13 października 2024

Rząd ujawnił, w jaki sposób chce już za kilka lat zmniejszyć dziurę w państwowym budżecie o 70 mld zł. Kto zapłaci za zasypanie tej wielkiej wyrwy?

Rząd ujawnił, w jaki sposób chce już za kilka lat zmniejszyć dziurę w państwowym budżecie o 70 mld zł. Kto zapłaci za zasypanie tej wielkiej wyrwy?

Kilka dni temu rząd ujawnił, w jaki sposób chce w kilka lat mocno zredukować deficyt państwowego budżetu. Co zamierza zrobić, by już w 2028 r. w dużej części zasypać dziurę w kasie państwa? Tę, która w przyszłym roku ma rosnąć w rekordowo szybkim tempie – aż do 290 mld zł? Co rządowe plany oznaczają dla naszych finansów? Co najmniej dwie rzeczy

„Średniookresowy plan budżetowo-strukturalny na lata 2025-2028” to dokument, który ma być odpowiedzią polskiego rządu na procedurę nadmiernego deficytu nałożoną na Polskę przez Komisję Europejską. Bruksela chce, żebyśmy w ciągu 4-7 lat zmniejszyli o połowę dziurę w państwowym budżecie (z równowartości 5,7% rocznego PKB do 3%). I żebyśmy wrócili z poziomem zadłużenia poniżej poziomu 60% rocznego PKB (tę granicę nieuchronnie przekroczymy w 2026 r.).

Zobacz również:

Gigantyczny deficyt państwowego budżetu – czy to groźne?

Rosnące w astronomicznym tempie zadłużenie Polski (pod koniec tego roku przekroczy 2 biliony zł) sięgające już 70 mld zł roczne koszty odsetek płaconych od wyemitowanych obligacji oraz gigantyczna dziura między dochodami a wydatkami planowana przez rząd na przyszły rok – to trzy niepokojące sygnały. W 2025 r. rząd chce wydać 921 mld zł, chociaż z podatków i innych źródeł uzyska tylko 632 mld zł. I uważa, że tak trzeba: „musimy wydawać więcej na zbrojenia, nie chcemy rezygnować z transferów społecznych oraz realizujemy przynajmniej część naszych obietnic wyborczych” – tak tłumaczy to rząd.

Czytaj więcej o tym: Dziura, że aż strach, czyli tak ma wyglądać budżet państwa na 2025 r. Siedem rzeczy, które musisz wiedzieć o pierwszym budżecie nowej koalicji

Ale – niezależnie od tego, że takich szaleństw nie akceptuje Unia Europejska (państwa zobowiązały się do limitowania dziur budżetowych, w czasie pandemii Covid-19 ten wymóg został zawieszony) – nie możemy sobie pozwolić na takie tempo wzrostu długu także z przyczyn „rynkowych”. Inwestorzy światowi kupują polskie obligacje chętnie, ale żądają za nie obecnie 5,5% odsetek rocznie (w przypadku obligacji 10-letnich). I mogą zażądać więcej, jeśli uznają, że rośnie ryzyko pożyczania nam pieniędzy w długim terminie.

Rząd chce ograniczyć deficyt państwowego budżetu. Ile Polska płaci za obligacje
Rząd chce ograniczyć deficyt państwowego budżetu. Ile Polska płaci za obligacje

O co im dokładnie chodzi? Jeśli ktoś pożycza Polsce pieniądze na 10 lat, to musi mieć pewność, że za tych 10 lat będziemy wciąż wypłacalni. A jeśli nasze zadłużenie będzie przez kilka lat z rzędu rosło znacznie szybciej niż gabaryty gospodarki (np. wartość wypracowywanego przez Polaków PKB, a więc i wpływy z podatków), to inwestorzy zaczną się zastanawiać, czy rząd będzie w stanie finansować wypłatę odsetek. Na 2025 r. rząd planuje, że wpływy z podatków nie wzrosną (bo rząd część dochodów „centralnych” przekaże samorządom), a wydatki – i owszem.

I stąd ten dokument o skomplikowanej nazwie, w którym rząd opisuje, w jaki sposób chce wrócić do bezpiecznych poziomów rocznej dziury budżetowej i co zrobić, by nasze zadłużenie nie rosło szybciej niż wielkość polskiej gospodarki. To ciekawy dokument, bo pokazuje, który z dwóch sposobów redukowania dziury budżetowej rząd preferuje – podwyższanie podatków czy cięcia wydatków.

Z dokumentu nie wynikają żadne cięcia hojnych wydatków socjalnych, które poprzednie rządy wprowadziły, zaś Donald Tusk obiecał utrzymać („nic co dane, nie będzie zabrane”). A więc ani świadczenie 800+, ani wprowadzane właśnie babciowe (1500 zł miesięcznie dla pracującej mamy), ani dwie dodatkowe emerytury (trzynastka, czternastka) – nie ma ani słowa o żadnych cięciach czy ograniczeniach.

Jak rząd chce zmniejszyć deficyt państwowego budżetu?

Skoro nie ograniczenie wydatków, to co? Wzrost podatków? Rząd podaje całą listę działań w podatkach, które zamierza podjąć do 2028 r., żeby zmniejszyć dziurę w budżecie do 130-140 mld zł, czyli do poziomu realnie o 60-70 mld zł mniejszego niż wynosi on dziś. Ma to być:

>>> minimalny podatek dochodowy dla firm (CIT), który przeciwdziała sytuacji, w której firmy mają duże przychody, a mimo tego pokazują księgowe straty. Każda firma płaci co najmniej 1,5% podatku od przychodów (o ile nie jest w stanie płacić podatku od zysków, bo ich nie pokazuje). Rząd – jeśli dobrze rozumiem – spodziewa się wzrostu dochodów z tego mechnizmu. Czyli chce zlikwidować „podejrzany” spadek dochodów z CIT następujący mimo wzrostu gospodarki.

Deficyt państwowego budżetu wysoki ale co z dochodami z CIT
Deficyt państwowego budżetu wysoki, ale co z dochodami z CIT

>>> wzrost podatku akcyzowego od alkoholu i papierosów oraz e-papierosów. Rząd chce przyspieszyć podwyżki akcyzy w porównaniu do tego, co planował wcześniej i uzyskać z tego dodatkowo 1,5-2 mld zł przychodów podatkowych rocznie

>>> zamrożenie progów podatkowych, co oznacza, że z roku na rok coraz więcej osób będzie wpadało w próg wyższego opodatkowania. Inflacja będzie powodowała wzrost wynagrodzeń, a dziś już 120 000 zł rocznego dochodu powoduje wpadnięcie w stawkę 32% podatku dochodowego (poniżej tego poziomu płaci się 12% plus 9% składki zdrowotnej, zaś poniżej 30 000 zł rocznego dochodu płaci się tylko składkę zdrowotną). Obecnie ten próg przekracza 1,5 mln podatników, ale będzie ich więcej. Z tego tytułu rząd chce pozyskiwać rocznie dodatkowo od 10 do 13 mld zł

>>> cofnięcie dopłat do cen prądu i gazu (zapewne poza mechanizmem bonu energetycznego, który dotyczy 3 mln najmniej zamożnych gospodarstw domowych). Z tego tytułu rząd chce „zaoszczędzić” w każdym z kolejnych budżetów dodatkowe 12 mld zł w porównaniu z budżetem na 2024 r.

>>> brak waloryzacji świadczenia 800+. W najbliższych latach rząd nie planuje utrzymania realnej wartości tego świadczenia, co oznacza, że jego wartość nabywcza będzie spadała w tempie 4-5% rocznie. Czyli w 2028 r. świadczenie 800+ będzie warte tyle, ile dziś 660 zł. Jak obliczyłem, rząd będzie z tego tytułu „do przodu” o jakieś 3 mld zł rocznie.

Jak łatwo policzyć, te wszystkie działania spowodują spadek wydatków (bądź brak ich wzrostu – na jedno wychodzi) łącznie o 27 mld zł rocznie. Nie wiadomo, jakie w tych okolicznościach będą losy obietnic wyborczych partii koalicyjnych, a dokładniej:

>>> wzrost kwoty wolnej od podatku PIT do 60 000 zł rocznie (czyli od wynagrodzenia do 5000 zł na rękę płaciłoby się tylko 9% składki zdrowotnej), orientacyjny koszt takiego cięcia wyniósłby 52 mld zł rocznie – to raczej nierealne.

>>> likwidacja lub ograniczenie podatku Belki, z którego rząd rocznie zgarnia ok. 7 mld zł. Był rozważany pomysł, by zwolnić z „belki” odsetki od pierwszych ulokowanych w banku 100 000 zł oraz zyski od pierwszych zainwestowanych na rynku kapitałowym 100 000 zł. Nie wiadomo, jakie będą losy tej obniżki. Nie byłaby kosztowna, ale skomplikowana

>>> powrót do ryczałtowej składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Po wprowadzeniu „Polskiego Ładu” ryczałtową stawkę składki zdrowotnej (kilka stówek rocznie i to w większości odliczane od podatku) zastąpił podatek zdrowotny w wysokości 4,9% dochodu przedsiębiorcy. Partie koalicji rządzącej zapowiedziały powrót do ryczałtu, najnowsza propozycja Polski 2050 mówi o tym, że przedsiębiorca płaciłby składkę ryczałtową w wysokości 4% wartości średniego wynagrodzenia w kraju, a jeśli miałby wysokie dochody – to 9,4% liczone od średniego wynagrodzenia (czyli maksymalnie 750 zł miesięcznie). Koszt dla budżetu to 25-30 mld zł.

Wygląda na to, że to może być nie do udźwignięcia (NFZ rocznie ma deficyt rzędu 40-60 mld zł, mimo że jego roczny budżet wynosi już 150 mld zł). Rząd zarezerwował na obniżkę składki zdrowotnej dla przedsiębiorstw 4 mld zł, co wystarczy jedynie na symboliczną jej obniżkę dla najmniejszych przedsiębiorców.

Dochody podatkowe mają rosnąć jak na drożdżach. Wydatki nie

A więc mamy w planach rządu 27 mld zł oszczędności lub pieniędzy niewydanych w porównaniu z budżetem w 2024 r. Sęk w tym, że trzeba znaleźć 60-70 mld zł, czyli dwa-trzy razy więcej. Drugą częścią odpowiedzi rządu na konieczność zredukowania deficytu budżetowego z 5,7% PKB do 3% PKB jest… wzrost przychodów podatkowych w związku ze wzrostem tegoż PKB. W swoich tabelkach rząd pokazuje, że spodziewa się, iż gospodarka będzie rosła w latach 2026-2030 w tempie 5,2-6,5% rocznie (nominalnie, bo realnie mniej – o 1,2-2,3%).

Policzyłem, że to by oznaczało wzrost nominalnego PKB Polski z obecnego poziomu 3,65 biliona zł do 4,7 biliona zł w 2028 r. oraz do 5,3 biliona zł w 2030 r. To automatycznie oznacza wzrost dochodów podatkowych. Policzyłem, że jeśli relacja dochodów budżetu do PKB pozostanie bez zmian, to w 2028 r. dochody z podatków wyniosą już 850 mld zł, zaś w 2023 r. przekroczą 950 mld zł (w przyszłym roku mają wynieść niecałe 650 mld zł).

Mówimy o prognozowanym wzroście dochodów państwa o 40-45 mld zł rocznie w wyniku wzrostu gospodarki i – nie ma co tego ukrywać – „podatku inflacyjnego” (bo inflacja ma wynosić 4-5% rocznie). Oczywiście wydatki też będą inflacyjnie rosnąć (większość rzeczy, na które rząd potrzebuje pieniędzy, ma koszty waloryzowane inflacją).

Ale od pewnego momentu mają rosnąć wolniej niż dochody. W 2025 r. dziura budżetowa ma wynieść 219 mld zł, ale rok później ma być już o 29 mld zł mniejsza. W 2027 r. ma spaść o kolejne 24 mld zł, a w 2028 r. – po spadku o prawie 30 mld zł – ma osiągnąć mniej więcej docelowy poziom 130-140 mld zł (2,5-3% PKB).

W poniższej tabelce podaję moje rozumienie planu rządu – część danych wziąłem z dokumentu rządowego (te dane podane w procentach PKB), a liczby z trzech ostatnich wierszy policzyłem na podstawie danych z rządowych tabelek.

Dane dotyczące planów rządu
Dane dotyczące planów rządu

Zatem z jednej strony wzrost dochodów o 40-45 mld zł rocznie, z drugiej – 15 mld zł rocznie „zaoszczędzone” (czyli wolniejszy wzrost wydatków) na mrożeniu świadczenia 800+ i progów podatkowych plus 2 mld zł rocznie ze wzrostu akcyzy. To powinno wystarczyć, żeby obecna luka między rosnącymi dochodami, a też rosnącymi wydatkami budżetu (realnie wynosząca ok. 200 mld zł) topniała o 15-20 mld zł rocznie. To powinno pozwolić zasypać mniej więcej jedną trzecią dziury budżetowej, czyli zjechać do 130-140 mld zł rocznie. To jest to, czego oczekuje Komisja Europejska i z czego będą zachwycone rynki finansowe.

Jak posprzątać deficyt państwowego budżetu. Struktura konsolidacji finansów państwa
Jak posprzątać deficyt państwowego budżetu. Struktura konsolidacji finansów państwa

Rząd będzie musiał jednak wytłumaczyć ludziom dwie rzeczy: że w tej kadencji nie ma dużych szans na realizację takich obietnic jak wyższa kwota wolna od podatku PIT, likwidacja podatku Belki i de facto likwidacja składki zdrowotnej dla przedsiębiorców (w sumie kosztowałoby to 80 mld zł rocznie). Oraz że będą musieli przez kilka lat żyć ze spadającą wartością nabywczą 800+ i „babciowego” oraz płacić wyższy podatek PIT (32% plus składka zdrowotna zamiast 12% plus składka zdrowotna) od coraz większej części swoich wynagrodzeń (czyli „oddawać” rocznie 15 mld zł wartości realnej swoich pensji i świadczeń).

Ciąg dalszy artykułu: pod blokiem autopromocyjnym dla poszukujących dobrej lokaty lub najlepszego konta oszczędnościowego (albo ciekawego programu lojalnościowego).

——————————-

ZOBACZ RANKING DEPOZYTÓW I KONT OSZCZĘDNOŚCIOWYCH

7% na koncie oszczędnościowym - baner Banku Pekao

Październik: najlepsze lokaty i najfajniejsze konta oszczędnościowe – nowy ranking “Subiektywnie o Finansach”! Jak wygląda sytuacja oszczędzających? Inflacja powoli rośnie, w powietrzu „czuć zapach” niższych stóp procentowych, a banki zachęcają nas do lokat krótkoterminowych. W którym banku znajdziemy najwyższe oprocentowanie lokat i kont oszczędnościowych? Gdzie najlepiej przechować 20 000 zł przez pół roku? Zapraszam do czytania.

>>> Wkurzają cię niskie kwoty bankowych promocji depozytowych? W tych bankach można dostać aż 7% w skali roku na bardzo wysoką kwotę – do 200 000 zł

>>> 8% w skali roku na koncie oszczędnościowym? Ta opcja znów jest do wzięcia. W jednym z największych banków rusza kolejna edycja nietypowej promocji

>>> Nowy program lojalnościowy w polskim banku. Można zgarnąć niezłe prezenty. Bankowanie nie musi być nudne? W tym banku wymyślili, że za codzienne czynności klienci będą zbierać punkty, które przełożą się na realne korzyści

——————————-

Czy naprawdę nie ma innego wyjścia? Policzyłem

To oczywiście przykre wiadomości, aczkolwiek wzrost wydatków o te wszystkie rzeczy oznaczałby powiększenie rocznego budżetu po stronie „winien” o blisko 100 mld zł. Przy zakładanym przez rząd wzroście PKB do 5,3 biliona zł do 2030 r. (czyli wzroście dochodów z podatków), braku jakichkolwiek zmian w wydatkach (zakładam, że rosłyby razem z inflacją) oraz dodając do tego 80 mld zł rocznie „prezentów” (w postaci wyższej kwoty wolnej od podatku, braku składki zdrowotnej dla przedsiębiorców oraz braku podatku Belki), mielibyśmy od 280 do 310 mld zł rocznej dziury w budżecie.

Zakładając, że do 2030 r. nikt by się nie zorientował, co wyrabiamy – obudzilibyśmy się za sześć lat z długiem w wysokości jakieś 3,8-4 biliony zł (przypominam: w przyszłym roku będziemy mieli 2,3 biliona zł). A więc raźno zmierzalibyśmy w kierunku 80% długu do rocznego PKB. Dla porównania: w USA mają już 35 bilionów dolarów długu publicznego (i dziurę w budżecie na poziomie 1,9 biliona dolarów) przy rocznym PKB na poziomie 29 bilionów dolarów. A więc oni mają 120% długu do rocznego PKB, ale to jednak jest emitent waluty rozliczeniowej świata…

Część odpowiedzialności za to, że musimy powoli zacząć pilnować wydatków (i patrzeć na deficyt państwowego budżetu z niepokojem), spada na rządy Zjednoczonej Prawicy. Przez osiem lat – z czego większość przypadła na najlepszą od dawna koniunkturę gospodarczą – nie przygotowała ani jednego budżetu bez dziury. I na dużą skalę wyprowadzała wydatki poza budżet (ich „sprowadzenie” z powrotem do głównego bilansu państwa w przyszłym roku będzie kosztowało zwiększenie deficytu o kilkadziesiąt miliardów złotych). Część, rzecz jasna, należy zrzucić na Putina – gdyby nie 4,7% PKB wydatków na zbrojenia, bylibyśmy w innym miejscu.

Deficyt państwowego budżetu w górę także przez wydatki zbrojeniowe
Deficyt państwowego budżetu w górę także przez wydatki zbrojeniowe

Ale też nie można zapominać, że obecny rząd nie należy do oszczędnych i do „napompowanych” przez poprzedników wydatków dodał swoje trzy grosze (w postaci nowych świadczeń o wartości 19 mld zł rocznie). Plan rządu zakłada, że wykaraskamy się ze zbyt dużej dziury budżetowej minimalnymi podwyżkami podatków (akcyza), brakiem inflacyjnej waloryzacji niektórych świadczeń, brakiem waloryzacji progów podatkowych, rezygnacją z najdroższych obietnic przedwyborczych oraz zwiększeniem dochodów podatkowych dzięki wzrostowi gospodarki i pieniądzom z Unii Europejskiej.

To się może jednak udać tylko przy dość szybko rosnącej gospodarce. Deficyt państwowego budżetu możemy zmniejszyć w relacji do PKB (ale też nominalnie) bez bolesnych cięć wydatków socjalnych tylko przy założeniu realnego wzrostu PKB (czyli wyraźnie szybszego niż inflacja).

Więcej o kondycji polskiej gospodarki i stanie budżetu państwa w rozmowach w ramach podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia”:

>>> z Michałem Dybułą, głównym ekonomistą BNP Paribas Bank Polska

>>> z Jarosławem Janeckim z Towarzystwa Ekonomistów Polskich i Szkoły Głównej Handlowej

>>> z Piotrem Arakiem, głównym ekonomistą VeloBanku, a wcześniej szefem Polskiego Instytutu Ekonomicznego

>>> z Ludwikiem Koteckim, członkiem Rady Polityki Pieniężnej, wcześniej wiceministrem finansów.

Zobacz też wideofelietony o tym, jak nie być politycznym populistą oraz jak oszczędzać pieniądze w zależności od tego, co się stanie ze stopami procentowymi (czy pójdą w dół szybciej czy później):

—————————————

POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”

Podcast

>>> W nowym odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” rozmawiamy o rynku pracy w IT. Ostatnio dużo się mówi o kryzysie w tej branży: programiści są mniej potrzebni, a do tego ich rolę przejmie w jakiejś części sztuczna inteligencja. W Polsce sytuacja jest jeszcze gorsza, bo stanęło wiele projektów #IT w firmach. Jak dziś wygląda rynek pracy dla informatyków i programistów? Jak zmieniły się zarobki? Jakie są perspektywy dla tego zawodu? Czy iść w tym kierunku, czy warto dziś planować pracę w IT? Gościem „Finansowych Sensacji Tygodnia” jest Michał Zabielski, który prowadzi niewielki software house i szczerze opowiada, co w tej branży piszczy. Zapraszamy do posłuchania! 

>>> W 231. odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” gościem Macieja Samcika byłt prof. Adam Mariański, szef i twórca Mariański Group. To kancelaria zajmująca się doradztwem podatkowym i strategicznym, pomocą w zarządzaniu majątkiem zamożnych Polaków oraz doradztwem w tworzeniu fundacji rodzinnych. I właśnie od fundacji rodzinnych zaczęliśmy naszą rozmowę. Ministerstwo Finansów uważa, że duża część z nich powstała tylko po to, żeby optymalizować podatki. I chce ograniczyć ich przywileje. Czy to dobry pomysł? Drugim tematem naszej rozmowy są podatki. Jak należałoby zmienić system podatkowy w Polsce, żeby było sprawiedliwie? I jak zreformować PIT – najbardziej „nierówny” podatek?

—————————————

zdjęcie tytułowe: TVN/Austin Distel/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
114 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Gregory
2 miesięcy temu

Wniosek? W PO niczego nie nauczyli się i mają zamiar walić w swój elektorat z lewą i prawa

Hieronim
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ooo, Panie Redaktorze, jestem ostatni do obrony PiS, ale Polski Wał podniósł progi podatkowe PIT.
Mrożenie tych progów to jest właśnie walenie przez PO w swój elektorat. Przez 8 lat nie było ich stać na choćby symboliczne podniesienie, teraz idą dokładnie tą samą drogą. Zapewne z dokładnie tym samym skutkiem.

Jacus
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju, ale to były bardzo trafne słowa. Pieniędzy nie ma i nie będzie. Nie da się zatrzymać tej spirali zadłużenia, praktycznie żaden kraj tego jest w stanie zrobić. No chyba że jednocześnie zaczniemy mieć po 4 dzieci, 10-latki wrócą na 1%, PKB powyżej 5% , żaden rzad przed wyborami nie obieca żadnych nowych darów itd. Choć i tak to się nie spina bo już podobne czasy były a zadłużenie wciąż rosło.

Paweł
2 miesięcy temu
Reply to  Jacus

4 dzieci? To z obecnymi plusami bankructwo w przyspieszonym tempie, a nie wychodzenie z zadłużenia…

Marcin 534
2 miesięcy temu
Reply to  Paweł

Więcej dzieci to przyszłość kraju i wielkie korzyści znacznie przewyższających to co na nie teraz wydamy, wszystko tylko zależy jakie to będą dzieci w jakich rodzinach, stanowcze nie dla 500+, 800+, czy 1000+ dla marginesu społecznego, jeśli już dawać zasiłki to tylko jako dodatek do pensji, aby zachęcać do wysiłku i promować tylko porządne rodziny, nie pracujesz nic nie dostajesz. Pisałem o tym tutaj obszerniej w innych wypowiedziach.

Ppp
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

120.000PLN rocznie, to 10.000 miesięcznie, a to pewnie jeszcze brutto, czyli netto jakieś 7500 – to już raczej klasa średnio-niższa. Płaca minimalna na 2025r, to 4666. Zatem Hieronim ma rację – elektorat nie pozwoli sobie na tłumaczenie, tylko powie: wykonać! A jak nie wykonać, to będzie kara w następnych wyborach!
Pozdrawiam.

Jacek
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Konfederacja skręciła ku centrum tak bardzo, że traci poparcie wśród swojego dotychczasowego elektoratu. Już zaczęła podbierać głosy prawnych skrzydeł centrolewicowych partii.
A faszystowskie to oznacza nic innego jak popierające zamordystyczne państwo – wypisz wymaluj cała koalicja pandemiczna, czyli wszyscy z wyjątkiem Konfederacji.

Zbigniew
2 miesięcy temu
Reply to  Hieronim

Z tymi progami to absolutna nieprawda. Tylko miały wyrównać nieodliczalność składki zdrowotnej. Nie wiem jak to wyszło w populacji, ale u mnie zwiększyło sumę obciążeń podatkowo-zdrowotnych o 4-5%. UoP, skala, pewnie na działalności jeszcze bardziej obciążenia wzrosły.

Hieronim
2 miesięcy temu
Reply to  Zbigniew

Ja wspólnie z małżonką wyszedłem netto na przyjemny plus, więc trudno mówić o tym, że jest to generalna nieprawda.
Owszem, początkowo miało być tylko wyrównanie, ale matematyka geniuszom z MF nie spinała się i finalnie zjechali z PIT z 17% do 12%, o czym nie każdy już pamięta.

0xmarcin
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Socjał to elektorat PiS.
Jako JDG mi to wisi, ale sporo młodych ludzi na pewno na tym ucierpi że będzie musiała płacić 32% podatku + inne daniny. Przecież w warszawie i tak nie jest łatwo o kupno mieszkania, inflacja za ostatnie 5 lat > 40%. Efekt będzie tylko taki że powypychają młodych na śmieciówki, liczba dzieci i małżeństw jeszcze bardziej spadnie. Ostatecznie możemy mieć kolejną falę emigracji zarobkowej na zachód…

Piotr
2 miesięcy temu

Ciekawy artykuł. Plany długoterminowe raczej ciężko utrzymać. Społeczeństwo musiałoby być świadome sytuacji a nie tylko chcieć więcej. Pewnie też będzie dyskusja czy przekroczenie 60% rocznego PKB to taki wielki problem. Sprawdzimy w 2030, albo i szybciej 🙂

Ps. Jest błąd. Chciał pan raczej napisać że w 2030 będzie 950 mld zł.
„Policzyłem, że jeśli relacja dochodów budżetu do PKB pozostanie bez zmian, to w 2028 r. dochody z podatków wyniosą już 850 mld zł, zaś w >2023< r. przekroczą 950 mld zł (w przyszłym roku mają wynieść niecałe 650 mld zł)."

Zbigniew
2 miesięcy temu

To generalnie złe informacje, bo brak jest nowego pomysłu na uniezależnienie Polski od szoków na rynkach finansowych. 3bln!!! deficytu to 5 lat dochodów budżetu. Jestem przekonany, że ktoś o dochodzie rocznym 120 tys. nie dostałby z banku 600 tys. kredytu na bieżące wydatki. Koszt 3-5% od 3 bln to 90-150 mld samych odsetek. Jak zwykle najwięcej zapłacą aspirujący ludzie na etatach i emeryci o wysokich dochodach przez brak waloryzacji progów. Tzw. transfery społeczne to mit. Mamy najniższą dzietność w Europie 1.12, a z moich obserwacji wynika, że to najczęściej w rodzinach, które stać, więc wystarczy zrobić ulgę podatkową dla osób… Czytaj więcej »

Tom
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Czy najbogatsi muszą pobierać 800+?
Tutaj pare miliardów możnaby zaoszczędzić.

Belbeniusz
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Może to marne pocieszenie, ale po stronie wydatków 800plusy będą się wykruszać w związku z katastrofą demograficzną.
Tak w 2022 i 2023 urodziło się odpowiednio 25131 i 59283 mniej dzieci niż skończyło 18 lat,
Statystyka nie uwzględnia dzieci imigrantów i uchodźców ale trend jest spadkowy.

Belbeniusz
2 miesięcy temu
Reply to  Tom

Niekoniecznie, pytanie ilu jest tych „najbogatszych”. Zabranie 800+ kilku tysiącom ludzi mogłoby nie sfinansować dodatkowych mechanizmów kontroli, pensji urzędników, zmiany w systemach itd.
800+ jest o tyle fajne że proste i na nim nie ma oszustw i nadużyć (bo należy się wszystkim) szkoda, że podatki takie nie są.

Marcin 534
2 miesięcy temu
Reply to  Tom

Sądzisz że bogatych jest aż tylu, że jak by im nie płacić 800+ zaoszczędzilo by się aż miliardy. To oni przez swoje podatki i składki dostarczają znaczne dochody państwu, znacznie wyższe niż te wypłacane im dotacje naprzyklad te +. Stosują oni jednak różne sposoby i optymaliacje aby ograniczyć to co wpłacają chcesz zastosować jeszcze jedną zachętę do tego i ukrywania wyższych dochodów jeśli zasiłki na dzieci uzaleznisz od odpowiedniego ich progu, dlaczego zresztą karać jeszcze osoby, które najwięcej przynoszą państwu i właśnie w tych rodzinach powinno być najwięcej dzieci.

Niko
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ciekawe czy Niemcy i Angole są też zepsuci, przecież tam socjal jest o wiele większy, a to my jesteśmy najbardziej zapracowanym narodem w UE, oni nie lubią się przepracowywać 🙂

Niko
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Zgadza się, ale dziki kapitalizm jaki do nas dotarł w latach 90 wyciska nas na maxa jak cytrynę więc też nie możemy się zajechać, kondycja zdrowotna jest tragiczna Polaków, plus otyłość młodych, drogie mieszkania po prostu raj mamy żyć nie umierać, o demografi każdy wie, co Panie Macieju poszło nie tak?

Zbigniew
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To chyba nie tylko w Polsce, ale całej UE i nie tylko, niestety..

Nostradarmus
2 miesięcy temu
Reply to  Zbigniew

*Jestem przekonany, że ktoś o dochodzie rocznym 120 tys. nie dostałby z banku 600 tys. kredytu ”
A ktoś zarabiający 1 mln zł dostałby 5 mln zł? Bo czuję, że coś kombinujesz że skala żeby zmanipulować.

Zbigniew
2 miesięcy temu
Reply to  Nostradarmus

Chyba zupełnie nie zrozumiałeś. Chodziło mi o to, że Polska mając ponad 3 bln zadłużenia i 600-700 mld dochodu nigdy nie byłaby wiarygodnym kredytobiorcą na rynkach finansowych. A obligacje nadal są kupowane na potęgę… Pytanie, czy pokazanie poziomu deficytu w kolejnych latach nie zachwieje wiarygodnością kraju

Sławek
2 miesięcy temu

Obawiam się, że konieczność oszczędzania zmiecie z planszy obecny rząd i przy najbliższych wyborach znowu dojdą do władzy populiści rozdający pieniądze na lewo i prawo.

Radek
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Oj, może, może.
Jeśli przedsiębiorca będzie płacił mniejszą składkę zdrowotną – choć ryzyko choroby jest takie same – niż etatowiec, to pierwsze ostrzeżenie dla Tuska i głosy dla pis mogą pojawić się już przy wyborach prezydenckich.

Hieronim
2 miesięcy temu
Reply to  Radek

Pojawiały się nawet wizje, że kasjerka w markecie miałaby płacić wyższą składkę zrowotną niż informatyk na B2B. Odpowiedzmy sobie na bardzo ważne pytanie – na kogo w takim przypadku zagłosują etatowcy?

Hieronim
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

> Ale czy klasa średnia może zagłosować w wyborach na PiS?

Panie Redaktorze, przecież wyjazd na ryby zamiast głosowania da dokładnie taki same efekt – PO straci głosy.

Hieronim
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

I myślę, że Donald Tusk będzie to powtarzał do znudzenia

Panie Redaktorze, być może tak, być może nie.
Bo jeszcze jest opcja, że PDT znów gdzieś się zwinie z Polski, a w kraju niektórzy dziennikarze o słabszej pamięci rozpoczną akcję pt. „Nie straszcie PiSem”. Wszyscy kojarzymy ten scenariusz…

marcin
2 miesięcy temu

Jednym słowem najbardziej będzie opłacało pracować jak najmniej. Dla kogoś jak ja co wieku 50 lat wypracował sobie przyzwoitą emeryturę to jedyne wyjście. Rzuciłem dobrze płatną pracę na etacie dokładnie w wieku 50 lat. Mam czas, by: zadbać o swoje zdrowie i kondycję, korzystam ze wszystkich możliwych programów na NFZ i wbrew pozorom do specjalisty nie tak trudno się dostać w godzinach gdy inni pracują, nie wydaję zatem na prywatną opiekę zdrowotną, racjonalnie planować wydatki domowe, nie zużywam paliwa i samochodu. Ubezpieczenie zdrowotne mam z 1/2 etatu żony nauczycielki. Robię tylko umowy o dzieło, więc oddaje tylko minimum podatku. 800… Czytaj więcej »

Zbigniew
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To chyba rentier żyjący z naszej pracy i podatków.

Marcin 534
2 miesięcy temu
Reply to  marcin

I do czego doprowadza taki system zamiast zachęcać do pracy, do zwiększania produktywności to działa odwrotnie. Pojedyncze osoby na takich mykach osiągają korzyści, ale generalnie wszyscy tracimy, traci Polska bo zniechęca to do wysiłku, zmniejsza więc ogólne bogactwo, rozwój kraju, powoduje, że ludzie nie dają z siebie nie tyle ile by mogli. Wszystko powinno być odwrotnie: nagradzana praca, wysiłek, przyczym powinno być to tak skonstruowane, aby szczególnie nagradzać starania ponadprzeciętne, a karać leniuchów i obiboków. Jak będzie tak dalej do czego to doprowadzi, wszyscy chcieli by otrzymywać zasiłki, przejść na renty emerytury i jeszcze aby były one jak największe. Jak… Czytaj więcej »

Alex
2 miesięcy temu

Wystarczy ograniczyć program 800+ czyli go zlikwidować i w miejsce programu wprowadzić rozwiania systemowe dla wszystkich: lepsza szkole,lepsza służbę zdrowia. A tak mamy rozwój sektora prywatnego w miejsce publicznego: mało dajemy na oświatę za to rodzicom 800+ i z tych 800+ finansują korepetycje bo edukacja publ. jest coraz gorszej jakosci. Podobnie jest z NFZ – place lekarzy i pielęgniarek rosną zawrotnie – pensje rzędu 100 tys zl miesięcznie (!) to już normalność w tej branży, bo lekarze i pielęgniarki na kontraktach to swoiści biznesmeni którzy mają 0 zl kosztów a 100% zysków ze 100% przychodów (nie płacą za sprzęt który… Czytaj więcej »

Radek
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Może dlatego, że przed rządami pisu nie było ani pieniędzy ani usług? służba zdrowa w zapaści, sądy najwolniejsze w europie a i jeszcze Gowin chciał zmniejszyć ich liczbę itd. W zamian za to zaproponowano podwyższenie wieku emerytalnego, ot rozwój państwa i dobrobytu obywateli.
Gdyby obniżono podatki i usprawniono usługi, to pis nie dostałby szansy psucia społeczeństwa swoim rozdawnictwem i centralnym zarządzaniem gospodarką. Polak nie taki głupi jak się uważa, proste rozumowanie, krótkoterminowe ale chyba wie kiedy lepiej mu się żyje?

Jacus
2 miesięcy temu

1,5% CIT od obrotu dla dużych firm jadących na stracie to świetny pomysł. Biedne światowe holdingi ledwo wiążące koniec z końcem w końcu zaczną płacić. O ile nie znajdą mykow i na to.

Jacus
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju to łatwe do policzenia komu opłacałoby się lub nie mieć 1,5%podatku od obrotu w porównaniu do 19%. Zakładam tak na oko, że przy marży netto około 7%. Mówię o zdrowych obliczeniach prawdziwej marży.

Sławek
2 miesięcy temu

Myślicie, że warto zmienić, domyślnie ustawiony, subfundusz zdefiniowanej daty w PPK? Mój subfundusz zbliża się do daty, gdzie zmniejszy się udział akcji, a zwiększy (bezpieczniejszych) obligacji. Z tego co widzę, to w temacie PPK moje TFI działa bardzo ostrożnie i już teraz w akcje inwestuje tylko ustawowo narzucone minimum (obecnie 60,3%). Za chwilę ta wartość może spaść do 40% Zastanawiam się, czy z PPK da się wycisnąć coś więcej robiąc coś innego niż tylko wpłacanie dodatkowych składek. Jeśli zmieniać subfundusz zdefiniowanej daty, to jak bardzo? Delikatnie- o 1-2 „oczka”, czy zaszaleć i przeskoczyć w górę o 2-3 „oczka”, co spowoduje,… Czytaj więcej »

Sławek
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Szacuję czysto teoretycznie, że pieniądze z PPK będą stanowić dodatkowe ~10% mojej emerytury. Prywatnie inwestuję raczej w bezpieczne instrumenty. Dodatkowo do „ryzyka” zachęca mnie to, że duża część pieniędzy w PPK pochodzi od pracodawcy i państwa, więc nie traktuje ich jako moje i dzięki temu jakoś tak łatwiej przychodzi podjęcie tego ryzyka 🙂

Alex
2 miesięcy temu
Reply to  Sławek

Ja zmieniłem. Podzieliłem PPK ma 5 kolejnych funduszy – sa przedziały co 5 lat (po 20% kazdy). Jakie będą wyniki? Obecnie są obiecujące,bo jak rosną te ryzykowniejsze to zyskują zdecydowanie więcej,a jak spada wycena to wcale nie sporo gorzej od tych stabilniejszych o mniejszym ryzyku.

Hieronim
2 miesięcy temu
Reply to  Alex

Przyjąłem podobną strategię, ale podział mam na 3 części i ten o najdalszej perspektywie ma trochę mniejszy udział. Ale też sprawdza się 🙂

0xmarcin
2 miesięcy temu
Reply to  Sławek

Jak byłem na UoP to wyciskałem z PPK więcej w ten sposób że wypłacałem co miesiąc 😀
Prywatnie raz na kwartał szła natomiast większa suma na ETF ACWI World i tyle (poza IKZE, wykracza poza limit).

Pyrgus
2 miesięcy temu

Z poda

Pyrgus
2 miesięcy temu

Z podatkiem dochodowym od osób fizycznych jest związany ciekawy paradoks: im więcej się zarabia, tym się mniej zarabia. To znaczy po wpadnięciu w drugi próg podatkowy dochody na rękę znacząco spadają. Powoduje to, że właściwie nie opłaca się mieć zbyt wysokiej pensji, bo jak się wpada w drugi próg podatkowy, to mocno się dostaje po tyłku… Jest to mocno niesprawiedliwe. Uważam, że byłoby lepiej, gdyby progów podatkowych było więcej, a nie tylko dwa. Wtedy wraz ze wzrostem dochodow stopniowo wchodziłoby się w wyższe opodatkowanie. A w tej chwili skok w 32% jest jak strzał w pysk. Do tego jeszcze składki… Czytaj więcej »

Pietrucha
2 miesięcy temu
Reply to  Pyrgus

Powinien być jeden próg podatkowy, nawet i 30 -35 a nawet i 40%, ale w tym byłyby już wszystkie składki, a brutto liczone że składkami pracodawcy, niech tam sobie potem dzielą jak chcą, tylko żeby dotyczył wszystkich, i etat i działalność, no może z wyjątkiem działalności na nieustajacej stracie, bo tam przychodowy ze 3%. O ile prostsze byłoby rozliczanie.

Marcin 534
2 miesięcy temu
Reply to  Pietrucha

Bardzo dobry pomysł sam myślę podobnie.

Radek
2 miesięcy temu
Reply to  Pyrgus

Więcej progów podatkowych, to większa komplikacja systemu – potrzebna chyba tylko politykom i kombinatorom by chachmęcić przy systemie.
Wystarczy powiązać 2. próg z 30korotnością ZUSu: odpadają ci składki i dopiero wtedy rośnie PIT. Proste? Proste. I to ich boli…

Mike
2 miesięcy temu
Reply to  Pyrgus

Jak wpadasz w 2gi próg to jedyną możliwą opcją jest pójście na JDG ryczałt (jeśli można).

kkzruszczy
2 miesięcy temu

Ależ oni grabią ludzi na etatach, którzy mają jakiś fach czy specjalność!
Dodatkowa praca po godzinach tylko za kopertę i pod stołem, bo państwo by brało połowę xD
System się zaczyna dusić, a oni tylko dojeżdżają pracowników brakiem reform i zmian w progach podatkowych… A liczba niewolników do grabienia jest coraz mniejsza.

Grzegorz
2 miesięcy temu

Wg mnie trzeba myśleć o wpływach czyli np. żeby nie było dziury Vatowskiej (a tu mam pewne obawy, że coś zaczyna się dziać), dochody z ceł i cargo (CPK i porty – opóźniając inwestycje później zaczniemy zarabiać), elektrownia atomowa (by mieć tańszy prąd i by gospodarka sie mogła lepiej rozwijać).

Hiacynth
2 miesięcy temu

Tutaj ludzie rozpisują się o klasie średniej czy drugim progu podatkowym. Jakby jedno z drugim było związane. Prawdziwa klasa średnia jest w większości na fikcyjnym samozatrudnieniu, mając połowę obciążenia podatkowego ludzi na UoP. I rządy, PiSu oraz KO, ewidentnie się tą częścią elektoratu przejmują, bo nikt z tym nic nie robi….

Marcin 534
2 miesięcy temu

Co do 800+ to moje zdanie jest takie aby je generalnie utrzymać bo trudno już by to było zlikwidować tylko można by ten system nieco zmodyfikować tj. odebrać to świadczenie na pierwsze dziecko, na drugie zmniejszyć do 500 zł, a na trzecie i kolejne zwiększyć powiedzmy do 1000 zł. Takie świadczenia lepiej spełniały by swoją rolę. Na jedno dziecko i tak większość się decyduje, oraz na ogół jeszcze wystarcza rodzinom na jego utrzymanie, kłopoty zaczynają się w rodzinach wielodzietnych. Dodatkowo oszczędzić można by wypłacając pieniądze tylko jako dodatek do wynagrodzenia rodziców (nie pracujesz nic nie dostajesz), przy czym aby łączna… Czytaj więcej »

Marcin 534
2 miesięcy temu

Co do pomysłu tutaj kolegi Pietruchy, aby wprowadzić jednolity jeden próg podatkowy dla zatrudnionych, znieść natomiast różne składki i opłaty jestem jak najbardziej za to również i mój pomysł. Kolega Pietrucha proponuje aby wynosił on nawet 40%, trzeba wszystko dokładnie rozważyć co do jego wysokości mnie wydaje się że mógłby on być nawet wyższy powiedzmy 50%. Podniosło by to koszt pracy, ale było by to korzystne bo zachęcało by do innowacyjności, zwiększania wydajności pracy, ograniczyło zatrudnienienie i pozwoliło w ten sposób zwolnić siłę roboczą dla nowych inwestycji, wszak brakuje u nas rąk do pracy co ogranicza rozwój gospodarczy. Aby nie… Czytaj więcej »

Marcin 534
2 miesięcy temu

Nawiązując do mojego poprzedniego wpisu i jednolitej jednej stawki podatku dla wszystkich tj. 50% ja zniósłby pojęcie płacy brutto i netto po prostu zamiast mówić że płaciło by się 50% podatku to wprowadził bym zasadę że zatrudniony dostaje całą płacę (tak bym to nazwał), żadnych pitów. To na przedsiębiorcy spoczywał by obowiązek doprowadzania wszystkiego, zasada była by prosta ile wypłaciłeś ludziom drugie tyle odprowadzasz państwu złotówka za złotówkę wypłaciłeś 1 zł odprowadzasz również 1 zł. Proste. Aby jeszcze to uprościć trzeba by znieść całkowicie kwotę wolną od podatku, bo przy takim wysokim progu gdyby ją utrzymać zniechęcało by to do… Czytaj więcej »

Marcin 534
2 miesięcy temu

Nawiązuję do poprzedniego mojego wpisu. Ktoś by pomyślał że takie zmiany w podatkach przy wprowadzaniu spowodowały by zamieszanie i na przykład zmiany w dotychczasowych wysokościach otrzymywanych wynagrodzeniach na rękę, otóż nie obliczono by poprostu ile dana osoba dotychczas zarabiała netto pozostawiono tę kwotę, a należność dla państwa już łatwo by można obliczyć po prostu wynosiła by ona drugie tyle. Zmienił by się porostu trochę dla przedsiębiorcy udział w jego ogólnych kosztach poszczególnych zatrudnionych jedynych by wzrósł innych spadł w sumie wszystko by się wyrównało. A co z emerytami i rencistami? Tu zniósłbym całkowicie podatki i składki. Po prostu świadczenia te… Czytaj więcej »

Marcin 534
2 miesięcy temu

Jednolita stawka podatkowa (podatek liniowy), jest najlepsza ze wszystkich (zarówno pod względem prostoty jak i każdym innym względem), zachęca do podejmowania maksymalnych wysiłków w pracy nie zniechęca do tego, no może jeszcze tutaj lepsze efekty przyniósłby by podatek degresywny tj. zmniejszający swoją wysokość procentową wraz ze wzrostem dochodów, każdy większy wysiłek podejmowany przez zatrudnionego przynosił by mu nieproporcjonalnie większą korzyść a więc i potęgował efekty dla gospodarki, jednak z wiadomych względów jest on nie do zaakceptowania, zwiększał by rozwarstwienie społeczne, wypychał na margines osoby mniej wydajne (a nie wszyscy mogą jednakowo pracować). Przykładem podatku degresywnego jest dawny podatek pogłówny (proponował… Czytaj więcej »

Marcin 534
2 miesięcy temu
Reply to  Marcin 534

Po zastanowieniu się stwierdzam, że trochę się zagalopowałem jednak najlepszym rozwiązaniem jest podatek liniowy, wprowadzanie dodatkowych wyższych progów zbyt skomplikowało by cały system i jak wtedy przy osiąganiu dochodu z kilku źródeł uniknąć tego iż pracownik sam musiał by się rozliczać, a nie najprościej robił by to tylko pracodawca, a zatrudniony niczym nie musiał by się martwić. No może samodzielnego zgłaszania nie do urzędu skarbowego nie dało by się uniknąć jak chciało by się otrzymać część ulg na dzieci proponowanych przezemnie jeśli by się uzyskiwało dochód z paru źródeł.

Last edited 2 miesięcy temu by Marcin 534
Marcin 534
2 miesięcy temu

Były by grupy za które płacono by niższe podatki. Naprzyklad za niepełnosprawnego stopnia lekkiego (częściowa niezdolności do pracy dawna III grupa) przedsiębiorca płacił by nie za 1 zł płacy 1 zł podatku/składki tylko 50 gr (dodatkowo mógłby płacić takiemu inwalidzie 10% mniej niż zwykłemu pracownikowi) to powodowało by, że efektywnie inwalida kosztował by przedsiębiorcę o ⅓ mniej niż zwykły pracownik i chętniej byłby zatrudniany. Taką sama zasada dotyczyła by zatrudniania osób po 60-tce, mieli by więc oni większą pewność że nie zostaną zwolnieni przed emeryturą. Za osoby zatrudnione w wieku powyżej 80 lat przedsiebiorca w ogóle nie musiał by odprowadzać… Czytaj więcej »

Marcin 534
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Właśnie o to chodzi aby było to kontynuowane, minimum formalności i opłat, żeby uczyć pracy i samodzielności już od najmłodszych lat. Sam zacząłem pracować jako 7-latek (przy zbiorze truskawek, aby zarobić na kieszonkowe).

Marcin 534
2 miesięcy temu
Reply to  Marcin 534

Ta tu moja wypowiedź jest kontynuacją moich wcześniejszych tu wpisów na temat podatków i składek (podatku liniowego)

Marcin 534
2 miesięcy temu

Tak wysokie podatki rzędu minimum 50% mogły by zachęcać do zatrudniania na czarno, jednak przeciwdziałał by temu program dopłat na dzieci bo można by go otrzymać tylko przy legalnym zatrudnienia. Ograniczała by to jeszcze jedna rzecz (zaraz powiem o co chodzi) Absurdem jest żeby nie było praktycznie bezrobocia a tyle wydawać na Urzędy Pracy. Sam brałem np. udział w szkoleniu w którym uczestniczyło 300 osób. Szkolenie owszem prowadzone było na bardzo wysokim poziomie dotyczyło pracy na komputerze i związanych z tym odpowiednich programów, kosztowało UP bardzo drogo na jednego uczestnika. Jednak wątpię czy chociaż jedna osoba z biorących w nim… Czytaj więcej »

Marcin 534
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie uważa Pan Panie Macieju że i u nas by to się przydało. Te pomysły przyszły mi do głowy samodzielnie jednak cieszy mnie że są już gdzieś wdrażane. TE CHINY JESZCZE DALEKO ZAJDĄ!!!!

Marcin 534
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Tu się z Panem nie zgodzę ja też nie lubię komunistów jednak takie działania mogły by zrobić wiele dobrego. Trochę ograniczenia wolności w zamian za bezpieczeństwo, rozwój, zapewnienie przyszłości, aby dzięki temu były środki na przyszłe zabezpieczenie społeczne. Wolność to rzecz cenna jednak jej zadużo też niedobrze człowiek nie jest do tego stworzony po prostu może to prowadzić do degeneracji ludzkości i nieszczęść. Chyba nie chcemy, aby ziemia została bezludną planetą krążącą w kosmosie bo do tego to wszystko może się doprowadzić. Tak, że powinno się rozważnie wprowadzać różne formy kontroli umożliwia to właśnie współczesna technika. Można wreszcie, by skutecznie… Czytaj więcej »

Marcin 534
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To nie koniecznie musiała by być dyktatura, mogła by nią być dalej demokracja tylko pozbawiona wad dzisiejszego systemu. Świadoma rezygnacja z pewnych rzeczy, aby pogłębić i zachować inne. Może trochę mniej prywatności jednak z tym nie panowała by dowolność wszystko w ramach prawa. Zyskano by na bezpieczeństwie osobistym, ograniczeniu korupcji, państwo lepiej i sprawiedliwiej by funkcjonowało.

Marcin 534
2 miesięcy temu
Reply to  Marcin 534

Jeszcze uzupełnienie do mojej wypowiedzi na temat zasiłków dla bezrobotnych. To było w latach dziewięćdziesiątych. Bezrobocie wtedy było wysokie (wyjątkiem Mazowieckie okręg stołeczny) i wiecie co jeździłem wtedy po Polsce i w regionach o najwyższym bezrobociu (40%), nie można było znaleźć pracowników bo kuroniówkę tam można było otrzymywać w nieskończoność (u nas w okręgu stołecznym tylko przez pół roku). Płaciliśmy normalne stawki takie jak w centrum kraju potrzebowaliśmy pracowników np. na tydzień nie opłacało się im zatrudniać bo zarobili by przez tydzień a kuroniówkę przez to mięli by zwieszoną nie wiem na ile czasu może przez miesiąc. Jak w końcu… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu