„Mam 53 punkty w BIK. Czy dostanę kredyt?”. Albo: „mam 60 punktów. Czy jest ryzyko, że bank odrzuci mój wniosek kredytowy?”. Raporty BIK wymyślono po to, by zobiektywizować informacje o wiarygodności płatniczej klientów. Odkąd możemy przeczytać informacje w nich zawarte, nasze życie powinno być prostsze. Ale nie zawsze takie jest. Okazuje się, że na podstawie samej punktacji w BIK nie da się określić, jaka jest szansa na kredyt w banku. Dlaczego?
Pytacie o to dość często. „Mam tyle a tyle punktów w BIK. Czy dostanę kredyt? Jakie mam szanse? Czy bank może odrzucić wniosek kredytowy?”. Albo piszecie zdziwieni, że mieliście dużo punktów w BIK, ale Wasz wniosek został odrzucony – właśnie po analizie scoringu. Tego, który mieliście taki dobry. Jak to możliwe? I dlaczego to się dzieje? Spróbuję to dziś – przynajmniej częściowo – wyjaśnić.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Sprawa jest o tyle istotna, że scoring w BIK ma w naszych oczach status „wyroku”. I to ostatecznego. Jeśli mamy dobry scoring, to przyjmujemy za pewnik, że każdy bank da nam kredyt i to w takiej wysokości, jakiej oczekujemy. Nie przyjmujemy do wiadomości prawdopodobieństwa, że nawet przy bardzo wysokim scoringu w BIK zostaniemy odesłani przez bank z kwitkiem. A to się może zdarzyć. Co więc bank o nas wie, a czego może nie pokazywać raport z punktacji w BIK?
Raport z BIK: za co trzeba płacić, a za co nie?
Co tak naprawdę zawiera raport BIK? Po pobraniu go ze strony www.bik.pl otrzymacie atrakcyjny graficznie dokument zawierający m.in. informacje o tym, jakie posiadacie lub posiadaliście zobowiązania, jak wyglądała ich spłata, czy były opóźnienia w tejże spłacie i ewentualne jak duże. Jest też informacja o tym, ile było zapytań od banków (o nowe produkty lub monitorujących).
Poza tym z raportu BIK można wyczytać które zobowiązania są widoczne dla banków oraz które są już w części statystycznej (do którego banki zwykle nie mają dostępu). To wszystko bardzo ładnie wygląda, jest estetyczne, przejrzyste i ma realną wartość informacyjną. Właśnie po to, aby „zwykły śmiertelnik” mógł się zorientować, jaka jest jego sytuacja, jeśli chodzi o wiarygodność kredytową.
Jeśli w raporcie jest dużo zielonego – to bardzo dobrze (brak opóźnień w spłacie). Żółty kolor? Nieco gorzej (taki kolor pojawia się przy opóźnieniach w spłacie wynoszących do 30 dni). A czerwony to już całkiem źle. Oprócz tego oczywiście podział na zobowiązania aktywne (w trakcie spłaty) oraz już spłacone (w ostatnich 5 latach). Część informacji jest wizualizowanych na wykresach.
Niestety BIK to firma komercyjna, więc nie dostajemy tej wiedzy na tacy za darmo. Możliwość sprawdzenia punktacji w BIK kosztuje 49 zł, ale pakietów usług do wyboru jest kilka. Dostępna jest również opcja alertów (dostajesz SMS, gdy ktoś – czyli bank – sprawdza Cię w BIK).
Inna opcja to zamówienie tzw. kopii danych. Jest to rozwiązanie bezpłatne i dostępne dla każdego zainteresowanego raz na pół roku. Ma jednak swoje minusy. Przede wszystkim okres oczekiwania to 30 dni oraz dokument nie jest taki kolorowy i przejrzysty jak komercyjny raport. Nie ma też żadnej punktacji, a zatem wpisy należy przeanalizować samemu. I samodzielnie wyciągnąć wnioski.
Zobowiązania wylistowane w kopii danych są również nieco „pomieszane”, gdyż w jednej części znajdują się te spłacone oraz nadal aktywne. Nie jest to wielki problem dla kogoś, kto mniej więcej ogarnia stan swoich finansów. Zakres informacji jest w zupełności wystarczający, by na podstawie kopii danych oszacować swój rating kredytowych. Nawet bez raportu z punktacji w BIK, za który trzeba już dość słono zapłacić.
Chociaż kopia danych ma pewną słabość: nie ma w niej danych na temat liczby i skali opóźnień w spłacie kredytów. Przy każdym zobowiązaniu jest jedynie informacja, iż były lub są opóźnienia lub że opóźnień nie odnotowano. Jak się komuś nie spieszy, to warto sobie taką kopię danych przetwarzanych w BIK zamówić. Dopiero jak znajdziesz tam zobowiązania, których nie kojarzysz lub takie, na których są opóźnienia, to możesz sięgnąć po płatną wersję raportu.
Co widzą banki? I co dla nich wynika z punktacji w BIK?
Przede wszystkim pamiętaj, że analityk bankowy nie widzi takiego raportu, jaki masz dostępny w wersji komercyjnej. Nie widzi zatem punktacji. Po skierowaniu do BIK zapytania analityk otrzyma informację, jakie zobowiązania klient spłaca, jakie spłacił oraz jaka jest historia spłaty (opóźnienia lub ich brak). Poza tym może zobaczyć, jakie i ewentualnie kiedy były składane zapytania o kredyt. Tylko takie, zapytań monitorujących już nie widzi.
I teraz dochodzimy do sedna. „Mam 53 punkty. Czy dostanę kredyt” – takie pytania do mnie przysyłacie. Na podstawie samej liczby punktów nie da się określić, jaka jest szansa na uzyskanie w banku finansowania (oczywiście przy założeniu, że masz zdolność kredytowa). Scoring w BIK oczywiście się liczy, ale nie tylko on. Znaczenie ma również mnóstwo innych czynników – np. rodzaj zobowiązania, o które się ubiegasz.
Kredyt gotówkowy: co się liczy dla banku?
Ubiegasz się o „gotówkę”? W tym przypadku istotne jest, aby w bazie BIK była już jakaś historia spłat kredytów konsumpcyjnych. Pozytywna oczywiście. Każdy musi mieć swój „pierwszy raz” (pierwszy kredyt w życiu), ale na początek banki proponują niewielkie kwoty (czasem w formie limitu w koncie lub karty kredytowej). Dopiero jak klient się sprawdzi, to może liczyć na więcej. Warto więc mieć na koncie choćby raty na czajnik spłacone w terminie.
Istotna jest również liczba zapytań skierowanych przez banki do bazy BIK na nasz temat – np. w ostatnim miesiącu, kwartale lub roku (w zależności od banku). Jeżeli jest ich zbyt wiele, to oczywiście źle. I bank może nie chcieć udzielić finansowania nawet takiej osobie, która pod względem punktacji w BIK jest bardzo wiarygodna finansowo.
Dlatego też bardzo złym pomysłem jest składanie wniosków kredytowych, gdzie popadnie, chodzenie po bankach, które tylko „sprawdzają, czy jest oferta”. Takie zapytania to nie zabawa. Jeśli chcesz, aby policzono Ci zdolność kredytową, ale nie zaglądano do bazy BIK, to po prostu nie podawaj swojego numeru PESEL (a jedynie swoje dochody, zobowiązania itp.). Wtedy bank wystawi niewiążącą ofertę bez zaglądania do BIK.
Kredyt hipoteczny: co sprawdzi bank?
Tutaj sytuacja jest nieco inna niż przy „gotówce”. Wnioskujący może mieć nawet zupełnie czystą historię w BIK, może mieć też zapytania kredytowe z innych banków na koncie. Jednak aby mieć szansę na kredyt hipoteczny, nie może mieć negatywnych wpisów w bazach (nie tylko BIK, ale i innych, np. w Infomonitorze czy KRD). To jest tak naprawdę najważniejszy parametr, który przebija znaczeniem raport z punktacji w BIK.
Dlatego klient, który ma np. 70 punktów w BIK, nie musi mieć większej szansy na kredyt niż ten zupełnie bez historii kredytowej. Zdarza się, że klient wnioskuje o 50 000 zł „gotówki” i dostaje odmowę, ale bez problemu może uzyskać kredyt hipoteczny na 300 000 zł. Przyczyna jest dość prosta. Pierwsze zobowiązanie jest niezabezpieczone, a przy drugim zabezpieczenie bank ma. Klient nigdzie z tym mieszkaniem, domem czy działką nie ucieknie…
Chwilówki i inne pożyczki pozabankowe: jak patrzy na nie bank?
Dość drażliwym problemem są wszelkie zobowiązania pozabankowe. Najlepiej, aby ich nie było. Ani na historii konta ani w BIK. Nawet pozabankowe pożyczki spłacane zgodnie z harmonogramem mogą świadczyć o tym, że klient miał złą sytuację finansową. Coś na zasadzie „tonący brzytwy się chwyta”. Jak nie musisz, to nie korzystaj z ww. A jeżeli miało to już miejsce, to przesuń wpisy do części statystycznej. Tam analityk ich nie zobaczy.
Nowością ostatnio jest fakt, że chwilówka chwilówce nie jest równa. Analitycy potrafią „przymknąć oko”, jeżeli klient ma limit na allegro, korzysta z PayPo lub AllegroPay. Natomiast wszelkie zwykłe chwilówki (te z reklam) nieustająco negatywnie wpływają na ocenę potencjalnego kredytobiorcy przez bank.
Scoring: czy może nie mówić całej prawdy o naszej punktacji w BIK?
Wiele razy pytaliście, jak to jest. Mam wysoką punktację w BIK, zdolność kredytową, brak opóźnień w spłatach, a mimo wszystko decyzja banku jest negatywna, gdyż „odpadłem na scoringu”. Ale scoring wystawiony przez bank ma niewiele wspólnego z punktacją w BIK i nie należy tego mylić. Na scoring wpływa m.in. wiek, sytuacja rodzinna, wykształcenie, wysokość i rodzaj dochodu, a także wpisy w bazach (obecne i wcześniejsze zobowiązania).
Po wprowadzeniu danych klienta do systemu bankowego jest oceniany tenże scoring, czyli to, jak bank widzi danego klienta, na ile szacuje ryzyko z nim związane. I niestety, nie da się „zrobić” wniosku pod scoring, gdyż banki czasem zmieniają algorytm. Oczywiście, jest on tajny i nie wiadomo, co akurat teraz jest najbardziej punktowane.
Nietrudno się domyślić, że większą szansę na kredyt (przy tych samych dochodach) będzie miała osoba w związku małżeńskim, zatrudniona (od lat) w budżetówce lub korpo, niż bardzo młody pracownik, który od niedawna pracuje np. w firmie rodzinnej i w dodatku nie ma historii kredytowej. Ale to tylko statystyka, od której mogą być wyjątki.
Mimo wszystko warto się sprawdzić w BIK. Czy to w raporcie, czy w ramach kopii danych. Lepiej poprawić to, co złe, niż dostać decyzję negatywną i ryzykować np. utratą zadatku, gdy podpisaliśmy przedwstępną umowę zakupu mieszkania, a nie mamy jeszcze decyzji kredytowej (albo choć promesy).
Jeżeli masz problem z analizą zapisów raportu, to poproś o pomoc eksperta. Analiza raportów BIK jest bezpłatna. Jeżeli są tam negatywne wpisy, to ekspert podpowie, jak sobie z nimi można poradzić (choć nie istnieje nic takiego jak „czyszczenie BIK”, to jednak to i owo z punktacją można zrobić). Oceni też szansę na uzyskanie z banku finansowania.
zdjęcie tytułowe: Joshua Coleman/Unsplash