16 listopada 2020

Alior Bank sprzedawał „trefne” fundusze. Pieniądze zniknęły. Czy to państwo odpowiada za tę aferę? Jeden, prosty postulat

Alior Bank sprzedawał „trefne” fundusze. Pieniądze zniknęły. Czy to państwo odpowiada za tę aferę? Jeden, prosty postulat

Sprzedawcy Alior Banku – pomimo ostrzeżeń płynących z działu ryzyka – oferowali ryzykowne fundusze jako bezpieczną inwestycję z gwarancją zysku. Pieniądze zniknęły. Czy winna jest Komisja Nadzoru Finansowego, która nie dopilnowała funduszowych nielotów? Zapewne też, ale czy to państwo powinno nas wszystkich niańczyć? A może wystarczyłoby wprowadzenie jednej, prostej zasady?

W sobotę miałem przyjemność komentować dla programu „Superwizjer” w TVN24 sprawę zniknięcia kilkuset milionów złotych z funduszy zarządzanych przez W Investment. Sprawa była opisywana już kilkakrotnie na „Subiektywnie o finansach” (zamiast zainwestować kasę w ziemię, lasy i obiecujące spółki wytransferowali kasę za granicę, gdzie się rozpłynęła).

Zobacz również:

„Superwizjer” zajął się głównie wątkiem sprzedaży udziałów w tych funduszach przez pracowników Alior Banku. Widzieliśmy m.in. e-maile menedżerów odpowiedzialnych za ryzyko w Alior Banku, którzy ostrzegali przed oferowaniem ludziom tych inwestycji. Decyzje innych menedżerów były takie, żeby jednak sprzedawać. Najzamożniejsi klienci zdołali wycofać się w porę z pułapki, ale ich udziały w funduszach odkupił niczego nie podejrzewający „detal”.

Poza tym – ale to akurat żaden news – fundusze były oferowane klientom banku jako zamiennik bezpiecznej lokaty. Sprzedawcy kusili „gwarancjami zysku”, które miałyby być zabezpieczone aktami notarialnymi. „Bank”, „pewna inwestycja” i „gwarantowany zysk” – to miks, skusił wielu klientów do włożenia w fundusze oszczędności życia. Odzyskają tylko niewielką część kasy i to nie wiadomo kiedy.

Czy banki – jako instytucje zaufania publicznego – powinny mieć zakaz sprzedawania produktów inwestycyjnych obarczonych jakimkolwiek ryzykiem? To byłoby dość ekstrawaganckie, bo przecież nawet obligacje Skarbu Państwa nie są bez ryzyka. A obligacje niejednej światowej korporacji są bezpieczniejsze, niż obligacje polskiego państwa.

Państwo nie dopilnowało. Ale czy państwo musi wszystkiego „dopilnowywać”?

Autorzy reportażu przedstawili tezę, że sprawa obnaża słabość państwa, a zwłaszcza państwowego nadzoru. To prawda, że Komisja Nadzoru Finansowego wydała licencję na działalność firmie W Investment (pomimo, że jej twórcy mieli wcześniej finansowe grzeszki na sumieniu). I to prawda, że bardzo późno zorientowała się, iż pieniądze zniknęły, zaś udziały funduszy były wciskane klientom banku z naruszeniem wszelkich zasad.

To wszystko są błędy, ale – moim zdaniem – istota problemu jest gdzieś indziej. To nie jest przecież tak, że Komisja Nadzoru Finansowego ma niańczyć wszystkich: zarządzających funduszami (stać nad nimi, żeby nie ukradli pieniędzy), bankowców (pilnować, żeby nie uprawiali missellingu) oraz nad klientami (żeby nie kupowali zbyt ryzykownych dla siebie inwestycji).

Owszem, rynek funduszy inwestycyjnych jest regulowany, co oznacza, że są na nim licencje, obowiązki informacyjne, procedury sprzedażowe oraz bezpieczniki instytucjonalne (np. bank depozytariusz), które mają sprawić, żeby pieniądze rzeczywiście były inwestowane, a nie defraudowane. Ale wszystkie te ograniczenia, będąc sprawnym oszustem, da się ominąć (tak samo, jak nie ma banku, do którego nie można się włamać). I to właśnie się stało w tym przypadku.

To źle, że wszystko w tym przypadku poszło nie tak. Ale tam, gdzie są do zarobienia duże pieniądze, zawsze znajdą się ludzie gotowi zaryzykować, żeby je ukraść. Niezależnie od tego, jak dużo będzie znaków drogowych na drodze i ile będzie patroli policyjnych, to zawsze ktoś spróbuje złamać przepis. I niejednemu to się uda.

To nie jest tak, że państwo powinno być omnipotentne i myśleć nas za wszystkich. Wskazywać w co nam wolno inwestować, jakie ryzyko wolno nam podjąć, ile pieniędzy możemy zarobić, a ile stracić. Co nam mogą sprzedawać, a czego nie. Przecież to zarządy i dyrektorzy w bankach biorą duże pieniądze za to, żeby bezpiecznie zarządzać swoimi instytucjami. Ci z Alior Banku też nie pracowali za darmo. Dlaczego KNF miałby ich niańczyć? Zarabiają pieniądze, podejmują decyzje i powinni brać za nie odpowiedzialność, także finansową.

Czytaj też; Saturn wystrzelił pieniądze klientów w kosmos? To może dopiero początek sezonu afer

Dopuścili do oferowania niefajnego produktu? Niech płacą za straty klientów

Wystarczyłoby więc, żeby była szybka i nieuchronna egzekucja osobistej odpowiedzialności finansowej wszystkich, którzy mieli wpływ na nieetyczną, niezgodną z regulacjami sprzedaż. Gdyby ludzie z zarządów i dyrektorzy banków odpowiadali finansowo (choćby i z ubezpieczenia OC, ale niechże to będzie błyskawicznie egzekwowane) za oferowanie ludziom zbyt ryzykownych inwestycji, to połowy przekrętów na rynku dałoby się uniknąć.

To osobista, błyskawiczna odpowiedzialność menedżerów za misselling – którą można w prosty sposób wyegzekwować na drodze pozwu cywilnego – jest brakującym elementem systemu, a nie wyposażenie Komisji Nadzoru Finansowego w uprawnienia do jeszcze poważniejszego niańczenia nas wszystkich, żebyśmy sobie przypadkiem nie zrobili krzywdy. A poza tym, do jasnej cholery, część patologii, z którymi państwowy nadzór bohatersko walczy, wynika z polityki tegoż państwa. Nie wiecie o czym mówię? To przeczytajcie ten felieton zalinkowany poniżej.

Czytaj więcej: Lewą ręką za prawe ucho, czyli jak państwo napędza inwestycje nieruchomościowe, a potem pracowicie przed nimi… ostrzega

A ludzie – wiadomo – powinni pamiętać o trzech zasadach. Po pierwsze: żeby nie wierzyć bezkrytycznie sprzedawcom, nawet jeśli pracują w licencjonowanych bankach. Po drugie: żeby nigdy nie wkładać wszystkich pieniędzy w jedną, choćby najbardziej przyszłościową inwestycję. Po trzecie: żeby pamiętać, że gwarancja zysku jest warta tylko tyle, ile reputacja tych, którzy ją oferują.

————————-

POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”

W nowym odcinku środowego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o tym:

>>> jak może wyglądać ewentualny listopadowy lockdown (o ile rząd zdecyduje się go zarządzić) oraz jak powinien wyglądać, gdyby miał zostać wprowadzony z głową.

>>> dlaczego polscy przedsiębiorcy (np. ci, którzy sprzedają znicze na cmentarzach, zamkniętych przez rząd w ostatniej chwili przed 1 listopada) nie ubezpieczyli się od takiego ryzyka.

>>> czy ekstaza mediów dotycząca szczepionki na koronawirusa jest uzasadniona

>>> jak z kryzysem finansowym postanowili walczyć, wprowadzając nową płacę minimalną – równowartość 100 zł za godzinę.

>>> że pojawiła się pierwsza karta płatnicza, która działa wszędzie, choć nie istnieje „w plastiku”. Czy to nowy trend w polskiej bankowości?

Zapraszamy do posłuchania: trzeba kliknąć tutaj albo w baner poniżej.

Subscribe
Powiadom o
24 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Greg
4 lat temu

A co to są „instytucje zaufania publicznego” ?
Czy jest gdzieś jakaś definicja, czy ustawowy katalog takich instytucji ?
Jeśli nie, to proponuję nie używać tego sformułowania z zamierzchłych czasów, kiedy Bank jako instytucja coś znaczyła. Ba, czy dzisiaj w ogóle można używać tego sformułowania do jakiegokolwiek zawodu, czy instytucji ?

Krzysztof M.
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Nazwa bank pochodzi od banco z wł. ławka, też ława w sądzie.Duża zbieżność tych dwóch znaczeń dla Włochów. Stąd też załatwić coś pod stołem, otrzymać pod stołem. Banki jak każda firma musi mieć pewien wymiar wiarygodności /nawet mafia ma/. Pewność jak w banku gwarantowali Szwajcarzy, co potwierdzili pospołu żydzi i hitlerowcy. Te nośne hasło marketingowe chętnie przyjęła reszta bankowości. Historia wszelkich afer uczy, że początki miały m-ce w bankach. Dlatego do rekomendacji bankowców i maklerów należy podchodzić jak do zwykłych sprzedawców, którymi poniekąd są. Słusznym jest, że po to się płaci zarządom firm, żeby działały w majestacie prawa i w… Czytaj więcej »

Irek
4 lat temu
Reply to  Greg

https://www.zbp.pl/getmedia/f40a2792-0def-4d40-afc0-b8bfc1e228c9/KEB_final_WZ

3.Banki, jako instytucje zaufania publicznego w swojej działalności kierują się przepisami prawa, rekomendacjami Komisji Nadzoru Finansowego, uchwałami samorządu bankowego, normami przewidzianymi w Kodeksie oraz dobrymi zwyczajami kupieckimi. Banki i ich pracownicy oraz osoby, za których pośrednictwem banki wykonują czynności bankowe, uwzględniają zasady: profesjonalizmu, rzetelności, rzeczowości, staranności i najlepszej wiedzy.

:-), polecam przeczytać całość. Papier przyjmie wszystko.

Mieczman
4 lat temu
Reply to  Greg

Jedno pytanie zamyka tematy: czyje są te banki?? a głupków nie żałować!!!

Imie
4 lat temu

a po co ta maseczka? No chyba że to biblioteka publiczna, ale te chyba są zamknięte 😉

gosc
4 lat temu

W przypadku większości afer wszystkie zaangażowane strony są w jakimś stopniu winne: naiwni inwestorzy, chciwi sprzedawcy, nieuczciwi emitenci, bierne organy nadzorcze, przymykający oczy audytorzy itd Jeśli ktoś mówi, że takie afery to nasza narodowa przypadłość to nie jest to prawda. Na wszystkich rynkach kapitałowych zdarzają się afery: Wirecard AG w Niemczech, piramida finansowa Madoffa w USA itd. Najmniej takich afer jest w biednych krajach gdzie praktycznie nie ma rynku kapitałowego. Można zauważyć w naszym społeczeństwie epidemię nie ponoszenia odpowiedzialności za różne przewinienia, nadużycia, przestępstwa. Kto jest temu winny? Moim zdaniem wszyscy. Oglądając programy informacyjne i reportaże mamy wiele przykładów ludzi,… Czytaj więcej »

Pan Krzysztof
4 lat temu
Reply to  gosc

Nauczono ludzi, że bogactwo wcale nie bierze się z pracy.

E.G
4 lat temu

Czyli komu wierzyć jeśli reputacja państwa , członka UE jest kiepska ? Polski rząd gwarantuje oszczędności w BFG , wierzyć czy się ewakuować ? Lepsza skarpetka czy banki ?

Michał
4 lat temu

A nie prościej byłoby aby to sam bank (lub inna instytucja finansowa) był zobowiązany do pokrycia strat wprowadzonych w błąd klientów. Bo właśnie o takim zdarzeniu jest mowa. Klienci Alior Banku to nie ogarnięci żądzą zysku ryzykanci, a zwykli inwestorzy którzy otrzymali wyraźną informację o notarialnej gwarancji zysku z inwestycji. Informację przekazaną przez pracownika banku z większościowym udziałem skarbu Państwa. Co jeszcze można chcieć aby osoba nie mająca wiedzy o finansach, a niestety mająca pieniądze mogła bezpiecznie decydować o ich losie? Bank pociągnięty do odpowiedzialności nie przepiszę majątku na żonę, co najwyżej zbankrutuje. Natomiast udowadnianie że decyzja konkretnej osoby pociągnęła… Czytaj więcej »

Piotr
4 lat temu

Jeżeli gwarantowali zysk, to muszą go zapłacić a jak dali się zrobić w jajo to ich problem. Bank to taka sama firma jak każda, jak ja nie pomyślę to zniknę z rynku, przez to że banki są traktowane inaczej to mogą pozwalać sobie na takie,, błędy”.

Bartek
4 lat temu

Każdy kto choć raz miał do czynienia z Alior „bankiem”, wie żeby ich omijać szerokim łukiem.

Michał
4 lat temu
Reply to  Bartek

Niestety jest to coraz powszechniejsze doświadczenie klientów większości banków na naszym rynku.

Mieczysław
4 lat temu

Panie Macieju oglądałem ten program. I właściwie tylko Pana głos był tam mądry i rozsądny. Zauważył Pan, że każdy klient powinien mieć swój rozum, a jeżeli chce kupić coś na czym się nie zna, to niech przynajmniej zasięgnie opinii odpowiednich osób. A tak w ogóle to nie wiem jak było gdzie indziej ale np. mnie owszem w Alior Banku przedstawiono ofertę tej trefnej firmy, ale nikt mi nie obiecywał ogromnych z tego zysków. Zapoznałem się z ofertą i zrezygnowałem. Dlatego ja uważam, że winna jest przede wszystkim ludzka pazerność.

~marcin
4 lat temu

„odpowiedzialność menedżerów za misselling – którą można w prosty sposób wyegzekwować na drodze pozwu cywilnego”

Są tacy, co „w prosty sposób, na drodze pozwu cywilnego” egzekwują coś od banku w sprawie franków już pewnie i z 10 lat…

~marcin
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Bank ma do dyspozycji wielu dobrych prawników i bankowi się nie spieszy. Klient jest sam albo ma do pomocy często przypadkowego prawnika – bo nie stać go na dobrego prawnika, bo został odcedzony z kasy przez bank… Zatem w dużej większości przypadków klient banku (czy ew. ubezpieczyciela) jest od początku na straconej pozycji. Co innego w relacji bank-państwo. Tylko że instytucje naszego państwa są nieruchawe: dziękujemy za zgłoszenie, zobaczymy, czy będzie więcej takich zgłoszeń a wtedy – jeśli uznamy, że zagrożone zostały zbiorowe interesy konsumentów – wejdziemy do akcji. Po czym urząd czeka kolejna dwa lata na wpłynięcie większej ilości… Czytaj więcej »

Kris
4 lat temu

Już po reklamie widać ten uśmieszek monalizy duzo mówi .

Piter
4 lat temu

Czy to przypadek że w tym banku same trefne produkty WI, Saturn, Get Back czy inne FIZ-y? Proszę sprawdzić ile było tego sprzedane i jak na tym wyszli klienci. Podsumowanie powinno być bardzo ciekawe.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu