W piłce nożnej – jak i w żadnej innej dyscyplinie sportu – pieniądze nie grają, ale skłamalibyśmy twierdząc, że wyceny rynkowe piłkarzy nic nie mówią o ich realnej klasie. Co mówi o szansach Polski na Euro 2020 wartość rynkowa naszych piłkarzy i trenera? Jakie mamy szanse na sukces? Jeśli nie macie siły się już denerwować meczami Polaków – przeczytajcie ten felieton i wszystko stanie się jasne jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. No, prawie
Polska reprezentacja na piłkarskim turnieju Euro 2020 nie wystąpi w najsilniejszym składzie (wypadło kilku ważnych zawodników jak Krzysztof Piątek, Kamil Grosicki i Arkadiusz Milik, więcej o osłabieniach przeczytacie tutaj), ale i tak impreza ta rozpala emocje. Pięć lat temu, podczas Euro 2016, Polacy – mimo, że mało kto na nich stawiał – dopłynęli do ćwierćfinału, w którym przegrali dopiero w rzutach karnych i to z Portugalią, czyli późniejszym zdobywcą trofeum.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Gdyby w tym roku taki wynik udało się powtórzyć, to chyba nikt by nie narzekał – może poza Robertem Lewandowskim, który w zeszłym roku wygrał Ligę Mistrzów, ostatnio został wybrany najlepszym piłkarzem świata oraz pobił rekord wszech czasów największej liczby goli w Bundeslidze w jednym sezonie.
Na półce z trofeami u Roberta Lewandowskiego brakuje wyłącznie jakiegoś pucharku (albo medalu) z Mistrzostw Świata lub turnieju Euro. Jakie Polacy mają szansę, żeby spełnić ostatnie marzenie swojego lidera? O tym, jak stawiają bukmacherzy, pisaliśmy kilka dni temu. A co wynika z twardych danych?
Jak już wspominaliśmy, w futbolu niby pieniądze nie grają, o czym rok w rok najboleśniej przekonują się arabscy właściciele Paris Saint Germain, klubu kupującego najdroższych piłkarzy świata, który wciąż nie może wdrapać się na szczyt. Ale nie ma wątpliwości, że to dyscyplina sportu, w której wyceny rynkowe piłkarzy dość dobrze odzwierciedlają ich „prawdziwą” wartość. A wartość drużyn z kolei dość dobrze odzwierciedla ich potencjał (choć oczywiście może być drużyna słabsza, lecz lepiej zgrana lub dobrze ustawiona przez trenera i dzięki temu wygrać).
Wartość rynkowa polskiej drużyny: jakie mamy szanse, by na Euro 2020 wyjść z grupy? A na ćwierćfinał?
Co wynika z porównania potencjału „finansowego” reprezentacji Polski i jej rywali? Cóż, z grupy powinniśmy wyjść i to na drugim miejscu. Z trzech naszych rywali – są nimi Słowacja, Szwecja oraz Hiszpania – tylko ta ostatnia drużyna na wartość rynkową całej kadry wyższą niż Polska.
Według portalu Transfermarkt.de cała hiszpańska drużyna warta jest 915 mln euro (z czego najdroższy piłkarz, Marcon Llorente, „waży” 80 mln euro, zaś kilku kolejnych – Pedri, Oyarzabal, Rodri – po 70 mln euro).
Wartość naszej drużyny to zaledwie 255 mln euro, z czego jedną czwartą stanowi oczywiście Robert Lewandowski, wyceniany na 60 mln euro. Zauważalne wartości do łącznej kwoty dodają Piotr Zieliński (50 mln euro), Jan Bednarek i bramkarz Wojciech Szczęsny (po 25 mln euro), a także Grzegorz Krychowiak i Jakub Moder (po 10-15 mln euro).
Ale polska drużyna, zajmując 22. miejsce w rankingu najwięcej wartych drużyn świata oraz 16. miejsce w rankingu europejskim, jest wyżej notowana zarówno od drużyny Szwecji (215 mln euro), jak i od Słowacji (131 mln euro). Oznacza to, że – przy założeniu, że wartość rynkowa piłkarzy przełoży się na skuteczność gry na boisku – Polska powinna bez większego problemu wyjść z grupy eliminacyjnej i wbić się do 16-tki najlepszych drużyn na kontynencie.
Ambicje są oczywiście znacznie wyższe, bo marzymy o tym, by powalczyć o najlepszą ósemkę (a jeśli dobrze pójdzie, to może i miejsce w gronie czterech najlepszych drużyn w Europie – dlaczego by nie?), lecz drabinka turniejowa nie daje nam w tej dziedzinie wielkich złudzeń.
Dwa wygrane mecze w grupie i jedna porażka (z Hiszpanią) prawdopodobnie zapewnią nam drugie miejsce w grupie. A to oznacza, że będziemy grali z drugą drużyną z grupy D (Anglia, Chorwacja, Szkocja, Czechy). Gdyby w tej grupie grały pieniądze, to trafiamy na wartą 377 mln euro Chorwację i na tym nasza przygoda na Euro 2020 powinna się skończyć. Turniejowa drabinka znajduje się tutaj.
Ile zarabia Paulo Sousa, selekcjoner reprezentacji Polski?
No ale przecież w piłce nożnej liczą się również trenerzy – lepsza drużyna, która zostanie kiepsko zestawiona, może przegrać z teoretycznie słabszą, której selekcjonerem jest geniusz na ławce trenerskiej.
Gdyby patrzeć na pensje selekcjonerów reprezentacji występujących na Euro 2020, to mielibyśmy prawo wierzyć w ćwierćfinał, bo Paulo Sousa, nowy dowódca polskich piłkarzy, jest ósmym najlepiej wynagradzanym trenerem wśród tych, którzy prowadzą drużyny na Euro 2020.
Według nieoficjalnych informacji Paulo Sousa rocznie wkłada do kieszeni 840 000 euro i pod tym względem niedużo ustępuje np. trenerowi Hiszpanów Luisowi Enrique (zarabia 1,15 mln euro). Ale najlepiej zarabiającymi trenerami są selekcjonerzy Niemiec Joachim Loew (3,8 mln euro rocznie), trenujący Francuzów Didier Deschamps (3,5 mln euro rocznie) oraz Frank de Boer, który zajmuje się reprezentacją Holandii (3 mln euro). Oczywiście wszystkie płace to wypłaty brutto, od których trzeba jeszcze odliczyć podatek dochodowy, w niektórych krajach wynoszący – dla tak wysokich dochodów – do 50%. Więcej o pensjach trenerów drużyn występujących na Euro 2020 jest tutaj.
Krótko pisząc: jeśli będziemy oceniać szanse na sukces na Euro 2020 przez pryzmat wartości rynkowej polskich piłkarzy, to nie powinien nam „grozić” ćwierćfinał. Realnie patrząc jesteśmy 16. drużyną w Europie, zaś wśród tych, które występują w Euro 2020 – 15. (bo nie awansowała wyprzedzająca nas Norwegia). Gdyby do tego wmieszał się geniusz trenera (choć nie wiemy, czy on istnieje), to może trochę wyżej.
Pensja trenera sugeruje, że piłkarski związek PZPN postanowił wykupić szczęsliwy los, który podciągnie nas nieco wyżej w turniejowej hierarchii. Ale czy tak wysoko, by z 15. miejsca wbić się do „ósemki”?
—————————
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o inwestowaniu na tzw. rynkach wschodzących. Gdzie tak naprawdę są rynki wschodzące? Ile ich jest i czym się różnią? Czy można i trzeba inwestować na wszystkich naraz czy tylko na niektórych? I jak to robić? Czy może w tym pomóc fundusz inwestycyjny? Na jakie zyski można ewentualnie liczyć? I jakie są ryzyka związane ze wschodzeniem rynków wschodzących? O tym wszystkim rozmawiam z Rafałem Grzeszykiem, który zarządza pieniędzmi klientów Uniqa TFI ulokowanymi m.in. właśnie na rynkach wschodzących. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem! Podcast dostępny jest też w Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i na kilku innych popularnych platformach podcastowych.
źródło tytułowego obrazka: portal „Łączy nas piłka”