Prezes URE specjalnie dla „Subiektywnie o Finansach”. Wciąż nie wiemy, ile będziemy płacili za prąd w drugiej połowie roku. Rząd nie ujawnił na razie swoich planów, ale bardzo prawdopodobnie jest, iż nowe cenniki firm energetycznych będą oparte na nowej, wydłużonej taryfie. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki może wezwać koncerny energetyczne do złożenia wniosków taryfowych. „To pozwoli im otworzyć portfel zakupowy, który będzie można wypełnić energią zakontraktowaną na przyszłość po znacznie niższej cenie. Dzięki temu ceny w taryfach będą mogły zostać uśrednione” – mówi w rozmowie z „Subiektywnie o Finansach” Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki
Ustawa, dzięki której ceny energii dla odbiorców indywidualnych są zamrożone – i zupełnie niezależne od aktualnych cen rynkowych – obowiązuje tylko do końca czerwca tego roku. Rząd premiera Tuska zapowiadał, że nie będzie jej przedłużał, bo nie ma takiej potrzeby (choć chyba zmienił zdanie – o czym dalej). Opozycyjny PiS składa projekt ustawy przedłużający „promocyjne” ceny prądu do końca roku, ale nie ma szans, by został przyjęty przez Sejm. Dwa lata mrożenia cen kosztowały 160 mld zł (w tym 30-40 mld zł, jeśli chodzi o odbiorców indywidualnych).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Rzeczywiście, główny powód zamrożenia cen się oddalił. Latem 2022 r., w szczycie kryzysu energetycznego, za kilowatogodzinę energii na giełdzie trzeba było płacić prawie 1,4 zł netto. Dziś jest to tylko 40-46 gr, zaś w kontraktach terminowych na przyszły rok – ok. 50 gr netto. To tylko ciut więcej niż wynosi zamrożona dwa lata temu stawka – 41 gr netto plus opłaty dystrybucyjne (do 3000 kWh prądu rocznie, potem „włącza” się stawka 69 gr).
Co się stanie, gdy zamrożenie cen prądu wygaśnie? Jeśli rząd nie przedstawi, parlament nie uchwali, a prezydent nie podpisze żadnej nowej ustawy w tej kwestii, to zaczną obowiązywać taryfy zatwierdzone na ten rok przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. A one nie są tak niskie jak obecna cena energii na giełdach – wynoszą średnio 74 gr netto plus opłaty dystrybucyjne.
———————–
CHCESZ ZAPLANOWAĆ ZAMOŻNOŚĆ? PRZECZYTAJ KONIECZNIE! Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej.
———————–
Oznaczałoby to podwyżkę rachunków o mniej więcej 100 zł miesięcznie dla przeciętnego odbiorcy (takiego, który dziś płaci ok. 150 zł miesięcznie za energię wraz z dystrybucją i podatkiem VAT). W skali całej gospodarki prawdopodobnie byłby to impuls podnoszący inflację z obecnych 2% do co najmniej 4-5%, licząc razem z wpływem przywrócenia 5% stawki VAT na żywność.
Prawdopodobnie do tego nie dojdzie. Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska już zapowiedziała, że wzrost rachunków będzie dużo mniejszy (nie przekroczy 30-50 zł miesięcznie), zaś dla odbiorców o najniższych dochodach rząd przygotuje bon energetyczny, który sprawi, że ich rachunki nie wzrosną.
Z informacji, które pojawiły się na stronach rządowych, wynika, że w projektowanej ustawie o bonie energetycznym mają się znaleźć przepisy, na mocy których w II połowie 2024 r. będzie obowiązywać maksymalna cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych w wysokości 50 gr za kWh. A gospodarstwa domowe, których dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 1700 zł miesięcznie, dostać mają bon energetyczny.
Rządowi pójdzie w sukurs prezes Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin, który może wezwać firmy energetyczne do złożenia nowych wniosków taryfowych.
Kłopot w tym, że regulator nie może żądać, by firmy energetyczne obniżyły ceny do poziomów, których on sobie życzy. A koncerny mają dobrą wymówkę: „kontraktowaliśmy energię w zeszłym roku po znacznie wyższych cenach niż obecne. Nie możemy dzisiaj obniżyć cen do obecnego giełdowego poziomu”. Prezes URE ma na to pewien patent – wydłużenie okresu obowiązywania taryf. Opowiedział o nim w rozmowie z „Subiektywnie o Finansach”:
„Obecna taryfa jest dość droga, bo oparta na kosztach zakupu energii z przeszłości. Ona odzwierciedla wysokie ceny energii z ubiegłego roku, dzisiejsze notowania są dużo niższe. Nasza idea polega na tym, abyśmy spróbowali nieco wymieszać wysokie koszty z ubiegłego roku z tymi, które są planowane na przyszłość. Co sprowadza się w praktyce do tego, żeby wydłużyć okres obowiązywania taryfy, a tym samym otworzyć portfel zakupowy firmom energetycznym. Ten portfel będzie można wypełnić energią kupioną teraz po znacznie niższej cenie. W ten sposób taryfa będzie mogła zostać uśredniona.„
Prezes Rafał Gawin uważa, że to może być dobry sposób na stopniowe odchodzenie od zamrożonych cen energii. Liczy też na to, że kolejne taryfy byłyby już pozbawione komponentu drogiej energii kupionej w 2023 r. Ale czy to mogłaby być zapowiedź odejścia od taryf na rzecz całkowitego urynkowienia ceny energii?
„Całkowita rezygnacja z taryf nie ma uzasadnienia. Za energię powinniśmy płacić co najmniej tyle, ile wynosi koszt jej wytworzenia. Ale pamiętajmy, że energia jest też dobrem społecznym, zaś taryfa zatwierdzona przez URE jest tylko jedną z opcji, którą klient ma prawo przyjąć, lecz nie musi. Odbiorca ma prawo skorzystać także z innej oferty rynkowej, którą dla siebie wybierze. Wkrótce będzie miał też możliwość skorzystania z cen dynamicznych.”
Szef URE zwraca uwagę na to, że jeśli nowe taryfy będą trochę wyższe niż bieżące notowania energii na rynku, to pojawi się przestrzeń dla firm handlujących energią, żeby wychodzić z konkurencyjną ofertą do klientów. Największe koncerny energetyczne, z taryfowaną energią, wcale nie muszą być najtańsze.
„Będziemy stopniowo wychodzili z zamrożenia cen, a to daje perspektywę, by alternatywni sprzedawcy też znaleźli swoje miejsce na rynku. Transformacja energetyczna też spowoduje, że pojawią się sprzedawcy lokalni, oferujący energię w bardzo konkurencyjnej cenie. Konkurencja pojawi się nie tylko między dużymi wytwórcami mającymi bardzo podobne koszty wytwarzania, ale też między nimi a małymi wytwórcami, którzy mogą mieć dużo niższe koszty, działając wyłącznie na rynku lokalnym, i dysponują własnym wytwarzaniem energii z OZE”
– mówi prezes URE w rozmowie z „Subiektywnie o Finansach”. Zapraszam do obejrzenia całej rozmowy z Rafałem Gawinem. W niej m.in. poruszamy następujące tematy:
>>> czy rachunki za energię da się uprościć?
>>> dla kogo będą taryfy dynamiczne ze zmieniającymi się cenami energii co 15 minut?
>>> czy firmy energetyczne będą w przyszłości najczęściej pozywanymi przez klientów usługodawcami?
>>> czy na polskim rynku energii zwiększy się konkurencja? Ile będzie kosztował w przyszłości prąd?
W „Subiektywnie o Finansach” rozmawiamy o ważnych sprawach dla Twojego portfela. Zobacz też rozmowę z Ewą Łuniewską, wiceprezes ING Banku Śląskiego, na temat regulacji KYC:
Zobacz też wideofelieton dotyczący rewolucji energetycznej pt. „Czego jeszcze nie wiesz o ogrzewaniu domu, czyli maglowanie pompy”. A w nim rozmowa z ekspertem, który o pompach ciepła wie wszystko:
zdjęcie tytułowe: Maciej Bednarek