18 marca 2017

Firma pożyczkowa chce być centrum domowych finansów. Wpuści „robaka” do banków

Firma pożyczkowa chce być centrum domowych finansów. Wpuści „robaka” do banków

Pozabankowe firmy pożyczkowe w pewnym stopniu nacisnęły bankom na odcisk, przejmując – według niektórych szacunków – nawet 20-25% rynku najmniejszych pożyczej gotówkowych. Ale prawdziwa teksańska masakra piłą mechaniczną dopiero przed bankami. Firmy pożyczkowe bowiem coraz bardziej będą zbliżać się do banków pod względem oferty. Z jednej strony – tak, jak np. Wonga – zaczną kusić najbardziej wiarygodnych klientów dużymi rabatami od podstawowych cen (oraz „wychowywać” sobie coraz lepszych, lojalnych użytkowników, którym można pożyczać taniej). Z drugiej strony pożyczkodawcy zaczną rozbudowywać swoje usługi o pośrednictwo w płatnościach. A to już naprawdę będzie niebezpieczne.

Co mam na myśli? Jest taka firma pożyczkowa Kredito24. Oferuje szybki pieniądz na krótszy i dłuższy termin (przy czym specjalizuje się głównie w chwilówkach). Nic nadzwyczajnego, zero seksu. Jej fundatorem jest niemiecki Kreditech (firma z siedzibą w Hamburgu, której fundatorami są Värde Partners i Blumberg Capital, fundusze działające w branży finansowej). Nie byłoby w tym nic, co powinno zajmować Wasz cenny czas, gdyby nie dwa szczegóły. Po pierwsze: osobą odpowiedzialną za rozwój produktów i strategię cyfrową jest tam od jesieni zeszłego roku Michał Panowicz, znany jako jeden z głównych współautorów ważnych innowacji w mBanku. A tam, gdzie Panowicz, tam na pewno nie skończy się na szybkich pożyczkach ;-)). Po drugie: oprócz Kredito24 niemiecki fintech niedawno powołał do życia firmę MonedoNow (większe pożyczki na dłuższy termin) oraz MonedoPay (elektroniczna portmonetka, operator kart płatniczych i agregator informacji o naszych finansach).

Zobacz również:

monedoscreen1

Ta ostatnia marka – MonedoPay – jest już w Polsce. Każdy może założyć na tej platformie konto, zamówić przedpłaconą kartę płatniczą, zasilić ją pieniędzmi i sobie to-to potestować za darmo. W celu rejestracji podaje się tylko absolutne minimum danych – imię i nazwisko, adres e-mail, datę urodzenia i numer telefonu (jest weryfikacja SMS-em wysłanym na ten numer). Zarejestrowanie się w MonedoPay zajęło mi jakieś cztery minuty. Co dalej? Oczywiście: karta do płacenia. W wersji podstawowej MonedoPay wydaje kartę wirtualną (można nią płacić tylko w internecie). W wersji Premium da się też zamówić fizyczny plastik do płacenia w sklepie, a w wersji Elite – aktywować przelewy zewnętrzne z platformy (co już dość mocno upodabnia ją do banku). Aby założyć konto Elite trzeba jednak nieco bardziej się „zdekonspirować” – przesłać skan dowodu osobistego i ostatnich rachunków za prąd, gaz lub telefon.

Używanie konta i karty jest oczywiście bezwarunkowo darmowe. W tabeli prowizji znalazłem tylko dwie opłaty – jeśli chcę skorzystać z wypłaty pieniędzy plastikową kartą z bankomatu, to płacę za to 7 zł prowizji (MonedoPay nie ma umowy z żadną siecią na darmowe wypłaty), a jeśli chcę zapłacić nią za granicą, to płacę 2,5% od wartości transakcji. Przelewy (łącznie z europejskimi SEPA) są za darmo. Jest to więc platforma zapewniająca mniej więcej to, co banki – z wyłączeniem kredytu (debetów i kart kredytowych tu nie ma) oraz depozytów. Nie pierwsza zresztą tego typu. Opisywałem już w blogu elektroniczną portmonetkę DiPocket, jak również pomysły firmy Lew, która „odpala” platformę do płacenia rachunków z kartą i kredytem. Ale wygląda na to, że ambicje MonedoPay sięgają dalej.

monedoscreen21

To ma być docelowo centrum domowych finansów, bowiem do usług czysto płatnościowych Michał Panowicz i ekipa dorzucili (na razie w wersji próbnej) usługę PFM, czyli Personal Finance Management. Oferuje ona możlwość kontrolowania i zarządzania wszystkimi kontami bankowymi w jednym miejscu. Każda transakcja jest umieszczona w rejestrze i przypisywana do określonej kategorii (np. „żywność”, czy „przyjemności”). A wykresy pokazują na co wykorzystujemy pieniądze i jaki jest nasz domowy cash-flow. Tego typu platformy można znaleźć w serwisach bankowości elektronicznej wielu banków, PFM ma pokazać dane ze wszystkich naraz. I tu zaczyna być ciekawie oraz kontrowersyjnie zarazem, usługa działa bowiem tak, że w MonedoPay podajemy dane do logowania w poszczególnych bankach, zaś serwis „zapuszcza robaka” internetowego, który co jakiś czas się loguje w naszym imieniu i wyciąga z banków naszego transakcje, umieszczając je na platformie.

To tzw. screenscraping, którego używania zakazała bankom jakiś czas temu Komisja Nadzoru Finansowego. Banki zaś ostrzegają klientów przed podawaniem danych logowania na jakiejkolwiek innej stronie, niż bankowa. MonedoPay namawia klientów banków, by złamali tę podstawową zasadę bezpieczeństwa i podali dane do logowania (oczywiście, firma gwarantuje, że ich nie zgubi, nie sprzeda, ani nikomu nie udostępni, ale co innego ma powiedzieć?). Dzięki temu mają mieć większy porządek w finansach i dowiedzieć się nieco więcej o sobie i swoim domowym budżecie. Z punktu widzenia MonedoPay każdy klient, który odda loginy i hasła do banków, jest na wagę złota. Któż wie jakie dane „robak” zaciąga z banków i jak firma je kiedyś wykorzysta?

Dane z rachunków bankowych to kluczowe informacje do oceny m.in. zdolności płatniczej i kredytowej (można więc je wykorzystać do udzielenia tańszego kredytu lub pożyczki pozabankowej), ale nie tylko. Na ich podstawie można ocenić czym się dany klient interesuje, jakie są jego przyzwyczajenia konsumenckie, co i gdzie kupuje, za ile i gdzie przelewa pieniądze. To bezcenne informacje dla marketingowców – można je sprzedać albo wykorzystać w spersonalizowanych programach lojalnościowych. Dla bankowców ta wiedza o klientach to kluczowa i chyba jedna z ostatnich przewag konkurencyjnych nad firmami technologicznymi. A MonedoPay chce je – za zgodą klientów – przechwycić. Klientom oferuje w zamian darmowe konto i kartę, a więc w sumie niewiele. Jako klient MonedoPay, który podpiął testowo do PFM tylko jedno i w dodatku puste konto – oczekuję jakichś większych benefitów za to, że zrobię przed panem Michałem i jego internacjonalną ekipą (choć sympatyczną, co widać na obrazku poniżej) finansowy striptiz. A miałbym jeszcze kilka kont do podpięcia ;-))).

kreditech1screen

MonedoPay – niezależnie od tego ilu klientów namówi do striptizu i co im zaoferuje w zamian – pokazuje jak dużym kłopotem dla banków jest brak możliwości stosowania screenscrappingu. Firmy pozabankowe nie mają w tej dziedzinie żadnych ograniczeń i mogą podgryzać banki. Jakiś czas temu Idea Bank – instytucja finansowa specjalizująca się w obsłudze małych firm – próbował wykorzystać „robaka” do badania zdolności kredytowej klientów, ale dostał bana od KNF. Teraz identyczną metodę chce stosować platforma KredytMarket.com. I zabrać klientów Idea Bankowi między innymi. Dzięki „robakowi” KredytMarket.com pobiera historię rachunku bankowego lub – i to jest bardzo ciekawe! – konta przedsiębiorcy na Allegro, dorzuca te dane do wiadomości, które uzyska z BIK oraz BIG-ów (biur informacji gospodarczej), a potem wypłaca pieniądze. Wniosek składa się w internecie, nie trzeba żadnych papierów, a cała akcja przebiega błyskawicznie. Prowizja wynosi 1%, a oprocentowanie 9,5%, nie ma żadnych dodatkowych kosztów.

KredytMarket.com nie jest bankiem, więc nie udziela kredytów z depozytów klientowskich, tylko od inwestorów, którzy wpłacili mu kasę z uprzejmą prośbą o jej korzystne ulokowanie. I w zasadzie tylko czekanie na zielone światło od owych inwestorów sprawia, że KredytMarket.com nie przelewa pieniądze przedsiębiorcy od razu, w ciągu kwadransa czy innej – równie pomijalnej – jednostki czasu. Nie każdy dostanie pożyczkę. Poza ewentualnymi alertami wynikającymi z tego co „wypluje” BIK lub BIG-i oraz ewentualnie poza wstydliwymi tajemnicami, które odkryje analiza historii rachunku bankowego chętnego na pieniądze (lub jego konta na Allegro) wniosek może być odrzucony jeśli historia rachunku bankowego lub „allegrowego” jest krótsza, niż dwa lata. No i trzeba pamiętać: to nie są mikropożyczki – kwota wynosi od 10.000 zł do 50.000 zł. Moim zdaniem Idea Bank może już zacząć się bać. Jak takie „robaki” w branży fintech się rozpełzną, to bankowcy się nie pozbierają. I nie wystarczy nawet dziesięć specjanych zespołów ds. fintech przy Komisji Nadzoru Finansowego.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu