20 maja 2022

Pieniądze z Unii Europejskiej: co decyduje o ich przydziale? Dobry pomysł? Kreatywność? Innowacyjność? Nie, głupi system

Pieniądze z Unii Europejskiej: co decyduje o ich przydziale? Dobry pomysł? Kreatywność? Innowacyjność? Nie, głupi system

Pieniądze z Unii Europejskiej: ich pozyskanie jest marzeniem wielu przedsiębiorców, a są i tacy, którzy w ich wyciskaniu stali się specjalistami. Pan Daniel z młodzieńczym entuzjazmem postanowił wziąć udział w jednym z regionalnych naborów. Przygotował piękny biznesplan, wypełnił mnóstwo dokumentów, wykonał studium wykonalności… a potem zetknął się z mechanizmem tak debilnym, że aż postanowił do mnie napisać. Czy naprawdę tak chcemy rozwijać naszą gospodarkę?

Wielu polskich przedsiębiorców, by poprawić rentowność swojej działalności i przyspieszyć rozwój firmy, korzysta z wsparcia Unii Europejskiej. Jeśli ktoś ma dobrego doradcę – albo sam potrafi przebrnąć przez gąszcz przepisów, zasad, dokumentów, wniosków – może wycisnąć z Unii Europejskiej niemałe pieniądze. Kłopot w tym, że czasem nie jest tak, że liczy się najlepszy pomysł. Czasem liczy sie refleks. I to do tego stopnia, że uczestnicy przetargów muszą mieć dostęp do nowoczesnych technologii, by wygrać wyścig o nanosekundy.

Zobacz również:

Pieniądze z Unii Europejskiej: emocjonujący wyścig z czasem

W sprawie takiego właśnie konkursu o pieniądze unijne, który zamienił się w technologiczny wyścig, napisał do nas pan Daniel (imię zmienione) z północnej Polski. Jego zgryzotą okazał się konkurs przeprowadzony przez Urząd Marszałkowski w Olsztynie w ramach wsparcia dla firm i budowania „odpornej gospodarki” w erze pandemii Covid-19. Konkurs ma niezbyt podniecającą nazwę „Działanie 13.1 – wytrzymałe MŚP”. Jego szczegóły znajdziecie tutaj.

Bardziej podniecające okazuje się to, co w środku. Otóż w ramach wsparcia „zmian wpływających na budowanie odporności firmy na przyszłe kryzysy” (np. dostosowanie stanowisk pracy do działania w warunkach zwiększonego reżimu sanitarnego, zmiana sposobu funkcjonowania, zmiana oferty, przebranżowienie) można dostać dofinansowanie na zakup niezbędnego do „zwiększenia odporności” sprzętu lub usług albo dostosowanie stanowisk pracy do warunków epidemii. Fundusz pokrywa 90% wydatków, a do wzięcia w wyścigu było 50 mln zł. Mała firma mogła się ubiegać o kwotę od 100 000 zł do pół miliona.

Pan Daniel o konkursie dowiedział się przypadkowo i z młodzieńczym entuzjazmem – mając wręcz zerowe doświadczenie w temacie pozyskiwania dotacji unijnych – skupił się na stworzeniu całego portfolio wymaganych dokumentów w ramach wymaganych przez olsztyński urząd wytycznych. Wszystko wypełnił i był z siebie dumny, bo poradził sobie bez firm konsultingowych (nie miał wyjścia – wszyscy znani mu doradcy mieli kalendarze zajęte na kilka tygodni naprzód).

Wniosek należało złożyć w terminie 26-28 kwietnia 2022 r. (nieco ponad tydzień po ogłoszeniu naboru na stronie internetowej olsztyńskiego urzędu) w formie elektronicznej, poprzez platformę o tajemniczej nazwie LSI MAKS.

„Poinformowano mnie, że niezmiernie ważne jest złożenie wniosku w momencie otwarcia platformy, czyli o godz. 7.30 pierwszego dnia przyjmowania wniosków, gdyż kryterium decydującym będzie właśnie czas zarejestrowania wniosku w systemie. Uznałem to trochę za absurdalne, no ale cóż… przygotowałem się do wysłania wniosku o dotację w pierwszej minucie naboru”

– opowiada pan Daniel. Pełen optymizmu i w bojowym nastroju zalogował się na platformę o godz. 7.29 i trzymał palec na „guziku atomowym” w swoim komputerze. Elektronicznie składa się tylko „goły” wniosek, wszystkie inne dokumenty (w tym biznesplan) dostarcza się urzędnikom w formie papierowej, dnia następnego.

„Równo o godz. 07:30:00 (zegar zsynchronizowany z Głównym Urzędem Miar – tak jest zaznaczone w wytycznych do wniosku!) przycisnąłem przycisk „Wyślij wniosek”. Pojawił się ekran „Proszę czekać – wniosek jest wysyłany”. Po kilkunastu sekundach zawieszenia odświeżyłem stronę. Pojawił się komunikat że wniosek wysłano prawidłowo, godzina jego zarejestrowania to 07:30:37 i wiele miejsc po przecinku, czyli system policzył nawet tysięczne części sekundy”

– mówi pan Daniel. Jako nowicjusz w świecie dotacji unijnych był bardzo zaskoczony niezawodnością działania platformy i tym, że wszystko dzieje się zdalnie.

Czytaj też: Ekologiczna rewolucja w finansach. Umowę z bankiem podpiszesz bez jednego papierka

„Po co pisać biznesplany, skoro na koniec liczy się fuks?”

Udało się? Nie udało się? Nie wiadomo. Dopiero po kilkunastu dniach poznał wyniki naboru. Jego wniosek został zarejestrowany, ale jako mniej więcej dwusetny w systemie. Tymczasem do finalnego rozpatrzenia przeszło ich 133.

„Jak można prowadzić konkurs, w którym o przydzielaniu środków dla przedsiębiorców decyduje system elektroniczny rejestracji wniosków i milisekundy, a jednocześnie ustawodawca wymaga od przedsiębiorców pisania biznesplanów, studium wykonalności, wypełniania licznych dokumentów. De facto wszystko rozbija się o te milisekundy, a nie o żaden biznesplan! Nie będę analizował samego procesu przyjmowania wniosku przez system i podatności na ingerencję w platformę elektroniczną celem opóźniania niektórych adresów IP lub faworyzowania innych – jest to zapewne osiągalne ale też trudne do wykrycia. Ale jak władze mogą dopuszczać do tego, że kryterium merytoryczne jest absolutnie pomijane?”

– denerwuje się pan Daniel. I ma rację. Może Urząd Marszałkowski nie ma mocy przerobowych, żeby wszystkie wnioski zweryfikować i stąd pomysł na wyścig o milisekundy. Ale czy na pewno środki publiczne (nieważne: unijne czy nasze) powinny być dzielone w taki sposób? Przecież można by przyjąć kryteria punktowe, chociażby premiując powiększenie zatrudnienia, przychód wynikający z finansowanych dzięki projektowi zmian, innowacyjność pomysłu…

„Moja firma sobie poradzi. Ale ile jest innych firm, rodzinnych biznesów, które już na samym wstępie są dyskwalifikowane przez ustawodawcę, który dopuszcza takie rozwiązania. System faworyzuje „cwaniaków”, którzy mają informacje o tym, jak składać wniosek, za kogo pośrednictwem go przygotować. I jak wysłać w określonej sekundzie, żeby przeszedł do weryfikacji merytorycznej. Dochodzi tu do absurdu. Dotacje dostanie firma która punktów w ramach kryteriów oceny może mieć dwa razy mniej od firmy, która była o milisekundę wolniejsza, i została zakwalifikowana jako 134 w kolejności, i nie dostała się do etapu analizy merytorycznej wniosku”

– pisze pan Daniel, który przyznaje, że mocno się napracował, żeby przygotować dokumenty, stworzyć rzetelny biznesplan, opisać kryteria i zrobić studium wykonalności swojego projektu. Ale okazało się to zupełnie niepotrzebne – wniosek nie będzie rozpatrywany, w tej samej sekundzie wysyłało go ponad 500 firm. Pieniądze z Unii Europejskiej w loterii „wygrał” ktoś inny. Niekoniecznie lepszy.

Była to pierwsza styczność pana Daniela z dotacjami unijnymi i – najprawdopodobniej – ostatnia. Czy zostanie fanem zjednoczonej Europy, czy też przyłączy się do tych, którzy uważają, że ta Unia Europejska do niczego nie jest nam potrzebna? Nie wiem, czy takie zasady rozdziału środków wymyślił jakiś biurokrata w Brukseli, rządowy urzędnik w Warszawie czy jakiś dyrektor w Olsztynie. Ale mam wrażenie, że głupio wymyślił.

To jedna obawa. Ale mam też drugą: jaką mamy szansę zbudować innowacyjną, konkurencyjną gospodarkę, skoro pieniądze na jej budowę są rozdawane na zasadzie jakiegoś kretyńskiego toto-lotka, tylko po to, żeby urzędnikom odpowiadającym za rozdział pieniędzy było łatwiej?

Czytaj też: Rachunki za prąd ostro w górę. „To nie Unia Europejska, to BOK mnie tak urządził!”

—————————

ZAPROSZENIE:

Chcesz obronić się przed inflacją? Jednym z największych w Polsce programów lojalnościowych jest PAYBACK. Z jego pomocą możesz otrzymywać punkty – i wymieniać je na nagrody – w 1500 stacjonarnych punktach sprzedaży popularnych sieci handlowych i 250 sklepach online obejmujących większość Twojego domowego budżetu. PAYBACK organizuje wydarzenia takie jak PAYBACK Week czy Turbo Środa. Ponadto w każdy poniedziałek na uczestników programu czekają specjalne kupony pozwalające jeszcze szybciej powiększyć liczbę posiadanych punktów.

Jeśli jeszcze nie jesteś w programie PAYBACK – zarejestruj się tutaj. Zgromadzone punkty można nie tylko wymienić na nagrody lub vouchery (bo nie każdy jest typem wytrwałego zbieracza), ale również wykorzystać, by zmniejszyć wysokość rachunku u danego partnera programu. PAYBACK – dzięki temu, że obejmuje mnóstwo sieci handlowych i punktów sprzedaży – pozwala oszczędzać pieniądze szybciej. A w czasach wysokiej inflacji każde oszczędzone 5 zł ma znaczenie.

—————————–

zdjęcie tytułowe: Reiseblogger/Pixabay

Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
~marcin
2 lat temu

Ja słyszałem o innej patologii. Do znajomego znajomego przyszedł facet i powiedział tak: proszę pana, ja piszę dla firm wnioski o dotacje na innowacje. Gwarancji powodzenia dać nie mogę, ale jak dotąd dotacje dla wszystkich napisanych przeze mnie wniosków zostały przyznane. Pan mi z góry płaci 300 tys. PLN, a ja dla pana przygotowuję wniosek o dotację na 1,5 mln PLN na urządzenie – dajmy na to – do testowania wytrzymałości uchwytów wiader, dla sił do 2 ton. Czy ma sens testowanie rączki wiadra na siły rzędu 2 ton? Nie. Czy takie urządzenie już istnieje? Nie, bo nie ma potrzeby,… Czytaj więcej »

Ksystof
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

„Innowacje” słowo klucz. Wydaje się że chodzi o jakieś niezwykłe pomysły genialnych wynalazców. A w rzeczywistości jest to cokolwiek co zaakceptuje znajomy królika. Zazwyczaj coś drogiego i mało innowacyjnego.

Co pare lat pojawiają się modne hasła: tanie państwo czy partnerstwo publiczno prywatne. Potem oglądamy efekty efekty: PPP to jest wytrych do dojenia środkó publicznych na budowę różnych „Misiów”. Wiesz co my robimy tym Misiem? 🙂

A jak ktoś zadaje pytania, to wtedy okazuje się że nie mamy Pańskiego płaszcza.

Ksystof
2 lat temu

Namówiony, raz się przełamałem i wystąpiłem o dofinansowanie szkolenia. Oparatorem była Fundacja Rozwoju Przedsiębiorczości w Suwałkach w ramch projektu Open. PRL i dno mułu. Kilkumiesięczne obsunięcie ropzatrywania wniosku które miało trwać 2ok. 2 tygodni. Chaos. Papierologia i czepialstwo. Brak jakiegokolwiek kontaktu, nie ma możliwośći dodzwonienia się. Myślałem że jestem sam z takim pechem, ale na branżowym forum te same opinie, w googlach te same opinie. Customer experience jak w Generali albo Energa. Sytuacje typu: „Wasza branża nie podlega dofinansowaniu” a po chwili dofinansowanie dostaje konkurencja. Sama idea dofinansowywania bogatych podmiotów i branż, tworzenie przewagi konkurencyjnej „po znajomości” jest absurdem.Duże kwoty… Czytaj więcej »

Kamil
2 lat temu

Podstawowe pytanie: czy to jest legalne? Środki unijne są dużo bardziej elastyczne niż nam się powszechnie wydaje (w mojej branży, ale nie widzę podstaw, żeby zakładać, że w innych jest gorzej), natomiast to co przecieka do mediów jest opisem polskiej kaszany wynikającą z interpretacji i pomysłowości polskich biurokratów. Zatem najbardziej wg. mnie możliwe, że żaden biurokrata UE o tym absurdzie nie wie i nie maczał w tym palców, a wymyśliła to Pani Bożenka (albo Dorotka), 120 letnia kierowniczka biura spraw petentów i pasożytnictwa Urzędu Marszałkowskiego. Żeby taki tekst coś dobrego zrobił to powinien Pan Redaktor to skonsultować z prawnikiem, bo… Czytaj więcej »

Robert
2 lat temu

Tyle będzie tu pitolenia i jojczenia a jak przyjdą wybory to dalej głosujecie na sitwę po obu stronach. Dotacje z unii europejskiej to dzielenie naszych własnych pieniędzy według kryteriów wymyślonych przez…… ( tu powinny być obelgi).

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu