1 września 2022

Witaj (biedna) szkoło! Nauczyciele ogłaszają pogotowie strajkowe. Żądają podwyżek. Ile powinien zarabiać nauczyciel, żeby mu się chciało uczyć?

Witaj (biedna) szkoło! Nauczyciele ogłaszają pogotowie strajkowe. Żądają podwyżek. Ile powinien zarabiać nauczyciel, żeby mu się chciało uczyć?

Tak dramatycznej sytuacji w polskiej branży oświatowej nie było od lat. Nauczyciele narzekają na żenująco niskie pensje i masowo odchodzą z zawodu. Rok szkolny zaczynamy przy braku blisko 20 000 nauczycieli i pedagogów. Związki zawodowe ogłosiły pogotowie strajkowe, żądając 20% podwyżki wynagrodzeń. Ale nawet jeśli je wywalczą, to nie rozwiąże problemów polskiej oświaty, a tylko odłoży je w czasie. Ile powinien zarabiać nauczyciel, żeby nie było ryzyka, że porzuci swój zawód?

Na początek garść danych o systemie oświaty. Jak podaje GUS, w roku szkolnym 2020-21 (dane za poprzedni rok szkolny GUS poda za kilka miesięcy) w szkołach zatrudnionych było prawie 569 000 nauczycieli. Największą grupę (355 000) stanowili nauczyciele dyplomowani, blisko 106 000 miało status nauczyciela mianowanego. Niespełna 84 000 to nauczyciele kontraktowi, a 24 000 to stażyści.

Zobacz również:

Ile zarabiają nauczyciele? Wiosną dostali 4,4% podwyżki, ale branża nauczycielska tę podwyżkę nazwała żartem. Przy wynoszącej już wówczas 10% inflacji podwyżka w takiej skali nie zrekompensowała nauczycielom nawet wzrostu kosztów życia. A teraz inflacja przekracza już 16%.

Ministerstwo Edukacji i Nauki opublikowało tabelę średniego wynagrodzenia nauczycieli obowiązującą od 1 września 2022 r. Oblicza się je na podstawie tzw. kwoty bazowej i mnożnika, którego wysokość zależy od szczebla awansu zawodowego nauczyciela. Warto tu dodać, że od września skraca się ta ścieżka. W miejsce stażysty i nauczyciela kontraktowego pojawi się stopień nauczyciela początkowego, choć nauczyciele, którzy rozpoczęli pracę w poprzednich latach, na kolejne stopnie awansu wchodzić będą według starych zasad. To sprawi, że uzyskanie statusu nauczyciela mianowanego skróci się o dwa lata.

MEiN podał, że od września średnie wynagrodzenie będzie stanowiło dla nauczyciela początkującego 120% stopy bazowej, dla nauczyciela mianowanego 144%, a nauczyciela dyplomowanego 184%. To oznacza, że zyskują nauczyciele początkowi, bo do tej pory ich wynagrodzenie równało się kwocie bazowej (mnożnik równy 100%).

Przekładając to na konkretne kwoty, nauczyciel początkujący zarobi 4432,15 zł, mianowany 5318,58 zł, a dyplomowany 6795,97 zł. Można by powiedzieć, że całkiem sporo, ale gdybyśmy mówili o kwotach na rękę. Niestety, są to stawki brutto.

Poza tym nie jest tak, że każdy nauczyciel na tym samym szczeblu kariery zarabia tyle samo. Część wynagrodzenia stanowią różnego rodzaju dodatki, z czego najbardziej istotny jest dodatek motywacyjny. O realnych zarobkach nauczycieli rozmawialiśmy z Danutą Kozakiewicz, dyrektorką Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie.

„Początkujący nauczyciel w mojej szkole może zarobić ok. 3000-3200 zł na rękę. Mówię o Warszawie, gdzie dodatek motywacyjny jest stosunkowo wysoki. Doświadczony nauczyciel, z kilkuletnim stażem – w granicach 4200 zł, ale to przy założeniu, że pracuje w mieście, w którym samorząd ustalił wysoki dodatek motywacyjny. Przykładowo w Warszawie może on wynieść od 200 do 1200 zł, bo są szkoły w Polsce, w których dodatek motywacyjny jest symboliczny, np. 50 zł. Ponadto musi być dobrym fachowcem, ma wychowawstwo czy opiekuje się stażem młodego nauczyciela.”

Przeczytaj też: Coraz więcej nauczycieli odchodzi z pracy. Okazuje się, że… nauczyciele są rozchwytywani poza szkołą. Kto najlepiej zapłaci belfrowi?

Nauczyciele chcą podwyżek i odchodzą ze szkoły

Nauczycielskie związki zawodowe ogłosiły na 1 września pogotowie strajkowe. Rząd chce im dać 9% podwyżki od przyszłego roku, ale dla nauczycieli to propozycja nie do zaakceptowania. Np. nauczycielska „Solidarność” domaga się zwiększenia wynagrodzeń nauczycieli od stycznia 2023 r. o co najmniej 5 pkt proc. powyżej średniorocznej inflacji w 2022 r.

„Zaproponowana przez resort edukacji waloryzacja w wysokości 9% spowoduje systematyczne obniżanie siły nabywczej wynagrodzeń nauczycieli. Od ostatniej regulacji płac naszej grupy zawodowej, która miała miejsce w 2019 r., płace nauczycieli średniorocznie wzrosły o ok. 5% przy około 20% inflacji w tym okresie”

– napisali związkowcy. Niskie płace nie tylko demotywują nauczycieli do pracy. Żeby związać koniec z końcem, muszą dorabiać, a praca na kasie w markecie nie jest odosobnionym przypadkiem. Godzą się też na niskie pensje, bo mają lepiej zarabiających partnerów.

Jeszcze większym problemem jest to, że nauczyciele masowo odchodzą z zawodu. Na początku sierpnia minister edukacji Przemysław Czarnek mówił o braku 13 400 nauczycieli, ale problem bagatelizował. Twierdził, że braki kadrowe to normalna sytuacja o tej porze roku, wynikająca z przetasowań na nauczycielskim rynku pracy.

Te dane nie zgadzają się jednak z danymi kuratoriów, z których wynika, że brakuje blisko 20 000 nauczycieli. Resort edukacji wyjaśnił, że ta niezgodność wynika z tego, że kuratoria do wakatów zaliczają psychologów i pedagogów szkolnych, czyli osoby, które nie pracują przy tablicy. Czy to oznacza, że zdaniem urzędników MEiN szkoła nie potrzebuje psychologa?

Choć dla ministerstwa wakaty nie stanowią problemu, to dla dyrektorów szkół już tak. Niedawno próbowałem umówić się na spotkanie z dyrektorką jednego z warszawskich liceów. W ostatniej chwili odwołała spotkanie, ponieważ zwolnił się jeden z nauczycieli. Musiała odłożyć na bok mniej istotne sprawy i zająć się poszukiwaniem nowego nauczyciela. Dyrektorzy niektórych szkół są na tyle zdesperowani, że szukają nauczycieli wśród studentów ostatnich lat studiów, nawet bez pedagogicznego przygotowania.

Przeczytaj też: Wyprawka szkolna: w tym roku 1000 zł mniej w portfelu? Oto 10 moich patentów na rozsądne zakupy przed 1 września

Podwyżki dla nauczycieli? „Nie należą się, bo mało pracują”

Mam wrażenie, że nawet jeśli nauczycielom uda się wywalczyć 20% podwyżki wynagrodzeń, będzie to tylko zakopaniem problemów polskiej oświaty do płytkiego dołka. Podwyżka wynagrodzenia w takiej skali – przy 16-proc. inflacji – pozwoli jedynie ochronić wartość nabywczą nauczycielskich pensji. Problem wynagrodzeń prędzej czy później wróci.

Polską oświatę – m.in. przez niskie pensje – trawi inna choroba: spadek prestiżu zawodu i brak motywacji do pracy. Dobrzy specjaliści odchodzą do biznesu. W społeczeństwie panuje opinia, że w zawodzie pracują tylko kiepscy i niezaangażowani nauczyciele. Mam kilku znajomych nauczycieli i często to oni narzekają na jakość pracy i zaangażowanie kolegów i koleżanek po fachu. To rodzi frustrację wśród lepszych belfrów, bo system wynagradzania sprawia, że zasadnicza pensja nauczyciela nie zależy od jakości i efektów jego pracy.

W naszym społeczeństwie nie brakuje też głosów przeciwnych podwyżkom dla nauczycieli. Często padają argumenty, że nauczyciel spędza w szkole tylko kilka godzin dziennie, a nie osiem jak pracownicy w korporacjach. Latem ma dwa miesiące urlopu i dwa tygodnie w czasie ferii zimowych. Słowem: zbytnio się nie przepracowuje. Dla wielu nauczycieli to oczywiście krzywdząca opinia. Pełny etat nauczyciela to 40 godzin pracy tygodniowo, w tym 18 godzin przy tablicy.

„Mówienie, że nauczyciel pracuje tylko 18 godzin, jest nieprawdą. To tak jakbyśmy powiedzieli, że redaktor pracuje 15 minut dziennie, bo tyle trwa jego audycja. Przygotowanie do lekcji, sprawdzanie prac, współpraca z rodzicami, wycieczki szkolne, praca z uczniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych i mnóstwo innych zadań – to wszystko wraz z pracą przy tablicy powinno składać się na 40-godzinny tydzień pracy”

– wylicza Danuta Kozakiewicz. Moja znajoma nauczycielka policzyła kiedyś, ile pracuje, nie stojąc przy tablicy. W sumie – oprócz pensum – uzbierało się ok. 76 godzin w miesiącu zajęć dodatkowych, czyli w przeliczeniu na tydzień – 19 godzin. To czas na zebrania z rodzicami, odpisywanie im na e-maile, spotkania po lekcji, prowadzenie dokumentacji wychowawcy, rady i szkolenia, praca z uczniami po lekcjach, poprawy po lekcjach i przygotowania do lekcji.

Przeczytaj też: Kończą się wakacje i czas finansowej beztroski. Pięć rekomendacji dla Twojego portfela przed trudną jesienią. Jak zabezpieczyć majątek i oszczędności?

Ile powinien zarabiać nauczyciel?

Co zatem zrobić, żeby nauczycielom przywrócić prestiż i żeby ludzie chcieli pracować w tym zawodzie? Danuta Kozakiewicz uważa, że pierwszym krokiem powinien być nacisk na władze, które decydują o kształcie budżetu państwa.

„Oświata nie może być traktowana jak kula u nogi. W praktyce jest tak, że ciągle musimy żebrać o pieniądze: na pensje nauczycieli, na wyposażenie szkół, nawet na papier do ksero. Dzisiejsza szkoła nie ma ani pieniędzy, ani szacunku.”

Z danych GUS wynika, że w 2020 r. wydatki publiczne na oświatę i wychowanie (z budżetu państwa i jednostek samorządu terytorialnego) wyniosły 88,6 mld zł, co stanowiło 3,8% PKB. To mniej niż w poprzednich latach. Np. w 2003 r. na edukację przeznaczano 4,1% PKB, w 2006 r. rekordowe 4,2%. Na tle krajów OECD wypadamy jednak fatalnie, bo jak wynika z raportu „Education at a Glance 2016”, państwa wysokorozwinięte wydają na oświatę średnio 5,2% swojego PKB.

Nasza rozmówczyni uważa, że zarobki nauczycieli trzeba zestawiać ze średnimi zarobkami w naszym kraju i porównywać je z zarobkami specjalistów o podobnych kompetencjach.

„Jeżeli informatyk w szkole zarabia 3500 zł na rękę, a informatyk na rynku z tymi samymi kompetencjami może zarobić pięć razy więcej, to o czym my tu mówimy? Uważam, że początkujący nauczyciel powinien zarabiać najmarniej ok. 5000 zł na rękę, a następnie – wraz z rozwojem zawodowym, stopniem zaangażowania i efektami pracy – kwota powinna znacząco wzrastać.”

Jednocześnie trzeba rozpocząć poważną dyskusję na temat gruntownej reformy systemu wynagradzania nauczycieli, bo – jak mówi Danuta Kozakiewicz – w Polsce dominuje model uśredniania: bez względu na to, jak się pracuje, zarabia się tyle samo.

„Tak być nie powinno. Dodatek motywacyjny, który często jest symboliczny, nie odgrywa roli motywacyjnej. Pensja zasadnicza nie powinna stanowić większości wynagrodzenia.”

Obecnie dodatek motywacyjny stanowić może od kilku do ok. 20% pensji zasadniczej. A gdyby tak mógł on wynieść nawet drugie tyle co nauczycielskia pensja? Nauczyciel zarabiałby np. 3000–4000 zł netto podstawy, bo to – intuicyjnie – kwota, która mogłaby powstrzymać exodus nauczycieli i zachęcić młodych ludzi do pracy w szkole. Potencjalnie drugie tyle wybitny nauczyciel mógłby zarobić w ramach dodatku motywacyjnego, czyli nawet 6000–8000 zł na rękę.

Nawet gdyby znalazłyby się na to pieniądze, potrzebny jest nowy system oceny pracy nauczycieli, np. wzorowany na rozwiązaniach stosowanych w korporacjach. Dziś dodatek motywacyjny leży bowiem w gestii dyrektorów szkoły, co może rodzić podejrzenia o uznaniowość. Jeśli w grę wchodzi 200300 zł, a więc o tyle więcej może zarobić lepszy nauczyciel od gorszego, to koszty błędnych decyzji są ograniczone. Ale gdybyśmy mówili o systemie, w którym wybitny nauczyciel może zarobić dwa razy więcej niż „przeciętny” musiałby działać sprawiedliwy system oceny.

Zaangażowani i dobrze wynagradzani nauczyciele to z kolei dobra, renomowana szkoła. Być może kolejnym etapem reformy polskiej szkoły powinien być powrót do koncepcji bonu oświatowego, w którym pieniądze z budżetu na edukację idą za uczniem, a więc o tym, do której szkoły trafią pieniądze, de facto decydują rodzice.

Obecny system, oparty na tym, że mniej więcej 70% pieniędzy szkoła otrzymuje z subwencji oświatowej (czyli z budżetu centralnego), sprzyja uśrednianiu. Co prawda wysokość subwencji zależy m.in. od liczby uczniów, ale nie ma ona mocy motywującej. Kiepska szkoła też otrzyma subwencję, nawet jeśli pieniądze lepiej spożytkowałaby inna szkoła, lepiej zarządzana, mająca możliwość przyciągania dobrych nauczycieli i zwiększania liczby uczniów.

———————

Posłuchaj podcastu: rozmowa o pieniądzach w szkole z menedżerką szkolną

podcast samcik-bednarekNauczyciele żądają podwyżek o co najmniej 20%. Ile faktycznie dziś zarabiają, a ile powinni? Dlaczego dodatek motywacyjny nie spełnia swojej roli? Skąd szkoła bierze pieniądze na pensje, remonty, pomoce dydaktyczne i jak dyrektorzy łatają dziury w szkolnym budżecie? O problemach polskiego szkolnictwa rozmawiamy z Danutą Kozakiewicz, dyrektorką Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie. Zapraszamy do odsłuchania pod tym linkiem!

Źródło zdjęcia: Pixabay

Subscribe
Powiadom o
87 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marian
2 lat temu

Jeśli się da to proszę dopisać jakiś mały akapit o nauczycielach akademickich. Oni nie dostali nawet tych 4,4%, a do tego nawet nie ma tematu jakichkolwiek podwyżek.
Asystent na uczelni na początek dostaje na poziomie pensji minimalnej. Potem tylko 4-6 lat badań naukowych i jak się obroni doktorat to można dostać cały tysiąc więcej. A potem to już z górki bo tylko 15 lat badań i jest habilitacja i kolejny dodatkowy tysiąc.

Admin
2 lat temu
Reply to  Marian

Słuszna uwaga, dziękujemy za uzupełnienie!

Laszlo Kret
2 lat temu
Reply to  Marian

To co opisał Marian to jest typowa polska droga „rozwoju naukowego” pracownika uniwersytetu: dostaje posadkę od swojego Pana i Władcy na ostatnich latach doktoratu i potem przez kolejne 15–20 lat wystarczy, że będzie wierny, niezbyt ambitny i cichy, to tak sobie doczeka do emerytury. Tacy ludzie o wyjeździe na post-doc’a, o mobilności nie słyszeli. Ale czemu się dziwić? Przecież już pod koniec doktoratu spłynęła na nich łaska państwowego etatu, na którym będą mogli spokojnie dociągnąć do siedemdziesiątki, albo i dłużej, bo co prawda przestaną przychodzić na Wydział koło pięćdziesiątki, ale kurtuazyjnie pokój pana profesora zostanie nietknięty, a młode pokolenie będzie… Czytaj więcej »

Jarek
2 lat temu
Reply to  Laszlo Kret

Dla dociekliwych proponuję zerknąć na stronę NCN i zobaczyć ile ta druga albo trzecia pensja wynosi. Będzie jakieś 3000 zł brutto brutto minus jeszcze marża 20-30% dla uczelni, czyli jakieś 1200-1500 zł na rękę. I na to może liczyć max co dziesiąty naukowiec. Szał, biorąc pod uwagę ilość obowiązków i biurokracji przy projekcie badawczym. O badaniach nie wspominam celowo.

Laszlo Kret
2 lat temu
Reply to  Jarek

W Opus pensja jest do 14200 zł/mc, lepiej niż etacik z uczelni; do tego można łączyć wykonawcę w grancie, nic nie stoi na przeszkodzie zasiadania w komisjach itd.

Wszyscy tylko biadolą, jak jest źle. Tak samo było na studiach: wszyscy tylko marudzili, ale żeby korzystać z tego co było dostępne to jakoś już mało kto chciał.

Jarek
2 lat temu
Reply to  Laszlo Kret

W opus pensja to 150000/rocznie czyli 12500 zł/mc. Ale od tego też trzeba prowizję uczelni zapłacić 20-30% i to jest podwójne brutto i nie możesz być zatrudniony na uczelni. Więc to nie jest druga pensja tylko pierwsza! Czyli jak masz już zaplecze badawcze u siebie na uczelni to możesz się co najwyżej zwolnić i zatrudnić gdzie indziej. Świetny pomysł!

Dominik
2 lat temu
Reply to  Laszlo Kret

Pasowałoby dopisać, że to 14 tysięcy to jest podwójne brutto bo pracownik musi sobie opłacić z tego składki po swojej stronie i po stronie pracodawcy więc efektywnie po koniecznej rezygnacji z pensji podstawowej okazuje się, że w grancie zarabia się prawie tyle samo co na etacie na uczelni.
Zasiadanie w komisjach? Znowu jakieś fantazjowanie o mitycznych komisjach.

Laszlo Kret
2 lat temu
Reply to  Dominik

Podsumowując to co napisałeś: 1) kierownik opłacany z grantu będzie zatem dostawać 1.5–2x więcej niż to co by dostawał na etacie z uczelni (jakaś 1/5 Opusów idzie dla naukowców do 7 lat po doktoracie, którzy jako alternatywę mają pozycję asystenta za powiedzmy 3500 netto). 2) alternatywnie można kierować projektem mając etat (wtedy wpada 3000 brutto; o ile dobrze rozumiem to już składki nie są potrącane, bo idą z etatu. Jest to mniej niż 1. opcja, ale tamta wynagradza odważnych i potencjalne przerwy między grantami). 3) komisji i komisyjek to jest bez liku: Rady Instytutów, stanowiska funkcyjne itd. Jak ktoś tylko… Czytaj więcej »

Dominik
2 lat temu
Reply to  Laszlo Kret

Ale to nadal dotyczy maksymalnie 10% najbardziej wybitnych naukowców. A do tego tylko z niektórych dyscyplin nauki. Bo np. w ekonomii grant na kwotę 300 tysięcy to jest bardzo duży grant, a taki sam grant w medycynie to ledwie na waciki wystarczy. Więc gdzie jest oferta godnego wynagrodzenia dla pozostałych 90% pracowników sektora? Być może na jakichś uczelniach płaci się pracownikom za udział w pracach komisji ale to jest zjawisko coraz rzadsze. Coraz częściej jest tak, że dziekan czy rektor po prostu człowieka powołuje do komisji w ramach czynu społecznego, a może tak zrobić bo jest to wpisane w zakres… Czytaj więcej »

Dominik
2 lat temu
Reply to  Laszlo Kret

Konkursów może i bez liku ale środki otrzymuje około 10% wnioskujących. A jak już ktoś wygra ten zagraniczny grant to zazwyczaj na czas grantu musi zrezygnować z pensji uczelnianej i przejść na pensję grantową, która w wielu zagranicznych grantach jest ustalana w odniesieniu do typowych pensji w danym kraju, więc błędny krąg się zamyka.
Więc te drugie, trzecie pensje to bzdura.

Laszlo Kret
2 lat temu
Reply to  Dominik

A ile miałoby dostawać? Przecież to jest konkurs a nie zapomoga. Z resztą są i takie z odsetkiem rzędu 20%. Wyjazd powyżej trzech miesięcy rzeczywiście wymaga wzięcia urlopu bezpłatnego — przynajmniej w przypadku osób, które mają do wyrobienia pensum. Jeśli ktoś jest na czysto naukowym i realizuje to za granicą to nie wiem czy musi brać urlop bezpłatny czy nie. Co do kwot, to już zależy od konkursu i uczelni. Oczywiście, że one odzwierciedlają standardy danego kraju. To nie jest ZSRR, gdzie naukowiec pracujący nad bombą miał nieograniczony budżet i mandarynki, a potem szedł na ścięcie. Natomiast, jeśli ktoś umie… Czytaj więcej »

Dominik
2 lat temu
Reply to  Laszlo Kret

Ale przecież do takiego konkursu trzeba przygotować wniosek konkursowy a to zajmuje czas, przynajmniej 6-12 miesięcy na porządny i przemyślany wniosek. Kto normalny będzie za darmo pracował tyle czasu jeśli wie, że szanse że ta praca przyniesie efekt to 10% czy nawet 20%.

Na uczelniach etat czysto naukowy to fikcja, otrzymują go pojedyncze osoby. Chyba, że mówisz o PAN a nie o uczelniach.

Laszlo Kret
2 lat temu
Reply to  Dominik

Zgadzam się z tym drugim — czyste etaty (sama dydaktyka lub same badania) to pojedyncze przypadki. O ile jeszcze trochę „starszych wykładowców” i „docentów” się gdzieniegdzie znajdzie, o tyle wszyscy, którzy prowadzą wyłącznie badania (wśród osób, które ja znam) są „samozatrudnione” (w sensie od lat opłacają się z grantów).

Co do pierwszego — najwyraźniej sporo tych nienormalnych jest, skoro liczba grantów nie spada, a odsetek pozytywnych wyników ogólnie maleje. I dobrze. Konkurs z zasady musi być selektywny. Jeśli nie piszesz wniosków to z czego opłacasz swoje badania? Z kasy statutowej? Przecież to (czasem) wystarcza na waciki (a czasem nie).

Dominik
2 lat temu
Reply to  Laszlo Kret

Coś czuję, że chyba przemawiają przez nas odmienne doświadczenia wynikające z pracy w innej dyscyplinie nauki. Pan pewnie obraca się w kręgach life science a ja bardziej humanistyka. Więc u Pana inne tradycje i zwyczaje, inne możliwości zarabiania.

dizzy
2 lat temu
Reply to  Marian

Zapomniał Pan dodać, że to i tak w przypadku kiedy ma się pełny etat. Wielu asystentów na początek musi się zadowolić jedynie ułamkami etatu (czyli również niestety ułamkiem minimalnej krajowej!), bo uczelnia nie ma dość pieniędzy na nich, a jeszcze musi wystarczyć na opłacenie godzin dla profesorów-emerytów blokujących latami miejsce młodszym. I te ułamki wcale niekoniecznie przekładają się na adekwatny podział godzin wypracowanych dla uczelni, bo przecież ktoś musi się zająć rekrutacjami studentów, promocją uczelni na targach, pilnowaniem na egzaminach, pisaniem recenzji prac czy wziąć udział w obronach dyplomów itp. I te wszystkie aktywności NIE wliczają się w pensum w… Czytaj więcej »

bbt
2 lat temu
Reply to  Marian

ale chyba na uczelni nie zostaje sie po to zeby uczyc innych – tylko kształcić dalej siebie?
zeby coś tworzyć / odkrywać – i to z tego będą pieniądze. a uczenie innych – przykry obowiązek żeby w ogóle móc zostać na uczelni

Dominik
2 lat temu
Reply to  bbt

Nie znam się na tym dobrze ale chyba pracownik zatrudniony na umowie o pracę wszelkie odkrycia z automatu przekazuje na pracodawcę.
Na chyba każdej uczelni pracownicy naukowi mają obowiązek prowadzenia sporej dydaktyki. Niby reforma Gowina wprowadziła stanowisko czysto badawcze bez dydaktyki ale uczelnie tego i innych zapisów reformy Gowinowej po prostu nie stosują w praktyce. Niektóre uczelnie do dziś jeszcze nie dostosowały swoich regulaminów do ustawy sprzed 5 lat bo rektorzy zakładali, że po co skoro pewnie niedługo będzie kolejna reforma a przecież pracownicy nie będą strajkować bo nigdy nie strajkowali.

Roman
2 lat temu

A istnieją jakieś opracowania lub raporty, które wskazują jaka jest produktywność nauczycieli? tzn. ile „wartości” produkują w ujęciu monetarnym. Wtedy sprawa negocjacji płacowych byłaby łatwiejsza bo wystarczyłoby pokazać, że nauczyciel wypracował miesięcznie np. 20 tysięcy wartości a zarabia 4.

Admin
2 lat temu
Reply to  Roman

Nie widziałem nigdy takich, pytanie jak mierzyć „produktywność” nauczyciela. Wynikami uczniów? Nie bardzo, bo mogą być mniej lub bardziej zdolni. Może postępem jaki uczniowie czynią? Ale jak mierzyć ten postęp?

Roman
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Tu coś znalazłem, może jest tego więcej
https://www.urban.org/sites/default/files/publication/32841/1001507-The-Economic-Value-of-Higher-Teacher-Quality.PDF

A teacher one standard deviation above the mean effectiveness annually generates marginal gains of over $400,000 in present value of student future earnings with a class size of 20 and proportionately higher with larger class sizes. Alternatively, replacing the bottom 5-8 percent of teachers with average teachers could move the U.S. near the top of international math and science rankings with a present value of $100 trillion.

Admin
2 lat temu
Reply to  Roman

Ooo, dzięki!

Dawid
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

W oświacie funkcjonuje parametr EWD, edukacyjna wartość dodana; dobrze jest to opisane na Wikipedii choćby.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Edukacyjna_wartość_dodana

Przemo
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

To jest akurat niemierzalne, I nigdy nie będzie.
Natomiast poziom ciała pedagogicznego jest stale ledwie przeciętny i nic się nie zmienia.

Ppp
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jak jest dobry uczeń, to sam się nauczy przy słabym nauczycielu lub wręcz bez niego. Bardzo słaby uczeń nie nauczy się nawet przy bardzo dobrym nauczycielu. Zatem parametr efektywności jest niemożliwy do sprawiedliwego zmierzenia. Wydaje mi się, że problemem jest nie tyle wysokość płac, co ich spłaszczenie. Jak początkujący zarabia nieco powyżej płacy minimalnej, to jest normalne – wszyscy tak mają. Tylko kiedy awansuje na mianowanego czy dyplomowanego, to powinien zyskiwać po 20-30%, a nie po 5-8%, jak teraz. A co do prestiżu: najpierw zrobili strajk tuż przed egzaminami i w trakcie egzaminów, a potem pogubili się w czasie pandemii… Czytaj więcej »

Jacek
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

dla nauczyciela geografii takim miernikiem byłyby wyniki matury z geofrafii.
Przykład:
50% zależne od średniego wyniku uczniów
50% średnie wyniki z tego roku vs średnie wyniki z x lat wstecz
(aby określić czy nauczyciel przyczynił sie do lepszch wyników czy jednak nie)

Zależność nie tylko od średnich wyników ale również od delty spowoduje ze nie bedzie sytuacji gdzie najlepsi nauczyciele beda w najdrozszych szkolach bo bedzie oplacac sie wyciagac uczniow w gore.

Admin
2 lat temu
Reply to  Jacek

No, ale wyniki matury zależą też od tego jak zdolnych i pracowitych belfer dostał uczniów…

Laszlo Kret
2 lat temu
Reply to  Jacek

Pomysłodawca ewidentnie nie zna realiów — uczniowie muszą wybrać przedmiot dodatkowy na maturze, ale jego wynik nie wpływa na zdanie matury. To znaczy wystarczy podejść do egzaminu i mieć np. 1%. Wiecie co jest najczęściej wybieranym przedmiotem dodatkowym? Biologia. Dlaczego? Bo jest na literę B i na liście wyboru jest na samej górze. Dzięki temu średni wynik z biologii to jakieś 30%. Nauczyciele biologii by byli na straconej pozycji.

Dorota
2 lat temu
Reply to  Jacek

A jakim mierniem należałoby mierzyć nauczycieli pracujących z niepełnosprawnymi intelektualnie autystami I to jeszcze w klasach łączonych,np.4 i 6? A za ten absurd pracy z dziećmi niepełnosprawnymi dodatek trudnościowy około 350zł brutto.Acha, większość pracuje nie w systemie 45 minut,a 60.

bbt
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

moze nie powinnismy miec tych samych szkół dla zdolnych i tych co chca tylko dotrwac do 8 klasy.
szkoda dobrych nauczycieli na slabych uczniow…

Admin
2 lat temu
Reply to  bbt

No, ale to by była klasyczna segregacja

Sylwester
2 lat temu
Reply to  Roman

To nie jest takie proste, bo nauka, wiedza, czy rozwój osobowy nie jest mierzalny prostymi wskaźnikami. Można tworzyć jakieś karkołomne konstrukty badające ten problem, ale w zasadzie sprowadza się to do rozwoju wiedzy w całym społeczeństwie, co się przekłada na zdolność do rozwoju naukowego kraju, co z kolei pozwala budować gospodarkę pod kątem rozwoju nowoczesnych technologii. U nas obecnie rozwój technologiczny leży i kwiczy, a władza liczy na niski poziom wiedzy w społeczeństwie, bo łatwiej takimi rządzić. Tylko, że to rodzi dyktaturę, co się albo ugruntuje (jak w Rosji, czy Korei Płn), albo w końcu ludzie ich wywiozą na taczkach.… Czytaj więcej »

andrzej
2 lat temu
Reply to  Roman

Jedyne co mi przychodzi do głowy aby nieco zmierzyć rynkową wartość pracy nauczyciela to stawka za godzinę korepetycji z danego przedmiotu.

Admin
2 lat temu
Reply to  andrzej

Tak już liczyłem, ale ludzie/czytelnicy nie byli zadowoleni z tej metodyki:
https://subiektywnieofinansach.pl/strajk-nauczycieli-ile-powinni-zarabiac-nauczyciele-godzina-korepetycji/

Aleks
2 lat temu

Zarobki sa na tle rynku pracy mocno nieatrakcyjne, a jak ktos chce wejsc do zawodu i po 20 latach pracy zarabiac wiecej te 1.000 zł brutto to zrozumiale ze chetnych do pracy brak… Zreszta daleko nie szukac – etat sprzataczki w Policji: „Jak czytamy na stronie KWP w Łodzi są wolne etaty na stanowisku sprzątaczki i robotnika gospodarczego w Sekcji Administracyjno-Gospodarczej Wydziału Inwestycji i Remontów KWP w Łodzi […].Na stanowisku sprzątaczki wynagrodzenie wynosi 3 342,62 zł brutto + wysługa lat (za kazdy przepracowany rok po 5 latach +1%; max +20%)” Czyli sprzataczka ze stazem pracy 20 lat ma brutto: ponad 4 000 zł !!! Obecnie dla nauczyciela stazysty proponuje… Czytaj więcej »

Przemo
2 lat temu

Zacznijmy od kwestii podstawowej: nauczyciel czy belfer, artysta czy rzemieślnik, albo raczej czeladnik.
Miałem wielu w życiu, mistrzów było kilku, średnich też, reszta powinna się przebranżowić na sprzątanie pomieszczeń, ale tak wiem, to wcale nie jest prosta praca dla każdego…

Klaudia
2 lat temu

Nauczyciele powinni mieć możliwość pracy 40h tygodniowo i nie byłoby problemów z wynagrodzeniem. Jeżeli nauczyciel pracujący 18 h tygodniowo zarabia 3200 zł brutto, to godzina jego pracy warta jest ponad 44 zł brutto, czyli 38 zł netto. Przy pracy na pełnym etacie jest to 6500 zł netto. Ja to tak widzę, ale mogę się mylić.

andrzej
2 lat temu
Reply to  Klaudia

Sam jestem nauczycielem nie upieram się sztywno przy pensum 18 godzin (ale to tylko mniej więcej połowa czasu jaki zajmuje praca, jest jeszcze masę innych obowiązków) ale nie wyobrażam sobie nauczyciela, który dałby radę ładować 40 godzin lekcji tygodniowo bez odwalania zwyczajnej chałtury. To znaczy – oczywiście, że się da – ale efekty tak prowadzonych lekcji byłyby mizerne. Prowadzenie lekcji wbrew temu co się wydaje nie polega na tym, aby wyjść na środek klasy i coś tam opowiadać, ewentualnie puścić prezentację. Zresztą z tych powodów wprowadzono górny limit i nauczyciel nie może być zatrudniony na więcej niż 1.5 etatu czyli… Czytaj więcej »

Jacek
2 lat temu
Reply to  Klaudia

Moja małżonka od lat powtarza – zapewnijcie mi w szkole sprawny komputer, drukarkę, dostęp do internetu i innych materiałów potrzebnych do pracy i wtedy mogę w szkole pracować 8h dziennie bo wszystko ogarnę w pracy i nie będę siedziała w domu po godzinach. Jednym słowem – dobrze przygotowane stanowisko pracy i przypuszczam, że każdy nauczyciel wolałby tak pracować, a nie zabierać pracę do domu i dodatkowo dokładać do tej pracy z własnych środków, używając własnego prywatnego sprzętu.

Ticzer
2 lat temu
Reply to  Klaudia

Wynajmujesz fachowca do położenia płytek i mówisz: płacę 100 zł za godzinę. A stoper włączasz wtedy kiedy on chwyta za pierwszą płytkę i kładzie na kleju. Czyli nie płacisz za usuniecie starych płytek, wyrównanie, zagruntowanie, inne czynności przygotowawcze, fugowania, sprzątanie. Widzisz analogię? Albo strażak ma zapłacone tylko wtedy kiedy gasi pożar, chirurg – kiedy operuje.

jsc
2 lat temu
Reply to  Ticzer

(…)Albo strażak ma zapłacone tylko wtedy kiedy gasi pożak(…)
Strażak OSP w zasadzie to tak ma płacone…

Ticzer
2 lat temu
Reply to  jsc

Zgadza się. Byli też tacy, którzy – aby zarobić – podpalali 😉 Tylko, że nie mówimy tutaj o ochotniczej pracy czy też wolontariackiej a o pracy zawodowej, a więc o PSP i zawodowych strażakach.

Max
2 lat temu
Reply to  Klaudia

Czyli praca w jednej szkole, szkoła zapewnia zaplecze biurowe do tego co do pory nauczyciele robili w domu, wywiadówki, wycieczki szkolne tylko w godzinach pracy, czyli od 8 do 16. Żadnych zielonych szkół, zajęć pozalekcyjnych, kółek zainteresowań. Jesteś za?

jsc
2 lat temu
Reply to  Max

3x TAK!

Michał
2 lat temu
Reply to  Klaudia

Nauczyciel nie pracuje 18h, jak już 22h przy tablicy. Poza tym musi przygotować np kartkówki, potem je sprawdzić. Plan nauczania itp
Już nie mówiąc o masie papierologii dla KO.
Oprócz tego zebrania, spotkania z rodzicami 😉

Ewa
2 lat temu
Reply to  Klaudia

Brawo!!!
Rozsądne podejście

Radek
2 lat temu
Reply to  Klaudia

Przeczytałeś w ogóle artykuł?

To może strażakom płaćmy tylko jak jadą na akcje, a czekając w remizie niech siedzą za darmo?

afga
2 lat temu
Reply to  Radek

Niech nauczyciele pracują w szkole, a nie o 11.30 już biegają po galeriach

Przemo
2 lat temu
Reply to  Radek

No widzisz, a LOT tak właśnie płaci zarówno pilotom, jak i personelowi pokładowemu.

jsc
2 lat temu
Reply to  Radek

Strażakom OSP tak się płaci…

Kasia
2 lat temu
Reply to  jsc

Nikt nie pracuje zawodowo jako strażak OSP, to dodatkowa działalność

jsc
2 lat temu
Reply to  Kasia

To, że służba w OSP nie jest praca zawodowa, nie przekreśla faktu, że osoby ją świadczące nie dostają świadczeń pieniężnych.

ObywatelRP
2 lat temu

Ich pensja powinna zależeć od wyników ich uczniów na Państwowych egzaminach. Tam, gdzie wyniki są dobre tam powinny być naprawdę duże pieniądze, tam gdzie wyników nie ma, tam zero podwyżek. No ale w socjalizmie takie rozwiązania nie przejdą…

andrzej
2 lat temu
Reply to  ObywatelRP

Też niezbyt miarodajna sprawa. Są tzw. szkoły „elitarne” gdzie idą bardzo dobrzy uczniowie, przy których nauczyciel nie ma za dużo roboty. Są też szkoły przeciętne gdzie idą albo średniacy albo matołki i często aby taki uczeń zdał potrzeba dużo więcej pracy i dużo większych kompetencji. Zresztą w polskiej szkole i tak za dużo się uczy tego co „będzie na egzaminach” a za mało tego co się faktycznie przyda w życiu i pracy. Więc taki system jeszcze bardziej zwiększy nacisk na kucie do egzaminów. Tu tak jak mowa w artykule należałoby zróżnicować zarobki o jakiś obiektywny system oceny nauczyciela Ale jak… Czytaj więcej »

Waldek
2 lat temu
Reply to  ObywatelRP

No nie wiem taki uczący ciebie, całe życie by pracował za darmo. 😂

Grzegorz
2 lat temu
Reply to  ObywatelRP

Takie założenie nie ma sensu. W tzw. lepszych szkołach, gdzie uczniowie i ich rodzice są zdeterminowani i ambitni nauczyciel musi mniej pracować niż w szkole, gdzie uczniowie są słabi, by ich „wyprowadzić” na ludzi i zmotywować.

W interesie całego społeczeństwa jest wysoka edukacja, bo to tworzy podstawy do wyedukowanego, inteligentnego Państwa. Piszę społeczeństwa, bo rządzącym nie zawsze jest na rękę inteligencja.

Last edited 2 lat temu by Grzegorz
Radek
2 lat temu
Reply to  Grzegorz

Dzięki temu nauczyciele będą chcieć przenosić się do lepszych (z ich punktu widzenia placówek), co wymusi na dyrekcji podjęcie dodatkowych działań by zatrzymać obecnie zatrudnionych. I tak na zasadzie konkurencji poziom i pracy i edukacji powinien iść w górę.

Jacek
2 lat temu
Reply to  ObywatelRP

Z perspektywy byłego ucznia mogę powiedzieć, że nie byłoby to miarodajne – niezainteresowany danym przedmiotem obniżałby renomę nawet najlepszego nauczyciela.

Tomasz
2 lat temu
Reply to  ObywatelRP

Niezbyt sprawiedliwe rozwiązanie. A co z dobrymi nauczycielami w „trudniejszych” szkołach/klasach

bbt
2 lat temu
Reply to  Tomasz

a co z zarobkami dobrych elektrykow w firmach z kiepską renomą,
dobrych informatyków w otoczeniu leserów czy świetnych redaktorów na kiepskich portalach?
nic nie zrobisz – zmieniasz prace…
To nauczyciele wywalczyli ze ma byc prawie-rowno dla wszystkich, i teraz dziwia się że nie ma jak docenić najlepszych.

Radek
2 lat temu

Argument o przygotowaniu lekcji to trochę lekceważenie, kpina z innych. Pracownicy umysłowi w innych branżach też muszą się przygotować do pracy, być na bieżąco z nowościami i robią to poza 40h tygodniem pracy a nie w jego ramach. Obłożenie pracą jest różne, to nie jest 19 dodatkowych godzin każdego tygodnia. Weźmy taki wrzesień, przez 2-3 tygodnie nikt kartkówek czy sprawdzianów nie robi i nie ocenia. Natomiast jak się sprawdziany skumulują w październiku to i ocenianie do późnych nocy może potrwać. Dobrze byłoby zrobić ewidencję pracy przez cały semestr i wtedy obliczyć średnią na miesiąc. Nauczyciele różnych przedmiotów zarabiają podobnie, a… Czytaj więcej »

Roman
2 lat temu

Czytałem, że w wielu zachodnich krajach w szkołach są zatrudniane osoby, których zadaniem jest tylko sprawdzanie uczniom zadań domowych albo sprawdzanie sprawdzianów. Są to zazwyczaj studenci wyższych roczników studiów, którzy chcą sobie dorobić, ale jednocześnie stawka dla nich jest niższa niż nauczyciela. Generalnie chodzi o to, żeby odciążyć nauczyciela od prostych prac żeby mógł się skupić na bardziej sensownym wykorzystaniu swojego czasu na nauczanie.

Mike
2 lat temu

Prawda jak zawsze leży po srodku tzn. pensje nauczycieli są za niskie ale jednoczesnie belfrowie wcale się nie przepracowują. Te ciągle powtarzane bajki o dodatkowych godzinach to sobie można między Tuwima a Andersena włożyć. Realia są takie ze może na jednego faktycznie dużo pracującego nauczyciela przypada ze 20 co to testy robi z gotowców udostepnianychch przez wydawnictwa, a następnie sprawdza je na ślepo zgodnie z kluczem odpowiedzi. Oceny koncowe wystawiane sa przez automat typu librus ktory sam liczy srednia z wprowadzonych w ciągu roku, nawet z odpowiednimi wagami. Na przedmiot przypada zwykle 5 takich ocen na semestr czyli wprowadzenie tych… Czytaj więcej »

Monika
2 lat temu

W artykule brakuje podstawowej informacji, a mianowicie porównania pensum w roznych krajach. A prawda jest taka, że polscy nauczyciele pracują przy tablicy najkrócej na świecie , bo 18h lekcyjnych, to 14h zegarowych. I nie pomogą tłumaczenia, że oprócz pensum mają inne dodatkowe zajęcia, bo w pozostałych krajach nauczyciele też je mają. Dlatego uważam, że i tak za dużo zarabiają za te marne 560h pracy dydaktycznej w roku.

Ja123
2 lat temu
Reply to  Monika

Pewnie dlatego wszyscy palą się do pracy nauczyciela, a szkoły mają setki kandydatów na jedno miejsce.

Monika
2 lat temu
Reply to  Ja123

Po podniesieniu pensum do 24h i zlikwidowaniu rocznych urlopów na tak zwane podratowanie zdrowia, okazałoby się, że nauczycieli za dużo. Przecież to oczywiste, że im krocej pracują, to tym więcej ich potrzeba. Może niech pracują po 5h w tygodniu, wtedy będzie brakowało 2 mln nauczycieli 🙂

Admin
2 lat temu
Reply to  Monika

Coś w tym jest…
https://subiektywnieofinansach.pl/strajk-nauczyciele-protestuja-rzad-niechcacy-pokazal-co-ich-czeka-ilu-straci-prace/
… ale liczby godzin przy tablicy nie da się rozciągać w nieskończoność

Monika
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie chodzi o rozciąganie ilości godzin w nieskończoność, ale o przyjęcie norm europejskich, np niemieckich. Ilość godzin dydaktycznych rocznie w Polsce : szkoły podstawowe 567h, szkoły średnie 478h. Odpowiednio w Niemczech: 801h i 747h. To są dane OECD z 2017r. Jest różnica? To jest odpowiednio o 41% i 56% więcej godzin. A nauczyciele w Niemczech przecież też mają dodatkowe zajęcia poza pracą przy tablicy. Ale widocznie nie udają tak jak u nas, że zajmują one ponad 20h w tygodniu..

Laszlo Kret
2 lat temu

„Jeżeli informatyk w szkole zarabia 3500 zł na rękę, a informatyk na rynku z tymi samymi kompetencjami może zarobić pięć razy więcej, to o czym my tu mówimy?” To wtrącenie chyba miało mieć charakter humorystyczny. Pani dyrektor nie sądzi, że osoba po informatyce ucząca w szkole ma te same kompetencje co informatyk z korporacji? To tak jakby sądzić, że chemik uczący w szkole ma te same kompetencje co chemik pracujący w przemyśle. Na wielu kierunkach jest specjalna ścieżka kształcąca nauczycieli i (wiem to na przykładzie mojego kierunku) zakres wymagań jest tam ograniczony względem innych specjalizacji. Poza tym są rożnego rodzaju… Czytaj więcej »

John
2 lat temu

W roku szkolnym 2022/2023 uczniowie i nauczyciele będą mieli łącznie 179 dni wolnych!!!Słownie sto siedemdziesiąt dziewięć!!! A w pozostałych dniach pracują raptem po kilka godzin. Oczywiście nie wszyscy, ale takich warunków nie ma żadna branża w tym kraju

Aaa
2 lat temu

Nauczycielom można płacić miliony złotych. Poniżej sposób na to, jak to zrobić (i nie chodzi mi o wykorzystanie inflacji :-). Robimy fundamentalny błąd w założeniach. Szkoła ma funkcję opiekuńczą, socjalizującą oraz edukacyjną (i pewnie inne – ale tyle przyszło mi do głowy). Ale próbujemy ją rozliczać tylko z funkcji edukacyjnej. Proponuję rozdzielić te funkcje i zbudować szkołę zupełnie na nowo. To możliwe dzięki powszechnej digitalizacji. Teraz – szkoła jest zorganizowana tak samo, jak za Bismarcka… Gdyby oddzielić funkcję edukacyjną od pozostałych – można by zapłacić nauczycielom miliony (każdemu nauczycielowi). Ale tylko kilkuset nauczycielom w kraju. Ci wybrani nauczyciele – albo… Czytaj więcej »

Laszlo Kret
2 lat temu
Reply to  Aaa

Pomysł fajny. W Chinach tak się uczy angielskiego, jest taka pani, która (przed reformami) miała dosłownie setki tysięcy uczniów, których uczyła online, chyba miała swój program w TV. Zarabiała coś koło 500 000 dolarów rocznie. Nie była zatrudniona przez władze. Problem z takim podejściem jest jednak zasadniczy — nie da się stworzyć jednego, uniwersalnego sposobu przekazani wiedzy, tak aby każdy go załapał. I tutaj wchodzi nauczyciel, który powinien tak długo szukać analogii, przykładów, trików itp. aby każdy tłumok w jego klasie wreszcie załapał. A o poziomie nauczycieli w pewien sposób świadczyły lekcje online z TVP 🙂 to byli zawodowi nauczyciele… Czytaj więcej »

Mieczysław
2 lat temu

Znowu o zarobkach „biednych” nauczycieli. A ja dalej czekam aby ci wszyscy „biedni” pokazali swoje roczne PIT-y. Mają w całym roku mnóstwo dodatków a eksponują w mediach tylko odcinki z gołej płacy miesięcznej. Uważam, że „Subiektywnie…..” jako poważny portal ekonomiczny powinien poważnie podejść do przedstawianego przez siebie tematu i pokazać jakąś liczbę rzeczywistych PIT-ów nauczycieli. Mam nadzieję, że kiedyś Pan Maciej i spółka obiektywnie ten temat przedstawi nie ulegając demagogii ze strony ZNP.

Admin
2 lat temu
Reply to  Mieczysław

Dobrze, obejrzymy też PIT-y. Ale nawet jak ktoś jako-tako sobie radzi ciągnąc trzy etaty to i tak nie będzie to żaden dowód, że ma za dobrze

Radek
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

3 etaty? 120 godz. tygodniowo? 24 godz. pracy dziennie? Wątpliwe 🙂
a może tak naprawdę nie 3 etaty tylko 3 miejsca pracy? adwokat też nieraz w różnych sądach ma rozprawy

Admin
2 lat temu
Reply to  Radek

Są jeszcze zawody z nienormowanym czasem pracy

Monika
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Owszem będzie. Bo jeśli ktoś nawet ciągnie trzy etaty, to znaczy że się na jednym nie przepracowuje i na pewno nie pracuje 40h w tygodniu tak jak deklaruje. Ja osobiście tak intensywnie pracuję 8h/dobę że nie mam już siły na nic więcej, a też pracuję umysłowo (jestem inżynierem projektantem). Znam parę nauczycielek i widzę jak mają dużo wolnego czasu. I nie wyobrażam sobie żeby za takie lenistwo miały zarabiać tyle samo co ja.

Admin
2 lat temu
Reply to  Monika

No tak, ale ich lenistwo nie wynika z faktu, że to zawód, w którym mało się pracuje (więc powinno się mało płacić za tę robotę), tylko że te koleżanki nie wykonują swoich obowiązków. Pani też mogłaby pracować po 4h dziennie i ktoś by mógł powiedzieć, że zawód projektanta inżyniera nie powinien być wysoko płatny, bo on widział, że Pani pracuje tylko przez 4h dziennie, więc nie ma powodu, by projektanci zarabiali więcej, niż minimalna krajowa

Monika
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jeżeli ktoś ciągnie trzy etaty, to znaczy że jeden etat nie zajmuje więcej niż 20h/tydzien. W przeciwnym wypadku już by nie żył. Zatem pytam, ile powinien zarabiać człowiek pracujący de facto na pół etatu i mający ponad dwa miesiące płatnych wakacji? Naprawdę 7000 netto? To są chyba jakieś kpiny.

Admin
2 lat temu
Reply to  Monika

Pani Moniko, poproszę o namiary na ten etat, który nie zajmuje więcej, niż 7h w tygodniu 😉

afga
2 lat temu
Reply to  Mieczysław

Niestety w PIT-ach nie ma dodatkowej kasy z korepetycji.

A PIT-y nauczycieli łatwo sobie obejrzeć, ponieważ spora ich liczba pełni funkcje w radach miast, gmin, powiatów i muszą składać oświadczenia majątkowe.
I tu znowu pomaga im 18h przy tablicy – kto z pracujących „normalnie” mógłby wychodzić na posiedzenia, komisje i inne nasiadówki (a gdy akurat przypada taka nasiadówka w czasie lekcji, można odwołać lekcję, zrobić zastępstwo itp.)

Zenek
2 lat temu

Przedstawiam najlepsze rozwiązanie dla nauczycieli.
Rząd ogłasza nie możemy dać wam podwyzki ,nie chcemy też strajku więc podajemy się do dymisji. Władze obejmuje opozycja czyli praktycznie PO. Nauczyciele rezygnują ze strajku , nie dostają żadnych podwyżek przez kilka lat, ale są bardzo szczęsliwi nikt nie mysli o strajkach To samo dotyczy słuzby zdrowia administracji.
Dodatkowo w prezencie szkoły dostają do nauki podręcznik do historii napisany przez matke Adama Michnika.
Nauczyciele są tym zachwyceni

Zenek
2 lat temu

Przedstawiam najlepsze rozwiązanie dla nauczycieli.

Rząd ogłasza nie możemy dać wam podwyzki ,nie chcemy też strajku więc podajemy się do dymisji. Władze obejmuje opozycja czyli praktycznie PO. Nauczyciele rezygnują ze strajku , nie dostają żadnych podwyżek przez kilka lat, ale są bardzo szczęsliwi nikt nie mysli o strajkach To samo dotyczy słuzby zdrowia administracji.
Dodatkowo w prezencie szkoły dostają do nauki podręcznik do historii napisany przez matke Adama Michnika.
Nauczyciele są tym zachwyceni.

łoś superktoś
2 lat temu
Reply to  Zenek

W zasadzie to ma Pan rację, bo gdyby rządziła opozycja inflacja byłaby pewnie na poziomie 5-6%, więc de facto, względem stanu obecnego, dostaliby 10% podwyżki nie dostajac nawet złotówki do ręki. Brałbym w ciemno!

Dariusz
2 lat temu

Fajnie to jest rozwiązane w Estonii. Uznano że nauczyciel ma pracować 35 godzin tygodniowo (przy tablicy, w domu itd.) i otrzymują ponad średnią krajową. To jest odpowiednie rozwiązanie a nie obecna polska bieda albo niektóre niedorzeczne roszczenia nauczycieli. Dzięki temu Estonia kraj który 30 lat temu wychodził z dużo głębszej od nas komuny jest dziś najlepszy w Europie w testach PISA

Admin
2 lat temu
Reply to  Dariusz

Dobry pomysł

Ania
2 lat temu

Nauczyciele zarabiają bardzo marnie. Warunki pracy też mają marne. Nie mam co do tego wątpliwości. Problem polega na tym, że jeżeli odejdziemy od ,,wszystkim po równo”, to jak ocenić pracę nauczyciela? Wynikami egzaminów? Nie ze wszystkiego dzieci zdają egzamin, a klasy bywają różne – dla niektórych uczniów 90% to słaby wynik, innych cudem nauczyciel wyciągnie na 50%. Padł pomysł, by więcej płacić w zależności od liczebności klas, a tu znowu – są klasy liczne, gdzie pracuje się nieźle, a bywają klasy mało liczne, gdzie są dzieciaki z wszelakimi dysfunkcjami i problemami (często są to klasy integracyjne). Do tego ten, kto… Czytaj więcej »

Anastazja
2 lat temu

Ja czekam do stycznia, i jeśli nie będzie podwyżek odchodzę z zawodu, od kilku lat ciągnę najniższą krajową, z dodatkiem wychowawczym płatnym 40 zł ostatnio okazało się że moja pomoc zarabia miesięcznie 200 zł więcej odemnie, dla mnie skandal, motywacji do pracy zero, nic tylko wymagania robienie projektów, jasełek, spotkania z rodzicami i świecenie oczami za wszystko, tłumaczenie się jak broń Boże komuś się coś stanie, nikomu nie polecam takiej pracy. Za czasów studiów dorabiając sobie miałam miej obowiązków a więcej zarabiałam.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu