Zakupy w sklepach internetowych za granicą bywają kosztowne, o ile nie używa się karty wielowalutowej albo bezspreadowej. Kłopot w tym, że niekiedy trudno się jest zorientować, kiedy zakupy są „zagraniczne”, a kiedy nie. Pani Aleksandra zrobiła zakupy w sklepie Apple, jak najbardziej polskim. Okazało się, że jednak to była… transakcja zagraniczna. Ta sytuacja kosztowała ją prawie 100 zł
Wiemy, że kupowanie w obcych walutach wymaga wyjątkowej czujności. Aby nie nadziać się na spready i przewalutowania, najlepiej używać karty płatniczej, która ma mechanizm wielowalutowości albo jest antyspreadowa (czyli „wie”, w której walucie jest transakcja, i albo pobiera pieniądze z odpowiedniego subkonta klienta, albo przewalutowuje transakcję po korzystnym kursie). Takich kart już sporo jest, w bankach i w fintechach, więc problem nie jest z gatunku nierozwiązywalnych.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Gorzej, jeśli wydaje nam się, że zakupy są w Polsce, a tak naprawdę są za granicą. To się może zdarzyć, bo przecież wielkie technologiczne korporacje stosują przeróżne optymalizacje podatkowe, które skutkują tym, że np. mają zarejestrowaną europejską działalność w kraju, gdzie podatki są mniejsze. A to oznacza, że kupując w polskim – wydawałoby się – sklepie internetowym, tak naprawdę kupujemy za granicą.
Nie jest tajemnicą, że przedsiębiorcy czasem zadają pytania, jak rozliczać faktury otrzymane od sklepu Apple’a, bo mają one co prawda polski numer NIP wystawcy, ale adres jest zagraniczny. Dopóki nie tylko NIP, ale też stawka VAT jest polska, to nie ma żadnego problemu. Przynajmniej z punktu widzenia księgowego. Bo z punktu widzenia finansowego… może być już różnie. Posłuchajcie, co mi opowiedziała pani Aleksandra:
„Na początku lutego 2023 r. kupiłam zegarek Apple Watch 8 bezpośrednio ze sklepu Apple.com za 2399 zł. Dostawa miała być na drugi dzień i tak się stało, mimo że wysyłka była aż z Czech. Zegarek zakupiłam w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej, płacąc kartą wydaną mi w ramach konta biznesowego Alior iKonto Biznes. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam na koncie prowizję za płatność kartą w wysokości 95,96 zł!”
Prowizja za płatność kartą to dziwactwo, które już jest rzadko spotykane – jesteśmy przyzwyczajeni, że jeśli płacimy kartą, to nie płacimy żadnych prowizji. Jeśli są jakieś obciążenia związane z obrotem bezgotówkowym, to bierze je na siebie sklep, w którym kupujemy (opłata intechange). Owszem, za granicą może się zdarzyć opłata surcharge przy wypłacie pieniędzy z bankomatu i wspomniany wyżej spread walutowy. Ale sama płatność jest darmowa. Co mogło pójść nie tak, skoro pani Aleksandra płaciła w polskim sklepie, polskimi pieniędzmi oraz polską kartą wydaną przez polski bank?
„Skontaktowałam się z moim bankiem i powiedziano mi, że jest to 4% prowizji od bezgotówkowych transakcji zagranicznych. Bank nalicza prowizję od każdej transakcji bezgotówkowej dokonanej w walucie polskiej lub walucie obcej u akceptanta posiadającego siedzibę poza granicami terytorium Polski. Na infolinii powiedziano, że wykryto przelew do banku w Irlandii i stąd naliczyli prowizję. Czyli to była, ich zdaniem, transakcja zagraniczna.”
Apple to międzynarodowa firma, ale… przecież prowadzi sklep w Polsce. Z polską domeną, w polskim języku, z polską obsługą i polskimi sposobami płatności. Przynajmniej od momentu, w którym na głównej stronie Apple.com kliknie się na samej górze nazwę kraju „Polska”, do czego zachęca Apple, by pokazywać klientom dane powiązane z ich lokalizacją. Nie jestem pewny, czy w ogóle da się zrobić zakupy w sklepie Apple za polskie złote, nie przechodząc, prędzej czy później, na polską stronę. Nie po to Apple różnicuje ceny swojego sprzętu w różnych walutach, by na takie obejścia pozwalać.
„Na stronie Apple nie jest nigdzie napisane, że transakcja będzie miała charakter międzynarodowy w kontekście płatności. Skontaktowałam się z Applem w tej sprawie i byli bardzo zaskoczeni faktem pobrania przez bank prowizji, radząc mi, żebym na przyszłość płaciła kartą wielowalutową”
– pisze pani Aleksandra. Rada była nieprecyzyjna, bo tu nie chodzi o walutowość, lecz o prowizję od zagranicznych transakcji, przewidzianą w tabeli prowizji dla danej karty biznesowej. Choć pewnie dowolnie wybrana karta wielowalutowa takiej prowizji by nie miała, więc w tym sensie rada przedstawicieli sklepu Apple jest słuszna.
„Szansa na uwzględnienie roszczenia zwrotu pieniędzy jest raczej mała, bo od kogo tego żądać? Bank naliczył prowizję zgodnie z tabelą, sprawdziłam, jest na stronie 28. tabeli dotyczącej mojego konta i karty. Apple nie naliczył prowizji, więc nie czuje się winny. Choć wcześniej kupowałam również inny produkt na stronie Apple’a i płaciłam tą samą kartą. Prowizji bank nie naliczył. Wysyłka była wówczas z polskiego magazynu.”
Wygląda na to, że pani Aleksandra miała podwójnego pecha. Po pierwsze nie miała świadomości, że realizuje zakup zagraniczny w polskim sklepie internetowym (sprawdziłem, Apple nie podaje takiej informacji w poradniku zakupowym), a po drugie nie wiedziała, że ma kartę, która za zakupy w zagranicznych sklepach pobiera opłaty. Do tego moja czytelniczka będzie jeszcze dodatkowo stratna, gdyż od zakupu biznesowego w sklepie Apple będzie mogła co prawda odzyskać VAT, ale prowizja Alior Banku była naliczona od kwoty brutto, czyli wyższej niż realny wydatek.
„Podsumowując, czuję się wprowadzona w błąd. Skąd miałam wiedzieć, że to będzie transakcja zagraniczna? Apple nie był w stanie mi na to pytanie odpowiedzieć. Bank również nie flaguje przy zakupie danej transakcji informacją typu: uwaga, ta płatność kartą będzie transakcją transgraniczną, która wiąże się z opłatami. Czy chcesz kontynuować? Jedyne, co mogę zrobić, to – za pomocą „Subiektywnie o Finansach” – opisać ten casus ku przestrodze innych”
– kończy pani Aleksandra. Rada na uniknięcie tej pułapki? Jeśli prowadzicie biznes i kupujecie coś w sklepach, to – jeśli tak się da – używajcie karty do rachunku osobistego. Albo – przed zapłaceniem kartą firmową – upewnijcie się, czy w taryfie opłat dodatkowych prowizji (użyjcie np. wyszukiwania w tabeli opłat frazy „transakcja zagraniczna”). Karty wydawane drobnym przedsiębiorcom są upstrzone prowizjami. Np. wypłaty z bankomatów takimi kartami odbywają się często na gorszych warunkach niż kartami „konsumenckimi”.
A banki po raz kolejny proszę o wprowadzenie mechanizmów, za pomocą których można poinformować klienta o tym, jaką prowizję zapłaci. Taka informacja powinna być klientowi przekazywana jeszcze przed potwierdzeniem przez niego transakcji.
Czytaj też: Jak kupować dolary i euro (oraz inne waluty), żeby uchronić się przed wahliwością?
zdjęcie tytułowe: Apple.com