Od 4 maja galerie handlowe otworzą podwoje. Ale tylko częściowo. Będzie obowiązywał limit osób w sklepach. W piątek gruchnęła wieść, że większą szansę na komfortowe zakupy – a może i na dodatkowe zniżki? – będą mieli ci, którzy zainstalują rządową aplikację ProteGO Safe, śledzącą kontakty z innymi ludźmi. Tak sugerowały dokumenty opublikowane przez Ministerstwo Rozwoju. Ale rządowi urzędnicy zaprzeczają. Czy więc ministerstwo chciałoby wykorzystać uruchomienie galerii handlowych, by skusić nas do korzystania z „koronawirusowej” aplikacji? A może w sklepach pomieścimy się wszyscy i bez niej?
Zaczyna się odmrażanie gospodarki. Od 4 maja zaczynają działać hotele (ale nie popluskamy się w basenie) i najem krótkoterminowy apartamentów. Od 6 maja mogą zacząć działać przedszkola i żłobki (ale nie wszystkie samorządy uruchomią swoje placówki). Wreszcie mają być też otwarte galerie handlowe. Na jakich zasadach będzie można robić zakupy?
- Szwecja radośnie (prawie) pozbyła się gotówki, przeszła na transakcje elektroniczne i… ma poważny problem. Wcale nie chodzi o dostępność pieniędzy [POWERED BY EURONET]
- Kiedy bank będzie umiał „czytać w myślach”? Sztuczna inteligencja zaczyna zmieniać nasze relacje z bankami. I chyba wiem, co będzie dalej [POWERED BY BNP PARIBAS]
- ESG w inwestowaniu: po fali entuzjazmu przyszła weryfikacja. BlackRock mówi „pas”. Jak teraz będzie wyglądało inwestowanie ESG-style? [POWERED BY UNIQA TFI]
Na Zachodzie handel skupia się na gwarnych ulicach: Oxford Street w Londynie, Champs-Élysées w Paryżu, czy Kurfürstendamm w Berlinie. W Polsce do tego miana aspirował warszawski Nowy Świat, ale w ostatnich latach trochę zmniejszył się prestiż tej ulicy handlowej. Polacy wolą iść na zakupy do galerii handlowych.
W Polsce, według danych Cushman & Wakefield, mamy 456 galerii handlowych, do których przychodzi coraz więcej osób. Średnia miesięczna „odwiedzalność” centrów handlowych wzrosła w 2019 r. o 4% w porównaniu do roku poprzedniego. Nie oznacza, to że więcej kupowaliśmy. Galerie stają się nowymi centrami życia towarzyskiego – tutaj przychodzi się coś zjeść, posiedzieć z rodziną, iść do kina, na plac zabaw, na kręgle. I na shopping przy okazji.
Rząd ogłosił, że od 4 maja otwarte mają być tylko sklepy. Kluby fitness, restauracje, kina nadal nie mogą gościć klientów. Będą jednak ograniczenia w liczbie klientów. Czy będą bardzo uciążliwe?
Jedna osoba na 15 m. kw. sklepu. Czy wystarczy dla nas miejsca?
Wyznaczony przez rząd standard to jedna osoba na 15 m. kw. Limit obliczany jest dla sklepów o powierzchni sprzedażowej powyżej 2.000 m. kw., ale nie wlicza się do tego powierzchni korytarzy. Do ustalenia, ile osób może jednocześnie wejść do galerii trzeba będzie znać powierzchnię wszystkich sklepów. Np. duży salon sieci Reserved może mieć do 2500 m kw. Oznacza to, że wejdzie tam jednorazowo 166 osób. Wydaje się, że jest to duża liczba.
Według portalu Urbanity centrum handlowe Arkadia – jedno z największych w Polsce – ma 307.000 m kw., z tego 110.000 m. kw. to powierzchnia sklepów. Oznaczać by to mogło, że do Arkadii wejdzie jednorazowo 7333 osób. Dużo? Mało? Ile osób jest tam na co dzień?
Według ogólnie dostępnych danych samych pracowników jest 4.500, a rocznie centrum handlowe odwiedza 20 mln osób. Ile wynosi średnia dzienna? Biorąc pod uwagę tylko dni handlowe, czyli z otwartymi sklepami (w ubiegłym roku było ich 318) średnio mówimy o 63.000 osób. Centrum handlowe (bez hipermarketu) otwarte jest przez 10 godzin dziennie, co oznacza, że średnio w ciągu godziny po sklepach myszkuje średnio 6289 osób. O poranku liczba klientów jest znikoma, a popołudniami i w soboty – może być kilka razy większa, niż średnia dzienna.
Dodając do tego klientów hipermarketu wyjdzie nam pewnie wynik zbliżony do tego, który ustanowił rząd. W godzinach szczytu można spodziewać się kolejek do wejścia. Czy będzie można je „przeskoczyć”?
———————
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!
———————
Rządowa aplikacja jak karta stałego klienta. „Priority pass” przy wejściu i zniżki w sklepach
Ministerstwo Rozwoju wydało szereg rekomendacji dla centrów handlowych. O większości z nich już wspomniałem, jednak jeden zapis wymaga szczególnego omówienia. Otóż rząd dopuszcza jednoczesne wpuszczenie do galerii dodatkowej puli 10% osób ponad wyznaczone normy, o ile te osoby posiadają aplikację ProteGO Safe. Odkrył to – po wnikliwym przeanalizowaniu rozporządzeń rządowych – portal Niebezpiecznik.
„Dopuszczalne jest jednoczesne wpuszczenie do danego obiektu o 10% wyższej liczby osób o ile ponadnormatywne osoby posiadają aplikację ProteGO Safe. Takie osoby w razie braku wolnych miejsc w sklepie nie otrzymują przywilejów jeśli chodzi o stanie w kolejkach. Umieszczenie przy wejściu do obiektu urządzenia z zainstalowaną aplikacją ProteGo Safe w celu zarejestrowania przez urządzenie klienta, będącego użytkownikiem aplikacji wchodzącego do obiektu. W wypadku braku możliwości wystawienia takiego urządzenia – wydrukowanie kodu QR wygenerowanego z aplikacji ProteGO Safe do zeskanowania przez wchodzących klientów”
– tak brzmiały wytyczne. Mogłoby być więc tak, że w godzinach szczytu do centrum handlowego chce wejść więcej osób, niż wynikałoby to z ustalonych przez rząd norm. Wtedy, żeby ominąć kolejkę do wejścia, klient mógłby pokazać aplikację. To byłoby takie swoiste „priority pass”, tylko nie na lotnisku – przy kontroli bezpieczeństwa – lecz przy wejściu do sklepu. Ale to nie wszystko, bo sklepy są zachęcane do tego (na stronie rządowej była informacja, że trwają rozmowy z sieciami handlowymi), żeby posiadaczom aplikacji ProteGO Safe udzielać dodatkowych zniżek.
Fajnie? W teorii tak. Ale jak działa ta aplikacja i jakie informacje o nas zbiera? ProteGO Safe polega na tym, że nasz telefon wyłapuje dzięki technologii bluetooth innych posiadaczy ProteGO Safe (nie po nazwisku, tylko po numerze urządzenia – nie ma wprost zbierania danych osobowych).
Gdyby jednak okazało się, że wśród naszych „kontaktów” jest ktoś, u kogo po jakimś czasie stwierdzono koronawirusa – dostaniemy powiadomienie (o ile osoba ta „oznaczy się” w aplikacji jako zainfekowana). Aplikacja nie wysyła – podobno – żadnych danych na zewnątrz. A więc o wynikach „audytu kontaktów” wie tylko posiadacz smartfona i aplikacji. Pytanie brzmi: czy pośrednio za pomocą danych zbieranych przez ProteGO Safe da się dojść do personaliów posiadacza? Co do tego informatycy nie są zgodni.
Oprócz tego dzięki aplikacji możemy przeprowadzić samoocenę ryzyka infekcji koronawirusa na podstawie ankiety medycznej. Są tam pytania o wiek, grupę krwi, o to czy palimy papierosy i czy jesteśmy przewlekle chorzy, a jeśli tak, to na co.
Czy ProteGo Safe to hit czy kit? Ministerstwo uspokaja: „nie będzie segregacji klientów w sklepach”
Wyglądało więc na to, że rząd chciałby uzależnić komfort kupowania od posiadania aplikacji, która – może i mając szczytne cele – zbiera jakieś dane. Jeden z jej twórców uważa, że bardzo łatwo można ustalić personalia użytkownika i odradza jej instalowanie.
Po tym, jak sprawa bonusów za korzystanie z aplikacji się rozniosła, Ministerstwo Rozwoju usunęło fragmenty dokumentacji, w których wspomniano o możliwości wpuszczania do sklepów większej liczby osób, o ile „wylegitymują się” aplikacją. Pojawiło się natomiast oświadczenie o takiej treści:
„Niezależnie od tego, czy zainstalujesz aplikację ProteGO Safe czy nie, wejdziesz do sklepu i zrobisz zakupy tak jak wszyscy inni. Nie musisz wybierać pomiędzy staniem w kolejce, a „inwigilacją”. Aplikacja nie zbiera Twoich danych, nie śledzi, korzystanie z niej jest dobrowolne. Nie będziemy dzielić klientów na lepszych i gorszych, czyli tych z i bez aplikacji. Kontrolowanie przez właścicieli sklep statusu aplikacji, lub wymaganie jej instalacji i aktywacji są zabronione. Korzystanie bądź niekorzystanie z aplikacji nie może wpływać na jakość lub kolejność obsługi klientów. Będziemy za to zachęcać możliwe największą liczbę osób, by korzystali z ProteGO Safe – to dla naszego wspólnego bezpieczeństwa i zdrowia”
Jak widzicie, sprawa jest dość tajemnicza. Czy więc opłaca się ściągnąć na smartfona ProteGO Safe? Na dziś to kwestia zaufania do sposobu jej działania i kwestia chęci bycia chronionym przed fatalną chorobą (lub raczej wczesnego wykrycia, że mogliśmy się z nia zetknąć). Moduł, który ma nas chronić nie jest bardzo rozbudowany, przynajmniej na tle tego, co wymyślono i wprowadzonio w innych krajach.
Jedno jest pewne: wprowadzanie jakichkolwiek zachęt dla osób korzystających z aplikacji ma sens, ale raczej nie w taki sposób, jak to próbowało wymyślić ministerstwo. Zwiększanie limitów wejścia do sklepów nie zwiększa bezpieczeństwa kupujących. Więc jest bez sensu.
——————————————————–
POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”:
>>> czy wybory w Polsce mogłyby się odbyć przez… głosowanie przelewem? (01:10)
>>> kto zbiera dane naszych dzieci, gdy chodzą do e-szkoły (10:00)
>>> co to za dziwaczny pomysł z tym e-poleconym? (15:55)
>>> czy nasze pieniądze są bezpieczne, gdy NBP włączył drukarki? (19:48)
>>> do czego doprowadzi wielka kłótnia branży turystycznej z ministrem zdrowia, co z tanim lataniem oraz o nowych ofertach biur podróży (27:40)
>>> czy będziemy płacili więcej za wodę z powodu suszy stulecia? (41:54)
Aby posłuchać kliknij baner lub wejdź w ten link
——————————————————–
źródło zdjęcia: PixaBay