Jak część z Was zapewne wie, istnieją dwa preferencyjne „opakowania” dla oszczędności emerytalnych, które pozwalają zaoszczędzić na podatkach. Pierwsze to IKE (przy wypłacie po osiągnięciu wieku emerytalnego nie oddaje się 19% podatku Belki) oraz IKZE (można odpisać wpłacone w danym roku kwoty od podatku – do poziomu ok. 5100 zł). W ramach IKE i IKZE można oszczędzać w bankach, funduszach inwestycyjnych, firmach ubezpieczeniowych i biurach maklerskich. Korzysta z tej opcji jakieś 1,5 mln ludzi, którzy umieścili na tych kontach 7,7 mld zł. Byłoby więcej, ale chyba nam się nie chce „bawić” w formalności przy zakładaniu kont, wybieranie najlepszej opcji i pilnowanie limitów wpłat. Nie pomaga nawet to, że każdy kto ma IKZE i wpłacił na nie 5000 zł może w PIT-ku za zeszły rok odpisać sobie od podatku co najmniej 875 zł.
Czytaj też: Na czym będzie polegała reforma OFE i ZUS-u planowana przez PiS?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Od dziś ma być łatwiej. Do oferty Raiffeisen Polbanku wchodzi bowiem – a we wszystkich placówkach ma być dostępny od przyszłego poniedziałku – ciekawy pakiecik: „Wymarzona emerytura”. Polega on na tym, że wpłacasz jednorazowo pieniądze, a bankowcy je automatycznie umieszczają w trzech miejscach w taki sposób, żebyś jak najwięcej zyskał na podatkach. Jest tylko jeden warunek – na start musisz mieć przy duszy 25.000 zł i być gotowym, by zablokować tę kasę z myślą o przyszłej dodatkowej emeryturze. „Wymarzona emerytura” od strony technicznej jest polisą ubezpieczeniową dostarczoną przez firmę Uniqa. Dlaczego trzeba wpłacić aż 25.000 zł? Cóż, chodzi o to, żeby po wykorzystaniu limitów rocznych wpłat na IKZE (5112 zł) oraz IKE (mniej więcej 12.800 zł) poza korzyściami podatkowymi była z tego jakaś sensowna sumka na dodatkową emeryturę.
Do pakietu jest dołączone coś w rodzaju „podatkowego assistance”. A więc raz w roku dostaniemy czuły liścik od firmy Uniqa z prostą jak cep instrukcją co gdzie trzeba wpisać do PIT-a żeby odpisać sobie pieniądze zgromadzone w „Wymarzonej emeryturze” od podatku. Limit pierwszej wpłaty jest dość wysoki, ale później idzie już z górki, bo można wpłacać dowolne kwoty. Bank będzie oczywiście przypominał, że warto zainwestować w każdym roku przynajmniej te kilkanaście tysięcy, by w pełni wykorzystać limity wpłat na IKE i IKZE, ale klient nie będzie miał obowiązku systematycznego dopłacania kasy do polisy – to będzie tylko dobrowolna, choć silnie rekomendowana opcja.
Co ciekawe, z polisy będzie można też kasę za darmo wypłacić – przynajmniej częściowo. Chodzi o to, żeby w sytuacji awaryjnej klient mógł skorzystać z pieniędzy i nie tracić korzyści podatkowych. Jedynym warunkiem jest to, by na po takiej wypłacie na polisie zostało te „startowe” 25.000 zł. Można też pozbyć się większej kwoty – tracąc korzyści podatkowe – ale wtedy na koncie musi zostać przynajmniej 5000 zł. Ponieważ cały pakiecik jest polisą ubezpieczeniową, są też – drobne, bo drobne, ale jednak – elementy ochrony ubezpieczeniowej.
W razie śmierci naturalnej właściciela „Wymarzonej emerytury” (czego oczywiście nikomu nie życzę, ale wypadki chodzą po ludziach), cały rejestr przechodzi na własność osoby uposażonej, którą wskażemy w umowie. Co ważne – przechodzi „automatycznie”, poza postępowaniem spadkowym. Gdyby zeszło nam się z tego padołu łez i rozpaczy w ramach nieszczęśliwego wypadku, firma dołoży jeszcze 5% do zebranej kwoty. Ze względu na ubezpieczeniową formę pakietu nie ma podatku od darowizny (gdybyśmy chcieli „Wymarzoną emeryturę” komuś zprezentować).
No i jeszcze najważniejsza kwestia: w co będą lokowane te pieniądze i ile to będzie kosztowało? Otóż nie będzie pełnej dowolności – klient ma do wyboru cztery tzw. portfele, czyli strategie inwestowania pieniędzy ustawione od najbezpieczniejszej do najbardziej ofensywnej. Najbezpieczniejsza będzie oferowała nędzne kilka procent zysków rocznie, ale praktycznie bez ryzyka jakichkolwiek przejściowych strat (choć żadnej gwarancji dochodowości nikt tu nie oferuje).
Najbardziej ofensywna prawdopodobnie pozwoli uzyskać najwyższą dodatkową emeryturę, ale może się zdarzyć, że przez kilka lat będziemy pod kreską, bo kasa będzie inwestowana w fundusze akcji. Portfelami będzie zarządzać Union Investment, czyli dość solidne towarzystwo funduszy, jedno z największych tzw. niezależnych, nie należących do żadnego dużego banku.
Teraz opłaty. Za zarządzanie tym całym interesem – czyli przyjęcie pieniędzy klienta, rozdzielenie ich pomiędzy IKE, IKZE i część dodatkową, za korzyści spadkowo-ubezpieczeniowe, a także za podatkowe assistance – twórcy „Wymarzonej emerytury” (czyli Raiffeisen i Uniqa) pobiorą 1,19% rocznej prowizji. Oczywiście w wynikach osiąganych przez fundusze będzie też „schowana” druga opłata za zarządzanie, pobierana przez Union Investment. Ale tę byśmy i tak płacili, nawet jeśli lokując oszczędności samodzielnie w funduszach.
Tak naprawdę jedynym ekstra-obciążeniem jest te 1,19%. Czy to dużo czy mało? Cóż, wszystko jest kwestią punktu odniesienia. Przyjmując, że w pierwszym roku wpłacę tylko minimalne 25.000 zł, opłata wyniesie prawie 300 zł. Biorąc pod uwagę, że na bieżąco od PIT-a odpiszę dzięki „Wymarzonej emeryturze” jakieś 900 zł, za bankową asystę zapłacę aż 30% „prowizji” od zysku podatkowego. Słono.
Ale z drugiej strony ta polisa inwestycyjna jest – jak na polskie warunki – bardzo elastyczna. Pozwala wpłacać i wypłacać nadwyżkę ponad „startową” wartość inwestycji bez żadnych prowizji, ani opłat likwidacyjnych. Nie ma też często spotykanej w polisach inwestycyjnych opłaty administracyjnej (czyli stałych np. 10 zł za „posiadanie rachunku”). Dla kogoś kto ma oszczędności, ale nie ma czasu zastanawiać się ile powinien wpłacić na IKE, ile na IKZE oraz gdzie ulokować ewentualną nadwyżkę, „Wymarzona emerytura” może być sensownym pomysłem. Wiadomo, że elitarnym, bo 25.000 zł do zablokowania z myślą o przyszłej emeryturze mają tylko ci najbardziej zapobiegliwi z nas. Ale to dobrze, że tego typu pakiety schodzą „pod strzechy”. Już kilka lat temu widziałem niemal identyczne rozwiązanie w bankowości prywatnej PKO BP. Ale było dostępne tylko dla milionerów.
Czytaj też: Młodzi bogowie i kubka miętolenie. Komu opłaci się gwarantowana emerytura?
Każdą opcję, która pozwala wygodnie oszczędzać na emeryturę i płacić niższe podatki witam w blogu z otwartymi ramionami. I tak, jak testuję własnymi pieniędzmi „Wymarzone perspektywy”, czyli niskokosztową polisę inwestycyjną oferowaną przez Raiffeisena wspólnie ze znienawidzonym TUnŻ Europa (mam strategię „niebieską” i w zeszłym roku zarobiłem dzięki niej 5,3%), tak oczywiście przetestuję dla Was również „Wymarzoną emeryturę”. Raiffeisenowcy zeznają, że w „Wymarzonej perspektywie” jest dziś 900 mln zł, a w identycznym koncepcie o nazwie „Unikatowe strategie” – 400 mn zł. Zaś dołączając do tego produkty stricte depozytowe, czyli konto oszczędnościowe i ROR o nazwie „Wymarzone konto” Raiffeisen przez rok zebrał z rynku depozytowego 6 mld zł. Biorąc pod uwagę, że cały „urobek” banków to 30 mld zł świeżych oszczędności – wynik „Raiffka” prezentuje się naprawdę godnie.