Mobilna aplikacja do podróżowania po metropolii śląsko-zagłebiowskiej to chyba najbardziej nowoczesny tego typu system zainstalowany w dużym polskim mieście. Wszystkie możliwe bilety – nawet te okresowe! – w aplikacji, płacenie za rzeczywisty czas podróży i możliwość zapisywania uprawnień do przejazdu na karcie płatniczej. Ale wdrożenie nowego systemu okazało się nie lada katastrofą
Migracja ze starego systemu, opartego na plastikowych kartach ŚKUP (na których zapisywało się np. bilety okresowe i które doładowywało się w punktach obsługi pasażera), na nowoczesny system pod kryptonimem „Transport GZM” trwała na Śląsku już od sierpnia. Można było przenosić swoje dane z karty ŚKUP do nowej aplikacji, ale nie można było jeszcze transferować danych, pieniędzy i niewykorzystanych biletów. Ta możliwość została otwarta dopiero pod koniec września, gdy wyłączono ŚKUP.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Generalnie miało być prosto – zakładasz konto w nowym systemie, a ten na podstawie PESEL-u identyfikuje cię jako użytkownika karty ŚKUP i przenosi dane oraz bilety (lub ewentualnie pieniądze). A potem ściągasz na smartfon aplikację mobilną nowego systemu i śmigasz po mieście, kupując bilety w tej właśnie aplikacji.
To naprawdę fajna rzecz. Po pierwsze dlatego, że do aplikacji trafiły wszystkie możliwe do kupienia bilety. Te jednorazowe, czasowe, miesięczne i kwartalne, a do tego powstała nowa taryfa „start-stop”. Polega ona na tym, że płacisz tylko za czas przejazdu. Wchodząc do pojazdu komunikacji miejskiej skanujesz QR kod, a wychodząc – przesuwasz suwak w aplikacji.
Liczą się też przesiadki. Jeśli w ciągu pół godziny wejdziesz do innego pojazdu – podróż będzie zaliczona jako przesiadkowa, ale płacisz tylko za czas spędzony np. w autobusie. Jeśli „wyjeździsz” danego dnia kwotę większą niż cena biletu dziennego – system ściągnie opłatę jak za bilet 24-godzinny. Można też podróżować płacąc za bilet zbliżeniowo, kartą płatniczą. Biletomat nie „wypluwa” kartonikowego biletu, tylko jest on zapisany na karcie płatniczej (to rozwiązanie wprowadzają też w Wielkopolsce i było o tym w „Subiektywnie o Finansach”).
Wszystko wygląda pięknie, ale okazało się, że zaprojektowany przez renomowaną firmę Asseco system ma proste błędy, które powodują, że dziesiątki tysięcy ludzi nie były w stanie założyć sobie konta w nowym systemie. A ponieważ stary został wyłączony, to część z tych ludzi (choć stare karty ŚKUP podobno wciąż działają), musiała ustawić się w wielogodzinnych kolejkach do punktów obsługi pasażera. Wśród nich znalazł się pan Sebastian, czytelnik subiektywności.
„Utworzyłem nowe konto w systemie Transport GZM. Ale nowy system nie przyjął moich danych z karty ŚKUP, bo…. imię i nazwisko na mojej karcie było wpisane wielkimi literami. Dane ze starego systemu nie zgadzały się z danymi podanymi przy rejestracji konta w nowym systemie, bo system odczytał nazwisko pisane dużymi litermi jako inne, niż to pisane małymi! I nieważne, że numer PESEL się zgadzał”
– relacjonuje pan Sebastian. Mój czytelnik musiał udać się do punktu obsługi pasażera. Tam, po odstaniu dwóch godzin w kolejce dowiedział się, że pracownicy tegoż punktu nie mogą mu zmienić zapisu w bazie danych. Mogą co najwyżej wymienić kartę oraz „przepisać” na tę nową bilety.
Nowa karta różniła się od starej tylko tym, że pierwsza litera imienia i nazwiska była duża, pozostałe – małe. Ta rewolucyjna zmiana miała spowodować, że zaprojektowany przez Asseco system nie przegrzeje się, ani nie wybuchnie. Ale niestety wielkość literek na karcie ŚKUP to był dopiero początek problemów pana Sebastiana oraz tysięcy innych Ślązaków.
„Pani w punkcie obsługi pasażera twierdziła, że moje dane zostały prawidłowo zapisane w starym systemie, a strona systemu Transport GZM – że nie”
Prawdopodobnie nowy system nie przyjął nowego rekordu z danymi dotyczącymi klienta z już istniejącym w systemie PESEL-em (albo z tym samym imieniem i nazwiskiem, ale – jak już ustaliliśmy – dla nowego systemu duże i małe literki to nie to samo, więc i człowiek powinien być nie ten sam). Jednak to już tylko domysł mój i pana Sebastiana, bo on dostał tylko informację, że wszystko powinno działać. Tyle że nie działało.
Pan Sebastian chwycił się ostatniej deski ratunku – postanowił zamknąć konto w Transport GZM i założyć nowe. Pal licho, że nie przeniesie starych biletów z karty ŚKUP, po prostu chciał zarejestrować się jako nowy użytkownik. Przez nieuwagę nie zaznaczył opcji „zapomnij dane”, co zaowocowało kolejnym spięciem z systemem zaprojektowanym przez naszą narodową informatyczną chlubę.
„Okazało się, że nie mogę użyć tego samego maila do stworzenia nowego konta. Użyłem więc innego adresu i…… system się wysypał. Nie utworzył mi konta imiennego, bo powstał nieznany błąd. System poradził mi „zadzwoń na infolinię”. A tam standardowo „nic nie mogę, nie mam dostępu, nie mam uprawnień, proszę wysłać maila”. Posłałem maila i nic. Nadal nie mam odblokowanej możliwości korzystania z nowego systemu”
Pan Sebastian zeznaje, że na terenie aglomeracji śląskiej i okolicznych gmin obsługiwanych przez Transport GZM nastał chaos, jakiego nie pamiętają najstarsi gór… nicy. W pierwszych dniach października nie działały kasowniki, tablice informacyjne, urządzenia do obsługi kart ŚKUP. Nie można było ich doładować, ale – co gorsza – nie można też było sprawdzić stanu kart. Trzeba było polować na kontrolera w autobusie albo iść do punktu obsługi pasażera.
Problemy z migracją do nowego systemu dotyczą nie tylko kwestii błędów przy „rozpoznawaniu” użytkowników przez nowy system i porównywaniu danych ze starego systemu z tymi zapisanymi w nowym. Problemy mają osoby, którym do wykorzystania w starym systemie zostały niewielkie kwoty (system ich nie „widzi” i nie pozwala kupić za nie biletów) oraz osoby, które z jakichś przyczyn przerwały rejestrację – zdarza się, że nie mogą do niej wrócić, bo „konto na te dane już istnieje”.
Wygląda na to, że firma informatyczna, która wdraża system, nie wzięła pod uwagę najnowszych trendów i nie wykorzystała sztucznej inteligencji, by ta uelastyczniła system i umożliwiła migrację nawet w przypadku takich problemów jak wcześniej istniejące konto (nie „zapomniane”), konto nie do końca skonfigurowane („porzucony koszyk”) czy rozbieżność na poziomie literek (duże-małe).
Szkoda, bo przepadła okazja, by pokazać naprawdę nową jakość – ultranowoczesny system biletowy, oparty na aplikacji, oferujący nowe możliwości rozliczania przejazdów i pełną elastyczność dla pasażerów. I jak tu kochać nowe technologie? Jak były zwykłe, plastikowe karty, to wszystko działało.
Przeczytaj też: Komunikacja miejska i smart city: w Białymstoku po-za-mia-ta-li