Jeśli płacicie jakieś zobowiązania – nieważne czy są to podatki, składki, czy rachunki za usługi – zawsze warto przechowywać dowody wpłat. Albo wyciągi z rachunków bankowych. Te ostatnie co prawda są teraz w internecie, ale banki się wycwaniły i za dostęp do bardzo starych potwierdzeń transakcji każą sobie płacić. Zaś brak takiej dokumentacji po latach może oznaczać kłopoty. Albo zjawi się windykator z komornikiem. Albo gorzej – gdy na horyzoncie pojawi się była żona.
Jedna z czytelniczek opowiedziała mi historię, która mrozi krew w żyłach. Kosztowała ona jej znajomego kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wiadomo, że błędny wybór partnera przeważnie kończy się wysokim rachunkiem do zapłacenia przez jedną ze stron, ale kto mógł przypuszczać, że ostatnia rata tego rachunku będzie aż tak wysoka? I że przyjdzie ją płacić z aż takim odroczeniem?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Bohaterem tej historii jest pan Piotr. Z pierwszego, studenckiego małżeństwa pozostał mu nie tylko indeks, ale i syn. Po rozwodzie z pierwszą żoną (błędy młodości) pan Piotr powtórnie się ożenił i w tym nowym związku doczekał się kolejnej trójki dzieci. Alimenty na syna zawsze płacił w terminie i w wysokości zasądzonej przez sąd. Z synem bywało różnie – raz ojca odwiedzał, innym razem zrywał kontakt. Ostatnimi czasy pojawiał się w jego domu częściej, odbudowywał relację z tatą i poznawał przyrodnie rodzeństwo.
Pan Piotr finansowo radzi sobie dobrze. Razem z żoną kupili segment pod Warszawą, wciąż mają też mieszkanie w stolicy. W obecności syna z pierwszego małżeństwa rozmawiał o pieniądzach bez krępacji – w końcu to najbliższa rodzina, a poza tym ze zobowiązań finansowych wobec niego wywiązywał się zawsze bez zarzutu.
Pewnego dnia, gdy żona pana Piotra chciała zapłacić za zakupy, terminale sklepowe odrzucały płatność z powodu braku środków. Po telefonie do banku okazało się, że konta zablokował komornik. Skąd się wziął? Okazało się, że to pierwsza żona, gdy usłyszała (za pośrednictwem syna) o finansowych sukcesach dawnego męża, postanowiła wszcząć akcję „podziel się posiłkiem”. I złożyła wniosek do komornika o wyegzekwowanie zaległych alimentów.
Wniosek objął jeden tylko rok. Dlaczego akurat ten jeden? Nie mam pojęcia. Ważne, że należna kwota, razem z odsetkami, to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Pan Piotr dostał tydzień na udowodnienie, że alimenty płacił. Okazało się to niemożliwe, bo dawne wyciągi przy jednej z przeprowadzek zniszczył. W systemie bankowym nie było już śladu po tych operacjach (ustalili, że dane znikają po 5 latach). Alimenty nie podlegają opodatkowaniu, więc nie było też śladu po nich w zeznaniach podatkowych.
I w ten właśnie sposób pan Piotr stracił na rzecz byłej żony kilkadziesiąt tysięcy złotych. Może dochodzić swoich racji przed sądem cywilnym, ale będzie to spór z gatunku „słowo przeciwko słowu”. Roszczenie szanownej byłej miało już klauzulę wykonalności, nie trzeba było do ich egzekucji postępowania sądu – wystarczyło znaleźć komornika, który za drobną opłatą wyegzekwuje kasę.
Czytaj też: Ile można zarobić na nic-nie-robieniu? Całkiem nieźle
Czytaj: Banki pobierają horrendalne prowizje za stare wyciągi. Mają prawo?
Pan Piotr, nawet z pomocą dużej kancelarii prawnej, nie poradził sobie z tą sprawą. Nie zdołał zablokować egzekucji i stracił niemałą część oszczędności. Skąd żona wiedziała, że można zaatakować byłego męża akurat za te „archiwalne” alimenty? Najwyraźniej musiały się wtedy dziać jakieś rzeczy, które uprawdopodobniły, że pan Piotr nie będzie w stanie udowodnić płatności. A była małżonka znała to jego miękkie podbrzusze.
A może pan Piotr rzeczywiście kiedyś czegoś-tam nie zapłacił? Ale dlaczego była żona przypomniała sobie o tym długu akurat teraz? Niezależnie od tego czy pan Piotr rzeczywiście padł ofiarą mściwej żony czy też w historii, które poznałem, jest jakaś czarna dziura, jest dla nas następujący morał. Jeśli spłacamy byłego wspólnika, byłą żoną, dziecko, szwagra… trzymajmy w wersji papierowej i elektronicznej potwierdzenia, że to zrobiliśmy. Przy większości transakcji jest możliwość odtworzenia dokumentów, ale np. przy alimentach – jak pokazuje ta historia – nie zawsze jest to możliwe.
źródło ilustracji: bokser.org