26 czerwca 2024

Rachunek od państwa. Leszek Balcerowicz chce pokazać potrzebę cięć wydatków publicznych, a nieświadomie udowadnia… skuteczność etatyzmu?

Rachunek od państwa. Leszek Balcerowicz chce pokazać potrzebę cięć wydatków publicznych, a nieświadomie udowadnia… skuteczność etatyzmu?

Jak co roku poznaliśmy „Rachunek od państwa”, czyli analizę wydatków publicznych przygotowaną przez Forum Obywatelskiego Rozwoju, think-tank założony przez prof. Leszka Balcerowicza, byłego prezesa NBP i ojca polskiej transformacji. W tym roku wyliczono, że „koszt działalności państwa” to 42 752 zł na jednego mieszkańca. To zestawienie daje do myślenia. Także o stanie polskiej myśli liberalnej, nie tylko o stanie finansów państwa

Według FOR „Rachunek od państwa” za 2023 r. wyniósł łącznie blisko 43 000 zł na mieszkańca naszego pięknego kraju. A na jednego pracującego – jeszcze więcej, bo prawie 100 000 zł. Autorzy tego zestawienia tłumaczą, że przygotowują „rachunek od państwa” w przeliczeniu na głowę mieszkańca, bo miliardy złotych ciężko objąć wyobraźnią, a kwoty w tysiącach złotych – zdecydowanie łatwiej.

Zobacz również:

Na co państwo wydaje nasze pieniądze?

Największą pozycję wśród wydatków stanowią emerytury z ZUS – prawie 7000 zł. Co ciekawe, emerytury z KRUS, które często są wymieniane jako jeden z kamieni młyńskich, które ciążą finansom publicznym, kosztują „jedynie” 380 zł rocznie na mieszkańca. Na 13. i 14. emerytury – „prezenty” dla seniorów wymyślone za czasów Zjednoczonej Prawicy – przeznaczamy dwa i pół raza więcej, czyli ok. 940 zł.

Ochrona zdrowia „kosztuje” jednego mieszkańca blisko 5000 zł, służby mundurowe (Policja, Straż Pożarna, pogranicznicy, służby specjalne) – ok. 800 zł, a wojsko – ponad 2600 zł. Z kolei program 500+ na jednego mieszkańca to wydatek 1078 zł. To wyliczenie za 2023 r., więc nie obejmuje jeszcze podwyżki świadczenia do 800 zł, które nastąpiło od 2024 r. Z szacunków FOR wynika, że „koszt” 800+ wzrasta w 2024 r. do 1700 zł na osobę.

Solidną pozycją są koszty obsługi długu publicznego – blisko 2000 zł rocznie na mieszkańca. Ich wzrost w ostatnich latach był spowodowany zarówno zwiększaniem się samego długu, jaki i podwyżkami stóp procentowych, które wywindowały rentowności obligacji rządowych do rekordowych poziomów.

Źródło: Opracowanie własne FOR na podstawie kolejnych edycji „Rachunku od państwa”

Jak obniżyć „Rachunek od państwa”?

Dla prof. Leszka Balcerowicza wniosek z tego raportu jest jeden: trzeba ciąć wydatki. Najlepiej te socjalne. Były prezes NBP odnotował jednak, że w zakresie programu gospodarczego Koalicja Obywatelska nie różni się istotnie od Prawa i Sprawiedliwości. Obie partie stawiają na etatyzm.

W jego opinii nie widać rywalizacji między siłami politycznymi na to, jak naprawić „zdeformowany ustrój” gospodarczy. Wyborcy dostają licytację na rozdawnictwo. To zaś stwarza zagrożenie, zdaniem Balcerowicza, że proces doganiania Zachodu może spowolnić.

W niektórych diagnozach nie sposób się z przewodniczącym rady FOR nie zgodzić. Zwrócił on np. uwagę na niską stopę inwestycji w Polsce w ostatnich latach. Jak tłumaczył, inwestycje są zależne od ryzyka – im jest ono większe, tym mniej skłonni są przedsiębiorcy do ponoszenia takich wydatków. Jednak, jak przyznał, spadek nie dotyczy bezpośrednich inwestycji zagranicznych, więc „winnymi” zapaści są raczej krajowi przedsiębiorcy. Zagadką pozostaje na razie to, dlaczego Polska jest w tej logice postrzegana stabilniej przez kapitał zagraniczny niż przez krajowy.

Gdzie zatem szukać tych oszczędności w wydatkach publicznych? Na te pytania starali się odpowiedzieć Marcin Zieliński, prezes i główny analityk FOR oraz analityk Bartłomiej Jabrzyk.

Na pierwszym miejscu wskazali oni 13. i 14. emerytury. Zwracali także uwagę, że program 800+ trafia nie tylko do najuboższych, ale i do najbogatszych. Wymieniali osłonowe dopłaty do cen prądu jako nieuzasadniony i nierynkowy koszt. Niestety, diabeł tkwi w szczegółach.

Dlaczego Polską wciąż rządzą socjaliści?

Jak to jest możliwe, że każda z głównych partii się myli, a jedynie FOR ma rację? Problemem jest, moim zdaniem, demokracja. I liberalizm.

Przyjmijmy zatem, że koalicyjny rząd się opamięta, pójdzie po rozum do głowy i wdroży rekomendacje FOR. W przyszłym roku nie wypłaci trzynastek i czternastek i zdecyduje, że konsumenci będą płacili za prąd ceny rynnowe.

Nominalne wydatki publiczne spadną znacząco. Ale… nastąpi to kosztem portfeli konsumentów. Relatywnie najmocniej dotknie to grupy o najniższych dochodach. Można więc spodziewać się tąpnięcia w konsumpcji, skoro dochody gospodarstw domowych zostaną znacząco ograniczone.

Niska konsumpcja przełoży się na spadek obrotów w handlu, pewnie wzrośnie liczba upadłości – a wraz z nią zwiększy się bezrobocie. Wyhamuje także inflacja. Dług i deficyt liczymy w relacji do PKB. I to PKB nominalnego, a więc nieskorygowanego o inflację. Jeśli więc wzrost gospodarczy wyhamuje, a ceny przestaną rosnąć, to… tak pożądanej redukcji wskaźnika wydatków publicznych do PKB nie odnotujemy.

To jest w skrócie mechanizm, który strefa euro próbowała wdrożyć w czasach kryzysu na początku poprzedniej dekady w stosunku do Grecji czy Włoch. W efekcie gospodarki te przeszły głębokie recesje, społeczeństwa zubożały, a zadłużenie… jak było wysokie, tak jest nadal.

Najtrudniejszy drugi krok

Pytałem ekspertów FOR: nawet jeśli rząd dokona cięć wydatków w dodatkowych emeryturach, dopłatach do prądu czy wprowadzi próg dochodowy przy 800+? Naprawianie finansów publicznych i ograniczanie deficytu ma być procesem wieloletnim, a nie punktowym działaniem. Na których segmentach można jeszcze oszczędzić?

Przecież nie na ochronie zdrowia, nie na szkolnictwie, nie na bezpieczeństwie narodowym czy na pomocy społecznej. I tutaj odpowiedzi się niestety nie doczekałem. A przynajmniej nie takiej, jakiej mógłbym się po autorach „Rachunku od państwa” spodziewać. Bo ta odpowiedź brzmiała: przecież będzie wzrost gospodarczy, to deficyt się zmniejszy.

A więc jednak socjalizm! Polityka gospodarcza w Polsce, ale i w innych rozwiniętych krajach, odwróciła się od metod redukcji długu i deficytu przez cięcia wydatków. Raczej uznano, że przy wysokim wzroście gospodarczym z długu można „wyrosnąć”. Wydatki publiczne mogą rosnąć, byleby PKB (nominalne) rosło szybciej. Wtedy wskaźniki będą się poprawiały.

FOR trwa niby przy postulatach cięcia wydatków. A jednak, gdy proste rozwiązania się kończą, przedstawiciele Forum przyznają rację tym „socjalistom” i „etatystom”, którzy kreowali politykę gospodarczą w ostatnich latach.

Co pokazują ostatnie doświadczenia? Gdy nadeszła pandemia uznano, że lepiej się zadłużyć i „podłączyć” firmom i konsumentom kroplówkę w formie transferów społecznych niż doprowadzić do utraty miejsc pracy i mocy produkcyjnych. Liczono, że popandemiczny wzrost gospodarczy pozwoli na zredukowanie wskaźników zadłużenia. Nawet za cenę podwyższonej inflacji. Uznano, że lepiej, by „podatek inflacyjny” zapłacili wszyscy po trochu, niż by część społeczeństwa miała wylądować na bezrobociu.

I to się, generalnie, sprawdziło. Czy gdyby zastosować zasadę „zakaz zadłużania się” to byłoby lepiej? Nie wiemy, ale przypadki głębokich recesji z przeszłości uczą, że odbudowanie mocy produkcyjnych i miejsc pracy bywa długie i bolesne. Oczywiście: z drugiej strony uniknęlibyśmy inflacji i utraty wartości oszczędności. Ale – jak pokazują badania – większość społeczeństwa oszczędności nie ma. Ból odczuwała więc ta bogatsza mniejszość.

Źródło: FOR, AMECO

Kto płaci rachunek od państwa?

Weźmy przeciętne polskie gospodarstwo domowe. Według Spisu Powszechnego z 2011 r. średnia liczba osób w gospodarstwie domowym wynosiła 2,99. Dominujący jest zatem model 2+1, czyli dwoje rodziców i dziecko.

Postanowiłem oszacować, ile taka rodzina rzeczywiście płaci podatków. Przyjąłem, że oboje rodziców pracuje i zarabia tyle co średnia krajowa, która w 2023 r. wynosiła 7155,48 zł brutto. Korzystając z internetowych kalkulatorów wynagrodzeń, można wyliczyć, że te 171 731 zł rocznie na umowie, przekłada się na ok. 121 000 zł na rękę.

Na podatek dochodowy oraz składki z wynagrodzenia tych osób poszło ok. 50 000 zł. To jednak niejedyne daniny, które się płaci. Największe dochody do budżetu zapewnia VAT, czyli podatek pośredni, który konsumenci płacą w cenach produktów.

Gdyby więc nasze gospodarstwo domowe wydało całość swojego dochodu rozporządzalnego na konsumpcję, to przy VAT w wysokości 23% tego podatku zapłaciliby niecałe 23 000 zł. Nie wszystkie produkty są jednak objęte tą najwyższą stawką. W 2023 r. żywność, która wg GUS stanowiła prawie 28% koszyka inflacyjnego (który powstaje na podstawie badań struktury konsumpcji gospodarstw domowych, o czym możecie posłuchać w naszym podcaście), a przecież objęta była zerowym VAT-em.

Oszacowałem więc, że „efektywny” VAT dla gospodarstwa domowego to ok. 15%. Z jednej strony są inne towary i usługi, które są objęte preferencyjnymi stawkami, ale z drugiej – w cenach paliwa, alkoholu czy papierosów wliczona jest też akcyza i inne opłaty. Dlatego przyjęcie, że „podatek od konsumpcji” wynosi gospodarstwo domowe ok. 16 000 zł rocznie, jest uzasadnionym przybliżeniem.

Doliczając 50 000 zł z podatków bezpośrednich od pracy, wychodzi, że przeciętne gospodarstwo domowe płaci państwu ok. 66 000 zł rocznie. A w przeliczeniu na osobę – 22 000 zł (pamiętajmy, że jest jeszcze dziecko, które podatków nie płaci).

Przeczytaj też: Czy po zmianie prezydenta Argentyna wychodzi z gospodarczych tarapatów? Javier Milei miał dokonać cudu gospodarczego. Jak mu idzie? Sprawdzam

A może… Polacy zarabiają na państwie?

„Rachunek od państwa” może być przekonujący dla określonych ideologicznie grup, które utknęły mentalnie na poziomie memów z cytatami Margaret Thatcher o „państwie, które nie ma własnych pieniędzy”, o „żyjących z zasiłków darmozjadach” oraz o bezwzględnej wyższości „prywatnego nad państwowym”.

I nie przekonają ich argumenty, że pieniądz bez państwa nie istnieje, a państwa nie ma bez podatków. W każdej organizacji społecznej istnieje redystrybucja dóbr – zaczynając od rodzinny, a kończąc na międzynarodowej pomocy rozwojowej.

Nazwa „Rachunek od państwa” ma sugerować, że za te usługi publiczne obywatel musi zapłacić. A jest przecież odwrotnie. Wyliczenie FOR pokazuje, jakiej wartości usługi wszyscy dostajemy – niezależnie od tego, czy podatki płacimy, czy nie. Wróćmy do gospodarstwa domowego z poprzedniej części tekstu.

Moja przykładowa trójka obywateli zapłaciła łącznie 66 000 zł za usługi o wartości 128 000 zł. Zatem od strony czysto matematycznej ta rodzina na państwie… zarabia. Także dlatego (a może głównie dlatego), że państwo organizuje albo „kupuje” usługi znacznie taniej, niż mógłby to zrobić każdy obywatel z osobna.

Popatrzmy na przykład na koszty związane z edukacją. „Przedszkola, podstawówki i szkoły średnie” kosztują 3318 zł rocznie na każdego mieszkańca Polski. Gdyby posłać dziecko do prywatnej szkoły lub przedszkola, to taką kwotę trzeba byłoby płacić… miesięcznie.

Za szkolnictwo wyższe i naukę wg FOR państwo wystawia nam rachunek w wysokości 823 zł rocznie. Czyli prawie 10 razy mniej niż wynosi czesne za studia niestacjonarne na Uniwersytecie Warszawskim. To jest ta przewaga prywatnego biznesu nad państwowym w zakresie jakości i efektywności?

Kto płaci, kto korzysta?

Wniosek z tego jest prosty: w każdym zdrowo funkcjonującym państwie większość obywateli dostaje w usługach publicznych i świadczeniach społecznych więcej, niż do niego wpłaca w formie podatków. Nieliczna większość finansuje ze swoich nadwyżek resztę społeczeństwa.

Dla miłośników popliberalizmu jest to równe „karaniu za sukces” czy „okradaniu zaradnych”. Z tak prymitywnym postrzeganiem rzeczywistości społecznej ciężko polemizować na argumenty ekonomiczne. Może więc zadziała pragmatyczny – w demokracji o ustroju państwa decyduje większość.

A leżąca u podstaw liberalizmu koncepcja homo œconomicus zakłada przecież, że ludzie dążą do maksymalizacji własnych korzyści przy podejmowaniu decyzji. Dlaczego mieliby głosować na partie, które mają w programie pogorszenie ich sytuacji materialnej?

FOR wyjaśnia, całkiem słusznie, że zwiększanie wydatków państwa finansowane jest z wyższych z podatków albo dodatkowego zadłużenia. Tylko że większość obywateli, gdy spojrzy na „Rachunek od państwa”, a potem w swój PIT, uzna, że ich to nie dotyczy. I słusznie uzna. Wydatki budżetowe rosły w ostatnich latach, a obciążenie podatkowe stało się bardziej progresywne.

To ci najlepiej zarabiający finansowali te wzrosty. Wniosek empiryczny – da się. A skoro jest popyt na większą redystrybucję, to siłą rzeczy pojawia się i podaż. Partia, która działałaby wbrew zapotrzebowaniu większości elektoratu, nie wygra wyborów. A jeśli zacznie działać na jego niekorzyść wbrew swoim obietnicom, przegra w kolejnych wyborach na rzecz populistów, którzy będą swoje pomysły wdrażać ze zdwojoną siłą. Dlatego właśnie obecnie urzędującego premiera czasem nazywa się z przekąsem „miękkim populistą”.

Prof. Leszek Balcerowicz podkreślał, że wyborców trzeba przekonać do konieczności cięć w finansach publicznych. I pokazać im uczciwie alternatywę. A zatem – czekam na to. Jest prawdą, że dominuje obecnie w dyskursie gospodarczym myślenie, nazwijmy to po FOR-owsku, etatystyczne.

Polskiej debacie politycznej bardzo potrzeba dzisiaj mądrego liberalizmu. Takiego z praktycznymi rozwiązaniami, który akceptuje, że świat się zmienił od lat 90. XX wieku.

Jeśli ktoś z Państwa – Czytelników tego tekstu – ma pomysły na to, jak powinien wyglądać nowoczesny liberalizm, zapraszam do komentarzy. Jak również do dyskusji i polemik. Jeśli macie inne zdanie, chcielibyście dodać inne argumenty albo się ze mną pokłócić, piszcie (maciej.jaszczuk@subiektywnieofinansach.pl). Najciekawsze wypowiedzi opublikujemy, a z ich autorami być może spotkamy się na żywo i porozmawiamy w podkaście „Finansowe Sensacje Tygodnia”.

Przeczytaj: Z bankami centralnymi źle (bo popełniają błędy), ale bez nich jeszcze gorzej? Naukowcy policzyli, jaka polityka pieniężna była najlepsza w ciągu… 800 ostatnich lat

Źródło zdjęcia: Copilot Designer

Subscribe
Powiadom o
118 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Wnioski te same co zawsze
7 miesięcy temu

Recepta na pokonanie kryzysu jest więc taka jak zawsze: długi państwa należy uspołecznić (dla dobra społeczeństwa), a zyski sprywatyzować (dla dobra jednostek). W sumie nic odkrywczego, tę metodę stosuje większość współczesnych państw, a w historii gospodarczej świata można by znaleźć podobne przykłady uzdrawiania finansów państwa.

Martyna
7 miesięcy temu

Jak to mówią istnieje kłamstwo, wielkie kłamstwo i statystyka. 800zł za studia na pierwszy rzut oka wydaje się mało, ale studiuje nie każdy i typowo przez 5 lat a żyje (i płaci podatek za studia) ponad 70. Uwzględniając to już się nie robi 10 razy taniej jak autor sugeruje a 2 razy drożej.

Monika
7 miesięcy temu

Ja zasuwam zbiorkomem i zapewniam redaktora że słono za to płacę. I z niczego nie korzystam, bom niechorowita, studiowałam za własną kasę, do dentysty chadzam prywatnie, a na wszelkie socjalne profity się nie załapuję. Do emerytury też jeszcze trochę zostało. No nie korzystam. Jestem dojona.

Edyta
7 miesięcy temu
Reply to  Monika

I pewnie jeszcze latasz wyłącznie prywatnym samolotem i nie korzystasz publicznych dróg.

robert
7 miesięcy temu

przecież to rachunek „ciągniony” rodzice tych studentów muszą/musieli zarobić na te studia, drogi i zbiorkomy.

Tomek
7 miesięcy temu

Za szkolnictwo wyższe i naukę wg FOR państwo wystawia nam rachunek w wysokości 823 zł rocznie. Czyli prawie 10 razy mniej niż wynosi czesne za studia niestacjonarne na Uniwersytecie Warszawskim. To jest ta przewaga prywatnego biznesu nad państwowym w zakresie jakości i efektywności? Manipulacja tego akapitu polega na tym, że porównywane są różne rzeczy. 823zł średnio rocznie, ale to taka „rata” płacona przez 40 lat pracy. To daje 32920zł kosztu studiów na osobę i to taka kwotę należałoby porównać z kosztem studiów prywatnych. To tak jakby porównać koszt samochodu na raty – 10 000zł raty rocznie to przecież mniej niż… Czytaj więcej »

robert
7 miesięcy temu
Reply to  Tomek

studia powinny być płatne.

Kij ma dwa końce
7 miesięcy temu

„Jak pokazują badania – większość społeczeństwa oszczędności nie ma. Ból odczuwała więc ta bogatsza mniejszość”. Nie do końca jest to prawda, bowiem uboższa część społeczeństwa „zapłaciła” za taką politykę zmniejszeniem realnej wartości dochodów. A przy braku oszczędności jest to jeszcze bardziej dotkliwe, bo zmusza uboższe warstwy społeczeństwa do redukcji wydatków na potrzeby elementarne, a nie na „rozpasaną konsumpcję”, jak w przypadku grup o wyższych dochodach.

Kij ma dwa końce
7 miesięcy temu

To prawda. Jednak dopłaty rządowe, czy obniżka VAT to interwencje czasowe, krótkotrwałe, z których na naszych oczach państwo się właśnie wycofuje. A inflacyjny uszczerbek na realnych dochodach jest trwały.

stef
7 miesięcy temu

no właśnie. Sprawdziłem zakupy kartą w 2017, singiel na jedzenie wydawał 600-800 zł i żył na dobrym poziomie. Dziś jest to 1000-1200 przy kupowaniu marek własnych dyskontów i kupowaniu produktów słabszej jakości. Więc nie ważne masz czy nie masz oszczędności.

Kij ma dwa końce
7 miesięcy temu
Reply to  stef

Nie w tym rzecz – w tej analizie nie ma podziału według WIELKOŚCI gospodarstwa domowego (singiel/gospodarstwo dwuosobowe i większe), tylko według jego DOCHODÓW i posiadanych OSZCZĘDNOŚCI. W poprawnej analizie sytuacji ekonomicznej gospodarstwa domowego w zasadzie nie można pominąć czynnika posiadanych oszczędności, tym bardziej że niektóre kategorie oszczędności przynoszą realny dochód.

stef
7 miesięcy temu

koszty wyrażone w pieniądzu to jedno, ale dlaczego Ministerstwo Nauki zamawia/płaci za kierunki typu bibliotekoznawstwo czy inne kulturoznawstwo? Przecież to marnowanie:

  1. pieniędzy
  2. czasu
  3. potencjału ludzkiego.
Stef
7 miesięcy temu

Dziękuję, zawsze się człowiek czegoś nowego dowiedział. Teraz pytanie czy Państwo nadal powinno wspierać dziedzinę która jest przestarzała i nie zanosi się żeby miała jakikolwiek wpływ na nowoczesną gospodarkę.? Do tego nie ma chętnych na ten kierunek, na UW jest 0,4 kandydata na miejsce.

Marnotrawstwo?
7 miesięcy temu
Reply to  stef

Pójdźmy tym tropem dalej. Po co komu Ministerstwo Sportu (i Turystyki)? Przecież sport jest (dla społeczeństwa, państwa) wyłącznie kosztem ekonomicznym. Zwłaszcza w Polsce (vide wyniki naszych piłkarzy). Podobne „marnotrawstwo” odbywa się za sprawą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przecież wszystkie te państwowe muzea, biblioteki, teatry i opery są z gruntu niedochodowe.

Stef
7 miesięcy temu
Reply to  Marnotrawstwo?

Wiem że ironizujesz ale prezydent Argentyny skasował połowę ministerstw i jakoś im się świat nie zawalił.
Jeśli myślisz że dzięki MSiT jest w tej dziedzinie ogólny dobrobyt to się mylisz(patrz kadra narodowa). Powołanie kolejnego ministerstwa przeważnie niewiele w danej dziedzinie zmienia.

Gre
7 miesięcy temu
Reply to  Stef

na skutki eksperymentu Milei to może jeszcze chwilę poczekajmy….

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Gre
Adrian
7 miesięcy temu

„w każdym zdrowo funkcjonującym państwie większość obywateli dostaje w usługach publicznych i świadczeniach społecznych więcej, niż do niego wpłaca w formie podatków. Nieliczna większość finansuje ze swoich nadwyżek resztę społeczeństwa.”

FOR oraz Pan policzyliście wydatki i dochody średnio, na przeciętnego mieszkańca, wliczając w to także 'nieliczną większość’ najbogatszych, więc jeśli przeciętny mieszkaniec płaci 66 tys., a usługi państwa kosztują 128 tys. to różnica jest finansowana z zewnątrz, najczęściej z długu, czyż nie?

Adrian
7 miesięcy temu

Zgadza się. CIT, dochody niepodatkowe, wpłaty z UE…Ale to wciąż za mało. Wg Pana wyliczenia „deficyt” wynosi 50% 🙂 Dlatego nieuprawnione jest stwierdzenie, że „nieliczna większość finansuje ze swoich nadwyżek resztę społeczeństwa”, bo to finansowanie głównie pochodzi z długu. I to jest istota „Rachunku od państwa”, który należy czytać łącznie z „Licznikiem długu publicznego” FOR. Liberalizm i antyetatyzm polega na tym, że tam gdzie prywatne jest skuteczniejsze od państwowego (a jest tak w większości dziedziń gospodarczych, dlatego jest to często dogmatem) należy państwowe ograniczać i likwidować, a tam gdzie państwowe jest niezbędne należy patrzeć na racjonalność wydatku i rachunek ekonomiczny,… Czytaj więcej »

Adrian
7 miesięcy temu

Nie śmiem wyręczać prof. Balcerowicza :), ale Orlen, KGHM, PZU, banki (to, że są rentowne i innowacyjne nie oznacza, że nie byłyby bardzie rentowne i innowacyjne zarządzane przez prywatnego właściciela), JSW, PGZ… Do tego fundusze typu Fundusz Sprawiedliwości, NCBiR…
Służba zdrowia finansowana przez niezależne, być może samorządowe, konkurujące ze sobą Kasy Chorych, a nie „etatystyczny” NFZ.
Szkolnictwo wyższe jakością w Polsce nie grzeszy, sport zawodowy ze swoją sztandarową piłką nożną również…

Zresztą to nawet nie chodzi o wybór prywatne – państwowe. Ważniejsze jest stworzenie konkurencyjnego środowiska, zdemonopolizowanego, w którym to sam rynek oceni czy skuteczniejsze jest państwowe czy prywatne.

Adrian
7 miesięcy temu

Nie śmiem wyręczać prof. Balcerowicza :), ale Orlen, KGHM, PZU, banki (to, że są rentowne i innowacyjne nie oznacza, że nie byłyby bardziej rentowne i innowacyjne w zarządzie prywatnego właściciela), JSW, PGZ…
Do tego fundusze typu Fundusz Sprawiedliwości, NCBiR.
Służba zdrowia finansowana przez niezależne, być może samorządowe, konkurujące ze sobą Kasy Chorych, a nie etatystyczny NFZ.
Szkolnictwo wyższe też nie grzeszy w Polsce jakością, sport zawodowy ze sztandarową piłką nożną również.

Zresztą nie chodzi o wybór prywatne – państwowe. Ważniejsze jest stworzenie zdemonopolizowanego, konkurencyjnego środowiska, w którym to sam rynek zdecyduje, który podmiot, państwowy czy prywatny jest skuteczniejszy.

Adrian
7 miesięcy temu

Mieliśmy rozmawiać o ekonomii, a przechodzi Pan do polityki i to populistycznej 🙂
Nazwisko właściciela Orlenu, KGHM, PZU i banków nie ma znaczenia. Kwestia transferowania zysków to kwestia polityki podatkowej (jak Pan oceni „transfer zysku” Orlenu do 30letniego Chińczyka za pośrednictwem szwajcarskiej spółki-córki? :))
A szkolnictwo nie grzeszy jakością bo marnuje środki publiczne. Czy w USA szkoły otrzymują subwencje? Być może. Czy przez 300 lat istnienia szkolnictwa wyższego w USA było ono utrzymywane ze środków publicznych? Zdecydowanie nie. I przez ten czas zbudowało swoją jakość, na dobrym, skutecznym zarządzaniu. A efekty dzisiejszej polityki ocenimy w przyszłości.

Adam
6 miesięcy temu
Reply to  Adrian

Orlen nie jest nawet firma panstwowa przecież

inna perspektywa
7 miesięcy temu
Reply to  Adrian

 … tam gdzie prywatne jest skuteczniejsze od państwowego […] należy państwowe ograniczać i likwidować …”? Ale przecież to tylko część prawdy. Jeśli spojrzeć na rzecz z wyższego pułapu, można wyciągnąć zgoła inne wnioski. Na przykład taki, że z efektów ekonomicznych działania „państwowego” korzyść ekonomiczną (w postaci wpływów do budżetu państwa) czerpią co do zasady wszyscy obywatele, a dywidendę ze sprywatyzowanego „(byłego) państwowego” czerpać mogą wyłącznie jego udziałowcy, co wyklucza zdecydowaną większość tegoż społeczeństwa.

Adrian
7 miesięcy temu

Czy nierentowne szkolnictwo wyższe jest w stanie tak dobrze podnosić kompetencje uczących się jak rentowne? Jeśli spojrzymy nie na jednostkowe uczelnie tylko na system jako całość czyli np szkolnictwo wyższe w USA lub Wlk Bryt vs polskie, to nie wydaje mi się.

mrn
7 miesięcy temu

Panie Macieju, naprawdę przedkłada Pan „ilość” (powszechność wyższego wykształcenia) nad „jakość”? Bo chyba zgodzimy się z tym, że polskie uczelnie wyższe nijak nie przystają do uczelni prywatnych w USA czy UK…

stef
7 miesięcy temu

To dlatego na Polskich uczelniach mamy kierunki, które za granicą są w stopniu technika?
Czy turystykę i rekreację albo Hotelarstwo trzeba studiować 5 lat, albo pomoc dentystyczna.
Pozostaje zapytać czy Filozof albo Archeolog generuje jak to pan napisał „więcej wartości dodanej w gospodarce i podnosić jej konkurencyjność”? Może lepiej żeby taka osoba poszła do technikum ?

Adrian
7 miesięcy temu

Niestety myli Pan dwie kategorie. Własność Skarbu Państwa (państwowa) to jest zupełnie co innego niż własność należąca do ogółu obywateli państwa (prywatna) i obie są regulowane przez zupełnie inne zasady działania.

Adrian
7 miesięcy temu

Problem polega na tym, że nie da się tego policzyć lub jest to ekstremalnie trudne. Dlatego liberałowie jako miarę jakości przyjmują „rynek”. Jeśli weźmiemy jako przykład szkolnictwo wyższe w USA i w Polsce to są to różnego rodzaju rankingi uczelni, nagrody absolwentów i wykładowców (chociażby Noble), ilości patentów opracowywanych, aż wreszcie liczby studentów zagranicznych zainteresowanych studiowaniem w USA i w Polsce. I na tej podstawie nie wydaje mi się, ale jestem zdecydowanie pewny, że jakość szkolnictwa wyższego w USA jest wyższa niż w Polsce. I nie mam potrzeby wyliczać korzyści dla wzrostu PKB (co jest zresztą wątpliwą miarą) publicznego dolara… Czytaj więcej »

Adrian
7 miesięcy temu

Gdyby to był tylko slogan to firmy by nie bankrutowały 🙂
Pan pyta o politykę, ja wolę dyskutować o ekonomii. W demokracji mamy niestety ten paradoks, że lepiej wygrać wybory szkodząc państwu niż przegrać państwo ulepszając.

Wyszukałem na szybko kilka pozycji o gospodarczej efektywności, proszę spojrzeć w bibliografie (jest tam też L. Balcerowicz :))
https://repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/bitstream/11320/9257/1/E_Gruszewska_Ekonomiczne_aspekty_praw_wlasnosci.pdf
https://repozytorium.uni.wroc.pl/Content/131050/PDF/6_Borkowski_M_Efektywnosc_w_ujeciu_mikro_i_makroekonomicznym_w_mysli_ekonomicznej.pdf
http://sj.wne.sggw.pl/pdf/RNR_2018_n2_s25.pdf
Ten 'dogmat’ o wyższości własności prywatnej nad państwową to po prostu nauka 🙂

Adrian
7 miesięcy temu

To, że ludzie wybierają „hańbę”, a nie „krew, pot i łzy” to problem ludzi, a nie tych co mieli rację, bo to ludzie potem płacą cenę 🙂

Adrian
7 miesięcy temu

Ale przecież liberalizm i socjalizm konfrontują się każdego dnia z rzeczywistością. Proszę prześledzić historię gospodarczą świata. To, że my jako Zachód jesteś tu gdzie jesteśmy to zasługa liberalizmu XIX wiecznego i XX wiecznego w USA. Socjalistyczne eksperymenty poniosły druzgocące klęski, przez głodowe w ZSRR i Chinach, po finansowe w Grecji ostatnio. A jeśli chce Pan przywołać europejski model państwa opiekuńczego to opierał on się o dochód z eksportu do na wskroś liberalnego rynku amerykańskiego, podobnie zresztą jak sukces, w dużym stopniu „socjalistycznie” zarządzanych, gospodarek Azji wschodniej od Japonii, przez Koree, Tajwan, po dzisiejsze Chiny. To wielka w swej skali, ultraliberalna,… Czytaj więcej »

Adrian
7 miesięcy temu

To nie rozmawiajmy o zbrodniach tylko o ekonomii. Ludzie na Ukrainie i w Chinach umarli z głodu nie dlatego, że ktoś tak zaplanował tylko dlatego, że etatystyczne zarządzanie nie wyprodukowało odpowiedniej ilości żywności. Amerykańska potęga nie powstała w latach 30tych, ona właśnie powstawała sama z siebie, z pracy, innowacyjności i kapitału przez cały wiek XIX aż do I wojny światowej. W 1914 r. USA było już największą potęgą gospodarczą świata. Oczywiście wojny z Meksykiem, secesyjna, zabór ziemi czyli kapitału indianom, wojna z Hiszpanią, inwestycje infrastrukturalne to wszystko z publicznych pieniędzy, ale bez długu. Oszczędność – inwestycja – zysk. Czysta klasyczna… Czytaj więcej »

Adrian
7 miesięcy temu

Znowu odchodzi Pan od tematu efektywności liberalizmu 🙂 Gdzie na świecie wtedy było lepiej jeśli chodzi o prawa mniejszości?

Nowa kategoria?
7 miesięcy temu
Reply to  Adrian

To ciekawe. W takim razie proszę napisać czym jest owa „własność należąca do ogółu obywateli państwa (prywatna)”, jednocześnie niebędąca „własnością Skarbu Państwa”? Nie znam takiej kategorii własności.

Adrian
7 miesięcy temu

To własność, na przykład w formie akcji, która została kupiona przez obywateli. Jeśli Pan ma wątpliwości co do sformułowania „należąca do ogółu” to proszę sobie przypomnieć „świadectwa udziałowe” z lat 90tych.
100% akcji należących do obywateli Polski to jest zupełnie co innego niż 100% akcji należących do Skarbu Państwa o nazwie Polska. To miałem na myśli 🙂

Nowa kategoria?
7 miesięcy temu
Reply to  Adrian

„Akcja kupiona przez obywateli Polski” – a cóż to znaczy? Przecież akcje większości spółek notowanych na GPW są „kupione przez obywateli Polski”, ale z tego powodu w żadnym razie nie można uznać, że te spółki są „własnością należącą do OGÓŁU obywateli państwa (prywatną)”, jak był Pan uprzejmy napisać wcześniej.

Belbeniusz
7 miesięcy temu

Czy to „nowoczesny liberalizm”- nie wiem. Ale byłem fanem pomysłu „jednolitej daniny” zamiast PIT,ZUS,NFZ itd, który pojawił się i umarł jakię 7 lat temu. Z odpowienio wysoką kwotę wolną, za to bez ulg i progresji (która w praktyce i tak nie działa) i płaconą od każdego dochodu (również zysków kapitałowych itd).

Belbeniusz
7 miesięcy temu

>> Odpowiednią, czyli jaką? 20 000 zł rocznie? 100 000 zł?

Odpowienią, czyli wyliczoną tak, żeby zmiana była mniej-więcej neutralna dla budżetu, na pewno większą niż obecne 30 tys.
Nie tylko emeryturę i rentę ale jeszcze ZUSowe wypłaty w czasie dłuższej choroby, urlopu wychowawczego wyliczyć proporcjonalnie do tej daniny, z minimalną kwotą dla tych którzy się mieszczą w kwocie wolnej.

>> Czy jednolita danina ma obejmować osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą, czy tylko te wykonujące pracę najemną?

Oczywiście wszystkich, to była ważna przesłanka tej reformy planowanej w 2017.
Na pewno Pan sam się interesował tematem kiedy był gorący.
https://www.rp.pl/opinie-prawne/art2943701-epilog-do-reformy-jednolitej-daniny

Belbeniusz
7 miesięcy temu

Centrum Adama Smitha nawet coś opublikowało w temacie (dokładniej to przedruk z Rzeczypospolitej), właśnie wtedy, kiedy wyglądało na to, że będzie wprowadzone
Gruntowna przebudowa systemu dochodów publicznych wiąże się z likwidacją osobnych składek na cele socjalne | Centrum im. Adama Smitha
Ale rzeczywiście od jego napisania (jest z 2003) dużo się zmieniło- kiedy był pisany nie było 2 milionów JDG, które trzeba było wpasować w system. Wydaje mi się, że jak rząd miałby zabierać się za poważną reformę to musi teraz, bo przed następnymi wyborami znowu będżie strach przed każdą zmianą która może wpłynąć na sondaże.

Polityk wysokiej klasy
7 miesięcy temu

Wysokiej klasy polityk potrafi tak oczarować społeczeństwo, wykorzystując własną charyzmę (którą niektórzy mylnie nazywają czasem „demagogią”), że zyska jego zgodę na takie działania, które dla tego społeczeństwa są korzystne, i to pomimo że to społeczeństwo nawet nie jest jeszcze świadome dobroczynnych skutków, jakie owe działania mu przyniosą. Jest kilka dobitnych przykładów z przeszłości.

Belbeniusz
7 miesięcy temu

>>  jak liberałowie mogą jednocześnie wierzyć w homo oeconomicus i uważać wyborców za matołów, To takie populistyczne uproszczenie. Po pierwsze każdą zmianę trzeba też odpowiednio zareklamować wyborcom- nie każdy musi być ekonomistą- to nie znaczy że jest matołem, tylko jakby wszyscy się znali na wszystkim to nie potrzebowaliby rządu. A co do długofalowych zmian w podatkach nawet profesorowie będą się kłócić. Po drugie zwłaszcza tak duża przebudowa systemu na pewno wygeneruje po wprowadzeniu problemy i niedogodności- nie ma szans żeby się bez tego obeszło i świeżo po zmianie będzie więcej wkurzonych niż zadowolonych, Po trzecie, jak wpływy do budżetu mają… Czytaj więcej »

Belbeniusz
7 miesięcy temu

>> A co jest tym „większym dobrem”, dla którego byłby Pan gotów oddać 10% dochodów? Czy prostota podatków jest wartością samą w sobie? Trochę tak, poza tym nie wierzę, że sytuacja w której oddaję państwu poniżej 20% dochodów (bez żadnych sztuczek, pompowania kosztów, optymalizacji) jest do utrzymanie na dłuższą metę. Chciałbym żeby ta podwyżka moich podatków była częścią zmiany systemu na lepsze, a nie jakąś głupim łataniem dziur a’la „danina solidarnościowa”. Drugim powodem jest spodziewana satysfakcja z tego, że ci którzy teraz powinni płacić a nie płacą przy prostszych przepisach będą mieli trudniej z unikaniem opodatkowania. Lubię jak jest sprawiedliwie… Czytaj więcej »

Last edited 7 miesięcy temu by Belbeniusz
Monika
7 miesięcy temu

A co za problem wyliczyć emeryturę? O ile pamiętam, pan Sadowski mówił wtedy że każdy miałby odprowadzać z tyt. jednolitej daniny 20% od swoich przychodów (przy likwidacji ulg podatkowych). Jakiś problem żeby konkretny procent z tej daniny szedł na konto emerytalne? Przecież teraz idzie 19,52% przychodu z pracy etatowej i na zleceniu. To kwestia podziału kwoty daniny na konkretne cele.

Last edited 7 miesięcy temu by Monika
robert
7 miesięcy temu
Reply to  Monika

każdy kto pracował minimum 20 lat i jest powyżej ustalonego wieku emerytalnego powinien dostawać państwową emeryturę. jej wysokość to sprawa do ustalenia.

Ekspert
7 miesięcy temu
Reply to  Belbeniusz

Ludzie nie mogą się dowiedzieć ile płacą podatków. Jednolita danina mogłaby spowodować bunty. Wyszłoby na jaw że to nie dziesięcina a połowina jak pozbiera się wszystkie składki, podateczki małe i duże. Przecież to prywaciarz zabiera z brutto?

RAFAL
7 miesięcy temu

Znam mnóstwo rozpasanych emerytów . Szczególnie po kierowniczych stanowiskach w budzetówce . I praca jeszcze w komunie . W urzędach była praca lżejsza jak powietrze . A teraz po 5 ,6 tysi emerytury . I jeszcze 13 tka . Bo na 14 już się nie łapią . A ludzie co tyrali po 12 h w swoich mikro firmach teraz mają 1600 zł w nagrodę od państwa . Za płacenie podatków z rzeczywistej swojej pracy i utrzymywanie wrzoda administracyjnego ,który ich jeszcze gnębił kontrolami takie ma się bonusy i nagrody od RP . Niech żyje polska .

Emeryci są różni
7 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Ja z kolei znam skromnych emerytów, którzy całe życie (jeszcze w komunie) pracowali w budżetówce. A teraz mają głodowe emerytury.

Monika
7 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Serio 5 tysi to jest rozpasanie?

Paweł
7 miesięcy temu

Wreszcie sensowna analiza, która obala powielaną propagandę, że bez gromadki dzieci w każdej rodzinie czeka nas zagłada i bankructwo państwa… Wychodzi na to, że jednak więcej dokładamy do dzieci, niż one potem wypracują swoją pracą 😉 Do likwidacji 800+… Dobra trochę żartuję 😀 Raczej programy socjalne do zmiany i to 800+ powinno być kierowane tam, gdzie potrzebne, a nie dla każdego i może nie w formie gotówki…

RAFAL
7 miesięcy temu

Do ubogich dzieci które rokują ,że coś z nich będzie a nie przyszli klienci opieki społecznej .

TomR
7 miesięcy temu

Połączenie testów genetycznych i ich późniejszej analizy z testami IQ to dobry wskaźnik, do decyzji wystarczy. Koszt pełnego testu genetycznego (cały genom) to teraz około 1000 dolarów, czyli dużo mniej niż łącznie dopłaty socjalne. Decydować o losie powinny oczywiście kryteria, a nie ludzie, przetwarzanie kryteriów na komputerach (obiektywność, dokładność), a tworzenie kryteriów – przez naukę.

Paweł
7 miesięcy temu

Do ubogich rodzin i wyłącznie na cele dla dziecka, czyli opłacenie żłobka/przedszkola/szkoły, wszystkich dodatków, ewentualnie na zajęcia dodatkowe, dodatkowe posiłki, „kolonie”/wakacje. A nie na iPhone’a czy portfel obligacji/etf dziecka. Pewnie specjalisci/eksperci lepiej by poprowadzili pomysł…

Hablamos
7 miesięcy temu
Reply to  Paweł

Jak dasz 800+ w formie bonu na przedszkole, to magicznie z roku na rok ceny wzrosną o ten 800 zł (oby tylko o tyle) 🙂
Żadnych plusów.

Piotr
7 miesięcy temu

Panie Macieju, z całym szacunkiem, ale dawno nie czytałem tu artykułu pełnego tylu błędów czy przeinaczeń. Począwszy od tego: Weźmy przeciętne polskie gospodarstwo domowe. Według Spisu Powszechnego z 2011 r. średnia liczba osób w gospodarstwie domowym wynosiła 2,99. Dominujący jest zatem model 2+1, czyli dwoje rodziców i dziecko. To jest pomylenie podstawowych pojęć. Jak można wziąć średnią i wyciągać z tego wniosek o dominancie? Jako że rozkład liczby osób w gospodarstwie domowym jest skośny, to prawie na pewno dominanta nie jest tam gdzie średnia. Inny przykład: Za szkolnictwo wyższe i naukę wg FOR państwo wystawia nam rachunek w wysokości 823 zł rocznie. Czyli prawie 10 razy mniej niż… Czytaj więcej »

Piotr
7 miesięcy temu

Nie wiem czy nie ma sensu. Trzeba mieć świadomość co to jest i co przedstawia. Na pewno nie ma sensu wyciąganie takich wniosków jakie Pan próbował nam tu przedstawić.

Ppp
7 miesięcy temu

Liberalizm powinien, wzorem PZPR „sztandar wyprowadzić”. Wiara w niego skończyła się jakoś w latach 2008-2010. Jeśli członkowie FOR nadal tego nie zauważyli – reszta świata nie musi się tym przejmować.
Problemem jest nie tyle wysokość podatków, co ich liczba – zamiast dziesiątków rozmaitych opłat i mikropodatków, każdy powinien płacić JEDEN podatek, rzędu 35-50%, zależnie od dochodów.
Pozdrawiam.

robert
7 miesięcy temu
Reply to  Ppp

podatki powinny być od konsumpcji. A powinien być również niewielki podatek osobisty. tu krus byłby doskonałym przykładem.

Ekspert
7 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Lud by się buntował jakby dowiedział się ile oddaje w podatkach. Duża ilość skomplikowanych danin, podatków i składek to podstawa. Płacący 35-50% podatków często nie wiedzą, że je płacą. To prywaciarz krwiopijca im zabiera.

Radek
7 miesięcy temu

Też chciałbym dorzucić kilka własnych spostrzeżeń – skrótowo, temat artykułu to temat na kilka grubych książek 🙂 Wspomniane wcześniej w komentarzach: rachunek zawiera koszt i edukacji przedszkolnej i emerytury, a to nie jest dobre odzwierciedlenie wartości usług jakie obywatel otrzymuje – przeważnie korzystamy albo z jednego albo z drugiego 🙂 „Moja przykładowa trójka obywateli zapłaciła łącznie 66 000 zł za usługi o wartości 128 000 zł.” 1. Faktem (przyjmując poprawność wyliczeń) jest, że ta trójka zapłaciła 66 000 zł. Kłamstwem jest, że otrzymali usługi o wartości 128 000. Miejsce w żłobku, przedszkolu? Prywatnie, za „własne” bo na nowych osiedlach w wielkich miastach… Czytaj więcej »

Piotr
7 miesięcy temu
Reply to  Radek

Znakomita odpowiedź. W swoim wcześniejszym komentarzu nie wspomniałem o składkach pracodawcy, które oczywiście powinny być uwzględnione, a to niebagatelny koszt. A podatków, składek, danin itp. mamy przecież więcej.
Socjalizm to nie finansowe perpetum mobile, gdzie wszyscy mają więcej niż wkładają.

robert
7 miesięcy temu
Reply to  Radek

gdyby pracowdawca nie załatwił zlecenia, ta dwójka nie miałaby roboty.

Radek
7 miesięcy temu
Reply to  robert

i? za zlecenie, za organizacje miejsca pracy itd pracodawca ma swój udział w zyskach, normalna sprawa. I od tego zysku płaci prawdziwie swoje składki i podatki.

TomR
7 miesięcy temu

Żeby mieć mniejsze wydatki państwa bez utraty działania, funkcjonowania państwa, to trzeba pozbyć się pasożytów. Zarówno tych z góry – spekulantów zawyżających ceny, monopolistów i oligopolistów podobnie, lichwiarzy od zawyżonych odsetek na krótkich pożyczkach czy kartach kredytowych, jak i tych z dołu – pasożytów socjalnych na wiecznych zasiłkach. Plus jeszcze dochodzi korupcja i inne pasożytnictwo. Niestety obecny system gospodarczy jest połączeniem kapitalizmu i socjalizmu, więc karmi i tych pasożytów z góry (część kapitalistyczna) i tych z dołu (część socjalistyczna). Przy czym część socjalu – dla biednych lecz pracujących – to tak naprawdę dopłaty do przedsiębiorstw, które inaczej musiałyby nieco więcej… Czytaj więcej »

Julian
7 miesięcy temu

Wyznawcą teorii profesora Leszka Balcerowicza z pewnością był jak powszechnie wiadomo pan Obajtek, który sprywatyzowałby wszystko gdyby dana byłaby mu taka sprawczość, jakkolwiek zakładam iż p..Obajtek nie realizował w praktyce tej teorii świadomie a kierował się wyłącznie swoim osobistym interesem a nie interesem społecznym, w wyniku tych działań z władz państwa w części został zdjęty obowiązek utrzymania pracowników firmy lotos oraz opłacania za nich składek. Za biznes ten odpowiada teraz wyłącznie prywatny właściciel, a rolą państwa jest wyłącznie otrzymywania korzyści w postaci podatków . Można się zgodzić z profesorem iż dla właścicieli lotosu koszty administracyjne w tym podatki powinny być… Czytaj więcej »

Robert
7 miesięcy temu

„Na pierwszym miejscu wskazali oni 13. i 14. emerytury. Zwracali także uwagę, że program 800+ trafia nie tylko do najuboższych, ale i do najbogatszych. Wymieniali osłonowe dopłaty do cen prądu jako nieuzasadniony i nierynkowy koszt.” Zgadzam się z tym. Powody: Dotacje do cen zaburzają relacje cenowe. Mało kto pamięta schyłkowy PRL, ale wtedy to było już tak zaburzone, że dochodziło do totalnych absurdów, żywność w sklepie była tańsza niż płody rolne w skupie (olej ze sklepu do traktora, ziemniaki ze spożywczaka dla świń), itd. Więc nie należy dotować cen prądu. Zdaję sobie sprawę, że to może uderzyć biedniejszych ludzi. Ale żeby tego uniknąć, dokładnie te środki, które były przeznaczone na dotacje… Czytaj więcej »

TomR
7 miesięcy temu
Reply to  Robert

„Dotacje do cen zaburzają relacje cenowe.” – niekoniecznie, mogą też zbliżać, harmonizować relacje cenowe, np. dzięki dotacjom do energii jej relacja do cen innych rzeczy w UE jest bliższa do tego co jest w USA niż gdyby puścić na żywioł, wówczas ceny energii w UE byłyby drastycznie zawyżone w stosunku do innych rzeczy w stosunku do relacji cen w USA. „Zamiast 800+ powinno być coś innego, pomoc skierowana dla uboższych, a nie dla wszystkich.” – kasa skierowana do najuboższych jest statystycznie kasą zmarnowaną, lub ze szkodliwymi środkami (rozmnożenie się ludzi tak mało zdolnych, że do niczego się nie nadają). Jak… Czytaj więcej »

Edyta
7 miesięcy temu

Z publikacją takich artykułów trzeba ostrożnie jak z zapałkami w lesie. To może być „woda na młyn” wiecznie niezadowolonych krytykantów, zwolenników złotoustych prywatyzatorów z konfy. Jestem za usługami publicznymi. Uważam, że każdy obywatel kraju, który tutaj zarabia powinien płacić podatki wg skali progresywnej. Im więcej zarabiasz tym więcej płacisz chyba, że chcesz zainwestować w rozwój firmy to możesz otrzymać ulgę. Osobiście jeśli mam możliwość uzyskiwania dobrych zarobków chętnie podzielę się przez daniny publiczno -prawne. System dystrybucji nie jest doskonały i jakaś część środków się zmarnuje. Jednak w ostatecznym rozrachunku jest dużo więcej zalet. Dzięki temu w Polsce nie ma bezdomnych… Czytaj więcej »

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Edyta

Dzięki za ciekawą opinię!

Ekspert
7 miesięcy temu

Podatek od przychodów kapitałowych – 19% Podatek od wynajmu – 8,5 / 12% Fundacja rodzinna dla bogatych, mechanizmy unikania opodatkowania dla bogatych i korporacji Podatek liniowy 23,9% (19% + 4,9% podatku zdrowotnego – nie mylić ze składką) Etatowcy oddają realnie 40-50% Przy zakupie za opodatkowane już (najbardziej z pracy) pieniądze -> VAT. Jak ten system ma działać, skoro praca jest najbardziej karaną formą zarabiania pieniędzy? VAT – ok, prosty jasny jedna stawka ograniczenie pola do nadużyć PIT – jeżeli konieczny to 1 stawka! – bez nadużyć, może przychodowy podatki majątkowe – zdrowsze niż karanie za pracę podatki za nieruchomości nieużytkowane… Czytaj więcej »

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Ekspert

Ciekawe spojrzenie, generalnie zgadzam się (może poza jedną stawką PIT, jednak bym zrobił progresję). A poza tym VAT i podatki majątkowe

Ekspert
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Progresja – czyli zniechęcanie do bycia lepszym, rozwoju, napędzania gospodarki?
Czy jeżeli dałby Pan więcej zarobić lepszym/bardziej zaradnym nie wróciło by to do gospodarki w postaci większej ilości pracy dla gorzej zarabiających? To całe piękno kapitalizmu. Ciągnie w górę. Socjalizm zawsze w dół. Zawsze kończy się głodem.

Komplikacja prawa podatkowego, ułatwienie nadużyć. Inwestuje Pan w słabe biznesy, czy dobre i rosnące? Ubija Pan straty i daje rosnąć zyską czy odwrotnie?

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Ekspert

To działa tylko do pewnego momentu. Jest taka kwota dochodu, powyżej której już niczego się nie zwraca do społeczeństwa. Nie mówię, żeby karać za bycie lepszym, ale po pierwsze bycie lepszym czasem nie jest dziełem pracy tylko przypadku, a po drugie 20% od 5 000 zł to odczuwalnie więcej niż 30% od 100 000 zł. Bo te pierwsze 5 000 zł służy do zaspokajania podstawowych potrzeb, a ostatnie 10 000 zł już na pewno nie. Kapitalizm jest dobry, ale nie można go puścić na żywioł, bo powoduje koncentrację bogactwa niekoniecznie zasłużoną przez pracę lub pomysłowość, a jedynie tylko przez siłę… Czytaj więcej »

Ekspert
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Jest pewna kwota podatku dla której przestaje się pracować dla społeczeństwa – bo nikt nie jest głupi, szczególnie dobrze zarabiające osoby. Po co zatrudniać kolejne 10 osob, robić sobie problemy skoro większość zainkasuje Państwo i ukaże progresją. Trzeba więcej czasu poświęcać na optymalizację podatkową, niż na biznes, który mógłby poprawić warunki słabo zarabiających. Przykłady ciemiężenia lepiej zarabiających w Europie Pan zapewne zna. Dorabianie się przez kapitał wspiera obecny socjalizm – niższe opodatkowanie przychodów z pieniądza które pokazałem. Ulgi dla wielkich korporacji. Mechanizmy typu fundacja rodzinna. Przykłady można mnożyć. Przykro słyszeć, że przeszedł Pan na ciemną stronę mocy i został socjalistą.… Czytaj więcej »

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Ekspert

Uważam, że kapitalizm jest z natury ekspansywny, więc nie ma sensu go boostować systemem podatkowym, raczej optymalne jest spowalnianie jego ekspansji. Co nie oznacza, że kapitalizm jest zły z natury. Zły jest tylko wtedy, gdy się za bardzo rozpędza, bo jego skutek uboczny to koncentracja kapitału. Gdyby tego nie było – byłby to ustrój niemal idealny. Naprawdę nie widzi Pan nic złego w tym, że światem de facto rządzi pięciu kolesi, którzy dziś nie dorabiają się już pracą ani rąk, ani intelektu, tylko po prostu pomnażają kapitał? Mnie to przeszkadza, aczkolwiek sam jestem kapitalistą, prowadzę firmę i jestem przeciwny temu,… Czytaj więcej »

Ekspert
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To sojalizm sprzyja tym dużym firmą i tym pięciu kolesiom. Duże firmy nie płacą podatków. Podatki hamują rozwój małych firm, te przestają naciskać na średnie firmy, które to przestają naciskać na duże firmy. Duże firmy żyją w komforcie. Zabija to też rozwój gospodarki i innowacyjność. To socjalizm prowadzi do koncentracji majątku w rękach nielicznych, nie kapitalizm. Facebook, koncerny medialne promują socjalizm – to system uszyty dla nich. Eliminacja konkurencji w postaci małych firm, ludzie dostają darmowe pieniądze (socjale) na ich produkty – bo wiadomo nieswoje pieniądze wydaje się najłatwiej – iphone z socjalu, subskrypcja – easy come easy go Pan… Czytaj więcej »

Last edited 7 miesięcy temu by Ekspert
Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Ekspert

Czyli Musk, Zuckerberg i Bezos wyrośli tacy duzi na socjalizmie? Ciekawe ;-).
Facebook i Google, czyli firmy monopolizujące rynek reklamy internetowej raczej nie są zwolennikami socjalizmu, bo gdyby były, to zrobiłyby ten socjalizm w USA – mają taką moc.
A te monopole internetowe to jest bardziej efekt „równego prawa do sukcesu” czy „równego podziału efektów sukcesu”? 🙂

Ekspert
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Bingo! Będą rośli w nieskończoność, bo socjaliści wytępią każdego mniejszego zawodnika, perfekcyjna strefa komfortu. Dodatkowo ich klienci (samochody, fejsik, dobra konsumpcyjne) dostają za darmo pieniądze do wydania – bajka. Zarobionych pieniędzy nie wydaje się tak łatwo 😉 Niech Pan przypomni kto rządzi USA? Socjalista Biden, wspierany przez wszystkie media i duży biznes. Oczywiście daleko mi do zwolennika Trumpa, choć gospodarczo wydaje się być rozsądniejszy. Ameryka zupełnie jak Polska wybiera pomiędzy dżumą i cholerą, PiSem z przystawkami i PO z przystawkami. Socjalkoalicji (ach te czasy PO – PiSu, gdy walczyli z lewicą, bardziej liberalną gospodarczo niż dzisiejsza pseudoprawica i centrum) różniącej… Czytaj więcej »

Last edited 7 miesięcy temu by Ekspert
Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Ekspert

Ale jak te monopole urosły? Gdzie urosły? Nie w liberalnej Ameryce przypadkiem?

Ekspert
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Już w socjalnej. Liberalna nie sprzyjała monopolom.

Firmy wyrastały jak grzyby po deszczu, gospodarka nie była skoncentrowana w postaci wielkiej 7. American dream był realny. Ale korporacje nie zarabiają najlepiej w takim otoczeniu. Duży twór z wieloma poziomami zarządzania wymaga spokojnego, stabilnego biznesu wg. procedury. Kapitalizm mu nie sprzyja. Ludzie w kapitalizmie zarabiają więcej – wiele podmiotów rywalizuje o ich pracę. W socjalizmie dla monopolistów jest raj, monopol rozciąga się również na pensje według strategii i widełek, a rywalizacja płacowa tylko ze skrajnie nieefektywnymi państwowymi molochami.

Tak jak wcześniej wspominałem, to charakterystyka socjalizmu, że prowadzi do koncentracji. Następnie do głodu.

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Ekspert

To tego kapitalizmu, o którym Pan mówi, już od jakichś 150 lat nie ma na świecie 😉 To był ten kapitalizm z „Ziemi obiecanej”, nie? Ma Pan dość wyidealizowany obraz tego ustroju, tam było też dużo wyzysku. I mam wrażenie, że to jednak nie jest tak, że Facebook i Google wyrosły takie duże dzięki socjalizmowi, bo gdyby tak było, to Dolina Krzemowa mieściłaby się pod Paryżem :-). Nic się nie klei z tej Pańskiej opowieści. Żałuję, bo sam dużo zawdzięczam pierwszej wersji polskiego kapitalizmu (temu sprzed 35 lat) i ogólnie jestem wielbicielem rynku, ale od pewnego czasu nie – jak… Czytaj więcej »

Ekspert
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Życzmy sobie żeby w porę wrócił i nasze wnuki nie jeździły znów konno.

Zaszliśmy już bardzo daleko w tym kierunku, krytyka wyższego opodatkowania pracy niż majątku czyni ze mnie bezkrytycznego krwiopijcę z Ziemi Obiecanej.

Natomiast dostosowując się do trendu wolę zwalniać, żyć z kapitału podobnie jak wielu przedsiębiorców którzy mają dosyć.

Nie kleją mi się te fikołki, nazywanie równych zasad wspieraniem itp.

Historia natomiast jest dla socjalistów nieubłagana. Każdy upada, każdy kończy się głodem.

Paryż właśnie się obudził, a Pan?

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Ekspert

Francuzi właśnie wybierają narodowych socjalistów, więc… to nie jest tak, jak Pan myśli 😉
Co do wyższego opodatkowania pracy niż majątku i kapitału – pełna zgoda, to bardzo złe.

Ekspert
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Tak, a z Macrona liberał taki jak z Tuska 😉

Ale z tym myśleniem trafił Pan w punkt 😉 Myślę, analizuje kilka źródeł więcej niż papkę z TVN, TVP i różnych pismaków

TomR
7 miesięcy temu
Reply to  Ekspert

„wolę zwalniać, żyć z kapitału ” – bycie właścicielem kapitału może być w przyszłości zdelegalizowane, jeżeli uda się rozwój sztucznej inteligencji. Gdy sztuczna inteligencja osiągnie równe lub przekroczy zdolności intelektualne ludzkie to pojawią się prawa nadające jej wolność, zakazujące zniewalania (bycia czyjąś własnością) takich w pełni inteligentnych bytów. Przedsiębiorstwa mające wbudowaną w siebie sztuczną inteligencję jako coś sterującego przedsiębiorstwem uzyskają wolność, takie inteligentne przedsiębiorstwa nie będą już mogły być niczyją własnością. Co więcej, jeżeli sztuczna inteligencja będzie miała lepszą wydajność od ludzi, to pojawią się przepisy wymuszające stosowanie jej, z wielu kierunków – od ochrony przyrody (bo lepsza ochrona przyrody jak… Czytaj więcej »

Ekspert
6 miesięcy temu
Reply to  TomR

Pracuję ze sztuczną inteligencją. Jestem nadzwyczaj spokojny o przedstawiony przez Ciebie scenariusz 😉
A nawet gdyby zaistniał – rząd pójdzie w scenariusz z Jetsonów. Będziesz latał do pracy wcisnąć czerwony guzik i wracał. Już teraz korporacje wspomagane przez rząd regulacjami tworzą setki „g**no stanowisk” ku rozwojowi systemu.

TomR
7 miesięcy temu
Reply to  Ekspert

„VAT – ok, prosty jasny” – VAT jest totalnym oszustwem w jednym przypadku. Gdy doliczą ci VAT oprócz cla za sam fakt przywiezienia towaru do kraju/UE, tzn. Towar zakupiony za granicą (poza UE) W czasie zakupu byłeś za granicą Transakcji nie miała związku z UE, w tym płatność za pomocą banku zagranicznego Definicja cła: „Cło to opłata nakładana przez państwo na towary w związku z ich wywozem i przywozem dokonywanym przez granice celne państwa, a także ich tranzytem przez jego obszar celny.” – czyli w tym przypadku: rzeczywiste cło = oficjalne cło + VAT Jakby było uczciwe, to stawka łączna… Czytaj więcej »

Ekspert
6 miesięcy temu
Reply to  TomR

Opisana sytuacja pokazuje kuriozum systemu.
Prawo podatkowe musi być skomplikowane, żeby lud nie wiedział że płaci podatki.
Kali ma auto w działalności na użytek prywatny odlicza 50% VATu, kali sprzedaje to auto płaci 100% VATu. Jaśnieoświecona partia tworzy coraz to nowsze podatki, podateczki, składki, a Ty zostaniesz zaraz nazwany onucą i zobaczysz głupie uśmieszki fajnopolaków 😉

Zobacz w jakim kierunku idzie Unia Europejska. Wszystko robione jest dokładnie na szkodę obywateli UE.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu

social-facebook social-feed social-google social-twitter social-instagram social-youtube social-linkedin social-rss top-search top-menu contrast close letter