Wszyscy korzystamy z aplikacji mobilnych. Branża technologiczna marzy, by zastąpić je wszystkie jednym „organizatorem” życia. Ale czy w ogóle można połączyć planer podróży, płatności transportowe, planowanie codziennych zakupów i płatności za domowe rachunki, obsługę przesyłek kurierskich, ubezpieczenia i inwestowanie? Fintechy chcą stworzyć superaplikację, ale jak im idzie?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Nie da się ukryć, że cyfryzacja społeczeństwa postępuje. Nasze telefony komórkowe stały się już na tyle zaawansowane technologicznie, że w zasadzie rzadko wykorzystujemy je do zaspokajania podstawowej potrzeby, do jakiej zostały zaprojektowane, czyli do połączeń telefonicznych. Za ich pośrednictwem załatwimy coraz więcej spraw.
Możemy zostawić w domu dokumenty, portfel, karty lojalnościowe, gotówkę, bilety, bo wszystko to zmieścimy w telefonie komórkowym. Mamy aplikacje bankowe, płatnicze, lojalnościowe, fitness, transportowe, muzyczne (streaming), kurierskie i wiele innych. Wszystkie ułatwiają nam życie.
Część z nas chętnie skorzystałaby z możliwości agregacji usług w jednej superaplikacji. Nie może więc dziwić, że dostawcy aplikacji mobilnych (np. mPay, Revolut) próbują zagospodarować tę potrzebę. Takie zagregowanie różnych usług w jednej aplikacji jest dla użytkowników bardzo wygodne (nie ma konieczności opuszczania aplikacji), bezpieczne (udostępniamy nasze dane w jednym miejscu) i przyjemne (oszczędzamy czas i energię, a nierzadko także nerwy). Co oferują takie aplikacje?
Planer podróży: od pomysłu do realizacji w jednej aplikacji
Zacznijmy od ułatwień w podróży, bo ciągle mnie zaskakuje, jak wiele osób nadal z nich nie korzysta. Zaskoczyła mnie ostatnio pewna sytuacja – lubię podróżować pociągiem, czuję się dzięki temu bardziej eko i mogę pracować w trasie. Podróżowałem niedawno PKP Intercity z Częstochowy do Warszawy.
Obok mnie siedziała młoda dziewczyna z psem. Nie dosyć, że wyciągnęła wydrukowany bilet, to jeszcze bilet dla pupila kupiła u konduktora, płacąc gotówką i za dodatkową opłatą! Przecież to w ogóle nie jest ergonomicznie. Już nawet kupno biletu na stronie PKP i trzymanie go „na mejlu” jest przestarzałe.
Aplikacje transportowe zapewniają szereg usług, dzięki którym podróże są przyjemniejsze. W takich aplikacjach możemy poczytać o zabytkach, wybrać trasę, kupić bilety na pociąg lub autobus, zapłacić za parkingi, wynająć auto lub hulajnogę, opłacić nocleg, kupić bilety do interesujących nas miejsc, zapłacić za autostradę, a nawet sprawdzić pogodę.
Planer podróży w aplikacji mPay zlokalizuje nas na mapie, zaprezentuje różne opcje trasy zgodnie z naszymi preferencjami (np. możemy zaznaczyć, że chcemy dojechać bez przesiadek lub podróżować wyłącznie autobusem) oraz umożliwi nam zakup biletu na wybrany środek transportu. Nie musimy nawet znać adresu – wystarczy wpisać, gdzie chcemy jechać (np. do kina lub do zamku).
Planer podróży mPay Go zapewni nam nie tylko wizualizację całej trasy z uwzględnieniem różnych środków transportu, ale też może nas przekierować do nawigacji głosowej. Jeżeli celem podróży jest płatna atrakcja turystyczna, to kupimy bilet bezpośrednio w aplikacji mobilnej. Możemy też ustawić przypomnienie o konieczności rozpoczęcia podróży.
Świetną opcją jest dostęp do rozkładu jazdy, który uwzględnia aktualne opóźnienia lub funkcję śledzenia naszego samochodu (kto nigdy nie zapomniał, gdzie zaparkował, niech pierwszy rzuci kamieniem).A płatności za to wszystko lecą bezpośrednio z podpiętej karty płatniczej.
Czytaj też poprzedni artykuł z cyklu: Nie tylko planer podróży: comiesięczne rachunki (po)może płacić aplikacja mobilna. Wszystkie faktury w jednym miejscu, powiadomienia, przypomnienia i płatności w telefonie?
Kilka aplikacji ułatwiających życie… w jednej aplikacji
W dzisiejszych czasach smartfony naprawdę ułatwiają życie. Każdy z nas ma w telefonie komórkowym przydatne aplikacje mobilne. Są aplikacje, które ułatwiają zamawianie jedzenia (np. Pyszne, Glovo, Uber Eats) – podajemy w nich adres, wybieramy jedzenie z dostępnych w naszym obszarze restauracji, płacimy zapisaną metodą płatności i czekamy na posiłek.
Są aplikacje do rezerwacji noclegów (np. Booking), do zamawiania przejazdów (np. Uber, Free Now, Bolt), do wynajmu (np. Panek, Traficar), do robienia zakupów spożywczych (np. Frisco). Są też aplikacje lojalnościowe (np. Goodie, Payback), które umożliwiają tańsze zakupy. Wreszcie – masa sklepów ma swoje spersonalizowane aplikacje mobilne.
Są też aplikacje, które stopniowo poszerzają swoje możliwości i dokładają kolejne usługi. Stają się w ten sposób niejako superaplikacjami (część z wymienionych wyżej firm też ma takie marzenia). Dzięki temu możemy zintegrować wiele usług w ramach jednego konta. Takie aplikacje często nie oferują swoich usług, ale w jednym miejscu pozwolą wybrać dostawcę zgodnie z naszymi oczekiwaniami (np. najtańszego, najbliżej położonego, najszybciej dostępnego).
W aplikacjach fintechowych możemy zakupić ubezpieczenie (komunikacyjne, turystyczne, assistance), doładować telefon na kartę, kupić vouchery, opłacić abonamenty cyfrowe lub wysłać paczkę kurierską. Wszystko to załatwimy błyskawicznie, bez wychodzenia z domu i nawet bez zamykania aplikacji. A wszystkie zakupione bilety i polisy znajdziemy w aplikacji mobilnej.
Odrębną aplikacją mobilną bardzo ułatwiającą życie zawsze będzie mObywatel. Ministerstwo Cyfryzacji stworzyło aplikację, która umożliwia nam przechowywanie w telefonach dokumentów (dowody osobiste, prawa jazdy, dowody rejestracyjne, recepty, legitymacje, karty dużej rodziny itd.) i stopniowo poszerza jej zakres. Raczej nie spodziewam się, by podzielili się tą funkcjonalnością. Już prędzej to mObywatel stanie się konkurencją dla innych superaplikacji, jeśli nadal będzie rozwijany.
Centrum domowych finansów w jednej aplikacji?
W zasadzie można rozróżnić dwie drogi – mamy aplikacje finansowe (tworzone przez fintechy), które rozszerzają swoje funkcjonalności (np. Revolut) i mamy aplikacje do miejskiej mobilności, które zaczynają „ogarniać” nasze finanse (np. mPay).
mPay – choć wyrósł z płatności za bilety i parkowanie – może już zastąpić fizyczny portfel. Możemy tam zdeponować pewną sumę pieniędzy i wykorzystywać ją do płatności za usługi. Możemy też zlecać przelewy wewnętrzne (pomiędzy użytkownikami mPay), wykonywać przelewy zewnętrzne (na nr konta w banku), a nawet wypłacać gotówkę (na poczcie).
Mało? Aplikacje mobilne coraz częściej pozwalają nam zaciągnąć pożyczkę gotówkową i zapłacić za zakupy lub rachunki w bardzo niebezpiecznym dla niektórych modelu „kup teraz, zapłać później”. Dzięki coraz bardziej zaawansowanym metodom zdalnej weryfikacji tożsamości możemy podpisywać takie umowy szybko, wygodnie i bezpiecznie.
Twórcy superaplikacji chcieliby nas od siebie uzależnić, więc powoli wdrażają coraz bardziej długoterminowe projekty. Zmienić dostawcę biletów do kina możemy od ręki, ale przeniesienie zainwestowanych (np. w ETF-y) środków jest deczko trudniejsze. Dlatego superaplikacje powoli umożliwiają nam inwestowanie i oszczędzanie.
——————————-
ZAPROSZENIE:
Jeśli chcecie przetestować mPay i wypróbować m.in. planer podróży, to zapraszam Was do sklepu z aplikacjami mobilnymi – tutaj link dla posiadaczy sprzętu Apple, tutaj link dla posiadaczy smartfonów i tabletów z systemem Android, a jeśli ktoś ma Huawei, to zapraszam do kliknięcia tego linku.
——————————-
Wyzwania twórców superaplikacji
Cyfryzacja społeczeństwa i rosnące możliwości naszych telefonów komórkowych są ogromną szansą dla twórców superaplikacji. Jeżeli dobrze „odczytają” nasze potrzeby i uda im się je zaspokoić, to prawdopodobnie pozyskają na lata rzesze lojalnych i profitowych klientów. To jednak nie jest takie proste. Jakie są największe wyzwania przed twórcami superaplikacji? Ja widzę cztery.
Po pierwsze taka aplikacja musi być kompletna. Jeżeli ma się wbić do naszej świadomości jako pierwszy wybór, to musimy móc jej użyć niemal wszędzie (oczywiście w ramach dostępnych usług). Czyli jeżeli aplikacja oferuje mi zapłatę za parkingi, a ja jestem akurat na wczasach w górach, to też powinienem móc zapłacić za parking. Jeżeli użytkownicy pierwszy, drugi, trzeci raz włączą aplikację i nadzieją się na brak dostępnej usługi, to szybko odinstalują taki gadżet.
Po drugie taka aplikacja musi być wygodna w użytkowaniu. Nie da się ukryć, że – wraz ze wzrostem liczby usług – będzie trzeba lepiej planować ekran, aby klient się w tym nie pogubił. Musi być szybko, płynnie, prosto i wygodnie, aby użytkownicy przekonali się do takiej zabawki.
Najlepiej oczywiście, by aplikacja dostosowywała się do danego użytkownika. Na podstawie wcześniejszych wyborów i zachowań. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykorzystać uczenie maszynowe – aplikacja mogłaby przecież wykryć, że właśnie wjechaliśmy na parking i zapytać nas, czy chcemy zapłacić.
Po trzecie aplikacja musi mieć dobrze sprofilowaną politykę cenową. Twórcy takiej superapki będą oczywiście chcieli zarobić (częściowo od użytkowników – np. za pośrednictwo w płatności, a częściowo od partnerów – np. za zakup biletów). Generalnie, jeśli aplikacja spełni moje oczekiwania, to nie widzę problemu. Skoro zaoszczędzi mój czas, który przecież jest cenny, to dlaczego nie miałbym za to zapłacić?
Po czwarte bezpieczeństwo. Twórcy superaplikacji nie tylko muszą porządnie zabezpieczyć swoje dzieło (w końcu będą zarządzać masą naszych danych), ale muszą też przekonać użytkowników, że ich aplikacja jest bezpieczna i nikogo nie śledzi.
—————————
Artykuł jest częścią akcji edukacyjnej prowadzonej wspólnie przez „Subiektywnie o Finansach” oraz aplikację mPay oferującą płatności za bilety, parkowanie, autostrady oraz mnóstwo usług finansowych
Zdjęcie główne: Freepik