Zaczyna się pierwszy – znacznie bardziej łagodny, niż można było oczekiwać jeszcze kilka miesięcy temu – etap urealniania cen energii. Prezydent podpisał ustawę, na podstawie której do końca roku zapłacimy nie więcej niż 50 gr za każdą zużytą kilowatogodzinę energii, zaś osoby o niskich dochodach będą w pełni chronione przed wzrostem rachunków za pomocą bonu energetycznego. Dziś w „Subiektywnie o Finansach” wszystko co musisz wiedzieć o swoich rachunkach za energię elektryczną w drugiej połowie 2024 r.
Przez ostatnie dwa lata korzystaliśmy z zamrożonych cen energii, znacznie niższych od tych, które obowiązywały na wolnym rynku. Za każdą kilowatogodzinę płaciliśmy 41 gr (plus opłaty dystrybucyjne), choć na giełdzie energii ta sama kilowatogodzina w szczycie kryzysu energetycznego była wyceniana nawet na 1,5-2 zł.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dziś kryzys energetyczny już za nami – miejmy nadzieję, że na dobre – a ceny energii spadły do racjonalnych poziomów. Rząd uznał jednak, że proces ich urealniania musi przebiegać stopniowo. I że trzeba chronić odbiorców o najniższych dochodach przed choćby niewielkim wzrostem rachunków. Dlatego przedłużył do końca 2024 r. zamrożenie cen energii, podnosząc nieco poziom ceny maksymalnej – z 41 gr. do 50 gr.
Nowości na rachunkach za energię elektryczną
Różnica pomiędzy nowym rozwiązaniem, a poprzednim, będzie taka, że tym razem nie będzie żadnego limitu zużycia energii. W poprzednim roku w zamrożonej cenie można było zużyć maksymalnie 3000-4000 kilowatogodzin prądu, w zależności od „rodzaju” gospodarstwa domowego (przeciętna rodzina zużywa ok. 2000 kilowatogodzin rocznie). W tym roku cena 50 gr. za kilowatogodzinę dotyczy każdego poziomu zużycia.
Oznacza to podniesienie rachunków, którego skala zależy od tego, ile prądu zużywamy. Ale są dwa mechanizmy osłonowe. Po pierwsze rząd na pół roku zawiesił też pobieranie opłaty mocowej, na czym gospodarstwa domowe zaoszczędzą od kilku do kilkunastu złotych miesięcznie. Po drugie, mniej więcej 15% odbiorców prądu będzie mogło skorzystać z bonu energetycznego (o czym dalej).
Gdyby ustawy o zamrożeniu cen nie było, albo gdyby prezydent jej nie podpisał, to płacilibyśmy za energię tyle, ile wynika z taryf zatwierdzonych przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (spółki energetyczne musiały pokazać po jakich cenach zakontraktowały prąd na ten rok i jakie mają koszty – na tej podstawie powstały taryfy). Prezes URE zgodził się na ceny wynoszące ok. 74 gr za każdą kilowatogodzinę (plus opłaty dystrybucyjne i podatki). To o połowę (a konkretnie – o 24 gr za każdą kilowatogodzinę) więcej niż wprowadzona przez ustawę cena maksymalna.
Te 74 gr za kilowatogodzinę to byłaby „sprawiedliwa” cena energii, zawierająca z jednej strony rozsądny zarobek dla firm energetycznych, a z drugiej strony gwarantująca, że w taryfie nie „schowały” się jakieś nieuzasadnione marże. Urząd Regulacji Energetyki to niezależny od firm energetycznych i od rządu organ, który ma ustalać takie ceny energii dla odbiorców indywidualnych, żeby gwarantować ich równowagę.
Te 74 gr to dość dużo, biorąc pod uwagę, że ostatnio na międzynarodowych rynkach, gdzie handluje się energią, za kilowatogodzinę płaci się ok. 50 gr. Czy prezes URE coś przeoczył? Raczej chodzi o to, że taryfy z pewnym opóźnieniem reagują na sytuację na rynku, bo firmy energetyczne zgodnie z obowiązującym prawem kontraktują lwią część kontraktowanego prądu z wyprzedzeniem. Czyli energię, którą teraz nam dostarczają do domów, kupiły w 2023 r., gdy ceny na rynku były drastycznie wyższe. W międzyczasie dokupiły część energii po bieżących cenach i z tego „wymieszania” wynika obecna cena w taryfach. Ta, której (bezpośrednio) nie zapłacimy.
Kto zapłaci za zamrożone ceny na rachunkach za energię elektryczną?
Kto pokryje różnicę między zamrożoną na poziomie 50 gr za kilowatogodzinę ceną energii, którą zobaczymy na rachunkach, a „sprawiedliwą” ceną wyznaczoną przez prezesa URE? Spółki energetyczne dostaną dopłaty, które mają im wyrównać ten deficyt.
Na najbliższe pół roku dostaliśmy więc jeszcze jedną „promocję” w postaci zamrożenia cen, ale na dłuższą metę niestety musimy się przygotować na wyższe koszty energii – po prostu koncerny energetyczne będą musiały zamknąć część elektrowni węglowych i zainwestować w budowę elektrowni jądrowych, słonecznych, wiatrowych, czy wodnych. Potrzebujemy też inwestycji w magazyny energii, bo energia ze słońca i z wiatru jest produkowana tylko czasami i często mamy jej więcej, niż jesteśmy w stanie zużyć.
Wymaga to wielomiliardowych inwestycji (szacunki EY dla PKEE mówią nawet o 600 mld zł do 2030 r.), za które częściowo dopłaci nam Unia Europejska, ale w większości będziemy musieli je „zmieścić” w naszych rachunkach za energię lub w emisji dodatkowego długu (czyli obligacji, które będą spłacały nasze dzieci). Większość z tych inwestycji będą prowadziły te same koncerny energetyczne, które wytwarzają i dostarczają nam prąd, więc siłą rzeczy muszą gromadzić potrzebne pieniądze (czyli nie mogą przynosić strat, bo wtedy nikt nie kupi emitowanych przez nie obligacji).
Prawdopodobnie konieczne będzie też wydzielenie tzw. aktywów węglowych (czyli kopalń węgla i elektrowni węglowych) z koncernów energetycznych i ich zgrupowanie w kontrolowanym przez państwo „funduszu”. Tylko wtedy koncerny energetyczne będą miały zdolność pozyskiwania kapitału od inwestorów (wielu z nich ma ograniczenia w kupowaniu akcji i obligacji firm prowadzących działalność na rynku paliw kopalnych oraz kredytowaniu ich inwestycji).
No i niestety – muszę to napisać – to nie jest fanaberia Unii Europejskiej, że musimy przestać produkować prąd z węgla i te wielkie inwestycje podjąć. Owszem, system ETS (czyli podnoszących cenę energii uprawnień do emisji CO2) powoduje, że rachunki za energię są wyższe, ale…
Po pierwsze podobne systemy mobilizujące do produkcji czystej energii są też w innych częściach świata (także w Chinach), a po drugie – nasze elektrownie są już mocno wyeksploatowane, węgiel mamy bardzo głęboko (wydobywanie go coraz mniej się opłaca), a nowe technologie sprawiają, że gospodarka napędzana czystą energią będzie bardziej konkurencyjna (bo prąd z OZE będzie tańszy).
Bon energetyczny: ile, dla kogo, kiedy? Co warto wiedzieć?
Zapłacimy więc ciut więcej za prąd i wyraźnie więcej za opłaty dystrybucyjne (one nie są zamrożone, więc pójdą w górę w większym stopniu), czyli w sumie zapewne od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych miesięcznie więcej biorąc pod uwagę cały rachunek. Ale niektórzy załapią się na bon energetyczny, czyli jednorazowe świadczenie, które ma trafić do 3,5 mln gospodarstw domowych o najniższych dochodach. Najniższych, czyli jakich?
– do 2500 zł miesięcznego dochodu dla gospodarstw jednoosobowych;
– do 1700 zł miesięcznego dochodu na osobę dla gospodarstw wieloosobowych.
O wypłatę bonu mogą się ubiegać również gospodarstwa domowe o wyższym dochodzie, ale wtedy wypłacona kwota będzie pomniejszona o kwotę przekroczenia limitu dochodu (wg zasady „złotówka za złotówkę”). Jeśli więc jestem singlem i mój dochód wynosi 2700 zł, to też dostanę bon, ale o 200 zł mniejszy (bo przekroczyłem limit o 200 zł).
Uwaga, musimy sami obliczyć, czy nasz dochód pozwala o ubieganie się o bon energetyczny. Warto będzie odgrzebać zeszłoroczne sprawozdanie podatkowe PIT. Ustawa mówi bowiem, że jako dochód do bonu energetycznego należy przyjmować przeciętny dochód za 2023 r., zgodnie z przepisami zawartymi w ustawie o świadczeniach rodzinnych.
Czyli musimy ustalić jaki był nasz przychód w zeszłym roku, ile wyniósł koszt uzyskania przychodu, podatek dochodowy, składki na ubezpieczenia społeczne i na ubezpieczenie zdrowotne. A następnie odjąć te koszty, podatki i składki od przychodu, a potem podzielić przez 12 miesięcy oraz przez liczbę osób w gospodarstwie domowym. I sprawdzić czy mieścimy się w limicie 1700 lub 2500 zł. A dla miłośników surowego prawa mam taką oto podstawę wyliczania dochodów. Otóż należy wziąć pod uwagę…
„…przychody podlegające opodatkowaniu na zasadach określonych w art. 27, art. 30b, art. 30c, art. 30e i art. 30f ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dz. U. z 2022 r. poz. 2647, z późn. zm.), pomniejszone o koszty uzyskania przychodu, należny podatek dochodowy od osób fizycznych, składki na ubezpieczenia społeczne niezaliczone do kosztów uzyskania przychodu oraz składki na ubezpieczenie zdrowotne”
Ile będzie do wzięcia? Wysokość bonu zależna jest od wielkości gospodarstwa domowego oraz rodzaju ogrzewania, które dana rodzina wykorzystuje. W przypadku rodzin, które wykorzystują energię elektryczną do ogrzewania (np. mają pompę ciepła) bon będzie podwojony. Generalnie będzie to od 300 zł do 1200 zł.
– jednoosobowe gospodarstwo domowe o niskich dochodach dostanie 300 zł bonu energetycznego (lub 600 zł w przypadku ogrzewania elektrycznością)
– dwu- lub trzyosobowa rodzina o niskich dochodach dostanie 400 zł bonu (opcja podwojenia – jak wyżej)
– cztero- lub pięcioosobowa rodzina – 500 zł (z opcją podwojenia)
– sześcioosobowa rodzina lub liczniejsza dostanie 600 zł (też z opcją podwojenia).
Kiedy i w jaki sposób można składać wnioski? Trzeba udać się do urzędu gminy lub dzielnicy od 1 sierpnia do 30 września 2024 r. Jeśli ktoś w tym terminie nie złoży wniosku, to – nawet jeśli spełnia kryterium dochodowe – pieniędzy nie dostanie. Warto więc się nie spóźnić. Wypłata pieniędzy nastąpi najpóźniej na początku 2025 r. (ale najpewniej jeszcze w 2024 r.)
Bon energetyczny ma uczynić wsparcie dla Polaków bardziej sprawiedliwym. Dotychczas każdy dostawał tyle samo (bo zamrożone ceny były jednakowe dla bogatych i dla biednych). Teraz wsparcie jest skoncentrowane na ograniczonej liczbie najbardziej potrzebujących. Jest całkiem możliwe, że bon energetyczny zostanie już w pakiecie różnych świadczeń socjalnych dla najmniej zarabiających. Prąd tańszy raczej nie będzie, więc wsparcie dla osób o najniższych dochodach też nadal będzie potrzebne.
Bon energetyczny z nawiązką zrekompensuje najuboższym gospodarstwom domowym podwyżki cen energii. Wzrost rachunków w ciągu pół roku – przy typowym poziomie zużycia energii – nie powinien przekroczyć 180-200 zł w porównaniu z poprzednim rokiem (i pierwszym półroczem 2024 r.). Wartość bonu energetycznego nawet w przypadku jednoosobowego gospodarstwa domowego jest większa.
Warto zacząć myśleć o oszczędzaniu energii
A o co chodzi z opłatą mocową, której pobieranie też jest zawieszone na najbliższe pół roku? Opłata mocowa należy do tzw. opłat dystrybucyjnych. Obejmuje nie dostarczoną energię, lecz gotowość elektrowni do wyprodukowania energii, gdyby była potrzebna. O jej wysokości decyduje prezes URE. Wysokość opłaty mocowej w gospodarstwach domowych zależna jest od zużycia energii elektrycznej i wynosi miesięcznie:
– 2,66 zł netto – dla odbiorców zużywających do 500 kilowatogodzin energii elektrycznej rocznie
– 6,39 zł netto – dla odbiorców zużywających do 1200 kilowatogodzin rocznie
– 10,64 zł netto – dla odbiorców zużywających 1200-2800 kilowatogodzin rocznie
– 14,90 zł netto – dla odbiorców zużywających powyżej 2800 kilowatogodzin rocznie
Jak łatwo policzyć, dzięki zniesieniu opłaty mocowej gospodarstwa domowe przez pół roku zaoszczędzą od ok. 20 zł do nawet 110 zł.
Niezależnie od tego wszystkiego – warto przyglądać się temu, jakie urządzenia zużywają najwięcej energii w naszym mieszkaniu lub domu. W przyszłym roku prawdopodobnie zamrożenia cen już nie będzie – „wjadą” taryfy URE i będą kolejne zmiany na rachunkach za energię elektryczną.
Kolejnym etapem zmian w korzystaniu z prądu będą taryfy dynamiczne, czyli ceny zmieniające się w zależności od aktualnego popytu na energię. Wtedy naprawdę zacznie się opłacać oszczędzanie energii i jej magazynowanie. No, ale to dopiero melodia przyszłości (dla większości z nas, bo dla prosumentów – to może być już bardzo bliska przyszłość.
Zobacz też rozmowę o przyszłości polskiej energetyki i o rachunkach za energię elektryczną z prezesem Urzędu Regulacji Energetyki Rafałem Gawinem:
Szczegółowe informacje na temat kształtowania cen energii dostępne są na www.liczysieenergia.pl – platformie kampanii edukacyjnej Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.
————————————–
W artykułach poświęconych kształtowaniu cen energii korzystamy z danych Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, energetycznego Partnera blogu „Subiektywnie o Finansach”. Wszelkie informacje na temat kształtowania się cen energii znajdziesz na stronie www.liczysieenergia.pl
zdjęcie tytułowe: DALL-E