Podczas gdy wszystkie największe banki centralne świata obniżają stopy procentowe, Bank Japonii właśnie je podnosi i to do najwyższych poziomów od czasu kryzysu finansowego w 2008 r., czyli od 17 lat. To efekt walki z inflacją, która w Japonii wybuchła z opóźnieniem po wielu latach stagnacji i początkowo przyjęta została przez władze monetarne jako szansa na ożywienie gospodarcze. Kłopot w tym, że dynamika wzrostu cen urwała się z łańcucha i stała się raczej zagrożeniem dla długoterminowej stabilności makroekonomicznej. Wyższe stopy procentowe w kraju, który tak wiele kapitału do zainwestowania wysyła w świat może namieszać w portfelach
Decyzja Banku Japonii nie jest wielkim zaskoczeniem, jednak zapada w wyjątkowo niepewnym otoczeniu, tuż po inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. Czy Bank of Japan dolewa właśnie oliwy do ognia oczekiwań, że polityka Donalda Trumpa wywoła globalny wzrost inflacji? Komunikat Banku Japonii jest jasny: dynamika wzrostu cen przekracza cel inflacyjny, a to są warunki dla wyższych stóp procentowych. Bank of Japan podniósł w piątek krótkoterminową stopę procentową z 0,25% do 0,5%.
- Zastanawialiście się kiedyś, ile śladu węglowego generuje Wasza firma? Warto wiedzieć, bo coraz częściej mogą Was o to pytać. Jak policzyć swój ślad? [POWERED BY BANK PEKAO]
- Na jaki procent założyć lokatę, żeby ochronić swoje pieniądze przed inflacją? Trzy kroki [POWERED BY RAISIN]
- Polska na ścieżce inwestycji, Europa na ścieżce konfrontacji. Dr Ernest Pytlarczyk o deglobalizacji [POWERED BY BANK PEKAO]
W Japonii walczą z inflacją. Już trzecia podwyżka stóp procentowych!
To już trzecia podwyżka stóp procentowych z rzędu, poprzednie były w marcu i lipcu 2024 r. W naszej części świata, doświadczonej skokiem inflacji w ostatnich latach, to posunięcie może wydawać się zaskakujące. Ale Japonia od 2016 r. utrzymywała ujemne stopy procentowe, na poziomie minus 0,1%. Z takim poziomem przeszła suchą nogą przez okres pandemii, inwazję Rosji na Ukrainę, wzrost cen paliw i eksplozję cen konsumenckich w latach 2022-2023.
Teraz Bank of Japan znów bardziej obawia się inflacji niż słabego wzrostu gospodarki. Roczna stopa inflacji konsumenckiej (CPI) wzrosła w Japonii do 3,6% w grudniu 2024 r. (w listopadzie było 2,9%). To poziom najwyższy od dwóch lat. I znacznie więcej niż obecnie wynosi inflacja w zachodnich gospodarkach. W USA inflacja w grudniu wyniosła 2,9% przy o wiele wyższych stopach procentowych. Japońskie ceny żywności wzrosły w grudniu 2024 r. najszybciej od roku (6,4%)
Bank Japonii nieco zlekceważył sygnały wzrostu inflacyjnej, wychodząc z założenia, że mają one zewnętrzne przyczyny i wynikają ze wzrostu cen surowców i paliw (znacie to – tak samo uspokajał prezes NBP Adam Glapiński, gdy Rada Polityki Pieniężnej długo zwlekała z podwyżkami stóp, a w Polsce wzbierała fala inflacji). Jednak obecnie presja inflacyjna przeniosła się na większość produktów kupowanych przez Japończyków, dotknęła m.in. cen żywności. I Bank of Japan uznał, że już nie ma wyjścia.
Obecna trzecia podwyżka doprowadziła stopy procentowe w Japonii do poziomu z lat 2007-2008, czyli czasu przed wielkim kryzysem finansowym. Wcześniej taki poziom stóp obowiązywał w latach 1995-1998. Jak obecny ruch wpłynie na rynek walutowy na świecie? Co z jenem, co z dolarem? Co z transakcjami carry trade? Czy w Polsce odczujemy „pieniężną falę uderzeniową”?
Bank centralny się spóźnił, więc jen nie chce się umacniać
Po decyzji Banku Japonii umocnił się jen (za dolara płaci się teraz ok. 155 jenów), który jednak wciąż jest dość słaby. Jeszcze pięć lat temu za jednego dolara można było dostać tylko 110 jenów. A w połowie zeszłego roku jen osłabł do poziomu nawet 160 jenów za dolara. To tak, jakby w Polsce euro podrożało w kantorach z 4 zł do 6 zł. Ewentualne umocnienie jena mogłoby być zmianą tektoniczną w świecie finansów. Z jednej strony wyższe „oprocentowanie” pieniądza, a z drugiej – silniejsza waluta. Pieniądz mógłby zacząć płynąć do stabilnej Japonii jako do „spokojnej przystani” (albo jak do… Szwajcarii).

Umocnienie waluty to normalne zachowanie rynku walutowego w reakcji na podniesienie stóp procentowych przez bank centralny. Jednak w Japonii nie zawsze tak było. Pierwsza podwyżka stóp procentowych w marca 2024 r. wywołała zaskakujący efekt. Jen zaczął się wtedy… osłabiać. I to do tego stopnia, że bankierzy centralni w Japonii zaczęli się zastanawiać nad interwencją na rynku walutowym.
Osłabienie jena po podwyżkach stóp procentowych dało sporo do myślenia Bankowi Japonii. Skoro rynek nie wierzy bankowi centralnemu i próbuje się z nim „siłować”, to coś jest nie tak. Dlatego tym razem bankierzy centralni w Japonii stali się jeszcze ostrożniejsi i maksymalnie transparentni. Obecna decyzja była inwestorom niemal „podpowiadana”, na rynku finansowym od tygodni panowała zgoda co do tego, jaki ruch wykona bank centralny.
Ale wielu ekonomistów i tak uważa, że Bank of Japan się spóźnił z podwyżkami. Dlatego inflacja „zdążyła” wybuchnąć i dlatego obecne podwyżki stóp nie powodują wzmocnienia jena. Pierwsze podwyżki – które wyprowadziły stopy procentowe powyżej zera – były niewielkie w porównaniu z inflacją. Nawet obecnie – po trzech podwyżkach stóp – są one w Japonii realnie mocno ujemne, czyli nie stanowią zachęty dla inwestorów do przechowywania pieniędzy w jenie.
Najnowsze prognozy banku centralnego mówią, że inflacja w Japonii osiągnie cel w okolicach 2% dopiero pod koniec 2026 r. Bank of Japan przewiduje, że japońskie przedsiębiorstwa zgodzą się w tym roku na duże podwyżki płac. Ze strony związków zawodowych płyną oczekiwania podwyżki płac średnio o 4,7%. To byłoby szokiem po dekadach stagnacji płac. Jednak może być koniecznością w obliczu niedoborów siły roboczej.
Gubernator Bank of Japan Kazuo Ueda w swoich wypowiedziach po decyzji o kolejnej podwyżce stóp procentowych starał się bagatelizować zagrożenie dalszym wzrostem inflacji. Zdaniem Uedy, Bank Japonii nie jest też tak bardzo spóźniony z podwyżkami stóp. Rynek odczytał to jako sugestię, że być może Bank Japonii nie będzie się aż tak spieszył z kolejnymi podwyżkami, które mimo wszystko są dość prawdopodobne.
Bank Japonii zasygnalizował, że inflacja jest problemem. W przyszłym tygodniu swoje posiedzenie będzie miała amerykańska Rezerwa Federalna. W grudniu szef Fed Jerome Powell zapowiadał, że na razie bank centralny może wstrzymać się z kolejnymi decyzjami o obniżkach stóp procentowych w USA. Amerykańscy bankierzy centralni chcą przyjrzeć się początkowi nowej prezydentury i ocenić skutki podejmowanych przez Donalda Trumpa decyzji.
Carry trade na rozdrożu? Kończy się pewna epoka
Ewentualne dalsze podwyżki stóp procentowych w Japonii, zwłaszcza w powiązaniu z ewentualnymi obniżkami stóp w USA i na innych rynkach, mogą oznaczać tektoniczne zmiany w światowych finansach i przesunięcia kapitału liczonego w bilionach dolarów. Jen jest na rynkach finansowych kojarzony z transakcjami typu carry trade. Przez dekady sprzyjały im rekordowo niskie stopy procentowe w Japonii i bardzo przewidywalna, konserwatywna polityka banku centralnego tego kraju, co przekładało się też na stabilny kurs jena.
Carry trade działa w ten sposób, że inwestorzy pożyczają pieniądze w jenie (oprocentowane rekordowo nisko) i kupują za te pieniądze inne waluty, funkcjonujące w środowisku dużo wyższych stóp procentowych. I np. lokują te pieniądze w wysoko oprocentowane obligacje. W zasadzie jest to podobna strategia, jaką stosowali słynni polscy frankowicze – pożyczali pieniądze w nisko „oprocentowanej” walucie i inwestowali w „mury”. Idealna sytuacja dla carry trade panowała w ostatnich latach, kiedy w USA stopy procentowe były już wysokie, a w Japonii jeszcze niskie.
Marża między pożyczaniem w jenach a zarabianiem np. w dolarach zawęzi się wraz ze spadkiem stóp procentowych w USA. Im bardziej amerykański bank centralny będzie obniżał stopy, tym bardziej atrakcyjność inwestowania w aktywa w dolarach amerykańskich będzie mniejsza. Przy niskich stopach procentowych w Japonii i słabym jenie — wszyscy zarabiają pieniądze. Ale gdy w Japonii zaczynają się podwyżki stóp procentowych, inwestorzy z rynku carry trade zaczynają się zastanawiać, czy podejmowane ryzyko im się opłaca.
Koniec ery carry trade może oznaczać, że kapitał przesuwany dziś z Japonii do Ameryki zacznie płynąć w przeciwną stronę. A to może zwiększyć konkurencję o pieniądze – co oznaczałoby wzrost rentowności obligacji. I – w skrajnym przypadku – mogłoby przybliżyć najbardziej zadłużone kraje do kryzysu kredytowego.
Każda kolejna decyzja Banku Japonii o podniesieniu stóp procentowych może być więc dla rynku finansowego potencjalnie punktem zwrotnym. Może wstrząsnąć ekosystemem carry trade i wywołać finansową falę na rynkach globalnych. Można zaryzykować opinię, że jesteśmy świadkami ostatnich miesięcy rynku carry trade. Czas ich rekordowych i pewnych zysków być może dobiega końca. Dodajmy – stosunkowo łatwych zysków. Jeszcze 2-3 decyzje Fed i 2-3 decyzje Banku Japonii i długoletnia marża zniknie. Przynajmniej na jakiś czas.
Co w zamian? Niepewność. Bardziej nieprzewidywalne i ryzykowne środowisko, konieczność dywersyfikacji i wybierania sposobów lokowania pieniędzy wśród coraz mniej przewidywalnych aktywów.
A tymczasem w Szwajcarii… Szwajcarski bank centralny zaskoczył głębokim cięciem stóp procentowych. I być może będzie musiał ciąć dalej. Bo wszyscy chcą franka
——————————-
ZOBACZ SUBIEKTYWNOŚĆ NA YOUTUBE:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube.
Źródło zdjęcia: Alex Block/Unsplash