Od kwietnia 2018 r. każdy kierowca może przez internet sprawdzić ile ma punktów karnych na koncie. Władze otworzyły dostęp online do baz policyjnych, do których do tej pory można było się dostać tylko w tradycyjny sposób, stawiając się osobiście na posterunku policji
Teraz wystarczy login i hasło do tzw. profilu zaufanego (czyli naszej „osobowości” zarejestrowanej w bazie danych polskiej e-administracji) lub login, hasło i kod jednorazowy do bankowości internetowej. Ta ostatnia funkcja jest dostępna tylko dla klientów niektórych banków, ale szczęśliwie są wśród nich trzy bardzo duże instytucje finansowe. Nie byłbym sobą gdybym nie przetestował dla Was nowego dostępu do „karniaków”. System jest daleki od ideału ergonomii, ale… działa.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Baza punktów, czyli dużo zbędnego klikania
Punktem wyjścia jest strona internetowa www.obywatel.gov.pl. Tu nie sposób się zgubić, bo od razu atakują nas dwie ramki – przeznaczona dla tych, którym kończy się ważność dowodu osobistego oraz dla tych, którzy chcą sprawdzić punkty karne. Klikamy więc tę drugą ramkę i system przenosi nas na stronę usługi. Tu czeka nas pierwsze niepotrzebne kliknięcie, bowiem wybieramy czy chcemy sprawdzić punkty karne przez internet czy w komisariacie policji. To głupie okrutnie, bo gdybyśmy chcieli sprawdzić na policję to byśmy tu nie klikali, tylko dreptali.
Klikamy więc opcję „Przez internet”, co skutkuje rozwinięciem kolejnego napisu z ramką „Sprawdź swoje punkty karne”. Obok ramki znajduje się kompendium wiedzy o punktach karnych (też trochę bez sensu, bo skoro przychodzę sprawdzić ile ich mam to przypuszczalnie znam już ich wagę w moim życiu) oraz informacja, że do skutecznego zerknięcia w bazę „karniaków” jest potrzebny tzw. profil zaufany. Czyli coś a la login do portali administracji publicznej.
Wykonuję więc drugie zbędne kliknięcie i… system prosi o trzecie zbędne kliknięcie. Pojawia się bowiem okienko „Zaloguj się”, po którego kliknięciu system przenosi nas na stronę profilu zaufanego. Tu żarty się kończą, bowiem trzeba podać login i hasło (czyli dane z profilu zaufanego) lub też poinformować system, że chcemy się uwierzytelnić drugim sposobem – poprzez swoje konto w banku. Do wyboru mamy trzy duże banki – PKO BP wraz z jego wypustką internetową Inteligo, Bank Millennium oraz ING – oraz system Poczty Polskiej o nazwie Envelo.
Masz konto w tych bankach? Z punktu łatwiej
Tak się składa, że mam rachunki we wszystkich tych zacnych instytucjach, jednak tylko jedna – PKO BP – pozwoliła mi na zalogowanie się do systemu sprawdzania punktów karnych. Dlaczego? Ano tylko z tym rachunkiem bankowym powiązany jest mój profil zaufany w polskiej e-administracji. Ponieważ PKO BP był pierwszym bankiem, ktory uruchomił tę usługę i przez jego rachunek logowałem się do profilu zaufanego po raz pierwszy, to teraz – przynajmniej dopóki nie zadeklaruję w innym z wymienionych banków chęci logowania się z jego pomocą do e-administracji – będę musiał korzystać z usług PKO BP. Dziwne to i też trochę głupie, ale już trudno.
Kliknąłem więc ikonkę PKO BP, podałem login i hasło do mojego ROR-u i mogłem złożyć wniosek o dostęp do bazy punktów karnych. Na razie tylko wniosek. Żeby podpisać ten wniosek musiałem… znów zalogować się do bankowości internetowej PKO BP, ale tym razem podać nie tylko login i hasło, ale i kod jednorazowy (tak jakbym wykonywał przelew). Nie bardzo rozumiem dlaczego muszę osobno autoryzować dostęp do wniosku i osobno podpisywać ten wniosek – to znów dużo zbędnych kliknięć – ale koniec końców udało się.
Sezamie (z punktami), otwórz się!
Moim spragnionym wiedzy oczom ukazał się formularz z informacją ile mam punktów karnych aktywnych, a ile „w procesie” (czyli takich, które nie zostały przeze mnie przyjęte i czekają na rozstrzygnięcie sądowe). Można też rozwinąć menu, w którym ukazują się wszystkie wstydliwe szczegóły każdego z wykroczeń, które stały się przedmiotem naliczenia punktów jest więc informacja na czym polegał błąd kierowcy, kiedy dokładnie został popełniony (data i godzina) oraz gdzie (ulica i miasto). Bardzo fajna i solidna dawka informacji.
Co zrobić jeśli nie mam konta w żadnym z wymienionych wyżej banków i nie mogę logować się do profilu zaufanego za pośrednictwem bankowych loginów i haseł? Wtedy pozostaje droga trudniejsza, czyli założenie sobie profilu zaufanego „na piechotę”. Wniosek można złożyć przez internet, ale potem trzeba niestety pofatygować się do jednego z punktów weryfikacyjnych (ich lista jest na stronie internetowej, na której zakładamy profil zaufany) i pokazać swoją twarzyczkę oraz dowód osobisty.
Kto jest przedsiębiorcą i ma przyznany tzw. certyfikat kwalifikowany do kontaktów z e-administracją może użyć też tej metody logowania do profilu zaufanego. Nie da się ukryć, że najlepiej mają klienci PKO BP, Millennium, ING. Tu nic nie trzeba robić, tylko znać własny login, hasło i mieć przy sobie smartfona do SMS-ów autoryzacyjnych.
Czytaj też: Urzędnicy wypełnią za ciebie PITa. Zgłosisz się online
Ile są warte dane z policyjnej bazy?
Czepiam się w niniejszym tekście, że system jest nieergonomiczny, że przerzuca bez przerwy między różnymi stronami internetowymi, że każde pięć razy potwierdzać to samo, że dwa razy każe się logować, ale sam fakt, że mogę sprawdzić swój stan punktowy w policyjnych kartotekach, nie ruszając się z fotela – to jest coś. I już się zastanawiam czy przypadkiem wydruki z tej bazy nie będą wkrótce miały wartości nie tylko informacyjnej, ale i rynkowej.
Wyobraźmy sobie, że wydruk z bazy punktów policyjnych jest jednym z warunków, które pozwolą nam uwiarygodnić się w firmie, w której ubezpieczamy auto. Dzisiaj ubezpieczyciel może się dowiedzieć jakie w przeszłości mieliśmy na koncie wypadki (te dane są w bazie Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego), ale nie zna naszych grzechów drogowych. W zaistniałej sytuacji – gdy ceny OC rosną jak na drożdżach – uzależnienie składki od liczby punktów karnych mogłoby być niegłupim pomysłem.
Czego jeszcze dowiesz się o sobie przez internet?
Co by było, gdyby do policyjnej skarbnicy mądrości mieli ubezpiecxyciele? Poza śledzeniem naszego stylu jazdy za pomocą specjalnej aplikacji w smartfonie (tańsza, ale „wyłączalna”) bądź „czarnej skrzynki” w samochodzie (droższa, ale bardziej niezawodna) ubezpieczyciel mógłby też poznać nasze saldo punktów karnych. Jest tylko jedno „ale”. Dostęp do policyjnej bazy mają tylko kierowcy, więc ubezpieczyciele musieliby prosić o wydruki. Te nie są w żaden sposób potwierdzone (ani podpisem, ani pieczątką), a więc ich wartość dowodowa jest do podważenia.
Koniec końców to dobrze, że jest kolejna rzecz, której możemy się o sobie dowiedzieć nie ruszając się z fotela. Przypominam, że od pewnego czasu każdy kierowca może sprawdzić historię dowolnego samochodu (niekoniecznie swojego) w Centralnej Ewidencji Pojazdów). Nie trzeba w tym celu się logować do profilu zaufanego, wystarczy podać numer rejestracyjny auta.
Czytaj: Jak sprawdzić historię samochodu w bazie CEP? Poradnik
Czytaj: Ktoś zapomniał wpisać zastaw do rejestru i… mojemu czytelnikowi komornik zabrał samochód!
A z innych rzeczy, które warto sobie sprawdzić przez internet polecałbym również wiarygodność płatniczą – można założyć sobie przez internet konto w Biurze Informacji Kredytowej i tam poprosić o „laurkę”, czyli historię spłacanych kredytów i liczbę gwiazdek, którą z tego tytułu BIK nam przyznał (niestety, kto chce korzystać z tej opcji w najbardziej wypasionej wersji, musi zapłacić). Podobną platformę, pozwalającą sprawdzić z kolei kto się nami interesował, oferuje też – i to za darmo – baza rajowego Rejestru Długów,
Czytaj: Jak sprawdzić swoją wiarygodność płatniczą? Trzy sposoby
Fajny jest też system pozwalający sprawdzić wartość naszego mieszkania na podstawie wiadomości z bazy transakcji zawartych w najbliższej okolicy. Ostatnio twórcy tego systemu wzbogacili go o nowe funkcjonalności – można sprawdzić np. jaki jest poziom bezpieczeństwa w naszej okolicy. Za ten raport trzeba niestety zapłacić 30 zł.
Czytaj: Ile warte jest twoje mieszkanie? A sąsiada? Oni ci to powiedzą
I to by było na tyle. Życzę Wam szerokiej drogi. Nie takiej jak ta, bo z takiej już kiedyś wypadłem ;-)). Za wypadnięcie z drogi też jest kilka punktów karnych, więc szczerze odradzam :-).
Zdjęcie tytułowe: Alexas_Fotos/Pixabay