawem. I że on będzie, jak MacGyver i do tego nie dopuści. Jakiś czas temu tym tematem zajmował się na „Subiektywnie o finansach” Maciek Bednarek, który przepytał kilku prawników o możliwości formalne wprowadzenia ujemnego oprocentowania pieniędzy klientów.
Radca prawny Zbigniew Marek Czarny powiedział wtedy, iż uważa, że generalnie banki nie mają obowiązku naliczania odsetek od pieniędzy gromadzonych na rachunkach przez klientów. Art. 52 ust.2 pkt 5 ustawy Prawo bankowe mówi, że klient może dostawać odsetki „o ile strony zastrzegają oprocentowanie środków pieniężnych zgromadzonych na rachunku”.
Ale czy to oznacza, że stosowanie przez banki ujemnych stóp procentowych mieściłoby się w opisanym powyżej schemacie? Tu już są wątpliwości:
„W przypadku ujemnej stopy procentowej posiadaczowi kapitału zdeponowanego na rachunku w banku nie będzie przysługiwać żadna korzyść, czyli odsetki. Wręcz przeciwnie, to on będzie musiał zapłacić bankowi opłatę za bezpieczne przechowywanie środków w banku. W praktyce będzie to oznaczać zmianę strony, która jest uprawniona do uzyskania korzyści z umowy. W ten sposób umowy rachunku bankowego, zwłaszcza umowy rachunku bieżącego upodobnią się do umów depozytu nieprawidłowego, o których mowa w art. 845 Kodeksu cywilnego”
– mówił wówczas Zbigniew Marek Czarny. Zdaniem prawnika klient musiałby się po prostu… zgodzić na zastosowanie przez bank ujemnego oprocentowania. A więc trzeba by było spisać z nim stosowny aneks do umowy. Oznaczałoby to dla bankowców dość duże koszty i komplikacje. Ale może nie jest niemożliwe?
Ujemne oprocentowanie oszczędności: czy banki naprawdę tego chcą?
I tutaj dochodzimy do pytania drugiego: czy banki rzeczywiście tego chcą? Nie wykluczam, że – tak, jak mówił prezes Cezary Stypułkowski – bankowcy mają już odruch wymiotny widząc kolejne pieniądze, które klienci wpłacają im na rachunki. Ale to nie oznacza, że mogą sobie pozwolić na „golenie” każdego klienta ujemnym oprocentowaniem. Zapewne je wprowadzą, ale ostrożnie.
No bo tak: klient mały, który ma w banku 10.000 zł, może z powodu ujemnych odsetek po prostu zawinąć się i zamknąć rachunek. Nawet jeśli do jego depozytu bank dopłaca, to zapewne zarabia na opłatach za prowadzenie rachunku, na prowizji za debet, na interchange-fee, gdy ten klient zapłaci w sklepie kartą. Wyrzucać takiego klienta to grzech.
Klient duży z kolei ma depozyt, którego bank nie potrzebuje, ale po pierwsze… duży klient zwykle jest też bardziej rentowny dla banku (więcej produktów, wyższe obroty, większe potrzeby, wyższa zdolność kredytowa…), a po drugie zamiast go obciążać opłatą za depozyt bank może spróbować najpierw zaproponować mu pośrednictwo w inwestowaniu jego pieniędzy.
Banki być może zdecydowałyby się na wprowadzenie ujemnego oprocentowania depozytów, ale tylko w stosunku do klientów nowych, przynoszących wysoki depozyt (wtedy jest mniejsze ryzyko, że delikwent się „obrazi”, przecież nie zakopie 500.000 zł w ogródku) oraz monoproduktowych. A więc takich, którzy przynieśli do banku depozyt i nie mają z nim innych relacji. Dokładnie tak robią banki w Niemczech.
Nie trzeba testować ujemnego oprocentowania. Banki mogą nas zajść z drugiej flanki
No i wreszcie po trzecie: czy banki w ogóle muszą się przekrzykiwać z prezesem UOKiK, z prawnikami, z klientami o to, czy depozyty mogą czy nie mogą być ujemnie oprocentowane? Otóż nie muszą. Przecież dopłaty do pieniędzy można klientom zafundować nawet nie ocierając się o problematykę ujemnych stóp procentowych.
Wystarczy zlikwidować możliwość składania przez klientów depozytów terminowych (kilka banków już to zrobiło) i wprowadzić opłaty za prowadzenie kont osobistych i oszczędnościowych (czyli jedynych, na których klienci mogliby w takiej sytuacji trzymać „osad”).
Największym problemem bankowców jest to, że jeśli jeden się wychyli, to pieniądze klientów mogą popłynąć do ich konkurencji. A w tej branży o solidarność jest bardzo trudno.
Jeśli więc jesteś dobrym klientem swojego banku, masz z nim mocną, by nie powiedzieć przyjacielską relację (taki żarcik) to o ujemne oprocentowanie oszczędności się nie martw. Bank nie opuści cię w potrzebie i zapłaci ci te 0,00001% w skali roku.
———–
Posłuchaj podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”, odc. 49
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o tym, ile kosztuje – i o ile podrożeje w najbliższym czasie – woda, o tym czy moglibyśmy naśladować Brytyjczyków i też otworzyć restauracje oraz puby na świeżym powietrzu, o tym jak banki pomagają nam uniknąć… opłat bankowych oraz o rowerowej bańce spekulacyjnej. W ciągu roku wzrost cen gotowych rowerów sięgnął 25%, a części rowerowych – o połowę. O co tu chodzi? Zapraszam do posłuchania!
Skorzystaj z najlepszych bankowych okazji od Maćka Samcika
Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać. Masz zero na lokacie i koncie oszczędnościowym? Zarabiaj przynajmniej tak:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?