Czy Polacy w sprawach finansowych są uczciwi? Jak miewa się nasza etyka w finansach? Prawie wszyscy deklarujemy, że etyka – jeśli chodzi o pieniądze – jest nam bliska. Ale jednocześnie co dziesiąty Polak oficjalnie przyznaje się do tego, że uniknął zapłacenia podatku albo dał łapówkę. Co piąty świadomie nie skasował biletu w autobusie albo nie zapłacił za parkowanie. Co trzeci Polak nie ma już wiary w bliźnich: uważa, że jako społeczeństwo nie jesteśmy etyczni w sprawach finansowych. Ale czy Polacy to już „naród cwaniaków”? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć „Raport o kulturze finansowej Polaków”
„Raport o kulturze finansowej Polaków” przygotowany przez BIG InfoMonitor i Grupę BIK to lektura, po której trudno zachować dobry humor. Wynika z niego, że polska codzienność finansowa to mieszanka deklarowanej przyzwoitości, praktykowanego cwaniactwa i rosnącej góry długów liczonej już w setkach miliardach złotych. Jak wygląda nasza finansowa moralność w praniu?
- Zbieranie pieniędzy na inwestowanie przy okazji codziennych zakupów? Nietypowy pomysł dużego brokera. Ile można z tego wycisnąć? [POWERED BY XTB]
- Podwyżka pensji: jak jej nie zmarnować? Cztery sposoby, które sprawią, że wreszcie zaczniesz mieć oszczędności dzięki wyższej pensji [POWERED BY RAISIN]
- To była przez ostatnie trzy lata świetna inwestycja. Jaka przyszłość funduszy obligacji skarbowych? Ile zarobią w ostatniej fazie obniżek stóp NBP? [POWERED BY UNIQA TFI]
Polacy lubią o sobie myśleć, że są finansowo „ogarnięci” i zasadniczo uczciwi. Ale gdy przychodzi do płacenia rachunków, oddawania długów i rozliczania się z fiskusem, deklaracje nieco rozchodzą się z praktyką. Najnowszy „Raport o kulturze finansowej Polaków.”, przygotowany wspólnie przez BIG InfoMonitor i Grupę BIK, zagląda nam do portfeli i… sumień. I rysuje obraz kraju, w którym etyka finansowa jest ważna w teorii, a w praktyce… różnie bywa.
130 miliardów złotych, które „wyparowały”. Gdzie są? I co ma z tym wspólnego etyka w finansach?
To jedno z nielicznych opracowań, które łączą twarde dane o zadłużeniu konsumentów i firm z badaniami opinii na temat uczciwości finansowej. Jak oceniamy uczciwość innych? Jak stoi u nas etyka w finansach? Gdzie sami naginamy zasady? Ile naprawdę kosztuje nas narodowe „kombinowanie”?
Punktem wyjścia jest liczba 130 mld zł. To wartość zaległych długów konsumentów i przedsiębiorców. To nie tylko nie spłacane kredyty, ale też przeterminowane zobowiązania wobec firm, instytucji państwowych i innych osób – rachunki, raty, faktury, opłaty, mandaty, alimenty… Gdyby te 130 mld zł nagle wróciło do obiegu gospodarczego, można by za to zbudować elektrownię atomową i pewnie jeszcze trochę by zostało. Albo umorzyć wszystkim obywatelom na rok podatek dochodowy. I też by trochę zostało. To także ok. 14% całego budżetu państwa. Te pieniądze są „zamrożone” w masie zaległych długów.
Ten dług pochodzi od 2,8 mln podmiotów – konsumentów i firm. Oznacza to, że co 12. pełnoletnia osoba i co 22. firma w Polsce ma niespłacone, przeterminowane zobowiązania. Około 65% całej kwoty zaległości (czyli niemal 100 mld zł) przypada na konsumentów, reszta na przedsiębiorców. Nie mówimy już o marginesie, to element strukturalny naszego życia gospodarczego.
Czy Polska to kraj ludzi uczciwych? Jak patrzymy na siebie, a jak na innych?
Autorzy raportu zadali Polakom proste pytanie: „Czy w sferze finansowej postępujemy, jako społeczeństwo, etycznie i uczciwie?”44% badanych uważa, że Polacy postępują w sprawach finansowych etycznie, ale aż 33% – że Polacy jako społeczeństwo nie są etyczni w finansach. Zupełnie inaczej odpowiadamy, gdy pytanie dotyczy już nie „Polaków” jako zbiorowości, ale nas samych. 51% respondentów deklaruje, że etyka finansowa jest w ich życiu „bardzo ważna”, kolejne 34% – że „raczej ważna”.
Innymi słowy – jako społeczeństwo jesteśmy rozczarowani ogólnym poziomem uczciwości, ale o własnym kręgosłupie moralnym myślimy raczej dobrze. 85% Polaków uważa, że oni osobiście postępują w finansach etycznie. Podobną ambiwalencję widać w odpowiedziach przedsiębiorców. Z jednej strony tylko 12% jest zdecydowanie przekonanych, że polscy przedsiębiorcy są uczciwi finansowo, z drugiej – aż 47% deklaruje, że w ich własnym otoczeniu biznesowym etyka finansowa jest „bardzo ważna”. Na poziomie deklaracji nikt nie jest po stronie „tych nieuczciwych”. To skąd nieuczciwi się biorą?
Jest obszar, w którym Polacy są jednomyślni. To edukacja. Aż 79% badanych popiera pomysł, żeby etyka finansowa była częścią programu nauczania w szkołach. Nie chodzi o suchą teorię prawa podatkowego, ale o zrozumienie mechanizmów: na co idą podatki, jak finansowane są dobra publiczne, jakie są długoterminowe skutki uchylania się od zobowiązań wobec państwa, pracowników czy kontrahentów. Bez takiego kontekstu łatwo wpaść w narrację: „Państwo i tak marnuje pieniądze, więc moje małe oszustwo nikogo nie boli”. A suma „małych” oszustw daje nam potem 130 mld zł zaległych długów i trudne do odbudowania zaufanie.
Przedsiębiorcy patrzą na temat nieco inaczej. Wielu z nich jest sceptycznych wobec kampanii edukacyjnych i wierzy raczej w reformy systemowe: uproszczenie podatków, zmniejszenie obciążeń, skuteczniejsze ściąganie należności i lepszą ochronę przed nieuczciwymi kontrahentami. Uważają, że jeśli będzie infrastruktura prawna i instytucjonalna, która pozwala szybko odzyskiwać długi, to Polacy sami się nauczą, że lepiej płacić swoje rachunki. Etyka w finansach to ma być część osobistego doświadczenia.
Połowa Polaków doznała nieuczciwości na zakupach. Co czwarty – od rodziny
Kiedy pytania schodzą na poziom konkretnych doświadczeń, obraz robi się bardzo namacalny. Blisko połowa Polaków – 46% – deklaruje, że doświadczyła nieuczciwości przy zwykłych zakupach: w sklepie, punkcie usługowym, u dostawcy. Ponad jedna trzecia (35%) mówi o nieetycznych zachowaniach ze strony znajomych, a co czwarty ankietowany – o podobnych doświadczeniach w rodzinie. Nie mówimy więc o pojedynczych „wypadkach przy pracy”, ale o codzienności.
Najczęściej wskazywane sytuacje to zawyżone ceny lub błędnie naliczone rachunki (16% badanych), nieoddanie pożyczonych pieniędzy (14%) oraz kradzieże i oszustwa (10%). Pojawiają się także historie braku wypłaty wynagrodzenia lub jego zaniżania, zapłaty za towar, który nigdy nie dotarł, czy usługi, której nie wykonano. Do tego dochodzą mniej spektakularne, ale irytujące zdarzenia, jak źle wydana reszta czy ukryte opłaty. Kto choć raz nie usłyszał „będę panu winny 10 groszy”, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Z przytoczonych w raporcie wypowiedzi widać, że ludzie dobrze rozpoznają, kiedy są ofiarami nieuczciwości. Wymieniają przypadki wymuszania dodatkowych ubezpieczeń, ukrywania kosztów transakcji, ignorowania błędów rachunkowych, niewywiązywania się przez firmy z umów.
Etyka w finansach? Co dziesiąty Polak uniknął podatków lub dał łapówkę
O swoich grzeszkach mówimy mniej chętnie. Mimo to respondenci dość otwarcie przyznają się do pewnych brzydkich zachowań. Najczęściej wymieniane „przewinienie” to jazda bez biletu komunikacją zbiorową – 18% Polaków przyznaje, że zdarzyło im się świadomie nie kasować biletu. Na drugim miejscu jest proszenie o obniżkę ceny w zamian za brak paragonu lub faktury – 12% badanych deklaruje, że tak robiło. Innymi słowy: co ósmy Polak dokonał zakupów „na lewo” (czyli nie opodatkowanych podatkiem VAT) z własnej inicjatywy.
Wśród innych grzechów pojawia się praca na czarno, ukrywanie dochodów przed urzędem skarbowym, wręczanie łapówek, a nawet zatajanie informacji przed bankiem, by zwiększyć szanse na kredyt lub uzasadnić niepłacenie alimentów. Zwracają uwagę wyraźne różnice między kobietami a mężczyznami oraz między młodszymi i starszymi respondentami.
Mężczyźni częściej przyznają się do oferowania „dodatkowej gratyfikacji” urzędnikowi lub lekarzowi (13%, tylko 7% kobiet) oraz do pracy na czarno. Młodsi częściej jeżdżą bez biletu, starsi częściej wręczają łapówki. Skoro prawie co dziesiąty Polak przyznaje się oficjalnie do łapówkarstwa, to ilu naprawdę ma na koncie takie zachowanie, dzięki któremu można uniknąć kary za jakieś przewinienie albo uzyskać coś, co nam nie przysługuje?
Z perspektywy przedsiębiorcy czy instytucji finansowej nawet kilkanaście procent klientów skłonnych do „kreatywnych” zachowań to problem, który generuje konkretne koszty i ryzyka. A z perspektywy kultury finansowej – to wystarczająco dużo, by ukształtował się niebezpieczny zwyczaj przymykania oka na „niewielkie” naruszenia zasad.
Świat biznesu: między deklaracjami a rzeczywistością. Cwaniactwo jako życiowa umiejętność?
Jeszcze ciekawszy obraz wyłania się z odpowiedzi przedsiębiorców. Spontanicznie aż 68% z nich deklaruje, że w ich otoczeniu biznesowym nie występują nieetyczne sytuacje finansowe. Ale gdy dostają do oceny listę konkretnych zachowań, proporcje odwracają się: 75% przedsiębiorców przyznaje, że doświadcza przynajmniej jednego rodzaju nieetycznych praktyk. Dopiero analiza konkretnych przypadków uświadamia, jak powszechne są problemy, które w bywają przez przedsiębiorców bagatelizowane.
Najczęściej wskazywanym problemem jest nieterminowe płacenie zobowiązań przez klientów – dotyka niemal połowę firm. Na drugim miejscu jest całkowity brak zapłaty mimo monitów. Do tego dochodzi unikanie płacenia podatków, nieuczciwa konkurencja, wyzysk pracowników, nieprzestrzeganie umów, a także sytuacje dobrze znane każdemu, kto sprzedaje coś za pobraniem: klient zamawia towar, firma ponosi koszt zakupu i wysyłki, a paczka wraca, bo nikt jej nie odebrał. Z perspektywy księgowości to „drobiazg”, z perspektywy mikrofirmy – realne uderzenie w płynność finansową.
Ważne jest też to, jak zmienia się język, którym opisujemy nieetyczne praktyki w zależności od tego czy jesteśmy ich ofiarą, czy sprawcą. Unikanie podatków, niewydawanie paragonów, płacenie części wynagrodzenia „pod stołem”, zaniżanie kwoty na fakturze w imię „pomocy małemu przedsiębiorcy” – to wszystko bywa postrzegane nie jako oszustwo, ale jako sprytne radzenie sobie z niedoskonałym systemem.
Przykładem jest sytuacja, w której klient zgadza się na niższą kwotę na fakturze, a resztę płaci gotówką, w przekonaniu, że w ten sposób pomaga drobnemu przedsiębiorcy uniknąć części kosztów. Formalnie mamy do czynienia z naruszeniem przepisów podatkowych. W praktyce – obie strony traktują to jako „normalny kompromis”. Coraz częściej to właśnie spryt, a nie literalne przestrzeganie przepisów, jest społecznie nagradzany. Jednocześnie autorzy raportu podkreślają, że mimo tych zjawisk nie można jeszcze mówić o „nowym etosie cwaniactwa” jako dominującej normie.
Brutalna prawda o zadłużeniu. Instytucje finansowe nie pomagają?
Kredyt – szczególnie konsumpcyjny i kartowy – stał się jednym z głównych źródeł przychodów banków. Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) i Finance Watch od kilku lat podkreślają, że w segmencie kredytów detalicznych powszechne są wątpliwe praktyki sprzedażowe: reklamy eksponujące „łatwy dostęp do pieniędzy” i ukrywające ryzyko związane z danym produktem, nieprzejrzyste koszty i niedostatecznie rzetelne informacje przedkontraktowe. Instytucje takie jak Bank Światowy od dawna mówią, że coraz częściej mamy do czynienia z nadmiernie agresywnym i niekiedy wprowadzającym w błąd marketingiem usług kredytowych.
Mechanizmy psychologiczne – koncentracja na racie miesięcznej zamiast na całkowitym koszcie, skłonność do stymulowania nadmiernej konsumpcji „tu i teraz”, podwyższanie limitów kredytowych i „nadmuchiwanie” dostępnego klientowi kredytu – to znane bankowcom metody zwiększania przychodów.
Najnowsze badania amerykańskiej Rezerwy Federalnej pokazują, że emitenci kart kredytowych często wykorzystują algorytmy uczenia maszynowego do proaktywnego podnoszenia limitów kredytowych. Około 30% sald zadłużenia na kartach jest właśnie efektem podnoszenia klientom limitów. Po każdej takiej podwyżce przeciętne zadłużenie kartowe rośnie – także u klientów, którzy o podniesienie nie prosili i nie byli „widocznie” ograniczani dotychczasowym poziomem limitu.
Równolegle rozwijane są modele optymalizacji limitów kredytowych, których celem jest znalezienie takiego poziomu limitu, który maksymalizuje zysk portfela przy akceptowalnym poziomie ryzyka, ale niekoniecznie minimalizuje możliwość nadmiernego zadłużenia po stronie klienta. Na poziomie systemowym widać efekty: badania Komisji Europejskiej oraz Finance Watch pokazały, że to zauważalny czynnik nadmiernego zadłużania, a jednym z jego źródeł są niewystarczająco rzetelne oceny zdolności kredytowej. Etyka w finansach przydałaby się też bankowcom.
Etyka w finansach cierpi. Mniej zaufania, więcej kosztów i słabszy wzrost. Co dalej?
Co to wszystko znaczy w skali makro? Czy etyka w finansach (lub jej brak) ma wpływ na nasze życie? Raport nie pozostawia wątpliwości: działania nieetyczne w obszarze finansów mają wymierne koszty społeczne i ekonomiczne. 44% Polaków mówi o spadku zaufania do instytucji finansowych, co przekłada się na ograniczenie skali współpracy z nimi. 40% mówi o frustracji i poczuciu niesprawiedliwości, które może przerodzić się w niższą motywację do uczciwego działania i postawy roszczeniowe. Jak z tym walczyć?
Po pierwsze – edukacja finansowa od najmłodszych lat, rozumiana szeroko: nie tylko jako nauka o kredycie i procentach, ale jako zrozumienie, jak indywidualne decyzje wpływają na dobro wspólne. Skoro 79% Polaków chce etyki finansowej w szkole, trudno o lepszy mandat społeczny do działania.
Po drugie – transparentność danych i rozwój narzędzi prewencyjnych. BIG InfoMonitor i BIK podkreślają swoją rolę jako infrastruktury zaufania: dostarczają informacji o zaległych długach, ale też o rzetelnym regulowaniu zobowiązań, umożliwiając weryfikację kontrahentów i monitorowanie własnej historii płatniczej. Im bardziej powszechne stanie się korzystanie z takich narzędzi, tym wyższy będzie realny koszt nieuczciwości – a niższe ryzyko dla tych, którzy grają fair.
Po trzecie – zmiany systemowe, szczególnie z punktu widzenia firm i… kredytodawców. Przedsiębiorcy bardzo wyraźnie wskazują na dużą rolę obciążeń podatkowych i składkowych, skomplikowanych przepisów oraz słabej egzekucji zobowiązań. Jeśli tego nie poprawimy, trudno będzie o większy poziom etyki, bo nieetyczne działania po prostu często będą się opłacały.
Czy uczciwość i etyka nadal jest „w cenie”? Na pewno pozostaje wysoko w hierarchii wartości deklarowanych. Polacy chcą myśleć o sobie jako o ludziach etycznych, chcą uczyć dzieci etyki finansowej, są wyczuleni na nieuczciwość innych. Ale jednocześnie realia pokazują, że w wielu obszarach nauczyliśmy się balansować na granicy etyki: nieco kombinować z paragonem, przymknąć oko na „małe” nadużycia, spłacanie zobowiązań odłożyć na później, licząc, że jakoś to będzie. Etyka i kultura finansowa nie jest tym, co deklarujemy w ankietach, tylko tym, co robimy, gdy nikt nie patrzy.
——————————-
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————————
ZOBACZ EXPRESS FINANSOWY I ROZMOWY O PIENIĄDZACH:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube
Źródło zdjęcia tytułowego: Freepik

