Czy pracownicy z Ukrainy pozostaną na dłużej na polskim rynku pracy i czy jest ryzyko, że mogą niedługo wrócić do swojego kraju albo wyjechać z Polski, żeby podjąć pracę w innych – bogatszych – krajach europejskich? Przed inwazją Rosji pracowało u nas powyżej miliona Ukraińców. Doskonale radzili sobie z podejmowaniem pracy, a polskie firmy i zakłady usługowe sprawnie zatrudniały Ukraińców. Czy grozi nam ich odpływ i załamanie polskiego rynku pracy?
Odpływ Ukraińców to duże ryzyko dla gospodarki, bo z doświadczeń ostatnich 10 lat wynika, że ich obecność w sektorach takich jak infrastruktura drogowa i kolejowa, budownictwo mieszkaniowe, przemysł, rolnictwo czy opieka domowa i społeczna, była niezwykle istotnym wsparciem na rynku, na którym brakuje pracowników. Dzięki przybyszom z Ukrainy wiele gałęzi gospodarki mogło sprawnie działać, a nasz wzrost gospodarczy był dużo szybszy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W latach 2013-2018 imigranci z Ukrainy dodawali do dynamiki polskiego PKB po ok. 0,3-0,9 pkt proc. (do dynamiki, czyli wzrostu, a nie do całego PKB). Stanowili ok. 4,5% potencjału całej siły roboczej w Polsce jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę w 2020 r. Liczba pracowników z Ukrainy w Polsce wahała się między 800 000 a 1,2 mln, głównie mężczyzn pracujących w tzw. sektorach ciężkich – budowa dróg, mostów, linii kolejowych, biur i mieszkań oraz w rolnictwie. Kobiety pracowały głównie w sektorze sprzątania, opieki domowej i społecznej, a także w rolnictwie.
Po lutym 2020 r. liczba mężczyzn spadła, wzrosła za to liczba kobiet. Aktualna sytuacja imigrantów z Ukrainy na ryku pracy w Polsce została kompleksowo opisana w najnowszym raporcie NBP z 2023 r. Z opracowań na temat pracowników z Ukrainy wynika, że polski rynek pracy bardzo sprawnie poradził sobie z przyjęciem i zagospodarowaniem setek tysięcy nowych osób w firmach, i to zarówno przed wojną, jak i w czasie jej trwania.
Odpływ Ukraińców? Na razie nie
Mimo że od czasu do czasu pojawiają się alarmistyczne informacje, że już już czeka nas odpływ Ukraińców z Polski, to wiele wskazuje na to, że jeszcze długo do niego nie dojdzie, o ile w ogóle. Chyba że władze ukraińskie, które odczuwają braki w stanie osobowym armii ukraińskiej, będą aktywnie wzywać Ukraińców w wieku poborowym do służby w wojsku.
Agendy ONZ szacowały, że w ciągu roku od rozpoczęcia rosyjskiego najazdu w lutym zeszłego roku z Ukrainy wyjechało ponad 18 milionów osób. Nieco inne dane podają ośrodki ukraińskie, według których po 24 lutego ub. roku z Ukrainy wyjechało ponad 20 mln osób.
Według źródeł ukraińskich na pierwszym miejscu listy krajów, które przyjęły największą liczbę uchodźców, jest Polska – 1,5 mln osób. Za nami są Niemcy, gdzie zatrzymało się 1 mln Ukraińców, podium zamykają Czechy – 486 tys. Dalsze pozycje przypadły Włochom, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Z czasem, gdy sytuacja zaczęła się poprawiać, 9,9 mln z tej wielkiej uchodźczej fali wróciło do kraju i obecnie za granicą jest około 8-9 mln ukraińskich uchodźców. Status uchodźczy oficjalnie otrzymało ok. 5 mln osób, pozostali przebywają na Zachodzie jako „turyści”.
Demografowie z Narodowej Akademii Nauk Ukrainy oceniają, że teoretycznie mogłoby powrócić nad Dniepr jeszcze 4-5 mln osób, co oznacza, że państwa Unii Europejskiej musiałyby się przygotować na dość duży odpływ potencjalnych i rzeczywistych rąk do pracy. Tyle że aż taki odpływ Ukraińców to czysta teoria, a im dłużej będzie trwać wojna, tym większe szanse na zakorzenienie się uchodźców za granicą, w tym w Polsce, na stałe.
Nawet po ewentualnym zakończeniu działań wojennych sprawa masowych powrotów nie jest oczywista, bo zniszczenia infrastruktury mieszkaniowej i gospodarczej będą tak duże, że ani nie będzie gdzie mieszkać, ani – gdzie pracować. W takiej sytuacji może się okazać, że po wojnie doszłoby wręcz do kolejnej fali napływu imigrantów, tym razem o charakterze ekonomicznym, na zachodnie rynki pracy.
A jeśli chciałyby/chcieliby wracać, to dlaczego?
Odpowiedź na tak zadane pytanie będzie inna w zależności od tego, w jakim kontekście pytamy.
Z jednej strony mamy więc grupę powodów „praktycznych”: zakończenie okresu, na jaki przyznana była czasowa ochrona zachodniego państwa przyjmującego, brak bezpłatnego mieszkania w połączeniu z wysokimi kosztami samodzielnego wynajmu, skasowanie wypłat pomocy finansowej czy problemy ze znalezieniem pracy.
Z drugiej strony ważne są również czynniki „emocjonalne”: rozłąka z rodziną, która została w Ukrainie, problemy z adaptacją w obcym środowisku kulturowym.
Odmienny wpływ na decyzje Ukraińców mogą mieć te same czynniki, ale w różnych krajach. Im dalej na Zachód, tym bardziej rosnąć będzie obcość kulturowa. Jednak jednocześnie inaczej będą się rozkładać czynniki ekonomiczne. Np. korzystniejsze warunki pracy będą w Niemczech, gdzie pracuje zaledwie 15% ukraińskich uchodźców, niż w Polsce, gdzie odsetek ten to 41%.
Badania think-tanku Ukraińskiego Instytutu Przyszłości z Kijowa pokazują, jak silne znaczenie dla decyzji o powrocie do kraju mają kwestie rodzinne. Z grona tych osób, które wróciły nad Dniepr, ponad 60% deklaruje, że powodem były właśnie sprawy rodzinne.
Dodatkowo 46% pozostających za granicą chciałoby wrócić do domu, żeby prowadzić „przedwojenne życie” – to zamiar jednak nie do zrealizowania, bo powojenna Ukraina na pewno nie będzie przypominać tej sprzed lutego 2022 r. i nie chodzi o nawet o skalę zniszczeń, ale o totalne przeoranie wojną rzeczywistości społeczno-ekonomicznej i dokonujące się coraz głębsze zmiany kulturowe. W rezultacie takiej Ukrainy jak „przed wojną” po prostu nie będzie.
Według prognoz sporządzonych przez demografów z ukraińskiej akademii nauk znaczna część kobiet, które wyjechały z Ukrainy, już tam nie wróci nawet wtedy, kiedy wojna się skończy.
Czynnikami „zewnętrznymi” wpływającymi na większą lub mniejszą skłonność do powrotu będą: dostępność odpowiedniej pracy (z czym przynajmniej na razie nie ma większych problemów) i polityka państw, w których osiedlili się Ukraińcy.
Czynniki wewnętrzne to przede wszystkim zasoby mieszkaniowe. Straty w tym zakresie są ogromne jak np. w Charkowie czy w regionach wschodnich, przez które przeszedł front. Ale także sytuacja na lokalnym rynku pracy, z czym może być dosyć trudno. Ważną sprawą będzie to, czy mężowie kobiet, które wyjechały, powrócą żywi z wojny.
Odpływ oczami samych Ukraińców – Kanada pachnąca…?
Warto przyjrzeć się temu, co o swojej sytuacji za granicami ojczystego kraju i perspektywach emigracyjnych mówią sami Ukraińcy. Jak ich oczami wygląda potencjalny odpływ Ukraińców z Zachodu?
Czy pora wracać na Ukrainę? – zastanawia się na portalu dla ukraińskich emigrantów w Kanadzie Aleks Pawlenko z 3-letnim stażem pobytu w tym kraju. Wcześniej razem ze swoją rodziną mieszkał i pracował w Polsce, teraz jest w trakcie załatwiania kanadyjskiego obywatelstwa. To, co im się nie spodobało, to wysokie ceny i brak żywego kontaktu z rodziną, która została w Ukrainie. Kilkunastoletnie dzieci tej imigranckiej rodziny dorywczo pracują w sklepach, restauracjach, przy sprzątaniu ulic.
Rodzinie podoba się za to wszechstronne wsparcie ze strony państwa, które „nigdy nie zostawi człowieka w potrzebie”, a także możliwość kupienia tanio domu. Rodzinę Aleksa stać było na kupno domu na kredyt już po roku od przyjazdu do Kanady. Konkluzja – do końca nie wiadomo, co będzie, ale wizyty nad Dnieprem czy w Polsce w przypadku rodziny Aleksa to będą raczej odwiedziny lub wizyty turystyczne, ale z kanadyjskim paszportem w kieszeni.
Jednak Aleks należy do grupy szczęśliwców. Ukraińcom, którzy, uciekając przed wojną, dotarli do Kanady po nim, ten kraj się nie spodobał. W listopadzie Bloomberg opublikował wyniki badań, które pokazują, że część uchodźców już wyjechała z Kanady, a wielu szykuje się do powrotu do Europy. Główne powody to koszty wynajmu mieszkania i problemy ze znalezieniem pracy, która pozwalałaby na pokrycie rosnących w związku z inflacją kosztów życia.
Średni koszt wynajęcia mieszkania w Toronto to dziś 2614 dolarów kanadyjskich, a to prawie tyle, ile wynoszą zarobki brutto pracownika zatrudnionego na pełnym etacie z minimalną ustawową płacą. Dają się we znaki i podwyżki cen – we wrześniu żywność była o 5,8%, a gaz o 7,5% droższe niż rok wcześniej.
Bliżej domu? Tak, ale tam, gdzie są świadczenia
Ukraińców, którzy, uciekając przed wojną, znaleźli się na Litwie, odstrasza totalny bałagan. Nie można się dowiedzieć, jakie świadczenia przysługują uchodźcom bezpłatnie, a jakie koszty trzeba ponosić samemu. O dostaniu się do lekarza specjalisty w rozsądnym terminie można tylko pomarzyć.
„Dzwonisz do urzędu, mówią ci jedno, przychodzisz do innego urzędnika i informacja jest całkiem inna od tej, którą dostałeś przez telefon. Myślę, że to wielka dziura w polityce integracyjnej Litwy, jeśli chodzi o uchodźców” – opowiadała litewskim mediom Polina, jedna z mieszkających w Wilnie Ukrainek. I z tego kraju Ukraińcy wyjeżdżają.
Wcale nie lepiej jest uchodźcom znad Dniepru w Portugalii. „Widzę po naszych obywatelach, że do domu chce wracać większość. Mówią, że stęsknili się za rodziną, za ojczyzną. Każdy ma swoje powody powrotu. Kobiety stęskniły się za domem, w Portugalii trudno znaleźć mieszkanie i pracę, a wsparcie dla uchodźców jest niewielkie. Dają ok. 190 euro i to nie wszystkim. Konkretna kwota zależy od indywidualnej sytuacji” – tłumaczyła agencji RBK ukraińska wolontariuszka Tatiana Sołohub pracująca z uchodźcami. „Portugalscy” Ukraińcy – ci rozczarowani – albo wracają do domu, albo szukają szczęścia w Austrii, Szwajcarii, Niemczech, gdzie mogą dostać więcej świadczeń i więcej zarobić.
Jeśli chodzi o Polskę, to w sumie z naszego kraju chce wyjechać prędzej czy później 55% szukających u nas schronienia Ukraińców. 38 proc. zamierza zostać zaś tutaj na stałe. Mimo pojawiających się tu i ówdzie zapowiedzi masowego exodusu do Niemiec, taka sytuacja nam nie grozi.
Na poziomie samych deklaracji przeniesienie się do innego kraju w poszukiwaniu lepszych niż oferuje Polska warunków, w tym właśnie do Niemiec, zgłasza tylko 7% Ukraińców, a od takich deklaracji do realizacji droga jeszcze daleka.
Kobiety nie wrócą, mężczyźni wyjadą?
Odpływ Ukraińców z zachodnich rynków pracy i gospodarek to może atrakcyjna medialnie teza, ale coraz bardziej abstrakcyjna.
„Zamiast powrotów do domu i tak już wyludnioną Ukrainę spotkać może kolejna fala wyjazdów” – ocenia Anatolij Amielin z Ukraińskiego Instytutu Przyszłości.
Kluczowy będzie pierwszy powojenny rok. Jeśli rządowi nie uda się uruchomić na pół dziś martwej gospodarki, to przy bezrobociu, które już teraz sięga 30%, każdy, kto tylko będzie mógł, po prostu wyjedzie. A będzie łatwiej się na to zdecydować, ponieważ żony i dziewczyny wielu dzisiejszych żołnierzy są już teraz za granicą.
Czytaj też: Odbudowa Ukrainy za pieniądze Zachodu. Czy polskie formy mogą zarobić?
Czytaj też: Odbudowa Ukrainy ze zniszczeń wojennych? Cieniem kładzie się korupcja
Źródło zdjęcia: Jon Tyson/Unsplash