13 września 2018

Już dwaj sprzedawcy energii porzucili klientów. Czy 100.000 osób zapłaci teraz horrendalne rachunki? Co robić? Gdzie uciec?

Już dwaj sprzedawcy energii porzucili klientów. Czy 100.000 osób zapłaci teraz horrendalne rachunki? Co robić? Gdzie uciec?

Klienci, którym firma „Energetyczne Centrum” przestała sprzedawać prąd, płacą od wtorku drakońskie stawki za energię, bo wpadli do tzw. taryf rezerwowych. Z otwartymi ramionami czekają na nich inni sprzedawcy energii. Sprawdzamy, co zrobić by nie trafić z deszczu pod rynnę

Firma „Energetyczne Centrum” (EC) z dnia na dzień – dokładnie od 12 września – przestała sprzedawać klientom prąd. Kilka dni wcześniej taką samą decyzję podjął inny sprzedawca prądu – „Energia dla Firm”. Obie firmy doszły do wniosku, że nie są w stanie wywiązywać się ze swoich obowiązków i jednocześnie nie doprowadzić się do bankructwa.

Zobacz również:

Co się takiego stało? Ceny na Towarowej Giełdzie Energii, gdzie zaopatrują się alternatywni sprzedawcy prądu (czyli tacy, którzy nie mają własnych elektrowni i nie produkują energii) wzrosły w ciągu roku o połowę – średnio z ok. 150-180 zł za megawatogodzinę do ok. 300 zł za megawatogodzinę.

Firmy, które nieumiejętnie zarządzają zakupami energii, np. planują je na ostatnią chwilę, mają po ostatnich podwyżkach problemy. Z klientami mają podpisane umowy na stałe ceny prądu (niższe od obecnych), a muszą kupować energię po cenach znacznie wyższych (chyba, że zawczasu zabezpieczyli się kontraktami terminowymi, „rezerwując” sobie prąd awansem).

Czytaj też: Energetyczne Centrum z cofniętą koncesją na handel gazem. Akwizytorzy firmy robili klientów w bambuko

Czytaj też: Duża firma handlująca energią wstrzymała z dnia na dzień sprzedaż prądu. Klienci nie zostaną na lodzie, ale… Co się dzieje?

Większość dostawców energii przygotowuje klientom podwyżki (firmowym – już teraz, a indywidualnym – od nowego roku, jeśli pozwoli Urząd Regulacji Energetyki). Ale nikt nie nawarzył takiego piwa jak „Energetyczne Centrum” i „Energia Dla Firm”. Obie mają tego samego właściciela – fundusz inwestycyjny z grupy Copernicus TFI.

Energetyczne centrum problemów, czyli krajobraz po bitwie

„Energia dla Firm” miała 13.000 klientów biznesowych, „Energetyczne Centrum” – 100.000 klientów indywidualnych. To dane URE – sama firma podaje, że z jej oferty korzystało 200.000 osób, ale część już zrezygnowała.

Co to oznacza? Że zapowiada się gigantyczna migracja klientów. Trzeba sobie uzmysłowić, że 100.000 klientów indywidualnych EC to ponad 17% wszystkich gospodarstw domowych, które zdecydowały się kiedykolwiek zmienić sprzedawcę prądu (tych ostatnich było 582.000 na koniec czerwca).

„Energetyczne Centrum” agresywnie łowiło klientów, nieraz przekraczając granicę etycznej sprzedaży. Efektem były nakładane przez UOKiK-iem, kary m.in. za to, że firma nie przekazywała klientom formularzy odstąpienia od umowy. 

Sprzedawca dał plamę. Ale prąd w gniazdku ciągle jest…

Prąd w gniazdku ma być jak woda w kranie – nie może przestać płynąć, nawet jeśli dotychczasowy sprzedawca zbankrutował, albo zwinął z dnia na dzień interes. Służy temu rezerwowa sprzedaż energii. Na czym polega? Sprzedawca prądu powinien już w umowie wskazać jaka inna firma będzie rezerwowo sprzedawać prąd w razie gdyby jednak powinęła mu się noga.

Wybór sprzedawcy rezerwowego to jedno z podstawowych praw odbiorcy energii. W praktyce wybór jest mocno ograniczony. Może to być inny alternatywny sprzedawca, jednak  najczęściej będzie to spółka z tej samej grupy, do której należy sieć dystrybucji (czyli „druty” na danym terenie).

„Energetyczne Centrum” informuje klientów, że sprzedawcą rezerwowym na danym terenie będzie firma wyznaczona przez Operatora Systemu Dystrybucyjnego. 

Czytaj też: Zmiana taryf na prąd to tylko kwestia czasu. Zdradzamy sposoby, jak się bronić przed podwyżkami!

Czytaj też:  Czy jesteśmy u progu rewolucji? Przez coraz wyższe ceny prądu energia ze słońca może być… tańsza niż ta z węgla!

Czytaj też:  Finansowe perypetie z ekologią w tle. Jak dostać kredyt na 1% rocznie? Najpierw musisz… mieć pieniądze na ten kredyt. I na kaucję

Czytaj też: Prąd z pomocą lekarza, psychologa, a nawet pranie, gotowanie i sprzątanie. Awangardowa oferta Energi

… tyle, że może być dużo droższy

Ceny energii w taryfach rezerwowych rządzą się swoimi prawami. Skoro dotyczą sytuacji nagłych i nieprzewidzianych, w których klient jest w potrzebie, sprzedawcy windują mocno stawki.

I nic nie można z tym zrobić – to jeden z niewielu przypadków, gdy nawet kontrolowane przez skarb państwa sprzedawcy prądu nie muszą się przejmować taryfami. Ceny prądu ustalają dowolnie i zatwierdzają uchwałą zarządu. Sprawdziliśmy ile one wynoszą? Oto próbka:

Cennik rezerwowy PGE
Cennik rezerwowy Energa
Cennik rezerwowy Tauron Sprzedaż z siedzibą w Krakowie
Cennik rezerwowy Enea

Na pocieszenie – w Innogy klienci indywidualni rozliczani po standardowych stawkach z naszej taryfy.

Jeśli sprzedaż energii rezerwowej trwa od 12 września, to zużycie wylicza się na podstawie prognoz i w oparciu o średniodobowe zużycie energii elektrycznej danego klienta. Rodzaj taryfy pozostaje bez zmian G11, czy G12. Wyjątek – sprzedawca rezerwowy może mieć nierozróżniać taryf i mieć stawkę jednolitą. Jaką? Taką, że aż głowa boli.

Ceny w „rezerwie” są wyższe o kilkanaście-kilkadziesiąt procent, niż „normalnie”, choć trzeba przyznać, że najbardziej łagodnie klientów potraktowały Innogy i Enea.

Rekordową stawkę „zaśpiewał” Tauron –  0,816 zł za kilowatogodzinę niezależnie od taryfy, w której byliśmy. Co ciekawe w Tauronie od 1 września obowiązują nowe stawki  sprzedaży energii rezerwowej. Wcześniej, czyli jeszcze 31 sierpnia stawka była o… 32 grosze mniejsza. Czyżby Tauron czuł pismo nosem i przygotował się na „rezerwowe żniwa”? 

W Enerdze rzuca się w oczy drakońska opłata handlowa – jeśli rozliczamy się w cyklu miesięcznym wynosi ona 46,7 zł brutto. Cena za kilowatogodzinę jest ujednolicona i wynosi 0,5227 zł. Dla porównania standardowe ceny w tej samej firmie to 0,2979 zł w taryfie całodobowej (G11) W dwustrefowej G12 0,3472 zł i 0,2251 zł.

To nie wszystko. W 2013 r. klienci Ideonu (innego zbankrutowanego sprzedawcy prądu), którzy wpadli w ramach „rezerwy” pod skrzydła Tauronu dostali wezwania z kilkudniowym terminem płatności w wysokości 2,5 krotności przewidywanego miesięcznego zużycia. Ot tak, na wszelki wypadek. UOKiK  zakazał stosowania takich praktyk.

Czytaj też: Dostawcy wypowiadają klientom firmowym umowy. Czy tsunami dotrze do konsumentów?

Duże firmy energetyczne „analizują sytuację”

Jak powinni zachować się klienci firm, które przestały sprzedawać prąd? Im szybciej tych ponad 100.000 klientów podpisze nową umowę, tym mniej przepłaci. Klient „tkwi” w ofercie rezerwowej, dopóki jej nie zmieni na normalną.

Teraz piłka jest po stronie innych sprzedawców energii. Który z nich weźmie w objęcia osieroconych klientów „Energetycznego Centrum” i „Energii dla Firm”? Choć w portalach branżowych i w agencjach prasowych pojawiają się komunikaty, że firmy energetyczne startują ze specjalnymi ofertami dla „sierot”, to konkretów nie widać.

Energa ma na swojej stronie specjalną zakładkę: „Informacja dla byłych klientów spółek Energia dla Firm S.A. i Energetyczne Centrum S.A”. A tam wiadomość, że… mogą oni skorzystać z oferty standardowej. Tauron?  „Mamy dla wszystkich grup klientów nie tylko korzystne warunki handlowe, ale i produkty dopasowane do różnych oczekiwań”. Czyli: można wybierać w tym co jest.

Innogy? Nic nowego. „Klienci będący na umowie rezerwowej mogą skorzystać z naszej oferty, która zawiera m.in. produkty oparte o stałą cenę, zieloną energię czy produkty łączące energię elektryczna z usługami dodatkowymi w tym np. assistance”. Enea?

„Enea w szczególny i odpowiedzialny sposób podchodzi do taryfy rezerwowej skierowanej dla gospodarstw domowych, dlatego zaproponowane w niej przez Eneę warunki nie będą stanowiły istotnego, dodatkowego obciążenia. Klienci z naszej oferty mogą skorzystać praktycznie od ręki”

– mówi Bartosz Zieliński, dyrektor Departamentu Sprzedaży w Enei. W biurze innego ze sprzedawców usłyszeliśmy za to, że dział produktowy intensywnie analizuje sytuację. I jeżeli stwierdzi, że warto wyjść z jakąś nową ofertą, to… wtedy zaczną nad nią pracować. Dobre sobie. Liczą się godziny (lub dni), a oni „analizują sytuację”.

Czytaj też: Bon na tankowanie za 300 zł na Orlenie i tańszy prąd. Tak PGE i Lumi chcą odbić Warszawę z rąk Innogy. Czy to się może udać?

Czytaj też: Oni odetną prąd car-sharingowi? Warszawę i kraj zaleją… skutery na minuty. Ja już jeździłem

Fortum już ma specjalną promocję. Pogotowie, gwarancja prądu tańszego o 20% od najtańszego i… bon do Biedronki

Błyskawicznie zareagowała za to firma Fortum, fiński gigant energetyczny, który od lat rozpycha się na rynku sprzedaży prądu i gazu. Fortum uruchomiło specjalną infolinię – pogotowie informacyjne dla klientów firm energetycznych, które zaprzestały sprzedaży prądu.

Zdezorientowani klienci mogą dzwonić pod numer (42) 206 87 22. Tam dowiedzą się jaka jest ich sytuacja, ile teraz będą płacili za prąd i co zrobić żeby na nowo się zorganizować jeśli chodzi o rachunki za energię. 

„Sprzedaż rezerwowa, którą są objęci dotychczasowi klienci upadającego sprzedawcy, oznacza, że choć prąd dalej będzie do nich płynął to zapłacą za niego znacznie więcej niż w standardowej taryfie. Opłata za energię elektryczną dla trzypokojowego mieszkania może wynieść od 900 zł do 1800 zł, podczas gdy w standardowej taryfie – ok. 750 zł. Sprzedaż rezerwowa jest dla klientów nieopłacalna, wybór nowego sprzedawcy jest wiec najlepszym możliwym rozwiązaniem. W naszym pogotowiu służymy bezpłatnie radą i pomocą każdemu, nawet jeśli nie zdecyduje się na naszą ofertę”

– mówi Maciej Kościński, cytowany w komunikacie Fortum. Fiński sprzedawca prądu proponuje też „sierotom” po „Energetycznym Centrum” specjalną promocję – ofertę sprzedaży prądu z gwarancją ceny o 20% niższej w stosunku od taryf sprzedażowych, które zaczną obowiązywać od nowego roku. Do tego firma dorzuca… 50-złotowy bon na zakupy Biedronce. 

Oferta prądu z rabatem 20% to ta sama oferta, którą już prześwietlaliśmy – tekstu na jej temat szukajcie pod tym linkiem.  Jakie ma ograniczenia? 

Po pierwsze – sami musimy się zatroszczyć o rabat. Gdy już będą znane nowe taryfy od 2019 r., musimy wysłać pisemne zawiadomienie do Fortum, że chcemy skorzystać z 20-procentowej zniżki od najtańszej, jaką znajdziemy. Jeśli się zagapimy albo złożymy wniosek po terminie, „wjedzie” cennik bazowy (0,3689 zł brutto za kilowatogodzinę w taryfie całodobowej lub 0,4427 zł i 0,2459 zł w taryfie dwustrefowej G12)

Po drugie: umowna obniżka 20% dotyczy tylko ceny w taryfie G11, albo stawki dziennej w taryfach dwustrefowych. Jeśli chcemy zaoszczędzić na nocnym ogrzewaniu, to nie jest oferta dla nas

Po trzecie: jest limit zużycia energii z bonusem – do 3000 kWh rocznie. To całkiem  sporo, tyle może zużyć nawet duża, ale oszczędna 4-osobowa rodzina. Co się dzieje po przekroczenie limitu? Rozliczamy się według cennika bazowego. Więcej o tej propozycji i możliwość zapisania się na tańszy prąd jest pod tym linkiem.

Zobaczymy jakimi promocjami „zaatakuje” konkurencja Fortum. Ale w tej sytuacji liczy się czas, więc kto zacznie szybciej łowić, ten ma największą szansę na pozyskanie „osieroconych” klientów. Z punktu widzenia tych ostatnich  nie ma zaś sensu pozostawać zbyt długo w taryfie rezerwowej.

 

Subscribe
Powiadom o
3 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Arek
6 lat temu

„wzrosły w ciągu roku o połowę – średnio z ok. 150-180 zł za megawatogodzinę do ok. 300 zł za megawatogodzinę.”
Tu raczej jest wzrost o 66-100% a nie o połowę tak gwoli ścisłości 🙂

Jakub
6 lat temu

Kolejną firmą, która ewidentnie nie zabezpieczyła sobie cen zakupu energii i usiłuje się ratować przez podwyżki dla klientów jest Fiten. Robi to rozsyłając zmiany do OWU na dostawę energii.
Wniosek jest chyba taki, że zmieniając dostawcę energii elektrycznej trzeba naprawdę dokładnie czytać umowy łącznie z OWU oraz by głęboko zastanowić się nad potencjalną wiarygodnością swojego nowego dostawcy.

Andrzej H
6 lat temu

Co to jest EC SA? Ma ten sam adres co Energia dla firm, ktora kiedys sprzedawala mi energie. W poczatku wrzesnia EC SA przyslalo na moje nazwisko ale ni na moj adres zawiadomienie jakobym przez telefon ubezpieczyl mieszkanie na wypadek napraw sprzetu. BNikt do mnie nie dzwonil, a pozatem oferty telefoniczne od razu zbywam bez dyskusji. Zadzwonilem do nich z dementi, ale po dwu tygodniach znowu przyslali mi list z datami wplaty za rzekome ubezpieczenie. Ubezpieczenie dotyczy mieszkania, w ktorym nie mieszkam i nie mam nic do ubezpieczenia. Zalaczony byl formularz do wymowienia wiec wypelnilem. i odeslalem e-mailem. Nic nie… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu