Wystarczyło pięć minut, abym ubezpieczył przez smartfona psa na wakacje. Kota też mógłbym ubezpieczyć, gdybym miał. I nieważne, czy pupil zostaje w domu pod opieką sąsiada, zawodowej opiekunki, w hotelu dla zwierząt czy jedzie z nami na urlop. Ubezpieczenie psa i kota można rozważyć we wszystkich tych sytuacjach. Ile kosztuje taka wakacyjna polisa dla zwierząt? Na co zwrócić uwagę przy zawieraniu umowy? Żeby to sprawdzić poddałem „testom” swojego psa
Pies i kot bywają członkami rodziny. Wiele osób sobie odmówi drobnych przyjemności, by sfinansować kociakowi czy burkowi nową zabawkę, kocyk czy zabiegi w zwierzęcym spa. Ubezpieczenie psa i kota też coraz częściej bywa obowiązkową pozycją w domowym budżecie. Bo takie polisy już kilka lat temu się w Polsce pojawiły. I jest ich coraz więcej. Ile to kosztuje? I jaką ochronę dostajemy w pakiecie? Testuję!
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ubezpieczenie psa i kota na wakacje. W domu i na wyjeździe
W życiu domowych zwierząt jest kilka szczególnie trudnych chwil, które poddają próbie relacje z człowiekiem. Jedną z nich są wakacje i pytanie: co w tym czasie zrobić z psem lub kotem? W internecie jest coraz więcej ogłoszeń wystawianych przez zawodowych i dorywczych „wyprowadzaczy” psów (koszt to od 20-30 zł za spacer i przesłanie dokumentującego zdjęcia), psich hoteli (100 zł za dobę plus koszt obowiązkowego odrobaczania i szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym) czy ofert od osób, które mogą zająć się kotem pod naszą nieobecność (mniej więcej 50-60 zł za wizytę).
Jasne, można wziąć ze sobą domowego zwierzaka na wakacje – są hotele i pensjonaty, które za nocleg zwierzęcia nie pobierają dodatkowych opłat. W innych dopłaca się do ceny pokoju za każdą dobę (50-100 zł) lub stawka jest ryczałtowa za cały pobyt (np. 150 zł). Jak sprawdziłem na Booking.com, większość pensjonatów, condohoteli i hoteli (60-70% w zależności od lokalizacji) ciągle jednak nie akceptuje zwierząt.
Brak możliwości zabrania pupila na wakacje ze sobą oraz wysokie koszty związane z opieką nad nim pod naszą nieobecność sprawiają, że w wakacje często porzuca się zwierzęta. Według danych Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami liczba porzuconych domowych zwierząt wzrasta w tym okresie o 30%.
Większość posiadaczy psów i kotów to jednak ludzie odpowiedzialni, zdający sobie sprawę, że pupil to nie tylko przyjemność, ale i obowiązki. Rynek usług „opiekuńczych” dla zwierząt w czasie wakacji jest więc rosnący. Pojawiają się też produkty finansowe dla tej grupy konsumentów. Wśród nich – ubezpieczenie dla psa i kota na czas wakacji.
Nieważne, z kim zostawimy zwierzę – choćby opieka była najlepsza z możliwych, to jednak zwierzę pozostawione bez naszej opieki może coś przeskrobać. Czy można się od tego ubezpieczyć?
Czytaj też: Jedziesz na wakacje? Są już ubezpieczenia, które płacą za COVID-19?
OC w razie pogryzienia. Ubezpieczamy psa czy raczej siebie?
Zmiana osoby opiekującej się zwierzakiem lub zmiana otoczenia (gdy zabieramy psa lub kota na wakacje) może przynieść trudne do przewidzenia skutki. Nie ma danych, ile osób w Polsce ubezpiecza swoje zwierzęta, ale z całą pewnością można przyjąć, że rynek jeszcze raczkuje.
Gdy już coś złego się wydarzy, koszty leczenia zwierzęcia mogą iść w tysiące złotych. W dużych miastach działają specjalistyczne szpitale dla psów i kotów, w których można zrobić badania diagnostyczne (USG, RTG), badania krwi, a nawet operacje. Ceny? Badania krwi zaczynają się od kilkunastu złotych, proste zabiegi ambulatoryjne od 80 zł, ale koszty interwencji chirurgicznych mogą iść w tysiące złotych. Jest sporo przypadków, w których właściciel nie miał pieniędzy na zabieg i musiał zwierzę uśpić, żeby oszczędzić mu cierpień.
Z drugiej strony, trzeba się też liczyć z tym, że gdy nasz podopieczny coś przeskrobie, to my bierzemy za niego odpowiedzialność – również finansową. Dostrzegają to firmy ubezpieczeniowe. Pakiety ubezpieczenia dla zwierząt mają w swojej ofercie, ale zwykle jest to dodatek do głównej umowy ubezpieczenia (nieruchomości albo OC w życiu prywatnym).
Jest jeszcze coś takiego jak zwierzęcy abonament medyczny Pethelp.pl. Koszt wynosi od 40 zł do 90 zł miesięcznie, a w tej cenie mamy profilaktyczny przegląd zdrowia, wizytę weterynaryjną w przypadku choroby, porady online, kilka podstawowych badań i zniżki na bardziej skomplikowane procedury.
Sumy polis nie są wyśrubowane, to zwykle kilka tysięcy złotych i od 50 000 zł w przypadku OC. To próba szukania równowagi między jakimkolwiek zabezpieczeniem finansowym a przełamaniem bariery w postaci niechęci do ubezpieczenia zwierząt przez ich właścicieli.
Czytaj też: Ubezpieczenie mieszkania? Zapewne je masz, ale czy dobrze cię chroni?
Jak ubezpieczyłem psa w 4 krokach
Od kilku lat mam psa ze schroniska, który ma swoje – jak mówią behawioryści – deficyty. Agresja pieska w stosunku do ludzi wynosi zero, ale gdy widzę na ulicy innego dużego samca, to wiem, że lepiej zejść mu z drogi. Ubezpieczenie? Nigdy nie korzystałem – uznałem, że wystarczy minimalizować ryzyko. Ale w moje ręce wpadła nowa aplikacja ubezpieczeniowa, dzięki której mogę wykupić polisę w 5 minut, tylko na czas wyjazdu na wakacje. Jak to działa?
Zainstalowałem i zarejestrowałem się w aplikacji app2U od firmy Europa Ubezpieczenia. Wystarczył do tego e-mail. To jedna z niewielu aplikacji mobilnych na rynku, która pozwala przez smartfona ubezpieczyć doraźnie różne składniki majątku i nie tylko. Dlaczego doraźnie? Bo okres ochrony – w zależności od produktu – wynosi od 4 godzin do 30 dni.
Na przykład jeśli szykuję się do pierwszego w życiu samodzielnego nurkowania z maską (niewyczynowego) – biorę polisę. Chcę zjechać kilka razy z nieznanego stoku na nartach – dokupuję ubezpieczenie. Wyjeżdżam na wakacje, a boję się o mój nowy 70-calowy telewizor 8K? Ubezpieczam go na tydzień. To taka apka do ubezpieczeń celowanych – obejmuję ochroną konkretny składnik majątku, jakąś czynność, siebie (OC), bilety albo zwierzę.
Jak to działa? Banalnie prosto. Po wybraniu odpowiedniej opcji, w moim przypadku jest to ubezpieczenie psa i kota, widzę panel z kwotami ubezpieczenia i terminem ochrony. OC wynosi 50 000 zł, a koszty leczenia – 1000 zł. Na ekranie tego nie widać, ale polisa obejmuje również transport chorego zwierzęcia do 500 zł w dwie strony (razem to kolejny 1000 zł).
W drugim kroku muszę wprowadzić dane ubezpieczonego zwierzaka: jego imię, gatunek (pies czy kot), rok urodzenia, rasę. Właściciele mieszańców nie muszą się obawiać – sprawdziłem stawki i ceny są niezależne od tego, czy mamy owczarka niemieckiego, kundla, kota dachowca czy kota perskiego. Mało tego – stawki nie zmieniają się też w zależności od tego, czy zwierzę ma 2 czy 12 lat. Być może jest jednak jakieś różnicowanie przy określonej kombinacji, np. 9-letni buldog francuski, ale ja nie trafiłem na żaden trop.
W trzecim kroku wybieram okres ochrony – minimalny czas to 24 godziny w cenie 15,49 zł. 30 dni kosztuje już 464,99 zł. Sporo, więc domyślam się, że jest to opcja dla wygodnych. W czwartym, ostatnim kroku płacimy – stawka jest taka sama w przypadku zarówno kota jak i psa, a ochrona zaczyna się zaraz po opłaceniu składki (do wyboru mamy BLIKa, kartę lub szybki przelew online).
W między czasie muszę zrobić zdjęcia zwierzęcia – nie po to, by chwalić się tym na Instagramie, ale po to, by udokumentować, że chodzi o to konkretne zwierzę, że ono żyje i ma się dobrze, i że jestem w Polsce lub w Unii Europejskiej (musimy zgodzić się na usługi geolokalizacji).
Ubezpieczenia psa i kota na wakacje – czym nie jest polisa app2U?
Po drodze koniecznie przeczytajcie warunki ubezpieczenia. Co zwróciło moją uwagę? Przede wszystkim pięć okoliczności, w których polisa refunduje koszty, czyli:
1) koszty pobytu psa lub kota w klinice,
2) koszty badań, zabiegów ambulatoryjnych lub operacji,
3) koszty zakupu leków,
4) koszty uśpienia psa lub kota,
5) koszty utylizacji psa lub kota.
A kiedy nie zadziała? Przede wszystkim jest to polisa, która chroni od skutków nagłych wypadków – upadku z wysokości, pogryzienia, wypadku komunikacyjnego. Polisa nie „płaci” odszkodowania, jeśli nasze zwierzę dostanie bólów brzucha, wymiotów, gorączki czy zostanie u niego wykryta w czasie wakacji jakaś choroba.
Są i wyłączenia. Zwierzę nie mogło być leczone na żadną chorobę na 30 dni przed zawarciem umowy ubezpieczenia. No i musi mieć ważne szczepienie przeciwko wściekliźnie. Poza tym wykluczeniem jest jeszcze inne, ale mało popularne, wyczynowe uprawianie sportów przez psa lub kota (zaprzęgi psów, sufrowanie), „awarie” w czasie porodu czy choroby przewlekłe – podobnie, jak u ludzi.
Czyli – trzymając się „ludzkich” analogii – to nie jest polisa zdrowotna, ale typowo „turystyczna”. Chroni przed skutkami nieszczęśliwych wypadków, przede wszystkim w podróży (ale i na okoliczność, gdy pupil zostanie w domu i nabroi). Ponad 15 zł za dzień ubezpieczenia to wysoka cena: większość ubezpieczeń turystycznych dotyczących ludzi jest tańsza. Zaletą tej polisy jest fakt, że można ją kupić w smartfonie, w ciągu kilku minut (i od razu opłacić). Jest więc ultrawygodnie.
Siłą rzeczy nie byłem w stanie przetestować tak od razu poziomu obsługi klienta, związanego z oferowaną ochroną. Bo w ubezpieczeniach najważniejsze jest to, jak ubezpieczyciel zachowa się, gdy stanie się coś złego i klient poprosi o odszkodowanie. Polisy dla psa i kota będą coraz częściej spotykaną opcją, bo to niemal zupełnie „dziewiczy” rynek, a nasze wydatki na psy i koty z roku na rok rosną. Prędzej czy później zacznie się to przekładać na wyższy odsetek ludzi, który polisę turystyczną będą kupowali nie tylko dla siebie, ale i dla swojego zwierzaka. Może wtedy w dół pójdą też ceny.
——————-
POSŁUCHAJ NOWEGO PODCASTU EKIPY „SUBIEKTWNIE O FINANSACH”
Dziś w podcaście „Finansowe sensacje tygodnia” Robert Błaszczyk z kantoru internetowego Cinkciarz.pl podpowiada, jak i czym płacić za granicą, żeby nie popłynąć finansowo. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem oraz w Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i na kilku innych platformach podcastowych
źródło zdjęcia: Unsplash