16 kwietnia 2023

Kto najmniej „przegrał” w erze wysokiej inflacji? Oszczędności i priorytety zadecydowały o tym, jak ucierpiały poszczególne pokolenia w rankingu jakości życia

Kto najmniej „przegrał” w erze wysokiej inflacji? Oszczędności i priorytety zadecydowały o tym, jak ucierpiały poszczególne pokolenia w rankingu jakości życia

Inflacja, oszczędności i priorytety – Tego artykułu możesz również posłuchać w naszym kanale podcastowym – czyta Maciej Danielewicz

Wysoka inflacja z reguły powiększa nierówności w społeczeństwach, które muszą z nią żyć, bo zamożni stają się coraz zamożniejsi – mają majątek i inwestują oszczędności – a biedni coraz biedniejsi. Ale okazuje się, że ostatnie miesiące wysokiej inflacji zwiększyły też różnice międzypokoleniowe. Kto jest „najmniej przegranym” czasu wysokiej inflacji? Co mówią o tym dane z różnych krajów?

Zobacz również:

Okres wysokiej inflacji bardzo mocno wpłynął na wzrost nierówności w społeczeństwach. Nie chodzi tylko o to, że bogaci stali się jeszcze bogatsi (bo mają duży majątek oraz zdywersyfikowany i odporny na inflację portfel inwestycji), a biedni jeszcze biedniejsi (bo w ich budżetach największą część stanowią żywność i rachunki za mieszkanie drożejące najszybciej). Zresztą jak pokazuje przykład z Francji nie musi to być regułą (przynajmniej jeśli chodzi o „umiarkowanie zamożnych”).

Chodzi też o różnice międzypokoleniowe. W wielu krajach, wraz z opadaniem kurzu „inflacyjnego” dane statystyczne uwidaczniają bardzo duże różnice pomiędzy poszczególnymi pokoleniami. Jedne zniosły czas wysokiej inflacji nie najgorzej (utrzymując poziom życia), inne musiały bardzo zacisnąć pasa. Kto jest „wygranym” lub raczej najmniej poszkodowanym ery wysokiej inflacji, a kto „przegranym”?

Pokolenie baby boomers czyli generacja urodzona między zakończeniem II Wojny Światowej a początkiem lat 60., zbliżająca się do emerytury albo już będąca na emeryturze według badań ekonomistów brytyjskich najlepiej radzi sobie z gigantycznym wzrostem kosztów życia w ostatnim czasie. Głównie dzięki zgromadzonym oszczędnościom, bo przecież koszty opieki zdrowotnej czy utrzymania nieruchomości raczej uderzają dość mocno w tę grupę konsumentów. Ale młodsi mają gorzej.

Młodsi, którzy nie zdążyli jeszcze wystarczająco zaoszczędzić lub mają sporo sztywnych zobowiązań: kredyty na mieszkania, samochody, edukację dzieci, na zakupy podstawowego wyposażenia domowego są równie mocno dotknięci rosnącą inflacją i wzrostem kosztów utrzymania, a nie mają poduszki finansowej w postaci oszczędności.

Wielka Brytania jest wśród największych i najbardziej rozwiniętych krajów europejskim liderem w wysokości inflacji. Czy diagnozę ekonomistów brytyjskich można zastosować również do sytuacji polskich konsumentów? My też mamy bardzo wysoką inflację, a intuicja podpowiada, że akumulacja oszczędności nastąpiła w Polsce głównie w przypadku starszych pokoleń, a nie tych młodszych.

Choć z drugiej strony w Polsce relatywnie niski poziom świadczeń społecznych po zakończeniu aktywności zawodowej nie sprzyja utrzymaniu stylu życia z czasów pracy zawodowej. W Polsce niestety mamy też do czynienia z dużym osłabieniem aktywności zawodowej ludzi jeszcze przed osiągnięciem wieku emerytalnego, co powoduje, że dochody osiągane przez pokolenie baby boomers są niższe niż wśród osób w średnim wieku (urodzonych w latach 1965-1980, czyli należących do generacji X).

Jednak w zamożnych krajach zachodnich, dla których lata II połowy XX w. były okresem bezprecedensowego rozwoju gospodarczego i ogólnego wzrostu siły nabywczej społeczeństwa, generacją szczególnie uprzywilejowaną na wszystkich polach finansowych okazuje się ta, której lata największej aktywności zawodowej przypadły na lata 80. i 90. XX w. To pokolenie najwięcej też zaoszczędziło w czasach pandemii i czerpie teraz z tego profity w czasie kryzysu.

Czytaj też: Jaka jest sytuacja dochodowa i majątkowa różnych pokoleń Francuzów? Od wielu lat spada im siła nabywcza.

Czytaj też: Kryzys rosnących cen i wzrostu kosztów utrzymania uderzył mocno w Brytyjczyków, Niemców, Francuzów.

Zaciskanie pasa w czasie kryzysu… dotyczy tylko niektórych?

Według danych kart kredytowych i debetowych brytyjskiego banku Barclays, w kraju tym pojawiło się niepokojące zjawisko – finansowa przepaść pokoleniowa. Co się stało? Otóż Millenialsi (urodzeni w latach 80. do połowy lat 90.) i pokolenie Z są zmuszeni drastycznie ograniczać swoje wydatki do najbardziej niezbędnych zakupów, po prostu – zaciskają pasa. Z kolei Baby Boomers wykorzystują oszczędności, aby utrzymać swój styl życia i wydają pieniądze, co widać na wykresie pokazującym wydatki poszczególnych generacji.

Więcej o zaciskaniu pasa i sposobach na zaciskanie pasa przeczytasz w naszej akcji oszczędnościowej, którą prowadzimy od kilku miesięcy: tutaj mój osobisty sposób na oszczędzanie potraktowane nie jako uciążliwy obowiązek, ale jako sposób życia. A z kolei Michał Wachowski radzi, jak uporządkować nasze finanse osobiste i nie płacić za usługi, z których nie korzystamy.

Podczas kiedy starsze pokolenia w Wielkiej Brytanii zgromadziły większy zapas oszczędności, który pomaga im teraz w utrzymaniu standardu życia, pokolenia młodsze albo nie były tak zapobiegliwe, albo nie zdążyły zebrać wystarczającej kasy. Pomocą w gromadzeniu oszczędności dla starszych był okres pandemii, kiedy sklepy, hotele, restauracje, teatry, kina i sale koncertowe były zamknięte na cztery spusty.

Starsze pokolenia oszczędzały wtedy w sposób niezamierzony, ale intensywny, a młodsze…? Cóż, młodsze i tak wydawały, bo kupowały więcej online, a także leczyły swoje traumy lockdownowe zwiększoną konsumpcją rzeczy niepotrzebnych. Jednak ogólnie w całym społeczeństwie oszczędności Brytyjczyków w czasie pandemii były na wysokim poziomie, co pokazuje poniższy wykres.

Na początku 2023 r. wydatki na tzw. dobra uznaniowe (czyli na wszystko, od czego nie zależy egzystencja rodziny) były płaskie lub wręcz ujemne w gospodarstwach domowych osób w wieku od 18 do 29 lat (w porównaniu z rokiem 2022.). Z kolei poziom tych wydatków okazał się o ok. jedną piątą wyższy w przypadku osób w wieku powyżej 64 lat, a dla osób w wieku od 55 do 64 lat wzrósł o 15%.

Wydatki na wszystkie zakupy dóbr materialnych w skali roku spadły nieznacznie w gospodarstwach domowych młodych dorosłych, ale rosną o ponad 12% w przypadku osób powyżej 64 roku życia i prawie 9% w grupie wiekowej 55-64 lata. Wydatki na usługi pozostają najważniejszą kategorią w budżetach domowych przedstawicieli pokolenia Z  wzrost aż o 11%. Ale wzrosły one jeszcze bardziej o ponad jedną trzecią w przypadku osób w wieku od 55 do 64 lat.

Agencja Bloomberg cytuje Chrisa Stevensa, dyrektora działu badań inwestycyjnych w Barclays, który uważa, że rozbieżności między pokoleniami stały się ostatnio wyraźniejsze i że może to być częściowo efekt nadrabiania zaległości po pandemii Covid-19. „W czasie pandemii osoby starsze najbardziej ograniczyły swoje wydatki, a od czasu pandemii najbardziej je zwiększyły” – zaobserwował Stevens. „Może to być konsekwencją tego, że emeryci zgromadzili dużą część oszczędności podczas pandemii, a teraz je wydają”.

Dane z transakcji kartowych sugerują, że wydatki gospodarstw domowych w Wielkiej Brytanii są dość odporne na obecny kryzys wzrostu cen, mimo że inflacja sięga już wartości dwucyfrowych, wzrosło oprocentowanie kredytów hipotecznych i wyższe są też podatki. Z danych Barclays wynika, że konsumpcja na początku 2023 r. to głownie wynik wyższych wydatków na handel detaliczny, rozrywkę i podróże.

Zostać milionerem przed 60-tką? W Ameryce 300 000 osób tak ma

Te dane po raz kolejny pokazują, jak ważne jest, by oszczędzać i mieć możliwie wysokie oszczędności, bo to zwyczajnie pomaga zapobiegać spadkom jakości życia w trudnych czasach. W gromadzeniu oszczędności mistrzami są te nacje, gdzie zwyczajem jest odkładanie części wynagrodzenia w funduszach emerytalnych inwestujących te pieniądze na rynku kapitałowym.

Takim krajem jest USA. Amerykanie powszechnie uczestniczą w kapitałowych planach emerytalnych i gromadzą w nich oszczędności. Poza tym połowa gospodarstw domowych inwestuje też w ETF-y i amerykańskie spółki giełdowe. W długim terminie był to przez ostatnich 150 lat najbardziej antyinflacyjny sposób przechowywania oszczędności.

Według Fidelity Investments, jednego z największych amerykańskich funduszy prowadzącego plany emerytalne, tylko oszczędzający z pokolenia Z zanotowali wzrost salda oszczędnościowego w 2022 r. A są to pracownicy, których od emerytury dzieli jeszcze sporo lat. Podczas gdy przeciętne konto oszczędnościowe Fidelity straciło 23% w 2022 r., pracownicy pokolenia Z urodzeni w latach 1997-2012 odnotowali wzrost oszczędności o 14%.

Powód? Mniej więcej  84% oszczędzających z pokolenia Z całość swoich inwestycji trzyma w funduszach akcji. Zdaniem Fidelity, pracownicy z pokolenia Z oszczędzają średnio 10% swojej pensji. Ich średnie saldo to jednak tylko 6000 dolarów, czyli niewiele w porównaniu z kwotą 103 900 dolarów dla wszystkich oszczędzających na emeryturę.

Inwestowanie części wynagrodzenia w akcje w USA ma długą tradycję i… przynosi nie najgorsze wyniki. Pod koniec 2022 r. wśród oszczędzających w planach emerytalnych było aż 299 000 milionerów (czyli posiadaczy salda w wysokości powyżej miliona dolarów). To oznacza spadek o 32% w porównaniu z 442 000 milionerów rok wcześniej, ale rynki mają za sobą jeden z najtrudniejszych okresów w historii. Fidelity przewiduje, że milionerów będzie znów więcej, gdy warunki rynkowe będą się poprawiać. Średni wiek posiadacza milionowego salda w funduszu emerytalnym to… 60 lat.

W USA spadają zakupy konsumentów, spadła sprzedaż domów i samochodów. To wyraźny zwrot w porównaniu z drugą połową 2020 r., kiedy wydatki Amerykanów pomogły wydobyć gospodarkę z załamania związanego z pandemią. Podczas lockdownu konsumenci kupowali rowery treningowe, telewizory i laptopy dla dzieci w wieku szkolnym. Kiedy ograniczenia zostały zniesione, pobiegli z powrotem do swoich ulubionych restauracji i miejsc wypoczynku wakacyjnego.

Teraz to się odwraca, ale ogólnie w 2022 r. Amerykanie wydali więcej niż rok wcześniej. Przez większą część 2022 r. wzrost wydatków konsumpcyjnych przewyższał wzrost cen o ok. 2 pkt proc., a wydatki konsumpcyjne stanowią w USA ok. 70% gospodarki.

Pracy w USA na szczęście ma nie zabraknąć. Według Departamentu Pracy pod koniec 2022 r. dostępnych było ponad 10 mln nieobsadzonych miejsc pracy, co jest oznaką, że popyt na siłę roboczą pozostaje silny. Jednak dla wielu konsumentów: szybki wzrost stóp procentowych w ubiegłym roku, związany z zaostrzeniem polityki Fed, spowodował wzrost kosztów (m.in. rat kredytowych).

Oprocentowanie kredytów hipotecznych osiągnęło najwyższy poziom od 20 lat i – jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez Freddie Mac ok. 57% konsumentów było bardzo zaniepokojonych wysokością swoich rat. A więc również w USA widać „przejadanie” oszczędności gospodarstw domowych. Poniższy wykres pokazuje dynamikę spadku oszczędności Amerykanów w ostatnich kilku latach:

Gdzie podziało się 2,3 bln dolarów „pandemicznej poduszki finansowej”?

Zimny prysznic na głowy baby boomersów mogą wylać badania przeprowadzone przez Transamerica Center for Retirement Studies. Wynika z nich, że mediana kwoty, jaką osoby z wyżu demograficznego, czyli 76 milionów Amerykanów urodzonych w latach 1946-1964, zaoszczędziły na emeryturę, wynosi 144 000 dolarów. Tymczasem Bureau of Labor Statistics informuje, że wzorce wydatków wśród tego pokolenia wynoszą średnio od 48 000 do 49 000 dolarów rocznie.

Jeśli się połączy te dwie liczby i doda, że Amerykanie żyją dłużej – z 75,6 lat w 1993 r. do 79,1 lat w 2023 r., to łatwo zobaczyć, na jak długo wystarczą oszczędności baby boomersów na emeryturze… W podobnym alarmistycznym tonie opisuje sytuację baby boomersów portal Barron’s:

„Kryzys emerytalny wyżu demograficznego nadchodzi. Dlaczego najbogatsze pokolenie Ameryki ma problemy? Amerykanie urodzeni w okresie powojennego boomu wkraczają w swoje złote lata. Pomimo finansowego sukcesu ich karier, niepokojąca liczba osób z tego pokolenia nie jest przygotowana na nadchodzące wyzwania finansowe. A przecież jesteśmy po okresie gigantycznych transferów rządowych do kieszeni amerykańskich konsumentów!”

Z danych Fed wynika, że w czasie pandemii historycznie wysokie poziomy transferów rządowych zwiększyły dochody gospodarstw domowych, gdy wydatki zostały poważnie ograniczone. Gospodarstwa domowe w USA zgromadziły wtedy ok. 2,3 bln dolarów oszczędności. Jednak od końca ub. r. gospodarstwa domowe wydały ok. jednej czwartej tych oszczędności, a stopa oszczędności spadła poniżej trendu sprzed pandemii.

Fed zbadał mechanizm, zgodnie z którym zgromadzone w czasie pandemii oszczędności stanowią bufor do finansowania wydatków i obsługi długów przez amerykańskie gospodarstwa domowe.

Na poniższym wykresie po lewej stronie widać, jak gwałtownie spadły w 2020 r. zaległości kredytowe Amerykanów. Ten niski poziom zaległości utrzymywał się w całym 2021 r., a zaczął rosnąć w 2022 r., z powodu rosnących cen. Wtedy prawdopodobnie gospodarstwa domowe zaczęły finansować wydatki z oszczędności covidowych.

Podobnie płatności na saldach kart kredytowych – po prawej stronie – rosły i utrzymywały się na wysokim poziomie zaległości i wskaźniki płatności na kartach ustabilizowały się lub wykazywały oznaki pogorszenia w 2022 r., ale oba wskaźniki pozostają w lepszym stanie niż przed pandemią.

Fed interpretuje te dane w taki sposób, że nastąpiło stopniowe wydawanie przez konsumentów nadmiernych oszczędności, a bilanse gospodarstw domowych są nadal stosunkowo zdrowe.

Polacy „zjedli” już oszczędności z czasów covidowych. Idą chude czasy?

A jak to wygląda w Polsce? Również mieliśmy covidowy bufor i również u nas on się powoli kurczy? Przeanalizowali to zjawisko ekonomiści banku CitiHandlowy.

Jak to się stało, że w Polsce całe pierwsze półrocze 2022 r., mimo rosnących cen, pogorszenia nastrojów konsumentów oraz hamowania płac realnych, upłynęło pod znakiem wzrostu konsumpcji? Otóż dopiero w czwartym kwartale nastąpił kwartalny spadek konsumpcji gospodarstw domowych (o 1,5%, taki spadek zdarzył się po raz pierwszy od czasu transformacji, nie licząc okresu pandemii).

Z danych GUS ze stycznia tego roku o oszczędnościach i dochodach gospodarstw domowych wynika, że stopa oszczędności gospodarstw domowych wzrosła w 2022 r. O ile w pierwszej połowie roku konsumpcja była podtrzymywana na wysokim poziomie, bo ludzie wydawali oszczędności, o tyle w drugiej połowie roku ten proces został już zatrzymany.

Oszczędności Polaków
Oszczędności Polaków

Jednym z wyjaśnień hamowania konsumpcji, jak sądzą ekonomiści banku CitiHandlowy, może być to, że okres pandemii spowodował nadmiarowy wzrost oszczędności, który następnie był wykorzystywany do bieżącej konsumpcji.

„Od I połowy 2021 r. gospodarstwa domowe stopniowo ograniczały nadmiarowe „oszczędności”, wykorzystując je do konsumpcji w obliczu szybko rosnących cen. W końcu do trzeciego kwartału ubiegłego roku nadmiarowe oszczędności praktycznie się wyczerpały, zmniejszając możliwość dalszego wygładzania konsumpcji w czasie.”

CitiHandlowy prognozuje „normalizację” wydatków gospodarstw domowych. Będzie ona zależna już nie od odłożonych w czasie lockdownów pieniędzy, ale od bieżących dochodów, a te obecnie są silnie uzależnione m.in. od inflacji i realnych wynagrodzeń, których wartość spada. Nie wróży to dobrze najbliższej przyszłości gospodarstw domowych.

Źródło zdjęcia: Markus Spiske/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
41 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marcin Staly Czytelnik
1 rok temu

Moja zlota zasada- z kazdej wyplaty/nagrody/bonusa cos odkladam, bo tylko w ten sposób czlowiek sie bogaci. Nie da sie bogacic przejadajac wszystko co sie zarabia. Posiadanie rzeczy na kredyt to nie bogactwo tylko uwiazanie. Na szczescie samochod mam sluzbowy, kredyt tylko na mieszkanie w dodatku regularnie nadplacany, oszczednosci na ponad rok do przodu w razie czego. Wciaz jednak wrodzona ostroznosc nie pozwala przestac myslec o „a co gdyby…” wiec w zlych czasach oszczedzam chociaz cos a w dobrych jak najwiecej. Jednoczesnie tez z rodzina podróżujemy duzo, oszczedzamy tam gdzie mozna (telefon za 2000 a nie najnowszy Iphone, nie kupujemy gadzetow,… Czytaj więcej »

chennault
1 rok temu

„telefon za 2000 a nie najnowszy Iphone”

A dlaczego nie telefon za 500-1000 zł, na przykład używany flagowiec sprzed kilku lat, których jest pełno w sieci? Przy czteroosobowej rodzinie to daje 4000-6000 zł oszczędności. Taki telefon robi dokładnie to samo co najnowszy model, no chyba że ktoś chce za jego pomocą kopać bitcoiny albo grać w najbardziej wymagające gry. Sam niedawno kupiłem za oszałamiającą kwotę 450 zł używanego flagowca z 2017 r. w bdb stanie i jestem bardzo zadowolony.

Marcin Staly Czytelnik
1 rok temu
Reply to  chennault

Jakos nie mam przekonania do uzywanych.

Adzik
1 rok temu
Reply to  chennault

Np. z powodu stanu baterii. 6. letnie nie są w najlepszym stanie. Za ok.1000zł można kupić porządny nowy telefon z gwarancją który wytrzyma min. kilka lat.

Piotr
1 rok temu

W obecnej sytuacji, kiedy realne oprocentowanie kredytu jest ujemne, nadpłacanie kredytu hipotecznego to niekoniecznie optymalna strategia.

Kurara
1 rok temu

Artykuł nie pokazuje polskiej perspektywy. Najwięcej straciły grupy, których nie widać, a nie „roczniki”. Wygrani są ci, którzy są beneficjentami inflacji i wywalczyli sobie u pisowskiej mafii waloryzację: po pierwsze „kasta” polityczna – waloryzacja wskaźników wynagrodzeń ma wpływ na ich pensje. Potem – państwowe i związkowe monopole (Orlen i podobne), oraz te trwale nierentowne (górnicy), urzędnicy ale tylko ci od dręczenia obywateli: policja, skarbowe, agencje różnej maści. Stracił ten kto – ma pieniądze i/lub oszczędzał w cashu. Utrzymanie standardu życia kosztem przejadania oszczędności to też strata. Data urodzenia nie ma tu nic do rzeczy. „Baby boomer” na państwowej posadzie z… Czytaj więcej »

Last edited 1 rok temu by Kurara
chennault
1 rok temu
Reply to  Kurara

„Utrzymanie standardu życia kosztem przejadania oszczędności to też strata.”

Wirtualna strata. Co Ci po pieniądzach, których do końca życia być nie wydał?

Jacek
1 rok temu

Ile trzeba mieć oszczędności (czyli szeroko pojętego kapitalu) w Polsce jako odpowiednik mitycznego 1 mln $ w USA?
Bo skoro wzorce wydatków to 50k $ rocznie to wychodzi na to że 4x mniej, czyli 1 mln zł.

Zenek
1 rok temu
Reply to  Jacek

Zapewne więcej niż 1/4. Nie można zapominać o tym, że w Polsce sprzęt rtv i agd kosztuje więcej niż w USA. Jedzenie na pewno nie jest u nas za ćwierć amerykańskiej ceny. A i samochody nie są wcale tańsze. Energia (wliczając paliwa) chyba nawet tańsze w Ameryce. Niestety, ale bycie polskim milionerem to nie odpowiednik bycia dolarowym milionerem w Stanach.

Stef
1 rok temu
Reply to  Jacek

Ciężko powiedzieć, niektóre wydatki można przeliczać 1:1 inne 1:5.

Porównując gazetki dyskonku na L w Polsce i Niemczech wychodzi, że żywność jest przeliczana po kursie 1eur = ok. 5 zł. Coś co tak kosztuje 0,79 E u nas 3,99 zł.

Jacek
1 rok temu
Reply to  Jacek

Posiadanie na rachunkach bankowych miliona uważam za nieosiągalne, chyba że licutujące się na socjal partie doprowadzą do inflacji, przy której obecna będzie się wydawać niedużą.

Zenek
1 rok temu
Reply to  Jacek

Jestem pewien, że lekko kilkadziesiąt tysięcy ludzi w Polsce ma ten milion na rachunkach (niekoniecznie bankowych)

qtrya
1 rok temu

Najgorsze w tym kontekście są oczekiwania inflacyjne, tak ochoczo podsycane przez przekazy medialne (wszystko drożeje, olaboga, GUS kłamie, moja inflacja sięga 50% itp. )
To one prowadzą w ekstremalnym przypadku do „modelu argentyńskiego” – nieważne że coś drożeje, muszę kupić dzisiaj, bo jutro pewnie będzie droższe.
W ten sposób ludzie bezsensownie pobywają się oszczędności, nakręcając dodatkowo w ten sposób inflację i umożliwiając sprzedawcom pompowanie marż. Bo nie mówcie, że nie pompują.

qtrya
1 rok temu

Odpowiedź na mój komentarz jednak znacznie poniżej poziomu którego oczekiwałbym po autorach tego portalu.

Meritum
1 rok temu

Pierwotny komentarz dotyczył przede wszystkim oczekiwań inflacyjnych i ich konsekwencji, media to wątek dodatkowy. Więc ta odpowiedź jednak chybiona i zbyt emocjonalna. A media – faktycznie coś w tym jest. „Fakty”, które regularnie oglądam i generalnie cenię, potrafią niemal jednocześnie pokazać drożyznę i wysokie raty kredytów jako podobnie uciążliwe. Tymczasem to dwie strony medalu, a wysokie raty kredytów są lekarstwem na drożyznę. Warto by było, gdyby media promowały postawy i zachowania, które będą przeciwdziałały inflacji, np. (w ujęciu idealnym) prezentując przekaz „w możliwie długim okresie stanowczo ogranicz konsumpcję / unikaj produktów i usług, których ceny w okresie ostatnich 3 lat… Czytaj więcej »

Michał
11 miesięcy temu
Reply to  qtrya

Dużo racji.

Wanda
1 rok temu

Zyskały: tzw. banki inwestycyjne: Morgan zyski wzrosły o 52%, fundusze hedgingowe – spekulacja żywnością, surowcami, gazem, uprawnieniami CO2 itd. Z samej pszenicy wykręcili 1 mld € 😉 Warto pamiętać że za każdym takim tzw. bankiem inwestycyjnym stoją realni ludzie mający dwie nogi i dwie ręce i do nich płyną zyski. Przegrywy: lud, gównie klasa średnia- jak zawsze. Klasa niższa niewiele straciła bo niewiele ma. A klasa wyższa po prostu kupi trochę mniejszy dom na Bahamach. „ Ile trzeba mieć oszczędności (czyli szeroko pojętego kapitalu) w Polsce jako odpowiednik mitycznego 1 mln $ w USA?” Odpowiednikiem 1 mln USD w USA… Czytaj więcej »

SaaS
1 rok temu
Reply to  Wanda

Warto wspomnieć, a w całej analizie nie ma o tym ani słowa, że wygrani wysokiej inflacji to głównie kredytobiorcy, na przykład hipoteczni, zwłaszcza w Polsce (a jeszcze bardziej na Węgrzech) dług im się dewaluuje w niezłym tempie przez ostatni rok.

Wanda
1 rok temu
Reply to  SaaS

To też prawda, czyli spekulanci i zadłużeni najkrócej rzecz ujmując – czyli rdzeń ekonomii popytowej, wszechwładza wielkich instytucji finansowych które nie mogą upaść bo są rzekomo zbyt
duże i trzymają w garści lud zakredytowany pod korek od domu/mieszkania na 30 lat , po auto i ekspres do kawy. Oczywiście rzekomo nie wolno zbyt mocno podnosić stóp aby walczyć z inflacja bo… kredytobiorcom za mocno raty wzrastają. Cyrk!

Admin
1 rok temu
Reply to  Wanda

Ze stopami, których nie wolno podnosić to już nie chodzi o kredytobiorców, tylko o rządy 🙂

Wanda
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

A tak racja jeszcze wybory wiec pusty pieniądz się przyda. Dziś na zboże, jutro może 15 emerytura itd. I tak może odciągną do wyborów. Opozycja już też „wyszkolona” i chce rozdawać pusty PLN. Tak, że tak 😉

Admin
1 rok temu
Reply to  Wanda

Czyli obligacje antyinflacyjne jeszcze przez jakiś czas będą – dla wtajemniczonych, bo jak to się zrobi produkt masowy, to MinFin zbankrutuje – sposobem na ochronę kasy przed własnym rządem

jsc
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

W Ameryce już wszyscy jęczą, a jednak FED nie szczędzi srogich piguł…

Stef
1 rok temu
Reply to  Wanda

Oraz fundusze spekulacyjne na żywności i nieruchomościach.

Szon
1 rok temu

Najmniej stracili ci co bezmyślnie kupowali po kilka mieszkań przy historycznie niskim WIBORze. Metr mieszkania w dalekich dzielnicach Krakowa to dziś 12-14k. Dziś dodatkowo z moich pieniędzy funduję im jeszcze dwuletnie wakacje kredytowe, a moje oszczędności na inwestycje lecą w dół prawie 20% rocznie Więc generalnie dobrze być jełopem.

Admin
1 rok temu
Reply to  Szon

Albo ryzykantem

Meritum
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Dokładnie rzecz biorąc: baranem 🤔
Niestety ceny mieszkań to przykład paradoksu spekulacyjnego, inaczej owczego pędu (wzrost popytu przy wzroście cen; normalnie korelacja jest odwrotna).
Na razie więc samospełniająca przepowiednia (ceny mieszkań zawsze w górę) się spełnia. Przydałby się kubeł zimnej wody na otrzeźwienie.

Admin
1 rok temu
Reply to  Meritum

W latach 2009-2014 spadały i to nawet realnie. W ostatnich dwóch latach w sumie był wzrost może o 5%, może o 10%, ale w tym czasie inflacja wzięła 25% wartości pieniądza, więc można powiedzieć, że znów jest te 15% „w plecy”. Akurat mniej więcej po 10 latach od poprzedniej korekty

Meritum
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju, już kiedyś próbowałem wyjaśnić, że to fałszywa perspektywa. (Nie)stety naszego majątku nie gromadzimy w kostkach masła, ani w workach cebuli (na czasie), których ceny wzrosły bardziej niż ceny mieszkań i które teraz moglibyśmy wymienić korzystniej na mieszkanie niż 2 lata temu. Skoro wartość posiadanych zasobów finansowych ostatnio spadła ze względu na inflację (bo na przykład musimy więcej wydawać na bieżące potrzeby) i w tym czasie jednocześnie wzrosły ceny mieszkań, to jest to podwójnie negatywny efekt. Sytuacja, o której Pan pisze byłaby prawdziwa z logicznego punktu widzenia jedynie pod warunkiem, że waloryzacji na poziomie inflacji uległyby nie tylko obecne… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Meritum

Czy ja wiem? Ceny akcji się „waloryzują”. Ceny nieruchomości też. Ceny złota w polskim złotym – plus 25% w dwa lata. Więc nie do końca jest tak, że wartość majątku się nie „waloryzuje”

Meritum
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Dlatego napisałem, że jest to nieosiągalne w powszechnej skali – bo ceny mieszkań rosną dla wszystkich, a „pobić” inflację próbuje garstka, z której udaje się tylko części.

jsc
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

(…)Ceny akcji się „waloryzują”.(…)
Zależy które, bo tych spółek, które są symbolem Ameryki, czyli tzw. indeks FANG… lecą na ryj.

Gregor
1 rok temu

Jak można coś kupić na kredytów sytuacji innej niż mocno awaryjna? Jak można kupić auto na kreskę? Albo wakacje? Szczyt próżności, lenistwa i chodzenia na skróty który później rujnuje finanse ludzi. Jedyny kredyt powinien to może być na mieszkanie. Gdzieś trzeba mieszkać, na mieszkanie oszczędza się długo, więc lepiej płacić bankowi niż za wynajem bo kiedy spłacimy kredyt to będziemy mieć jakiś majątek w postaci nieruchomości.

qtrya
1 rok temu
Reply to  Gregor

Pełna zgoda. Jedyny rozsądny kredyt jaki można wziąć, to kredyt na – oczywiście sensowną i przemyślaną – inwestycję (mieszkanie czy inną nieruchomość możemy tak traktować). Każdy kredyt na konsumpcję (czyli życie ponad stan) to niestety idiotyzm.

Artur
1 rok temu

Nie rozumiem dziadków w wieku 80+ , którzy mają na kontach setki tysięcy zł + dobrą emeryturę a trzęsą się nad każdą złotówką. Przecież w tym wieku trzeba odcinać kupony, bo do grobu nie zabiorą tych pieniędzy.

jsc
1 rok temu

(…)Pracy w USA na szczęście ma nie zabraknąć. Według Departamentu Pracy pod koniec 2022 r. dostępnych było ponad 10 mln nieobsadzonych miejsc pracy, co jest oznaką, że popyt na siłę roboczą pozostaje silny. Jednak dla wielu konsumentów: szybki wzrost stóp procentowych w ubiegłym roku, związany z zaostrzeniem polityki Fed, spowodował wzrost kosztów (m.in. rat kredytowych).(…)
Na pewno? Przecież dobra kondycja rynku pracy kłuje FED’owi w oczy!!! A ten odwdzięcza się srogimi podwyżkami stóp…

Last edited 1 rok temu by jsc

[…] Inflacja częściowo „zjadła” nasze oszczędności, bo zainwestowanie w jakieś aktywa, które przyniosłyby stopę zwrotu porównywalną z dwucyfrową inflacją bez ponoszenia dużego ryzyka wahliwości było bardzo trudne. (choć nie niemożliwe, o czym wielokrotnie pisaliśmy na wirtualnych łamach „Subiektywnie o Finansach”. Kto mógł, próbował ratować oszczędności. Wielu inwestorów uciekało w złoto, ale nawet ono nigdy nie wygra z tak wysoką inflacją, jaką mieliśmy w 2022 r. i na początku tego roku, kiedy sięgnęła niemal 20%. […]

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu