Obchodzimy właśnie Święto Niepodległości – 106. rocznicę odzyskania przez Polskę własnego terytorium. A dwa dni temu był inny ważny dzień – 35. rocznica upadku Muru Berlińskiego. Z tej okazji policzyłem kiedy Polska prześcignie Niemcy pod względem zamożności. Think big – tak mawia się w kręgach amerykańskich przedsiębiorców z Doliny Krzemowej. Warto wierzyć w wielkie rzeczy, bo tylko tak można je osiągnąć. Polska wciąż jest Kopciuszkiem na tle gospodarek „starej” Unii Europejskiej pod względem tego, ile wytwarzamy PKB w przeliczeniu na osobę. Ale być może w końcu dorównamy niemieckiej gospodarce i ją prześcigniemy. Policzyłem kiedy to nastąpi
9 listopada br. przypadała 35. rocznica upadku Muru Berlińskiego. Zainicjowało to zjednoczenie Niemiec wschodnich (NRD) i Zachodnich (RFN). Była to część procesu rozpadu imperium sowieckiego. Przyczyniła się do pozbycia się przez państwa Europy Środkowo-Wschodniej dyktatu ZSRR. W Polsce pod koniec 1989 r. powstał pierwszy niekomunistyczny rząd i zaczęło się odrabianie strat po 44 latach komunizmu, a wcześniej 6 latach wojny światowej. A w tym – pogoń za Niemcami w jakości życia i zawartości portfeli.
- Szwecja radośnie (prawie) pozbyła się gotówki, przeszła na transakcje elektroniczne i… ma poważny problem. Wcale nie chodzi o dostępność pieniędzy [POWERED BY EURONET]
- Kiedy bank będzie umiał „czytać w myślach”? Sztuczna inteligencja zaczyna zmieniać nasze relacje z bankami. I chyba wiem, co będzie dalej [POWERED BY BNP PARIBAS]
- ESG w inwestowaniu: po fali entuzjazmu przyszła weryfikacja. BlackRock mówi „pas”. Jak teraz będzie wyglądało inwestowanie ESG-style? [POWERED BY UNIQA TFI]
Święto Niepodległości: gdzie jesteśmy na drodze do zamożności?
Punkt startowy państw naszej części Europy był ustanowiony na niskim pułapie. Dość powiedzieć, że PKB Polski per capita wynosił nieco ponad 5 000 dolarów w 1990 r. Byliśmy wówczas pod koniec stawki krajów naszego regionu – biedniejsze były jedynie Białoruś, Ukraina, Mołdawia i Rumunia. W zasadzie można powiedzieć, że znów zaczynaliśmy prawie od zera.
Prawie, bo jednak przez czasy komuny coś-tam się zbudowało. Wcześniej – w latach 1918-1939, czyli w dwudziestoleciu międzywojennym – też budowaliśmy zamożność, ale poszła z dymem. I nie było jej wiele. W 1938 r. PKB przypadające na mieszkańca Polski wynosiło jakieś 350 dolarów. PKB Niemiec na mieszkańca – na fali przygotowań do wojny światowej – było trzy razy większe (ponad 1100 dolarów na mieszkańca), podobnie PKB Wielkiej Brytanii (aż 1300 dolarów – prawie cztery razy więcej). Francuz miał 2,5- krotną przewagę PKB na mieszkańca w stosunku do Polaka.
Fundacja Obywatelskiego Rozwoju oszacowała przy okazji 100-lecia polskiej niepodległości (w 2018 r.), że pod koniec XX-lecia międzywojennego doszliśmy mniej więcej do 20% bogactwa mieszkańców Zachodu (ale nie Europy Zachodniej, tylko USA). Pod koniec epoki komunizmu byliśmy mniej więcej na tym samym poziomie.
Od 1990 r. do 2023 r. Polska wykonała iście tygrysi skok. Nasz PKB per capita w tym okresie wzrósł najbardziej wśród wszystkich krajów regionu – o prawie 240%. Dziś wynosi ponad 17 000 dolarów na głowę. Kolejna silnie rosnącą gospodarką była w tym czasie Rumunia, ale tam wskaźnik zwiększył się „tylko” o niemal 150%. Dla przywołanych na początku Niemiec – naszego najzamożniejszego sąsiada – dynamika PKB wyniosła w tym czasie 47%. Niemcy bogaciły się w ciągu ostatnich 35 lat aż pięciokrotnie wolniej, niż my.
Oczywiście: im jesteś bogatszy, tym trudniej ci jest rosnąć, ale i tak różnica w tempie wzrostu PKB Polski i Niemiec jest oszałamiająca (oczywiście na naszą korzyść). Dotyczy to zresztą nie tylko naszej pogoni za Niemcami. Jeśli 35 lat temu nasza gospodarka była na poziomie 20% tego, co wypracowywała na głowę mieszkańca gospodarka amerykańska, to teraz jest to już różnica „tylko” czterokrotna. Według oficjalnych danych polskie PKB per capita to 17 000 dolarów, zaś amerykańskie – 76 000 dolarów.
Według niektórych danych różnica jest już tylko trzykrotna. Poniższy wykres obejmuje PKB per capita, ale po uwzględnieniu inflacji i parytetu siły nabywczej czyli tego, jak zmieniała się wartość nabywcza lokalnych pieniędzy.
Lata 90. były burzliwe w wykonaniu gospodarek naszego regionu. Wiele z nich zaliczyło długotrwałe okresy zapaści, w trakcie których doszło do poważnych spadków PKB. Przykładem niech będzie Ukraina (-59% spadku realnego PKB przez 10 lat) czy Rosja (-40% przez 7 lat). Polska doświadczyła ubytku na poziomie 6% przez 2 lata. I to ustaliło nasz punkt startu do budowania zamożności na poziomie 5 000 dolarów na głowę, a nie np. 3 000 dolarów, jak Ukraina, czy Białoruś.
Źródło: opracowanie własne na podstawie Banku Światowego
Wolność pomaga zarabiać pieniądze. Smutny przykład Rosji
Mierzenie sukcesu za pomocą PKB nie jest odpowiednie (bo są inne, lepsze miary), mam trochę statystyk, które inaczej podchodzą do tworzenia dobrobytu społecznego. Wśród nich jest wskaźnik nierówności dochodowych Giniego (obrazuje to, jak bardzo dochodowo jest rozwarstwione społeczeństwo, im mniejszy, tym nierówności mniejsze), indeks korupcji (im większa wartość, tym mniej rozpowszechniona jest korupcja), czy Freedom Index (im wyższy tym lepiej). W tym przypadku nie mam danych do porównań od 1990 r., lecz tylko za ostatnich 10 lat.
O ile nie da się obronić hipotezy, że tam, gdzie występują małe równości dochodowe, to gospodarka szybciej się rozwija (zresztą szybki wzrost gospodarki amerykańskiej, z bardzo dużymi nierównościami, jest najlepszym dowodem na to), o tyle w przypadku indeksu korupcji widać pewien związek między poziomem korupcji a dynamiką wzrostu PKB. Dotyczy to Rosji, Ukrainy i Mołdawii. Dość podobny wniosek płynie z analizy wskaźników wolności. Szczególnie pod tym względem wyróżnia się Rosja.
Źródło: opracowanie własne na podstawie Banku Światowego, Transparency International i Cato Institute
Malkontentów, którzy wiecznie narzekają, jak to źle się dzieje w Polsce, nie brakuje. Dziurawe drogi, nieuprzejmi urzędnicy, niestabilne prawo, niekompetentni politycy. Kulejąca służba zdrowia, niewystarczająca liczba mieszkań, drogie kredyty, za małe wynagrodzenia. Wystarczy jednak porównać obecną Polskę, z tą która odradzała się na początku lat 90.
Polska bogaci się. I robi to w szybszym tempie niż gospodarki zachodnie. Poniżej wykres, który porównuje bezpośrednio gospodarki polską i rosyjską oraz pośrednio polską i niemiecką. Bezpośrednie porównanie Polski (czarna linia) i Rosji (różowa linia) obserwujemy na lewej osi (jak się zmieniało PKB per capita od 1990 r. w dolarach amerykańskich). Widać jak kosmicznie odjechaliśmy Rosji dzięki wejściu do Unii Europejskiej i liberalizacji gospodarki w pierwszych latach po transformacji.
Pośrednie porównanie widać pomiędzy Polską i Niemcami (błękitna linia). Tutaj trzeba patrzeć na stromość linii, bo PKB Niemiec (wzrost z 30 000 dolarów per capita do 44 000 dolarów per capita w ciągu 35 lat) jest pokazane na prawej osi, a PKB Polski (wzrost z 5 000 dolarów do 17 000 dolarów) – na lewej. Polskie PKB rośnie znacznie szybciej w procentach, choć oczywiście niemieckie w liczbach bezwzględnych też szybko (średnio niemiecka gospodarka dodaje 400 dolarów na głowę mieszkańca rocznie, Polska gospodarka dodaje 485 dolarów).
Źródło: opracowanie własne na podstawie Banku Światowego
W 1990 r., gdy doszło do zjednoczenia Niemiec, a u nas podwaliny ku nowoczesności budował pierwszy niekomunistyczny rząd Tadeusza Mazowieckiego, polski PKB na mieszkańca stanowił 17% niemieckiego – dla porównania ten wskaźnik dla Rosji wyniósł wtedy 31%. Minęły trzy dekady z hakiem. I rzeczywistość jest zupełnie inna. Polski PKB per capita to ponad 40% niemieckiego PKB, a rosyjski – jedynie 28%.
Źródło: opracowanie własne na podstawie Banku Światowego
Kiedy dogonimy Niemcy? Trzy scenariusze
Takie pytanie stawia sobie wielu Polaków, uznając to jakby za oczywistość, choć tak przecież nie jest. Po drodze może zdarzyć się wiele wpadek naszej gospodarki, które spowolnią tempo równania do najbogatszych. Wkrótce dadzą o sobie znać problemy demograficzne. Wreszcie wystarczy spojrzeć w kierunku wschodnim, żeby zidentyfikować czające się ryzyko.
Ale bądźmy dobrej myśli. I przeprowadźmy symulację odpowiadającą na pytanie co by było, gdyby Polska utrzymała wysokie tempo wzrostu PKB na głowę w cenach stałych w porównaniu z Niemcami. W latach 1991-2023 skumulowana średnioroczna stopa wzrostu gospodarczego (CAGR) wyniosła dla Polski 3,8%. Dla Niemiec współczynnik ten osiągnął wartość 1,1%. Z kronikarskiego obowiązku: dla Rosji było to 0,9%.
Rozważmy trzy warianty rozwoju sytuacji:
>>> Scenariusz A (optymistyczny) – Polska utrzymuje dotychczasowe wieloletni CAGR realnego wzrostu PKB per capita (3,8%), podobnie jak Niemcy (1,1%). Gdyby to spełniło się, to dogonimy naszych zachodnich sąsiadów za 35 lat – w 2058 r., mając PKB per capita w wysokości ok. 64 000 dolarów.
>>> Scenariusz B (neutralny) – Dynamika wzrostu PKB naszego kraju spada co 10 lat o 0,3 punktu procentowego (to dość prawdopodobne, bo im wyżej jesteś, tym trudniej się wspinać), a Niemcy pozostają przy swoich 1,1% rocznie. O ile te założenia byłyby słuszne, to prześcigniemy gospodarkę niemiecką w 2077 r., czyli za 54 lata, a nasz PKB na mieszkańca wyniósłby wówczas ok. 78 000 dolarów.
>>> Scenariusz C (pesymistyczny) – Tempo wzrostu Polski będzie systematycznie maleć o 0,5 punktu procentowego co 5 lat, zaś Niemcy utrzymają swoją ponad 1% dynamikę. Jeżeli ten scenariusz się zmaterializowałby, to w roku 2053 zbliżylibyśmy się tempem wzrostu do Niemców. PKB polski wyniósłby ok. 36 700 dolarów, co stanowiłoby ok. 62% niemieckiego. W efekcie ten wariant zakłada, że nigdy nie dogonimy Niemiec.
Po 35. latach od upadku Muru Berlińskiego i mniej więcej po podobnym czasie budowania kapitalistycznej, wolnej Polski (rząd Tadeusza Mazowieckiego powstał we wrześniu 1989 r.) mamy więc drugą część roboty do wykonania. Jeśli ją wykonamy dobrze, że za kolejne 35 lat będziemy już tak samo zamożni jak Niemcy.
Zobacz też wideo o przyszłości gospodarki Niemiec:
Czytaj więcej: Przez ostatnie dekady sąsiedztwo Niemiec było dla nas wsparciem w rozwoju, a nasza gospodarka rosła szybciej od niemieckiej i skutecznie goniliśmy bogaty Zachód. Teraz Niemcy złapały zadyszkę, od dwóch lat są w recesji. W dodatku właśnie rozpadł się tam rząd i będą wcześniejsze wybory. Jak niemiecki kryzys przełoży się na naszą sytuację gospodarczą? Spróbowali to policzyć eksperci NBP
Zobacz też: Najpotężniejsza europejska branża oficjalnie zaczęła walkę o życie. Wyceny giełdowe koncernów motoryzacyjnych najniższe od lat. Czy to może być okazja do zarobienia pieniędzy?
Czytaj również: Niemcy z tego wyjdą i zrobią niedługo kolejny duży skok gospodarczy – uważa Sebastian Płóciennik, szef Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, ekspert ds. niemieckich. Skończyła się era niezawodnych i drogich spalinowych aut niemieckich, musi zacząć się era niemieckich zaawansowanych technologii. I pewnie się zacznie. Ale czy to będzie z pożytkiem dla Polski?
———————–
POSŁUCHAJ TEŻ PODCASTU: Dlaczego po kiepskim 2023 r. polska gospodarka tak anemicznie zbiera się do szybszego wzrostu? Kiedy uruchomi się silnik inwestycji? Dlaczego słabnie silnik konsumpcji? Czego obawia się polski konsument? Dlaczego to, co widzimy w danych o stanie gospodarki, tak bardzo zaczęło rozjeżdżać się z tym, co czują i widzą ludzie w sklepach i na bazarkach? O strachach polskich konsumentów i nie tylko – Maciej Danielewicz rozmawia z Andrzejem Kubisiakiem z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Wszystkie nasze podcasty znajdziesz tutaj.
ZOBACZ TEŻ WIDEOKOMENTARZ: Czy Polska przegra wybory prezydenckie w USA? Od czego zależy wpływ prezydentury Trumpa na nasze portfele? Komentuje Maciej Samcik
zdjęcie tytułowe: Copilot Designer, Pixabay