Gdzie przechowywać oszczędności, by mieć pewność, że w jednej chwili nie stracimy ich wszystkich? Dla większości Polaków ten wybór ogranicza się tylko do dwóch opcji – banku (z gwarancją rządową) lub bieliźniarki (z gwarancją, że rząd do kasy się nie dobierze). Z różnych danych wynika, że aż 20-25% ludzi w Polsce przechowuje oszczędności w domu. Znam nawet osobę, która te pieniądze przechowuje dosłownie pod bronią. Ale znam i taką, która trzyma je po prostu w zagranicznym banku
Oczywiście niektórzy z nas – mam wrażenie, że większość czytelników tego blogu – część swoich aktywów przechowuje na rynku kapitałowym: w funduszach inwestycyjnych, ETF-ach, akcjach giełdowych spółek, obligacjach rządowych i korporacyjnych. I to też jest pomysł na dywersyfikację – pieniądze fizycznie są rozsiane w wielu miejscach (a konkretnie – w bankach-depozytariuszach lub w spółkach), także poza Polską. W tym przypadku jednak wartość inwestycji może się wahać.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jest jeszcze jedna opcja – nie najłatwiejsza, ale coraz popularniejsza – przechowanie pieniędzy w zagranicznym banku. Wtedy pieniądze są poza wścibskim okiem polskich urzędników i polityków oraz ich pomysłów, pod bardziej stabilną i przewidywalną jurysdykcją. Napisałem, że nie jest to opcja najłatwiejsza, bo niewiele jest zagranicznych instytucji finansowych, które chętnie przyjmują w swoje klientowskie szeregi nierezydentów, czyli osoby niemieszkające i niepracujące w danym kraju.
Powodów takiej ostrożności banków jest kilka. W przypadku nierezydentów trudniej jest określić źródła dochodu klienta (a tego wymagają od banków władze walczące z praniem brudnych pieniędzy) oraz ewentualnie weryfikować jego status oraz windykować go (w razie potrzeby).
Niemniej jednak są dwa rodzaje zagranicznych instytucji finansowych, które niekiedy robią dla klientów z zagranicy wyjątek. Pierwsza kategoria to fintechy, czyli banki działające wyłącznie w internecie, niemające fizycznej sieci placówek. Polskich klientów przyjmuje (choć czasem zamyka taką możliwość) niemiecki N26 czy holenderski Bunq. Jednak dla części Polaków pewną blokadą jest fakt, że nie są to tradycyjne banki, z oddziałami i skarbcami.
Druga kategoria to platformy inwestycyjne, które co do zasady są pośrednikami w lokowaniu oszczędności na światowych rynkach. Ale siłą rzeczy oferują też konta bankowe, by klienci mogli przechowywać tam pieniądze, które chwilowo nie są zainwestowane. Bywa, że są to rachunki nieźle oprocentowane (bo firma inwestycyjna ma możliwości, żeby te pieniądze ulokować na rynku pieniężnym na nieco wyższy procent i dzięki temu zarabiać nawet na kliencie, który nie inwestuje lub inwestuje niewiele).
Na pograniczu tych światów jest duński Saxo Bank, który jest bankiem inwestycyjnym, a więc dostarcza platformy służące do inwestowanie pieniędzy, ale jednocześnie jest tradycyjną instytucją finansową z placówkami rozsianymi na całym świecie. Nie udziela kredytów i nie wydaje kart płatniczych, więc trudno go uznać za bank uniwersalny, ale do przechowywania pieniędzy się nadaje – zwłaszcza że duńska jurysdykcja jest powszechnie uznawana za bezpieczną i stabilną.
Przechowywanie pieniędzy za granicą zawsze wiąże się z pytaniem o bezpieczeństwo i ryzyko. Tak jak przy zakupie nieruchomości za granicą zawsze warto zrobić rozeznanie dotyczące zasad panujących w danym kraju (podatki, dziedziczenie), tak przy umieszczeniu pieniędzy w zagranicznym banku warto zatroszczyć się o kwestie, którymi przy lokowaniu w polskim banku się nie przejmujemy.
>>> Po pierwsze: wiarygodność i gwarancje państwowe. Im bank większy, tym – co do zasady – bezpieczniejszy. Najbezpieczniejsze są banki, które zostały uznane przez lokalnych regulatorów za systemowo istotne, czyli „za duże, by upaść”. Wiadomo, że trzymając pieniądze w takim banku, nie będziemy narażeni na ryzyko upadłości takiego banku. W przypadku, gdy przechowujemy mniej niż 100 000 euro, nie ma to takiego znaczenia, ale przy kwotach przekraczających gwarancje państwowe, zaczyna to mieć znaczenie.
Na terenie Unii Europejskiej co do zasady gwarancje państwowe dla depozytów zawsze są takie same (do 100 000 euro lub równowartości tej kwoty w lokalnej walucie), ale w przypadku przechowywania pieniędzy w banku digitalnym warto sprawdzić, „na jakiej licencji” działa bank. Często takie fintechy korzystają z cudzej licencji bankowej – popularnym „dawcą” takiego paszportu jest niemiecki Solaris Bank. Rzecz w tym, żeby fintechowy bank miał licencję unijną.
W przypadku platform inwestycyjnych warto sprawdzić, czy mają licencję bankową. Jeśli nie – ich gwarancje mogą być nieco inaczej sprofilowane (biura maklerskie, którymi od strony formalnej są tego rodzaju platformy, mają nieco inne limity gwarancyjne).
Czytaj więcej o tym: Co z pieniędzmi, gdy wybuchnie wojna lub wyłączą prąd? Co z kasą w bankach, ETF-ach, funduszach inwestycyjnych, biurach maklerskich, fintechach?
>>> Po drugie: koszty przelewów i przewalutowania. Przelewając pieniądze za granicę, musimy się liczyć z dodatkowymi kosztami (przynajmniej czasami). Idealną sytuacją jest ta, w której nasz bank ma polski IBAN, czyli rachunki transferowe w polskim banku. Wtedy, przelewając tam pieniądze, korzystamy z pośrednictwa polskiego banku i nie przejmujemy się kosztami.
Jeśli bank, do którego chcemy przelać pieniądze, jest na terenie Jednolitego Obszaru Płatności, to również przelewy w euro nie nastręczają problemów – robimy je systemem SEPA (pieniądze będą najpóźniej następnego dnia u celu bez dodatkowych kosztów – bank nie pobierze większej prowizji, niż za przelew w złotych). Obszar płatności w euro ogranicza się do państw członkowskich Unii Europejskiej (a więc nie tylko tzw. Eurolandu), a do tego obejmuje kilka innych krajów: Wielką Brytanię, Islandię, Liechtenstein, Norwegię, Szwajcarię, Andorę, Monako i San Marino.
Możemy też przelać euro (wcześniej wymieniając złote na euro w bankowym – albo dowolnym innym – kantorze internetowym), a potem wymienić je na inną walutę, np. dolary lub funty, czy franki. I w tej walucie trzymać oszczędności w zagranicznym banku. To może być znacznie łatwiejsze, niż np. przelewanie bezpośrednio w dolarach, bo wtedy trzeba użyć systemu SWIFT, który jest drogi (kilkadziesiąt złotych za przelew).
Warto sprawdzić w takim przypadku, jakie są koszty przewalutowania pieniędzy w banku docelowym i prowadzenia rachunków w kilku walutach. W banku docelowym trzeba bowiem założyć dodatkowe konto walutowe, przelać euro systemem SEPA i potem przewalutować oszczędności na „docelową” walutę. Trzymając oszczędności za granicą warto mieć pewność, że będziemy mogli przechowywać tam nie tylko polskie złote, ale też euro, dolary i inne waluty.
>>> Po trzecie: bezpieczeństwo. Zagraniczne banki, fintechy i platformy inwestycyjne mogą mieć różny poziom zabezpieczeń. Zazwyczaj już na starcie – przy rejestracji – widzimy jakie jest podejście danej instytucji finansowej do kwestii bezpieczeństwa. Jednym wystarczy, że podamy login i hasło oraz przedstawimy skan dokumentu tożsamości, a inni będą zadawali dodatkowe pytania.
Paradoksalnie – wolę trzymać pieniądze tam, gdzie podejście do weryfikacji klienta jest bardziej solidne. Poziom bezpieczeństwa związany jest z dwoma czynnikami – przepisami lokalnymi (i ewentualnie unijnymi, jeśli mówimy o banku europejskim), ale przede wszystkim z tradycją i reputacją danej instytucji finansowej. Im większą historię ma instytucja finansowa, im więcej wart jest jej brand, im ma więcej do stracenia – tym bardziej pieczołowicie powinna chronić nasze pieniądze (choć oczywiście nie jest to zasada bezwzględnie obowiązująca, ale często się sprawdza).
>>> Po czwarte: dostęp do pieniędzy. Tutaj ważnych jest kilka aspektów lokowania w zagranicznym banku. Najważniejszy to ten, czy bank ma fizyczne placówki w wielu miejscach na świecie (a przynajmniej w największych miastach). Warto sprawdzić, jakie są możliwe dzienne limity przelewów i wypłat (bezgotówkowych i gotówkowych). Znaczenie może mieć też możliwość uzyskania (lub jej brak) karty płatniczej. Karta z jednej strony ułatwia dostęp do pieniędzy (możemy wypłacić gotówkę w każdym bankomacie na świecie, wystarczy pamiętać PIN do karty), z drugiej – jej zgubienie może otworzyć drogę do pieniędzy złodziejom (o ile wcześniej przez nieostrożność ujawniliśmy ów PIN).
Paradoksalnie bank, który nie wydaje kart płatniczych, przez niektórych może być uznany za bezpieczniejszy, bo pieniądze można przelać tylko na to konto, z którego one przyszły. A w gotówce wypłacić kasę tylko osobiście, w placówce, legitymując się dowodem osobistym lub paszportem (w przypadku obywateli obcych państw zwykle paszport jest chętniej widziany, bo pracownicy są szkoleni z weryfikacji jego autentyczności). Skoro wykorzystujemy daną instytucję finansową głównie jako skarbiec dla oszczędności, to karta może być zbędnym przedmiotem.
>>> Po piąte: obsługa i wsparcie techniczne w języku polskim. Dla niektórych to istotne, by bank – choć zagraniczny – był „polskojęzyczny”. Możliwość porozmawiania z doradcą po polsku oraz uzyskania pomocy technicznej (w razie potrzeby) to zawsze atut. Niestety, rzadko spotykany w zagranicznych bankach, fintechach i na platformach inwestycyjnych przyjmujących pieniądze Polaków.
>>> Po szóste: podatki. Zyski kapitałowe są opodatkowane i warto dopytać w zagranicznym banku kto i według jakich stawek będzie te podatki pobierał. W przypadku dywidend pojawia się kwestia podwójnego opodatkowania (o tym w linku poniżej), a w przypadku innych dochodów, w tym odsetek od depozytów – formularza podatkowego, który ułatwi wpisanie do zeznania podatkowego odpowiednich kwot. Dobrze jest, jeśli instytucja zagraniczna jest w stanie taki dokument raz w roku polskiemu klientowi wystawić.
W zagranicznym banku możliwe są trzy sytuacje. Pierwsza to taka, że dana instytucja finansowa posiada w ofercie możliwość wystawienia polskiemu klientowi formularza PIT-8C, z którego bezpośrednio przenosi się cyferki do swojego zeznania podatkowego. Druga opcja to taka, w której instytucja finansowa wystawia potwierdzoną przez siebie informację finansową o osiągniętych przez klienta zyskach i stratach. To też cenne, bo co prawda samodzielnie trzeba to wpisać do formularza podatkowego, ale przynajmniej nic nie trzeba liczyć.
Trzecia opcja jest taka, że zagraniczna instytucja nie udziela żadnego wsparcia. Wtedy trzeba samodzielnie policzyć swoje zyski kapitałowe, ewentualnie uwzględnić kurs walutowy. W takim przypadku wszelkie błędy i pomyłki obciążają już wyłącznie polskiego podatnika. Konieczność samodzielnego rozliczenia podatku od dochodów w zagranicznym banku to oczywiście dodatkowa komplikacja – w Polsce banki podatek odprowadzają automatycznie, nie trzeba wypełniać PIT-u.
Czytaj więcej o tym: Jak rozliczać podatki od zysków z zagranicznych dywidend, zagranicznych ETF-ów, akcji oraz kryptowalut?
>>> Po siódme: dziedziczenie. Zagraniczne banki zazwyczaj nie są uczestnikami polskiego systemu Ognivo, dlatego ważne jest, żeby poinformować rodzinę o tym, że część pieniędzy umieściliśmy w banku poza granicami kraju (Ognivo to rejestr, w którym można sprawdzić ile rachunków, i w których bankach, ma dana osoba – ale dotyczy to tylko polskich banków).
Jakie są zasady dostępu do pieniędzy przez spadkobierców w zagranicznym banku? Prześledziłem to na przykładzie Saxo Banku, który ma dość typowe dla banków europejskich zasady. Ten bank w przypadku śmierci klienta prosi administratora lub wykonawcę testamentu (zajmującego się majątkiem zmarłego) o dostarczenie poświadczonej kopii aktu zgonu klienta, kopii przyznania praw do administrowania spadkiem (jeśli jest dostępna), danych identyfikujących spadkobierców i ewentualnie dodatkowej dokumentacji.
Po zatwierdzeniu administratora Saxo Bank przyjmuje od niego instrukcje w związku ze środkami lub inwestycjami znajdującymi się na rachunku zmarłego klienta, a po ich likwidacji – zamyka rachunek. Niestety, właściciel rachunku nie ma możliwości wcześniejszego wyznaczenia powiernika.
——————
ZAPROSZENIE (materiał promocyjny Saxo Banku)
Polskich klientów do przechowywania części oszczędności w bezpiecznej jurysdykcji zaprasza duński Saxo Bank, który zgromadził ponad 100 mld dolarów aktywów klientów. Depozyty w nim umieszczone, jak w każdym unijnym banku, są chronione do 100 000 euro przez duński krajowy fundusz gwarancyjny. Bank oferuje wsparcie techniczne i obsługę w języku polskim, raport podatkowy oraz lokalny numer IBAN dla wpłat w złotych.
Dania jako jeden z niewielu krajów na świecie ma najwyższy możliwy rating kredytowy (AAA/Aaa) ze stabilną perspektywą, zgodnie utrzymywany przez wszystkie największe międzynarodowe agencje ratingowe. Dla porównania: Polska oceniana jest także jako stabilny rynek, ale dwa poziomy niżej (A-). A ocena wiarygodności kraju wiąże się też z wiarygodnością jego banków.
Jak możesz inwestować w Saxo Banku?
- Subkonta walutowe. Możesz posiadać kilka subkont walutowych i wpłacać pieniądze bezpośrednio w walucie, w której chcesz zainwestować. Bank nie wymaga minimalnego depozytu. Subkonta walutowe są oprocentowane, więc zarabiasz na odsetkach – do 3,81%* w dolarach i 5,30%* na kontach złotowych na rachunkach VIP (*stopa procentowa na dzień: 8 maja 2023 r.).
- Wpłaty pieniędzy na rachunki.
- W złotych – odbywają się poprzez polski IBAN (czyli za pośrednictwem polskiego banku). Można przelać do Saxobanku złote i wymienić je na docelową walutę (wysokość prowizji za wymianę walut zależy od rodzaju rachunku – np. na rachunku VIP wynosi 0,25%).
- W euro – poprzez system SEPA (z reguły korzystanie z niego jest bezpłatne dla klientów polskich banków)
- W dolarach i innych walutach – przez system SWIFT (opłaty podobne jak w innych bankach).
- Prowizje za transakcje. Korzystaj z niższych kosztów niż te, które oferują tradycyjne banki detaliczne, działając w regulowanym i bezpiecznym środowisku inwestycyjnym. Saxo Bank nie pobiera opłaty za przechowywanie instrumentów.
- Dla bardzo popularnego wśród inwestorów rynku amerykańskiego prowizja w Saxo Banku wynosi od 0,03% do 0,08% (min.1 USD) w zależności od posiadanego rachunku. Najniższe opłaty są pobierane w przypadku kont VIP.
- Dla bardzo popularnego wśród inwestorów rynku amerykańskiego prowizja w Saxo Banku wynosi od 0,03% do 0,08% (min.1 USD) w zależności od posiadanego rachunku. Najniższe opłaty są pobierane w przypadku kont VIP.
- Na pozostałych rynkach podobnie jak na europejskich prowizja wynosi od 0,05% do 0,2% (min. 3-5 euro)
Globalne rozwiązania dla Twoich pieniędzy poleca Saxo Bank – KLIKNIJ I SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY