Czy gotówka w przewidywalnej przyszłości zniknie z naszych kieszeni? Patrząc na deklaracje 40% Polaków, którzy nie zamierzają zrezygnować z jej używania – nie sądzę. Łączna wartość wypłat gotówki z bankomatów przekracza przecież łączną wartość płatności bezgotówkowych kartami (choć tych ostatnich jest liczbowo więcej).
Za gotówką może nie stoi wygoda – w sklepie kartą zawsze zapłacę szybciej, zwłaszcza jeśli będzie to transakcja zbliżeniowa – ale jeśli będę w stanie przesuwać ją tak samo szybko, jak pieniądz bezgotówkowy, to będę jej używał chętniej. Zauważyły to już sieci bankomatowe – Euronet oferuje przekazania komuś pieniędzy z natychmiastową wypłatą w gotówce np. na drugim końcu Polski.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Przelew natychmiastowy z gotówką „na wejściu”
A Poczta Polska ostatnio wprowadziła usługę „Wpłata Express”. Polega ona na tym, że przynoszę do okienka pocztowego gotówkę, a oni dostarczają ją w ciągu kilku minut na dowolne konto bankowe. Operatorem usługi jest Blue Media, czyli ta sama firma, która wprowadzila na polski rynek natychmiastowe przelewy bankowe. Nowa usługa Poczty różni się od przelewu ekspresowego tylko tym, że na „wejściu” jest gotówka.
Oczywiście: Poczta już od dawna ma usługę podobną do tej bankomatowej, czyli z wpłatą gotówki w jednej placówce i możliwością jej wypłaty w innej w ciągu dosłownie 10 minut. Tyle, że ta usługa jest horrendalnie droga – kosztuje aż 15 zł za przekaz do 200 zł. A przy większych jest już tylko drożej. „Wpłata Express” też nie należy do najtańszych – kosztuje 7 zł przy wpłacie do 600 zł. To nawet ciut drożej niż standardowy koszt przelewu ekspresowego w banku (przeważnie wynosi 5 zł).
„Wpłata Express”, czyli zawracanie Wisły kijem?
Gdy zobaczyłem komunikat o wprowadzeniu nowej usługi na Poczcie to stuknąłem się w czoło. „Co oni, chcą zawracać Wisłę kijem? Jak ktoś w XXI wieku jest miłośnikiem gotówki, to z definicji nie zależy mu na szybkości obrotu jego pieniądzem”. Ale tak się składa, że musiałem wstąpić na pocztę nadać paczkę, więc przy okazji się rozejrzałem i pogadałem z pracownikami i klientami (wiecie, warto rozmawiać).
Jakkolwiek o „Wpłacie Express” mało kto wiedział (analogowość klienteli Poczty nie pomaga w marketingu), to w minisondażu przydatność tej usługi bywalcy okienek pocztowych ocenili bardzo wysoko.
Pewna starsza pani (na oko 70 lat) powiedziała mi, że ma konto seniorskie i kartę do niego, ale korzysta tylko wtedy jak kupuje leki w aptece (bo kartą wygodniej i ma jakieś zniżki) albo jak musi szybko komuś zapłacić (np. zapomniała uregulować rachunek za gaz i gazownia już grozi, że wyłaczy). A jeśli będzie mogła szybciej zapłacić np. rachunki na poczcie, to jeden z powodów używania konta jej odpada.
Czytaj też: Poczta uruchomiła bank mobilny. Bank, który działa… offline
Czytaj też: Przesyłka (nie)awizowana czyli co zrobić gdy listonosz zapomniał poinformować, że u ciebie był
Czytaj też: Przelewy przez messengera albo SMS-a? Kryptoprzelewy? Kto wygra bitwę o usługi peer-to-peer?
Wygoda, taniość i szybkość kontra… anonimowość
I co powiecie? Tak jak napisałem wcześniej – „bezgotówkowość” może wygrać tylko wtedy, gdy będzie wygodniejsza (ten cel już jest osiągnięty) i szybsza, niż obracanie gotówką. Jeśli znika cecha pt. „jeśli chcesz szybko przesunąć kasę to tylko przelewem” – to dla tych 25-30% ludzi, którzy wciąż płacą rachunki na poczcie odpada jeden z dwóch argumentów na rzecz używania konta i karty.
Po stronie gotówki zawsze będzie atut w postaci anonimowości (sądzę, że będzie zyskiwał na znaczeniu) i zawsze będzie wada w postaci „niewygody transakcyjnej” – wydawanie reszty trwa za długo i nic w tej sprawie się nie zmieni. Decydującym argumentem o wyborze gotówki lub „bezgotówki” może być szybkość jej przesuwania. I w tej dziedzinie gotówka – z pomocą Poczty – dzielnie się broni.
Oczywiście: jeśli prowizja za „Wpłatę Express” wynosi 7 zł, a opłata za przelew ekspresowy w banku internetowym 5 zł, to interes jest umiarkowany. Ale tu z odsieczą gotówce też przyszła owa 70-letnia pani, z którą uciąłem sobie pogawędkę czekając, aż na tablicy kolejkowej wyświetli się „mój” numerek. „Ja tam wolę zapłacić trochę więcej i wiedzieć ile mam pieniędzy. Córka ma pięć lart kredytowych i głównie siedzi w długach”.
Wyznania zranionego „bezgotówkowca”
Ten argument również mocno mnie zranił. Ma pani rację: posiadanie kart płatniczych sprzyja wydawaniu większych pieniędzy. Jest mnóstwo badań, które tego dowodzą. Mamy więc na szali wyższy koszt pojedynczej transakcji, a na drugiej – koszty „bezgotówkowości” wynikające z tego, że sprzyja ona większym wydatkom.
„Wpłata Express” wydaje się być na pierwszy rzut oka mało znaczącym produktem finansowym przeznaczonym dla wymierającej niszy konsumentów. Ale to koń trojański wpuszczony do „miasta cashless”. Gdybym był przedstawicielem przemysłu kartowego, to szczerze znienawidziłbym Pocztę za wprowadzenie tej usługi. Pewnie nie będą z niej korzystały miliony (z przelewów ekspresowych w bankach też nie korzystamy codziennie), ale skutecznie neutralizuje jedną z wad gotówki jako zbyt wolnego „narzędzia transakcyjnego”.