30 lipca 2023

Dolar i euro traciły ostatnio na wartości. A funt brytyjski? Dni chwały ma za sobą, ale może dać jeszcze zarobić, tym bardziej że gospodarka brytyjska ma się lepiej

Dolar i euro traciły ostatnio na wartości. A funt brytyjski? Dni chwały ma za sobą, ale może dać jeszcze zarobić, tym bardziej że gospodarka brytyjska ma się lepiej

Wielka Brytania po brexicie nie może wydobyć się z politycznych i ekonomicznych tarapatów. Co jakiś czas media alarmują: „to już koniec brytyjskiego imperium”. Naprawdę? Sprawa chyba nie jest taka oczywista. Gospodarka nad Tamizą ma ogromny potencjał, a funt brytyjski wciąż może być ciekawą inwestycją na kiepskie czasy (zwłaszcza kiepskie dla dolara). Funt wyraźnie umacnia się do amerykańskiej waluty. Czy tak będzie nadal?

Tego artykułu możesz również posłuchać w naszym kanale podcastowym – czyta Maciej Danielewicz

Zobacz również:

Funt w ostatnich miesiącach nie złamał ogólnego trendu – w porównaniu do złotego tracił na wartości, podobnie jak dolar i euro. Ale dla wielu obserwatorów światowej gospodarki wydaje się być wciąż dobrą inwestycją. Przeciwnicy funta jako lokaty kapitału w twardej walucie przypominają, że funt brytyjski nie jest walutą dla miłośników spokoju, co widać po dużej niestabilności notowań w ostatnich latach. Ale krótkookresowo – jest to bardzo ciekawa opcja inwestycyjna. 

W lipcu funt brytyjski spadł poniżej 1,3 dolara i obecnie mieści się niemal dokładnie pośrodku pasma wahań między notowaniami z maja 2021 r. (ok. 1,42 dolara), a tymi z września 2022 r., kiedy kurs spadł rekordowo w skali 40-lecia (1,08 dolara). Jest to też obecnie powrót funta do węższego pasma wahań sprzed okresu pandemii.

Aktualny poziom brytyjskiej waluty jest wynikiem reakcji rynków finansowych na… pozytywne dane wskazujące na nieco mniejszą presję inflacyjną nad Tamizą. Stopa inflacji CPI spadła w czerwcu do 7,9%, co oznacza najniższy poziom od marca 2022 r.

Media brytyjskie, jeszcze do niedawna pełne zatrważających informacji o gigantycznym wzroście cen, rosnących kosztach utrzymania i rekordach cen żywności, ogłaszają obecnie stabilizację poziomu inflacji. Czy Bank Anglii weźmie pod uwagę spadek inflacji i ogłosi zakończenie cyklu podwyżek stóp procentowych? Rynki finansowe na razie grają pod taką decyzję, czego wynikiem jest właśnie krótkookresowe osłabienie funta. Ale średniookresowy trend jest dla funta korzystny.

Wynika to m.in. z tego, że podobna gra rynków finansowych pod zakończenie cyklu podwyżek stóp rozgrywa się też na rynkach dolara i euro. Inwestorzy ostatnio odchodzili od dolara ze względu na oznaki spadającej inflacji w USA, co wywołało oczekiwania, że zacieśnianie polityki pieniężnej Rezerwy Federalnej może dobiegać końca.

Problemem tych wielkich banków centralnych nie jest jednak poziom inflacji CPI, bo ten systematycznie spada, ale utrzymująca się uporczywie na podwyższonych poziomach dynamika inflacji bazowej. A ta wyniosła w Wielkiej Brytanii 6,9% i było to niewiele mniej niż maksimum dla tego wskaźnika w XXI wieku w wysokości 7,1%. Decyzja Banku Anglii jest więc wciąż niepewna.

Aktualna główna stopa procentowa Banku Anglii wynosi 5%, a kolejne posiedzenie banku centralnego odbędzie się 3 sierpnia. Ciekawe jest to, że funt brytyjski umacnia się do dolara mimo tego, że nie ma obecnie premii w postaci wyższych stóp proc. Główna stopa Rezerwy Federalnej od połowy czerwca wynosi 5-5,25%. Funt brytyjski jest w tym roku najlepiej radzącą sobie walutą spośród największych światowych walut.

Czytaj też: Euro po 4,50, dolar w okolicach 4 zł? Jesteśmy w trendzie umocnienia. Gdzie tkwi obecna siła złotego?

Czytaj też: Chcesz ulokować w polskim banku walutę obcą? Musisz się zgodzić na śmiesznie niskie oprocentowanie

Najstarsza para walutowa świata

Para walutowa funt szterling/dolar jest jedną z najstarszych wciąż używanych, a także jedną z najczęściej wymienianych na świecie, par walutowych. Długa historia relacji tych dwóch walut jest widoczna w slangowym określeniu, używanym do jej opisania – „trading the cable” (handel kablem). To określenie pochodzi z XIX w., kiedy kurs wymiany między dwiema walutami był przekazywany kablem biegnącym pod Atlantykiem.

Z tym że wtedy inna była relacja między potencjałami polityczno-gospodarczymi dwóch krajów. To Wielka Brytania była globalnym imperium dysponującym praktycznie nieograniczonymi zasobami surowcowo-produkcyjnymi. Brytyjska waluta była odbiciem tej ogromnej potęgi, o której dziś trudno mieć dobre wyobrażenie, bo nie ma obecnie dobrego porównania z niczym, co znamy ze świata współczesnego.

Para działa pod kodem „GBP/USD”, co pokazuje, ile dolarów potrzeba, aby kupić jednego funta brytyjskiego. Jeśli inwestorzy uważają, że funt wkrótce umocni się w stosunku do dolara, mogą spróbować zarobić, kupując parę GBP/USD. Z drugiej strony, jeśli prognozują osłabienie funta, mogą sprzedać parę.

Notowania funta w ciągu ostatnich 12 miesięcy przyniosły na pewno dwa zaskoczenia. Pierwsze – we wrześniu ubiegłego roku, kiedy w wyniku nieprzemyślanych propozycji ówczesnej premier brytyjskiej Liz Truss i jej kanclerza skarbu Kwasi Kwartenga załamały się notowania funta i poleciały na łeb na szyję ceny obligacji skarbowych.

Rynki finansowe tak dobitnie pokazały swoją nieufność do pomysłów cięć podatkowych przy jednoczesnym zwiększeniu wydatków budżetowych, że skończyło się to w krótkim czasie dymisją rządu Liz Truss i krótkim kryzysem politycznym.

Ale od września sporo się zmieniło, co widać na wykresie poniżej. Para GBP/USD jest w trendzie rosnącym. Od 26 września, w kilka dni po przedstawionej przez Kwasi Kwartenga projekcie mini budżetu, kiedy wymiana dwóch walut oscylowała wokół jeden do jednego (dokładnie 1,03 dolara za funta), co było oznaką gigantycznego osłabienia funta do dolara, obecnie mamy już poziomy wokół 1,30 dolara za funta.

 

Jak zwykle, sprawdziłaby się tu świetnie zasada, że aktywa na rynku finansowym trzeba kupować na możliwie największym dołku i moment największego kryzysu budżetowego w drugiej połowie wrześnie ubiegłego roku nad Tamizą był taką właśnie okazją inwestycyjną.

Czy to się powtórzy? Funt brytyjski miał do zaoferowania w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat sporo zaskoczeń i niespodzianek. I na pewno obecny powrót do lepszej kondycji nie jest jeszcze końcem barwnej historii tej waluty.

Mimo swojej szacownej przeszłości funt brytyjski potrafi być dosyć niestabilny. Ale trzeba tez pamiętać, że stoi za nim bardzo duża i silna gospodarka, która nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w rywalizacji między światowymi potęgami i która ma bardzo silne związki z największą i najbardziej dynamiczną i innowacyjną gospodarką świata – gospodarką amerykańską. Nowe technologie, ekosystem start-upów, eksperymenty biotechnologiczne wspierane są przez najlepsze uczelnie świata działające na terytorium Wielkiej Brytanii.

Poza tym Brytyjczycy, po wyzwoleniu się z gorsetu Unii Europejskiej, starają się powrócić do swojej XIX-wiecznej globalnej sieci powiązań handlowych z regionem Pacyfiku. Ostatnio podpisana z krajami tego regionu – od Australii i Nowej Zelandii przez Chile, Meksyk, Kanadę, po Wietnam, Japonię i Korę Południową – umowa handlowa (CPTPP), ma dać relacjom handlowym Brytyjczyków nowy, porównywalny z uczestnictwem w UE, impuls. To region 11 państw zamieszkałych przez 500 mln konsumentów.

Czy funt powróci do swojej siły sprzed lat? W latach 60. XX w. startował z pozycji ok. 2,75 dolara, żeby potem doświadczać wielu różnych perturbacji. Końcówka XX w. obfitowała w wielkie kryzysy funta szterlinga. W 1976 r. doszło do załamania waluty brytyjskiej w wyniku gigantycznej inflacji 25% po kryzysie naftowym z 1973 r. i niefortunnych reformach budżetu z 1972 r. Kraj musiał nawet odwołać się do pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Kolejne osłabienie funta to początek lat 80., kiedy to bardzo silnej aprecjacji w wyniku walki z inflacją w USA uległ dolar amerykański. W ciągu 5 lat dolar umocnił się do głównych walut świata, w tym funta brytyjskiego, co zaowocowało porozumieniem z Plaza, o którym pisałem szczegółowo tu.

W marcu 1985 r., tuż przed szczytem państw G7 w sprawie porozumienia walutowego, które doprowadziło do osłabienia amerykańskiej waluty, dolar osiągnął najwyższą w historii cenę w stosunku do funta brytyjskiego w okolicach jeden do jednego. Kolejny porównywalny dołek funta to wrzesień 2022 r.

Potem nastąpiła słynna „czarna środa” 16 września 1992 r., kiedy funt brytyjski stał się celem ataku spekulacyjnego funduszy George’a Sorosa. Fundusze grające na osłabienie funta wyprzedawały brytyjską walutę, chcąc równocześnie przetestować stabilność waluty brytyjskiej w obliczu jej zobowiązań do pozostawania w paśmie walutowym Europejskiego Mechanizmu Walutowy ERM. Po tej wyprzedaży Wielka Brytania wycofała się z mechanizmy.

Kolejne, bliższe już nam wydarzenia, to kryzys dotcomów w 2000 r., wielki kryzys finansowy na przełomie lat 2008-2009 i okres referendum brexitowego. Wszystkie te wydarzenia działały na funta deprecjacyjnie. Wykres z ostatniego ćwierćwiecza pokazuje skomplikowane losy tej waluty, która wahała się nie mniej, niż nasz złoty, uważany za walutę raczej niestabilną.

Czytaj też: Jakie wnioski przynosi załamanie funta. Czy warto trzymać oszczędności w tej walucie?

Czytaj też: Dolar szybko traci na wartości. Czy oszczędzanie w dolarze może przestać być w modzie?

Dlaczego funt brytyjski umocnił się do dolara? Co dalej?

Kurs walutowy to oczywiście nie tylko kwestia inwestowania w walutę danego kraju i możliwości zakupu jego aktywów na rynkach finansowych, np. obligacji skarbowych, korporacyjnych czy akcji spółek notowanych na giełdzie. Siła waluty ma też bardzo realny wymiar gospodarczy i wpływa na życie mieszkańców i aktywność firm.

W czasie największego osłabienia funta przed rokiem niekorzystny dla inflacji i kosztów życia mieszkańców był import surowców energetycznych (gazu i ropy naftowej) i żywności. Wielka Brytania niemal połowę żywności importuje, płacąc a dolarach lub euro. Nawet obecnie, kiedy inflacja spadła nad Tamizą do poziomu poniżej 8%, inflacja cen żywności utrzymuje się na poziomie ok. 15%. Przy słabym funcie z kolei brytyjskie firmy mogły zaoferować taniej swoje produkty przemysłowe na świecie, a z kolei nabywcy ze świata mogli nieco taniej kupić nieruchomości w Londynie.

Jednak ten okres funta słabnącego do dolara na razie minął. Dlaczego? Czy to tylko kwestia słabnącego dolara, którego siła podtrzymywana była wcześniej na rynkach finansowych przez oczekiwania na kolejne podwyżki stóp proc. i bardziej opłacalne inwestycje w obligacje amerykańskie? Obecnie rynki finansowe grają już na zakończenie cyklu podwyżek i – być może – nawet rozpoczęcie cyklu obniżek przez Fed w przyszłym roku. To jednak nie tylko czynnik amerykański. Liczy się także to, co dzieje się w brytyjskiej gospodarce.

Jednym z głównych czynników będących wsparciem dla funta było to, że gospodarka znalazła się w październiku 2022 r. w rękach nowego rządu Richiego Sunaka, któremu rynki najwyraźniej zaufały. Oczywiście sama zmiana na stanowisku premiera nie może być wystarczająca, ale okazało się, że późniejsze deklaracje i decyzje oparte na oszczędnościach budżetowych były bardziej akceptowalne dla inwestorów niż decyzje poprzedniczki obecnego premiera.

Kolejnym powodem może być to, że ceny gazu ziemnego, które gwałtownie wzrosły po inwazji Rosji na Ukrainę, spadły do poziomu sprzed wojny znacznie szybciej, niż oczekiwano. Ekonomiści spodziewali się, że w wyniku silnego zacieśnienia w polityce pieniężnej i fiskalnej kraj wejdzie w recesję, ale jednak to się nie stało. Gospodarka nie radzi sobie może znakomicie, ale… nie jest tak źle, jak oczekiwano.

W tym samym czasie Stany Zjednoczone wytraciły potencjał do umacniania dolara. Złożyły się na to i spadające ceny gazu i ropy naftowej, których USA są ważnym producentem, i mniej agresywna polityka amerykańskiego banku centralnego, i kryzys banków regionalnych na wiosnę 2023 r., co nadszarpnęły międzynarodowe zaufanie do tego ważnego sektora gospodarki USA.

Funt nie ma co prawda szans na powrót do siły sprzed wielkiego kryzysu finansowego, kiedy za brytyjską walutę trzeba było zapłacić dwa dolary, ale być może obecna relacja jest korzystniejsza dla transatlantyckich relacji handlowych. Spadek funta od czasu światowego kryzysu finansowego odzwierciedla różne ścieżki obrane przez gospodarki Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Kolejnymi czynnikami w tym okresie były też wyższe średnie stopy procentowe i rosnąca reputacja dolara jako międzynarodowej bezpiecznej przystani.

Dla kontrastu, brexit i wstrząsy polityczne nad Tamizą, które nastąpiły po referendum brexitowym, były jednymi z powodów, dla których międzynarodowi inwestorzy unikali funta.

Według brytyjskiego tygodnika „The Economist” indeks Big Maca, czyli cena hamburgerów McDonald’s w różnych krajach, pokazał w styczniu relację 3,79 funtów w Wielkiej Brytanii w porównaniu do 5,36 dolarów w USA. Byłaby to więc relacja ponad 1,4 dolara za funta, czyli więcej niż obecne notowania na rynku walutowym, a jeszcze większa różnica była w styczniu.

Na podstawie kursów wymiany i założenie, że towary powinny kosztować mniej więcej tyle samo w obu krajach, sugeruje to, że na początku tego roku funt był o ok. 13% niedowartościowany. Wzrost notowań funta w stosunku do dolara o 2,5% od ostatniego obliczenia indeksu sugeruje, że pozostaje jeszcze znaczna luka.

Rynki finansowe wyraźnie obstawiają, że stopy procentowe w USA spadną szybciej niż w Wielkiej Brytanii. Dlaczego? Podczas gdy inflacja cen konsumpcyjnych w USA spadła dość gwałtownie od wiosny, inflacja w Wielkiej Brytanii pozostaje bardziej uparta, choć też ostatnio spada. Większa niepewność co do polityki Banku Anglii jest jednak wsparciem dla funta.

W związku z tym i utrzymującą się luką w sile nabywczej funt może w krótkim okresie dalej rosnąć. Jednak taki wzrost, w zestawieniu z opcją inwestycyjną w amerykańską walutę, będzie jednak wciąż tylko krótko- lub średnioterminowy. Wielka Brytania, mimo jej starań, nie będzie w stanie zdetronizować Stanów Zjednoczonych jako potęgi wzrostu gospodarczego i tworzenia wartości. W rezultacie dolary pozostaną opcją inwestycji długoterminowej.

Para GBP/PLN z pozoru nudna, ale…

A jak wygląda relacja funt brytyjski – polski złoty? Z pozoru niewiele się na tej parze dzieje, bo obie waluty są silnie uzależnione od dolara. Polski złoty teoretycznie wisi na euro, ale euro wisi na dolarze, więc – skracając te złożone relacje można dojść do dolara. O ile jeszcze jesienią ubiegłego roku za funta musieliśmy zapłacić 5,70 zł, o tyle obecnie jest to już tylko ok. 5,15 zł.

Skąd tak silne osłabienie funta do naszej waluty? Na wykresie widać, że to średniookresowy trend, który spowodował, że z dużą determinacją kurs funta zmierzał do obecnego poziomu przez 10 miesięcy. A nawet wcześniej, bo trend zaznaczył się jeszcze przed ogłoszeniem reform budżetowych premier Liz Truss.

Gdybyśmy wzięli pod uwagę nieco dłuższy okres, to widać, że funt brytyjski ma ze złotym relacje od co najmniej ćwierćwiecza mocno skomplikowane. Kurs w tym okresie wahał się od poziomu 7,30 zł do 4,10 zł. Trudno przypuścić, żeby ta relacja nagle się mocno ustabilizowała. Powinno nastąpić odbicie i zapewne będzie to tym razem odbicie w stronę umocnienia funta. Czy długotrwałe? To zależy od wielu czynników zewnętrznych, w tym siły dolara, gospodarki brytyjskiej i polskiej.

 

O gospodarce brytyjskiej więcej w rozmowie Macieja Danielewicza z dr. Przemysławem Biskupem, ekspertem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) poniżej:

Źródło zdjęcia: Unsplash

Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
jsc
1 rok temu

(…)Najstarsza para walutowa świata(…)
Raczej złoto/srebro… Już Kopernik postulował pega 1:12.

RAFAL
1 rok temu

Prawie dokładnie odwrotna korelacja z WIG i GPB/PLN.

Jacuś
1 rok temu

„Poza tym Brytyjczycy, po wyzwoleniu się z gorsetu Unii Europejskiej” Ja tak tylko w temacie może nie stricte, a może jednak tak. Ostatnio panuje moda na myślenie jakby to było jakby byśmy byli poza Unią. Nie dziwi mnie to że ewentualnie młodzi tak mówią, ale tak młodzi że życie rozumne zaczęli rok czy dwa temu i dziwią się bez kontekstu dlaczego nie jesteśmy Szwajcarią, czy Niemcami. Obecny handel z UK to jest dramat formalno-prawny. Niestety ale są traktowani jak kraj spoza Unii i procedury musza mieć jak Bangladesz. 30 lat upraszczania prawa, zakup na jeden dokument bez kontroli jak z miasta obok.… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Jacuś

Pełna zgoda, 25 lat po wejściu do Unii to był najlepszy czas dla Polski od czasów Jagiellonów

Aleks
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Szczegolnie dla rolników – takich finansow to nie mieli nigdy – szczegolnie uwlaszczeni chlopi popanszczyzniani (PRL rozdal im ziemie wloscian), teraz bogaci wlasciciele ziemscy do ktorych podatnicy i UE (50% srodkow z UE kierowane jest na wies) hojnie doplaca.
Licza ze jak bedzie PolExit to nadal bedzie takie zrodlo finansowania jak obecnie, a nastapi zamkniecie rynkow zbytu (zamiast krajow UE zostalaby tylko Polska) i nastapilaby skrajna pauperyzacja.
Podobnie z reszta – gdyby nie UE to ochrony konsumenta by nie bylo, nie wspomne rowniez o kredytach frankowych – bez TSUE sady nadal orzkealyby pro-bankowo,a nie pro-konsumencko.

jsc
1 rok temu
Reply to  Aleks

(…)Licza ze jak bedzie PolExit to nadal bedzie takie zrodlo finansowania jak obecnie, a nastapi zamkniecie rynkow zbytu (zamiast krajow UE zostalaby tylko Polska) i nastapilaby skrajna pauperyzacja.(…)
Kiedy straszono nas zalewem zachodniej żywności… a źródłem nadpodaży zagrażającą pauperyzacją okazała się Ukraina. Ukrainy w UE nie, a jednak Bruksela bierze jej stronę. A kroi się taka chryja, że AgroUnia może się jeszcze wybić.

RAFAL
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

To już dość subiektywne oceny . Dla mnie np najlepsze były lata 90 – te. Później coraz więcej regulacji itp . Chociaż wiem ,że dla większości lata 90 to często dramaty .

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu