Pan Tomasz walczył o odblokowanie spadku po żonie przez pół roku. Dzięki wsparciu „Subiektywnie o finansach” sprawę udało się załatwić w dwa tygodnie. Pan Tomasz jednak nie odpuszcza. I domaga się 1000 zł odsetek za zwłokę
Na początku czerwca zgłosił się do nas zrezygnowany czytelnik, który od grudnia próbował wyegzekwować przelew z rachunku Indywidualnego Konta Emerytalnego (IKE) po zmarłej żonie. Skompletował wszystkie jak się wydawało niezbędne dokumenty, w tym przede wszystkim prawomocny wyrok sądu w sprawie podziału spadku na cztery równe części. Po 30 dniach pieniądze miały trafić na konto, ale zamiast tego zaczęła się kilkumiesięczna epopeja.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Opisaliśmy ją w poprzednim wpisie: od pół roku walczy spadek o żonie, który utknął w banku. Poszło o… czwarte miejsce po przecinku. Co tu się wyrabia?
Bank dzieli spadek na cztery części
Bank stwierdził, że brakuje dokumentów potrzebnych do wypłaty. Ale jakich? Tego już nie wskazał. Po wymianie korespondencji okazało się, że chodzi o dokument podziału spadku na cztery części (choć w sentencji wyroku sądu była informacja o równym podziale dla spadkobierców). Potem pojawił się problem matematyczny: wyrok sądu nie wystarczy, gdyż „agent transferowy nie może równo podzielić z dokładnością do czwartego miejsca po przecinku jednostek, które miała osoba zmarła”.
Sprawę miała załatwić umowa zawarta między spadkobiercami dzieląca z dokładnością do czterech miejsc po przecinku „spadkowe” jednostki IKE. Umowa powstała, ale i to nie pomogło. Pomogła za to publikacja na „Subiektywnie o finansach”. Skontaktował się z nami bank i obiecał pomoc:
„Przepraszamy bardzo klienta za zaistniałą sytuację. Rozumiemy, że sprawa jest trudna, jesteśmy w tym wypadku jedynie pośrednikiem między klientem a Skarbiec TFI, odpowiedzialnym za wypłatę pieniędzy. Nasi pracownicy na bieżąco kontaktowali się z przedstawicielami TFI. Pilnie zajęliśmy się sprawą tak, aby wreszcie znalazła swój – szybki i pozytywny – finał”
Niestety, w tzw. międzyczasie TFI Skarbiec zażądał od klienta kolejnych papierów – m.in. oświadczenia o wspólnocie majątkowej i oświadczeń FATCA (amerykańska ustawa przeciwdziałająca unikaniu opodatkowania) i jej europejskiego odpowiednia CRS (Common Reporting Standard).
Bieg z przeszkodami. Na drodze wyrasta FATCA
Nie wyglądało to dobrze, ale koniec końców dostaliśmy od czytelnika garść pomyślnych wieści. Okazało się, że spiralę mnożenia biurokratycznych wymogów udało się powstrzymać: „Właśnie otrzymałem informację o przelewach w związku z realizacją mojego wniosku z połowy grudnia 2017 r.”
To dobra wiadomość. Czytelnik – choć czuje ulgę z powodu zakończenia półrocznej batalii – ma kilka pytań, na które oczekuje odpowiedzi. Choćby po to, by nie okazało się, że w przypadku innych klientów również pojawią się biurokratyczne przeszkody:
- Jak to się dzieje, że bank, instytucja zaufania społecznego, po blisko 15 latach funkcjonowania IKE, nie potrafi sprawnie wykonać jednej z podstawowych funkcji dla IKE, jakim jest wypłata zgromadzonych środków?
- Jak funkcjonują procedury w banku i w TFI Skarbiec, skoro wg tych procedur z grudnia 2017 r., w obecności pracownika banku, złożyłem komplet dokumentów razem z wnioskiem o wypłatę, w lutym 2018 r. okazało się, że brakuje jednego, dodatkowego, dokumentu, a w maju 2018 r. brakowału już kolejnych dwóch dokumentów?
- Po co było domaganie się dokumentów o sposobie podziału na czterech spadkobierców, żądanie kolejnych dokumentów typu oświadczenia o wspólnocie majątkowej lub FATCA/CRS?
Ustawowe odsetki. Kiedy się należą?
W tym przypadku czytelnik idzie o krok dalej. I domaga się od banku ustawowych odsetek. Wychodzi z założenia – chyba słusznego – że tylko swego rodzaju kara finansowa skłoni obie instytucje (oraz agenta transferowego, który jest między nimi) do takich zmian w procedurach, które zapewnią, że podobne sytuacje nigdy więcej się nie będą zdarzały.
„W momencie, gdy wniosę z opóźnieniem opłatę do instytucji typu Urząd Skarbowy, ZUS, czy nawet opóźnię opłatę za gaz, prąd albo kablówkę zmuszony jestem, w najlepszym razie, zapłacić odsetki karne (nie wspominając o dodatkowej karze). Żądam więc i ja zapłaty odszkodowania za półroczne opóźnienie w realizacji zlecenia, co w zaokrągleniu wynosi 1000 zł.
Czy klient ma rację? Moralną – na pewno. A prawną? Zgodnie z kodeksem cywilnym odsetki ustawowe, mogą być formą odszkodowania za zwłokę w spełnieniu świadczeń pieniężnych. Mówimy wtedy o odsetkach ustawowych za opóźnienie, które definiowane są jako rekompensata za opóźnienie w spełnieniu świadczenia pieniężnego.
Ich wysokość wynosi sumę równowartości stopy referencyjnej NBP (1,5%) oraz dodatkowo 5,5 punktów procentowych. Czytelnik musiałby liczyć albo na dobrą wolę banku, albo wykazać przed sądem, że bank był jego dłużnikiem, a on wierzycielem. Czyli – w konsekwencji – zapwene dowieść, że dokumenty, których żądały instytucje finansowe, były od niego wymagane bez podstawy prawnej (bo tylko wtedy kwotę wypłaconą z półrocznym opóźnieniem można byłoby już wcześniej uznać za wymagalną).
Być może lepszą drogą byłoby domaganie się odszkodowania lub zadośćuczynienia? W obu przypadkach trzeba by wtedy wykazać faktyczną stratę.
źródło zdjęcia:pixabay