PKP Intercity wycofuje się od 1 marca z podwyżek cen biletów. Pasażerowie może się ucieszą, ale to, że premier „odwołał” podwyżki cen biletów, oczywiście nie oznacza, że za wyższe koszty działania państwowego przewoźnika kolejowego nie zapłacimy. Owszem, zapłacimy, tylko inaczej. Jak? I ile? I co zrobić, żeby premier już więcej nie musiał obniżać nam cen biletów?
Głośna podwyżka biletów na pociągi PKP Intercity, która weszła w życie tuż przed feriami, była rzeczywiście niewąska. Zwłaszcza że to już druga w odstępie roku. Przejazd drugą klasą pociągu EIC po jej wprowadzeniu kosztuje 175 zł (a jeszcze jesienią 2021 r. było 139 zł), bilet na pendolino to przeważnie 199 zł lub nawet więcej na dłuższych trasach (jesienią 2021 r. było 150 zł), a w przypadku tańszych pociągów TLK oraz IC cena podstawowa podskoczyła do 76 zł (półtora roku temu było 60 zł). Więcej o tych podwyżkach (i o patentach na tańsze podróżowanie) pisałem w tym tekście.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Koleje biły w ostatnich miesiącach rekordy popularności (m.in. w związku z gigantycznym wzrostem cen paliwa do samochodów), w połowie listopada PKP Intercity ogłaszała, że po raz pierwszy w historii „pękło” 50 mln przewiezionych pasażerów. Do końca roku pewnie było to nawet 57-58 mln pasażerów. W sam środek tej kolejowej hossy wpadła bomba z napisem „podwyżki cen biletów”.
Zrobiła się awantura. Minister od infrastruktury mówił, że i tak powinniśmy być wdzięczni, bo gdyby nie jego i rządu starania, to podwyżki cen biletów byłyby trzy razy wyższe (a więc nie o 10-30 zł na bilecie tylko 30-90 zł). Kolejarze tłumaczyli, że ktoś musi zapłacić za droższy prąd do napędzania pociągów. W 2021 r. rachunek za energię wystawiony przez PKP Energetykę wyniósł 530 mln zł, w 2022 r. mniej więcej 700 mln zł, zaś w 2023 r. ma wynieść ok. 1,5 mld zł.
Tak premier „odwołał” podwyżki cen biletów PKP Intercity
Wtedy, cały na biało, na scenę wkroczył premier i pokazał sprawczość. Najpierw ogłosił, że tak być nie może i że PKP Intercity ma coś tam przyoszczędzić. A potem oświadczył, że dorzuci kolejarzom trochę pieniędzy na pokrycie kosztów droższego prądu, a podwyżki cen biletów mają zniknąć. I wygląda na to, że zadziałało. Podwyżki od 1 marca znikną.
Pociągi TLK oraz IC znów będą kosztowały (w drugiej klasie) 68-70 zł, za bilet na pociąg EIC zapłacimy „po staremu” 149 zł, zaś za wejściówkę do pendolino – 169 zł. Nie zmienią się – bo i wcześniej nie wzrosły – oferty promocyjnych biletów kupowanych w przedsprzedaży. Na pociągi TLK i IC najtańsze bilety (trzeba zwykle kupować na miesiąc wcześniej) są po 19 zł, zaś na pociągi EIC oraz pendolino – po 49 zł. PKP Intercity podaje, że z tych ulg – oraz ze zniżek ustawowych – skorzystało 25,4 mln pasażerów, czyli prawie co drugi bilet był sprzedany taniej niż w taryfie podstawowej.
Wróćmy do czarodziejskiej różdżki premiera. Z informacji ogłoszonych przez PKP Intercity wynika, że dodatkowe pieniądze popłyną do przewoźnika w ramach umowy dotyczącej świadczenia usług publicznych (PSC, czyli Public Service Contract). A pisząc po ludzku – dotowanie międzywojewódzkich przewozów pasażerskich. „Zwiększenie rekompensaty w ramach umowy PSC pozwala częściowo złagodzić znaczący wzrost kosztów prowadzenia działalności przez PKP Intercity wynikający z bardzo dużego wzrostu cen energii elektrycznej” – podaje kolejowa spółka.
Jak to się stało, że jeszcze w styczniu tych pieniędzy nie było, a teraz są? Zarząd PKP Intercity „zapomniał” ostrzec ministra od infrastruktury, że idzie drożyzna? Minister od infrastruktury „zapomniał” ostrzec premiera? A może oni wszyscy u premiera byli, ale ten ich przepędził (pamiętacie, jeszcze przed chwilą każdy resort miał szukać oszczędności)? Dlaczego w takim razie teraz szef rządu zmienił zdanie? I dlaczego przerzucił ciężar działania na PKP Intercity, zamiast np. znieść VAT na bilety (wynosi 8%)?
Ceny biletów kolejowych w Polsce są relatywnie wysokie. Rządy PiS (i wcześniejsze rządy PO-PSL zresztą też) pielęgnowały monopol PKP Intercity na torach, a Polskie Linie Kolejowe robiły pod górkę każdej zagranicznej firmie, która chciała wozić polskich pasażerów po kraju (pamiętacie Leo Express?). Inwestycje w budowę torów i trakcji przez lata kulały, nie mamy nowoczesnych systemów sterowania ruchem i nie ma nawet jak zmieścić w rozkładzie więcej pociągów.
Czytaj o trzech winnych drożyzny w PKP Intercity: Wchodzą w życie podwyżki cen biletów na pociągi PKP Intercity. Oto trzech „winnych” drożyzny na kolejach. I cztery pomysły, jak to zmienić
PKP Intercity, czyli kolos na glinianych nogach?
Każdy logicznie myślący człowiek musi wpaść na to, iż są tylko dwie odpowiedzi na pytanie, dlaczego cała ta operacja z odwróceniem podwyżki była możliwa. Pierwsze: PKP Intercity mógł wcześniej nie podwyższać cen, skoro teraz może je obniżyć (czyli casus Orlenu, który w grudniu pompował marże). Drugie: premier próbuje przykryć kosztowne dla pasażerów konsekwencje monopolu na torach, czyli istnienia nieefektywnego molocha, który wystawia pasażerom coraz wyższe rachunki, bo może.
PKP Intercity to firma formalnie dochodowa, która w 2021 r. pokazała 43,3 mln zł zysku netto. W pandemicznym roku była strata wynikająca z zamknięcia pasażerów w domach, ale np. w 2019 r. przewoźnik miał 141 mln zł zysku, w 2018 r. zaraportował 174 mln zł, zaś w 2017 r. objawił aż 307 mln zł zysku netto. Firma kwitnąca? No nie.
W 2021 r. przychody PKP Intercity wyniosły 3,05 mld zł. Ale z tego tylko nieco ponad 1,2 mld zł to pieniądze od pasażerów zapłacone za bilety. Firma dostała 860 mln zł dofinansowania do pociągów od Ministerstwa Infrastruktury oraz kilkaset milionów złotych refundacji z tytułu ulg ustawowych, z których korzystają pasażerowie.
Z drugiej strony na samych pracowników państwowe koleje wydały w 2021 r. 750 mln zł (w 2022 r. najprawdopodobniej o 100 mln zł więcej, bo w takim tempie rosły wcześniej te wydatki). Kolejne 500 mln poszło na dostęp do torów (opłaty na rzecz PKP PLK), 540 mln zł za energię do pociągów (w 2022 r. – już 700 mln zł), 375 mln zł na utrzymanie wagonów i lokomotyw. Łącznie koszty działalności PKP Intercity w 2021 r. wyniosły 3,13 mld zł. Przy przychodach ze sprzedaży biletów na poziomie 1,2 mld zł.
Czytaj też: Repolonizacja „drutów”, czyli energia dla kolei będzie polska. Ale czy bilety na pociąg od tego potanieją?
W 2022 r. dotacja do funkcjonowania PKP Intercity wyniosła 1,3 mld zł. Zapewne w 2023 r. miało być tyle samo. W styczniu 2023 r. z rezerwy premiera Morawieckiego poszło dodatkowe 575 mln zł. To oznacza, że z naszych podatków już wtedy dopłacaliśmy do funkcjonowania państwowych kolei 1,9 mld zł. A teraz prawdopodobnie będzie to kolejnych kilkaset milionów złotych.
Jeśli dochód z biletów wyniesie w tym roku circa 1,5 mld zł rocznie (dzięki rosnącej liczbie pasażerów), a koszty stałe (pracownicy, tabor, opłaty za dostęp do torów) to jakieś 1,8 mld zł, zaś na energię koleje chcą wydać 1,5 mld zł, nie mówiąc o inwestycjach w nowe wagony i lokomotywy oraz remontach i utrzymaniu taboru w przyzwoitym stanie, to PKP Intercity albo musi podwyższać ceny biletów, albo… brać więcej pieniędzy od podatników.
Dopłacisz do PKP Intercity 100 zł, nawet jeśli nie jeździsz pociągiem
Być może PKP Intercity nie powinna działać jak w pełni komercyjna firma. Skoro są ustalone zniżki ustawowe dla niektórych grup pasażerów, to przychody z biletów kolej ma niższe i naturalnym jest, że rząd tę różnicę pokrywa. Część połączeń jest zapewne nierentowna, a państwo – w tym państwowy operator kolejowy – jest od tego, żeby zapewniało ludziom możliwość przemieszczania się po kraju, nie tylko między Gdańskiem i Warszawą oraz Warszawą i Krakowem (do tych połączeń zapewne dopłacać nie trzeba).
Ale jeśli koszty rosną lawinowo, zapewne w tym roku z 3 mld zł do 4 mld zł, to ktoś musi za to zapłacić. Premier nie chce, żeby pasażerowie zapłacili za to w biletach, więc zapłacimy wszyscy – nawet ci, którzy z pociągów nie korzystają – w podatkach.
Nie przyzwyczajajcie się to tej PRL-owskiej rutyny, w której to premier ustala ceny wszystkiego. Prąd jest na rynku za drogi (m.in. dlatego, że państwowe firmy wykosiły konkurencję)? To premier zamraża ceny prądu, na spółkę z parlamentem. Gaz jest za drogi i piekarnie muszą podnosić ceny chleba? Mrozimy ceny gazu. Państwowe koleje podnoszą ceny biletów? To polityczną decyzją je obniżamy.
To może powodować zmiany w mózgu. Parę osób w kraju może pomyśleć, że to nie popyt i koszty działalności oraz konieczna do sfinansowania inwestycji marża zysku sprzedającego i konkurencyjne oferty decydują o cenie, tylko czyjeś widzimisię. W krótkim terminie można oczywiście udawać, że tak jest, ale w dłuższym „prawdziwe” koszty i „prawdziwe” ceny do nas wrócą.
Zamrożenie ceny powoduje tylko konieczność rekompensowania kosztów. A więc za bilety PKP Intercity i tak zapłacicie więcej. Nie w cenie biletów, tylko w podatkach. Ile? Policzyłem, że każdy podatnik dopłaci średnio po 100 zł w skali roku do działalności PKP Intercity. Ale za to ci, którzy jeżdżą pociągami najczęściej, najwięcej zaoszczędzą.
Co zrobić, żeby premier nie musiał już obniżać cen biletów?
Bolesna prawda jest taka, że ceny biletów są wysokie dlatego, że miejsca na torach jest za mało, nie ma systemu zarządzania ruchem, który pozwoliłby „zmieścić” więcej pociągów na tych torach, a samych pociągów też brakuje (gdyby było więcej lokomotyw i wagonów, to można byłoby na popularnych trasach zagęszczać ruch pociągów). No i oczywiście przydałaby się konkurencja na torach. Co więc premier powinien zrobić?
>>> zainwestować w infrastrukturę kolejową, by zwiększyć możliwą liczbę pociągów na torach (bo popyt na podróże stale rośnie, zamrożenie cen tego nie zmniejszy);
>>> zwiększyć zróżnicowanie cen biletów w zależności od zapełnienia pociągów i zwiększyć liczbę tanich pociągów TLK oraz IC (bilety na nie są w znośnych cenach, ale pociągi te są przeładowane, zaś drogie pendolino jeżdżą pustawe);
>>> zwiększyć „moce przerobowe” PKP Intercity (zakupy lokomotyw i wagonów, zwiększenie zatrudnienia) albo wprowadzić na część połączeń konkurencyjnych przewoźników
————
POSŁUCHAJ PODCASTU NA TEN TEMAT:
Posłuchaj też najnowszego, 143. odcinka podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”, w którym komentujemy pomysł premiera na cofnięcie podwyżki cen biletów oraz ręczne sterowanie cenami w kraju (bo przecież premier decyduje nie tylko o cenach biletów). Ale poruszamy też i inne tematy:
– komu opłaci się nowy pomysł rządu na oszczędzanie na mieszkanie, czyli Konto Mieszkaniowe, pozwalające przez 10 lat gromadzić pieniądze i dostawać premie uzależnione od… zmiany ceny metra mieszkania;
– dlaczego Francuzi żyją na emeryturze dłużej niż Szwedzi, czy Niemcy, nie mówiąc już o Polakach (nie chodzi tylko o wiek emerytalny!),
– czy oprocentowanie lokat bankowych doszło już do ściany? A może wcale nie jest tak, jak wszyscy piszą i ono cały czas rośnie, tyle że… niezauważalnie?,
– dlaczego japońscy pracodawcy zachęcają pracowników, by pracowali… na boku?
Zapraszają Maciek Samcik, Maciek Danielewicz i Maciek Bednarek.
————
OBEJRZYJ TEŻ WIDEOKOMENTARZ:
Obejrzyj też dyskusję z udziałem „Subiektywnie o Finansach” na temat cen biletów kolejowych w programie „Debata Dnia” w Polsat News
————
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY:
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
————
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
Ekipa „Subiektywnie o Finansach” co środę publikuje nowy odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” (w skrócie: FST). Rozmawiamy o tym co nas zbulwersowało albo zaintrygowało w minionym tygodniu i zapowiadamy przyszłe sensacje wokół naszych portfeli. Do tej pory ukazało się 130 odcinków podcastu, zaprosiliśmy też kilkudziesięciu gości.
Poza cotygodniowym podcastem możesz też posłuchać tekstów z „Subiektywnie o Finansach” czytanych przez ich autorów. Ten cykl podcastowy nazywa się „Subiektywnie o Finansach do słuchania” (w skrócie: SDS). Wszystkie podcasty znajdziesz pod tym linkiem, a także na wszystkich popularnych platformach podcastowych w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, Castbox, Stitcher)
————
ZNAJDŹ NAS W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH
Jesteśmy także w mediach społecznościowych, będzie nam bardzo miło, jeśli zaczniesz nas subskrybować i śledzić: na Facebooku (tu profil „Subiektywnie o Finansach”) oraz na Instagramie (tu profil „Subiektywnie o Finansach”), jak również na Youtube (tu kanał „Subiektywnie o Finansach”). Profile naszych autorów znajdziesz też na Twitterze oraz LinkedIn – zapraszamy do śledzenia!
zdjęcia: Maciej Bednarek, „Subiektywnie o Finansach”