Amerykańska ekonomistka Claudia Goldin zbadała kluczowe czynniki wpływające na różnice między mężczyznami a kobietami na rynku pracy. I dostała za to ekonomiczną Nagrodę Nobla za 2023 r. Goldin po raz pierwszy, stosując badania ekonomiczne, przedstawiła kompleksowy opis czynników, które wpływają na zarobki kobiet i na ich udział w rynku pracy. Wykorzystując wnioski z tych badań, można tak ustawić warunki na rynku pracy, by zamknąć tzw. lukę płacową. Jak to zrobić?
Zrozumienie barier, które blokują pełen udział kobiet w rynku pracy i równość wynagrodzeń, może być nie tylko przedmiotem prac naukowych i badań, ale może dać całkiem praktyczne rozwiązania – pomóc np. politykom (nie tylko przed wyborami) w planowaniu zmian w regulacjach na rynku pracy. Nie wystarczy brać pod uwagę tylko czynników ekonomicznych (zwiększać elastyczności pracy kobiet, wspierać ich szybki powrót do pracy po urodzeniu dziecka), istotne są także czynniki pozafinansowe – tradycyjne role społeczne kobiet czy model rodziny (oparty na opiece matki nad małymi dziećmi).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Stawką jest nie tylko zrównanie praw i wynagrodzeń obu płci. Społeczeństwa krajów rozwiniętych borykają się z brakiem rąk do pracy i ze złymi perspektywami demograficznymi. Jeśli na jednego pracownika będzie przypadać jedna osoba pobierająca świadczenia emerytalne lub rentowe, to znalezienie osób, które potencjalnie mogłyby pracować, ale nie są obecne na rynku pracy, jest dla rządzących sprawą życia i śmierci.
A tak się składa, że właśnie kobiety częściej są poza rynkiem pracy. Pracodawcy często wolą zatrudniać mężczyzn, płacą im statystycznie więcej i umożliwiają im szybsze awanse. Pisałem o tym w artykule opartym na badaniach jednego z naukowców japońskich.
Za mało kobiet w pracy i za mało zarabiają
Kobiety są niedostatecznie reprezentowane na światowym rynku pracy, a pracując, zarabiają mniej niż mężczyźni. Uzasadnienie najważniejszej na świecie ekonomicznej nagrody przyznawanej nieco poza głównymi dziedzinami nauk ścisłych i literatury czy polityki, jest wręcz intuicyjne. Ekonomia – wiadomo, nie jest nauką ścisłą, nie jest też narracją literacką czy manifestem politycznym. Ale ma po trochu cechy każdej z tych dziedzin.
Tym ciekawsze są badania ekonomiczne, które za cel stawiają sobie prześwietlenie zjawisk pozornie banalnych, oczywistych, należących do powszechnego doświadczenia życiowego wszystkich nas. Co w takim razie jest ciekawego w badaniach Claudii Goldin?
Goldin przeszukała archiwa i zebrała dane z USA z okresu ponad 200 lat, co pozwoliło jej wykazać, w jaki sposób i dlaczego różnice między płciami w zarobkach i wskaźnikach zatrudnienia zmieniały się w czasie. W ciągu ostatnich 1o0 lat w wielu krajach o wysokich dochodach odsetek kobiet pracujących zarobkowo wzrósł trzykrotnie. Jest to jedna z największych zmian społecznych i gospodarczych na rynku pracy.
Obecnie ok. połowa wszystkich kobiet na świecie pracuje zarobkowo, podczas gdy w przypadku mężczyzn odsetek ten wynosi 80%. Kiedy kobiety pracują, zazwyczaj zarabiają mniej. Dlaczego? I dlaczego ta różnica utrzymuje się mimo wielu zmian w gospodarce, w edukacji, w technologiach? I w ogóle – dlaczego społeczeństwa pozwalają na to, żeby marnować potencjał społeczny, kiedy kobiety nie pracują tak, jak mogłyby pracować?
Goldin słusznie zauważa, że jeśli kobiety nie mają takich samych możliwości uczestniczenia w rynku pracy lub uczestniczą w nim na nierównych zasadach, ich praca i wiedza specjalistyczna mogą być po prostu marnowane. Niżej wynagradzane wykształcone kobiety to zjawisko nieefektywne ekonomicznie i szkodliwe społecznie. Różnice w wynagrodzeniu za wykonywanie tej samej pracy mogą zniechęcać kobiety do aktywności na rynku pracy.
200 lat kobiet na rynku pracy, krzywa w kształcie litery U
Goldin wykazała, że udział kobiet w rynku pracy nie wykazywał w całym badanym przez nią okresie tendencji wzrostowej, lecz tworzył krzywą w kształcie litery U. Udział zamężnych kobiet zmniejszył się wraz z przejściem od społeczeństwa rolniczego do przemysłowego na początku XIX wieku, ale następnie zaczął wzrastać wraz z rozwojem sektora usług na początku XX wieku.
Goldin wyjaśniła ten wzorzec jako wynik zmian strukturalnych i ewoluujących norm społecznych dotyczących odpowiedzialności kobiet za dom i rodzinę. Aktywność zawodowa kobiet w ciągu 200 lat pokazana jest na rysunku poniżej. Goldin np. wykazała, że wpisywanie w XIX wieku roli społecznej „żona” nie wykluczało tego, że kobieta nie podejmowała aktywności zawodowej poza zajęciami czysto domowymi. Kobiety pracowały w rolnictwie, rzemiośle, chałupnictwie.
Goldin obliczyła, że w latach 90. XIX wieku udział pracujących kobiet był trzykrotnie wyższy niż ten podawany w oficjalnych spisach ludności. Bardzo ciekawe jest to, że jeszcze przed erą przemysłową, w XVIII wieku, kobiety uczestniczyły częściej w rynku pracy niż w wieku XIX. Era przemysłowa utrudniła pracę wielu kobietom, bo wiązała się z opuszczeniem domu na cały dzień. W tym sensie obecne możliwości pracy zdalnej są wybawieniem dla kobiet, choć w mniejszym stopniu pozwalają na podwyżki i awans, o czym pisałem tu.
W XX wieku systematycznie podnosił się poziom wykształcenia kobiet. Było to zjawisko dość powszechne i dotyczyło większości krajów o wysokich dochodach. Ten proces zaczął się już pod koniec XIX wieku i na początku dotyczył głównie wzrostu zapotrzebowania na usługi w administracji, urzędach, edukacji. Doszło nawet do tego, że edukacja stała się wyróżnikiem kobiet na rynku pracy – ich poziom wykształcenia jest obecnie znacznie wyższy niż mężczyzn. Ale okazuje się, że ten fakt nie był aż tak znaczący dla rynku pracy.
Noblistka wykazała w swoich badaniach, że ważną rolę w rewolucyjnych zmianach na rynku pracy kobiet miało wprowadzenie metod łatwej i powszechnej antykoncepcji, głównie w postaci pigułek antykoncepcyjnych w latach 60. XX wieku. Możliwość planowania przez kobietę rozwoju własnej rodziny dało jej szansę na lepsze zaplanowanie ścieżki kariery. W II połowie XX wieku zmiany społeczne sprawiły, że na rynek pracy częściej zaczęły trafiać kobiety posiadające rodziny, zwłaszcza te, które miały już starsze dzieci niewymagające ciągłej opieki.
To jednak, co tkwi cierniem w karierach zawodowych kobiet, to różnice w zarobkach i awansach. Pomimo wielu dekad rewolucyjnych zmian w strukturze społecznej, rolach społecznych kobiet i mężczyzn, po dekadach niepowstrzymanego wzrostu gospodarczego i technologicznego różnica w zarobkach kobiet i mężczyzn prawie się nie zmniejszyła.
Co zaskakujące, dysproporcje płacowe były różne w różnych okresach. Np. w XIX wieku, kiedy kobiety podejmowały tę samą pracę co mężczyźni, np. w przemyśle, tyle samo też zarabiały. Miernikiem była produktywność pracy. Różnice powstały wraz z rozwojem sektora usług. Np. od końca XIX wieku do lat 40. XX wieku różnice w płacach w USA wzrosły z 20% do 55%. W I połowie XX wieku w sposób zaskakujący wzrosła więc dyskryminacja płacowa.
Potem sytuacja zaczęła się poprawiać, a było to spowodowane prawdopodobnie przechodzeniem z umów o pracę na akord na systemy wynagrodzeń opartych na comiesięcznym stałym wynagrodzeniu. Efektem były negocjacje płacowe i większa świadomość poziomów wynagrodzeń w gospodarce. W międzyczasie spektakularnie wzrósł odsetek kobiet na rynku pracy, a w niektórych sektorach gospodarki doszło nawet do znacznej feminizacji zawodów. Nie wystarczyło to, by wyrównać dysproporcje płacowe.
Syndrom pierwszego dziecka, fatalne 10%
Różnice w płacach między kobietami a mężczyznami utrwaliły się pod koniec XX wieku na poziomie 10%. I nie chcą ruszyć z miejsca. Jak tłumaczy to nagrodzona ekonomistka? Jednym z wyjaśnień jest to, że decyzje edukacyjne, które mają wpływ na możliwości kariery zawodowej w ciągu całego życia, podejmowane są w stosunkowo młodym wieku na podstawie doświadczenia matek, które z jakichś powodów nie pracowały.
Jeśli oczekiwania młodych kobiet kształtują się na podstawie doświadczeń poprzednich pokoleń – na przykład ich matek, które wróciły do pracy dopiero, gdy dzieci podrosły – to rozwój będzie powolny.
Historycznie rzecz biorąc, znaczną część różnic w zarobkach kobiet i mężczyzn można wytłumaczyć różnicami w wyborze wykształcenia i zawodu. Goldin wykazała jednak, że większość tej różnicy w zarobkach dotyczy obecnie kobiet wykonujących ten sam zawód i że w dużej mierze powstaje wraz z urodzeniem pierwszego dziecka.
Głównym powodem nie są więc różnice w wykształceniu i umiejętnościach, ale w tym, że kobiety decydują się na macierzyństwo. Goldin wraz z innymi ekonomistkami – Marianne Bertrand i Lawrence Katz – dowodziła w artykule z 2010 r., że początkowe różnice w zarobkach są niewielkie. Jednak wraz z pojawieniem się pierwszego dziecka tendencja się zmienia – zarobki natychmiast spadają.
Wynagrodzenia nie rosną w takim samym tempie w przypadku kobiet rodzących dziecko jak w przypadku mężczyzn, nawet jeśli kobiety mają takie samo wykształcenie i identyczny zawód. Badania przeprowadzone w innych krajach potwierdziły te wnioski i noblistka uważa, że tak naprawdę macierzyństwo może wyjaśniać niemal całkowicie różnice w dochodach kobiet i mężczyzn w krajach o wysokich dochodach.
Efekt macierzyństwa ekonomistka tłumaczy naturą współczesnych rynków pracy, na których pracodawcy w wielu sektorach gospodarki oczekują od pracownika stałej dostępności i elastyczności. Ponieważ kobiety często biorą na siebie większą odpowiedzialność za opiekę nad dziećmi, utrudnia to rozwój ich kariery i jest barierą w podwyżkach i awansie. W wielu sytuacjach, żeby wybrnąć z kłopotów z czasem i dostępnością dla firmy, kobiety decydują się na skrócenie czasu pracy. Ale ma to również konsekwencje dla zarobków kobiet.
Droga zawodowa kobiet i mężczyzn zaczyna się więc tak samo, a po urodzeniu dziecka dochodzi do powstania różnic:
Jakie są wnioski z badań noblistki?
Przełomowa publikacja noblistki z badaniami udziału kobiet w rynku pracy ukazała się w roku 1990. Od tego czasu mieliśmy do czynienia z kolejnymi rewolucjami na rynku pracy i w gospodarce. Masowe wejście do gry nowych technologii – internetu, komputerów osobistych, smartfonów, automatyzacji i robotyzacji, a od niedawna sztucznej inteligencji to bardzo duże zmiany. I to zmiany, które powinny być korzystne dla wykształconych kobiet.
Coraz częściej kobiety są lepiej wykształcone od mężczyzn. Powinny więc sprawdzać się w aktywności z wykorzystaniem nowych technologii. Ale też powinny zarabiać zgodnie ze swoim wykształceniem, a więc ich wynagrodzenie nie powinno być statystycznie niższe niż mężczyzn na tych samych stanowiskach.
To, że głównym czynnikiem decydującym o karierze zawodowej jest macierzyństwo – jak wynika z badań noblistki – i również obowiązki rodzinne związane z opieką nad małymi dziećmi, powinno być w tzw. centrum uwagi społeczeństwa. Potrzebujemy przecież dzieci, i to dzieci, które mają dobrą opiekę i mogą otrzymać najlepsze wykształcenie, co zawsze odbywa się kosztem dużego wysiłku rodziny i społeczeństwa.
Z drugiej strony kobiety nie powinny zostawać same z alternatywą: dzieci albo kariera. Jeśli chwalimy się takimi osiągnięciami ludzkości jak eksplorowanie kosmosu, skomplikowane operacje chirurgiczne nienarodzonych dzieci i nadchodzące wszechobecne zastosowanie sztucznej inteligencji, to zapewnienie udziału kobiet w rynku pracy nie powinno być zbyt dużym wyzwaniem.
Jak kobiety mogą łączyć pracę zarobkową z rodziną, jak mają planować swoją edukację i karierę zawodową? Jeśli ich celem jest udział w rynku pracy przez cały czas aktywnego życia, to jak zaplanować proces rozwoju rodziny i wychowywania dzieci?
Pomocą mogą być np. innowacje technologiczne, które w coraz większym stopniu umożliwiają pracę zdalną lub w czasie wybranym przez pracownika. Ważne są wszelkie możliwe ułatwienia w instytucjonalnej opiece nad dziećmi, wszelkie żłobki, przedszkola, zapewnienie dzieciom rozwoju fizycznego i dobrej edukacji w najmłodszym wieku. 500 czy 800 zł na dziecko nie wystarczy.
Coraz bardziej przyjazne kobietom prawo, dzięki któremu mężczyźni w większym zakresie będą brać odpowiedzialność za opiekę nad małymi dziećmi i wychowywanie starszych dzieci, a pracodawcy będą zainteresowani w tym, np. w wyniku zmian w podatkach, żeby zatrudniać kobiety na każdym etapie aktywności, również tuż przed porodem i tuż po urodzeniu dziecka i to za wynagrodzenie równe wynagrodzeniu mężczyzn na tym samym stanowisku.
Czy korzystne zmiany już się dokonują? Komitet Noblowski w uzasadnieniu nagrody przyznaje, że jeszcze tego nie wiadomo. Dla oceny całości zjawisk potrzebne są tzw. zagregowane dane statystyczne analizowane w szerokim ujęciu historycznym. Potencjalne nowe zjawiska nie mają bowiem początkowo wpływu na całość danych.
Nagrodzona ekonomistka uważa, że poważne zmiany na rynku pracy mogą nastąpić w okresach, gdy grupy, które przyjęły nowe zachowania na rynku pracy, zaczną osiągać wiek średni i będą miały wpływ na wybory zawodowe młodszych kobiet. Czyli – jeśli młoda kobieta będzie miała silny wzorzec w pracy zawodowej i drodze kariery swojej matki, wtedy będzie miała większą szansę na własny sukces zawodowy. Trzeba więc czekać…
„Wszystko to wiemy dzięki badaniom Claudii Goldin. Wiemy również, że jej spostrzeżenia sięgają daleko poza granice Stanów Zjednoczonych i że podobne wzorce zaobserwowano w wielu innych krajach. Jej badania pozwalają nam lepiej zrozumieć rynki pracy wczoraj, dziś i jutro.”
To oficjalne podsumowanie uzasadnienia przyznania nagrody noblowskiej otwiera problem na przyszłość. Praca Claudii Goldin nie powinna pozostać ukryta w szufladach Komitetu Noblowskiego i nie powinna zawisnąć na rzadko odwiedzanych przez szerszą publiczność stronach z paperami z nauk ekonomicznych. Wszyscy jej nie przeczytamy. Ale – niech czytają jak najwięcej politycy, którzy tworzą prawo i pracodawcy, którzy tworzą miejsca pracy.
Czytaj też: Drukowanie pieniędzy jest fajne, czyli jak dostać Nagrodę Nobla?
Źródło zdjęcia: materiały prasowe Komitetu Noblowskiego