Ostatnio świat finansów zelektryzowała wiadomość, że drugi największy bank w Polsce – zrepolonizowany Bank Pekao – wejdzie do systemu płatności mobilnych BLIK. To duży news, bo oznacza, że już wszystkie największe banki w Polsce będą oferowały ten sposób płacenia, wyciągania pieniędzy z bankomatu oraz ich przesyłania pomiędzy użytkownikami bankowości mobilnej.
Bank Pekao to „duży miś”, ma 1,5 mln klientów swojej aplikacji mobilnej PekoPay, co oznacza, że liczba konsumentów z dostępem do BLIK-a wkrótce wzrośnie w kraju do ponad 7,5 mln (w tym m.in. klienci PKO BP, Pekao, mBanku, BZ WBK, ING, Banku Millennium, Getinu, BGŻ BNP Paribas, a także Aliora i Raiffeisena). I że praktycznie 99% osób mających dostęp do konta przez smartfona będzie jednocześnia miało dostęp do BLIK-a.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: Bank Pekao pokazuje nowości w ofercie. W tym wejście do BLIK-a
Po wejściu Banku Pekao do systemu BLIK – w pełni ma to nastąpić dopiero za kilka miesięcy – wzrośnie też liczba bankomatów akceptujących wypłacanie gotówki za pomocą smartfona – już 19.000 spośród 24.000 urządzeń w Polsce będzie pozwalało na taki rodzaj wypłaty. Jeśli chodzi o terminale płatnicze w sklepach to jest trochę słabiej – wciąż tylko co drugi w Polsce będzie pozwalał na płacenie BLIK-iem (ale akurat używanie takich płatności w sklepach stacjonarnych jest stosunkowo mniej wygodne, niż w internecie).
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach„, zapisz się na newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie
Jak pokochałem BLIK-a
BLIK to idea, która powstała na bazie rozwiązania o nazwie IKO, czyli płatności telefonem wprowadzonych przez największy polski bank PKO BP. Jego prezes Zbigniew Jagiełło doszedł do wniosku, że nie ma co czekać, aż w kieszeniach wszystkich Polaków pojawią się nowoczesne smartfony pozwalające płacić zbliżeniowo i wdrożył rozwiązanie oparte na kodach jednorazowych. Zamiast zbliżać telefon do terminala podaje się kod, który wyświetla się na ekranie smartfona.
Nie jest to tak wygodne jak płacenie zbliżeniowe, ale za to nie wyklucza z płatności mobilnych posiadaczy mniej nowoczesnych modeli telefonów komórkowych (a takich PKO BP ma wielu). Jagiełło przekonał do tego rozwiązania prezesów innych banków i tak powstał sojusz, do którego w tym roku dołączą ostatni brakujący gracze.
Prawie nie używam BLIK-a do płacenia w sklepach (wolę rozwiązania oparte na technologii zbliżeniowej), ale bardzo często używam go do płacenia w internecie oraz do wypłaty gotówki z bankomatu bez użycia karty. W tych dwóch zastosowaniach BLIK jest niesłychanie wygodny i efektywny.
BLIK to sukces? Wolne żarty. Jedna transakcja kwartalnie na głowę…
Nie zmienia to faktu, że mówienie o wielkim sukcesie polskiego, lokalnego rozwiązania do płatności mobilnych – konkurencyjnego w stosunku do kartowych rozwiązań Visy i MasterCarda – jest nieco na wyrost. Owszem, upowszechnił on nieco używanie smartfonów do transakcji finansowych (a to dla banków wartość najwyższa, bo klient ze smartfonem ma dużo wyższą wartość marketingową), ale… szału nie ma.
Kwartalnie Polacy wykonują za pomocą BLIK jakieś 8 mln transakcji. Z tego aż 5 mln to zakupy w internecie (tu BLIK jest niezawodny, łatwiej się nim płaci niż kartą – nie licząc równie wygodnych rozwiązań MasterPass i Visa Checkout – lub przelewem pay-by-link), zaś tylko pół miliona to transakcje w sklepach. Jest jeszcze ponad 2,2 mln wypłat z bankomatów.
Sumując te liczby wychodzi na to, że na przeciętnego Polaka mającego dostęp do bankowości mobilnej przypada tylko nieco ponad jedna transakcja BLIK-iem kwartalnie. Dla porównania: kartą jej przeciętny posiadacz płaci w tym samym czasie mniej więcej 25 razy. A jeśli doliczyć wypłaty gotówki z bankomatu – to używa plastiku ponad 30 razy w ciągu każdych trzech miesięcy.
W sumie to nie może dziwić: jeśli głównym atutem BLIK-a jest wygoda przy płatnościach online, zaś udział takich zakupów w łącznych obrotach polskiego handlu jest grubo mniejszy, niż 10%, to polski system płatności mobilnych stoi na straconej pozycji w walce z kartami płatniczymi o popularność. A przecież na popularyzację BLIK-a wydano dziesiątki milionów złotych…
Potęgę BLIK-a mogą zbudować przelewy peer-to-peer
O ile niespecjalnie wierzę w BLIK-a jako powszechne narzędzie do płacenia w sklepach, o tyle po wejściu do systemu wszystkich największych banków w Polsce otwiera się przed nim inna gigantyczna szansa – na zdominowanie rynku przelewów peer-to-peer. Jeśli chcę komuś przekazać pieniądze (np. zapłacić za lekcję tenisa, albo oddać dług za zakupy), to biorę telefon i wysyłam mu pieniądze podając tylko kwotę, jego numer telefonu i kod BLIK.
Nie ma prostszego sposobu przesuwania pieniędzy, niż z telefonu na telefon. Zresztą na tej funkcjonalności (z drobną poprawką – anonimowej oraz bez pośrednictwa jakichkolwiek platrofm) wyrosła zresztą popularność kryptowalut zanim jeszcze stały się narzędziem do spekulacji, manipulacji i prania brudnych pieniędzy.
Czytaj też: Z czego wzięła się popularność bitcoina? Kiedyś nie był narzędziem spekulacji, tylko…
O przelewy peer-to-peer walczą dziś wszyscy, łącznie z firmami pozabankowymi, takimi jak PayPal, czy Facebook. W wirtualnym świecie, ze smartfonem w ręku, spędzamy coraz więcej czasu i wydajemy tam coraz więcej pieniędzy. Im dłużej będziemy obracać się w wybranym przez siebie ekosystemie płatności, tym większa szansa na to, żeby w ten interes wmontować społecznościowe programy lojalnościowe i zakupowe (zobaczcie jak działa Shumee).
A BLIK ma już wszystko, by stać się krajowym standardem płatności peer-to-peer. Ma już wszystkie największe banki i wszystkich klientów korzystających z bankowości mobilnej w Polsce. Jest tylko jeden problem: nigdy nie wiem czy mój kolega, któremu chciałbym przesłać pieniądze na numer telefonu, ma aktywowaną tę usługę i czy w ogóle korzysta z bankowości mobilnej. To m.in. dlatego liczba transakcji peer-to-peer nie przekracza 400.000 kwartalnie.
BLIK „wyskakujący” z messengera? Dlaczego nie?
Szefowie BLIK-a mogą dość łatwo ten problem rozwiązać – zintegrować to rozwiązanie z naszymi listami kontaktów w smartfonie. Jeśli przelew peer-to-peer będę mógł zrobić klikając buźkę z moim kontaktem, przy której to buźce będzie znaczek mówiący „ten gość jest członkiem społeczności BLIK”, to po kłopocie. I BLIK stanie się quasi-monopolistą na rynku przelewów z telefonu na telefon.
Inna sprawa, że nawet jeśli uda się zbudować społeczność korzystającą namiętnie z przelewów peer-to-peer, wciąż nie będzie gwarancji, że BLIK stanie się najpopularniejszym w Polsce narzędziem do transakcji finansowych. Musiałby wygrać wyścig z kartami o palmę pierwszeństwa w transakcjach realizowanych przy kasie sklepowej. Bez tego ludzie zbyt często będą „wypadać z ekosystemu”.
Po publikacji niniejszego tekstu skontaktował się ze mną Dariusz Mazurkiewicz, szef Polskiego Standardu Płatności, operatora systemu BLIK. I zapewnił, że nowe usługi „społecznościowe” to tylko kwestia czasu i to niedługiego.
„Korzystając z przelewów na numer telefonu, będziemy widzieli czy odbiorca ma włączoną tę usługę. Na liście kontaktów w telefonie będą się one podświetlać, na podobnej zasadzie jak działa to w popularnych komunikatorach czy w social mediach. Mamy nadzieję że ta funkcja zostanie wprowadzona najpóźniej do połowy 2018 r. w sześciu bankach które mają przelewy P2P obecnie, a pozostałe banki wdrożą P2P oraz tę usługę do końca roku”.
Obecnie z przelewów na numer telefonu mogą korzystaćklienci Alior Banku, Banku Millennium, BZ WBK, ING, mBanku i PKO BP, co oznacza, że dostęp do nich ma ok. 3 miliony osób.